piątek, 21 października 2011

"Moja Kasia" część 2

.. praca dawała nadzieję na normalność , Kontakt z ludźmi , rozmowy , obserwacje budzą refleksję i pozwalają do wielu spraw nabrac dystansu. Miałem taką nadzieję .
Nie było łatwo, pracowała za śmieszne pieniądze w paranoicznych godzinach.Materialnie wcale nie było lepiej bo zarobki ledwo starczały na opiekunkę i dojazdy do pracy a pojawiły sie też nowe . Żeby zaoszczędzić czas kupujemy drugie auto . Kupujemy :))) . Można to było opękać jakąś przyzwoitą używką ale przecież uzywany jest passe....... a poza tym zawsze sie może popsuć. Echh... jak szaleć to szaleć ... kupujemy nowe . Ja jak pies przywiązany na gumie do budy wracam do domu żeby zająć sie dzieckiem . Kasia pracuje do 20 i szkoli sie intensywnie . Coraz mniej mamy czasu dla siebie ale przecież trzeba sobie pomagać .
Przypominam sobie , swój początek w pracy jak byłem przez przyjaciół odzierany ze studenckiego swetra i odziewany w garnitur od Cardina (za cholerę nie było mnie na niego stać :) ) postanowiłem zadbać o strój żony . Jak cie widzą tak cię piszą !. Stare przysłowie ale bardzo prawdziwe . Zaciągnąlem ją do sklepu , bo jakby nie patrzeć to bank , trzeba dobrze wyglądac a i szczebelki kariery łatwiej pokonywać i oddalismy sie bardzo przyjemnej czynności - robieniu zakupów .
Dwa czy trzy garnitury załatwiły sprawę .. najładniejsze był te z Hery i Deni Cler ale co tam .... raz się żyje przecież nie pracuję  dla siebie tylko dla rodziny .. a przecież tak przyjemnie jest widzieć ,z ma się dobrze ubraną żonę . Myślę ,że  i ona czuła się dobrze mając swiadomość że jest lepiej ubrana od pani prezes :). 
Mijały kolejne dni intensywne choć radosne bo dziecko sie pięknie rozwijało i dawało mi tyle radości . Reszta przestała sie liczyć ...... . Trochę to tempo było za duże : dom, firma, dziecko coraz bardziej absorbujące, budowa która też wymagała ciągłego nadzoru  .. czas dla siebie mieliśmy tylko wieczorami. I to też niewiele .  JAk już udało mi sie wykąpać i uśpić malucha , żonę mogłem znaleźć tylko w wannie ......a lubiła sie pławić ... godzinę........... czasem dwie .... . Jako zwolennik szybkiego prysznica nie bardzo mogłem to zrozumieć , ale kto potrafi zrozumiec kobiety ???? Jestem zmęczona muszę wypocząć i sie wygrzać ... tak jakby to ona a nie ja pracowała w -18 C .  Przyznam sie ....wcale mnie to wtedy nie drażniło . Siedziałem sobie na podłodze i słuchałem wszystkich tych opowieści z pracy , Byłem ciekaw ludzi , klimatu i mechanizmów rządzących tym środowiskiem . Trochę doswiadczenia już miałem więc mogłem choć dobrą radą pomóc jej w karierze .
Nadawała sie do tej pracy jak mało kto. Przy swojej pedanterii trącającej o jakiś zespół natręctw a banku zaczęla być cenionym pracownikiem . Szybko dostała też psedonim " AKURATNA" ......
Praca była spokojna choć ilość wyjazdów na szkolenia doskwierała mi strasznie.Zarząd podatny był  na manipulacje :). Jeden telefon od mojej przyjaciółki a dużego banku z propozycją pracy i plotko-informacja wpuszczona w odpowiednie ucho i już wychodziła z gabinetu prezesa ze sporą podwyżką :)) . Sprawiało mi to sporo radochy a  kolejne dni mijały........

