piątek, 30 grudnia 2011

*****************

Wszystkim znajomym , nieznajomym , czytającym i komentującym życzę szczęśliwego nowego roku !!!!!!!!!!!
Mija już trochę czasu od ostatniego wpisu ale ja cały czas jestem :)). Przebrnąłem trudny czas świąteczny... nie było fajnie ale jakoś dałem radę . Świąt w zasadzie nie odczułem bo niestety trochę dziwne były w tym roku . W piątek zebrałem się z dzieckiem i pojechałem do rodziny a w sobotę musiałem już o 18 być w domu i oddać moje szczęście matce . No cóż ...w zeszłym roku wigilię wcześniejszą miała z rodziną matki w tym roku na mnie padło . Trochę paskudnie bo i parę kilometrów trzeba było zrobić i wigilijny wieczór spędzić samemu . Mamusia zadysponowała nocleg u babci więc i pierwszy dzień świąt spędziłem sam . Przyjaciele zapraszali wprawdzie na świąteczny obiad ale święta z gatunku rodzinnych i głupio było sie komuś wbijać na chatę . Nie pasował taki układ ani mnie ani dziecku .... pytała czemu nie może być tak jak w zeszłym roku ale odpowiedź matki "bo nie " ucięła wszelką dyskusje . 
Przed świętami trochę zamieszania z choinką bo znów mamusia obiecywała dziecku przez kilka dni , że pojedzie z nią i kupi ale jak to zwykle bywa od obietnic do realizacji daleko i skończyło się to tym ,że wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy kupić największe drzewko na placu :))).
W trakcie drogi mała wykonała telefon do matki i rozmowa trochę mnie przeraziła .... "mamo jadę z tatą kupić choinkę .... nie obrazisz się ??? " odpowiedź z drugiej strony była indokrynująca " nie obrażę się ale chciałam kupić z tobą tą choinkę ,bo w zeszłym roku ojciec kupił i powiedział , że święta zorganizował " .
Dzieciak w lekkim szoku i musieliśmy sobie wyjaśniać o co chodzi i jak to ze świętami w zeszłym roku było ...... na szczęście dziecko pamięta kto robił tą namiastkę świąt i podsumowała to tylko stwierdzeniem " przecież mama tylko jedną bombkę powiesiła ..... jak spadła " .......
Radocha przy ubieraniu choinki była wielka i tym razem po mojej stronie tylko światełka a mała powiesiła wszystkie ozdoby sama . Była strasznie dumna z tego ,że to jej drzewko i że jest takie piękne :))
Jej radość moją radością ..........
Po świętach przyszła już oficjalna powiastka z RDOK .... 18.01.  rano ...zdziwiły mnie zapisy z prośbą o zabranie dokumentacji medycznej dotyczącej dorosłych i dzieci i pozwoliłem sobie na telefon z pytaniem o co chodzi i co mam zabrać . Strasznie nieprzyjemna osoba odebrała tel. i obwarczała mnie , że im chodzi o dokumentację psychologiczną i psychiatryczną ... . " ale my z takiej pomocy nie korzystamy i nie posiadam takiej dokumentacji " ...... " To przecież nie będzie pan jej tworzył " .......
Nie będę bo i po co ... nie ma potrzeby ,  ale szok , że w takiej instytucji pracują tak nieprzyjemne osoby . Mam nadzieję ,że to tylko przypadek a nie sygnał tego co mnie czeka .
W święta nie zamieniłem z jeszczeżoną nawet jednego słowa i chyba fakt ,że w wigilie nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem należy włożyć między bajki .
Drugiego dnia świąt nakryła stół i zaczęła szykować śniadanie a kiedy pozbierałem się z łóżka i zacząłem wystawiać swoje produkty stwierdziła " nie szykuj , możemy razem zjeść śniadanie " ...... gdybym nie miał świadomości ,że to działanie tylko pod kontem zbliżającego się RDOK to może bym uwierzył ....  . Zjedliśmy przy jednym stole ale każdy swoje ..Poleciała jeszcze przed świętami na pocztę powysyłać prezenty ... tak , że chyba dba o swoich rycerzy :)))
Ja dostałem sporo dobrych życzeń i nadzieję ,że już niedługo zakończy się ten przeciągający w czasie proces .
W marcu pęknie mi dwa lata od momentu złożenia pozwu a cała trauma trwa od 2008 roku ...... . Masakra prawie cztery  lata stania w miejscu .... cztery lata w zawieszeniu ..........czas już to kończyć ... najwyższy czas ................................

środa, 21 grudnia 2011

Świątecznie ...prawie już ....

Zaniedbałem trochę bloga ale powoli już wracam do normalności . Okres przedświąteczny jest trudny .Zamieszanie w pracy a i domowych napięć nie brakuje . Oczekiwanie na badanie w RDOK nieznośnie się dłuży a Kfiatuszek chyba już zna termin . Dziecko stabilne i jeszcze się uśmiecha ale zadaje sporo trudnych pytań . "Dlaczego nie będzie wigili w domu ?? "  będziesz miała dwie wigilie u jednej babci i u drugiej kochanie ......"ale dlaczego nie może być tak ja w zeszłym roku ??" ... . Znów muszę tłumaczyć czemu a nie jest to proste . ...... . Święta trochę rozpieprzone bo w ty roku Kfiatuszek zażyczył sobie odwrócenia świąt zeszłorocznych i spędzę je w gównianych rozjazdach ....krótki i wczesny wypad do mojej mamy na "wigilię " i powrót na godz 18:00 ....... paskudnie bo wieczór i pierwszy dzień świąt spędzę sam ale taki lajf ......  . Mała niechętnie przyjęła takie rozwiązanie ale na pytanie dlaczego nie może być tak jak w zeszłym roku dostała odpowiedź "Bo NIE" .  Trochę mnie ta perspektywa rozbiła al mój Anioł Stróż skopał mi dupę i otrząsnąłem się szybciutko . Trzeba się przyzwyczajać do takich sytuacji ... wszak tak będzie co roku .
Ciężko było się spodziewać ,że wykrzesze z siebie odrobinę empatii i szacunku dla dziecka ale  podejście i całkowity brak rozmowy z dzieciakiem o świętach nie wspominając o całkowitym nie wzięciu jej zdania pod uwagę zniesmaczył mnie po raz kolejny . Prymitywna osóbka z zacięciem na pokazywanie swojej władzy .
W domu całkiem nieświątecznie ale jak się rozpędzę to firanki zmienię i choinkę ubiorę dziś :)) będzie trochę fajniej .   Muszę kupić jak co roku bo mała wczoraj już przybiegła ,że mama chce kupić taką 120 cm a pod taką się prezenty nie zmieszczą :)))   ...sprawię jej frajdę i kupię dużą :)      najwyżej będziemy mieć dwie :))
Dużo rozmawiam z małą i choć niepokoi mnie brak pytań z jej strony to widzę ,że przyjmuje wiele rzeczy do wiadomości . Kfiatuszek wprawdzie próbuje pracować nad mała coraz głośniej mówiąc różne brzydkie rzeczy o mnie ale na szczęście dzieciak przychodzi z tym do mnie i wyjaśniamy sobie wszystko na bieżąco . Najważniejsze ,że rozmawia .  Będzie dobrze :).

piątek, 9 grudnia 2011

Brat


Brat - sporo młodszy , jak się dowiedziałem jakaś próba ratowania małżeństwa podobno to była . Kiedy poznałem Kfiatka łaził jeszcze do podstawówki na której zresztą zakończył swoją karierę naukową. Głównym zajęciem młodego człowieka było podbieranie matce kasy i zamiana jej na produkcję lokalnych browarów i innych odkażalni . Kiedy kaska matce się skończyła zaczęło się podbieranie kasy z portfeli , kieszeni kurtek i skąd się dało . Wyłapałem go na tym procederze i załatwiłem sprawę po męsku co zupełnie nie zmieniło jego podejścia do życia . W następnym etapie były przedmioty znikające z domu  i zastawiane w okolicznych lombardach ........ granty skończyły się szybko i nie bardzo było co wynosić więc chłopczyk z braku kasy zaczął szukać inaczej ... kontakty ze światem z bram i dziupli nie skończyły się dla niego dobrze , odwiedziny smutnych panów w cywilu z blachą na szyi nie tyle zdziwiły co zaskoczyły skalą zarzutów .Do dziś nie wiem ile tych wyroków mial bo w trakcie coś mu tam ciągle dochodziło ale Par. 10 KK   to dość poważna sprawa , no cóż prochy mają to do siebie, że odbierają rozum .
Kfiatuszek nie bardzo garnął się do pomocy bratu , już raczej pomagała mamie kiedy ta odpowiednio dużo się napłakała .  Wyciągnąłem gnoja z pierdla płacąc za adwokata i poręczając za niego ale próżna to była robota bo jak go ostatnio widziałem to stał w bramie z piwem w ręku ... 
Od czasu do czasu podobno gdzieś pracuje ale "delikatny" jest i do ciężkiej pracy się nie nadaje a ani wykształcenia ani zawodu .......
Różne sytuacje w rodzinach bywają ale nawyk mam taki ,że rodzinie się pomaga.... i nie koniecznie finansowo czasem trzeba komuś pomóc stanąć na nogo , wyprostować się ... .
Gdzieś tego mi zabrakło . Ja w sumie obcy dla niego człowiek wyciągnąłem rękę bo ludziom zdarza się upaść . Dałem mu pracę po wyjściu z pierdla bo miałem nadzieję ,że czegoś go to nauczyło ale pomyliłem się strasznie ...... drugiego dnia zauważyłem jak trzepie mi kieszenie i to już był koniec mojej pomocy . Odechciało mi się  całkiem .
Kfiatuszek i teściowa skomentowały sytuację krótkim stwierdzeniem " Geny po tatusiu ".
I tyle . Próba rozmowy o tym ,że należało by dopilnować  żeby skończył jakąkolwiek szkołę .... miał jakikolwiek zawód kończyły się stwierdzeniem "a kto go będzie pilnował " i tym sposobem dwudziesto kilkoletni pasożyt mieszka z mamusią , czasem jeszcze przyprowadzi sobie panienkę , nie pracuje  a biorąc pod uwagę aspiracje i brak doświadczenia widoków na jakąkolwiek pracę nie ma .
Kogo interesuje brat , czy syn .... przecież ......
najważniejsza jestem JA .
A brat ...? no cóż jak mamie dopiecze albo przekręci ją na kasę to Kfiatuszek reaguje ... w innych przypadkach nie ..


środa, 7 grudnia 2011

Frustracje



Życie w takim napięciu jest straszne . Bratny napisał kiedyś "Rok w trumnie "  do mojej świadomości doszło, że ja mam za sobą już dwa lata. 18 stycznia i cieszy bo dziecku świąt nie popsuję i martwi bo mój optymiszm ,że w marcu uda się zakończyć legł w gruzach ........ .
Tera marzę o kwietniu.
A napięć nie brakuje . Ciśnienie odczuwa też Kfiatuszek bo prowokacje jej się nie udały a ja po raz kolejny patrzyłem na zdziwioną minę pani na poczcie czytającą adres odbiorcy i adres nadawcy ..... . Kfiatuszek widząc, że mnie nie daje się sprowokować zaczyna swoje frustracje wyładowywać na dziecku . Obraziła się na małą  za to , że miała swoje zdanie i teraz się do niej nie odzywa . Focha strzeliła . Nie podobała się jej samodzielna praca dziecka .  Foch.... awantura , wyzywanie od gówniar a potem telefon do mamusi i relacja jak to oprócz męża jeszcze dziecko ją krzywdzi .. . Ręce opadają i znowu czas na rozmowy z dzieckiem bo tłumaczyć muszę wszystko i uczyć ,że nie zrobiła nic złego . Tekst córki " Miałam nadzieję, że uda nam sie normalnie porozmawiać a Ty ciągle tylko coś bąkasz pod nosem " pokazał kto jest bardziej dojrzały w tej relacji . Cieszę się , że mam takie mądre dziecko i cieszę się ,że nie poddaje się tym zbiegom .
W rozmowie z dzieckiem dowiedziałem się ,że babcia też zaczyna pracować nad moją istotką . "Dlaczego tak robisz ? dlaczego tak sie w stosunku do mamy zachowjesz ? Mama była przez ciebie smutna , mama płakała .. " dziecku sie to nie podoba i mni eteż . Muszę znaleźć jakiś sposób żeby to zablokować bo taki talent pedagogiczny jak moja teściowa nie powinna się wtrącać w wychowywanie dziecka .
Miała szanse wychować swoje a co z tego wyszło to widać .
Mało piszę ale czasu na sen zaczyna brakować ...... zasypiam na stojąco a idą jeszcze trudniejsze dni ......

