sobota, 26 listopada 2011

Krótki rys rodzinny ...

Naprawdę strasznie mi miło kiedy czytam wasze komentarze i te krytyczne i te dopingujące ...  Czas  teraz taki, że czekam .... czekam na na badanie .. . Nie znaczy to, ze nic się nie dzieje i, że nic nie robię ale przed nie da się (retw) wszystkiego opisać ......
Trochę mi się na wspominki zebrało ale nie sposób nie wspomnieć Kfiatuszkowego ojca mimo że historia to krótka i jakoś tak smutno sie kończąca .....
O ojcu Kfiatuszka w zasadzie nie wiedziałem nic . Widziałem tylko tyle , że go nie ma .. . Powoli w trakcie poznawania zaczęła się trochę otwierać i opowiadać . Jakiś dziwny obraz powstawał z tych opowieści . Z jednej strony miły normalny człowiek , pracujący razem z matką  .. a z drugiej żul , alkoholi w najgorszym wydaniu .\
Opowieść o tym jak tato wstawał rano i czyścił wszystkim buty w niedzielny poranek , jak chodził na zakupy i przygotowywał śniadanie, jak haftował obrazy czy grał bo i muzycznie był uzdolniony pokazywały go jako normalnego człowieka ...... ja w krzywym zwierciadle słyszałem\ również jak pił , jak znikał na tygodnie , jak wracał i matka przyjmowała go zawsze z powrotem , jak znikał ponownie razem z nowymi kozakami stojącymi w przedpokoju ..jakoś tak dziwnie ......................
Poznałem gościa na ślubie . Jakoś się o nim dowiedział choć kontaktu z córką nie miał żadnego już podobno osiem lat . Podszedł do mnie jakiś drobny człowiek zupełnie m nie znany i złożył życzenia mówiąc : dbaj o nią .... . Zamieszani i rozgardiasz jaki wtedy panował nie dał szansy na zastanawianie się kim może być .. jedyne co zapamiętałem to fakt , że musiał wzmacniać swoją odwagę i , że miał wąsy .......
Bardzo szybko pojawił się po raz kolejny . Zmieniliśmy wtedy mieszkanie i z kasą było dość krucho a tu nagle niespodzianka . Zjawił się i obiecał pomoc w remoncie . Strasznie to było miłe ... Obiecał i się faktycznie zjawił . Przyszedł z jakimś kolegą i w zasadzie dzięki nim jakoś tak szybko udało nam się zamieszkać a czas był najwyższy bo  dziecko już zaczynało już pchać się na ten obrzydliwy świat .....
Normalny gość.   Pomyślałem , że albo się wyprostował albo coś z tymi opowieściami było nie halo ale to tylko taka szybka myśl która zbyt długa nie zagościła w mojej głowie ..... Zbliżały się święta .  Dzieciak mały i żadnych imprez ale zaprosiłem go  mimo lekkich oporów Kfiatuszka a większych jej bliskich .
Z dużym wyczuciem.... wiedział chyba , że w tym towarzystwie nie jest mile widziany przyszedł w pierwszy dzień  świąt ...... tak , żeby się z nikim nie spotkać .
Nie wyglądał dobrze . pokasływał i widać było ,że coś go mocno boli . Podobno montował jakieś drzwi i upadły na niego. Próby wysłania go do lekarza spełzły na niczym bo ubezpieczenia brak ale na jakieś prześwietlenie udało się nam go wysłać . Potem zniknął . Po jakimś czasie dowiedziałem się , że jest chory i siedzi u swojej matki i , że nie chce przychodzić bo kaszle a u nas dziecko  i takie tam .........
Telefon od Kfiatuszka zaskoczył mnie  tego dnia w pracy : " Z ojcem coś jest nie tak , podjedź i zobacz . "
Podjechałem i sytuacja mine zszokowała ... gość nie mógł chodzić , miał bezwładne nogi .
Trzeba dzwonić po karetkę ..to pierwsza myśl i chwytam za telefon ale tu reaguje Kfiatuszkowa babka . "Moment a jak go od nas zabiorą to kto będzie płacił ???? Może lepiej go ubrać znieść na dół i powiedzieć ,że znaleźliśmy go jak leżał koło\smietnika " .  Dziadek tylko jej potakiwał .
Fakt , że te rozmowy toczyły się w obecności faceta który nagle stracił władzę w nogach i zupełnie bezbronny leżał tylko powiększał moje obrzydzenie tą sytuacją ..........Patrzyłem na to z niedowierzaniem ale szkoda było czasu ... zadzwoniłem po karetkę i biorąc odpowiedzialność na siebie zniosłem go na dół . Ważył może jakieś 40 kilo .... źle to wyglądało .....
Intuicja nie myliła mnie i diagnoza ja  wyrok : rak , kilka dni . Kfiatuszeka dotknęła choroba ojca . Zorganizowala opiekę do dziecka i bywała u niego codziennie . ........ nie potrwało to długo .  Sam musiałem jej przekazać informację o śmierci ojca . Przykre ...
Rodzina przeżywa to na swój sposób a ja  ....... no cóż , słuchałem tylko uważnie jakie są plany co do pogrzebu .  Pomysł kremacji był rozsądny ale dalsza wersja wydarzeń  jaką zaprezentowała Kfiatuszkowa ciotka zupełnie mnie zszokowała . "Weźmiemy urnę i sami go pochowamy, odsunie się płytę i będzie po robocie  albo wkopiemy urnę w grobie prababci " .  Jak psa ... a niektórzy nawet psy traktują lepiej  no widok cioci zakopującej teścia łopatką do piasku jakoś nie przypadł mi do gustu . Nie wytrzymałem wtedy . Powiedziałem co o nich myślę i , że bez względu na to jaki był to każdy zasługuje na normalny pogrzeb .
W pizdu z takimi ludźmi . Pochowałem gościa . Po ludzku . Wszyscy zadowoleni z pogrzebu i tyko zdziwienie w rodzinie było wielkie bo jakoś  imprezą po nie byłem zainteresowany . Ale nie miałem ochoty... nie miałem ochoty przebywać w towarzystwie kogoś kto własnego syna chciał wynosić pod śmietnik................

