środa, 11 lipca 2012

Kłamać czy mówić prawdę ?

Sprawa trudna i znów jestem między młotem a kowadłem .
Kfiatuszek wo momentu ogłoszenia wyroku zaczyna nadrabiać :stracony czas " . Kiedyś już pisałem jak zorganizowała dziecku wizytę u koleżanki połączoną z noclegiem.  Wkurzyłem sie wtedy bo po pierwsze dziecko zostało poinformowane o tym ,że nocuje u koleżanki a po drugie ja dowiedziałem się zupełnym przypadkiem , późnym wieczorem kiedy mamusia raczyła dziecku przypomnieć żeby spakowała pidżamę .
Powiedzieć powiedziałem co myślę na ten temat ale to ja rzucanie grochem o ścianę . 
Człowiek w takich momentach aż się rozgląda za kawałkiem metalowej rurki bo chce rozmawiać o naszym dziecku a zdrugiej strony ściana milczenia .
Zadbała o swój wizerunek idealnej mamusi , bo po z pracy wróciła na moment i zniknęła na całą noc .
Teraz ma już kompletny luz bo dziecko u babci więc w zasadzie nie nocuje w domu i tu zaczyna sie rysować problem ......    
wczoraj po południu dzwoni cóka , pogadaiśmy dluższą chwilę po czym prosi ,żebym "dał do tel mamę "
Nie ma mamy - odpowiedziałem zgodnie z prawdą i tu pojawiło sie następne pytanie : "Gdzie jest " . Nie wiem kotku , mama nie mówi mi gdzie jest i nie potrafię Ci tego powiedzieć , musisz do niej zadzwonić .   "A zwierzak nakarmiony ??? " - ma koszatniczkę od niedawna ,   tak mówię dałem jeść i w niedzielę po przyjeździe i wczoraj i dzisiaj ....... . "To mama nie dała ?? " no..... nie mamy nie ma w domu . Przyszła tylko na moment w poniedziałek spakowała torbę z ciuchami i nie ma jej do dziś ... Może śpi u babci .       
Dzieci są dociekliwe i po chwili zastanowienia usłyszałem .."poczekaj , zaraz dzwonię do niej " .
Relacja dziecka z rozmowy z Kfityszkiem .

C- Mamo gdzie jesteś ??
K- na spacerze
C- To na spacerze potrzebna jest ci torba z ciuchami ?
K- kto ci o tym powiedział ??
C- Dzwoniłam do domu i tata powiedział
K- nie musisz wierzyć we wszystko co ci mówi tata
C- Nocujesz u babci ??
K- nie nie nocuję u babci
C - To gdzie nocujesz ??
K -aaaaa nie ... to znaczy , nocuję u babci ..
C- Kiedy będziesz w domu ?
K- nie interesuj się ...

Do 24:00 odbierałem sms -y od dziecka z pytaniami czy na pewno nie wiem gdzie jest mama i z prośbą o informację jak tylko wróci do domu. Wieczór zszedł mi na tłumaczeniu dziecku ,że nic sie w domu nie stało i nie było ,żednej takiej sytuacji po której mama mogła by sie wyprowadzić i , że na 100% będzie w domu , kiedy wrócimy razem w piątek . MAsakra po prostu .... Zaburzone poczucie bezpieczeństwa dziecka  i cały wieczór spędzony na jej uspokajaniu . 
Kretynka ..... na jej refleks nie liczyłem ale przenosząć się na te dno do swojego partnera mogła przewidzieć taki scenariusz ,że dziecko zadzwoni do domu i powie daj mi mamę ..........
Mnie czeka jeszcze trudna romowa z córą bo wiele z pytań pozostało bez odpowiedzi a znam swoje dziecko i wiem ,że będzie chciała je poznać .      
Kłamać ???? przy takim idiotycznym zachowaniu nie sposób bo dziecko wyłapie kłamstwo i stracę jej zaufanie i czemu miałbym ponosić takie ryzyko ?? Dla ratowania wizerunku Kfiatuszka szka jako idealnej mamy ?? kiedy ona dba tylko o własny tyłek ?  Powiedzieć prawdę ? JAK?  Jak to zrobić , żeby nie zrobić dziecku kipiszu w głowie ..  
Rano wróciła ,rzuciła torbę , popatrzyła sobie na mnie spojrzeniem które miało wyrażać chyba pogardę ale z którego wylewała się czysta nienawiść , poprawiła makijaż i pobiegła do pracy ............ Winnego juz znalazła ;) .... a ja myśłę o tym jak to wszystko wytłumaczyć dziecku ..............