Rdok

18 stycznia !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jeżeli ktoś sie jeszcze nie domyśłił to data badania w RDOK .
Taka drobna rzecz jak telefon do Rdok a wzbudza napięcie . Nawet to piękne słońce za oknem nie jest w stanie poprawić mi nastroju . Termin już znam teraz będę już tylko odliczał dni do tej daty .

niedziela, 4 grudnia 2011

Brzydkie gry

Atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa ..... sąd a zarazem Kfiatuszek dostał krótki wniosek dowodowy i jakoś nerwowy się zrobił od poniedziałku... . Nagranie jej rozmowy pełne soczystych bluzgów i "dobrych" życzeń pod moim adresem wzburzyło ją strasznie choć zupełnie nie wiem dlaczego, wszak powinna jeszcze pamiętać co mówiła .
Teraz zaczęła przystępować do kontrataku .
Scenka pierwsza :  Na początku roku zapisała dziecko na zajęcia dodatkowe. Nie rozmawiając ze mną ani nie konsultując tej decyzji . Ponieważ dziecku zajęcia się podobają nie stawiałem przeszkód choć rytm zajęć - niedziela i poniedziałek  do późnego wieczora  komplikuje normalne życie . Niedzielę w zasadzie odbiera nam całą bo lubi zabrać dziecko po zajęciach do swojej mamusi i nie odbierać telefonu , a poniedziałek zaczyna lekko kolidować ze szkołą .
Ostatnio dziecko po zajęciach odrabiało lekcje do 23:30 i  ze względu na to spróbowałem z  nią porozmawiać . Grzecznie . Pytając czy nie należało by się zastanowić nad rytmem tych zajęć bo zasypiające przy biurku dziecko i lekcje odrabiane na śpiąco nie są dobrym efektem i reakcja przyszła dość szybko .
"Jeśli dziecko ma uczestniczyć dalej w zajęciach to podpisz mi zgodę "
Położya mi na stole kartkę mnie więcej tej treści :
" Wyrażam zgodę na uczestnictwo w zajęciach (....) i jednocześnie zobowiązuję się do pokrywania 1/2 kosztów "
Jak na pśmie to na piśmie . Odpisałem jej , że wyrażam zgodę jeśli tylko zajęcia nie będą miały wpływu na wyniki w szkole a jeśli chodzi o koszty to zastanowię się bo nie mam zamiaru przez całe życie być stawiany w sytuacji  konieczności udziału w podejmowanych przez nią  i nie konsultowanych ze mną decyzjach .
Gówno nie koszty ale fakt się liczy .  O pewnych sprawach trzeba rozmawiać .... jeśli jest z kim ......
"Nie interesują mnie Twoje komentarze ... albo podpisujesz albo nie " ....
Siłą już powstrzymałem się żeby nie powiedzieć lali spi..... , ale  w miarę spokojnie powiedziałem jej , że jak się  nauczy rozmawiać to zapraszam a póki co to nie mam ochoty z nią dyskutować w taki sposób a moje stanowisko zna i jeśli nie potrafi czytać ze zrozumieniem to może w jakiś inny prostszy sposób jej to wyjaśnię ...
" Nie kończyłam wiejskich szkół więc widocznie jestem głupsza " odpysknęła   , nie sposób się z tym nie zgodzić skomentowałem i życzyłem jej mniej agresji i odrobiny wyczucia bo dziecko słucha takich rozmów .......
Furia ... i tu już tylko wysyczała ,że nie będzie ze mną rozmawiać bo potem piszę ciągle pisma do sądu .......
Piszę i będę pisał :)) jeszcze dwa dostanie w najbliższym czasie .
Scena druga :
Kiedyś pisałem już chyba o znikających eurówkach i kasie która dziecku znikała ze skarbonki . Skarbonka to taka śmieszna rzecz gdzie zawsze można rozmienić grosz na drobne a w sytuacji awaryjnej , kiedy trzeba komuś coś zapłacić a jest tylko karta zaciągnąć krótko terminową oprocentowaną pożyczkę :))) . Dzieciak chował gdzieś swoją kaskę i nawet nie dociekałem gdzie bo cóż mnie to ... . Od czasu do czasu coś jej tam dorzucam a na bieżące jak potrzebuje to woła i już . Wracamy do domu po zakupach i mamusia do dziecka z tekstem : brałaś pieniążki z kopertki ??? ....dziecko zdziwione a za chwilę przychodzi do mnie i mnie pyta o to ..... . Przesadzasz teraz ...mówię .. granice prowokacji istnieją , idąc w tym kierunku źle skończysz ...... ale smrodek się niesie .
Rozmawiam z dzieckiem ,że albo  będzie je trzymać tak żeby tata wiedział gdzie i ile tych pieniędzy ma albo niech wpłaci je sobie na konto bo szlag mnie trafi i kiedyś tego mogę nie wytrzymać ....
I tak będzie , sam jej założę to konto ... i to co ja jej daję czy też moja rodzina będzie miała na koncie do którego mamusia nie będzie miała dostępu ..........
Obrzydliwe ......... usmarować gównem małżeństwo a teraz próbuje mnie ....
Ciekawe co zrobi jak dostanie następne materiały z sądu ......
Ze standardów została jej jeszcze próba zrobienia ze mnie pedała i hasło nie jesteś ojcem dziecka ...
ciekawe co wykorzysta ......
Pisać jeszcze jakoś mogę bo powiedzieć tego wszystkiego chyba bym nie potrafił ......

wtorek, 29 listopada 2011

lustrzane odbicie .......



Najtrudniej jest człowiekowi odebrać złudzenia .
Dzisiaj mija dwa lata od czasu kiedy zacząłem chcieć wiedzieć . Ironia losu czy może tylko przypadek sprawił , że napisała do mnie dziewczyna . Tak .... tu na blogu...
Przypadek równie beznadziejny jak mój. Mąż chce odejść  ale nie odchodzi , ona się stara o on  czeka ... ona się łudzi , że jeszcze może być dobrze a on żyje z nią choć tak naprawdę jest już bardzo daleko .
Droga "O" , nawet nie wiesz jak było mi to potrzebne . Do dziś tak naprawdę nie zdawałem sobie sprawy z tego jak można było postrzegać mnie patrząc z boku .
Tak Ty jak i ja kiedyś chcesz wierzyć , że coś da się jeszcze naprawić ale to NIEPRAWDA !!!!!.
On już tą decyzję podjął . Nie odchodzi bo nie ma gdzie, a moze tylko nie ma pewności . Czeka jeszcze by wszystko sobie ułożyć a moze nabrać do ciebie tyle niechęci , by odejść z " czystym sumieniem "  . Lepiej mieć przecież odrobinę komfortu .
Z czasem nabierze przekonania , że to Ty wszystko psujesz i najdrobniejszy szczegół będzie go drażnił . Pojawi się niechęć , zniecierpliwienie, z czasem nienawiść a kiedy zniknie szacunek nie będzie już drogi odwrotu................
Pierzesz , gotujesz starasz się w łóżku bo myślisz , że starając się,  naprawisz to czego nie ma  ... ale to walka bezcelowa .
Pije przed seksem .... tak jest łatwiej , lekko znieczula  i ciało i sumienie ... łatwiej  mu wtedy przełknąć tą gorycz , że to nie z NIĄ się kocha a z Tobą ........
Kochasz go i boisz się ..... myślisz ,że świat się kończy . Kochasz , a miłość jest niebezpieczna . Kochając bardzo łatwo zagubić się i zatracić całkowicie dla drugiego człowieka . Ograniczasz własną przestrzeń do rozmiarów kwarka tylko po to , żeby jemu sprawić przyjemność. Żeby było dobrze ...ale czy dobrze znaczy ,że nie może być zmian ?.    Pomyśl proszę droga "O"  o tym , że żyjesz w kłamstwie  a oddając mu swoją przestrzeń okradasz samą siebie !!  
pozwól mu odejść - skoro on tak zdecydował........
Ucieszyłaś się dzisiaj,  kiedy powiedziałem Ci , że źle robisz dając mu wszystko . Masz nadzieję ,że jeśli pozwolisz mu się pozdobywać to wrócą dawne instynkty... .
TAK JUŻ NIE BĘDZIE......
Musiała byś stać się niedostępna i chłodna , zdystansowana............ ale i na to jest już za późno... , teraz to tylko go ucieszy , da mu pretekst, powód  ..
Posłuchaj rady proszę i pozwól mu odejść .
Może potrzebna Ci ta przerwa , bo czyż nie bywa tak , że rozstania leczą "chore związki"??????
Unieś się dumą i o nic nie proś i nawet jeśli będziesz tęsknić nie daj tego po sobie poznać , obiecaj proszę , OBIECAJ ! , że nigdy już nie pomyślisz  "Ja bez Ciebie nie mogę ...... " , a jeśli nawet nieświadomie przyjdzie Ci do to do głowy ....przypomnij sobie moje słowa i zawsze myśl " JA mogę bez Ciebie choć z Tobą było mi kiedyś najlepiej ...."
I pozwól mu odejść ......
A kiedy przyjdzie rozpacz i ból ..... nie broń się, stań do niego twarzą .... przyjmij go, wypełnij się cała i płacz ... bo płacz oczyszcza ....
.... a potem wstań z kolan i i podziękuj!!!!! ... JEMU nie mnie za lekcję i wtedy będziesz uzdrowiona ..

A kiedy już ujrzysz siebie , inną , silną , unikalną .. on też będzie będzie Cię taką widział .. i wtedy będzie chciał wrócić      i tylko od Ciebie zależeć będzie czy będziesz jeszcze tego chciała ......
Nic się nie dzieje bez przyczyny ...  i nawet jeśli przez chwilę zostaniesz sama.......... pamietaj , że to element planu...... to czas na przygotowanie się do przyjęcia czegoś nowego ..................
Nie zepsuj tego i ....................
pozwól mu odejść .........

niedziela, 27 listopada 2011

manewry

Chciałbym, żeby to był tylko poligon ale to ciągła wojna na różnych frontach. Jakiś czas temu Kfiatuszek zapisał dziecko na zajęcia poza lekcyjne . Dziecko chce i nie mam powodów żeby się w jakikolwiek sposób przeciwstawiać ale jak zwykle niesie to za sobą pewne niedogodności .
Po zajęciach Kfiatuszek zabiera dziecko do swojej mamy i stara się wracać jak najpóźniej . Dość skutecznie odbiera mi to spory kawałek niedzieli który chciało by się spędzić razem z dzieckiem . Wyrównuję sobie ten czas sobotami i wyciskam z niedzieli ile się da dla siebie i dziecka  .....ale nie koniec to miłych gestów z jej strony . Dziś po powrocie do domu o dziwo o normalnej porze zwróciła uwagę na kończące się pranie. Prałem swoje i dziecka ciuchy .
" Mówiłam ci już kiedyś , żebyś nie prał NASZYCH ubrań !!!!!!! "
Twoich nie piorę , brzydził bym się - zamknęło skutecznie rozmowę .
Jakoś tak mało przyjemnie się robi , te próby podkreślania "NASZE" , zamykanie drzwi i ciągłe utarczki o czas jaki można spędzić z dzieckiem . Nie będzie dobrze ,  a  czuję ,że od poniedziałku jeszcze trudniejsze czasy przyjdą . Dokumenty dostarczone adwokatowi skutkują krótkimi wnioskami dowodowymi które już od poniedziałku zaczną do niej docierać .
Zacznie się wojna ...teraz już bezwzględna ....brzydka i brudna . Szkoda tylko , że z braku innych możliwości próbuje grać dzieckiem . Szkoda , bo zaczynamy sobie wyszarpywać czas-dziecko- kontakt a ono to czuje ..

Obserwuj, słuchaj, rzadko osądzaj i nie chciej za dużo.


Czasami słyszę,że się zmieniłem, że jestem inny , że zachowuję się bez klasy , że negatywne emocje zawładnęły moim życiem........... a przecież mówiąc o rozstaniu, łatwo jest znaleźć się  w strefie nieobiektywnej "prawdy". Oznacza to, że często oceniamy efekt rozstania z pozycji "krzywego zwierciadła" a tego chciałbym uniknąć dla tego może trochę kronikarsko choć mieszając czasy staram się pisać swój pamiętnik .
W przypadku emocji towarzyszących rozstaniu zbyt często zdarza się nam korzystać z uniwersalnych recept życzliwych nam ludzi . Korzystamy także z ich rad  i dobrych i idiotycznych  z serii : idź do kina , na zakupy , bzyknij się z kimś , wyjedź , odpocznij , znajdź sobie kogoś ............
Każde rozstanie jest bolesnym doświadczeniem , jest unikalne na tyle na ile  unikalne jest każde ludzkie życie . Rozstanie jest pojedynkiem człowieka z bólem. Wspaniale jeśli ten pojedynek wygra człowiek .     
Zakochujemy się już w przedszkolu. Dorastamy i przeżywamy szkolne miłości . Wtedy rozstania z naszym przedmiotem pożądania przeżywa się jeszcze lekko . Gdy jesteśmy dorośli przeżywamy swoje miłości inaczej , pełniej ... . Razem jest pięknie , kolorowo a oddzielnie - źle . I wtedy większość z nas spotyka się po raz pierwszy z bólem - ten ból nazywa się  rozstanie !
NAJWIĘKSZE KŁAMSTWO ŚWIATA
Od kiedy pierwszy człowiek znalazł sobie partnerkę słowa "na zawsze" , "oraz ,ze cie nie opuszczę " wywołują tylko chichot Boga tak jak ludzkie plany ........
Może w czasach pierwotnych było inaczej bo wtedy koniec "zawsze" wyznaczało uderzenie maczugi i zapach pieczonego mięsa .
Jeśli mieliśmy w życiu szczęście , pofarciło nam się z orientacjami , mieliśmy normalnych rodziców i dobrych nauczycieli to rozstanie , to pierwsze rozstanie może być cennym doświadczeniem   . Pod warunkiem ,że zdolni jesteśmy do refleksji i wyciągniemy z tej lekcji prawidłowe wnioski . Nie zachłyśniemy się litością do samego siebie i nie odnajdziemy sensu życia w zemście . Rozstania są składową nasze drogi a prawdziwą tragedią jest śmierć ..... bo nie daje nam szansy na nic . Na wybaczenie i na prośbę o wybaczenie również . Tragedią jest nieuleczalna choroba dziecka  bo tylko chwilę możemy mu darować . A rozstanie ,..... rozstanie i ból trzeba przezwyciężyć . Od dzieciństwa uczymy się przecież coś przezwyciężać.
Ludzie rozstają się z różnych przyczyn- jednak w końcowym rozrachunku to nie przyczyna jest najważniejsza . Bez sensy jest ciągle kogoś obwiniać i ciągle szukać winnych dokoła . Pozwólmy człowiekowi odejść jeśli już taką decyzję podjął . Nawet jeśli wydaje nam się że życie się dla nas skończyło , że zapadła ciemność i cały nasz świat rozpadł się na atomy  walka z decyzją nie ma sensu. Jeśli już duchowa i emocjonalna więź wygasła to dalsze trwanie pogłębi tylko poczucie pustki i fałszu.
Każdy sobie z tym radzi na swój sposób . Jeden ucieka w alkohol , ktoś inny w przypadkowy seks , niektórzy chodzą do kościoła , inni jeszcze zatracają  się w pracy a coraz bardziej liczni w charakterze aniołów mścicieli a ognistym mieczem przemierzają internetowe przestrzenie szukając zasługujących na karę ......
Ja piszę swojego bloga . Patrzę na siebie z odrobiną dystansu a na świat z dużą dozą zdrowego cynizmu , Nie uciekałem od  bólu ..... zmierzyłem się z nim . Płacz , krzyk , krzywda , niechęć , obrzydzenie i obojętność, nienawiść i wstręt to wszystko uczucia które dane było mi tak nad wyraz intensywnie przeżyć. Najgorsze było to , że nie znajdowałem odpowiedzi ......... a one były , w środku, we mnie, potrzeba było mi tylko czasu aby je znaleźć . Usłyszeć ..........
Teraz jeszcze tylko pozamykam drzwi i zacznie się cud który już w Księdze Ksiąg opisywano - CUD UZDROWIENIA.... i będę ten sam ale silniejszy , lepszy i szczęśliwszy .
Koniec wiosny jest początkiem lata i  choć czasem świadomość, że żyje się do przodu a rozumie do tyłu budzi lekki niepokój  to wiem, że jeszcze będzie pięknie .............

sobota, 26 listopada 2011

Krótki rys rodzinny ...

