sobota, 5 listopada 2011

Komentarzy cd.

Wiem ...różnica wieku była mu nas dość znaczna . Ale nie zramolałem jeszcze i mam nadzieję ,że długo nie będzie mi to dane . Zresztą czy wiek naprawdę gra taką rolę ??? . Poznałem ostatnio dziewczynę ...jest fantastyczna . Intelekt , charakter , i ma piękne oczy . Partnera ma 14 lat starszego od siebie a jak patrzę na nią jak na zjawisko widząc jak ona go kocha .  Jak wyraźnie zaznacza granice kiedy gadamy o sprawach służbowych czy nawet czasem spotkamy się przy kawie . Zjawisko ...........  . A jednak są tacy ludzie i nawet nie jej związek czy też różnica w nim wieku jest ważna ...ale jej podejście . Zazdrość to brzydkie uczucie ale muszę się przyznać ,że facetowi zazdroszczę .
Ktoś mi zarzucił ,że grałem dzieckiem budując swój dramat ... . Dramat  ja wtedy przeżywałem . Nie ma większego dramatu dla ojca niż poczucie bezsilności . Świadomość tego ,że nie potrafił ochronić swojego dziecka przed traumą którą musi a za chwilę w jeszcze większym zakresie będzie przeżywać . Łatwo jet pisać oceniając to wszystko z dystansu . Ja też dziś wiele rzeczy inaczej bym zrobił ale spróbujcie się znaleźć w tej sytuacji ........ tysiące myśli i nigdy nie wiesz czy decyzja którą właśnie podejmujesz jest tą .....najlepszą ..............
Tak Romku ........ mądrość sędziny jest niezmierzona ....DOGADAJCIE SIĘ !  w sprawie dziecka ..     tyle spraw bo Ona miała nadzieję ,że jednak to właśnie się uda . Próbowałem .... do końca . Nie mieszając spraw majątkowych i nie próbując nikogo kupić . Schowałem swoje ego głęboko do kieszeni i skłonny byłem zrezygnować z orzekania winy ........ zdając sobie sprawę z konsekwencji . Proponowałem opiekę równoważną z zapisem ,że jeśli dziecko będzie miało potrzebę i chęć przebywania z jednym z rodziców dłużej ...czy w terminach poza tymi zapisanymi , drugie nie będzie stwarzać przeszkód .  Liczyłem się z tym ,że dziecko po jakimś może powiedzieć : chcę mieszkać u mamy i tą decyzję bym uszanował .......
nie znalazłem zrozumienia .
Może można było zrobić coś więcej , może można było zrobić inaczej  ale mam poczucie ,że  w tych warunkach zrobiłem wiele . Rezygnując z własnych potrzeb i tłumiąc swoje obawy. A mam  prawo mieć ich wiele .
Nie wiem czy Kfiatuszek będzie żył z Krisem - a przecież może mieć chęć przenieść swe życie do Grecji , czy może będzie chciała jeść syrop klonowy razem ze swoim Sznurkiem ... nie wiem ale obawiać się mam prawo .
Mam prawo się obawiać , że z braku podręcznego łosia będzie udawać paprotkę przed dzieckiem i od niej właśnie wymagać opieki ....
mogę się niepokoić tym , że dziecko przesiąknie wzorcami mamy , babci i prababci i ukształtuje to ja na kobietę traktujących mężczyzn jak robota stworzonego do obsługi ....
Mam prawo .. 
Nie dało się porozumieć .Szkoda . Żałuje tego bardzo.
Została tylko jedna droga .

piątek, 4 listopada 2011

Komentarz do komentarzy.....................