agresja milczenia

Pożyczyłem ten tekst i myślę ,że Małgosia się nie obrazi za to,  ale jest cenny i wiele wyjaśnia .........



"Milczenie między ludźmi bywa czasem oznaką głębokich więzi i zrozumienia bez słów. Potrafi być piękne, twórcze i dawać niezwykłe poczucie bezpieczeństwa. Jednak nie zawsze! Bywa, że rani bardziej, niż słowa! Nie każde milczenie jest wynikiem nieśmiałości. Nie każde jest przejawem kultury osobistej, która nakazuje unikania rozmów na tematy zbyt drażliwe.

Jest taki rodzaj milczenia, który możemy nazwać agresywnym, bo celowo dezorientuje kogoś emocjonalnie. Jest ono torturą psychiczną, niezależnie od rodzaju znajomości między ludźmi.
Tę technikę karania i manipulacji człowiekiem, stosują zwykle osoby mające fałszywe mniemania na temat własnych praw i ujawniające brak szacunku dla siebie i drugiego. Dokonują zaocznego osądzenia innej osoby i pozbawiają ją prawa do obrony. Robią to z pełną premedytacją, aby poczuć przewagę. Z rozkoszą obserwują, jak ofiara wije się i stara o wyjaśnienia, wyraźnie dając znaki, że jest gotowa do ustępstw, wyjaśnienia przeszłości i przyszłości, albo usiłuje znieść z godnością niezrozumiałe odtrącenie.

Milczenie łamiące godność
Osoba odtącana milczeniem, nie mogąc się dowiedzieć o co chodzi, czuje się upodlana, bo pozbawiona elementarnego prawa do zrozumienia przyczyn i dalszych zamiarów, jakimi kieruje się milczący? Nie wie do końca, czym zawiniła?
Usiłując nawiązać szczery dialog, staje się z góry przegrana. Im bardziej prosi o informacje, tym bardziej czuje się pozbawiona szacunku, wzgardzona, zdezorientowana. W wyniku tego, łamana jest godność, poczucie wartości i blokowany sens starań. Niszczona jest nadzieja i zaufanie, a nawet wiara w uczciwość oraz sprawiedliwość.
Agresywne milczenie nie jest więc tylko zwykłym znakiem zerwania kontaktu. Można bowiem tego dokonać bez tortur dla drugiej osoby, wyjaśniając powody. Normalny człowiek nie ma problemu z przedstawieniem przyczyn przykrej decyzji. Stać go na szczerą rozmowę i wysłuchanie argumentów drugiej strony. Nie przesądza sprawy bez wyjaśnień i nie zrywa kontaktów dla kaprysu, bo ktoś mu się znudził.