Naprawdę strasznie mi miło kiedy czytam wasze komentarze i te krytyczne i te dopingujące ...  Czas  teraz taki, że czekam .... czekam na na badanie .. . Nie znaczy to, ze nic się nie dzieje i, że nic nie robię ale przed nie da się (retw) wszystkiego opisać ......
Trochę mi się na wspominki zebrało ale nie sposób nie wspomnieć Kfiatuszkowego ojca mimo że historia to krótka i jakoś tak smutno sie kończąca .....
O ojcu Kfiatuszka w zasadzie nie wiedziałem nic . Widziałem tylko tyle , że go nie ma .. . Powoli w trakcie poznawania zaczęła się trochę otwierać i opowiadać . Jakiś dziwny obraz powstawał z tych opowieści . Z jednej strony miły normalny człowiek , pracujący razem z matką  .. a z drugiej żul , alkoholi w najgorszym wydaniu .\
Opowieść o tym jak tato wstawał rano i czyścił wszystkim buty w niedzielny poranek , jak chodził na zakupy i przygotowywał śniadanie, jak haftował obrazy czy grał bo i muzycznie był uzdolniony pokazywały go jako normalnego człowieka ...... ja w krzywym zwierciadle słyszałem\ również jak pił , jak znikał na tygodnie , jak wracał i matka przyjmowała go zawsze z powrotem , jak znikał ponownie razem z nowymi kozakami stojącymi w przedpokoju ..jakoś tak dziwnie ......................
Poznałem gościa na ślubie . Jakoś się o nim dowiedział choć kontaktu z córką nie miał żadnego już podobno osiem lat . Podszedł do mnie jakiś drobny człowiek zupełnie m nie znany i złożył życzenia mówiąc : dbaj o nią .... . Zamieszani i rozgardiasz jaki wtedy panował nie dał szansy na zastanawianie się kim może być .. jedyne co zapamiętałem to fakt , że musiał wzmacniać swoją odwagę i , że miał wąsy .......
Bardzo szybko pojawił się po raz kolejny . Zmieniliśmy wtedy mieszkanie i z kasą było dość krucho a tu nagle niespodzianka . Zjawił się i obiecał pomoc w remoncie . Strasznie to było miłe ... Obiecał i się faktycznie zjawił . Przyszedł z jakimś kolegą i w zasadzie dzięki nim jakoś tak szybko udało nam się zamieszkać a czas był najwyższy bo  dziecko już zaczynało już pchać się na ten obrzydliwy świat .....
Normalny gość.   Pomyślałem , że albo się wyprostował albo coś z tymi opowieściami było nie halo ale to tylko taka szybka myśl która zbyt długa nie zagościła w mojej głowie ..... Zbliżały się święta .  Dzieciak mały i żadnych imprez ale zaprosiłem go  mimo lekkich oporów Kfiatuszka a większych jej bliskich .
Z dużym wyczuciem.... wiedział chyba , że w tym towarzystwie nie jest mile widziany przyszedł w pierwszy dzień  świąt ...... tak , żeby się z nikim nie spotkać .
Nie wyglądał dobrze . pokasływał i widać było ,że coś go mocno boli . Podobno montował jakieś drzwi i upadły na niego. Próby wysłania go do lekarza spełzły na niczym bo ubezpieczenia brak ale na jakieś prześwietlenie udało się nam go wysłać . Potem zniknął . Po jakimś czasie dowiedziałem się , że jest chory i siedzi u swojej matki i , że nie chce przychodzić bo kaszle a u nas dziecko  i takie tam .........
Telefon od Kfiatuszka zaskoczył mnie  tego dnia w pracy : " Z ojcem coś jest nie tak , podjedź i zobacz . "
Podjechałem i sytuacja mine zszokowała ... gość nie mógł chodzić , miał bezwładne nogi .
Trzeba dzwonić po karetkę ..to pierwsza myśl i chwytam za telefon ale tu reaguje Kfiatuszkowa babka . "Moment a jak go od nas zabiorą to kto będzie płacił ???? Może lepiej go ubrać znieść na dół i powiedzieć ,że znaleźliśmy go jak leżał koło\smietnika " .  Dziadek tylko jej potakiwał .
Fakt , że te rozmowy toczyły się w obecności faceta który nagle stracił władzę w nogach i zupełnie bezbronny leżał tylko powiększał moje obrzydzenie tą sytuacją ..........Patrzyłem na to z niedowierzaniem ale szkoda było czasu ... zadzwoniłem po karetkę i biorąc odpowiedzialność na siebie zniosłem go na dół . Ważył może jakieś 40 kilo .... źle to wyglądało .....
Intuicja nie myliła mnie i diagnoza ja  wyrok : rak , kilka dni . Kfiatuszeka dotknęła choroba ojca . Zorganizowala opiekę do dziecka i bywała u niego codziennie . ........ nie potrwało to długo .  Sam musiałem jej przekazać informację o śmierci ojca . Przykre ...
Rodzina przeżywa to na swój sposób a ja  ....... no cóż , słuchałem tylko uważnie jakie są plany co do pogrzebu .  Pomysł kremacji był rozsądny ale dalsza wersja wydarzeń  jaką zaprezentowała Kfiatuszkowa ciotka zupełnie mnie zszokowała . "Weźmiemy urnę i sami go pochowamy, odsunie się płytę i będzie po robocie  albo wkopiemy urnę w grobie prababci " .  Jak psa ... a niektórzy nawet psy traktują lepiej  no widok cioci zakopującej teścia łopatką do piasku jakoś nie przypadł mi do gustu . Nie wytrzymałem wtedy . Powiedziałem co o nich myślę i , że bez względu na to jaki był to każdy zasługuje na normalny pogrzeb .
W pizdu z takimi ludźmi . Pochowałem gościa . Po ludzku . Wszyscy zadowoleni z pogrzebu i tyko zdziwienie w rodzinie było wielkie bo jakoś  imprezą po nie byłem zainteresowany . Ale nie miałem ochoty... nie miałem ochoty przebywać w towarzystwie kogoś kto własnego syna chciał wynosić pod śmietnik................

piątek, 25 listopada 2011

Nie da się !?

NIE DA SIĘ !!!!!!!!!!!!! powtarzają wszyscy dookoła .... NIE DA SIĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! powtarzają wszyscy .. , nie da się uzyskać rozwodu na normalnych warunkach , nie da się podzielić majątku normalnie , nie da się uzyskać opieki na dzieckiem, nie da się przeskoczyć RDOK-u ... nic kurwa się nie da ....
Jak żyć w takim kraju gdzie wszyscy poddają się zanim spróbują !? Jak !?
Idiotą nie jestem i zdaję sobie sprawę w jakim popieprzonym i matriarchalnym kraju żyjemy ...  i wiem , że nie będzie łatwo . Argumentacja determinująca sposób myślenia wielu ludzi jest typowo Kfiatuszkowa ..
" bo mała dziewczynka powinna być z matką " , " dziecko z matką bo to kobieta rodzi "  ......
i co z tego ???
Mam się poddać i odpuścić już teraz ???
Nigdy w życiu !!!!!!!!!!!!! Nie ma takiej możliwości . Trzeba chcieć i nie chcieć dlatego , że mi się coś należy , nie dlatego , że ktoś zawinił i należy go ukarać .
Ja chcę opiekować się swoim dzieckiem i chcę je wychowywać . Nie widzę powodów żeby z tego rezygnować i nie mam zamiaru pozwolić sprowadzić się do roli niedzielnego ojca - "Weekend co dwa tygodnie " . Chcę i mam prawo !!!! . Nikt mi tego nie odbierze i nie zachwieje mojej wiary w słuszność tego co robię .
Jest wielu ojców skarżących się na RDOK ale czasami jak słucham ich historii to nóż się w kieszeni otwiera bo swoją postawą sami zrobili sobie krzywdę . Ja nie mam zamiaru ani się poddać ani przegrać . RDOK nie jest sądem ostatecznym .  I nawet jeśli naprawdę źle trafię to przegram tylko bitwę . Ale poddać się nie poddam .  I wiary w to ,że będzie dobrze nie złamie nikt !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie da się ???? Udowodnię ,że jest inaczej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

środa, 23 listopada 2011

informatyczny paw .....

Dzień paskudny.. wczoraj cały wieczór spędzony u adwokata , przygotowania do ostatnich odsłon tej batalii są strasznie męczące . Wróciłem do domu przerzuty i wypluty. Kfiatek też wrócił ...zadowolony. Chyba na imieniny kupię jej test ciążowy , tak na wszelki wypadek . Wolałbym żeby mi przed zakończeniem sprawy nie zrobił jakiejś niespodzianki.  Dzień dobry już dawno przestałe mówić więc nie zamieniliśmy ani jednego słowa . W ramach relaksu pobawiłem się dyskiem od starego laptopa ..... oj różne rzeczy się na nim znajdowało .., niepotrzebny a sprzedać jeszcze się da więc trzeba ściągnąć swoje dane wyczyścić dysk , tak żeby ktoś nie miał frajdy przeglądając.
Informatycznie podciągnąłem się wprawdzie ostatnio ale ciągle jeszcze odkrywam coś nowego :)) pousuwane pliki które tak łatwo dają się odzyskać , te nadpisane też , hasła i loginy które są niby niezapamietywane a gdzieś ta znajdują swoje miejsce na dysku , kopie fotek przeglądanych tylko na poczcie przez ułamek sekundy .......... nie zdziwił bym się gdyby cały zapis klawiatury też jeszcze gdzieś był :) .
Radocha straszna , kilka swoich fotek odzyskałem ale niespodzianek też nie zabrakło .... i to jakich ...
Jedną fotkę Kfiatuszka już mam z gatunku ciekawszych i choć kuriozalnie ja się jej wstydzę a ona jakoś nie bardzo to to co jeszcze znalazłem .... nawet mnie nie zaskoczyło ....... to mnie zszokowało !!!!!!!
Anioł stróż z troską pochylił się nade mną i spytał : rusza cię to jeszcze ?? ale kogo by nie ruszyło.... Sam nie wiem co bardziej czy to co zobaczyłem czy potwierdzenie tej porażającej głupoty  mnie ruszyło.....
Możesz sobie mówić anonimie , że jestem wredny ale ja jestem miły i litościwy .... bo jeszcze jej nie zabiłem .
Jeśli do tej pory dowody budziłem w przedstawicielach palestry niesmak i obrzydzenie to teraz dostanę  coś na przeczyszczenie ......
Chyba mnie to zmobilizowało .   Pamięć zaczęła pracować na bardzo wysokich obrotach , czas dostępu do danych miałem krótszy niż najlepszy dysk twardy . Jeszcze parę rzeczy da się wyciągnąć . Kfiatuszek  tak pięknie kłamał w sądzie , że Kris to tylko  jej kolega .... hmmm .... a przecież gdzieś tam leży jeszcze nagranie kiedy tak ładnie mówi , że nie tylko,  i ze żałuje , że się z nim nie przespała  Tiaaa myślał by ktoś :)) a co miała powiedzieć....   mając naprzeciwko dość mocno wkurwionego łosia.  Nagrania tych rozmów mam .... parę ciekawych stwierdzeń tam pada ale ciężko dotychczas było mi się z nimi zmierzyć . Niechętnie do nich wracałem ..wszak to rozmowy z początków naszego rozstawania się .. jeszcze pamiętam te początki ....ale trzeba to trzeba ...
SZOK, PRZERAŻENIE .... te słowa chyba najlepiej oddają to co czułem słuchając siebie po dwóch latach . Dziś już nie dziwię się , że Anioł Stróż który mi łzę obcierał i czasami kopał w zadek w końcu pościł mi pawia na plecy a z poczucia bezsilnici wyliniały mu skrzydła .............
Nawet nie byłem wtedy cipą  byłem wspomnienie po kimś kto był cipą ......  .Jeżeli jeszce odnajdę w sobie ślad danego boda to zamknę bloga i dobrowolnie poddam się leczeniu w szpitalu na Abramowicach albo stanę e kolejce do przeszczepu mózgu.........

wtorek, 22 listopada 2011

Jak Kfiatuszek ludzi miłowała..........

