poniedziałek, 24 października 2011

Koniec sielanki i przypadki które rządzą życiem.....

Przy odrobinie dobrej woli odebrał bym to jako troskę o siebie ale zestaw pytań szybko sprowadził mnie na ziemię . " Jak MY teraz sobie poradzimy ? co z firmą ?  " i tym podobne dopingowały mni etylko do jak najszybszej próby pożegania łapiduchów w białych fartuchach, tym bardziej ,że pobyt w szpitalu działał na mnie deprymująco. Z sikaniem jeszcze sobie jakis radziłem ale .... no właśnie ..na leżąco ???!!!
Lekarze nie lubią marudnych pacjentów więc po kilku dniach zakuty w metalową zbroję opuściłem gościnne mury tego przybytku.   Można by całą opowieść o tym napisać ale prawdą jest ,że tylko dzięki pomocy przyjaciół (choć i Kasi muszę oddać honor bo w pierwszych dniach pomagała mi jak mogła ) szybko wracałem do zdrowia .
Tylko między nami zrobiło sie jakoś tak dziwnie ....coraz bardziej chłodno, coraz mniej seksu,,... z troski o moje zdrowie oczywiście i ten dziwny niepokój który od jakiegoś czasu mi towarzyszył .....
Coś się zmieniło ........ Nie potrafiłem tego jeszcze zdefiniować ale powoli docierało do mnie ,że jest jakoś inaczej,  Do tej pory niechętna ćwiczeniom fizycznym nagle zaczęł uczęszczać dwa razy w tygodniu na fitnes,,, nie powiem cieszyłem sie , że ma zającie ,że lepiej sie czuje że mogę zostać sobie sam z dzieckiem i fajnie sie bawić .... ale powroty były coraz późniejsze ..., z ćwiczeń i z pracy ... , Nie sposób było razem gdziekolwiek wyjść bo każda moja propozycja  przegrywała z jakimś ważniejszym zajęciem .  Zawsze miała wymówkę ....  Niepokój ... choć zręcznie tłumiony bo i oskarżenia pod moim adresem sypały sie coraz częściej ....  za wolno dom wykańczasz, za mało zarabiasz ,zdradzasz mnie bo jak jesteś w pracy to nie wiem czy faktycznie tam jesteś ,  do klientek mówisz kotku więc pewnie z nimi coś cie łączy ........ .
Transparentny stałem się całkowicie , niewiele brakowało do tego żebym nie zaczął sie tłumaczyć z każdej minutu swojego czasu . Niewolnik ? Zakładnik własnej miłości ? ...sam nie wiem które określenie było właściwsze .......
Ratunkiem jawił mi się długo już wyczekiwany urlop. Wprawdzie finanse były mocno napięte bo kontuzja jeszcze odbijała mi się czkawką ale miałem jasno sprecyzowany plan . Być razem .... bez napięć związanych z budową domu oderwani od codziennej gonitwy ,  mieć czas dla siebie i spędzić ten czas razem ..jak RODZINA.  Organizacyjnie dopiąłem wszystko choć już w ostatniej chwili musiałem zmieniać hotel ale nawet ta zmiana mnie ucieszyła . Wypoczywało tam kilkoro moich znajomych jeszcze ze studenckich czasów więc była szansa na to ,że czas spędzimy miło i nie zmęczymy sie sobą bo zawsze będzie ktoś z kim można będzie się spotkać , pobawić .. . Znajomi z dziećmi wieku zbliżonym do naszej córki , widziałem same plusy ...dziecko mając towarzystwo nie będzi tak absorbujące ...my też sie trochę rozerwiemy ... niestety ...tylko ja je widziałem . Kasia strzeliła kolejnego focha bo przecież specjalnie zorganizowałem to tak żeby spędzić wczasy ze swoją kochanką !!!!!.................   No jakaś paranoja po prostu.....