Milczenie za pozorne winy
Niektórzy ludzie czują się winni i niegodni szczęścia, jakiego doświadczają. Nie mają zamiaru karać drugiego swoim milczeniem, ale brakuje im odwagi przyznać się do radości i szczęścia, jakie czują.
Milcząc, czekają niejako na wyrok, który sami na siebie wydali, uznając się za winnych każdej niedoskonałości. Spodziewają się odrzucenia, a milcząc i raniąc chcą przyspieszyć to oczekiwane odtrącenie. Wątpią, aby ich wyobrażona podłość lub niedoskonałość, była wybaczona.
Prawdziwa przyczyna milczenia takich osób tkwi w tym, że sami sobie nie dają żadnych praw i czują winni, gdy spotyka ich coś naprawdę dobrego, przyjemnego, radosnego. Wpadają w panikę, kiedy ktoś obdarza ich miłością, przyjaźnią i zaufaniem. Kiedy stają się szczęśliwi, to zaraz mogą włączyć stary program, który im nakazuje cierpieć i być być odrzuconym. Milkną nie po to, aby ranić, ale zrażać do siebie i móc cierpieć! Milczenie tych osób jest w zasadzie autoagresją.
Przez wyimaginowane winy i wydawane na siebie wyroki, rujnują swoje życie, ale też cudze, bojąc się szczerości i zamykając w milczeniu wyznania uczuć.

Jak odróznić rodzaj milczka?
Obie formy milczącej agresji wyglądają podobnie. Tak samo bolą. Są jednak winy, które można usprawidliwić, ale też takie, których nie wolno tolerować! Ważne są zatem przyczyny dręczenia kogoś milczeniem.
Najprościej rozpoznać prawdziwe motywy milczenia wtedy, gdy ktoś w nim trwa, chociaż wie, jak cenne może być dla drugiej osoby każde dobre słowo lub chociaż wyjaśnienie. Ludzie serca przerywają wtedy swoje milczenie, choćby mieli stracić godność. Bezduszni czekają, a nawet stwarzają odpowiednie sytuacje, aby osoba mająca inne problemy, błagała ich o uczuciowe wsparcie, licząc na to, że rozmowa je przyniesie.

Milczenie mówi wiele o człowieku
Milczenie, podobnie jak słowa, ma wielką moc. Czasem większą. Może być dowodem jedności lub niszczenia więzi między ludźmi.
Niektórzy lepiej się posługują słowami, a inni milczeniem. To praktycznie to samo, choć poziomy odmienne. Ofiary słownej agresji cierpią podobnie do ofiar agresywnego milczenia. Różni je tylko to, że jedni wiedzą o co chodzi, a drudzy gubią się w domysłach. Możemy uznać w związku z tym, że milczenie potrafi być gorsze od agresji słownej, bo dłużej katuje ofiarę, tonącą w domysłach. Dlatego właśnie energia milczenia bardziej rani od krzyku.
Osoby, posługujące się milczeniem w konfrontacjach z drugą osobą, są mniej pewne własnych racji, niż ci który wykrzystują swoje stanowisko. Łatwiej bowiem uniknąć odpowiedzialności za to, czego się z pozoru nie zrobiło, czego nie wypowiedziało. Ofiara takiej agresji nie ma w ręku konkretnych argumentów i nie może postawić oficjalnie zarzutu, że jest krzywdzona.
Nie oznacza to jednak, że nie ma ani racji, ani praw moralnych! Jej krzywdy i cierpienia, nie podlegają ziemskim sądom, ale duchowym. I powiedzmy to sobie jasno - wyjątkowo bezstronnym, sprawiedliwym i tak samo niewidzialnym....jak cierpienia. "

wtorek, 10 lipca 2012

Pytanie do kobiet ...

"
Tak już na koniec...
Sprostowanie. Samochód byłam zmuszona sprzedać, żeby zapłacić prawnikowi za sprawę, która nadal ciągnie się. Do pracy jeżdżę rowerem: -) Mieszkanie: -) wynajmuję od obcych ludzi, przez 1, 5 roku spałam z dziećmi u matki na jednym łóżku w mieszkaniu 35m2.