Czytam sobie wasze komentarze i widzę jak są różne ...... . Nie jestem " panem idealnym " i wad mam pewnie bez liku ale kto  tak do końca jest idealny ?????/ Związek to również tolerancja i akceptacja . Tak wad jak i zalet . Podobnie jak Romek wyśniłem sobie własny sen .Sen o szczęśliwym związku...opartym na zaufaniu , lojalności i miłości . Jak każdy patrzyłem na świat przez pryzmat własnych potrzeb i tak chcę go widzieć . A widziałem go zawsze tak jakim był w moim dzieciństwie gdzie dwoje kochających się ludzi wychowywało dzieci i zawsze wspierając się budowało swoją przyszłość . Czasami się kłócąc czasami godząc ale zawsze będąc z sobą . Taki miałem wzorzec .
Popełniłem parę błędów . Nie zauważyłem jak szybko i niepostrzeżenie wszedłem w rolę "tatusia" ...tatusia , którego nigdy nie miała ale taki był sygnał . Tego potrzebowała. Prawdą jest ,że traktowałem ją jak dziecko ...za które trzeba wszystko zrobić ,załatwić bo przecież ona taka nieporadna ....
Biję się w piersi. To był mój błąd . Popełniłem błąd zbyt lekko wybaczając kiedy raz pierwszy dostrzegłem jej romans . Nie było kary - było przyzwolenie . Błędem też była tak długa walka.... . Ja walczyłem a ona śmiała się mówiąc " O co on jeszcze walczy "........i tylko teraz poczucie straconego czasu bije się czasami z poczuciem ,że zrobiłem wszystko co w mojej mocy .
Błąd ... podstawowy błąd jaki zrobiłem ja i jaki i innym nie jest obcy to to ,że walczyłem .
Bo kto tu powinien walczyć ? komu powinno zależeć ???
A trzeba było wystawić za drzwi i wtedy jest jasne albo ktoś chce ,stara się i wraca albo odchodzi. Proste , logiczne i klarowne ...dzisiaj to wiem ale uczyłem się tego długo .
Uczę się dalej ...chcę się uczyć .... nawet jak boli , kiedy przyjaciel mówi ,że zachowywałem się jak zaśliniony kundel przy suce z cieczką to też jest to nauka .......
Nie zgodzą się z Romkiem ,że nie mam szans w tej walce . Można mi wszystko zarzucić , że byłem cipą a nie facetem w tym związku , że dalem się  wziąć pod pantofel, ale tego ,że byłem złym ojcem NIE!
Wywalczę sobie ten dar jakim jest możliwość wychowywania dziecka .. i wiem ,że jest to możliwe . Choćby dlatego ,że chcę !!!
Tylko dlatego ,że jestem ojcem a nie matką nikt mnie tej szansy nie pozbawi ....bo na to ja po prostu nie pozwolę .
Przyjaciołom zawdzięczam fakt ,że nie jestem dziś emocjonalnym i fizycznym wrakiem i zawsze będę o tym pamiętał . A świat nie jest tak wredny jak go Romek przedstawia . Są na nim ludzie normalni i to ,że trafiłem na taki egzemplarz nie odbiera mi nadziei ,że jeszcze kiedyś będzie pięknie .
Finansowo pewnie też straty poniosę ....ale nie to jest najważniejsze . Kasa jest zawsze do zarobienia . Umiem , potrafię , chcę ....... dam radę  a najważniejsze jest teraz dziecko . I nie dlatego ,że chcę je mieć . Chcę tylko mieć szansę i możliwość wychowywania jej bo nie zrobiłem nic !!!!!! za co można by mi tą szansę odebrać .

Ania........

Kolejna sprawa i moje zdziwienie jest coraz większe .. . Wśród świadków  powołanych przez Kfiatuszka widzę nazwisko koleżanki Ani .... . Kolejna zagwozdka ....... . Nie znam dziewczyny , widziałem ją może trzy razy w życiu ... w domu też u nas nie bywała ... coś tu dziwnego .  Pewnie znów solidarność jajników ...pomyślałem , bo przecież wiem ,że Ania po rozwodzie , mąż alkoholik więc mają dziewczyny o czym pogadać ale i tak nie mogę sobie uzmysłowić ,cóż Ania może powiedzieć na temat naszego małżeństwa .....
Kfiatuszek przed sądem wita mnie promiennym uśmiechem pytając : Jak nastrój ?? .. jak przed sprawą mówię , ale widzę że ty masz dobry ... Tak ci się tylko wydaje ............
Sprawa ja sprawa ... powoli chyba zaczynam przywykać i nie budzi to już takich emocji .... po pierwszej rzygałem godzinę czasu a fakt ,że człowiek może przez kilka dni obyć się bez snu daje nadzieję ,że na fotosyntezę też da się przejść .
Zaczyna się spektakl . Kasia , tylko ,Kasia , zawsze Kasia ...... skąd pani to wie ?? Kasia opowiadała ??? ale cóż pani może powiedzieć z własnych obserwacji ????      ochhh zapłakana przychodziła do pracy i opowiadała jak mąż ją gnębi psychicznie i ZMUSZA do rozwodu ..........
Zaczynam pytać i ja ..   Czy w trakcie tych opowiadań wspominała dlaczego mąż zażądał rozwodu ?? nieeeeee, czy wspominała o swoim romansie z Krisem , który był przyczyną rozwodu ?? niieeeeee ... cze jeśli są panie takimi przyjaciół kami wspominała o swoim związku i kontaktach z panem Szurkiem ;)??? 
No chyba były to tylko kontakty służbowe ...żachnęla się ale plecki jej się wyprostowały i cala uwaga była skierowana na mnie a nie na sąd .  A poza tym wiem ,że pan Sznurek wyjechał do Kanady i z tego co wiem to wyjechał tam do kobiety !!!
A to niespodzianka :)) i dla mnie i dla Kfiatuszka . Obserwowanie ich min dawało mi cholerną satysfakcję . Mam wrażenie ,że i sąd był zainteresowany bo nie przerywał tej ciekawej dyskusji ...więc pytam dalej .... Czy w państwa banku obowiązują takie standardy ,że w kontaktach służbowych używa się określeń .. Kocham Cię Sznureczku ?? Tęsknie za tobą ..........
Tu już nie było odpowiedzi ......Ania wyszła z sali a misternie zbudowany plan poszedł zupełnie nie w tym kierunku .....   . Mogę się tylko domyślać co działo się dalej :))))))))))))

czwartek, 3 listopada 2011

Co sie nagrało .........................................


Audiogram z rozmowy telefonicznej 24 grudnia 2010 .