Tym razem powiedziałem NIE ! . Już nic nie będę zmieniał . W hotelu jest ponad 500 osób i jeśli nie będziesz sie chciała widywać z kinkolwiek to nie będzie to stanowiło problemu.  Obraza majestatu była ogromna , bo ktoś tu nagle podniósł głowę i nagle powiedział NIE..... ale po dwóch trzech dniach zaczęło jej przechodzić . Zdziwiony byłem bo ptrfiłe zwlec się z leżaka i przerwać smażenie się na skwarkę żeby kilka zdań z moimi przyjaciółmi zamienić . Cieszyłem sie jak dziecko ...... lody się przełamują , poznaje moich znajomych i widzi ,że to są normalne rodziny .. zrobiło się tak po prostu normalnie .
Po powrocie też jakoś tak było spokojnie choć pewne rzeczy bolały ... nawet kidy już przyszły najpiękniejsze chwile przy budowie domu ..malowanie dobór kolorów , szczegóły w łazienkach ....nie znajdowała czasu . Budziło to zdziwienie wszystkich . Nawet pracownik dopieszczający te wszystkie szczegóły ( prywatnie "przyjaciel" mojej teściowej ) nie mógł zrozumieć jak można aż do tego stopnia być obojętnym . 
Kiedyś udało się "zaprosić " . Przjechała teściowa ja z ekipą pracowalem dom już nabieral smaku . Weszla stanęla na środku salonu tak perfekcyjnie ubrana , z nienagannym makijażem ,  z gracją wyciągnęła dłoń i dzień wcześniej zrobionym pazurkiem wskazała kierunek , głosem pełnym pretensji stwierdziła : RYSA JEST NA PARAPECIE !
a weź się w końcu kurwa do roboty i je zabezpiecz to nie będzie rys - stwierdziłem i tyle ją na budowie widziałem . To był foch nad fochami . Żyliśmy obok siebie jak obcy ludzie ..bez słowa................. choć obslugi wymagała dalej . I to ją ,zgubiło ......
Spaliła jej się żarówka w samochodzie ............ hasło rzucone w powietrze , bo przecież nie można powiedzieć , mężu czy mógłbyś mi zmienić żarówkę :). Wkurwiony już byłem tą sytuacją i przedłużającym sie fochem ale przecież to drobiazg a i świadomość ,że wozi dziecko , nasze dziecko ... zmienię ...pomyślałem . W sobotę wstałem wceśnie i jak zwykle w takich sytuacjach sięgnąłem do torebki ,żeby wziąć kluczyki od auta.  ......... TAK SZYBKO WSTAJĄCEJ KOBIETY  jeszcze nigdy nie widziałem ......dopadła do torbki lekko zmieszana i podała mi te cholerne klucze. Zmieniając żarówkę zadzwoniłem do przyjaciółki ...no któż może wiedzieć o kobietach więcej niż kobieta w zasdzie marząć o tym żeby wyprowadziła mnie z błędu ....ale odpowiedź potwierdziła tylko moje przypuszczenia. " W tej torebce jest coś czego nie powinieneś zobaczyć " .......................................

4 komentarze:

  1. i co tam było? zerknąłeś czy ze strachu przed prawdą wymieniłes grzecznie żarówke i po powrocie zrobiłeś śniadanko?

    OdpowiedzUsuń
  2. ..czekam niecierpliwie na ciag dalszy...

    OdpowiedzUsuń
  3. I w tym momencie wszystko było jasne. Tu detektywa nie trzeba, wszelkie domysły są zbędne. To, że Cię zdradza było widoczne jak na dłoni. W tym momencie historia powinna była się skończyć. Wszystkie klasyczne symptomy zdrady zaserwowała Ci aż miło :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jest tak łatwo zakończyć historię . Nie potrafiłem podejść do tego tak bez emocji. Mieliśmy dziecko ....i wiedziałem ,że to ONO poniesie wszystkie konsekwencje .

    OdpowiedzUsuń