piątek, 25 listopada 2011

Nie da się !?

NIE DA SIĘ !!!!!!!!!!!!! powtarzają wszyscy dookoła .... NIE DA SIĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! powtarzają wszyscy .. , nie da się uzyskać rozwodu na normalnych warunkach , nie da się podzielić majątku normalnie , nie da się uzyskać opieki na dzieckiem, nie da się przeskoczyć RDOK-u ... nic kurwa się nie da ....
Jak żyć w takim kraju gdzie wszyscy poddają się zanim spróbują !? Jak !?
Idiotą nie jestem i zdaję sobie sprawę w jakim popieprzonym i matriarchalnym kraju żyjemy ...  i wiem , że nie będzie łatwo . Argumentacja determinująca sposób myślenia wielu ludzi jest typowo Kfiatuszkowa ..
" bo mała dziewczynka powinna być z matką " , " dziecko z matką bo to kobieta rodzi "  ......
i co z tego ???
Mam się poddać i odpuścić już teraz ???
Nigdy w życiu !!!!!!!!!!!!! Nie ma takiej możliwości . Trzeba chcieć i nie chcieć dlatego , że mi się coś należy , nie dlatego , że ktoś zawinił i należy go ukarać .
Ja chcę opiekować się swoim dzieckiem i chcę je wychowywać . Nie widzę powodów żeby z tego rezygnować i nie mam zamiaru pozwolić sprowadzić się do roli niedzielnego ojca - "Weekend co dwa tygodnie " . Chcę i mam prawo !!!! . Nikt mi tego nie odbierze i nie zachwieje mojej wiary w słuszność tego co robię .
Jest wielu ojców skarżących się na RDOK ale czasami jak słucham ich historii to nóż się w kieszeni otwiera bo swoją postawą sami zrobili sobie krzywdę . Ja nie mam zamiaru ani się poddać ani przegrać . RDOK nie jest sądem ostatecznym .  I nawet jeśli naprawdę źle trafię to przegram tylko bitwę . Ale poddać się nie poddam .  I wiary w to ,że będzie dobrze nie złamie nikt !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie da się ???? Udowodnię ,że jest inaczej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

środa, 23 listopada 2011

informatyczny paw .....

