sobota, 29 października 2011

Pozew i jak elektronika gubi.....

Minęły dwa tygodnie i przyszedł czas na działanie. Adwokat powitała mnie słowami  - "A jednak z pana twardziel" stawiałam , że dużo szybciej zjawi się pan u mnie " . Zna życie kobieta..... szybko też sklasyfikowała Kfiatuszka ...... aż oczy się otwierały ze zdumienia .Psycholog na terapii i adwokat po obejrzeniu paru dokumentów mówili jednym głosem. Dojrzałość emocjonalna na poziomie 15-latki, a przy tym mała rozpieszczona cwaniara, wymagająca ciągłej obsługi.
Nie sposób było się z tym nie zgodzić . Jedna rzecz rzuciła mi się w oczy............... kobiety mające okazję zapoznać się z aktami , oglądając zdjęcia Krisa i Kfiatuszka  ..... reagowały dość gwałtownie a niesmak to najdelikatniejsze słowo .....
A zdjęć Kfiatuszek robił sobie całkiem sporo . Wprawdzie widziałem , że zbiera czasami aparat do pracy ale jakoś szczególnie nie zwracałem no to uwagi . Tu też zagrał rolę przypadek . Jadę z córą ze szkoły do domu a mała znienacka zaczyna mi opowiadać ..."Wiesz co tatusiu ......obudziła się dziś rano  bo myślałam ,że jest burza, a wiesz ...wiesz ..., że ja się boje burzy......ale na szczęście to mama tylko robiła sobie zdjęcia ...... "   . Aż się prosiło żeby zajrzeć do aparatu i tu niespodzianka .......NIC......,, . Coś było nie halo .....zabiera do pracy bo chce tam jakieś zdjęcia porobić a tu żadnego zdjęcia ... sobie robi ...baaardzo wcześnie rano ,,,też nic ..... . Z koernspondencji którą wtedy już obserwowałem też niewiele wynikało bo wprawdzie Kris wspominał ciągle o zdjęciach i o tym w jakiej bieliźnie jest jej ładniej ale , odznaczyła opcję zapisz w wysłanych i nawet jak po cichu jej zaznaczyłem to  nie do końca czujnie ale za chwilę była znowu zaznaczona :)))
Cóż znaczy siła sieci ........znalezienie programu do odzyskiwania zdjęć zajęło mi niewiele czasu i przystąpiłem do działania ...... efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania..... wszystkie zdjęcia zrobione ,skasowane , nadpisane są do odzyskania .......  myślę ,że w niejednym związku było by małe trzęsienie ziemi po takich zabiegach ale nie życzę nikomu takich niespodzianek ........
Pakiet papierów rósł i pozew wraz z załącznikami wylądował w sądzie ........

Życie....

Śmiesznie się zrobiło i zabawnie przez moment...... i mnie parę rzeczy sprawiło duuużą radochę , Zdjęcia Krisa , wysłana paczka, koszulki ...... koszulkę muszę wam opisać bo jeszcze dziś wzbudza sensację .... .Na przodzie duże zdjęcie Krisa zwisającego z futryny ....ze słodkim napisem  " TARZAN ?????"
a na plecach zdjęcie w majtach z tyłu z napisem  "No.... Kris !" . Przyszedł taki dzień kiedy z upodobaniem chodziłem sobie w koszulce po domu obserwując minę Kfiatuszka usilnie starającego się zachować kamienną twarz . A plany przecież były szersze :))) . masowa produkcja . wczasy na Krecie i sprzedaż turystom ....... . W sumie jeśli z forfitra zrobiono produkt to i z Krisa może by się dało :))
Ale nie było to wszystko takie proste . Potrafiłem się już z wielu rzeczy śmiać ale jeszcze byłem pełen dylematów. Może faktycznie jestem dziwny ale gdzieś tam w głębi tliła się jeszcze iskierka nadziei ....... .
Kfiatuszek starał się być miły ale napięcie i tak dawało się wyczuć . Nie bardzo mieliśmy o czym rozmawiać. Ot takie służbowe sprawy dotyczące dziecka i  i jej pracy .... miała dużo dylematów bo zaproponowano jej awans i nie potrafiła się sama zdecydować. Pytałem wprawdzie co Kris na to ale tylko parsknięcie usłyszałem ... . Awansowała .. . W sprawie nie działo się nic . Czekałem sobie jeszcze jakiś czas i pytam ponownie czy złożyła pozew . ....NIE..... i znów ...NIE WIEM CZY TEGO ROZWODU CHCĘ ... No może kiedyś bym się ucieszył , ale tym razem nie wytrzymałem . Krisowi mówisz, że chcesz mieć to jak najszybciej za sobą , mnie mówisz ,że nie wiesz czy chcesz ...... kogo ty w końcu oszukujesz !!!!!!!!!!!!!
Żyć można w różnych związkach , w ciepłych pełnych miłości , i zimnych trącających układem ....ale w tak zakłamanych się nie da.  Tak tak ...Kris jeszcze się wtedy odzywał , rzadziej jakoś i nie tak chętnie a i rozmowy i plany o wspólnym życiu gdzieś zniknęły ...... ale jeszcze było go widać .  Sprawa została postawiona jasno . Masz dwa tygodnie na złożenie pozwu a jeśli nie to ja to zrobię ale to będzie rozwód z  orzeczeniem o winie .
Spełniły się prorocze słowa pani psycholog..... " Ona od pana odchodzi ale wymaga żeby to pan wszystko za nią załatwił "  Że też musiała te słowa wypowiedzieć w złą godzinę . W domu chłodnawo .... rozdział od łoża już dawno ( ciekawe czy Świętym zostanę za te dwa lata celibatu :)?) , rozdział choć nieformalny kaski też .......... oj zmieniło się zmieniło Kfiatuszkowi ........... . Ciuchów jeszcze pełna szafa ale nowych jakoś nie widzę , perfumki się pokończyły ... Chanell Chance jedyne odpowiednie .... teraz oszczędnie i juz nie setka na półce stoi tylko  25-a i też gdzieś na allegro kupowana .... . Wczoraj wreszcie skończyły jej się rajstopy z moich zakupów .. ulżyło mi przez moment ale teraz chodzi w pończochach bo jeszcze z 15 par leżało ....... też się kiedyś skończą..... Chciałem choć żeby jedzenie było wspólne ... bo przecież jeszcze pod jednym dachem i dziecko patrzy ... ale chyba uważa, że za dużo jem bo po jakimś czasie usłyszałem, że chce rozdzielić i kilka dni trzeba było czekać , żeby usłyszeć  wypowiedziane do dziecka " To jest ojca spytaj czy możesz wziąć. .......... Ile ja pracy w dziecko musiałem włożyć , żeby jej wytłumaczyć ,że nie musi o nic pytać ...., że może brać co chce i  z której półki chce..............

piątek, 28 października 2011

Grecka knajpka

Grecka knajpka  nabrała w naszym życiu symbolicznego znaczenia . Pierwsza randka, pierwszy pocałunek, pierwszy raz zatrzepotało serducho…… . Kiedy dziecko troszkę podrosło na pierwsze wspólne wczasy pojechaliśmy ….do Grecji … . Słoneczna Kreta, świetny hotel … było po prostu bajkowo .. . Często później wracaliśmy wspomnieniami do chwil kiedy włóczyliśmy się wąskimi uliczkami przepięknego greckiego miasteczka …..

Stare dobre czasy i pewnie kiedyś wspominał bym te chwile bo przecież nie zawsze było źle gdyby nie pewien fakt ….

