Był piątek , trudny dzień wszyscy zmęczeni nerwowo oczekiwali już na wytęskniony weekend . Córka po szkole poszła do koleżanki . Chciała się pobawić i oderwać od codzienności więc mimo oporu kfiata pozwoliłem jej zostać dłużej informując kfiata o tym bo w stosunku strzeliła focha i nie odzywała się już trzeci dzień do małej ....... No fakt próbowała kiedyś wymusić coś na małej i usłyszała , że jest dziwna ale żeby to był powód do focha .............
Koniec końców informację musiałem wysłać sms-em bo telefonu ode mnie też nie odbierała. Pozałatwiałem wszystkie swoje sprawy i popędziłem po córę bo przecież piątek i wieczór razem mieliśmy spędzić . Trochę późno dojechaliśmy do domu rozmawiając po drodze na poważne tematy damsko -męskie a raczej dziewczęco -chłopięce ;) podśmiewując się troszkę z superfocha który nas powita w domu i tu niespodzianka . W oknach ciemno ..........
Przez myśl mi przeszło , że może z rozpędu wywiozła żarówki bo ostatni czas jest taki , że wszystko co nie przywiązane łańcuchem wyparowuje z domu ... książki , zabawki , szklanki , sztućce , gary, kieliszki ..... zdjęcia i nawet wazon zniknął ..............
Kpię z tego bo zasada jest prosta Twoje to twoje ale to co kupione w trakcie małżeństwa to moje a jak nie ustalone to krzyk " Dostałam to od mamusi !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! " ale żarówki to już była by gruba przesada ..........................................
Wchodzimy z mi ostrożnie do domu i ............... ulga ........ żarówki są kfiata nie ma ...........
Za oknem walił śnieg i zrobiło się tak bajkowo , chociaż "Królowa śniegu" jakoś mi się niespecjalnie podobała ale szczęśliwi w ciepełku siedzieliśmy słuchając komunikatów o tym jaki horror jest na ulicach.... . Tak koło 19 mała zapytała mnie . " Tatoooooo.... nie wiesz gdzie jest mama ?? " nie wiedziałem bo przecież skąd mógłbym wiedzieć ale dałem jej telefon i mówię - Dzwoń ! dowiesz się i będzie jasne ....ale telefon dzwonił i dzwonił .....a z drugiej strony cisza ....
Zajęliśmy się oboje swoimi sprawami ale za jakiś czas mała lekko już zaniepokojona przyszła i mówi ....a może coś się stało ????
Nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie .
Zjedliśmy kolację i córa zniknęła w swoim pokoju zatapiając się w rozmowach z koleżankami a ja surfując w sieci zapomniałem w bożym świecie . Z zamyślenia wyrwał mnie głos małej ..........
"Tatoo !!!!"
wyrwałem się z wirtualne j przestrzeni i zobaczyłem mojego aniołka jak stoi przy mnie uśmiechając się szelmowsko z tymi ślicznymi dołeczkami na policzkach i z iskierkami w oczach które tak bardzo kocham ....
"Tatooooo................ przyznaj się ..................... pod którym krzakiem zakopałeś mamę ??????????? "
Ni zważając na dźwięki jakie wydobywały się z mojego gardła a które porównać mogę tylko do gulgotania gejzeru na chwilę przed erupcją odpowiedziałem ....
Widzisz .................... teraz będę musiał zmienić plany :)))))))))))))))))))
Dawno już sąsiedzi nie słyszeli tak szczerego śmiechu , rechotu . kwiku , spazmów i nie wiem do czego mógłbym porównać te dźwięki ale kiedy po 20 minutach zapłakanych , trzymających się za brzuchy i z trudem łapiących powietrze zobaczył nas kfiat ...........................
......... to strzelił jeszcze większego focha ........