czwartek, 20 października 2011

"Moja" Kasia cz.1

.. Jak każdy facet jestem wzrokowcem ...kiedy zobaczyłem ją pierwszy urzekła mnie bezgranicznie. Śliczna i w swojej skromności tak niesamowicie naturalna . Zupełnie różna od kobiet, które przewijały sie czasem przez mój dom . Pierwsze spotkania i rozmowy budowały we mnie przekonanie jak wartosciowym jest człowiekiem . Dom rodzinny nie zapewniał jej komfortu . Ojciec alkoholik wyprowadził się z  domu i lata całe sie nie pokazywał . Matka, prosta kobieta, nie do końca dawała sobie radę z domem, a może raczej koncentrowała sie bardziej na sobie i swoich kolejnych partnerach, a niż na swoich dzieciach (Kasia ma młodszego brata). Opowiadala mi jak czasem było ciężko i jak jej przykro było kiedy posiłkiem był dla niej chleb z pietruszką a kiedy przychodził przyjaciel mamy był zastawiony stół i campari - bo lubił !!. Uczyła sie i pracowała ...i to ciężko ... mało kto potrafi sobie poradzić z nauką stojąc godzinami na promocjach . Zawsze zadbana, choć tak skromniutko ubrana, a te jej czerwone pantofle z puszkiem rozczulały mnie od czasu  pierwszej wizyty w jej domu .
Pierwsze spotkania dawały nadzieję , że właśnie znalazłem kobietę swojego życia .
Nie byłem jej pierwszym partnerem ale w łóżku sprawiała wrażenie bezradnej i niedoświadczonej... co za ulga! Mój atawizm nie był aż tak głęboki ,żeby szukać sobie dziewicy ale mimo wszystko jak to kusiło . Na pierwszą randkę w moim domu przyniosła własnoręcznie upieczone ciasto !!!!!!  Znalazłem księżniczkę w przebraniu kopciuszka ... po tylu latach barłożenia :-) . Moje szczęście było bezgraniczne .
Zaczęliśmy się spotykać , bywać u siebie coraz częściej - kino , czasem knajpka , wspólne obiady . Znajomi i przyjaciele zaakceptowali ją całkowicie mimo, że ona nie była dla nich osobą otwartą i raczej budowała mur, a ja czasami wszystkich wkurwiałem na każdym kroku podkreślająć jej zalety .
Zaręczyny ,poznanie rodzin... i tylko mój ojciec zapytał mnie czy jestem na 100% przekonany ,że to jest TA właściwa. Nie ukrywam - wzbudził chwilę refleksji. Bardziej smutkiem, który sie pojawił na jego twarzy kiedy tak gorąco zapewnialem go że nikogo lepszego nie jestem w stanie sobie wymarzyć, niż samym pytaniem ..... . Znał życie i patrzył z dystansu ....ja żyłem wtedy w euforii....
Wspólne życie też wydawało mi się sielanką . Ona kończyła studia , ja pracowałem  .. szczęście w postaci dziecka było już w drodze . Nie było łatwo . Zmiana pracy i własna firma, w którą trzeba byłowłożyć sporo wysiłku , mmiana mieszkania i kupa długów ..ale nie by ło wtedy przeszkód ... nie musiałem ich pokonywać , ja je łamałem .... .
Poroku był już sukces , wyszliśmy na "prostą " i zaczęliśmy żyć  bardziej spokojnie .. dziecko rozwijało się cudownie i patrząć z boku każdy widział sielankę . Czasem tylko brakowało mi czułości i gdzieś tam kiedyś spytałem czemu tak rzadko się całujemy ... ale .. zmęczenie opieką nad dzieckie przyjmowałem jak prawdę ... ciągłe przebywanie z dzieciakiem potrafi znużyć każdego .
Był problem , diagnoza i rozwiązanie . Znalazłem opiekunkę do dziecka, znalazłem stosowne ogłoszenia - udało się podjęła pracę..............................  

......maski zdejmowanie .......

Nie da mi sie załozyc na głowę aureoli . Swoje w życiu nagrzeszyłem . Jakoś tak dziwnie się życie ułozyło ,że nie urodziłem się jako syn arabskiego szejka :) ,, od dzieciństwa jakoś tak było że.  jak chciałem miec to musiałem zarobić . Dawałem radę .  Rodziciele zadbali o szanse na wykształcenie a o reszte zatroszczyłem się sam . Kiedy kończyłem studia w głowie dźwięczały mi słowa wiersza Bursy "Sobota" i  rodzinne strony odwiedzałem tylko od czasu do czasu resztę życia spędzając na zabawie i pracy ......
...świętoszkiem nie byłem ....  i pewnie parę dziewczyn łzę uroniło ale a druga stronę ulicy nikt na mój widok nie przechodzi,  Były to piękne czasy ,, studia a potem niezła praca . własne mieszkanie i niezłe auto .... kiedy chciałem nie budziłem się sam ......
Maczo pewniaczek  pomyslicie ?? , hmmmmm... na to nie mam wpływu. Prawdą jest. że dziś widzę też  ile w tym czasie straciłem . Kobieta  którą kochałem a w zasadzie w której zakochiwałem sie coraz bardziej w tym czasie , uciekła z mojego zycia bo  jak sie po latach dowiedziałem: "bałam sie żebym nie została wrzucona do jednego wora z tymi wszystkimi panienkami , których czas liczył sie od powrotu z imprezy do chwili kiedy nie wezwałeś im taksówki "  .. miała wtedy rację choć nie przewidziała ,że potrafię sie zmienić ...
Kozystałem z uroków życia dość długo ale czasami brakowało mi takiego rodzinego ciepła .  Nie miałem parcia na małzeństwo ale pragnienie zeby być z kimś tak na stałe było coraz silniejsze .  I wtedy poznałem KFIATUSZKA .
Ktoś pytał o samcze grzechy :)) ale te kawalerskie też sie liczą ???? bo w małżeństwie byłem jak kryształ . Juz wtedy byłem dojrzałym mężczyzną a i "wyszumieć " sie zdążyłem całkowicie . Dość szybko urodziło sie dziecko i powiem tak jesli czlowiek dojrzewa z wiekiem to narodziny dziecka ze mnie faceta uczyniły mężczyznę . Odpowiedzialnego mężczyznę . Nie w glowie były mi flirty czy romanse ... no może czasem nawykowo powiedziąłem komuś kilka komplementów , ale pokusom sie oparłem.
Zawsze coś tam można u mnie znaleźć bo idealnych ludzi nie ma ale choć mam parę rzeczy na sumieniu to w małżeństwie do żadnego z grzechów głównych się nie poczuwam .....

środa, 19 października 2011

ogłupienie cd.