Historia o tym jak Kwiatuszek ludzi miłowała J
Stosunek do otaczającego nas świata wynika z naszego wnętrza . Są ludzie szczęśliwi, życzliwi i otwarci,  akceptujący świat takim jaki jest , są ludzie próbujący go zmieniać,  a są i tacy, którzy nienawidzą i pogardzają otaczającą ich rzeczywistością . Taka przesiąknięta pogardą negacja najczęściej wynika z kompleksów, z jakichś własnych braków, które można w ten sposób ukryć lub skompensować. Kfiatuszek zalicza się chyba do tej właśnie grupy.
Obserwując jej zachowanie widzę nienawiść jaką czuje do mnie . Nie bez powodu przecież życzy mi żebym "rozpierdolił się pod jakimś tirem " . Mogę zrozumieć ,że klasyfikując mnie jako głupka i totalnego łosia przeżyła głębokie rozczarowanie faktem odkrycia jej drugiego życia, ale skala negatywnych emocji ciągle mnie zadziwia .
Pocieszeniem dla mnie jest fakt , że nie jestem w odosobniony i znajduję się w bardzo szerokim towarzystwie :)
Chcąc pokazać stosunek Kfiatuszka do otaczającego go świata musiałem troszkę wysilić pamięć i po raz kolejny zezłościć się na siebie ...wszak takie sygnały powinienem widzieć wcześniej a ..... nie chciałem widzieć .
Ale do rzeczy ... .. podzieliwszy jej świat na kilka grup spróbuję to opisać :
Praca
Prezes w jej firmie jest całkiem sympatycznym człowiekiem . Zarządza tą firmą całkiem dobrze . Miły facet , który jest może zbyt tolerancyjny i za dobry dla ludzi. Stworzył fajną rodziną atmosferę jest dość często nadużywane przez pracowników.
Według Kwiatuszka to: „prostak siedzący w gabinecie i bojący się podjąć najprostszą decyzjꔄ…na niczym się nie zna”,  „ wieśniak” Fakt - mieszka chłop na wsi i to ją jakoś strasznie dotyka. Mnie również wypomina fakt, że pochodzę ze wsi ... może nie wprost bo miałbym wiele do powiedzenia na temat jej "wielkomiejskiego" pochodzenia, ale….
Dalej o prezesie: „(….) a ten dopiero tu szczytuje”,  „… tu sprawdza kurwa ,tu przecinek tu kropka        kurwa ….wieesz  (….)” Ten fragment rozmowy z jej bezpośrednim przełożonym o prezesie jest namiastką ... Prezes rzeczywiście jest pedantem. Być może wykorzystuje czasami jakieś znajomości służbowe  w prywatnej sferze życia, ale nie można przecież zarzucać człowiekowi nie mając dowodów, że:  „auto służbowe sobie kupił specjalnie takie żeby pod siebie…” „układy ma z jakimiś firmami i bierze kasę do łapy” ,  „ jak był remont w firmie, to sobie i dom przy okazji wyremontował…”
Znam go , wiele lat na eksponowanych stanowiskach, mieści się w czasem trudnych lokalnych układach i firmę prowadzi dobrze , mam tam jakieś udziały i bywam na spotkaniach więc wiedzę mam ...ale dla kurewny jest „prostak i wieśniak” ..... „pierdolony pedant”  bo lubi czytać pisma przed ich podpisaniem , „chuj” bo liczy pieniądze i motywuje pracowników premią .... No, ale to prezes ... zależności służbowe czasami budzą emocje .. i każdemu zdarzało się o swym szefie powiedzieć kilka przykrych słów w nerwach .....
Ważny jest chyba ton głosu z którego przebija jedno .... pogarda ..............
HX .. koleżanka Kfiata z pracy . Wprowadzała Kfiatuszka do zawodu i uczyła wszystkiego od podstaw. Teraz to „nierób”, „…coś co można zrobić w dzień ona robi tydzień albo dwa”. „Fałszywa”  bo „tylko sie uśmiecha a jakby mogła toooooo...... „. „Kutwa , ciągle siedzi na pożyczkach i ciągle jest taaaka biedna , na składkę na prezent to nigdy nie ma a na lokacie ma xxxxx PLN „ Tak, tak Kwiatuszek jako pracownik banku bez skrępowania ujawnia stan konta koleżanki….
„Och wiesz jaka jest HX ?? Ona kurwa za 10 złotych to by sukę do                       Warszawy goniła …no tak..no  (….)”  Oto chyba najlepsze podsumowanie tego co Kwiatek o niej mówi i sądzi.  Nie znam tej kobiety, ale zawsze się jej kłaniam.
MX - kolega z pracy … miły, młody chłopak jeszcze na dorobku .. kawaler więc wszystkie wolne dziewczyny w firmie  ostrzą sobie na niego zęby. Oj, jak to Kwiatuszka drażni…… . Nasłuchałem się już o tym jak romansował z sekretarką , następna w kolejce była  wspomniana już wcześniej Ania ….
 Nauka , praca i awans dobrze świadczy o chłopaku, ale Kwiatuszek nie lubi MX. „Nic nie potrafi a prezesem chce zostać”. „Burdel ma w papierach i z każdą pierdołą przybiega , to debil jest jakiś „. „Uwstecznia się” Za to kiedy Kwiatuszek konwersuje z MX osobiście to traktuje go z czułością niemalże. Zawsze tak słodko , ze aż mnie mdli.  Chłopak szuka możliwości i szansy rozwoju, pewnie ma parcie na karierę, ale dla Kfiatuszka to „kretyn, który myśli ,że kierownikiem oddziału zostanie a tylko maturę ma „ głupek uważa,  że jak lokal załatwi to od razu kierownikiem zostanie…”. Tego co Kwiatuszek opowiada o jego związkach i układach z klientami nie przytoczę, bo nie chcę chłopakowi robić problemów ………
Sekretarka …. Tu Kfiatuszka kłuło coś mocno J) . Miła, uśmiechnięta dziewczyna, ale miała jedną wadę …zarabiała tyle co Kwiatuszek    „za parzenie kawy i zamawianie kalendarzy raz w roku i jeszcze narzeka „ … odnosiłem wrażenie ,że „miłość „ była obustronna … z ulgą przyjęła jej odejście z firmy ….
Tomek….. jej pierwszy doradca w sprawach rozwodu J)) . Taki „przyjaciel”, biurko w biurko siedzą ….. „ Pierdolony dyslektyk , gdyby nie mamusia prezes i ciocia w samorządzie to nigdy by tej pracy nie dostał ……błędy robi w najprostszych słowach , tępy Down„ ma za to jedną zaletę …. Idealny porządek na biurku ……”
Maciuś … pierwszy giermek Kfiatuszka … w trakcie sprawy próbowała go nawet przedstawiać jako osobę, o którą jestem chorobliwie zazdrosny … He He jakbym miał o kogo J)) . Już w trakcie sprawy obiecywała mu, że jak już się rozwiedzie to wreszcie da się na kolację zaprosić ….. ciekawe J) przecież opowiadała wszem i wobec, że  „ Maciuś pije i to w trakcie pracy , flaszkę potrafi trzymać w kasie i w trakcie zmiany wypić, a kasa mu się zawsze na koniec zmiany nie zgadza „
Piotr – „jest pedałem ”   no żeby chociaż gejem  ale pedał ?????
Bożena – „bierze pieniądza za nic”
A pani prezes ma ogromną wiedzę i doświadczenie ale „ wpierdala kiełbachę, stojąc na korytarzu przy barierce i jak to przy klientach wygląda ??”   „ a jak kiedyś weszłam do gabinetu to nie zdążyła flaszki odstawić bo z gwinta piła „
Trochę to przerażające …. Niby normalne , że nie da się wszystkich lubić .. ale,
po pierwsze – Kwiatuszek raczej nie miewa do powiedzenia niczego dobrego o kimkolwiek
po drugie – potrafi utrzymać tych wszystkich ludzi w przekonaniu o swojej sympatii. Jak można się tak słodko uśmiechać do każdego , a po wyjściu z pracy każdemu przyklejać taką wielką łatę na plecach ???? Pomijając już fałsz i hipokryzję to zastanowił mnie jedn fakt …. : Ona lubi tylko siebie ! A inni bywają czasem przydatni.
Kfiatuszek o sobie (kierowane do mnie  w rozkwicie mojej  miłości do Kfiatuszka): "chciało się mieć panią? Trzeba robić na nią...."
Cdn……

poniedziałek, 21 listopada 2011

Dedykacja :) jedna jest dla Romka :)))






Dzień życzliwości

Coś dziwnego dzieje się z kontem gogle :))  jakiś ścierwojad detektyw amator próbował założyć moje buty. Mam jeszcze problem z komentarzami ale posty już mogę pisać ....


Dzisiaj Dzień Życzliwości i dla mnie też los był dzisiaj życzliwy ..... jestem sam i jakoś tak zupełnie inaczej ...swobodniej oddycham ........ . Nie spodziewałem się takiej niespodzianki ..chociaż ...
Wczoraj Kfiatuszek jakoś wcześnie zabunkrował się w wannie ... po dłuższej chwili zaczęły mnie dobiegać odgłosy przepowiadające ten miły dzień . Skrzy, skrzyp, skrzyp.......... .  Szybko pobiegłem do drzwi wejściowych bo miałem wrażenie , że ktoś czyści sobie buty o wycieraczkę ....ale tam .... pusto...
Nadstawiłem ucha i jednak tak ... te odgłosy dobiegały z łazienki . Kfiatuszek usuwał futro .
Niby takie normalne bo przecież nie po raz pierwszy , ale czas jaki temu poświęciła był zastanawiający .
AAA... kupiła sobie nożyki :))) jednak pozostawienie super tępego w maszynce przyozdobionego dwoma zadziorkami podziałało .... . Normalnie szok .. wiedziała gdzie kupić ...... .  Szorowanie pięt ( normalnie jakby ktoś parapet szlifował )wydłużyło czas ablucji do prawie  trzech godzin  a staranne malowanie kopyt  wskazywało na coś więcej niż codzienna toaleta... hmmm.. zastanawiające to było .........
Telefony i sms-y których częstotliwość pod wieczór była coraz większa też wskazywały na coś dziwnego .....
I wreszcie jest ...wywlokła walizkę .....  gdzieś się wybiera ..ale gdzie ... ???
W sumie to\miło było by gdyby choć słowem się odezwała bo logistyka ważna rzecz a przecież dziecko .... ale chyba niegodzien jestem tego żeby mnie o czymkolwiek  informować .... pytam cisza ...dobrze ,że jest dziecko i dowiaduję się , że jedzie na szkolenie .......
Zajebiście....  taka odrobina normalności jak mogła by ułatwić życie ....
Ale cóż , być może rola Moniki Lewinsky tak ją zaaferowała , że zapomniała o tym , że mogła czy powinna pewne rzeczy ze mną uzgodnić ...
Zabrakło czasu ......... 
Jedno co cieszy to to , ze jakoś tak lżej się oddycha a na wspomnienie jej miny kiedy przetrząsała stertę bielizny próbując wybrać tą najmniej poszarzałą  chichoczę jeszcze dziś  :))))) ...
Ciekawe kiedy kupi sobie nową ........

chwila przerwy

Jakiś ścierwojad chciał się pobawić moim kontem. Coś się poblokowało i muszę zrobić porządek z kompem i pomocą techniczną bloggera .Zaraz to opanuję .

sobota, 19 listopada 2011

Kiedy chcę poprawić sobie humor ....... słucham muzyki :)))))


coraz częściej słucham ostatnio ale lubię :))) . To wczoraj pożyczyłem a w zasadzie zawłaszczyłem sobie bez pytania ....................... .
Ostatnio wyciekła ze mnie chęć do pisania i rozlała się  wokół kałużą o zapachu uryny .... . Jakoś tak dziwnie  się zrobiło .  Moja intuicja znowu mnie nie zawiodła ..... wszelkie przypuszczenia potwierdziły się i poczułem się strasznie zbrzydzony .. . Nie wiem sam czy bardziej brzydzę się Kfiatuszkiem czy sobą ..... . Z jednej strony jakoś łatwiej było by mi przejść do porządku dziennego gdyby odeszła do kogoś jednego, jedynego ..gdyby to była jakaś wielka miłość a tak to jakiś taki niesmak czuję . Kurlewna jedna i rycerzy trzech .... fuck  ,  fuck, fuck..... . Tarpie mi jeszcze wnętrzności i sam nie wiem , czy bardziej brzydzę się jej czy siebie .. bo chciałem być takim ślepym głupcem .....
Świadomość, że stawiałem na cokół kogoś kogo uważałem za księżniczkę a w zasadzie gdyby naruszyć cienką warstwę politury zostało by samo szambo jest momentami nie do zniesienia .......
Są chwile kiedy pulsują mi skronie  a wściekłość na samego siebie odbiera zdolność myślenia....
Kiedyś słyszałem takie określenie ....porneia     i lepszego słowa na jej zachowanie znaleźć nie potrafię. Tak jak już osiągnąłem spokój tak znów coś niedostrzegalnego powbijało szpilki wokół mego serca i jak strzyga odeszło zostawiając mnie z tą goryczą ..
"Położyłem się wieczorem i obudziłem rano . Przecież to zmartwychstanie !To cud !"- powiedział Janek ...i  mnie ten cud dzisiaj się zdarzył . Oderwałem się od demonów przeszłości i poszedłem poznawać ludzi..normalnych ludzi.... . Strasznie to fajne zajęcie , chyba już zapomniałem jak to jest.....a świat jest taki fajny ... i ludzie się uśmiechają do mnie ...

a ja słucham nowej muzyki i też się uśmiecham ...a tamto ...no cóż ...
mój Anioł Stróż zatrwożył się , że mnie to jeszcze rusza ...
ale jeśli nie ruszało by mnie to to znaczyło by , że to nie było prawdziwe... , że tego wszystkiego nie było... , że nic się nie zaczęło a jeśli się nie zaczęło to tak naprawdę nie ma prawa się skończyć  , a jeśli się skończy to po długiej drodze ....... drodze którą trzeba przejść boso   i poczuć .....

jest mi lepiej:)) i nawet jeśli czasami coś jeszcze uwiera i skręca w środku to i tak się cieszę , że czuję cokolwiek , nawet nienawiść jest szczera i prawdziwa a przecież o prawdę  tak naprawdę chodzi........