Dzień paskudny.. wczoraj cały wieczór spędzony u adwokata , przygotowania do ostatnich odsłon tej batalii są strasznie męczące . Wróciłem do domu przerzuty i wypluty. Kfiatek też wrócił ...zadowolony. Chyba na imieniny kupię jej test ciążowy , tak na wszelki wypadek . Wolałbym żeby mi przed zakończeniem sprawy nie zrobił jakiejś niespodzianki.  Dzień dobry już dawno przestałe mówić więc nie zamieniliśmy ani jednego słowa . W ramach relaksu pobawiłem się dyskiem od starego laptopa ..... oj różne rzeczy się na nim znajdowało .., niepotrzebny a sprzedać jeszcze się da więc trzeba ściągnąć swoje dane wyczyścić dysk , tak żeby ktoś nie miał frajdy przeglądając.
Informatycznie podciągnąłem się wprawdzie ostatnio ale ciągle jeszcze odkrywam coś nowego :)) pousuwane pliki które tak łatwo dają się odzyskać , te nadpisane też , hasła i loginy które są niby niezapamietywane a gdzieś ta znajdują swoje miejsce na dysku , kopie fotek przeglądanych tylko na poczcie przez ułamek sekundy .......... nie zdziwił bym się gdyby cały zapis klawiatury też jeszcze gdzieś był :) .
Radocha straszna , kilka swoich fotek odzyskałem ale niespodzianek też nie zabrakło .... i to jakich ...
Jedną fotkę Kfiatuszka już mam z gatunku ciekawszych i choć kuriozalnie ja się jej wstydzę a ona jakoś nie bardzo to to co jeszcze znalazłem .... nawet mnie nie zaskoczyło ....... to mnie zszokowało !!!!!!!
Anioł stróż z troską pochylił się nade mną i spytał : rusza cię to jeszcze ?? ale kogo by nie ruszyło.... Sam nie wiem co bardziej czy to co zobaczyłem czy potwierdzenie tej porażającej głupoty  mnie ruszyło.....
Możesz sobie mówić anonimie , że jestem wredny ale ja jestem miły i litościwy .... bo jeszcze jej nie zabiłem .
Jeśli do tej pory dowody budziłem w przedstawicielach palestry niesmak i obrzydzenie to teraz dostanę  coś na przeczyszczenie ......
Chyba mnie to zmobilizowało .   Pamięć zaczęła pracować na bardzo wysokich obrotach , czas dostępu do danych miałem krótszy niż najlepszy dysk twardy . Jeszcze parę rzeczy da się wyciągnąć . Kfiatuszek  tak pięknie kłamał w sądzie , że Kris to tylko  jej kolega .... hmmm .... a przecież gdzieś tam leży jeszcze nagranie kiedy tak ładnie mówi , że nie tylko,  i ze żałuje , że się z nim nie przespała  Tiaaa myślał by ktoś :)) a co miała powiedzieć....   mając naprzeciwko dość mocno wkurwionego łosia.  Nagrania tych rozmów mam .... parę ciekawych stwierdzeń tam pada ale ciężko dotychczas było mi się z nimi zmierzyć . Niechętnie do nich wracałem ..wszak to rozmowy z początków naszego rozstawania się .. jeszcze pamiętam te początki ....ale trzeba to trzeba ...
SZOK, PRZERAŻENIE .... te słowa chyba najlepiej oddają to co czułem słuchając siebie po dwóch latach . Dziś już nie dziwię się , że Anioł Stróż który mi łzę obcierał i czasami kopał w zadek w końcu pościł mi pawia na plecy a z poczucia bezsilnici wyliniały mu skrzydła .............
Nawet nie byłem wtedy cipą  byłem wspomnienie po kimś kto był cipą ......  .Jeżeli jeszce odnajdę w sobie ślad danego boda to zamknę bloga i dobrowolnie poddam się leczeniu w szpitalu na Abramowicach albo stanę e kolejce do przeszczepu mózgu.........

wtorek, 22 listopada 2011

Jak Kfiatuszek ludzi miłowała..........