Miałam tak dobrze, dom, samochód, dostęp do konta, wakacje i "idealnego męża". Muszę przyznać, jestem nienormalna:-) zamieniając na to co mam:-) "


Teraz to  sie wkurzyłem .. a czegóż Ty dziewczyno oczekujesz ?? ZMUSZONA zostałaś do sprzedaży samochodu ??? przez kogo ?  miałaś przecież wybór ...mogłaś wziąć adwokata na którego cię stać a poza tym pracujesz z tego co wiem  . Manipulujesz emocjami ale nie każdy daje się na to nabierać . Jeździsz do pracy rowerem ?? i dobrze ..będziesz miała zgrabniejsze nogi i twardszy tyłek a co za tym idzie większą szansę na rynku bo coś przecież musisz zaproponować . Wynajmujesz mieszkanie ?????  przykład masz blisko podejmij taki wysiłek jak Twój ex i rób karierę , zarabiaj  ... i kup sobie własne i nie zasłaniaj się proszę dziećmi bo co chwila czytam ,że Twój ex z dziką rozkoszą będzie się nimi zajmował .
Do kogo Ty masz pretensje  ?? podjęłaś decyzję o rozpieprzeniu rodziny i ponosisz tego konsekwencje .
Sprawa się jeszcze ciągnie ?? ooo... to następna ciekawostka i to połączę z jeszcze jednym cytatem . Dość rozpaczliwe jest pytanie Twojego ex "Dlaczego tu za mną przyszłaś , czego Ty jeszcze ode mnie chcesz " . I to interesuje mnie bardzo osobiście . 
Tydzień temu zawiozłem córkę do mojej mamy na wakacje . Wieś , rzeka w pobliżu sad pełen owoców i cioteczne rodzeństwo które lubi .. dzieciak jest szczęśliwy .  Od dziecka dowiaduję się ,że mamusia  proponuje jej wcześniejszy powrót i spędzenie następnego tygodnia w mieście bo ciocia z Irlandi przyjeżdża ! . Zaiste wakacje w mieście i przebywanie z ciocią którą widzi raz w roku , prababcią która cały czas siedzi i układa pasjansa i leżącym już w łóżku pradziadkiem jest najlepszym wyjściem na spędzanie wakacji . I dzieje się to za moimi plecami !!!!! Dziecko mądrzejsze od matki nie dało sie namówić ale znów pojawiło się napięcie i muszę spytać bo może ktoś pomoże mi zrozumieć  dlaczego tak się dzieje ...
Kfiatuszek osiągnął to co chciał , chciał odejść i odszedł , rozpieprzył małżeństwo , nawet w sądzie w swoim rozumieniu wygrał . Ma rozwód wina obopólna , dziecko jest przy niej może więc  triumfować i czuć się zwycięzcą . SKĄD bierze się tyle agresji , tyle złośliwości ?? Dlaczego skoro uzyskała to co chciała nie zamknie pewnego etapu życia i nie rozpocznie nowego budując jakieś normalne relacje oparte na komunikacji ??? Mamy dziecko i chociażby dla niej warto było by postarać się odrobinę ,żeby nie miała przeciwstawnych sygnałów i nie musiała dokonywać wyborów .  Wyborów trudnych dla dziecka bo takich sytuacji jest wiele i dziecko jak piłeczka pinpongowa odbija się do matki do ojca nie chcąc nikomu zrobić przykrości . JAk to wygląda z kobiecej strony bo ja chciałbym zrozumieć ..........
Chciałbym i nie potrafię ..... a jak słyszę , nie domnie wypowiedziane ale tak żebym słyszał ...:"Jeżdżę starym samochodem, coraz częściej się psuje " i czytam " Musiałam sprzedać samochód " to robi mi sie niedobrze bo kto jest temu winien ??????? no kto ? 
Odniosę sie jeszcze do poprzedniego posta i po raz kolejny stwierdzę .. i Kfiatuszek i Tosia nie zrobiły NIC ,żebu coś w związku zmienić . To nie pustka i samotność tylko wygodnictwo i głupota  ...............  ale przecież to facet ma się domyśłać o co chodzi i to facet ma o nie zabiegać i się starać .................