środa, 16 listopada 2011

Kąpiel .....

Kąpiele z dzieckiem jakoś próbuję opanować ale ten rytuał warto chyba opisać ......
Ja rozumiem , też dbam o higienę i myję się często .... powiedział bym nawet ,że znacznie podwyższam średnią zużycia mydła w Polsce ale .... no właśnie ...ale ..
Kfiatuszek kąpiel traktuje jako swego rodzaju rytuał .... włazi do tej wanny i siedzi tam ... godzinę .. dwie a czasem dłużej . Pomijam już zupełnie fakt ,że leży w zasadzie we wrzątku ale to może być kwestią upodobań . Dziwny jest dla mnie czas !. 
Na początku małżeństwa nie zwracałem na to uwagi . Dziecko po kąpieli kładłem do łóżka i usypiałem , drapanie po plecach wywoływało u niej pomruki zadowolenia a kiedy już była większa zawsze jakiś czas jeszcze sobie rozmawialiśmy . Przed snem dzieciak ma zawsze jeszcze coś do opowiedzenia a ja zachłannie słuchałem tego co się w trakcie dnia wydarzyło czy też jakie problemy i dylematy ma i z czym nie może sobie poradzić .... Bajki , opowiadania , rozmowy tak nam schodziła zawsze jakaś godzina . Potem kiedy już dziecko zasypiało byłem " wzywany " do łazienki bo Kfiatuszek zawsze chciał porozmawiać .
Opowiadała co w pracy, radziła się i było to nawet takie sympatyczne .. w ciągu dnia było mało czasu na rozmowy ... gdyby nie czas ... .
Dwie  godziny......
Jeśli kiedyś przeszło mi przez myśl ,że to z powodu rozmów to baaardzo mocno się pomyliłem .
Teraz kiedy jest taka a nie inna proceder :) trwa dalej :))
Godzina ,dwie.trzy...... leży w  wannie i pekluje się jak szynka na święta .... codziennie . No ileż można leżeć w takiej zupie ?? Ponieważ płyn do demakijażu jest jej obcy to myje paszczę w wannie i pływają w wodzie takie czarne boby ...widok dla mnie obrzydliwy ...
Żeby chociaż książkę jakąś czytała , gazetę ... to może byłbym w stanie to zrozumieć ale leżeć dwie godziny i patrzeć się w sufit ???
Gonię jak mogę , bo choć późno się kładę to czasami szlag mnie trafia jak zwalnia łazienkę o 11 lub 12 . Wymogłem już ,żeby usuwała resztki futra z odpływu  bo brzydzę się samego widoku ale z myciem wanny po sobie jeszcze ma problemy . Muszę przypominać ,że te czarne boby , chyba tusz do rzęs to nie jest coś co powinno zostawać w wannie .
Mycie , prysznic a czasem kąpiel , 10 -15 minut jakoś mieści sie w moim rozumie ale takiego moczenia nie jestem w stanie zrozumieć do dziś ........... .

wtorek, 15 listopada 2011

Czasami bywa trudno.....

Niestety ,życie nie jest takie proste jakby się wydawało . Myślałem już , że doszedłem do porozumienia z Kfiatuszkiem w sprawie kąpania dziecka ale wczoraj znów wyprowadziła mnie  z równowagi .
Córa późno wróciła wczoraj z zajęć , coś jeszcze chciała zjeść i chwila oddechy też jej się należała .... niech odpoczywa maluch...
Woda do wanny nalana i prawie wszystko normalnie już było ale minutę przed tym jak kończył się program który z zainteresowaniem dziecko oglądało mamusia wskoczyła do wanny .
Czysta kurwa złośliwość . Po 12 godzinach na nogach mała ziewając poszła do łazienki i słyszę : chcesz to wskakuj !
Szlag mnie trafił ale przecież nie będę wchodził do łazienki kiedy dziecko się kąpie . Czekam aż wyjdzie i po raz kolejny zwracam uwagę ,że mogła by uszanować intymność dziecka a poza tym to niestosowne i niehigieniczne .......
"Skoro masz uwagi do mojej higieny to informuję cię ,że kąpię się dwa razy dziennie "
Jak bym nie wiedział ! Zachowuję spokój i tłumaczę ,że nie chodzi mi o jej codzienną higieną ale o całą sytuację ...... jakbym gadał ze ścianą . Dziecko mówi ,że weszło do wanny bo było bardzo zmęczone i bało się ,że mama będzie się długo kąpać a ta sucz nic z tego nie rozumie ... albo nie chce zrozumieć .....
Widzi ,że mnie to wkurza i bawi się tym ...... to milczenie i pełen wyższości uśmieszek jest nad wyraz prowokujące .
Wytrzymam jeszcze chwilę , i będę tłumaczył tej "najlepszej na świecie mamie " ale w końcu chyba nie wytrzymam i pójdę z tym do sądu ....... jakaś paranoja ..... sąd będzie rozstrzygał sprawę kąpania dziecka ...
masakra........................
Dziś rano miałem z dzieckiem rozmowę ... chce pieska na urodziny . Matka jest przeciwna a ja choć cały za wstrzymuję się decyzją o kupnie do zakończenia sprawy .  Tłumaczę małej dlaczego musi jeszcze poczekać . Że za niedługo wszystko się pozmienia i najpierw musimy my dorośli poukładać swoje życie , ogarnąć obowiązki i wtedy pomyślimy o piesku ale pada pytanie : DLACZEGO?
Muszę mówić i mówię , szczerze , przypominam jej jaka jest sytuacja ,że się rozstajemy , że mama podjęła taką decyzję i chce ode mnie odejść ..... kurwa jakie to trudne ......
Mała milczy i tylko cichutko płacze ......bezgłośnie ...słucha i o nic nie pyta ......................
Wczoraj rozmawiałem z sąsiadką . Nie wiedziała ,że się rozwodzimy ..już wie . Opowiedziała mi , że kiedy mała była jeszcze malutka i pilnowała ją czasem prababcia wychodziła na balkon i czasmi cichutko wołała  " Tatuńciu przyjedź , ja cię wołam a ty nie przyjeżdżasz , tatuńciu gdzie jesteś ........ " mamy nie zawołała nigdy ...........
Kurwa jak mi smutno.................

niedziela, 13 listopada 2011

Mama .....

Próbując opisać stosunek Kfiatuszka do ludzi muszę zacząć od najważniejszej osoby w jej życiu- mamy. Nigdy nie miałem żadnych problemów z teściową ale może dlatego , że granice były jasno zaznaczone . W żartach zawsze mówiłem , że od teściowej trzeba mieszkać na tyle blisko żeby mogła zajrzeć od czasu do czasu i na tyle daleko żeby się pieszo nie przywlokła . Taki komfort miałem .
Nasze życia się nie mieszały choć obserwując ją z dystansu miałem zawsze swoje spostrzeżenia .
Kfiatuszek kocha mamę ...bardzo . Kiedy na początku naszego małżeństwa mama była bez pracy, a Kfiatusze ka na urlopie macierzyńskim oddawała jej cały zasiłek ... bo mamie jest ciężko ......
Jej pieniądze , niech robi co chce  i choć nam też w tym okresie nie było łatwo starałem sie nie odzywać .
Obserwowałem tylko ich wzajemne relacje . I tu taki jeden przykład .
Któregoś dnia na zakupach znaleźliśmy fajny sklep z butami . Zbliżało się lato i Kfiatuszek wybrał sobie jakieś buty ale ponieważ były ładne skończyło się na zakupie trzech par . Po powrocie do domu kiedy już rozpakowaliśmy zakupy odwiedziła nas mama Kfiatuszka . I tu zdziwienie .... buty zostały schowane szybko za szafę i padło hasło : Pokażę mamie tylko jedną parę bo będzie jej przykro !
To już było dla mnie niezrozumiałe , tak czy tak w trakcie wizyty spowodowałem,że musiała się pochwalić pozostałymi ........ mina wiele mi powiedziała ............   .
Nie podobało mi się to .....z jednej strony nie skrywana zazdrość  ....z drugiej jakieś ograniczenia "mamie będzie przykro" ...coś tu było nie tak ......
Te same mechanizmy widziałem niestety u Kfiatuszka ... wracamy z córą z zakupów radośni i pytanie : a co mnie kupiliście ??????  I brak radości a nawet zainteresowania tym co dziecko sobie kupiło ...... totalny brak reakcji......
Dla mamy Kfiatuszek robił wszystko .... mama musi zrobić remont , może jej pomożemy .....i pomagaliśmy ....... auto się psuje ... naprawiamy, akumulator zdechł .... to ja ci kupie ten akumulator ...
Nigdy wprost nie  mówiła daj. Nie było takich sytuacji, ale narzekać i skarżyć się córce potrafiła jak jej ciężko i źle  .
Nie ma nic złego w pomaganiu rodzicom . Sam jeżdżę do swojej mamy i pomagam kiedy tylko trzeba , ale tu było coś chorego .  Z jednej strony ciuchy przynoszone tonami , zawsze okazja zawsze od koleżanki, zawsze za pól ceny a z drugiej strony pernamentny brak kasy na wszystko ..... na jedzenie , czynsz ...opłaty .....
Kfiatuszek kupuje sobie płaszcz ...za dwa dni mama ma podobny .....  , bluzka .... za chwilę jest taka sama ... . I to ciągłe mamie trzeba pomóc .
Kiedy już byliśmy w trakcie terapii psycholog powiedział mi znamienne słowa : "Pana żona prezentuje bardzo specyficznie pojętą lojalność wobec swojej matki . Mamo nie będę miała lepszego losu niż ty żeby tylko nie było ci przykro".
Dziś widzę początki takich zachowań u córki . Tato nie mogłam ucieszyć się z nowego biurka bo mamie było by przykro ............
Geny czy nawyk ???  nieporadna paprotka całą sobą krzycząca : zaopiekuj się mną .... i nie ważne czy do kolejnego partnera czy do własnego dziecka .... dbaj o mnie ... bo będę smutna , nieszczęśliwa , zła ....
Nie zrób mi przykrości ...niczym ....swoja radością i szczęściem też ...........
Pokolenie za pokoleniem ..

sobota, 12 listopada 2011

Zaścianek

Jakoś tak dziwnie i śmiesznie zrobiło się w komentarzach . Czytając niektóre z nich po raz kolejny dochodzę do wniosku że poziom hipokryzji niektórych jest zastraszający . W trakcie procesu odchodzenia od Kfiatuszka przechodziłem już różne etapy . Zamykałem się w sobie żując gorycz i ból , płakałem , dzieliłem się swym bólem z przyjaciółmi . Doszedłem taż do etapu kiedy zacząłem mówić o tym głośno . Zdziwienie niektórych budził fakt ,że potrafiłem powiedzieć " Żona mnie zdradza " , że zacząłem mówić o tym jak i z kim . Tak w życiu jak i w komentarzach sieci zdarzają się osoby mówiące : uszanuj intymność , nie mów o tym ...nie pisz ......
A niby to czemu mam nie mówić ??
Czytając komentarze JAK mam wrażenie ,że nie jest winien ten kto zdradził tylko ten kto śmie o tym mówić !!!!! Bo przecież to powinno zostać tajemnicą , bo wywlekanie takich spraw na światło dzienne jest upokarzające ........
A co z moim upokorzeniem ???   
Odłóżmy na bok wszystkie teorie , że wina jest po obu stronach .
Ktoś tu w tym związku zdradził , nasrał na całe nasze dotychczasowe życie w sposób wyjątkowo obrzydliwy i nie mam z tego tytułu żadnych wyrzutów sumienia . Ja miałem . Szukałem winy w sobie i w swoim zachowaniu . Szukałem pomocy i ratunku wszędzie ...w rozmowach z Kfiatuszkiem , w rozmowach z jej matką bo miałem nadzieję , że może jej powiedział o co tak naprawdę chodzi ... . Kiedy juz nie widziałem szansy udałem się po pomoc do specjalisty , sam i razem z nią .
W zamian dostałem drwinę , śmiech i lekceważenie .
Mówię i pisze o swoim życiu i pisze prawdę ...subiektywną ale prawdę . 
Rodzina była świętością i z szacunkiem dziś patrzę na przyjaciela mojej żony , męża Asi który potrafił przyjść i powiedzieć : Wypaliłem się w tym związku - odchodzę .
Przeżył chłopak swoją wielką miłość . Coś się skończyło i odszedł . Zrobił to z klasą .
Pruderia i zaściankowość . Można dawać dupy na prawo i lewo ale nie wolno o tym powiedzieć . I winny jest ten co mówi . Jak on śmie !!!!!!!!!!!!!!!
A dziecko .... cóż dzieci wiedzą i widzą więcej niż nam się wydaje . Mam nic nie mówić ??? Utrzymywać małą w przekonaniu , że jej mama jest idealną osobą !? . Mógłbym ale ... dziecko bez krytycznie przyjmie wzorce zachowań i będzie uważało ,że tak właśnie powinno być .  Tak wychowała się moja żona . Babcia która do dziś co niedziela chodzi na grób kochanka a na męża raz w roku . Matka która nie widziała nic złego w tym żeby ojca wsadzać do izby wytrzeźwień i na dołek mimo ,że babci głowę rozbiła sobie o regał -SAMA .
Obraz mężczyzny który jest potrzebny tylko po to żeby coś dać , coś przynieść , pomóc dostarczyć , obsłużyć ........ . Obraz świata kobiet które wymagają opieki bo są biedne nieporadne i zagubione  i trzeba im wszystko wybaczyć a on - mężczyzna jest kwintesencją zła .
Tym ma przesiąknąć moje dziecko - bo  nie wolno mi nic złego powiedzieć o matce ??? Nie wolno mi powiedzieć prawdy ?????????
Oszczędzę jej drastycznych szczegółów ...ale prawdę powiem jeśli spyta . A, że spyta wiem .
Do diabła z zaściankową moralnością i ukrywaniem pewnych rzeczy . Nie ja zdradziłem nie ja wrzuciłem do szamba dom , rodzinę , spokój i szczęście dziecka .. .  I nie czuję się winny .Śpię spokojnie i nie mam wyrzutów sumienia . A jeśli kiedyś dziecko będzie miało okazje poczytać tego bloga to też łatwiej jej będzie zrozumieć co przeżywałem , jakie emocje mną targały ile miałem dylematów i jak ciężko było mi podjąć tą decyzję . 
Pewnie, że będzie boleć ......ale zawsze boli . Dobre lekarstwa są gorzkie a operacji nie da się przeprowadzić bez zranienia kogoś . Ale rana się zabliźnia a pacjent jest zdrowy ...........
A ślad nie zawsze zostaje ..........................

piątek, 11 listopada 2011

Kfiatuszek i przyjaciele ................................