……Kochany Sznurku …….moje świeta są takie smutne i bolesne ….tak chciałabym to zmienić [klikanie klawiatury] mam nadzieję ,że Twoje będą bardziej radosne …….Kocham Cię ..kocham ..każdą każdą………………

….moje święta nigdy nie były takie smutne i bolesne ….Halo halo   cześć Kochanie  wiesz co Sznureczku …powiem Ci szczerze (tu odgłosy płaczu) ,że siedzę po prostu w pokoju i gapię się w choinkę którą sama ubrałam ze swoim dzieckiem  i nie wiem po prostu co z sobą zrobić (szloch) , wiesz nie wiem nawet co z sobą zrobić (szloch)……………było inaczej ,wiesz byłam ,z dzieckiem byłam z córką  byłam u teściowej , której nienawidzę ale byłam tam z dzieckiem…..teraz (szloch) …chore to wszystko …muszę Ci powiedzieć ,że …….wiem , po prostu dla mnie to jest zupełnie nowa sytuacja i ja o prostu nie potrafię sobie z tym poradzić(szloch) (…………..)

(……)  dostałam od męża książkę w prezencie ……..recenzję , to jest książka o człowieku który odniósł życiowy sukces …..sukces taaaa… i ….no i jak już odniósł życiowy sukces ….niestety ale ….mimo, że odniósł jakiś tam sukces to życie zakończyło się skandalem i upokorzeniem na końcu , książkę od męża ….dość wymowne!…………

……………wiesz co nawet nie zadzwoniłam ………..ona mi nigdy nie zrobiła nic złego, wysłałam jej życzenia ,dlaczego miałabym jej nie wysłać życzeń ,przecież Ela  nigdy nie zrobiła mi nic złego ,nie mam powodu żeby się na nią gniewać , czy tak w sumie wiesz …nie można powiedzieć o Teściowej , nie……….. . Cześć , haloo jestem sama ,naprawdę sama……



Kiedyś już chyba pisałem jak Kwiatuszek powiedział mi patrząc mi prosto w oczy ,że ona nie chce tego rozwodu . Dzień wcześniej słyszałem jak mówi do Krisa

„Chciała bym żeby on się o wszystkim dowiedział , przynajmniej wszystko było by już jasne …ale wiem,wiem kochanie ,że dla Ciebie było by to niewygodne , będę grać, grać , udawać dobrą żonę „.

Naflugałem jej wtedy ,że każde kłamstwo ma swoje granice , że można kłamać, ale okłamuje i mnie i kochanka, a to już jest jakaś choroba …….a tu kolejny kfiatek J))

Sznurka też okłamuje ….. ten szloch w trakcie tej rozmowy był tak  przekonujący ,że każdy by się dał na to nabrać , skrzywdzona kurwa sarenka……. . No rozumiem ,że czuła się samotna, to prawda, ale choinki  nawet palcem nie dotknęła . Przywykłem już do tego ,że mnie okłamuje , z trudem przywykłem do tego ,że okłamuje dziecko tłumacząc mu ,że jedzie ,że nie ma gdzie zaparkować a stoi wtedy pod śmietnikiem  słodko pierdząc z Krisem przez telefon, przywykłem, że kłamie znajomym i swojej matce opowiadając jaki ciężki ma los z awanturującym się codziennie mężem ………..

Ale teraz mnie zatkało ……..

Nowy kochaś , nowa „miłość „ i też zaczyna od kłamstwa ???!!!!

Jak chory trzeba mieś umysł żeby tak kłamać , każdemu i wszędzie a przy tym jak gra …. Jeszcze chwilę i mnie zrobiło by się jej żal . Biedna samotna opuszczona ……maltretowana przez męża krucha istotka tak bardzo samotna w ten wigilijny wieczór ………

A przy tym jaka dobra !!!! choinkę ubrała !!!!   i jaka drobna krucha i nieporadna ….  Nie wie co ma z sobą zrobić …. ale potrafi krzyczeć z każdym chlipnięciem ......

Przybywaj , przybywaj Sznurku !!!!!!!! Siodłaj konia i kląskając kopytami pędź mnie ratować pędź !!! Zły smok Bodo zamknął mnie w wieży i ja tu taka samotna i nieszczęśliwa ………. RATUJ  mnie RATUJ !!!!!!!!! ja tak cię kocham a ty tak daleko …………

Trudne chwile ....