"chore związki " dlaczego ..............................

Emocje opadły ... może i dobrze bo szturm na jednego człowieka tyleż nieuzasadniony co zmasowany .............  Nikt nie zwraca uwagi no to, że chłopak spuszcza sobie ciśnienie głosząc kontrowersyjne poglądy i boksując się z oburzonymi obrończyniami pozycji matki polki , każdy widzi tylko   w inny sposób przedstawione dane i fakty o tym związku.
W inny sposób i niekoniecznie prawdziwy tak jak niekoniecznie prawdziwy jest opis sytuacji przedstawiany przez jego byłą partnerkę .      
Powrócę na chwilę do  terapi na którą udało mi się namówić Kfiatuszka . Jakież tam były łzy , jakie emocje i ileż kłamstw powiedzianych tak przekonująco , że nawet terapeutka , kobieta z ogromnym doświdczenie zaczęła postrzegać we mnie buraka i szowinistę który krzywdzi tą kruchą istotę .  Kilka minut rozmowy na którejś z kolejnych sesji popartych tak po męsku dowodami które byly nie do podważenia nagle zmieniły postrzeganie  pani psycholog....... " Nikt mnie w życiu tak nie oszukał " powiedziała przepraszając tak jak mogło by to coś zmienić .. bo przecież po ranie w najlepszym wypadku zostanie blizna .
Mam prawo nie wierzyć Tosi mimo tak przecież uczuciowego przekazu ale przekazu w którym ciągle coś zgrzyta .....

Nie da się nie zauważyć podobieństw i prawidłowości które nie tylko w moim i kolegi związku występują .Tak  Kfiatuszek jak i Tosia latami tkwiły w związkach - jak je przedstawiają "beznadziejnych ", "bez przyszłości " , "chorych " . Problem jest tylko w tym ,że tkwienie w takim związku obu paniom a znam też jednego pana , tkwienie  w takim związku było po prostu wygodne ....
Słyszę już krzyk oburzenia , no jak to ! przecież samotność , uczucie opuszczenia .. a ja jednak twierdzę ,że jest inaczej ...  .
Dlaczego? Bo z jednej strony mogły  czerpać wszystkie korzyści z faktu posiadania rodziny a z drugiej strony fakt, że związek jest beznadziejny zwalnia takie osoby  osoby z poczucia odpowiedzialności i przeważnie o WIERNOŚĆ  tu chodzi chodzi.
Takie osoby często same swoim zachowaniem doprowadzają do tego, żeby związek był taki jaki jest i pracują na to latami , systematycznie ,dzień po dniu ......
Mówi się "chcieć znaczy móc". Jest w tym dużo prawdy. Jeśli nie wychodzi nam w związku  to co zrobi osoba, której zależy? Poszuka innych rozwiązań, zagłębi się w problem, poszuka pomocy  i za cholerę nie  nie da się zbyć............będzie walczyć i w tej walce wspierać no chyba, że tylko chce odfajkować  "Zrobiłam już wszystko" (a skoro tak to wina jest to drugiej stronie) w celu zwolnienia się z poczucia winy za zdradę.
Zrobiłam wszystko .............. no tak Kfiatuszek raz w ciągu małżeństwa jakoś tak przed samym rozwodem zaproponował żebym odpuścił wykańczanie domu i poszedł razem z nią na kurs tańca , i podobno wysłał mi zdjęcia mailem .... szkoda tylko ,że mail do kochanka nr 1 wpisywał a nie mój a może  .. a w zasadzie na pewno dobrze a nie szkoda ...... . Tosia przyjęła inną metodę i starała się ratować związek wzbudzając w R zazdrość przez obściskiwanie się z obcym mężczyzna (R) i flirtując "niewinnie" do czwartej rano  .  Sam nie wiem czemuż nie dziwi mnie to ,że ta informację zbagatelizowano  ...zupełnie  ....   
Deprecjonowanie swojego związku wcale nie musi być działaniem celowym , nie musi być świadome i  wynikające ze złych zamiarów. To się p;o prostu dzieje . Drobne żarty , skarga do mamusi , plotki z koleżanką ..... domena pań ? raczej tak bo patrząc na siebie , Romka i wielu innych znajomych mężczyźni zaczynają się skarżyć kiedy jest już za późno na wszystko .
Może i podświadomie utrwala się w otoczeniu wizerunek beznadziejnego związku i winowajcy - partnera bo przecież wierność nie jest czymś przyjemnym. Wierność Jest Sexi mawiają niektórzy ale brzmi to zbyt populistycznie  by masy to kupiły ........  Wolność, wbrew pozorom też ma wiele wad. Niestety często nie można mieć wszystkiego... No chyba, że doprowadzi się związek do takiego stanu w którym zniknie poczucie odpowiedzialności. I po raz kolejny dodam, nie wynika to wcale ze
złośliwości. Jak na ironie, jest to dowód na to, że jakieś resztki przyzwoitość mamy... Zdradzać z premedytacją, bez skrupułów może tylko totalny cwaniak lub autystyk bez wyobraźni .
Dla atawistycznych popędów stawiamy na szali rodzinę , dziecko.. ale czy warto ?     dla tych dwóch minut u kobiety i trzech sekund u mężczyzny jesteśmy w stanie poświęcić szczęście i zdrowie naszych najbliższych ? dorobek życia ? warto ?