Zawsze prowadziłem dom otwarty .... znajomych bez liku , wpadli niezapowiedziani i spędzaliśmy czas w miłej atmosferze . Czasami przy dobrej kolacji a czasami wypijając flaszeczkę pod miskę suszonych moreli . Jezu jakie po tym są bąki :)) .   Wieczorkami jakiś kosz albo piłka na hali inni ludzie ale tez fajni . Czasem wychodziliśmy na miasto i bawiliśmy się jak za studenckich czasów . Zawsze było fajnie i ludzie w około .
Po ślubie zaczęło się wszystko zmieniać . Wprawdzie jeszcze przed poznałem kilkoro znajomych Kfiatuszka ale te znajomości były jakieś inne , luźniejsze i takie bardziej oficjalne . f
My po koncercie inauguracyjnym kumpla szliśmy ekipą na główny deptak ubrani w smokingi i szokowaliśmy sprzedawczynie w sklepie kupując  najtańszego pryta za skrzynki i zaczynaliśmy biesiadę na ławkach w pasażu kończąc ja w dobrej knajpie a znajomi Kfiatuszka mimo ,że tyle lat młodsi nakryty stół i jajka z groszkiem ....
Ciężko się było przestawić ale akceptować trzeba wszystkich .
Życie towarzyskie było takie różne , z mojej strony szybki kontakt i spontaniczne spotkania i oficjalne Kfiatuszkowe . Jakoś tak szybko okazało się ,że Kfiatuszkowych znajomych jest jakoś tak niewiele ... ktoś nas odwiedził było  fajnie ale jak już widziałem szansę na jakiś fajny kontakt to Kfiatuszek strzelał focha i szans na podtrzymanie nie było ...... Coś było nie tak ..... swoich znajomych nie chciała odwiedzać ....... . Przyjaciółkę miała tylko jedną , Asie . Fajna dziewczyna , bardzo sympatyczna z przeszłością podobna jeśli nie gorszą od Kfiatuszkowej . Mąż Asi też miły gość. Informatyk ale nie tak do końca jajogłowy . Miał pasję - fotografię więc szybko złapaliśmy kontakt i mieliśmy o czym pogadać . Musiałem czasem cisnąć Kfiatuszka ,żeby ruszyć tyłek z domu i spotkać się ze znajomymi ale dawało się to jakoś załatwić i najczęściej umawialiśmy się na jakieś spotkania stawiając Kfiatuszka przed faktem dokonanym .... . Wspólne tematy , dzieci w podobnym wieku . robiłem wszystko ,żeby spotykać się nie tylko z moimi znajomymi ale również z jej największą i jak okazało się jedyną przyjaciołką .
Wszystko było dobrze do czasu kiedy u Asi i Michała nie zakotłowało się w związku . Któregoś dnia Michał wrócił do domu i stwierdził ,że wypalił się w  tym związku   , spakował torbę i odszedł .
Nie dociekałem przyczyn choć jakieś spostrzeżenia miałem ale nie w tym problem .......
Zaraz po odejściu Michała choć jeszcze dużo czasu do ich rozwodu przyjaźń Kfituszka z Asią przygasła . Parę razy spotkaliśmy się i pogadaliśmy , dzieci pobawiły się razem ale któregos dnia usłyszałem : nie podoba mi się jak się z nia witasz !.
Jeszcze wtedy nie zwróciłem na to uwagi ale po którejś próbie ( Wiesz może zaprosimy Asie bo trochę samotna jest teraz ) zauważyłem już nie skrywaną niechęć .  Asia do mnie nie dzwoni , Asia jest interesowna , czeka tylko żeby ją zaprosić .. nie będę do niej dzwonić ......... .
Ostatnia i jedyna przyjaciółka odeszła w nicość ......
Nie miałem zamiaru koncentrowac się na imprezach rodzinnych bo imieniny u cioci nie są dla mnie jakąś szczególnie zabawną imprezą a przy tym nieprzyzwyczajony byłem do takiego mieszania pokoleń ... próbowałem zaktywizować moich znajomych . I znowu nie ...... nie będę tam z tobą jeżdzić , nie chce mi się , za późno , jestem nieprzygotowana ... tysiące wykrętów żeby tylko nie wyjść nigdzie .
Nagle jest !!!! Nowa dziewczyna w pracy . Marzenka . Fajna, miła , oczami wyobraźni widziałem już szansę na jakieś rozruszanie Kfiatka i  nawet przez jakiś czas się udawało . Parę razy spokalismy się rodzinnie i znowu dupa . Marzenka zmieniła pracę i przeprowadziła się do innego miasta . Jakiś tam kontakt maja głównie telefoniczny ale .......... . Kiedy jechaliśmy kiedyś na krótki wypoczynek nad morze , sami bez dziecka pomyślałem ,że przejeżdżając obok możemy zajrzeć do Marzenki i zobaczyć jak żyje , jak jej się powodzi ..... . Akceptacja a nawet radość ...a po drodze ..: Tylko nie mów Marzance ,że te odwiedziny to był twój pomysł bo będzie jej przykro ! ... nie powiedziałem .... ale ze zdumienia do dziś jeszcze nie wyszedłem .
I tu  kończy się życie towarzyskie mojej byłej połowy .     Nooooo oprócz oczywiście kolejnych giermków i "kolegów"  poznawanych w internecie ...... .
Trzydzieści sześć lat i zero przyjaciół     ............. zastanawiające i tragiczne ....  dlaczego ????? to juz chyba temat na następny odcinek " Kfiatuszek i ludzie " ............................
Zapomniałem .Asia jest dalej moją znajomą i choc bardzo rzadko się widzimy ,najczęciej służbowo to zawsze znajdujemy czas na wypicie herbaty i chwile rozmowy .
I nie jest interesowna . Głupia też nie . Zachowuje dystans i chodź zna naszą obecną sytuację skomentowała ja tylko jednym zdaniem : Spodziewałam się, że tak będzie ...............................
A ja po latch w sądzie usłyszałem : Nigdzie nie wychodziliśmy!!!!!! Nigdzie nie bywalismy !!!

czwartek, 10 listopada 2011

Postrzeganie .....

Postrzeganie otoczenia determinują jednak emocje .....
Przypominam sobie początki swojego małżeństwa ........ w telefonie żony wpisany byłem jako "diabełek " , po jakimś czasie zapis był już tylko imieniem ,,,,,, teraz nie wiem czy chciałbym wiedzieć co tam jet zapisane . ..
Słuchanie rozmów mojej jakże już emocjonalnie byłej partnerki również dostarcza wrażeń . Po dość długim okresie kiedy dość ciepły głosem potrafiła jeszcze używać mojego imienia stałem się nagle panem "B" . Jakoś to przeżyłem choć pomijając wszystkie emocje związane z odkryciem romansu Kfiatuszka , przykro jakoś cholernie było kiedy zostałem tak odczłowieczony . Zostałem literą . Tak jak ludzie w Oświęcimiu zostawali numerami bo odzierało ich to z człowieczeństwa ...
Teraz mówi już o mnie "TEN" , "ON" i to jest jeszcze pieszczotliwe ...bo to ,że jestem "pierdolonym chujem " zaczyna coraz mocniej przeważać w jej słownictwie ......  wszystko się zmienia .....
Muszę słuchać tego co mówi , przedzierać się przez te szumu i trzaskanie garami i czasami tylko jakoś tak mała fajnie się robi jak słyszę ,że mam wielką i osraną dupę ... Aż poleciałem do lustra ,żeby się obejrzeć .
Nie dostrzegłem .....  o higienę dbam i średnią zużycia mydła w tym kraju znacząco przekraczam a czy wielką ???????
Testuję ślubny smoking...    i tonę . Jakoś tak dziwnie się czuję jak w ciuchu ze starszego brata . Więc jak to jest . Byłem większy i było wszystko dobrze a teraz ?
Łapie sie na tym , że i ja jakoś inaczej patrzę na swoją byłą kobietę . Kiedyś ideał ..bez skazy , była dla mnie najpiękniejsza na świecie . Nie pozwoliłem nikomu na najdrobniejszą uwagę co do jej urody a mój zachwyt był tak przytłaczający ,że wszyscy mu przyklaskiwali i utwierdzali mnie w poczuciu ,że mam rację ....
Teraz patrzę z jakiejś innej perspektywy .......... wpływ upływającego czasu czy mojego postrzegania ........... ?
Piersi kiedyś jak grapejfruty jakoś dziwnie oklapły , na tyłku do któregoś kiedyś tak sie śliniłem widoczne ślady celulitu i rzadkiej struktury ,którą tylko dobra bielizna formuje w coś co budziło mój zachwyt  ......... , coś sie zmieniło ..ona ? czy ja ????
nogi jak słupy i wprawdzie w jeansach jeszcze jakoś wygląda ale spódnica jest bezlitosna . Są przecież kobiety , które maja pęcinki jak arabskie klaczki  a teraz widzę ,że obwód łydki jest niewiele większy .
  Buty porozpychane halluksami i jakie by nie były to po miesiącu noszenia są już zdeformowane i ślady po usuniętym futrze na nogach które budzą w mnie odruch wymiotny ....
Kiedy człowiek jest zakochany nie widzi nic !!!!. Nie przeszkadzają mu nawet zrośnięte brwi bo kiedy są starannie wyskubane to przecież tak jak by ich nie było .
 Patrzy na kobietę która tak nie dawno była ósmym cudem świata ... a dzisiaj bez makijażu jakaś taka mdła , bez wyrazu ....zupełnie nie podobna do osoby ze zdjęć czy z zakamarków pamięci

Postrzeganie ? Polaryzacja przez doznania czy bielmo na oczach które nosiłem przez tyle lat ????

środa, 9 listopada 2011

Agent Tomek - człowiek z cygarem .........

Gdzieś kiedyś pewnie już wspominałem ...a może nie ..sam już nie wiem ale czas wrócić do przeszłości . Kiedy romans z Krisem dogasał ...a przynajmniej kiedy mi się tak wydawało ...miałem pełny dostęp do komunikatorów Kfiatuszka . Sama mi tą możliwość udostępniała ... taka szczera , czysta i transparentna była ....
Gdzieś kiedyś na Nk pojawiły się wpisy od Tomasza.W. -człowieka z cygarem w ustach ...........którego nazywał będę Agentem Tomkiem .
Wpisy zupełnie niewinne , jakieś zaczepki , próba rozmowy ..taki bajer ale cieniutki ....
Moje nadwyrężone w tym czasie ego zawarczało ale Kfiatuszek bronił się mówiąc , że nie zna człeka i jest niewinna tej sytuacji , a rozmawia z nim tylko dlatego ,że jest miły .
Smrodek się lekki podniósł kiedy próbowałem dociec początków tej znajomości .
Agent Tomek zapytany wprost , przez Kfiatuszka , pisał coś o tym ,że zobaczył jej zdjęcie na pasku właśnie zamieszczonych .. i pewnie przyjął bym to tłumaczenie do wiadomości ale ......... zdjęcie zamieszczała jakieś pół roku wcześniej ........
Słodkopierdząc dyskutowali o pogodzie i żadnych innych podtekstów ale Agent Tomek zaktywizował się w pewnym momencie ..... będzie przejeżdżał przez XXXXX może jakaś kawa ????????
Nooo.. mówię :) zaproś go do nas do domu , chętnie poznam twojego kolegę .......
I coś mu nie pasowało , nie chciał nas odwiedzić . Posturę mam Gołoty , więc pewnie obejrzał sobie moje foty na NK i chęć mu odeszła ale jakieś hasło rzucone w pospiechu : Twój mąż oglądał mój profil na NK wkurzyło mnie i zażądałem zakończenia tej znajomości .
Kfiatuszek pełen oskarżeń ,że ją ograniczam i , że nie może mieć przyjaciół stwierdził ,że znajomość zakończył .......