Zbliżały się Święta …. Czas trudny szczególnie dla mnie …. Musiałem przygotować się na spotkanie z rodziną i przekazanie im mało fajnych wiadomości a  i tak ogólnie jakoś przykro mi było . Wszyscy w przedświątecznym pędzie , zakupy, sprzątanie ,prezenty a u nas zimno i nijako . Czas refleksji ….i znów poukładany jakoś umysł rozpada się na kawałki …………
Nie rozmawiamy ale jakoś trzeba się zorganizować więc zapraszam ją do rozmowy …co ze świętami ? jak one mają wyglądać ?   musimy to jakoś uzgodnić … Kwiatuszek milczy ….. . Po dwóch dniach pytam ponownie i tu już jest przygotowana . Zabiorę dziecko na wigilię do mamy skończymy wcześniej a potem ty pojedziesz z nią do swojej.  OK. . mówię …wrócimy wieczorem pierwszego dnia i drugi dzień będziesz mogła spędzić z dzieckiem . Poszło jakoś ale atmosfera całkiem nie świąteczna ………
Tak być nie może pomyślałem i choć namiastkę świąt dziecku trzeb stworzyć . Kupuję choinkę która znajduje tymczasowe miejsce na balkonie , kupuję prezenty ….. no tak dla Kfiatuszka też …symbolicznie ..książkę ale przecież to gest się liczy . Wigilia wolna więc biegnę jeszcze do sklepu … ot tak kilka potraw , połamać się opłatkiem choć wiemy oboje co się dziej ale dziecko będzie się lepiej czuło jeśli choć na chwile usiądziemy razem przy stole . .Kfiatuszek w pracy… może to lepiej bo mamy czas z małą dla siebie . Śniadanie dziecko wysmyrane po plecach ..(taki rytuał J) i ustawiamy choinkę . Mamy radochę choć smutno momentami tak ,że ciężko łzy powstrzymać .
Choinka stoi , wieszam światełka i dalej już dzielimy się na role . Mała ubiera ,ja trochę pomagam  a trochę rozrabiam w kuchni . Cztery pięć potraw ,symbolicznie ale tak żeby było , drzewko ubrane …niech dom wygląda na normalny …czasu niewiele …przecież jak wróci z pracy zabierze dziecko i pojedzie ..ale dajemy radę . 
Trochę zamieszania  ale karp usmażony , pierogi  i łazanki są ….wieszam ostatnie ozdoby na górnych gałęziach bo mała nie sięga sprzątamy i jeszcze tylko stół trzeba nakryć …
Dzwonek … wróciła … zdziwiona tym co zastała ale nie o to chodziło żeby ją zdziwić .Mała się cieszy bo jest choinka , prezenty …. Nasze …małe ale nasze święta ….
Strofując dziecko ..bo przecież zaraz jedziemy trochę niechętnie ale usiadła z nami do stołu . Milcząco , zimno …  atmosfery brak ale jeszcze wytrzymuję .
Opłatek …. hmm  …. Nic mi nie życz mówię cicho bo jeśli masz skłamać to szkoda się wysilać … Powodzenia ! słyszę ……
Poukładaj sobie życie i bądź szczęśliwa mówię i już w zasadzie koniec …
Idziemy! ….Tato a Ty ??? pyta dziecko ….. . Przyjadę po ciebie później . Jedź z nami nie będziesz tu przecież siedział sam ?? Nie mogę myszko ….. tym razem nie …. . Płacze , płacze , tuli się i prosi …jedź , zrób to dla mnie ……  Nie mogę .. zrozum .. zrobię dla Ciebie wszystko ale  nie mogę jechać …. Nie będę im psuł wigilii …
Ubieraj się !Wychodzimy !...
Tylko szloch dziecka rozdziera ciszę a ja ………….. ja ją zaczynam  nienawidzieć ….


Wychodząc już wieczorem z domu …tak na wszelki wypadek zostawiam włączony dyktafon…………

Sznurek ,Ania Kfiatuszek

Sznurek przewijała się ostatnio w opowiadaniach Kfituszka ale zawsze jakoś w kontekście koleżanki Ani . Ania pracowała razem z Kfiatuszkiem . Oj nasłuchałem się o niej różnych rzeczy......, że tylko imprezki ją interesują , w pracy nierób i tłuk któremu się nie chce nic robić ..., że matka gówniana bo o dzieciaka nie dba .. . Kiedyś ją sobie obejrzałem . Ładna dziewczyna ...no troszkę może zbyt mocny makijaż , może styl ubierania się lekko trącający dyskotekowym lansem ale dziewczyna miła . Kfiatuszek opowiadał ,że ma sieczkę w głowie bo tylko lans się dla niej liczy ....dziecko  (podobno)  tylko w angielski ciuch ubiera , że z drugiej ręki  to nie ważne ale angielski i jedyne co ją interesuje to clubbing ... łazi z koleżankami po klubach i szuka swojego  łosia :))). Opowieści o Ani były na porządku dziennym ..a to zagięła parol na kolegę z pracy i rywalizuje z sekretarką a to ślini się do kogoś tam innego ........ i w te opowieści zaczął wkradać się Sznurek . 
Współpracujący bank, przyjeżdża taki kolega , wszystko  załatwia ,miły przystojny ..i ta Ania..... , która na niego zagięła parol i strasznie chce się z nim umówić .........
Tym większe było moje zdziwienie jak zobaczyłem obecność Sznurka w Kfiatuszkowym otoczeniu .... . Krisa wywiało ... zniknął jak mgła poranna ...a może czegoś nie wiem bo tak naprawdę to już nie bardzo mi się chciało monitorować przepływ informacji . Ale mus to mus .
Wyjścia kontakt w pracy dawał im wiele możliwości a i po pracy zaczęły się znowu telefony i pisane już całkiem jawnie sms-ki.
Któregoś dnia szykując się na wieczorne spotkanie słyszę ,jak dziecku tłumaczy ,że idzie na spotkanie pożegnalne bo kolega z pracy -Sznurek wyjeżdża do Kanady .
Nieszczęśliwa kobieta .... . Jeden w Grecji drugi do Kanady się zwija ....... jedyne co mnie wkurwiło to to , że szykując się na spotkanie znowu użyła mojej maszynki do golenia w celu usunięcia futra .  Powiedziałem co myślę i co może teraz sobie z tym nożykiem zrobić ...i ... ucieszyła się ! " Dobrze będę miała ten bo mój już był taki tempy " . Chyba muszę zamykać maszynkę na klucz ...bo nie sposób upilnować ....
Późny powrót , książka z dedykacją " Kobiecie która pozwoliła mi uwierzyć ,że istnieje miłość ...." czy jakoś tak ..... pożegnanie było chyba czułe .........
Sms który przyszedł z numeru sprytnie zapisanego jako "Nowy numer " nie pozostawiał wątpliwości co do tego jak Sznurek wdepnął ....
"Kocham Cię .Kocham Cię bardzo .Każdy dzień bez Ciebie jest jak więzienie. Nie mam nawet jak do Ciebie maila napisać bo ciągle ktoś wchodzi. Tęsknię bardzo"
Machnąłem już na to ręką bo w sumie co chłopak winien , bycie łosiem przychodzi jakoś tak naturalnie ..a on jak widać ma wszelkie zadatki .  Dla mnie w zasadzie to nawet niezła informacja bo może zacznie Kfiatuszkowi zależeć na nowym związku i zacznie coś robić żeby mnie od swojej obecności uwolni ale marzyć można a Ania i Sznurek  jeszcze w moim życiu zaistnieli .....