Historia o tym jak Kwiatuszek ludzi miłowała J
Stosunek do otaczającego nas świata wynika z naszego wnętrza . Są ludzie szczęśliwi, życzliwi i otwarci,  akceptujący świat takim jaki jest , są ludzie próbujący go zmieniać,  a są i tacy, którzy nienawidzą i pogardzają otaczającą ich rzeczywistością . Taka przesiąknięta pogardą negacja najczęściej wynika z kompleksów, z jakichś własnych braków, które można w ten sposób ukryć lub skompensować. Kfiatuszek zalicza się chyba do tej właśnie grupy.
Obserwując jej zachowanie widzę nienawiść jaką czuje do mnie . Nie bez powodu przecież życzy mi żebym "rozpierdolił się pod jakimś tirem " . Mogę zrozumieć ,że klasyfikując mnie jako głupka i totalnego łosia przeżyła głębokie rozczarowanie faktem odkrycia jej drugiego życia, ale skala negatywnych emocji ciągle mnie zadziwia .
Pocieszeniem dla mnie jest fakt , że nie jestem w odosobniony i znajduję się w bardzo szerokim towarzystwie :)
Chcąc pokazać stosunek Kfiatuszka do otaczającego go świata musiałem troszkę wysilić pamięć i po raz kolejny zezłościć się na siebie ...wszak takie sygnały powinienem widzieć wcześniej a ..... nie chciałem widzieć .
Ale do rzeczy ... .. podzieliwszy jej świat na kilka grup spróbuję to opisać :
Praca
Prezes w jej firmie jest całkiem sympatycznym człowiekiem . Zarządza tą firmą całkiem dobrze . Miły facet , który jest może zbyt tolerancyjny i za dobry dla ludzi. Stworzył fajną rodziną atmosferę jest dość często nadużywane przez pracowników.
Według Kwiatuszka to: „prostak siedzący w gabinecie i bojący się podjąć najprostszą decyzjꔄ…na niczym się nie zna”,  „ wieśniak” Fakt - mieszka chłop na wsi i to ją jakoś strasznie dotyka. Mnie również wypomina fakt, że pochodzę ze wsi ... może nie wprost bo miałbym wiele do powiedzenia na temat jej "wielkomiejskiego" pochodzenia, ale….
Dalej o prezesie: „(….) a ten dopiero tu szczytuje”,  „… tu sprawdza kurwa ,tu przecinek tu kropka        kurwa ….wieesz  (….)” Ten fragment rozmowy z jej bezpośrednim przełożonym o prezesie jest namiastką ... Prezes rzeczywiście jest pedantem. Być może wykorzystuje czasami jakieś znajomości służbowe  w prywatnej sferze życia, ale nie można przecież zarzucać człowiekowi nie mając dowodów, że:  „auto służbowe sobie kupił specjalnie takie żeby pod siebie…” „układy ma z jakimiś firmami i bierze kasę do łapy” ,  „ jak był remont w firmie, to sobie i dom przy okazji wyremontował…”
Znam go , wiele lat na eksponowanych stanowiskach, mieści się w czasem trudnych lokalnych układach i firmę prowadzi dobrze , mam tam jakieś udziały i bywam na spotkaniach więc wiedzę mam ...ale dla kurewny jest „prostak i wieśniak” ..... „pierdolony pedant”  bo lubi czytać pisma przed ich podpisaniem , „chuj” bo liczy pieniądze i motywuje pracowników premią .... No, ale to prezes ... zależności służbowe czasami budzą emocje .. i każdemu zdarzało się o swym szefie powiedzieć kilka przykrych słów w nerwach .....
Ważny jest chyba ton głosu z którego przebija jedno .... pogarda ..............
HX .. koleżanka Kfiata z pracy . Wprowadzała Kfiatuszka do zawodu i uczyła wszystkiego od podstaw. Teraz to „nierób”, „…coś co można zrobić w dzień ona robi tydzień albo dwa”. „Fałszywa”  bo „tylko sie uśmiecha a jakby mogła toooooo...... „. „Kutwa , ciągle siedzi na pożyczkach i ciągle jest taaaka biedna , na składkę na prezent to nigdy nie ma a na lokacie ma xxxxx PLN „ Tak, tak Kwiatuszek jako pracownik banku bez skrępowania ujawnia stan konta koleżanki….