Ale wróćmy do Krisa i  historii poznania . Przyszła do nas kiedyś moda na portale społecznościowe . Świetna sprawa . Sam też dobrze się początkowo bawiłem .Przyjaciele sprzed lat , spotkania klasowe i ludzi ze studenckich czasów ….miło było zobaczyć znajomych pogadać o starych beztroskich czasach , miło póki  portal społecznościowy nie skusił Kfiatuszka . Początkowo niewinnie , a potem pojawił się Kris . Znali się z czasów szkolnych z podstawówki , nawet nie z jednej klasy bo kilka lat starszy od niej ale gdzieś tam bywali ….jakieś obozy harcerskie ….. .  Kris po skończeniu szkoły gdzieś zniknął i jak się później dowiedziałem wyjechał do UK. Jakieś technikum budowlane podobno skończył ale podobno bo chwalił się też, że studiuje psychologię co okazało się totalnym blefem . W UK poznał Olgę … miłą dziewczynę kilka lat od siebie starszą , jak na angielkę nawet ładną i gdzieś ..kiedyś …. pobrali się .  Po ślubie poszukali sobie nowego miejsca do życia i wyjechali do……………………. Grecji J)…..

Olga prowadzi jakiś mały biznes a Kris pracuje na greckich tfuuu….. pracował na greckich budowach …

W kraju bywał co jakiś czas bo zostawił tu swoich rodziców i z tych rodzinnych odwiedzin pamięta ten Kfiatuszkowy „ Smak ..zapach …dotyk .. i kłucie agrestu „ …. Tego agrestu nie będę tłumaczył bo może dzieci czytają ….zostawie to waszej domyślności …. . Terminy wizyt w kraju potwierdzone przez Olgę jakos tak dziwnie pokrywają się z wyjazdami na szkolenia czy samotnym pozostawaniem w domu a i dokumentacji ździebko w tym temacie mam …. . Nie był to związek zbyt intensywnie konsumowany ale rachunki za telefon były straszne , a i komfort nijaki bo czucia w palcu nie ma i boli jak przyciska ……. . Krist też w swych mailach żalił się, że nie mógł zasnąć po tym jak kochał się z nią „ inaczej”  lecz tu wyłączcie już swoja wyobraźnię ……..chociaż ….. może to tłumaczyć dlaczego później gotował majty ……..

Była kiedyś taka piosenka „ragazzo da Napoli …..” nawet nie wiem jak to się pisze ale jeśli ktoś z was zastanawiał się za co Kfituszek pokochał Krisa to teraz już nie ma tajemnic .. . ZAGRANICZNY  był …………… nie tak pospolity jak ja odświętny i jakby egzotyczny ………

Mogę wam tylko powiedzieć , że na rozmowę z Kfiatuszkiem , tak tą o rozstaniu ….tą najważniejszą …. Żeby było miło i z klasą , przygotowałem grecką kolację i greckie wino J) . I tak Grecja  była z nami na początku , w trakcie i na końcu naszego związku ………

Nie wiem z kim żyję .... ( tylko dla dorosłych )

Fragmenty audiogramów z nagrań do dziś nie przestają mnie zadziwiać , żyłem z tą kobietą lat 10 i chyba nigdy tak naprawdę jej nie poznałem . Stare przysłowie " czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci " jest jednak prawdziwe ale jak można tak grać jest to do dziś dla mnie niepojęte ...... . 
Może ktoś dziwi się ,że nazywam kogoś kogo kochałem zimną i wulgarną suką  , ale tak już to jest ,że kiedy spadają z oczu różowe okulary świat czasem jest bardzo brzydki ......................................
Audiogram fragmenty z rozmowy tel. z xxxxxxxxxxx

Świadomość

Świadomość jest jednak bolesna. Żyłem sobie spokojnie w swoim wyimaginowanym świecie i świat wydawał mi się taki piękny. Odzyskiwanie jej było procesem nad wyraz bolesnym .
Docierało do mnie,  jak wiele mam słabych stroni ile jeszcze czeka mnie pracy nad sobą .
W kwestii mody przegrywałem z Krisem na całej linii …. Poczucie estetyki też chyba miałem zaburzone . A przede wszystkim nie znałem kobiet …… . Gdybym ja wcześniej wiedział, że lubicie takie koty pod pachami ………………………
Przyszedł już czas na te najtrudniejsze decyzje . Uspokajając jakiś taki wewnętrzny dygot poprosiłem Kwiatuszka o chwilę rozmowy . Spokojnej , przyjaznej …zapytałem jak ona to widzi czy mam mi do powiedzenia coś o czym powinienem wiedzieć , co dalej z naszym małżeństwem . Tym razem odpowiedź tyleż mnie zniesmaczyła co rozbawiła … „ NOOOO widzę ,że się zmieniłeś , teraz widać, że się starasz (….) nie mam ci nic do powiedzenia wszystko przecież powiedzieliśmy sobie na terapii , wszystko już wiesz „   ……
Może troszeczkę dramaturgii potrzebowałem ale wysłuchałem jej do końca i rozpocząłem swój monolog” W takim razie ja mam Ci kilka rzeczy do powiedzenia ……….”
Słuchając mnie Kwiatuszek coraz bardziej bladł …… zacytowanie jej słów wypowiedzianych do Krisa w zaciszu samochodu miałem wrażenie że nawet ją przeraziło . Ale ta kamienna twarz ….. Zero emocji ,zero uczuć …. Ta drżąca  i płaczące kobieta ,której emocje zawsze a szczególnie kiedy skarżyła się na mnie było tak doskonale widać, była zimna ….. jak jakaś cholerna Anktartyda . Nie było to miłe choć poczułem dużą ulgę … coś drgnęlo …nie ważne w jakim kierunku ale ten przedłużający się stan marazmu i zawieszenia chyba się kończył …
Może i jestem świnia ale dalej inwestowałem w baterie do dyktafonu . „ On już wszystko wie, nie wiem skąd ale wszystkiego się dowiedział „ skarżyła się Krisowi , „ Jak był sam na pewno wszystko jej( terapeutce) powiedział . ja już tam więcej nie pójdę , przecież ona mnie teraz wyśmieje „ , Kris obiecywał pomoc, chciał jej kupić dyktafon ale deklaracji wspólnego życia jakoś nie było widać …. Głupia cipa . Wiedział już ,że ją nagrywam ale cały czas nie miała pojęcia ,że czytam ich maile ….. powinna się już domyślić . Poczucie bezpieczeństwa rozleniwia i jest zabójcze dla tych co mają coś do ukrycia ….. . Co z tego ,że korzystała tylko z bankowego komputera , co z tego że zmieniała hasła na skrzynce i otwierała nowe konta na nk . Dla faceta, którego tak mocno zraniono i oszukano nie ma przeszkód … to co potrzebowałem wiedzieć wiedziałem .
Po kilku dniach Kris przysłał smutną wiadomość . „Twój mąż przysłał paczkę „ J))))
No może zamieszałem w dudzym garnku ale i w moim ktoś mieszał . Czułem się z tym bardzo dobrze i w ogóle nie miałem wyrzutów sumienia .
Poprosiłem Kwiatuszka, z uwagi na zaistniałą sytuację ,  żeby przeszła się do sądu i złożyła pozew o rozwód …”Da nam to szanse na jakieś ugodowe rozwiązanie tej sprawy „ i …….. nastała cisza ……………..

czwartek, 27 października 2011

Terapia cd.i co z teg wyniknęlo dla Olgi .........