środa, 2 listopada 2011

Co ma Sznurek do kfiatkowych majtek..

Czas mijał od sprawy do sprawy bo na takie okresy zacząłem go już w pewnym momencie dzielić . Niechęć i obrzydzenie do Kfiatuszka narastało we mnie coraz bardziej. W domu atmosfera grobowa … praktycznie ze sobą nie rozmawiamy. Póki co nie ma problemu podziału majątku ….. . Skłonny jestem nawet odstąpić od orzeczenia winy jeśli tylko dojdziemy do porozumienia w sprawie dziecka . I tu jest ciągły pat …….Ona chce wszystko ! propozycja kontaktu z dzieckiem  weekend co dwa tygodnie rozśmiesza mnie i oburza .

Niby dlaczego ja mam rezygnować z możliwości opieki i wychowania swojego dziecka ……..dlatego, że ją przepraszam za kolokwializm „cipa zaswędziała „????
Patologiczny nie jestem, dysfunkcyjny też nie …kocham dziecko i chcę się nią opiekować więc weekend co dwa tygodnie to każdy pieprzony są nawet w dzikim afrykańskim kraju mi przyzna …………………
 Próby mediacji które podejmuję spełzają na niczym . Mediator sądowy ….już była szansa na porozumienie i nawet Kwiatuszek wyraził swoją „łaskawą”  zgodę…….. układ nad wyraz niekorzystny …miałem chwilę słabości … trzy weekendy dziecko u mnie w tygodniu i jeden u niej …….. . Ale też nie ….. musiała się jeszcze zastanowić , porozmawiać z podpowiadaczami i …NIE . Nie zgadza się . Argumentacja taka jak poprzednio . BO MAŁA DZIEWCZYNKA POWINNA BYĆ Z MATKĄ .
Zmęczenie upływającym czasem i napięciem, które temu towarzyszy daje o sobie znać . Nie jest łatwo . Próbuję jeszcze raz ….może mediacja z adwokatami . Zapraszamy ich z panią Mecenas na rozmowę i próbujemy merytorycznie i bez emocji dojść do porozumienia …. Niee.. nie da się …… znów słyszę to samo ..weekend co dwa tygodnie a poza tym mogę co drugi tydzień odwozić i przywozić dziecko ze szkoły ….  jaka  kurwa łaskawa dla mnie ….. mam dość ustępstw z nią się tak nie da . Podejście jak żula z bramy …jak  jestem grzeczny to uważa, że jestem słaby. Ja pół kroku do tyłu …ona dwa naprzód ….. nieeee na to sobie nie pozwolę ………..Żadnych ustępstw! .Chce walki to będzie ją miała . Mam to w dupie . Wynik może być różny, ale przynajmniej będę miał świadomość, że zrobiłem wszystko co w moje mocy i sobie i dziecku będę mógł kiedyś spojrzeć w twarz …..
Źle się z tym czuję …poczucie bezsilności i straconego czasu i przede wszystkim tego ,że na tej wojnie dorosłych najbardziej ucierpi dziecko jest przerażające …… . Ciężko jest normalnie egzystować …
Kfiatuszek jakoś dziwnie spokojny , wraca do domu w normalnych porach .. telefon też rzadziej w użyciu .. sprawdzam …….
Kris gdzieś chyba zniknął … nawet nowa skrzynka mailowa i szybko po akcji z Olgą utworzone nowe konto na Nk jakoś dziwnie martwe ….. ma czas dla dziecka… nawet dużo czasu … na dajstówępójdęnapazurki już nie chodzi ..z fitnesu zrezygnowała ….dziwne ….  
Coś jednak mnie niepokoi …. Firmowa impreza …wraca nachlana  co raczej się nie zdarzało … paw prawie , że w  drzwiach , i jakaś dziwna regularność …. zapałała miłością do łyżew …. Uśmiech nie schodzi jej z twarzy …kompletny luz …jakby się nic nie działo …… pełen komfort …co przy stresach jakie ja przeżywam jest aż szokujące .
Rozmawiam z dzieckiem jak było na łyżwach … i słyszę ..fajnie …..pojeździłam ,mama też i jeszcze był wujek  „Sznurek” ( tak pieszczotliwie będę go tu nazywał).  Zawsze jest ? zawsze…….……
Jakoś tak od pewnego czasu to nazwisko pojawia się w jej rozmowach. Odświeżam pamięć …jakieś niby służbowe sprawy … jakieś wyjście wieczorem bo niby w ramach rewanżu za załatwienie jakiejś trudnej sprawy ….zaczyna mi się to układać w jakąś całość …………..
Pękam ….. zachowywałem do tej pory stoicki spokój ale teraz już przesadziła . Wiem, że dziecko słyszy ale emocje tym razem wzięły górę . Słuchaj suko mówię …umawiać możesz się z kim chcesz … i tak się z tobą rozwodzę ale do kurwy nędzy dziecka na swoje randki nie będziesz zabierać i z żadnymi wujkami nie będzie póki mieszkamy w jednym domu przebywać …………
Krzyk ,foch, obraza majestatu godne były Oskara J)))))) a po czasie okazało się , że po raz kolejny intuicja mnie nie zawiodła ……… .Zaczęła się era SZNURKA……………..