.... jakoś powoli życie wracało do normy .... ucieczka w pracę gwarantowała względny spokój . Firma i budowa , która weszła w okres wykończaniówki angażowała mnie całkowicie . Dbając o swojego KFIATUSZKA  wziąłem na siebie większość obowiązków . Dziecko do szkoły a odebrać też trzeba było . Lekarz pediatra widywał tylko mnie bo "masz taką pracę ,że możesz sobie wyjść kiedy chcesz " , gdzie przyjmuje stomatolog dziecka pewnie do dziś jeszcze nie wie .
Napięcie rodziła budowa . Miałem nadzieję ,że sie zaangażuje a tu dupa ... jakjuż udało mi sie jakoś namówić  na "wizytę " najczęściej słyszałem ,że się na tym nie zna . To jeszcze można zrozumieć . Ja też sie nie znałem . Godziny spędzałem na forum muratora szukająć wiedzy i ciekawych rozwiązań .  Można się na czymś nie znać .... ale można się chcieć czegoś dowiedzieć .  Propozycja drenianego blatu w łazience ..... NIE ....to pytam grzecznie jaki ma być w takim razie .. NIE WIEM NIE ZNAM SIĘ NA TYM .... . No szlag mnie trafiał w takich momentach ale rozmowa nie pomagała . Nie potrafiłem też w taki momencie jej przyzwoicie opieprzyć . Łzy miała na zawołanie i jaka kolwiek próba rozmowy zasięgnięcia opinii kończyła się miną skrzywdzonej sarenki i płaczem .... -- bo czego ty ode mnie chcesz !!! Ja sie na tym nie znam !..........
 Nie spodobała sie jej umywalka w pralni , dobrze , prosiłem grzecznie jedź kochanie i wybierz albo pojedźmy razem ...... jakieś dwa lata minęly dom prawie wykończony a umywalki brak . Powinno do mnie już wtedy dotrzeć ,że ona nie wiąże ze mną przyszłości ale i na to nie zwróciłem uwagi .  Jak dziecko dawałem sobą manipulowac i wpędzać sie w poczucie winy . " Nie wiem dla kogo ten dom budujesz ! Moje zdanie sie wcale nie liczy !" słyszałem to codziennie a  decyzje trzeba było podejmować co chwila i podejmowałem je ...najczęściej sam bo ...ONA sie na tym nie zna !
Jak wy ( kobiety) znajdujecie  u nas ten przycisk wyłączający mózg , do dzisiaj nie wiem .
Nawet kiedy na NK pojawił się kolejny "kolega " dawałem sobie wmówić ,że to przypadek . Niby nic w tym niepokojącego nie było ale ciężko uwierzyć jest w tłumaczenie , że ktoś napisał do niej spostrzegłszy jej śliczne lico w zamieszczonych właśnie przed chwilą zdjęciach . Sprawdziłem ostatnie zamieszczała pół roku wcześniej .
Kolega ewoluował i od słodko pierdzenia zaczynal przechodzic do konkretów ( może jakaś kawa ??? )  a ja  trzymany za mordę od niechcenia rzucanymi tekstami o patologicznej zazdrości zaciskałem tylko zęby .
Przyszedł moment kiedy nie wytrzymałem i w spokojnej rzeczowej rozmowie stwierdziłem ,że skoro ta "przyjaźń "jest taka czysta i transparentna ...ja sam z przyjemnością poznam jej kolegę więc może jakieś spotkanie wspólne ?? rodzinami ??? on ,jego żona i my   ..... bez żadnych złych intencji ... naprawdę chciałem tych ludzi poznać ......... . Miałem nadzieję ,że będąc otwartym na jej znajomych otworzy sie również na moich . Mam takich fajnych przyjaciół z którymi coraz rzadziej sie spotykałem .  Mówiłem sobie zwolnijmy tempo , dom jak bedzie rok później to nic się przecież nie stanie a zaczniemy razem częściej gdzieś bywać ...  rozmawiać z ludźmi którzy dażą nas sympatią ...  .. nic z tego.
Kolega przestał sie odzywać i znów uslyszalem,że to moja wina bo ograniczam ,zabieram przestrzeń ...
kurwa mać ..zrezygnowałem prawie ze wszystkiego , odciąłem sie od przyjaciół , znajomych , nawet biznesowo zacząlem sie ograniczać  bo część klientów to kobiet a  każdy telefon i sms miałem sprawdzony .....  ale czego sie nie robi ,żeby tylko w związku było normalnie ... ja zrobił bym wtedy wszystko.....

Ogłupienie ......

..... Nie jest tak ,że przeszedłem obok tego obojętnie Tych emocji nagromadziło się tak wiele . Wracam do domu i widzę radosne, szczęśliwe i uśmiechnięte i instynkt uruchamiał w mojej głowie jakieś bezwarunkowe wezwanie : rób coś , ratuj ten związek ...... Na drugim biegunie ona ... spłoszona jeszcze , ale pewna siebie. Zachowanie zdawało by się bez zarzutu . Transparentność posunięta do tego stopnia ,że nawet hasła do poczty zostały mi padane a prośba sprawdź kto do mnie napisał była na porządku dziennym ..Nie powiem ,że tak od razu uwierzyłem ... :)))  
Kopany w dupę przez przyjaciół  otrząsałem się od czasu do czasu z tej aroganckiej pewności siebie i zajdując jakąś masochistyczną przyjemność w rozdrapywaniu swojego serducha wracałem do tej korenspondencji . Grzebałem się w tym jak w szambie szukając choć słowa które mogło by wskazywać na to ,że to wszystko było nieprawdą ......   to co znajdowałem kroiło mi umysł na plasterki ...."bezpieczny telefon " ,  wpisy świadczące, że ta znajomość nie była tylko internetowa , drwina ze mnie i zakłamanie , które choć tak wyraźnie widziałem a jednocześnie zupełnie mi nie przeszkadzało .......... 
..miałem chyba wyprany umysł .... ktoś musiał przy nim majstrować bo wracając  do domu jak zachowywałem sie jeszcze gorliwiej niż dawniej ... biegałem po sklepach i dumnie stałem przed przymierzalnią trzymając wieszaki bo "moja" kobieta była tam w środku , cieszyłem się ,że mogę jej zrobić jakiś prezent i może wtedy będzie sie częściej uśmiechać .... zupełnie jakbym był pod wpływem jakiejś sekty .....

wtorek, 18 października 2011

Oswajanie łosia czyli... furia przygasa ..............