Spotkanie z psychologiem sam na sam było dla mnie bardzo trudne. Nie miałem pojęcia jak kobieta odbierze moje zachowanie. Ale postanowiłem mówić . Opowiedziałem jej całą historię nie zatajając nic z tego co robię, ani niczego co czuję …. Kobiecie opadły ręce . Upewniła się tylko, że nie konfabuluję i stwierdziła, że jeszcze nikt nigdy w trakcie jej wieloletniej kariery jej tak nie oszukał. Rozmawialiśmy długo i tym razem bardzo szczerze …..nie musiałem już nic ukrywać . Zaskoczyło mnie, że powtórzyła słowa mojej żony wypowiedziane do Krisa …” O co ty chłopie jeszcze walczysz ??„  
Sam zacząłem się nad tym zastanawiać. Coraz wyraźniej docierało do mnie, że ten związek już się skończył, że nie ma o co walczyć.  Bolesna prawda ale i z tym trzeba było się zmierzyć. Najważniejsze dla mnie było to , że intuicja podpowiadała mi dobrze ……milczeć i zbierać te wszystkie papiery ………..
W między czasie udało się nam zlokalizować Olgę. Wprawdzie już w trakcie pierwszego odkrycia Krisa miałem jakieś namiary ale tym razem nie było wątpliwość ……… .
Zemsta jest ludzkim uczuciem a ja widząc mail  Kwiatuszka w którym utyskiwała, że stracił pracę wiedziałem, że nie ma lepszej okazji żaby mu przyłożyć J)
Nie błoto takie proste . Ona angielka a mój angielski słabiutki …..trzeba było zaangażować znajomych …. . Telefon W zasadzie nic nie dal bo twarda baba i żyjąc w nieświadomości potraktowała to jako głupi żart ….” Nie znamy nikogo takiego „ .. proszę do mnie nie dzwonić …… . W zasadzie kończyło to rozmowę ale ….. . Podważę twierdzenie jednego z komentatorów, że zupełnie nie znam kobiet …… .  Kobiety wytrzymają wszystko ale fakt , że ktoś wysyła gdzieś ich zdjęcia, ich i ich dzieci, bez autoryzacji jest dla nich nie do zniesienia J. Kilka maili wywołało telefon od Olgi . „ Proszę o więcej informacji „ ………..
Przetłumaczywszy kilka bardziej soczystych maili na angielski zapakowałem całkiem pokaźną paczkę dodając i informując ją o tym mały prezent który był moja osobistą wendettą .  Zdjęcia Krisa tak niefrasobliwie przesyłane Kwiatuszkowi znalazły swe miejsce na koszulce którą Olga miała i chyba założyła  na czas rozmowy ze swoim mężem ….  . Napięcie  i ciągle włączona strona firmy kurierskiej ... dojdzie ? czu nie ? odbierze Olga czy Kris ? Doszła . Podpis nie budził wątpliwości .
Po kilku dniach krótki mail „ Dziękuję , ja swoje sprawy załatwiłam , życzę spokoju i rozwiązania problemów „
Nie chciałem krzywdzić dziewczyny ale sam wolałem wiedzieć niż być nieświadomym łosiem, rogaczemi debilem , może dlatego założyłem, że ona też wolała by wiedzieć
Nie ukrywam sprawiło mi to zajebistą satysfakcję . A Kwiatuszek posmutniał ……………

Lans Krisa :)))



Terapia......

...  niepostrzeżenie nadszedł czas pierwszej wizyty na terapii ..... . terapeutka  --kobieta. Już samo wejście było w jakiś sposób pozycjonujące. Ja 2 metry ,120 z tubalnym głosem ona drobna krucha gładziutko uczesana w koczek .. . Drżała i łezki pojawiały się jak na zawołanie..
Pranie swojego życia nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy jakie zdarzało mi się robić. Magiel po prostu. Dowiedziałem się ,że ją tyranizuję i że jestem patologicznie zazdrosny .  Noooo…. O kogo pytam ….. bo Kris mi zaraz przyszedł na myśl. A np.  o kolegę z pracy .
Fakt …ma takiego kolegę .. pieszczotliwie nazywam go knurkiem bo fizjonomię ma jakby podobną . Wracając do domu zabierał go ze sobą bo knurek nie zmotoryzowany . Któregoś dnia weszła do domu lekko wkurwiona i roztrzęsiona i zameldowała, że więcej nie będzie go zabierać . Cos tam po drodze musiało się stać  , więc spytałem czy mam mu lekko dać z liścia czy tak konkretnie ryj obić ale stwierdziła, że sobie poradzi. Nie było tematu . Knurka nie lubię, bo nie dość ,że siedzi w kasie i chla wódę to jeszcze kiedyś próbował mnie przekręcić na tysiaka przy wypłacie większej gotówki . Nie lubię co nie znaczy, że mam fobię . Ślini się to widać ale takich giermków zawsze się paru znajdzie . Wyśmiałem sprawę bo jakoś objawów patologii u siebie nie widzę a knurek jest ostatnim facetem o którego mógłbym być zazdrosny ale poruszam sprawę Krisa …….. i tu się zaczyna płacz… to stara sprawa , popełniłam wtedy błąd a on do dzisiaj mi to wypomina … dręczy mnie tym psychicznie …. . Psycholog pyta ją czy ten kontakt trwa a Kwiatuszek ze szczery spojrzeniem odpowiada ,że nie ,że to tylko przeszłość .
Gdybym nie miał wiedzy jaką miałem to sam bym uwierzył . Nie powiem przekonywująca była . Sesja za sesją ja milczę ,że wiem  a ona płacze , jaka to nieszczęśliwa i jaki ja niedobry.
Nie powiem dużo się dowiedziałem … i o niej i o sobie , błędy które ja popełniłem psycholog wyłapał szybciutko . Ale cały czas była  między nami jakaś ściana . Nie mogła kobieta sobie z tym poradzić . Wrzuciła mnie do szuflady z napisem męski szowinista i zaczęła docierać …..
Nie chciałem jeszcze zdradzać się z tym co wiem ale  stojąc w martwym punkcie i wyczuwając ,że jest jeszcze jakieś drugie dno …. Zafundowała nam  oddzielne spotkania …..
O tak …w między czasie miałem okazje posłuchać jak relacjonuje Krisowi każdą sesję , jak pyta ze śmiechem „ czego on chce , o co on jeszcze walczy „ , jak przed spotkaniem uczy się na pamięć tego co ma terapeutce powiedzieć …. Żenada po prostu …..
Chodziłem tam już  tylko dla siebie …. Te rozmowy nawet jeśli przykre otwierały mi oczy i coraz jaśniej widziałem rzeczywistość. Kris też zrobił mi prezent J)).  Maile zaczęły nabierać bardziej pikantnego charakteru a i w załącznikach można było znaleźć coraz ciekawsze zdjęcia ….. i wreszcie jest Kris przysłał swoje J)) już nie samej gęby ale jak mu się chyba zdawało bardziej lansiarskie ………

Trochę sie pożalę ..

