czwartek, 17 stycznia 2013

migawki z życia



Był piątek , trudny dzień  wszyscy zmęczeni  nerwowo oczekiwali już na wytęskniony weekend . Córka po szkole poszła do koleżanki . Chciała się pobawić i oderwać od codzienności więc mimo oporu kfiata pozwoliłem jej zostać dłużej informując kfiata o tym bo w stosunku  strzeliła focha i nie odzywała się już trzeci dzień do małej .......  No fakt   próbowała kiedyś wymusić coś na małej i usłyszała , że jest dziwna ale żeby to  był powód do focha .............  
Koniec końców informację musiałem wysłać sms-em bo telefonu ode mnie  też nie odbierała. Pozałatwiałem wszystkie swoje sprawy i popędziłem po córę bo przecież piątek i wieczór razem mieliśmy spędzić . Trochę późno dojechaliśmy do domu rozmawiając po drodze na poważne tematy damsko -męskie a raczej dziewczęco -chłopięce ;)  podśmiewując się troszkę z superfocha który nas powita w domu i tu niespodzianka . W oknach ciemno ..........
Przez myśl mi przeszło , że może z rozpędu wywiozła żarówki bo ostatni czas jest taki , że wszystko co nie przywiązane łańcuchem wyparowuje z domu ... książki , zabawki , szklanki , sztućce , gary, kieliszki ..... zdjęcia i nawet wazon zniknął ..............
Kpię z tego bo zasada jest prosta  Twoje to twoje ale to co kupione w trakcie małżeństwa to moje a jak nie ustalone to krzyk  " Dostałam to od mamusi !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! " ale żarówki to już była by gruba przesada ..........................................
Wchodzimy z mi ostrożnie do domu i ...............                  ulga ........ żarówki są kfiata nie ma ...........
Za oknem walił śnieg i zrobiło się  tak bajkowo , chociaż "Królowa śniegu" jakoś mi się  niespecjalnie podobała ale szczęśliwi w ciepełku siedzieliśmy  słuchając komunikatów o tym jaki horror jest na ulicach.... . Tak koło 19 mała zapytała mnie . " Tatoooooo.... nie wiesz gdzie jest mama ?? "    nie wiedziałem bo przecież skąd mógłbym wiedzieć ale dałem jej telefon i mówię - Dzwoń !  dowiesz się  i będzie jasne ....ale telefon dzwonił i dzwonił .....a z drugiej strony cisza ....
Zajęliśmy się oboje swoimi sprawami ale za jakiś czas mała lekko już zaniepokojona przyszła i mówi ....a może coś się stało ????
Nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie  .
Zjedliśmy kolację i córa zniknęła w swoim pokoju  zatapiając się w rozmowach z koleżankami a ja  surfując w sieci zapomniałem w bożym świecie . Z zamyślenia wyrwał mnie głos małej ..........
"Tatoo !!!!"
wyrwałem się z wirtualne j przestrzeni  i zobaczyłem mojego aniołka jak stoi przy mnie uśmiechając się szelmowsko z tymi ślicznymi dołeczkami na policzkach i z iskierkami w oczach które tak bardzo kocham ....
"Tatooooo................ przyznaj się .....................   pod którym krzakiem zakopałeś mamę  ??????????? "

Ni zważając na dźwięki jakie wydobywały się z mojego gardła a które porównać mogę tylko do  gulgotania gejzeru na chwilę przed erupcją odpowiedziałem ....

Widzisz .................... teraz będę musiał zmienić plany :)))))))))))))))))))

Dawno już sąsiedzi nie słyszeli tak szczerego śmiechu , rechotu  . kwiku , spazmów  i nie wiem do czego mógłbym porównać te dźwięki  ale kiedy po 20 minutach zapłakanych , trzymających się za brzuchy i z trudem łapiących powietrze zobaczył nas kfiat ...........................