Historia jak z taniego romansu ..... jakis cholerny Harlequin  zaczą robić za scenariusz mojego życia ..... ona drżąca i przerażona ,niemymi ustami krzyczała  ....ZZZOBACZ JAK ON MNIE SKRZYWDZIŁ ... a we mnie jak w zaprogramowanej maszynce włączył sie odruch opiekuńczy . Chronić ,chronić warczały wszystkie czynne komórki tego orzeszka który kiedyś nazywałem mózgiem . Może to te 10 lat różnicy a może jakś przez lata tłumiona potrzeba ale jak debil jakis zamiast wypieprzyć na schody z ciuchami i paroma workami na śmieci do spakowania ....zacząłem tłumaczyć jej a może sobie - jak bardzo mnie skrzywdziła . Kfiatuszek słuchał tego pilnie od czasu do czasu roniąc łzę a ja prowadziłem sobie monolog w zasadzie już w tej chwili tłumacząc ją przed sobą ......
Noc przynosła chwilę oddechu choć sen nie chciał ukoić skołatanej głowy i rano poobijany ale juz dużo spokojniejszy ruszyłem do pracy a tu niespodzianka .............................
............................ odbieram telefon i słyszę .....Crisa ........ . Przeżyłem lekki szok o ileż trzeba miec tupetu żeby sie zdobyc na taki telefon  ale szybko się opanowałem ..... Nie miałem ochoty na rozmowy przez tel. a on skutecznie unikał spotkania twarzą w twarz .... i chyba miał rację ,,,, bo może 30 sekund potrzebował bym żeby wytrzeć sobie nim buty.... i zniknął .....a przy najmniej tak mi sie wydawało ........ . Jakoś tak jest , że tym netowym sexualnym kłusownikom maleją cochitos kiedy zaczyna być realnie i konkretnie ...
W domu miałem znów "kochającą " żonę . zniknęly gdzieś dawne fochy i nawet cipka był mokra zawsze i na zawołanie ,,,, wróciła dawna namiętość i zacząłem czuc sie jak na początku małżeństwa .....
......... przyjaciele wspierający mnie od początku całej afery odetchnęli z ulgą ...... wyrzygiwałem im na ramię całe swoje nieszczęście ...... kazdy kto nie był czujny i nie zdołał szybko znaleźć wymówki ,   musiał słuchac moich żalów godzinami a rozmowami z  moją przyjaciółką ( a w zasadzie siostrą - bo po latach znajomości  tak zaczęliśmy się traktować ) , która zaniedbując pracę i męża wykazywała najwięcej cierpliwości  zbudowałem potegę sieci komórkowej .....
Znalismy sie wiele lat i wiedzieliśmy o sobie wszystko .... ja oceniałem jej  absztyfikantów a ona wyganiał mi co głupsze dziewczyny z łożka :)) jeszcze w studenckich czasach .. . Patrzyła na to z dystansu i kobiecym okiem ale widząc moją euforię powstrzymywała sie od komentarzy . Trochę szkoda choć wtedy ja i tak już nikogo nie chciałem słuchać ......................... byłem zwycięzcą i nawet taki drobny zgrzyt jak nowe konto na Naszej Klasie które po cichutku załozył sobie KFIATUSZEK .... nie zburzył mojego spokoju .  Może gdybym był bardziej ostrożny i chwile jeszcze odczekał,  zaoszczędził bym parę lat życia ale jak ciepłe kluchy łyknąlem bajeczkę : "  specjalnie założyłam to konto , chcę się na nim zemścić , teraz ja sie nim zabawię tak jak on bawił sie mną , nie chciałam cię denerwować i dlatego nic nie powiedziałam"       Fuck Fuck Fuck    !!!!!!!!!!!!! .... człowiek jak chce wierzyć to uwierzy we wszystko ............

poniedziałek, 17 października 2011

Furiaaa !!!!!!!!!!!!!!!!!