Mam dzisiaj zły dzień . Takie sytuacje jak wczoraj wyprowadzają mnie z równowagi. Normalnie jeszcze obrażona była , że zwróciłem jej uwagę .
Dokończę temat bo jeszcze mnie telepie. Jak już przychodzi do rozwodu to każde gówno sie wyciąga i próbuje partnera obsmarować . I ja dostałem zarzut , że mówię o niej "zła matka " ... no fakt w rozmowie o przyszłości dziecka stwierdziłem ,że  na pweno będę równie dobrym ojcem dla małej a nawet lepszym niż ona ale każdy interpretuje po swojemu .
Żyły sobie wyprówam żeby dziecko nie brało udziału w tej rozgrywce i jak najmniej odczuło sytuację . Czasami zaciskam zęby i nie mówię nic mimo, że chciało by sie duuużo powiedzieć . Ale prawda jest taka ,że dzieckiem zajmujemy sie oboje . Fakt ona majtki w kant wyprasuje , ja może nie tak dokładnie , ubierałem zawsze ja, od czasu słów o rozwodzie cisnę żeby choć część kupowała ona ....ale nie to mnie wkurwia .
Dzieciak przychodzi ze szkoły i rzuca plecak na środku pokoju . Musi sie napić, przebrać ..... w poukładanym pedantycznym świecie mamusi gdzie ważne są długopisy równo poukładane jest to nie do pomyśłenia ... Sprzątnij ten tornister , dziecko nic mówiłam ci, że masz sprzątnąć ... za chwilkę ... mamusia zbiera tornister z kopa bo przecież mówiła,że ma być sprzątnięty .. .
Normalne ????? rozumiem, że sam ją przyzwyczaiłem do nic nie robienia ale po tylu latch nie wiedzieć gdzie dziecko chodzi do stomatologa ???    
Lekarza pediatrę znalazłem najlepszego z najlepszych .... też był zły bo polecany przez wszystkich  moich znajomych ....  była tam z dzieckiem może ze dwa razy ... nooo teraz jest inaczej ...  jak złożyłem już pozew w sądzie i była potrzeba jechać z dzieckiem to ścigała mnie samochodem i dzwoniła " Przesadź dziecko do mnie " . Teraz jeździ , nawet jak my jesteśmy to przyjeżdża bo przecież trzeba się pokazać . Ważne dla sądu przecież jest . A wcześniej ... Ty masz taką pracę ,że możesz wyjść ! Ja nie dam rady!...........takie drobiazgi zbierają się na cały obraz . .... Dziecko wraca ze spaceru rzuca kurtkę na ziemię i krzyczy SIKU..... . Mamusia nie ... najpierw posprzątasz swoje ciuchy i dopiero pójdziesz ..... nie wytrzymałem ...było ostro ... nie rozumiesz tłuku ,że to fizjologia ?? dziecko kolana zaciska a ty pieprzoną kurtkę każesz jej wieszać ??
Trafia mnie w takich chwilach ... 
Od czasu złożenia pozwu najchętniej siedział by dziecku w plecaku żeby non-stop być przy niej ..... wcześniej musiała mieć czas na fitnes ..... na dajstówępójdęnapazurki .... dziś jest inaczej nawet przy odrabianiu lekcji siedzi i palcem pokazuje co ma napisać i gdzie . Szlaczki rysuje i tematy podkreśla . Dzieciak aż prosi ,że chce być sam i sama chce te lekcje zrobić ale nie ..... "przecież ja ci nie przeszkadzam " ..... "tylko sobie siedzę " ....... . Kupiłem biurko , żeby miała  swój kąt do nauki ... dzicko sie cieszy , ja też a mama  z fochem ...... bo przecież obiecała ,że jak KIEDYŚ zrobi jej remont pokoju to jej biurko kupi .......
Ze starych czsów . Robię zakupy fajna przecena w Benettonie to kupuję parę koszulek małej . .... " A dla mnie co kupiłeś ??? " .... jedyna reakcja .....
I coś co mnie boli .... biórko już jest , mała wybrała sobie fotel . Kupiłem przywiozłem do domu i widzę radość na twarzy dziecka . Pogoniłem do lekcji i składam nowy nabytek . Mamusia siedzi jak wrona na słupie przy dziecku . Złożyłem ... . Daję fotelik dziecku i ...zero radości . Coś jest nie tak myślę ale .... czekam . Mamusia wychodzi na fitnes i w tym momencie dziecko przybiega do mnie i mówi " Tatusiu ja cie przepraszam ,że się nie ucieszyłam ,...ja strasznie się cieszę ale nie mogłam ....bo gdybyś ty widział minę mamy ......... "
Moje dziecko uczy sie tłumić emocje i kłamać ,żeby tylko nie zrobić przykrości mamusi !!!!!!!!!!!!!!!
Ręce czasami opadają i w takich chwilach naprawdę nie wiem co robić .........

środa, 26 października 2011

AAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Nie wytrzymam ...po prostu nie wytrzymam któregoś dnia .........darujcie sobie moralizatorskie tony bo  jeszczw sie we mni ewszystko telepie . ...Pytał ktoś jaką jest mamusią ??? to odpowiadam przykładem .
Przed wakacjami zabrała dziecko i przebiła małej uszy . To, że nic  o tym nie wiedziałem ..ani kiedy ani gdzie jakoś przełknąlem. To jeszcze nie jest problem. Ale te uszy zaczęły ropieć , bardzo ropieć ...porobiły się straszne ropne bąble które zaczęły ziarninować .. szlag mnie trafiał ale mamusia twierdziła , że przemywanie szarym wodą utlenioną i smarowanie szarym mydłem załatwi sprawę ... nie znam się i nie forsuję swojego zdania ale zaczęlo to tak wyglądać ,że nie zdzierżyłem i zabrałem dzieciaka do dermatologa. W ostatniej chwili ... maść sterydowa przepisana i smarować od już . Mamusia po powrocie do domu była zdziwiona, że dziecko było u lekarza bo nie widziała i nie widzi takiej potrzeby. Walczę z tymi uszami już czwarty tydzień smaruje codziennie kiedy tylko mam taką możliwość  . Ten tydzień mama wozi dzieciaka do szkoły . Wychodzę kiedy jeszcze śpi . Pytam sie dziecka czy uszy posmarowane i słyszę ,że od poniedziałku NIE!!!!!!!!
Wraca lalunia do domu i grzecznie pytam czemu dziecku uszu nie posmarowała ....... ZApomniałam  stwierdz z zadowoloną olewczą miną , no to pytam sie grzecznie kiedy zacznie dbać o coś innego niż  siebie bo dziecku uszy zgniją . Robię dla niej inne rzeczy i odwraca sie plecami ....   To zacznij dbac o coś więcej niż własną cipę wykrzyczałem . Kurwaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Najlepsza matka na świecie .........................
ulało mi sie i urażonych słownictwem przepraszam ale muszę gdzieś sie wykrzyczeć .......................

DRAMAT ONANISTKI

Żądnym sensacji , bulimikczkom oraz wszystkimchcącym oczyścić swój organizm załączam maleńki fragment audiogramu z akt - rozmowa po lub może jeszcze w trakcie namiętnych telechwil.................


""
• . .i to mi przyrosło, wiesz. I wiesz, że mi to przyrosło. Przyrosło mi. Przyrosło mi. (...) były naruszone nerwy I wiesz co, ja nie mam w tym palcu czucia, wiesz? No... Ja, wiesz co, nie mam w tym palcu czucia. Ja, wiesz co, nie mam w tym palcu czucia, wiesz? W tym palcu czucia. No wiesz co, on jest drętwy, ja nie mam w tym palcu czucia i wiesz co ten palec niestety, ale jest drętwy. Nie mam w nim czucia. I jak ja go tak mocno przyciskam, to on mnie boli, no. Bo, gdybym miała w nim czucie, to wiedziałabym czy przyciskam wystarczająco mocno, czy nie. A ponieważ ja tego czucia nie mam, to przyciskam, a on mnie później boli. A później mnie to boli. A później niestety, ale mnie to boli....”    ""

Leczenie z uzależnień......