CZego sie można (....) (4) ....czyli dowiaduję sie ,że mam kochankę :)

Mam kochankę J …….szkoda ,że o tym nie wiedziałem …może wtedy moje życie erotyczne było by bogatsze w doznania J
Ale do rzeczy ….. kiedy już wyczerpuje się amunicja ,  wyciąga się ostatnie trupy z szafy . Z wąskiego grona przyjaciół jakie mi zostało i z którymi nie udało się jej wymóc na mnie ograniczenia kontaktu wybrała sobie JĄ  .
 Nooo .. pewne skojarzenia mogła mieć …. Imię takie samo jak mojej byłej dziewczyny, z którą mieszkałem przez prawie rok zanim poznałem Kfiatuszka .  Ale choć osoba nie ta, to zawsze można się do czegoś przyczepić ..

Znamy się z X od dzieciństwa , pamiętam jeszcze jak latała w śmiesznej czapce robionej na szydełku  kiedy przyjeżdżała odwiedzać swoją ciotkę. Kontakt mieliśmy mizerny  i okres dzieciństwa  pozostał tylko bladym wspomnieniem .
Nasze drogi skrzyżowały się dużo później … przypadek …ale po latach mieliśmy okazję się spotkać . Polubiliśmy się …. Wspólne imprezy , spotkania w gronie znajomych były początkiem naszej przyjaźni . Przyjaźni czasami szorstkiej, ale takiej która przetrwała lata . Byliśmy gdzieś tam obok siebie, każdy w swoim życiu i w swoich związkach, ale blisko. Służyć sobie radą ? pomagać w trudnych sytuacja ? normalne ….  Pośmiać się czasami z czegoś również … Kontakt raz był,  raz nie, bo każdy miał swoje życie, ale nie zapominaliśmy o sobie. Była na moim ślubie, ja byłem na jej.  Mam dwie takie przyjaciółki i jeśli ktoś mówi ,że przyjaźń między mężczyzną a kobieta jest niemożliwa - jest w błędzie .

Przez kilka lat nie mieliśmy kontaktu wcale. Zaaferowani nowo założonymi rodzinami skupiliśmy się całkowicie na swoim życiu prywatnym. Ona urodziła dziecko, dwa lata później urodziła się moja córka. Kiedy odnowiliśmy kontakty – byliśmy rodzicami małych dziewczynek.

Budowy domów znów nas zbliżyły …. Oni budowali dom , my również …. Pierwszy dom . Uczyliśmy siebie nawzajem , korzystaliśmy ze swojej wiedzy i doświadczenia … Odbywaliśmy po kilka telefonów dziennie, w stylu: „Słuchaj, gdzie mają dobry beton?” Dylatacje na parterze w jakiej robisz odległości? Jak gęsto kotwić styropian w ścianie trójwarstwowej? … Tak, tak – takie pytania zadawała kobieta – prawnik z wykształcenia J

… i nagle szok …. X jest moją kochanką !

No fakt Kfiatuszek nie po raz pierwszy żądał zerwania kontaktów z przyjaciółmi….ostatnią ostoją mojej niezależności. Teraz,  chciała mi odebrać ten ostatni kawałek przestrzeni jaki miałem …powiedziałem NIE…… .
Spotykaliśmy się , rzadko bo rzadko ale jednak ..X z mężem i ja plus kilkoro wspólnych znajomych . Kfiatuszek absolutnie nie życzył sobie w tym uczestniczyć. X miała świadomość, że Kwiatuszek ma na jej tle problem. Było jej nieprzyjemnie. Zastanawiała się wiele razy co może zrobić, żeby Kfiatuszka przekonać, że nie dybie na moją cnotę i nie zamierza zamieszkać w moim domu (co Kfiatuszek uporczywie insynuował). Odwiodłem ją od zamiaru napadnięcia Kwiatuszka pod pracą i dawania słowa honoru, próbowała więc zwabić nas oboje do siebie, żeby Kwiatuszek zobaczył na własne oczy, mógł poczuć się pewnie i bezpiecznie, żeby pokazać Kwiatuszkowi, że sama żyje w szczęśliwym związku, że buduje dom, który jest spełnieniem jej marzeń i nie poluje na nic, ani na nikogo. Kwiatuszek wielokrotne zaproszenia zlał z pogardą, a propozycję zaproszenia do nas rodziny X – kwitował: „Rób co chcesz, ja wychodzę”