.....żaden ...i ja też nie wytrzymałem ..... w pamięci kołatała mi sie rozmowa z przyjaciółmi ,a rozmawialiśmy o problemach małżeńskich i zdradzie ....ktoś zadał mi wtedy pytanie : A co by byłogdyby twoja Kasia przyprawiła ci rogi ??  MOJA KASIA ???? zapytałem klasyfikując to pytanie gdzieś między absurdem i kpiną .....a tu nagle świat rozpadał mi sie na kawałki ... wszystko w co wierzyłem zostało unurzane w gównie .
Odsunąlem nachwilę od siebie żądzę mordu na tym obleśnym typie zacisnąłem zęby i ruszyłem na poszukiwanie jescze wtedy żony ....... Dziecko udało sie oddać pod opiekę babci a małżonkę bez tłumaczeń zaprosiłem do samochodu i milcząc pojechaliśmy do domu. Pojechaliśmy ??? to trochę źle powiedziane . Hołek miałby ze mną problem w tym rajdzie ulicznym  .
 Coś czuła ...widać było strach ale wychowywałem się w normalnym domu ,takim gdzie partnerzy rozmawiają ze sobą i taki scenariusz przyjąlem . Nigdy nie prowadziłem takich rozmów ale słowa samecisnęly sie na usta .... Kim jest dla ciebie Cris ??? zapytalem i tu szok może spodziewała się czegoś ale nie takiej rozmowy , a może miała nadzieję ,że nie o to mi chodzi ... nie wiem....   . Oczy jak u przerażonego zwierzątka ale odpowiedź już nie wynikała z przerażenia . Kolega ze szkoły ............ malo mnie krew nie zalała ... odpaliłem laptopa i pokazałem jej treść ich korenspondencji ..... jeśli przez chwilę miała nadzieję ,że nie wiem wszystkiego straciła ja kiedy pokazałem jej treśc maili ze skrzynki ..... i tu zaczęła się typowa kobieca gra ... płacz , szloch,...: Kochanie nie wiem dlaczego tak zrobiłam ...nic do niego nie czuję ... to wszystko jego wina bo wkręcił mnie w takie klimaty ..... i  czułam się taka samotna .. za duzo czasu spędzałeś na budowie ... Mówilem ??? ..nie pochwalilem sie jeszcze ...w międzyczasie kupiłem działkę i zacząlem budować dom , dom dla nas ... plany projekt , organizacja tego wszystkiego i zdobywanie kasy zabierało mi resztkę czasu jaką miałem dla siebie ....życie toczyło sie juz innym rytmem ... budowa , praca , budowa ,zakupy, dom, żona. dziecko ....spać.....................................................................................
................. ja nic do niego nie czuję ...omotał mnie ..sama nie wiem dlaczego.... jak się to stało ,że dałam się wkręcić ...słowotok który nie sposób było przerwać ..................
a ja ...ja tak bardzo chciałem z nie byc . Kochałem ją nieprzytomnie i wszystkie te tłumaczenia trafiały prosto do mojego serducha , które z minuty na minutę miękło ...  złość jeszcze we mnie kipiała i pewnie było to widac bo zdesperowana chwyciła za telefon i zadzwoniła do swojego "przyjaciela " zrywając z nim wszelkie kontakty ......taka  czysta :) transparentna :) uczciwa :)))......
laptop stał jeszcze wlączony i zaraz po rozmowie widzę przychodzący mail :
"Masz 15 minut żeby mnie przeprosić w przeciwnym wypadku wszystko opowiem pany B"
"B" to ja :) ... w calej tej korenspondencji nie mówiło sie o mnie po imieniu ,rzadko tez byłem nazywany mężem ....byłem panem "B" literą , numerem jak w Oswięcimiu ...chyba tak odzierająć z człowieczeństwa , odosabiejąc łatwiej sie kogos upadla .....
Szlag mnie trafił na ten mail  i bez chwili zastanowienia piszę dupkowi ,że rozmawia ze mną i,że jeśli ma ochotę ze mną rozmawiać to wsiadam samolot i za 2-3 godziny jestem ....tylko adres i jakieś w miarę równe miejsce potrzebne .... ale widocznie nie zrozumiał ...kolejne maile ukierunkowały moje wkurwienie na gostka .... : MAsz 10 minut, 7, 6.............. kolejny mój mail pozwolił chyba kretynowi dostrzec ,że jednak rozmawia ze mna bo zakończył informacja ,że kasuje skrzynkę .....
..emocje powoli opadały a ja puchłem z dumy ,że udało mi się ochronić moją kruszynkę przed draniem który ją tak "omotał " ....... samiec , kurwa zdobywca ....ochronił swoje stado , cholerne męskie ego po raz kolejny zaburzyło mi obraz tego co tak faktycznie sie stało ................................

publiczna spowiedź ....czyli oczyszczenie ......

Czegoś takiego nie zniósl by żaden normalny facet ........

AAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!! zbolało .......

.......celny strzał ....w samo ego ..........  byłem z kobietą za którą dałbym sobie rękę obciąć i cooooo ? i chuj ...dzisiaj bym nie miał ręki .
Przeżyłem szok ...... jak kawałek skały spadło mi to wszystko na głowę . Rozpacz i wkurwienie ...te dwa uczucia ścierały sie ze sobą .  Rozpacz powodowała marazm nie wiedziałem co robić a wkurwienie pchało do działania ......
Dla wkurwinego faceta nie ma rzeczy niemożliwych więc zajrzałem na skrzynkę pocztową . Nieładne ??? mam to w dupie .... wolę być pokaleczonym ,wkurwionym facetem niż niczego nieświadomym jeleniem ... na skrzynce znalazłem uzupełnienie tych "przyjacielskich" jak to kfiatuszek na sprawie sądowej określił - rozmów .

mała poprawka .....

Musiałem usunąc tego posta bo faktycznie zbyt dużo było na tym zdjęciu widać .....
a było to tak :) ... pojawił się fajny komunikator ...NK.... sprawił wszystkim niesamowitą radochę ... znajomi i przyjaciele sprzed lat , odnowione kontakty i dużo miłych wspomnień ... ludzie się odajdywali na całym świecie ...była to początkowo wspaniała zabawa .......
Z komunikatora korzystałem ja i zaczęla korzystać moja jeszcze wtedy żona i początkowo nie widziałem w tym nic złego ale jak to zwykle bywa , życiem rządzi przypadek ........
Nasze dziecko chodziło już wtedy do szkoły i coraz częściej siadało przy komputerze bawiąc  się w jakieś śmieszne gry  a czasami zaglądając do sieci ....
Czujne oko rodzica wychwyciło któregoś dnia logowanie na stronę ze znanym wam wszyskim i tyleż fajnym co w pewnym wieku niestosownym słowem  SEX ! .... Z dzieckiem mam dobry kontakt i krótka rozmowa wyjaśniła ,że to bardziej uświadomione koleżanki szkolne podały jej link do stronki gdzie można obejrzeć "fajne " zdjęcia ... . Ustaliliśmy ,że jeszcze nie czas na taką wiedzę ale choć sdziecku bezgranicznie wierzę wiem też jak sieć jest niebezpieczna , więc dla spokoju sumienia zainstalowałem w kompie keyloggera . Strzeżonego Pan Bóg strzeże jak to mówią ...............
Córka mnie nie zawiodła ....ale     ...ten program mam to do siebie ,że zapisuje scriny przy każdym logowaniu i któregoś dnia zobaczyłem takie kfffiatkiiiiiii.....................

kffffiatków ciąg dalszy ..........










niedziela, 16 października 2011

teoria skrzydeł motyla ...czyli brak konskwencji ...