Nooo.... jeszcze się dziwię choć już nie powinienem . Mała kontrola telefonu ...ot tak  w celach poznawczo-procesowych dała zaskakujące wyniki :))))
Kris ciągle aktywny ,  chyba znów będę musiał zburzyć spokój Olgi ....ale jak widzę kontakt telefoniczny jest i to dość intensywny
Sznurek ...jakby emocje przygasły, choć wrócił już przecież z kraju klonowego liścia i jest !!!! dostępny !!! na miejscu !!   ...............bo mniej , choć może drugi służbowy telefon odkryje więcej tajemnic ...
I Agent Tomek :)))) no tu już skala kontaktów mnie zaskoczyła bo kilkanaście SMS-ów dziennie i telefonów to rzadko spotykana rzecz ale widocznie jest taka potrzeba . Poskładanie układanki nie zajęło mi dużo czasu bo wyjazd na szkolenie i telefony dają się ładnie poskładać .................
Agent Tomek ...ma żonę ... i dziecko ..... cóż ... będę musiał chyba jeszcze czyjś spokój zburzyć .......

z czystej złośliwości :)))

W zasadzie nie wiem dlaczego jeszcze się dziwię :))))

Oj .... nie doceniłem Kfiatuszka ... nie doceniłem ........
Strasznie chciałem dzisiaj coś napisać ale zaskoczyła mnie sytuacja . Muszę się jakoś ogarnąć z tą nową wiedzą .....
Króciutko powie tylko ...Kris jescze jest , Sznurek jest ......... i jest jeszcze ktoś :)) wiem już kto :))
gdybym nie przerwał tego w tamtej chwili to rogi chyba nawet z d... by mi wystawaly :))
uffff.....................

wtorek, 8 listopada 2011

uczę się mówić nie ....i jak widzi to Kfiatuszek

Uczę się powoli ale zawsze .
Sytuacja nader świeża bo z 1.11. .
Wybierałem się do domu rodzinnego zapalić świeczki na grobach bliskich . Okazja zobaczenia się z rodziną jest dodatkowym bonusem .
 << Wyjazd zaplanowany kilka dni wcześniej i tylko zajęcia pozalekcyjne spowodowały , że wyjeżdżaliśmy rano >>
Wstałem sobie rano i nie budząc dziecka przygotowuję się do wyjazdu . Nie chciałem pakować się w korki więc o 8:30 budzę małą i pyta czy jedzie . Dzieciak szczęśliwy ,że może zobaczyć się z ciotecznym rodzeństwem mówi oczywiście i wyskakuje z łóżka . Myje się robię jej śniadanie i zaczynamy się szykować do wyjazdu .
Mała ale kobieta ... te spodnie nie tamte nie ...coś tam przebiera bo zdecydować się trudno a mamusia swoje uwagi wtrąca . Mówię jej jedź w tym w czym ci wygodnie bo szkoda czasu na kłótnie i płacze . A u babci w czym będę biegać ??  Weź sobie co chcesz na przebranie ... koszulka ulubiona wyprana ale zawsze przecież można ją przeprasować na miejscu . Problemu nie ma .
Mała wyciąga , koszulkę zza szafy ale mamusia musi we wszystkim uczestniczyć więc też próbuje się dopchać . ...... ciasno... zabawki przeszkadzają więc kogut drewniany ...dostaje z kopa ...
Łzy w oczach dziecka i pytanie ...Zawsze musisz wszystko psuć ????????
Jak pies Pawłowa schylam się po zabawkę mówiąc ...nie płacz ... tata naprawi .......ale może dlatego ,że się schyliłem poprawia się ukrwienie półkul i mówię NIE !
Zepsułaś to napraw. Grzecznie ale stanowczo . Klej masz na pawlaczu ..kogut leży tutaj, my wyjeżdżamy masz cały dzień , zdążysz naprawić .
Patrzę i słyszę jak syczy ...: JAK będę chciała to naprawię !!!!!!
Nie , mówię , nie od ciebie dostała zabawkę , nie jest Twoja , popsułaś to naprawisz .
Wychodzimy .....................................
Po powrocie słucham nagrania z rozmowy z mamusią ( nagranie w tonacji rozpaczliwego szlochu):

" Nooo naprawdę nie wytrzymam w tym domu porostu . NO WIESZ .....AWANTURA...... Rano wstał i napierdala wszystkim od godziny wpół do siódmej ... bo przecież spieszy mu się . Mała wstała bo no wiesz chciała jechać z nim  ale wiesz też ją denerwowało , że tak szybko, szybko , szybko . Potem wiesz ..jak zwykle u niej jest awantura o ciuchy ....
Tak tylko, tylko , tylko , że wiesz ona mnie pyta mamo a to mogę założyć , ja mówię wiesz na cmentarz to chyba nie wypada ... no to dobrze to ona co innego założy . ...No i oczywiście zaczyna grzebać za szafą , zaczyna wyciągać tam rzeczy . Ja mówię Misia masz całą szafę ubrań wypranych , wyprasowanych ....musisz akurat grzebać w tym co ja wczoraj wieczorem zdążyłam zdjąć z wieszaka ????
Bo ona nie się w co ubrać , bo ona to , ona tamto ...wiesz .... .
TEN oczywiście : To załóż cokolwiek u babci się najwyżej przeprasuje .
No mówię jak pojedziesz do babci niewyprasowana , no jak pojedziesz w takich rzeczach, tylko po to żeby później mogli powiedzieć , że dziecko jak śmunda przyjechała ....
No więc właśnie mówię ...Kurwa , wyprasuje jej te ciuchy na biegu ale doszłam tam a tu Kurwa wiesz ...tu osiołek ..tu koń ..tu to ..tu tamto ...tu sramto i wyjebał mi się ten pierdolony drewniany kogucik , wiesz i się złamał ...... i oczywiście wiesz cala kurwa awantura ....., że wiesz , że ja dziecku połamałam , że to , że tamto .... eeeeee. no mówię ci .....i to cała awantura przy niej bo to nie od ciebie , to dziecku połamałaś .
Teraz zapierdalaj po klej i to napraw . Jak wrócimy ma być zrobione ....no wiesz .
Po prostu stoi kurwa ten kogut tyle lat i nawet raz go do ręki nie wzięła ..wiesz . Teraz będę, wiesz , znowu czytać pisma procesowe , że dziecku koguta połamałam . ...... nic się nie odzywać przez cały dzień bo kurwa nie wiesz czy jak do dziecka coś powiesz to czy to jest dobrze czy to jest źle ...
Czy to wykorzysta czy tego chuj jebany nie wykorzysta ...
Wiesz ...ja jej mówię w tym tak nie jedź, będzie ci zimno . Jedź ...masz ochotę to w tym jedź ... i ja jedno a on drugie , ja jedno a on drugie , aż w końcu ja jej  powiedziałam  . Misia ubierz się jak chcesz i mnie nawet o zdanie nie pytaj . Taty zapytaj bo jak widzisz on wszystko wie najlepiej .
No tak tylko wiesz . Co trzeci dzień kurwa prasuję jej ciuchy żeby miała wiecznie wiesz  co chce żeby wyciągała . Nieeeee.... kurwa wyciąga akurat to co zdążyło wyschnąć bo ona musi jechać w tym .
A ten tupie nogami bo JUŻ trzeba wychodzić .... nie ma czasu na to żeby wyprasować ,żeby dziecko pojechało przyzwoicie , nieeee! bo natychmiast trzeba już wychodzić  bo on od pół godziny .... ona jeszcze nie zdążyła zębów umyć a on już w butach stał .
Ona teraz tak robi, że ma wieczorem naszykowane a rano i tak zakłada co innego ...............
Tak naprawdę kurwa życzę mu żeby się kurwa rozjebał  pod jakimś tirem  ...... "

Odpowiedzialność ..

Po przeczytaniu artykułu w GW mam bardzo różne odczucia . Pomijając stosunek ojca do eks który przecież tak bardzo nie różni sie od mojego podejścia w początkowym okresie czy od podejścia Romka , rzuca się w oczy pewien schemat .
Zaczyna się to wszystko bardzo zdawało by się niewinnie . Najpierw szwankuje komunikacja , przestaje się rozmawiać o problemach a mało która kobieta jest w stanie przyjść i powiedzieć coś sie skończyło . Jestem już bardzo daleko od Ciebie . Zaczyna się ucieczka w pracę , własne zajęcia  i najczęściej w przypadkowe romanse ... .  Potem jest tyle słow ....nic nie zrobiłeś , nie walczyłeś , nie zmieniłeś się .... popchnąłeś mnie w jego ramiona .....ale przecież sumienie trzeba jakoś uśpić .
Potem  rozstanie... i cały ten cyrk sądowy . Wszystkie środki są dozwolone . Leń, alkoholik , pedofil , brutal i dręczyciel ..... jeśli się tylko da to i policja , obdukcja i wszystko co może tylko zaszkodzić człowiekowi jest tylko narzędziem w sprawie .... .
Wiem... większość kobiet jest normalna ale takich patologii nie brakuje .
W trakcie konfliktu facet niewiele już może zrobić . Wiem to po sobie . JA .. prawie dwa metry , 120 kilo z tubalnym głosem i ona cipcia uczesana w koczek jak z folderu na sekretarkę idealną ..164 i 48 kilo wagi .... . Obraz przemawia . Lepiej niż słowa . Każdy kto spojrzy ..powie noooo tak ... brutal ......
Kolejny element tego schematu . Dzieci . Walka o nie i jak to najczęściej w tym kraju się zdarza ..zostają przy matce . Można by posłuchać pani Mecenas bohatera reportażu i zabrać dzieci ale gwarantuję ,że rozprawa w trybie nagłym i na czas rozwodu dzieci znajdą swe miejsce przy matce . No chyba , że była by kurwą , alkoholiczką i narkomanką ...... jednocześnie .
Trzecia część układanki . Pojawia się wujek .... . Dzieci schodzą na dalszy plan . Rynek nie jest bogaty  i jeśli już uda się znaleźć jakieś przyzwoite portki to trzeba zrobić wszystko , żeby je przy sobie zatrzymać . Trzeba poświęcić swój czas , zainteresowanie i pokazać emocjonalne zaangażowanie .
Czasu mało więc cierpią dzieci .
Jedno słowo nasuwa mi się na myśl....... ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Tu muszę się posłużyć przykładem . Odpowiedzialność to szerokie pojęcie ..... : bezpieczeństwo, rozwój emocjonalny i  intelektualny . zdrowie .....
Kfiatuszek któregoś dnia wybrał się do lekarza . Trochę mnie to zdziwiło ale każdy ma czasem potrzebę . Po powrocie przyniosła jakąś torebkę z lekami i wieczorem zaczyna nagle ze mną rozmawiać . Czy jej pomogę ? ale o co chodzi pytam i po chwili już wiem ...coś jej powyłaziło na skórze jakieś takie białe dzyndzle . Trzeba jej to posmarować .   No świnią nie jestem więc smaruję jakimś płynem ale próbuję dociec cóż to takiego . ... Brodawczak ......
No .. nie jest trudno sprawdzić , że jest to jakaś odmiana czy też mutacja wirusa HPV... . Jakieś obrzydlistwo skądś przywlokła ale to jej problem .... Dobra ... mój też , przecież jeszcze jakiś czas temu sypialiśmy w jednym łóżku . Lecę się przebadać ot tak na wszelki wypadek ....uffff... nie mam żadnej greckiej francy .... na szczęście ............ ale .....
...odpowiedzialność ..... Kfiatuszek osypany białymi dzyndzlami ,które z różnym skutkiem odpadają po smarowaniu jakimś kwasem bez zastanowienia kąpie się razem z dzieckiem !!!!! W jednej wannie .
Tłumaczę tłukowi ,że dla dobra dziecka mogła by się myć oddzielnie i umyć czasem wannę po sobie ale nie ...... jej lekarz powiedział ,że to nie jest zaraźliwe !!!.  Lekarz ? czy prawnik  mówiący : spędzaj jak najwięcej czasu z dzieckiem ........ ?
Na szczęście dziecko jest rozsądne i zaczyna tych sytuacji unikać .
Matka ....z pretensjami ,że śmiałem jej powiedzieć , że jest złą matką ..... nic złego nie widzi we włażeniu dziecku do wanny a dziecko na kolanach ojca wywołuje  tylko oskarżenia.  HPV jaki by nie był to HPV ale z dzieckiem trzeba się razem wykąpać bo prawnik kazał!
Odpowiedzialność ?

poniedziałek, 7 listopada 2011

Napięcia dnia codziennego....