Obecność X w moim życiu dawała mi poczucie normalności . Ktoś kto cię lubi , z kim można pogadać …o życiu, o budowie, o dzieciach .. i nagle sztandar powiewający nad całą sprawą …BODO MA KOCHANKĘ !!!!!!......  żadne tłumaczenia nie pomagały , chodź mówię zapraszają nas do siebie …chcą się spotkać i Ciebie poznać …. NIE ! ..dlaczego ? …NIE BĘDĘ SPĘDZAĆ CZASU Z TWOJĄ KOCHANKĄ I JEJ MĘŻEM !!!!.......
No jeszcze żeby mąż był jakiś   pizdowaty …ale to samiec …ALFA!!!!!!!!!!!  I to jaki !!!!!!!!!!!!!!…… nie dało się przetłumaczyć J
Pismo procesowe nie pozostawiało wątpliwości dla nikogo . Dowód ??? „Widziałam biling na którym było kilka połączeń z tym numerem telefonu „
Cóż było zrobić ,  upokarzające to było ale proszę przyjaciół o stawiennictwo w sądzie . Zgadzają się i przychodzą  ..oboje . Oboje mówią o tym jak długo się znamy jakie są między nami relacje , że się lubimy i akceptujemy , że nie ma w tym żadnych podtekstów ani drugiego dna …………… . Moja „kochanka „ i jej mąż ..świadkami w mojej sprawie ……  Paranoiczne ? Chore? Obsesyjne ??  Wyrachowane ?  Jak jeszcze można nazwać takie zagranie ??????????

Refleksje po dniu wczorajszym .....

Nigdy nie miałem brata .  Mam .....racja miałem dwóch stryjecznych . Zawsze mówimy o sobie brat... nie kuzyn ...tylko brat właśnie , Zżyci jesteśmy bardzo choć M był najmłodszy i długo nie mieliśmy z nim dobrego kontaktu póki nie podrósł i nie ożenił się .  Było fajnie rodzinnie i ...po bratersku....
Maj ...telefon ,który mrozi krew w żyłach. M nie żyje ........
Jedziemy wszyscy bo żadna wiadomość nie mogła nas bardziej zszokować .... miał przecież dopiero 36 lat.
Zostawił list ..." wybaczam ,żonie ale dopiero teraz przekonacie się jaka jest naprawdę ......."
W poniedziałek miał iść do adwokata założyć sprawę rozwodową .
W niedzielę odszedł .
Głupi chuj.... . Przerosło go to wszystko , nie dał rady i o nią nie poprosił . Zdradzała go... bywa............ , można to zawsze inaczej rozwiązać .
Dziś już go nie ma a ona ma już kolejnego trzeciego partnera ....
 Zapaliłem świeczkę ...   ja ..rodzina ...
.....jej nie było ...........

poniedziałek, 31 października 2011

CZego sie można dowiedzieć ....(3) czyli jak zostałem .......