Jest wina musi byc kara ....... wszyscy to wiemy ale zapominamy o tym bagatelizując to co sie wydarzyło . W swojej samczej pewnosci siebie nie wierzyłem ,że taki sygnał był czymś poważnym ..... przecież każdemu z nas zdarza sie poflirtować nawet w trakcie rozmowy i czasem nie jesteśmy w stanie przewidzieć czyjegos zachowania ..... granice są bardzo cienkie a postrzegamy rzeczywistość przez pryzmat własnej jaźni , swojego umysłu i stanu ducha .
Po początkowym okresie wkurwienia , dość zręcznie manipulowany skrzywdzoną miną mojej partnerki dałem sie wpędzić w  poczucie winy ......zacząlem zastanawiac się dlaczego to sie zdarzyło i jakie błędy popełniłem ...........  mimochodem rzucane uwagi ,że nie dbam ,że za mało czasu poświęcam doprowadziły do tego ,że zacząłem się starać !!!!!!!!!
.........zbudowałem cokół na którym ustawiłem swoją księżniczkę i w końcu mogłem zjąć sie oddawaniem hołdów ......
skrzywienie noska ... biegnę po kwiaty , lekki foch .. biegnę na zakupy i ubieram księżniczkę , tupie nogą ... a ja stoję na baczność i rezygnuję z całej swojej przestrzeni , żeby tylko JEJ było dobrze ........
powoli i niepostrzeżenie z faceta pełną gębą stałem sie       pantoflarzem ........
duma z tego , że mam tak piekną i tak dobrze ubraną żonę , duma z własnej gospodarności i zapobiegliwości przesłoniła mi oczy .........     TAK TO JA BYŁEM DUMNY Z SIEBIE .. sam siebie w tym utwierdzałem a i otoczenie mi pomagało .. słyszałem zewsząd dobry mąż , dba o żonę , buduje dom ,  nie chla wódy i nie chodzi na dziwki ...zakochany w swoim dziecku i poświęcający mu każdą wolną chwilę ..................... problem w tym ,że nie słyszałem tego od niej .........
...czasem budziłem zdziwienie .. usmiech zazdrości ..a może politowania .. kiedy wpadałem do sklepu i wybierałem sukienkę dla żony bo księżniczce nie chciało sie nawet pochodzic po sklepach -  Przecież  miałem dobry gust . W sklepach z damskimi ciuchami mam lepsze rozeznanie niz większość kobiet . Wiem gdzie i co można kupić , karty stałego klienta do dzisiaj nosze w porfelu a sprzedawczynie w sklepach witają mnie jak najlepszego klienta :))) ...      dziś czuje sie ja tranwestyta !! damskie ciuchy ......
... czasami ktos z boku zapytał po co to robie ale odpowiedź była jedna : przecież ona jest tak biedna ,zapracowana , potrzebująca ...a ja taki zorganizowany więc zrobię zakupy , ugotuję obiad , wykąpię dziecko, a w między czasie zajrzę do sklepów i znajdę fajne buty dla żony ..... przecież nic w tym złego ...  
... w zamian dostawałem foch za koszyczek od chleba odstawiony na nię ta półkę co trzeba - kara 3 miesiące bez seksu , parę słów krytyki ,że można więcej , lepiej przykład siostry która nawet nie musi sprzątac mieszkania bo mąż za nia to wszystko robi a ona może po pracy położyć sie i wypić drinka ....
...... tak właśnie facetowi zanika rozum , poczucie własnej wartości  ........    z dnia na dzień z męża i partnera stałem się dostarczycielem dóbr.....
...  cholerne kfiatuszki , kobiety dzieci , na pozór nieporadne istoty nie dające sobie rady z najprostszą czynnością jak one pięknie to wykorzystują ......
tak tkwiąc w poczuciu winy   nieustannie karany fochem , milczeniem nie zdawałem sobie sprawy , że żyje z kimś zupełnie innym niż wyobrażenie które w głowie i w sercu miałem ... a stając sie pantoflarzem zacząłem tracić szacunek ..... bo miości nie dało sie utracić ...jej nigdy nie było .....
Moja (?) - tak to już wtedy po 3 latach małżeństwa   nie było takie pewne - kobieta   nabrała pewności siebie będąc przy tym dość atrakcyjną osobą , dobrze ubraną  poczuła ,że jest  atrakcyjna ........ gromadka giermków i przydupasków sliniących sie żeby dobrać sie do jej majtek odskakiwała wprawdzie na warknięcie ..... ale najbardziej świadomy zagrożeń samiec nie upilnuje swojej parnerki jeśli ona tego nie będzie chciała .......... a świadomość własnej przewagi zawsze  każe szukać nowych doznań........... , świadomość ,że ma się obok siebie kogoś kto wszystko wybaczy daje poczucie bezkarności .............    
a ,że w między czasie pojawił się znany wam wszystki portal NASZA KLASA ..... to lekkie trzepotanie skrzydeł wykluwającego sie motyla spowoedowało w moim życiu trzęsienie ziemi :)) ........

miłe złego początki i ....pierwszy zgrzyt.......................