......... to strzelił jeszcze większego focha ........     

codzienność

Czasu ...czasu na sen brakuje . Wybierając imię dla suki nie wiedziałem jeszcze , że w Meksyku to słowo oznacza diabła .........
Diabeł jest czarny i ruchliwy a przede wszystkim wysypia się w dzień ..a to już rodzi problemy . O 5:30 trąca mnie nosem .. ignoruję ją skutecznie ale po kilku próbach przechodzi do ataku wylizując mi ucho ... w środku .. w środku ucha  tak dla jasności . Próba dalszego ignorowania kończy się pieszczotliwym drapanie po plecach i pobudka jest nieunikniona . Wieczorem z wyraźnie zadowoloną miną kładzie się koło łóżka i wyciągnięta puszcza bąki ...............
Mało śpię ... bardzo mało ale nie o tej suce miałem dzisiaj pisać i sam nie wiem już od czego zacząć . Niedziela chyba będzie właściwa bo tak ostatnio kręci się wszystko wokół weekendów ... a może sobota i niedziela bo chyba warto zachować ciągłość .
Od piątku już słyszałem od córki , że  nie będziemy się widzieć przez weekend bo musi jechać z mamą do babci ... czemu musisz spytałem bo nie było do tej pory jakichś zaburzeń w relacjach z babcią ale nie musiałem długo czekać żeby zrozumieć skąd bierze się  ta niechęć . " Jedziemy ale mama wychodzi wieczorem ... idzie do teatru "
Ciągot takich nie przejawiała do tej pory ale może darmowe bilety dostała , pomyślałem i spróbowałem jeszcze porozmawiać bo śnieg piękny i jakieś sanki z córą mi się zamarzyły ale warkot wydobywający się z gardła obwieścił mi "To jest MÓJ weekend , planuj sobie swoje weekendy ".
Rozmowa żadna i kopii nie krusząc odpuściłem bo po cóż kopać się z osłem . W piątek wróciła bardzo późno a i w sobotę zerwała się wcześnie i zniknęła bez słowa więc i nadzieja wróciła , że razem spędzimy trochę czasu bo mała też ma coraz więcej swoich spraw .. rozmów z koleżankami ..jakieś rozmowy z chłopcami się zaczynają ale niestety kiedy jedliśmy "rodzinny" obiad ..  ten przekąs jest tu na miejscu bo przecież tak niedawno usłyszałem , że "co to za rodzina ?? rodzina jest wtedy kiedy są wszyscy ", zadzwonił telefon i kfiat rozkazał natychmiast pakować się małej bo za minutę będzie i zaraz wychodzą ..
 Nie wyszły tak od razu ....  nie spieszyło się małej do wyjścia ...
Po dwóch godzinach już miałem pierwszy telefon z pytaniem co robię  bo ona siedzi przy komputerze a z rozrywek miała wyjście z babcią do pieprzonej Biedronki ...............
Miałem plan pójść w miasto napić się piwa i może się puścić ale lekko musiałem je skorygować ..
Niedziela ..telefon od małej .... " MÓJ weekend !!!!!!!!! " .. kolejny weekend  kiedy urywa się na poruchankę z Quintusiem ... tylko po co ta ściema przede mną ??  i po czemu robi to dziecku ???  
Wieczorem rekompensata w postaci wyjścia do kina ....z Quintusiem ..............
Córa rozgoryczona po przyjeździe opowiada , że "mama wróciła ale potem ten pedał w spodniach rurkach przyszedł " .... mięśnie napinają mi się do bólu ale cóż mogę zrobić ....a dziecko nie widząc jaki ból mi sprawia opowiada dalej ...." nie chciałam z nim iść , nienawidzę go ... wiesz tato co ja wyrabiałam żeby nie iść ???               i nie poszła bym ale babcia przyszła i kazała ... powiedział mi ,że przecież mogę iść i nie muszę wcale z nim rozmawiać ..... "   ... nie oceniać ... kołatały mi się w głowie słowa psychologa ....... niewiele mogę poradzić ......chociaż rozpieprza mnie wszystko od środka bo kfiat już mnie do swojego debilizmu przyzwyczaił ale matka kfiata ......    chociaż czegóż ja mogłem oczekiwać skoro już w 2009  zakłamana suka pilnowała dziecka żeby kfiat mógł  w spokoju przyprawiać mi rogi .......
czego ja się jeszcze spodziewałem ..............................
zaciskam zęby    , żeby nie rozpierdolić wszystkiego bo w między czasie zadzwoniła Quintusiowa i opowiedziała mi jak wyglądała wizyta Quintusia u dzieci : zabrał je ...........do fryzjera . Ostrzygł się i odwiózł z powrotem .   Ch... z nim ale skoro dziecko wysyła sygnał , że nie chce i mówi o tym wprost to jakim prawem  te dwie suki zmuszają dziecko do          ...czegokolwiek ...............          
jakim ???????????????