Trawło to trochę zanim posklejałem siebie ...... prawda była bolesna ale po raz pierwszy usłyszalem prawdę . Czułem sie strasznie , zraniony i oszukany i ciągle zadawałem pytanie : DLACZEGO ???? . na to pytanie nie było odpowiedzi ......... Chcę ,odejść , pozwól mi odejść a jednocześnie spróbujmy jeszcze tą terapię ..... wprowadzało mnie to w stan lekkiej schizofrenii.  Posklejany umysł nie pracował jeszcze tak sprawnie ale myśl  ,że nie da sie nikogo zatrzymać przy sobie na siłę , że nie da sie nikogo zmusić do miłości docierała do mnie coraz.mocniej......
Rozmawiac trzeba, więc rozmawialiśmy ale w trakcie którejś kolejnej już nie wytrzymałem ..."Chcesz odejść , odchodź . Powiedz tylko kiedy sie wyprowadzisz i gdzie nie stawiam żadnych przeszkód "
ooooo..... i tu sie dopiero zaczęło . Przecież to nie tak powiedział Kfiatuszek . Myślałam ,że to ty się wyprowadzisz a ja z dzieckiem zostanę w tym mieszkaniu . ....... Nie :) , tu już nie miałem złudzeń . Jeśli myślała sobie ,że jak jej ojciec włożę kapcie w reklamówkę i wyjdę to była w głębokim błędzie .
Na to nie mogłem sobie pozwolić . Jasno i wyraźnie dałem do zrozumienia ,że odchodząc odchodzi od rodziny a nie ode mnie . I tu zaczęła sie gierka . Płacz szloch , bo dziecko , bo ona bez dziecka nie może żyć bo kocha .......... . A gówno prawda ...kochała tylko samą siebie . Dziecko było gdzieś bardzo daleko. Nie powiem ,że na zimno ale spokojnie rozmawialiśmy o rzeczach które jeszcze chwilę wcześniej były nie do pomyślenia . Rozstanie , rozwód ... opieka nad dzieckiem. Podaj mi jakikolwiek argument za tym żeby dziecko zostało z tobą ??????  " mała dziewczynka powinna być z matką "....... nie ...tegu typu argumenty zupełnie mnie nie przekonywały . Otrzeźwiałem ...twarde warunki ... chcesz odejść .. proszę . Ale dziecka nie pozwolę ci zabrać . 
Nie wiem co sie działo w głowie Kfiatuszka ale chyba po raz pierwszy nie zrobiłem czegoś na co miała ochotę . Zupełnie ją to rozbiło psychicznie .....a może była to tylko kolejna z gierek ....dziś nie mam ochoty sie nad tym zastanawiać .
Teraz to ona zaczęła żle sypiać . Te kilka podejść które zrobiła żeby przekonać mnie do zmiany zdania na nic sie zdaly . I nagle zmiana frontu...... terapia !!!!!! teraz to ona zaczęła drążyć temat . Kiedy ?? może jeszcze coś uda sie zmienić .! spróbujmy!. Dawało by to jakąś nadzieję na zmianę gdyby nie mimochodem rzucony tekst : Widzę,że teraz się starasz ....      
Budziłem sie jak z jakiegoś snu. Trzymająć gębę na kłódkę słuchałem propozycji Kfiatuszka i konfrontowałem je z tym co mówi do swojego kochasia .... " Chciałabym żeby on sie o wszystkim dowiedział było by przynajmniej wszystko jasne ale wiem kochanie, że nie możemy ....dla ciebie było by to teraz niewygodne ..... musimy czekać , będę udawać dobrą żonę , będę grać "
O kurwa !!!!! myślałem , że są granice hipokryzji i obłudy ale jak widać człowiek sie całe życie uczy .  Pogrzebałem trochę w mailach i chcąc zaspokoić budzące sie uczucie zemsty zacząłem lokalizować kochasia . Miał żonę, dziecko ...... i  w prawie każdej rozmowie słyszalem jak sie tłumaczy, dlaczego jeszcze nie udalo mu sie poromawiać z Olga .  Może i chłopiec miał ochotę pokłusować na cudzym terenie ale do konkretów jakoś sie nie pchał ..... Kfiatuszek tak...... naciskał .......
Nieograniczony dostęp do informacji dawał mi pełny obraz sytuacji . Mając poczucie pełnego bezpieczeństwa wymieniali dziesiątki maili  uzupełnionych sporą ilością zdjęć . Olga fajna . Chyba ciut strasza od niego ale sympatyczna . I chyba twarda konkretna kobieta . Jak ja przez długi czas tak i ona nie zdawała sobie sprawy z tego co dzieje sie za jej plecami . W zasadzie nic do niej nie mialem bo cóż dziewczyna winna ale w zasadzie skoro ja źle sypiam to czemu Kris ma spać spokojnie :)) . Może wiedza przyspieszy to co nieuchronne ?? a jeśli nawet nie, to czemu on ma mieć komfort, a komfort mają tylko zdradzający , a ja nie ....
Pozostawało tylko ustalić jej adres .......

Bezsenność

Człowiek może obyć sie bez snu..... nie potrafiłem zasnąć. Chyba tylko ludzie w kompletnym paraliżu sa w stanie to zrozumieć . Świadomość tego co sie wokół dzieje i i niemożliwość wykonania jakiegokolwiek ruchu. Wychodziłem na ulicę i widziałem ludzi śpieszących sie do pracy , uśmiechniętych i radosnych . Młode kobiety które nie założyły jeszcze zimowych okryć i  poddawały swe dekolty i szyje resztką jesiennego słońca . Ten widok który zawsze napełniał mnie czułością i lekkim podniecającym drżeniem dzisiaj przywoływał tylko wspomnienia . Kiedyś czułem sie bogaczem, właścicielem tych wspaniałych światów , miałem wrażenie ,że wystarczy wyciągnąć rękę by mieć to co chcę a teraz patrzyłem na to jak przez szybę , jak człowiek który oddala sie coraz bardziej w nicość ............
Jak wielkie było moje ego i jakie atawizmy włączały się w mym umyśle skoro potrafiłem założyć ,że jeśli ja kocham to z dugiej strony dostanę to samo . A kochałem miłością pierwotną , odwieczną , miłością która nie zna nasycenia .... miłością niespełnioną ........
Zawsze czułem sie przyjacielem całego świata ,ale nie potrafiłem pozbyć sie wrogości , którą budził we mnie widok zalotnych spojrzeń kobiet , widok mężczyzn o szorstkich od zarostu twarzach z błyskiem w oku odwracających głowy mijając kobiety ................... . Tego wieczoru dokonano na mnie morderstwa.

Nieuchronne....

Nie potrzebnie wracam chyba do tych emocji . Pogoda dziś obrzydliwa i tak jak obrzydliwe było to z czym się w tym czasie zetknąłem . Czasmi czytając komentarze zastanawiam się czy sam też tak beznamiętnie podchodziłem do cudzego życia i wygląda na to, że tak . To co się dzieje w sercu i umyśłe w takich chwilach jest nie do opisania. Wrak człowieka to chyba jedyne określenie jakie jest odpowiednie . Z jednej strony zranione do żywego ego a z drugiej ból,  rozpacz i poczucie bezsilności ..... co robić ? dlaczego ona mi to robi ? na te pytania nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi ...... . Momenty przygnębienia były coraz częstsze i nawet już nie wiedziałem jak z nią rozmawiać ... . Bliscy znajomi , którzy znali calą sytuację dawli jeszcze nadzieję ... " Ludzie odchodzą od siebie ..wracają i żyją dalej ... może mniej szczęśliwi ale żyją " . Nie ma gorszej sytuacji kiedy wiesz wszystko i nie chcesz , nie możesz tego powiedzieć . Patrzysz na najbliższą sobie osobę ktorej oddaleś całego siebie i widzisz jak gra , jak kłamie patrząc ci prosto w oczy , jak oszukuje i mnie i dziecko które coraz częściej dzwoniło pytając mamo gdzie jesteś ....a mama rzekomo szukając miejsca do zaparkowania siedziała w samochodzie tocząc rozmowy ze swoim kochankiem ... .  Nie da się poczuć tego wszystkiego czytając , jeśli nie dotknie was taka sytuacja nigdy nie zdacie sobie sprawy jaki dramat się wtedy przeżywa .  Może ktoś powie, że jestem śmieszny ale nawet jeszcze w tym czasie gotowy byłem wybaczyć i nie dla siebie ale serce krwawiło jak patrzyłem na dziecko ...małe , radosne , szczęśliwe ...mały ludzik który nic złego nie zrobił nikomu a cierpieć będzie najbardziej . Schowałem swoje ego do kieszeni i gotów byłem ciągnąć to wszystko dalej regulując jakoś nasze relacje choć aż za dobrze wiedziałem w co sie pakuję.
Termin wizyty u terapeutki się zbliżał a my probowaliśmy rozmawiać . Nie ...nie zdradziłem sie jeszcze ze swoją wiedzą ... czekałem ...bo może to sie skończy ...może sama zrozumie ..może uda nam się porozumieć i wrócić do tego co było na początku ................
Otworzyłem sie całkowicie ,mówiłem o tym czego oczekuję i co mi przeszkadza słuchałem tego co ona mi mówi i czego chce  i wszystko szło ku lepszemu choć może to tylko mnie tak sie wydawało i w końcu  przyszedł dzień kiedy coś musiao się zdarzyć, do dziś nie wiem co ale sowa pamiętam do dziś  " Na miłość o jakiej ty mówisz , o której marzysz ,    nie możesz liczyć ......... chcę od ciebie odejść" ................  To co się działo wcześniej a nawet wiedza którą niestety miałem nie przygotowało mnie na taki cios ..... . Coś we mnie pękło ..... wyszedłem z domu nie mogąc już na nią patrzeć i poszedłem po prostu przed siebie................

wtorek, 25 października 2011

Chcesz pokoju szykuj się do wojny ..............