Ślub był juz zaplanowany , kiedy pojawiło sie szczęście w postaci małej .  SMS z informacją "Biją we mnie dwa serduszka "sprawił ,że ugięły się pode mną kolana ..... nigdy wcześniej nie czułem sie tak szczęśliwy . Z perspektywy czasu powitanie " Nie musisz się ze mną żenić , urodzę to dziecko i je wychowam " widzę troszkę inaczaj niż okazanie niezależności i siły... nie zwróciłełem na to uwagi a powinienem.......... Lekko wytrącony z równowagi szybko do niej wróciłem wiedząc jak wiele jest do zrobienia . Zmiana pracy żeby być bliżej domu, zmiana mieszkania na większe w między czasie ślub i wesele to wszystko trzymało mnie w dużym napięciu  ale i pozwalało działać ... działac ze zdwojoną energią.
Nie było łatwo ale dawałem radę . Żona nie musiała pracować ja swój czas dzieliłem między pracę a budowaniem  gniazda i tylko czsu było coraz mniej zwłaszcza od momentu kiedy na świat przyszła nasza córka .
Jak pies przywiązany na gumie wracałem do domu bez względu na to gdzie i co miałem do ząlatwienia . 400 -500 kilometrów , wypad na Ukrainę i szybki powrót czasami z oczyma podpartymi zapałkami ,,,,nie było dla mnie problemu .
Żyło nam sie coraz lepiej dziecko rosło i rozwijało sie cudownie wydawało by sie ,że jest to pełnia szczęścia . Trochę brakowało mi znajomych , wspólnuch spotkań i wieczorów przy lampce wina ale cóż .....tłumaczyłem sobie ,że trzeba przeczekac te pierwsze lata a potem kiedy dziecko będzie już starsze wrócimy do normalnego życia . Kasia też stała się jakaś drażliwa , zaczęła rozliczać mnie z każdej minuty czasu , przeglądać mój tel . czepiać się sms-ów ....... po rozmowie doszliśmy do wniosku ,że świruje siedząc z dzieckiem cały czas w domu i ,że czas pomyśleć o opiekunce do dziecka i podjęciu pracy .....
Finansowo i organizacyjnie bylo to bez sensu bo zarabiała tyle że starczało na opiekunkę i dojazdy a czas uciekał ale czago sie nie robi dla ukochanej osoby ........ .
Poszła do pracy .... XXXXX bank pół etatu i godziny pracy takie ,że zgroza ale zaczęła a ja szukałem dalej .... i jest wpadło mi w ręce ogłoszenie : Bank YYYYYY , wsiowy jak to stwierdziła żonka ale stanowisko niezłe choć wymagania też . Widziałem perspektywy i sporo czasu zajęło mi przekonanie żony do złożenia aplikacji ....uff udało się ..... jest praca ...analityk kredytowy a nie jakas obsługa  w okienku... perspektywy! mozliwości ! to było najważniejsze ..... trochę niedogodności bo daleko - ale cóż kupiłem drugie auto , zainwstowałaem też w ciuchy bo bank bankiem i trzeba być dobrze postrzeganym więc stawiamy na górną półkę - Hera , DeniCler i jest dobrze .. po miesiącu przedłużają umowę na stałe i jest radość  i jednocześnie smutek bo pierwsze wczasy spędzimy oddzielnie .

Zabieram córę i uciekamy nad morze :)) wzbudzamy tam nielichą sensację :))) samotny ojciec z 3,5 letnią córką ;) wszyscy byli ciekawi czemu ... pomijając fakt ,że po drodze jakiś śpiący kierowca wjechał nam w dupę i rozwalił auto wróciliśmy zadowoleni szczęśliwi i zdrowi :))))...
.......w domu jakby trochę inaczej .... jakos tak mniej  ciepło ale jak się kocha to zawsze znajdzie się tysiąc wytłumaczeń ... nowa praca, stres , zmęczenie ..   aż do chwili kiedy   poprosiła mnie o schowanie bielizny do szafki ......  I tu pierwszy szok . Spomiędzy majtek wysypuje się plik zdjęć . Na zdjęciach moja tak często zmęczona i niezadowolona żona roześmiana i szczęśliwa z "przyjacielem" , "kuzynem" .Zdjęcia z automatu i zasadniczo oprócz faktu , że nic o tej wizycie nie wiedziałem nie widział bym nic złego ale było tak jeszcze jedno zdjęcie . Zdjęcie jej i jego z naszego wesela z podpisem " TO POWINNIŚMY BYC MY . AREK"  ......
I tu mnie trafiło . Celnie w samo ego . Rzuciłem jej te zdjęcia w twarz , przy głupich wyjaśnieniach ,że to nic takiego i ,że ona nie wie dlaczego on tak napisał wykrrzyczałem ,że jak jej życie ze mna nie pasuje nie bierze walizke i wraca do mamusi ............  I trzeba było być konsekwentnym! ......
Przyszedł wieczór zaczęly się łzy , przeprosiny , prosny , szloch i gil wiszący prawie do pasa . Widzicie to ????     Nie ... nie da się tego opisać ... drobna krucha z przerazonymi oczyma , roztrzęsiona i zapłakana , przerażona całą sytuacja .... kto by nie uległ .. siadała mi na kolanach i przepraszała mocząc mi koszulkę łzami i cholernym smarkiem którego miała w nadmiarze ........  jak dziecko .........................................
i tu pieprzony ojcowski instynkt ..... przytulic , wybaczyć zapomniec ... każdy chce wierzyć w rzeczy dobre . Odsuwa od siebie wszystkie te sygnały które pokazują, z coś jest nie tak  a ja nie byłem madrzejszy .\
Kiedyś po takim numerze zadzwonił bym po taksówkę żeby panna miała czym wrócic do domu ale przecież to była matka naszego dziecka i moja żona !!!!. 
Wyparłem to wszystko z pamięci .......................... nie chciałem wierzyć .............. wiedziałem z doświadczenia ,że sazłe kobiety na świecie ale MOJA kobieta nie mogła byc zła :))))      tak wtedy myslałem i wy również tak myslicie  ............... jeszcze .................

tokowanie ............................