„Och wiesz jaka jest HX ?? Ona kurwa za 10 złotych to by sukę do                       Warszawy goniła …no tak..no  (….)”  Oto chyba najlepsze podsumowanie tego co Kwiatek o niej mówi i sądzi.  Nie znam tej kobiety, ale zawsze się jej kłaniam.
MX - kolega z pracy … miły, młody chłopak jeszcze na dorobku .. kawaler więc wszystkie wolne dziewczyny w firmie  ostrzą sobie na niego zęby. Oj, jak to Kwiatuszka drażni…… . Nasłuchałem się już o tym jak romansował z sekretarką , następna w kolejce była  wspomniana już wcześniej Ania ….
 Nauka , praca i awans dobrze świadczy o chłopaku, ale Kwiatuszek nie lubi MX. „Nic nie potrafi a prezesem chce zostać”. „Burdel ma w papierach i z każdą pierdołą przybiega , to debil jest jakiś „. „Uwstecznia się” Za to kiedy Kwiatuszek konwersuje z MX osobiście to traktuje go z czułością niemalże. Zawsze tak słodko , ze aż mnie mdli.  Chłopak szuka możliwości i szansy rozwoju, pewnie ma parcie na karierę, ale dla Kfiatuszka to „kretyn, który myśli ,że kierownikiem oddziału zostanie a tylko maturę ma „ głupek uważa,  że jak lokal załatwi to od razu kierownikiem zostanie…”. Tego co Kwiatuszek opowiada o jego związkach i układach z klientami nie przytoczę, bo nie chcę chłopakowi robić problemów ………
Sekretarka …. Tu Kfiatuszka kłuło coś mocno J) . Miła, uśmiechnięta dziewczyna, ale miała jedną wadę …zarabiała tyle co Kwiatuszek    „za parzenie kawy i zamawianie kalendarzy raz w roku i jeszcze narzeka „ … odnosiłem wrażenie ,że „miłość „ była obustronna … z ulgą przyjęła jej odejście z firmy ….
Tomek….. jej pierwszy doradca w sprawach rozwodu J)) . Taki „przyjaciel”, biurko w biurko siedzą ….. „ Pierdolony dyslektyk , gdyby nie mamusia prezes i ciocia w samorządzie to nigdy by tej pracy nie dostał ……błędy robi w najprostszych słowach , tępy Down„ ma za to jedną zaletę …. Idealny porządek na biurku ……”
Maciuś … pierwszy giermek Kfiatuszka … w trakcie sprawy próbowała go nawet przedstawiać jako osobę, o którą jestem chorobliwie zazdrosny … He He jakbym miał o kogo J)) . Już w trakcie sprawy obiecywała mu, że jak już się rozwiedzie to wreszcie da się na kolację zaprosić ….. ciekawe J) przecież opowiadała wszem i wobec, że  „ Maciuś pije i to w trakcie pracy , flaszkę potrafi trzymać w kasie i w trakcie zmiany wypić, a kasa mu się zawsze na koniec zmiany nie zgadza „
Piotr – „jest pedałem ”   no żeby chociaż gejem  ale pedał ?????
Bożena – „bierze pieniądza za nic”
A pani prezes ma ogromną wiedzę i doświadczenie ale „ wpierdala kiełbachę, stojąc na korytarzu przy barierce i jak to przy klientach wygląda ??”   „ a jak kiedyś weszłam do gabinetu to nie zdążyła flaszki odstawić bo z gwinta piła „
Trochę to przerażające …. Niby normalne , że nie da się wszystkich lubić .. ale,
po pierwsze – Kwiatuszek raczej nie miewa do powiedzenia niczego dobrego o kimkolwiek
po drugie – potrafi utrzymać tych wszystkich ludzi w przekonaniu o swojej sympatii. Jak można się tak słodko uśmiechać do każdego , a po wyjściu z pracy każdemu przyklejać taką wielką łatę na plecach ???? Pomijając już fałsz i hipokryzję to zastanowił mnie jedn fakt …. : Ona lubi tylko siebie ! A inni bywają czasem przydatni.
Kfiatuszek o sobie (kierowane do mnie  w rozkwicie mojej  miłości do Kfiatuszka): "chciało się mieć panią? Trzeba robić na nią...."
Cdn……