Znalezienie dobrego terapeuty nie jest wcale takie proste . I z terminami nie jest tak wesoło ..trzeba było czekać .... . Nie marnowałem czasu i kiedy tylko była możliwośc próbowałem rozmawiac z Kfiatuszkiem o tym co nas łączyłoi łączy, o tym co nam przeszkadza i co możemy razem zrobić , żeby poprawić nasze relacje ... nie szły nam te rozmowy zbyt łatwo.... cały czas była między nami jakaś ściana .. zupełnie zginęła gdzieś namiętność i nawet sympatię odczuwałem coraz mniejszą ...
Nie mogłem tego rozgryźć . Dręczył mnie też ten telefon ..., zdawałem sobie sprawę ,że to co widzę na mailu to tylko czubek góry lodowej komunikacji ale pilnowała go bardzo skrupulatnie .
Zdesperowny zrobiłem coś z czego nie jestem dumny ale nie wstydzę się a dzisiaj już w trakcie sprawy wiem, ze nie mogłem postąpic inaczej. Kupiłem dyktafon ,
Zabawne urządzenie z paroma ciekawymi funkacjami z których najużyteczniejszą było włącznie sie na dźwięk głosu . Okazji nie brakowało. Wyjście z dzieckiem na spacr , basen czy sanki .....zawsze sam bo szukała tylko okazji, żeby pozostać w domu ......  weekendowy wyjazd też nie bo akurat miała coś ważniejszego do zrobienia. Biłem sie trochę z tą myślą bo nie miałem w naturze takich zachowań ale w końcu sie przełamałem . Zaopatrzony w nowe baterie sprzęt umilał samotnośc mojej jeszcze wtedy żonie . 
Krótki wyjazd i miło spędzone chwile z córeczką dał mi chwilę spokoju i ukojenia ale wracając odczuwałem coraz większy niepokój .Co mnie czeka ??? Co usłyszę po powrocie ? Jak nas a raczej jak mnie przywita ??? .... niepewność ? tak to chyba dominujące uczucie w tamtej chwili ........
Po powrocie przywitała mnie uśmiechnięta żona i wszyscy wpadliśmy w wir przygotowań bo wieczorem miała sie odbyć urodzinowa kolacja dziecka . Dyktafon  był już w mojej kieszeni i palił jak rogrzany do czerwoności kamień , podskakiwał i krzyczał ....POSŁUCHAJ MNIE !!
Nie było na to czasu .
Ale .....zbrakło świeczek . Nie było co postawić na torcie więc wyskoczyłem szybko do sklepu po drodze chwytając sluchawki ijuż byłem poza domem .
Nagranie rozczarowywało mnie . Wejście do domu , stukanie ,jakis posiłek .... muzyka .... . i nagle dźwięk telefonu .... po dzwonku poznaję ,że to mój... znaczy jej , ten który uzytkuje .. ktoś z pracy .. zupełnie nieinteresujące choć zaskoczenie moje budzi forma rozmowy . Mój subtelny Kfituszek rzuca mięsem , obrabia dupę koledze z pracy ... hmm ..z rozmowy wynika, że rozmawia z kierownikiem więc trochę to brzmi nie za fajnie ..... , drugi dzwonek ....mama.... o fuck ,,,jaki język , w mojej obecności nigdy tak z nią nie rozmawia a tu słyszę kurwę za kurwą , normalny ściek ..... melina......
no nie powiem ..też zdarzy mi sie rzucić mięsem ...ale w rozmowie z matką ???!!!!!
znowu muzyka........ nuda ...a tego dźwięku nie znam ...?? telefon ale jakiś inny ... . Nie pomyliłem sie ..Kris...... . Cześć Kochanie ... nie jeszcze ich nie ma ....dzwonili tak szybko nie wrócą " .. początek rozmowy lekko mi podniósł ciśnienie ale sprężyłem sie i słucham dalej...... wspomnienia ? jakis obóz ?? jakieś szkolne czsy wspominają ....  można się z nudów powiesić ... facet chyba podpiąl sie gdzieś na dziko bo gada i gada relacjonując mu swój cały dzień . Ile można słuchać takiego słodkopierdzenia...... każde sowo powtarza trzy razy ....to już jest denerwujące ...... "szkoda, że nie możemy być teraz razem " , " muslę o tobie " i cisza ...w tle słychać sączącą się muzykę ..."Zaczynamy ???" ...co zaczynamy .... znów cisza ...........
Nieee     !!!!!!!!!!!!!   to  mnie przerosło ..... oni uprawiali seks przez telefon ................

Wsłuchując się w odgłosy orgazmu mojej żony   .... po prostu się porzygałem .................................................

Chciało sie mieć panią ...

Mała namiastka tego co musiałem a może chciałem przeczytać . Nie wiem czy to masochizm czy potrzeba zrozumienia ciągnęła mnie do czytania tej korespondencji. Powoli docierało do mnie ,że dwa ostatnie lata byłem  nieświadomym niczego rogaczem robionym w trąbę przez dość obleśnego typka i małą cwaniarę . Nawet to nie pozwoliło mi się otrząsnąć . Stanowiłem w tym czasie widok dość przerażający i przynajmniej żałosny. Zachowując pozory normalności w domu  poza domem rozpadałem się na kawałki . Ból ,żal , rozpacz …łzy w oczach dwumetrowego faceta ….ten widok oglądali tylko moi przyjaciele którzy chcąc nie chcąc  przeżywali to wszystko razem ze mną . W masochistycznym amoku wczytywałem się w każdy kolejny mail chcą poznać mojego jak mi się wtedy wydawało „rywala” i ZROZUMIEĆ !!!!!!!!! 
Kris nie szczędził mi szczegółów ze swojego życia ….żona , córka z zbliżonym do mojej wieku ,żona którą pieszczotliwie nazywał „Fioną „ i cały ten bełkot trącający niemiecki pornosem …  nie klasyfikowały go jako poważnego rywala . Błąd który popełniałem był w założeniach . Cały czas tkwiłem w przeświadczeniu ,że moja żona jest myślącą i wartościową osobą .
Jednak nie znałem kobiet. Przez lata wpajano mi ,że są bardziej wrażliwe , delikatne , kruch …..,że potrzebują wsparcia i opieki…… , że dbają o dom wiją gniazdo i jeśli już zdarzy się ,że zostają same to one są zawsze skrzywdzone . NIE !!!!!!!!!! one są silne i szybko stają na nogi .Są inne kiedy miłość się zaczyna i kiedy się kończy . Miłość to dla nich znaczy kasa . A może tylko  mnie trafił się tylko taki egzemplarz ???? Czytałem  jak lala utyskuje ,że może jej się romans skończyć  bo chłoptaś stracił pracę i ma problemy finansowe , słyszałem jak mówi „ wiem, że będzie nam się żyło biedniej bo będziesz MUSIAŁ płacić alimenty na Anastazję „ …. Przed oczami stawała mi sytuacja kiedy skrzywiłem się na zbyt rozpasane zakupy i usłyszałem      „ Chciało się mieć panią …. Trzeba robić na nią „  . Powoli docierające do mojego umysłu fragmenty prawdziwego obrazu KFIATUSZKA  ścierały się w nim z moim jej wyobrażeniem ….. i wyobrażenie wygrywało ………
Zdawałem sobie sprawę z tego, że jeśli ujawnię stan swojej wiedzy nie będzie już czego zbierać ruszyłem ratować swój związek .  Przedłużający się foch i milczenie nie ułatwiały sprawy ale determinacja moja była wielka …. Kochałem ją i cały czas miałem przed oczami tą maleńką istotę –nasze dziecko . Przecież to ona poniesie wszelkie konsekwencje. Dorośli sobie z tym zawsze jakoś poradzą a dziecko ??? …..  zacisnąłem zęby i próbowałem porozmawiać . Co się dzieje ? dlaczego ? co możemy zrobić ? pytałem desperacko ale jak wcześniej tak teraz słyszałem , że to moja wina ….. bo się zmieniłem ,  nie chcę jej kupić motocykla , siedzę na budowie i wykańczam dom zamiast iść na kurs tańca …..  . Pomóż prosiłem … tak niewiele już zostało do końca … przeprowadzimy się i będziemy mieć mnóstwo czasu dla siebie … ale nie    …przecież ona ma pracę , fitnes i musi mieć czas dla siebie … .  Jak tonący ,złapałem się ostatniej deski ratunku … może chodźmy na terapię małżeńską , może ktoś fachowy z dystansem do świata i nas pomoże nam to wszystko jakoś ponaprawiać . Zastanowię się …..usłyszałem i a po kilku dniach niechętnie ale się zgodziła …..