....  nie było to wszystko takie proste ...  szukałem okazji żeby zajrzeć do banku , sprawdzałem kiedy ma zmianę i wybierałem najdłuższą kolejkę ,żeby choć na nią chwilę popatrzeć .. a ona ...hmm uciekała ... zawsze miała coś do zrobienia na zapleczu ...
odstawiłem na półkę swoje dawne życie i przed oczami miałem tylko jeden cel ..... JĄ      !
kilka razy udało mi  się porozmawiać , aż wreszcie któregoś dnia cały szczęsliwy wróciłem do domu ściskając w ręku karteczkę z numerem telefonu .......
dzięki pomocy M udało mi sie w końcu umówić i poszliśmy wreszcie na pierwszą randką do greckiej tawerny ( co nie pozostało bez wływu na moje życie .. ale o tym dowiecie się później) . Zaczął sie taniec godowy : Ja samiec alfa w nastroszonych kolorowych  piórkach , ONA ... cichutka szara samiczka w każdym momencie wysyłająca sygmały : ZAOPIEKUJ SIĘ MNĄ !!!! ....
randki , spacery , wspólne wyjazdy , imprezy , spotkania ze znajomymi , obiady  które dla mnie gotowała ...  wszystko to dawało poczucie stabilności ,szczęścia i utwierdzały mnie w przekonaniu ,że znalazłem kobietę swojego życia .......   korzystając z okazji sylwestra 2000 roku poprosiłem ja o rękę .......... pewnie wcześniej o tym myslała( bo w końcu było między nami 10 lat różnicy  ) bo zgodziła się bez wahania ..

przepiękności życia .....

Czasami zaglądam do sieci i patrzę jak wiele jest blogów , wpisów na forach  kobiet zdradzonych , lamentujących nad swoim losem , wylewających wszystkie złe emocje którymi były do tej pory naładowane , oczekujących współczucia , rady i potwierdzenia jakim ten ich były był sukinsynem . Solidarnośc jajników jest wielka i rady komentatorek  czasami mnie przerażają ale nie będę palił ich za to na stosie . Każdy ma prawo.
Zadałem sobie ten trud i poszukałem wypowiedzi facetów z porożem chylącym się nad zoranym zmarszczkami czołem , z rozpieprzomym życiem i .... nie ma ... a jeśli są to nijakie , krótkie komentarze na jakimś forum z których przebija żal , wkurwienie i szok który jeszcze do dzis przeżywają .
Mnie samemu sie to przydarzyło i z czystej litości nad stadami jeleni którzy wierzą swoim partnerkom opiszę swoja historię .
Mój kontakt ze bezpośredni kontakt ze zdradą był dość wczesny ...  ale początkowo pośredni. W otoczeniu bywały takie sytuacje i mówiło sie o nich czasami ale mnie to nie dotyczyło . Nawet kiedy wszedłem w wiek kiedy hormony warczały i kiedy zacząlem przeżywac pierwsze przygody seksualne jakoś mnie to zupełnie nie dotykało . Fakt . Miałem kochanki również takie którym obrączka nie przeszkadzała w rozkładaniu nóg ale to nie była moja zdrada :)    ja byłem człowiekiem bez zobowiązań   .
Żyłem kolorowo prowadząc dom otwarty , pełen ludzi i kiedy tylko chciałem sie koło kogos obudzic nie miałem problemu . Czas mijał i coraz częsciej moim kochankom zdarzało się próbować zostawić swoją szczoteczkę do zębów w łazience , zostac na kilka dni , przyjechac z coraz to bardziej wypakowana torbą .....
Broniłem sie jak mogłem , żyjąc pełnią zycia i pokonując kolejne szczeble kariery i tym sposobem szczęśliwie dożyłem do 35 roku zycia :))
I tu nie wiem co się stało .........  .
  Historia jak z filmu. Zaglądam do swojego banku ...a było tam kilka fajnych dziewczyn z którymi z przyjemnością flirtowałem - widzę tam fajna owieczkę do schrupania :). Miła usmiechnięta , z zakochanym facetem na stanowisku obok , nie mogłem się powstrzymać. Rywalizacja dawała dodatkową adrenalinę i umówiłem sie na randkę .  Zacząłem bywać w banku coraz częsciej bo M oprócz seksu potrzebowała adoracji i któregos dnia ujrzałem JĄ ,
Drobna, krucha, skromniutka , uczesana gładziutko sprawiała wrażenie dziewczyny nie z tego swiata . W porównaniu  a tymi wszystkimi dziewczynami samym wyglądem obiecującymi niezapomniane przeżycia była jak madonna która na chwilę zeszła z obrazu .
Z M rozstaliśmy sie bez żalu ,  ona tak jak ja czuła ,że to jest bez przyszłości a ja zakochałem się w K.