poniedziałek, 21 listopada 2011

Dedykacja :) jedna jest dla Romka :)))






Dzień życzliwości

Coś dziwnego dzieje się z kontem gogle :))  jakiś ścierwojad detektyw amator próbował założyć moje buty. Mam jeszcze problem z komentarzami ale posty już mogę pisać ....


Dzisiaj Dzień Życzliwości i dla mnie też los był dzisiaj życzliwy ..... jestem sam i jakoś tak zupełnie inaczej ...swobodniej oddycham ........ . Nie spodziewałem się takiej niespodzianki ..chociaż ...
Wczoraj Kfiatuszek jakoś wcześnie zabunkrował się w wannie ... po dłuższej chwili zaczęły mnie dobiegać odgłosy przepowiadające ten miły dzień . Skrzy, skrzyp, skrzyp.......... .  Szybko pobiegłem do drzwi wejściowych bo miałem wrażenie , że ktoś czyści sobie buty o wycieraczkę ....ale tam .... pusto...
Nadstawiłem ucha i jednak tak ... te odgłosy dobiegały z łazienki . Kfiatuszek usuwał futro .
Niby takie normalne bo przecież nie po raz pierwszy , ale czas jaki temu poświęciła był zastanawiający .
AAA... kupiła sobie nożyki :))) jednak pozostawienie super tępego w maszynce przyozdobionego dwoma zadziorkami podziałało .... . Normalnie szok .. wiedziała gdzie kupić ...... .  Szorowanie pięt ( normalnie jakby ktoś parapet szlifował )wydłużyło czas ablucji do prawie  trzech godzin  a staranne malowanie kopyt  wskazywało na coś więcej niż codzienna toaleta... hmmm.. zastanawiające to było .........
Telefony i sms-y których częstotliwość pod wieczór była coraz większa też wskazywały na coś dziwnego .....
I wreszcie jest ...wywlokła walizkę .....  gdzieś się wybiera ..ale gdzie ... ???
W sumie to\miło było by gdyby choć słowem się odezwała bo logistyka ważna rzecz a przecież dziecko .... ale chyba niegodzien jestem tego żeby mnie o czymkolwiek  informować .... pytam cisza ...dobrze ,że jest dziecko i dowiaduję się , że jedzie na szkolenie .......
Zajebiście....  taka odrobina normalności jak mogła by ułatwić życie ....
Ale cóż , być może rola Moniki Lewinsky tak ją zaaferowała , że zapomniała o tym , że mogła czy powinna pewne rzeczy ze mną uzgodnić ...
Zabrakło czasu ......... 
Jedno co cieszy to to , ze jakoś tak lżej się oddycha a na wspomnienie jej miny kiedy przetrząsała stertę bielizny próbując wybrać tą najmniej poszarzałą  chichoczę jeszcze dziś  :))))) ...
Ciekawe kiedy kupi sobie nową ........

chwila przerwy

Jakiś ścierwojad chciał się pobawić moim kontem. Coś się poblokowało i muszę zrobić porządek z kompem i pomocą techniczną bloggera .Zaraz to opanuję .