niedziela, 8 lipca 2012

Moralność Kalego.....

Zaczyna się pojawiać jakiś straszliwy zgrzyt kiedy mówi się o podejmowaniu pracy przez kobietę . Pojawia się wizerunek uciemiężonej matki polki , którą mąż brutal i tyran trzyma w domu zamykając drzwi na klucz a dźwięk łańcucha słyszalny jest w okolicy .
Myślę a nawet wiem , że czasy niewolnictwa minęły już dawno. W związku dwojga ludzi dwoje podejmuje decyzje choć jak czytam nie zawsze podejmowana jest ona w drodze rozważań i oceny sytuacji a często pod wpływem szantażu emocjonalnego a czasem wręcz jest to stawianie kogoś pod przysłowiową "ścianą " .
Zanim podniesie się krzyk i feministyczne hordy rzucą się na mnie opowiem jak to było w moim związku .
Kiedy poznałem Kfiatuszka ..pracował , w zasadzie dlatego ją poznałem . Miała umowę na czas określony , kończyła studia. Umowa wygasła kiedy i tu nie pamiętam czy było to na krótko przed czy zaraz po ślubie . Ze względu na to , że dziecko było już w drodze , podjęliśmy RAZEM decyzję ,że nie będzie szukać pracy tylko dokończy studia i była to rozsądna decyzja . Pozwalała skoncentrować się na końcówce studiów i pisaniu pracy , skrócić czas ....  a  rozwiązanie się zbliżało.....
Kiedy mała się urodziła , Kfiatuszkowi została już tylko obrona pracy . Chciała zostać z małą w domu i choć na początku nie było nam łatwo nie miałem nic przeciwko i wspólnie uzgodniliśmy ,że tak będzie najlepiej .  Przez te trzy lata jak pies uwiązany na gumie do budy wracałem z prędkością światła do domu bo była tam moja żona i dziecko a ja chciałem spędzać z nimi każdą wolną chwilę . Zakupy po drodze , obiad czasem ,była ale częściej musiałem go zrobić , spacer z dzieckiem , wieczorne kąpanie bobasa i zasypiała u mnie na klacie . 
Z czasem zaczęło być trudniej , coraz częściej słyszałem ,że jest zmęczona tak jak bym ja nic nie robił od 6 rano w pracy czy po powrocie do domu . Smutne minki kiedy  i zawoalowane pretensje kiedy spóźniłem się pół godziny i byłem o 16 a nie o 15:30 i nie sposób było wytłumaczyć , że jak jest do przejechania 800 km to czasem nie sposób przewidzieć tego co jest na drodze .
Zaczęły się uwagi ,że ona nie wie co ja robię w tej pracy .... jakieś ataki zazdrości  i doszedłem do wniosku ,że Kfiatuszek zaczyna fiksować od siedzenia w domu i kontaktu tylko z mamusią i swoimi ciociami. Pomyślałem ,że jeśli pójdzie do pracy to znormalnieje  , oderwanie się od domu , kontakt z ludźmi to naprawdę lepiej wpływa na psychikę wszak człek jest zwierzęciem stadnym .....
Pomyślałem  ale decyzję podejmowaliśmy razem . Ekonomicznie ciężko było tą  decyzję uzasadnić bo pensja 7 stówek a z drugiej strony paliwo 400 i opiekunka 300 a jeść trzeba i ubrać się  też  :))  miałem pracującą żonę  ....heh .... ale decyzja podjęta wspólnie i to decyzja na przyszłość , przyszłość której ostatecznie zabrakło .
Pozmieniało się , życie od tego momentu .... czasu było coraz mniej bo przecież praca w dwuzmianowym systemie  nie ułatwiała życia ale o dziwo jakoś ja mężczyzna nie narzekałem ,że jestem w domu sam a żona wraca o 21 .......no fakt ...co drugi tydzień wracała o 17 i wtedy byliśmy w domu razem .
Opisuję , nie skarżę się :)) choć czytając komentarze  w których przewijają się prawdy głoszone przez ultra- super -feministki i patrząc na jednostronność oceny sytuacji i brak równowagi z którym świadomie się pogodziłem a który wyrażony   krzykiem "JESTEM KOBIETĄ  I MI SIĘ NALEŻY"  budzi dość mordercze instynkty ,  i widząc taką roszczeniową postawę   parafrazując słowa z 'REJSU" , powiem  - "chciało by się wstać i przypierdolić " ..................