Nie wiem z kim żyję ...........czyli znalezione w sieci..............











poniedziałek, 24 października 2011

Tajemnice damskiej torebki...

Kilka dni zeszło zanim znalazłem okazję, żeby zajrzeć do jej torebki. Może nie jest to ładne ale nie mam wyrzutów sumienia . Gubiąc się w tej otchłani przegródek i kieszonek wreszcie znalazłem powód tak wczesnej sobotniej pobudki .
Drugi telefon …….
Poczułem skurcz w żołądku bo jeszcze przed oczami miałem korespondencję z Krisem i rozmowę o „bezpiecznym” telefonie …. Ale przecież to nie mogło być to…… . Moja świadomość nie chciała dopuścić tej myśli . To było niemożliwe ! Przecież sam byłem świadkiem tego jak z nim zerwała wszelkie kontakty , widziałem też do jakich obrzydliwych szantaży się posuwał .. . Niestety telefon był zablokowany PIN-em i z tym już nie mogłem sobie poradzić.
Rozbity i oszołomiony tą niespodzianką nie potrafiłem sobie znaleźć miejsca. Umysł rozpadał się na kawałki , różne myśli przychodziły mi do głowy ale ciągle jeszcze nie chciałem wierzyć . Minęło kilka dni sprawdziłem jeszcze raz . Telefon ciągle był …
Drobiazgi układają się w całość . Telefon ten „legalny” był mój –firmowy , ten nigdy nie pokazywany i zawsze w torebce wyłączony .  któregoś dnia zadzwoniła , na stacjonarny ,już z pracy ,że zostawiła telefon w domu …pech chciał ,że tego samego dnia rano pracownik pochwalił się ,że widział moją żonę jadącą do pracy ….” Niech jej pan powie żeby w trakcie jazdy nie rozmawiała tyle przez telefon , bo spowoduje jakiś wypadek „ skomentował „ bo taka roześmiana jechała trzymająć telefon przy uchu „ ……..  nic już nie mogło mnie powstrzymać . Przejrzałem ta torebkę nad wyraz dokładnie i w zasadzie nic ale …. Jakiś nowy adres mailowy w kalendarzu , ciąg liter w zasadzie bez składy zapisany na skrawku papieru , w zasadzie drobiazgi ale przy tej cholernej jej pedanterii wszystko mogło mieć znaczenie . Z telefonem nie bardzo mogłem sobie poradzić ..tym bardziej, że pilnowała go bardzo , mail i ciąg liter dawał większą szansę . ZAHIR …. Naczytał się KFIATUSZEK ostatnio Paulo Coelho. Rozrzucenie po znajomych w bardzo krótkim czasie dało pożądany efekt.  Telefon od przyjaciółki lekko mnie zmroził : „ Nie wiem czy chcesz wiedzieć …” powiedziała  późnym wieczorem …”lepiej będzie jak powiem ci wszystko rano” …. . Noc miałem nieprzespaną . Zamknąłem się w sobie przeżywając własny strach i niepewność tego co mnie tam czeka . Miała rację … nie wiem jak zareagował bym  mając ją wtedy pod ręką .. . Zajrzałem na skrzynkę tajemniczego ZAHIRA i  mój świat rozpadł się na atomy ……. Ten romans ciągle trwał   ……………………….

Koniec sielanki i przypadki które rządzą życiem.....