Pozew wszystko zmienia ...... Kfiatuszek od czasu złożenia pozwu zmienia się całkowicie . Gdzieś już kiedyś pisałem jak goniła mnie samochodem dzwoniąc bym dziecko do niej przesadził bo to ONA chce jechać z nią do lekarza ....., tak było ..... rada prawnika " Niech pani poświęca dziecku jak najwięcej uwagi zaczyna doprowadzać do horroru . Nie potrafi ukryć rosnącego w niej ciśnienia ale przylepia się do dziecka kjak glonojad .
Gdyby mogła założyła by jej plecak na plecy i siedział w nim cały czas .
Nagle znajduje czas na pójście do lekarza , na dentystę już nie bo zbyt kosztowny ale ...choć to .... . Nie ma problemu z ustawieniem sobie godzin pracy ,żeby zajrzeć na wywiadówkę ........ o to już mnie zaskakuje ale budząc zdziwienie nauczycieli po staremu ja też chodzę . 
Przemiana niesamowita ..... ale to mozna jeszcze wytrzymać gdyby nie parę zachowań .
Rozdział od łoża i kasy nastąpił dość dawno ale żeby żyć pod jednym dachem normalnie w miarę ...chciałem choć podstawowe wydatki zostawić w normalnym układzie . Jedzenie , środki czystości , wydatki na dziecko .... można przecież jakoś wspólnie to załatwiać i gdzieś na koniec miesiąca policzyć kto ile ..... wyrównać ...
Ale nei ... widocznie za dużo jadłem bo Kfiatuszek podzielił lodówkę na pół . Niby nic złego w tym choć wkurwiać mnie zaczęło kiedy słyszłem jak mówi do dziecka : To jest ojca ...zapytaj czy możesz wziąć .
I nie da sie tępolowi przetłumaczyć ,że nie życzę sobie takich tekstów .
Dziecko rozumne tłumaczę ,że wszystko co jest w tym domu jest również jej i może brać sobie co chce ...... rozumie ale  i tak zaczyna pytać ... ję i mnie .... MOGĘ ????
Ile rozmów i pracy włozyłem w to żeby dziecko oduczyć takich zachowań wiem tylko ja .
Dzisiaj przychodzi tylko i mówi ..tatoo.. soczki sie kończą .. kup ....
Problem narasta jednak w innym miejscu . I to bardzo zapalny .... odrabianie lekcji .
Córa już w piątej klasie więc kiedy razem wracamy do domu siada do lekcji i odrabia pracę domową . Sama . Chce sama . Sprawdzam  tylko czy wszystko i jeśli jest jakiś problem to tłumaczę ....... Kfiatuszek nie ... co drugi tydzień ona odbiera dzieciaka ze szkoły i .... siedzi jak wrona .... palcem pokazuje co i jak ma zrobić , podkreśla tematy ,rysuje szlaczki , no szlag mnie trafia .... .
Próbuję romawiać i tłumaczę ,że zachowując się w ten sposób z mądrej dziewczynki o niesamowitym potencjale ( najlepsza średnia w szkole ) wychodujemy niesamodzielną intelektualną roślinę ......  , że paleca matki zabraknie jej w szkole i zawsze będzie mał brak pewności czy zrobiła coś dobrze , że musi sama czytać bo to ,że mamusia czyta jej lekturę ( " W tym czasie kiedy ty przeczytasz jeden rozdział , ja przeczytam ci dwa ") .... nie nauczy jej czytać ze zrozumieniem i nie nauczy zapamiętywać ..........
Groch o ścianę ...... Udaje ,że nie słyszy tego co mówię , odwraca sie plecami i z pozy mozna tylo wyczytać ....: " Spier... sku...."
Dziecko więcej rozumie jak matka ... Chcę to zrobić sama !....ale ja ci nie przeszkadzam ... Ale ja chcę sama !.... ja tylko tu siedzę .... MAmo ale ....  przeciez ja tylko ci pomagam ............
Ustawiam i mebluję ten kąt do nauki tak , żeby nie miała szansy siedzieć przy niej , ale przynosi sobie stołek z kuchni i siedzi ..........
Mała odrabia matmę a z boku słychac , a co trzeba tu , co masz do zrobienia tam ..  kiedy masz sprawdzian ..
.....ręce mi opadają i ciśnienie rośnie a dziecko kiedy tylko wychwyci moment , że matka wyjdzie z pokoju , zamyka drzwi . Wiąże wstążkę i mówi ,że tej granicy nie wolno przekraczać ..., wszystko na nic .....

ostracyzm..

Przez długi czas nie mówiłem nikomu o tym co się zdarzyło w moim związku. Początkowo ze wstydu . Dla faceta to żadna chwała ,że przyprawiono mu rogi . Kobiety wylewają swoje żale wszędzie . Rodzina , znajomi, fora i listy do gazet , Zgnębione , skrzywdzone ...i choć dość często  jest to prawda to zupełnie inaczej wygląda to u mężczyzn. Zaciskamy zęby , klniemy cicho pd nosem i zamykamy się w sobie .
Ja też tak zrobiłem. A Kfiatuszek latał z jęzorem po okolicy . Sąsiedzi się odsunęli , niektórzy znajomi zaczęli unikać . Ci bardziej podatni stawili się w sądzie .
Sąsiadka była pierwsza .  Zatrajkotała na sądowej sali .... Kasia ,zawsze Kasia , tylko Kasia ...
Z kim dziecko było na wczasach ... z Kasią ...a z ojcem ?? nie wiem .. . No prawda od czasy złożenia pozwu  przestała mnie zauważać ale siedzi non stop w oknie i  podpatruje , a ciekawość jej nie zna granic więc wiedzieć powinna ,..... , ale pamięć bywa wybiórcza . Gdzieś jeszcze mam jakieś nagranie jak Kfiatuszek zlewa z niej, opowiadając Krisowi , że chłopa leje kapciem albo pilotem od telewizora , a seks ma cieniutki bo sąsiad od lat ja tylko na łyżeczkę popycha ale solidarność jajników silniejsza!!! a może talent Kfiatuszka .........
Wsłuchawszy tych wszystkich pierdół zadaję parę konkretnych pytań : tylko Kasia zajmuje się dzieckiem ?? to kto chodzi z małą na basen, na kosza , na sanki czy do palmiarni.? kto z nia odwiedza wystawy ? Kto przy okazji zabiera pani dziecko ? ........ no może ale głównie Kasia .... jak mąntrę powtarza ,,,,, lekcje też Kasia ...... tu już nie wytrzymuje kłamstwa aż za dużo .... spokojnie pytam kto w tym tygodniu lekcje z małą odrabiał i sprawdzał ?? nie wiem , a dwa tygodnie temu ?? nie wiem ....To dlaczego świadek kłamie mówiąc ,że zawsze Kasia ??? cisza ...skąd świadek to wie ?? od Kasi ........
Udowodnienie kłamstwa jest dość prostym zajęciem , wystarczy parę konkretnych pytań ... chyba ,że świadkiem jest teściowa i  opowiada , jak to córka sie jej skarżyła , że nawet na początku małżeństwa nie chciałem z jej córką sypiać ....... .....
Tego sie nie da skomentować .......... a i udowodnić nie sposób .. ale słowo w protokół zapada .
potem znalazłem w kompie kilka plików .
 Lista pytań dla adwokata ..... lista gotowych odpowiedzi dla świadków ........ to nie przelewki ... na bezstronnośc i jakąkolwiek uczciwość nie ma co liczyć ....
Jeśli kiedyś myślałem , że może znajomi zachowają sie neutralnie  ... to pomyliłem sie grubo . Jej rodzina widziała ja nawet pracującą przy betoniarce :)) choć kiedy i w jakiej sytuacji nikt nie był sobie w stanie przypomnieć ... . A w zasadzie słuchając jej krewnych to cały dom postawiła własnymi rękami ...
Teraz mówię ......... każdemu kto tylko chce słuchać .... mówię . Mówię jak było i macham przed oczyma dowodami mówiąc czytaj ....... .
Nie wstydzę się . Nie zrobiłem nic złego...............a znajomi .... cóż .... jedni wierzą Kfiatuszkowi ... bo przekonywujący potrafi być ... inni już wiedzą ..... ale skrępowani sytuacją wolą zachować dystans .... ....
trochę dziwnie a czasem przykro ...ale i do tego trzeba się przyzwyczaić ..........
 

niedziela, 6 listopada 2011

chory umysł czy wyrachowanie ...........

Chorych umysłów nie brakuje . Tak jak wśród mężczyzn jak i wśród kobiet. Moje dziecko ma 11 lat ... i jest mądrą i bardzo rozsądna dziewczynką. Ma charakter i własne zdanie i cieszę się z tego. Cały czas jest jednak dzieckiem . Małym szczęśliwym cudownym dzieckiem i mam tylko nadzieję ,że jak najdłużej nim pozostanie. Perlisty śmiech który rozbrzmiewa w domu daje przecież tyle radości. Jest dzieckiem i chce nim być. Ja też chcę . Oby jak najdłużej . Różne są dzieci . Niektóre szybko dojrzewają .. niektóre zbyt szybko chcą i wkraczają w świat dorosłych . A przecież dzieciństwo to najszczęśliwszy okres . Beztroski . I cieszę się ,że moje dziecko chce się bawić i śmiać , cieszyć z rzeczy drobnych i powoli dojrzewać . Wychowuję ją .. jak potrafię najlepiej.
Coraz rzadziej z wiekiem  ale jeszcze dość często przychodzi włazi na kolana , ciągnie mnie za ucho , całuje w policzek i mówi tatooooo ... podrap mnie po pleckach . Mruczy wtedy jak kotek .......

Syk matki : " mógłbyś ją inaczej posadzić , nie musi siedzieć u ciebie na kolanach " ..............

Tylko w tak małym chorym rozumie mogły się wykluć takie robaczywe myśli . Ale przecież przed badanie w RDOK zrobić jest w stanie wszystko .
Jak wielka musi być jej nienawiść   .....?
Jeszcze nie tak dawno , kiedy zaczęły się pierwsze rozmowy o rozstaniu . Mówiła " nie mogę sobie wyobrazić lepszego ojca dla naszego dziecka "
półtora roku ....jaka zmiana .. . Myśleć nie chcę co będzie dalej ....
Kolejny chory umysł mówi mi teraz w komentarzach ,że 11 letnie dziecko powoli wkraczające w wiek nastoletni jest kobietą !!!!   Mówi mi , że dziecka nie można pocałować w czoło przed snem bo widzi w tym coś dziwnego .  Mówi , że przyjaciół mieć nie powinienem a zwłaszcza przyjaciółek bo to ją przeraża ...........................................
Przyjaciół się ma .. i nie klasyfikuje ich ze względu na wiek , płeć , wykształcenie czy majątek...........
I ja ich mam ..w różnym wieku ... 
Chore umysły,................. a może po prostu wyrachowane ...wszak wszystko da się zrobić , każdą
rzeczywistość nagiąć ..by tylko osiągnąć swój cel.
Dziecku potrzebny jest i ojciec i matka . Nawet jeśli nie będą mieszkać razem . Musi mieć kontakt z obojgiem i poczucie ,że oboje ją kochają . Wtedy będzie normalnie .
Półtora roku i z "najlepszego ojca na świecie " zmieniam się w jej oczach w kogoś komu najgorsze cechy można przypisać .
Dla alimentów jak mówi Romek ???????? wszak swemu dziecku niczego nie będę żałował ......

Z dbałości o własny PR ??    bo co ludzie powiedzą ?

Z czystej zemsty ? bo oprócz zdrady udowodniłem jej głupotę ?

dlaczego ????

sobota, 5 listopada 2011

Komentarzy cd.

Wiem ...różnica wieku była mu nas dość znaczna . Ale nie zramolałem jeszcze i mam nadzieję ,że długo nie będzie mi to dane . Zresztą czy wiek naprawdę gra taką rolę ??? . Poznałem ostatnio dziewczynę ...jest fantastyczna . Intelekt , charakter , i ma piękne oczy . Partnera ma 14 lat starszego od siebie a jak patrzę na nią jak na zjawisko widząc jak ona go kocha .  Jak wyraźnie zaznacza granice kiedy gadamy o sprawach służbowych czy nawet czasem spotkamy się przy kawie . Zjawisko ...........  . A jednak są tacy ludzie i nawet nie jej związek czy też różnica w nim wieku jest ważna ...ale jej podejście . Zazdrość to brzydkie uczucie ale muszę się przyznać ,że facetowi zazdroszczę .
Ktoś mi zarzucił ,że grałem dzieckiem budując swój dramat ... . Dramat  ja wtedy przeżywałem . Nie ma większego dramatu dla ojca niż poczucie bezsilności . Świadomość tego ,że nie potrafił ochronić swojego dziecka przed traumą którą musi a za chwilę w jeszcze większym zakresie będzie przeżywać . Łatwo jet pisać oceniając to wszystko z dystansu . Ja też dziś wiele rzeczy inaczej bym zrobił ale spróbujcie się znaleźć w tej sytuacji ........ tysiące myśli i nigdy nie wiesz czy decyzja którą właśnie podejmujesz jest tą .....najlepszą ..............
Tak Romku ........ mądrość sędziny jest niezmierzona ....DOGADAJCIE SIĘ !  w sprawie dziecka ..     tyle spraw bo Ona miała nadzieję ,że jednak to właśnie się uda . Próbowałem .... do końca . Nie mieszając spraw majątkowych i nie próbując nikogo kupić . Schowałem swoje ego głęboko do kieszeni i skłonny byłem zrezygnować z orzekania winy ........ zdając sobie sprawę z konsekwencji . Proponowałem opiekę równoważną z zapisem ,że jeśli dziecko będzie miało potrzebę i chęć przebywania z jednym z rodziców dłużej ...czy w terminach poza tymi zapisanymi , drugie nie będzie stwarzać przeszkód .  Liczyłem się z tym ,że dziecko po jakimś może powiedzieć : chcę mieszkać u mamy i tą decyzję bym uszanował .......
nie znalazłem zrozumienia .
Może można było zrobić coś więcej , może można było zrobić inaczej  ale mam poczucie ,że  w tych warunkach zrobiłem wiele . Rezygnując z własnych potrzeb i tłumiąc swoje obawy. A mam  prawo mieć ich wiele .
Nie wiem czy Kfiatuszek będzie żył z Krisem - a przecież może mieć chęć przenieść swe życie do Grecji , czy może będzie chciała jeść syrop klonowy razem ze swoim Sznurkiem ... nie wiem ale obawiać się mam prawo .
Mam prawo się obawiać , że z braku podręcznego łosia będzie udawać paprotkę przed dzieckiem i od niej właśnie wymagać opieki ....
mogę się niepokoić tym , że dziecko przesiąknie wzorcami mamy , babci i prababci i ukształtuje to ja na kobietę traktujących mężczyzn jak robota stworzonego do obsługi ....
Mam prawo .. 
Nie dało się porozumieć .Szkoda . Żałuje tego bardzo.
Została tylko jedna droga .