@kobieta ... owszem ona ma prawo do decyzji i ma prawo do pracy ale czemu piszesz Romkowi , że Tosia ma prawo iść do pracy ale to ON ma płacić za opiekunkę ???  . może to drobiazg ale .........

@Magda(lena) ....: " mój mąż mnie zaspakaja i nie muszę go zdradzać " .... a co będzie jak zachoruje albo wyjedzie na dłużej ??

ot takich ciekawostek można znaleźć w tej gorącej dyskusji wiele , ale charakterystyczne jest jedno....... siadając dziś do komputera pierwsze  co rzuciło mi się w oczy to kampania przeciwko przemocy w rodzinie i reklamujące ją wirtualne bilbordy    .. przemoc w rodzinie i obraz uciemiężonej kobiety  .... charakterystyczne choć nie do końca prawdziwe  bo przemoc różne ma imię  a szantaż emocjonalny i milcząca agresja jest częstsza niż  przemoc fizyczna ,,,,, ale kampania kształtuje wyobraźnię i utrwala stereotypy ...zresztą dzieje się tak już od wieków .....

Na obrazie Caravaggia  Judyta ucina głowę Holofernesowi  i nikt nie ma wątpliwość ,że wielkie były jego winy skoro gładkolica , nastoletnia Judyta dokonuje tak krwawej zemsty . Wielkie bo przecież zabił Jana Chrzciciela i na karę zasłużył a ONA  ..??? ona kary ponieść nie może , bo przecież "tylko" pomściła śmierć "naszego" Jana ........
Moralność Kalego i kołtuństwo z którym ja pogodzić się nie mogę dlatego proszę .... używajmy argumentów i słuchajmy argumentów innych  ..........




ja sobie nie dam nic wmówić  :)))))