Przy odrobinie dobrej woli odebrał bym to jako troskę o siebie ale zestaw pytań szybko sprowadził mnie na ziemię . " Jak MY teraz sobie poradzimy ? co z firmą ?  " i tym podobne dopingowały mni etylko do jak najszybszej próby pożegania łapiduchów w białych fartuchach, tym bardziej ,że pobyt w szpitalu działał na mnie deprymująco. Z sikaniem jeszcze sobie jakis radziłem ale .... no właśnie ..na leżąco ???!!!
Lekarze nie lubią marudnych pacjentów więc po kilku dniach zakuty w metalową zbroję opuściłem gościnne mury tego przybytku.   Można by całą opowieść o tym napisać ale prawdą jest ,że tylko dzięki pomocy przyjaciół (choć i Kasi muszę oddać honor bo w pierwszych dniach pomagała mi jak mogła ) szybko wracałem do zdrowia .
Tylko między nami zrobiło sie jakoś tak dziwnie ....coraz bardziej chłodno, coraz mniej seksu,,... z troski o moje zdrowie oczywiście i ten dziwny niepokój który od jakiegoś czasu mi towarzyszył .....
Coś się zmieniło ........ Nie potrafiłem tego jeszcze zdefiniować ale powoli docierało do mnie ,że jest jakoś inaczej,  Do tej pory niechętna ćwiczeniom fizycznym nagle zaczęł uczęszczać dwa razy w tygodniu na fitnes,,, nie powiem cieszyłem sie , że ma zającie ,że lepiej sie czuje że mogę zostać sobie sam z dzieckiem i fajnie sie bawić .... ale powroty były coraz późniejsze ..., z ćwiczeń i z pracy ... , Nie sposób było razem gdziekolwiek wyjść bo każda moja propozycja  przegrywała z jakimś ważniejszym zajęciem .  Zawsze miała wymówkę ....  Niepokój ... choć zręcznie tłumiony bo i oskarżenia pod moim adresem sypały sie coraz częściej ....  za wolno dom wykańczasz, za mało zarabiasz ,zdradzasz mnie bo jak jesteś w pracy to nie wiem czy faktycznie tam jesteś ,  do klientek mówisz kotku więc pewnie z nimi coś cie łączy ........ .
Transparentny stałem się całkowicie , niewiele brakowało do tego żebym nie zaczął sie tłumaczyć z każdej minutu swojego czasu . Niewolnik ? Zakładnik własnej miłości ? ...sam nie wiem które określenie było właściwsze .......
Ratunkiem jawił mi się długo już wyczekiwany urlop. Wprawdzie finanse były mocno napięte bo kontuzja jeszcze odbijała mi się czkawką ale miałem jasno sprecyzowany plan . Być razem .... bez napięć związanych z budową domu oderwani od codziennej gonitwy ,  mieć czas dla siebie i spędzić ten czas razem ..jak RODZINA.  Organizacyjnie dopiąłem wszystko choć już w ostatniej chwili musiałem zmieniać hotel ale nawet ta zmiana mnie ucieszyła . Wypoczywało tam kilkoro moich znajomych jeszcze ze studenckich czasów więc była szansa na to ,że czas spędzimy miło i nie zmęczymy sie sobą bo zawsze będzie ktoś z kim można będzie się spotkać , pobawić .. . Znajomi z dziećmi wieku zbliżonym do naszej córki , widziałem same plusy ...dziecko mając towarzystwo nie będzi tak absorbujące ...my też sie trochę rozerwiemy ... niestety ...tylko ja je widziałem . Kasia strzeliła kolejnego focha bo przecież specjalnie zorganizowałem to tak żeby spędzić wczasy ze swoją kochanką !!!!!.................   No jakaś paranoja po prostu.....
Tym razem powiedziałem NIE ! . Już nic nie będę zmieniał . W hotelu jest ponad 500 osób i jeśli nie będziesz sie chciała widywać z kinkolwiek to nie będzie to stanowiło problemu.  Obraza majestatu była ogromna , bo ktoś tu nagle podniósł głowę i nagle powiedział NIE..... ale po dwóch trzech dniach zaczęło jej przechodzić . Zdziwiony byłem bo ptrfiłe zwlec się z leżaka i przerwać smażenie się na skwarkę żeby kilka zdań z moimi przyjaciółmi zamienić . Cieszyłem sie jak dziecko ...... lody się przełamują , poznaje moich znajomych i widzi ,że to są normalne rodziny .. zrobiło się tak po prostu normalnie .
Po powrocie też jakoś tak było spokojnie choć pewne rzeczy bolały ... nawet kidy już przyszły najpiękniejsze chwile przy budowie domu ..malowanie dobór kolorów , szczegóły w łazienkach ....nie znajdowała czasu . Budziło to zdziwienie wszystkich . Nawet pracownik dopieszczający te wszystkie szczegóły ( prywatnie "przyjaciel" mojej teściowej ) nie mógł zrozumieć jak można aż do tego stopnia być obojętnym . 
Kiedyś udało się "zaprosić " . Przjechała teściowa ja z ekipą pracowalem dom już nabieral smaku . Weszla stanęla na środku salonu tak perfekcyjnie ubrana , z nienagannym makijażem ,  z gracją wyciągnęła dłoń i dzień wcześniej zrobionym pazurkiem wskazała kierunek , głosem pełnym pretensji stwierdziła : RYSA JEST NA PARAPECIE !
a weź się w końcu kurwa do roboty i je zabezpiecz to nie będzie rys - stwierdziłem i tyle ją na budowie widziałem . To był foch nad fochami . Żyliśmy obok siebie jak obcy ludzie ..bez słowa................. choć obslugi wymagała dalej . I to ją ,zgubiło ......
Spaliła jej się żarówka w samochodzie ............ hasło rzucone w powietrze , bo przecież nie można powiedzieć , mężu czy mógłbyś mi zmienić żarówkę :). Wkurwiony już byłem tą sytuacją i przedłużającym sie fochem ale przecież to drobiazg a i świadomość ,że wozi dziecko , nasze dziecko ... zmienię ...pomyślałem . W sobotę wstałem wceśnie i jak zwykle w takich sytuacjach sięgnąłem do torebki ,żeby wziąć kluczyki od auta.  ......... TAK SZYBKO WSTAJĄCEJ KOBIETY  jeszcze nigdy nie widziałem ......dopadła do torbki lekko zmieszana i podała mi te cholerne klucze. Zmieniając żarówkę zadzwoniłem do przyjaciółki ...no któż może wiedzieć o kobietach więcej niż kobieta w zasdzie marząć o tym żeby wyprowadziła mnie z błędu ....ale odpowiedź potwierdziła tylko moje przypuszczenia. " W tej torebce jest coś czego nie powinieneś zobaczyć " .......................................

niedziela, 23 października 2011

Przypadek zmieniający wszystko.......

..."sielanka " trwała , kolejne lata mijały niepostrzeżenie a zycie nasze było w miarę spokojne , Trochę robiło sie już sennie , Wiem, że niektórzy marzą o takim zyciu ....stabilna praca , finanse w normie ,wczasy nad ciepłym morzem dawało to poczucie szczęscia .... .  Emocji dostarczał nam brat Kasi bo dorosły sie juz zrobił i kusiło go wszystko co zakazane . W końcu przegiął .  posadzili go na parę lat i zrobiło sie nudno . Nie było już akcji odzyskiwania portfela czy kluczy od domu które niesamowity sposób potrafiły zniknąć w trakcie rodzinnego spotkania . Do dziś mnie zastanawia jak taki szczurowaty chłopiec mógł zaliczyć paragraf 10 KK ale jak widac cuda sie zdarzają . 
Jako, że moja pozycja załatwiacza wszystkiego i dostarczyciela dóbr wszelakich była już w świadomości rodzinnej mocno utrwalona ,doszło mi trochę dodatkowych zajęć i kosztów . Mam teraz niezłe chody w prawniczym srodowisku, więc jeśli kiedyś nie wytrzymam i nie tylko słowem zareaguję to może długo nie będę siedział .
Kierat sie kręcił a ja czułem, chwilami jakby ktos złośliwy sypał piach w tryby. Zmęczenie czasami wyłaziło ale przy takim tempie nawt nie zwracałem uwagi na coraz częstsze fochy małżonki , Spóźnienie na obiad foch i tydzień bez słowa .....o sexie juz nie wspomnę , bo nie szanuję  jej pracy ( odgrzac zupe to przecież spory wysiłek), koszyczek od chleba postawiony nie na tej półce - miesiąc , fakt, że nie rzuciłem( a  sporo pracy miałem na budowie i trzech robotników  ) i nie przyjechałem naprawić zepsutej spłuczki - trzy miesiące , tak jakby lala nie mogła sie wysrać i spłukać wiaderkiem.  Echh,, długo by jeszcze opowiadać ale cóż to opowiadanie bez sexu :))) .
Było tak jakoś słodko-gorzko . Pamietam jak w trakcie któregoś focha kolejny raz spytałem czemu i jak długo ma zamiar sie nie odzywać .... odpowiedź brzmiała    : czekam aż mnie przeprosisz ! . Osz kurwa ....do dziś nie wiem za co ale dociekał już raczej nie będę :)
Zeby nie było tak nudno los postanowił mi życie urozmaicić . pracowałem sobie w sobotę dopieszczając nasz śliczny domek i gdzieś na moment straciłem czujność . Intuicja mnie zawiodła a ten cholerny aniol stóż ucią sobie właśnie drzemkę . Wlazłem na drabinę , zupełnie nie pamiętając, że pożyczyłem ją od teściowej .....i obudziłem sie na dole . Lot z kilku metrów na betonowe schody nie mógł zakończyć się dobrze . Leżę tak sobie na chłodnym betonie i sprawdzam . Głowa cała .Ręce - czuję . Nogi- też raczej w porządku dla pewności złapałem się jeszcze ze fiuta ........ale podnieść sie już nie mogłem .
Leżałem tam sobie jakis czas sam .... bo przecież budowa to męska rzecz a ona się na tym nie zna aż w końcu zaciskając ząbi i łapiąć takie fajne czarno- czerwone foty doczołgałem sie do telefonu. Tu muszę ja pochwalić . Przyjechała natychmiast a przerażeniem w oczach i paczką ibupromu.  Zeżarłem pól i ruszyłem na spotaknie ze służbą zdrowia . Diagnoza była przerażająca....... złamanie kręgosłupa .
Ja w szoku . lekarze też bo wszedłem tam o własych siłach a w oczach Kasi pierwszy raz zobaczyłem strach. A w zasadzie nie strach....to było przerażenie.........