Marzenka była znajomą ...dobrą znajomą .... dzieciaki uczyły się w jednej klasie i chyba się zaprzyjaźniły . Fajne dziecko , sympatyczni rodzice ......  Przyjaźń dzieci jest święta i jeśli tylko mają ochotę na przebywanie razem należy im to ułatwiać a czasem może nawet lekko stymulować . Wydawało mi się ,że nawet się zaprzyjaźniliśmy . Nasze dziecko bywało w ich domu. Dziecko Marzenki w naszym ..... . Tak jakoś fajnie i normalnie . Polubiłem dzieciaka. Zawsze chciałem mieć więcej niż jedno dziecko i nawet kiedyś poruszyłem ten temat w rozmowie z moim Kfiatuszkiem ......ale odpowiedź była z gatunku pozbawiających wszystkich złudzeń ...." TY chcesz mnie tym drugim dzieckiem całkiem udupić !!!!!........ nigdy w życiu " .
Wizyty koleżanki mojej córki dawały mi chwilowe złudzenie, że mam dwójkę wspaniałych dzieci ....czasem nawet zdarzało mi się powiedzieć do niej córciu .... mijały lata i wzajemna sympatia i zaufanie rosło . Oni zabierali naszą córę na wczasy , my ich .... każdy miał troszkę czasu dla siebie i  poczucie bezpieczeństwa - dziecko było w dobrych rękach .  Ale rozstanie zmienia wszystko . Solidarność jajników jest silniejsza  niż zdrowy rozsądek, a może nie tylko to ??? ...Mąż Marzenki też jest od niej starszy, a różnica wieku jest jeszcze większa niż u nas . Coś się tam kiedyś działo niedobrego w tym związku, ale nie dociekałem ..... bo przecież nie moja sprawa , a  ponieważ wyglądało na to ,że jest już wszystko Ok. zupełnie zapomniałem o sprawie . W każdym razie panie miały ze sobą wiele wspólnego.
Zawsze dbałem o dzieciaki jak były razem i starałem się im uatrakcyjnić czas ..... palmiarnia , basen, wystawa , sanki czy łyżwy ..... wspólne zabawy ..... dzieciak patrzył czasami takimi głodnymi oczyma kiedy przytulałem swoją córę  więc przygarniałem też drugą ..."przybraną" . Kiedy szły spać sny pod poduszkę wkładałem obu i obie dostawały buziaka w czoło przed snem .
Widząc Marzenkę na liście świadków mojej żony zdziwiłem się ale cóż ....pomyślałem przecież cóż złego może ona o mnie powiedzieć ?? a o nas ?? nie bywaliśmy u siebie .... dzieci tak ..........
I przyszedł ten dzień , tuż przed sprawą .... jakoś tak w piątek Kfiatuszek zakomunikował ,że mała do na przyjeżdża  i nocuje .. nawet się ucieszyłem ...w tej grobowej atmosferze dzieci wprowadzały tyle radości ......
Weekend jakoś minął i Marzena przyjechała odebrać swoje dziecko . Przyjaciółki usiadły sobie w kuchni pijąc herbatkę i szepcąc sobie coś do ucha, a ja zostałem zaangażowany przez dzieciaki do zabawy . Wojna na poduszki , zabawa w berka .. energii im nie brakuje i potrafią być męczące, ale czegóż się dla dzieci nie robi ....... radochę przerwał nam głos Marzenki ..."ubieraj się ....wychodzimy " ..... Dzieciaki posmutniały i nie bardzo miały chęć kończyć zabawę ale trzeba to trzeba . Znaleźliśmy się w przedpokoju . Tu dzieci jeszcze spocone i roześmiane podbiegły do mnie żeby się przytulić i pożegnać ....... I nagle zmroziło mnie ............
"Nie obmacuj mojego dziecka " wysyczała Marzenka ........
Nic bardziej nie mogło mnie zaskoczyć . Podniosłem się powoli z równie zdziwioną co zaskoczoną mina i pytam o co chodzi ..... dwie małe przylepy odskoczyły ode mnie równie zdziwione ta sytuacją ........ O co ci chodzi pytam raz jeszcze ale M szybko się ubrała i po dość zimnym i oficjalnym pożegnaniu opuściła nasz dom .
Byłem zaskoczony taką reakcją ale wtedy jeszcze nie wiedziałem co mnie czeka .... . Następnego dnia jadę ze swoim dzieckiem do szkoły i mała mówi do mnie " Tatusiu ...wiesz muszę ci coś powiedzieć . Mama wczoraj wieczorem jak położyła  się obok mnie  to powiedziała " Widzisz jakim tatuś jest zboczeńcem !? nawet ciocia Marzenka to zauważyła "
To nie mógł być przypadek . Nie będę opowiadał co usłyszałem na swój temat od pani adwokat kiedy opisałem jej ta sytuację ale nie było to przyjemne . Dziecko jej świadka ??? w waszym domu ??? sam pan się prosi o kłopoty !  ale cóż dzieci są winne ....lubią się przecież .... nasze sprawy nie powinny wpływać na ich zycie ! ... miała rację .... byłem głupcem !
Sprawa sądowa zaczęła się niestandardowo . Przeprosiłem i opowiedziałem całą sytuację . Konsternacja ? zdziwienie ? niesmak ? z twarzy słuchających  można było wiele wyczytać ......
Po jakimś czasie wchodzi na salę Marzenka ..... no cóż wiedziałem już ,że na pewno nie będzie bezstronna . Po wygłoszeniu pochwalnego peany na rzecz Kfiatuszka , gdzie było słychać , Kasia, tylko Kasia , zawsze Kasia ( tak zawsze Kasia lekcje odrabia  z córką ....skąd pani to wie? ....Od Kasi..) przyszedł czas na najmocniejsze uderzenie .   " Nie podobają mi się pewne zachowania pana XXX , ostatnio nawet musiałam mu zwrócić uwagę żeby nie obmacywał mojego dziecka " .........mnie aż w środku zatrzęsło ........ wyrazy twarzy sędziny nie sposób zapomnieć . Gdzie pani wtedy była ?? w kuchni piłam herbatę ; Ma pani uwagi co do zachowania a pozwala pani nocować swemu dziecku w tym domu ? ale ja ją oddaję pod opiekę Kasi , skąd pani wie kto się opiekował ?? (2/3 czasu ja) brak odpowiedzi , Czy uważa pani ,że dorosły mężczyzna nie może bawić się z dziećmi ? brak odpowiedzi ; Czy dzieci nie mogą dać dorosłemu buziaka ???? brak odpowiedzi ......
Nie sposób nie wspomnieć o tym ,że tydzień po tym incydencie po raz kolejny usłyszałem ,że mała przyjeżdża do nas na weekend  do nas, do domu pedofila  ......tym  razem powiedziałem nie , nie kurwa nie zgadam się .......
" To jest też mój dom .....będę robiła co chciała "
Smród cholerny, Marzenka nie odbiera telefonu , piszę sms-y...proszę odebrać swoje dziecko . Ze względy na sytuację nie może nocować w moim domu!!!!!!!!!!!!!!!
Ojciec przyjeżdża ..... foch... popsułem plany... dzieci płaczą i muszę tłumaczyć małej czemu tak musi być . Jakie to jest cholernie trudne ..........
Dzieci okazują się być najrozumniejsze ..... tłumaczę ...rozumieją . Jest im przykro ale rozumieją . Uśmiechem maskuję swoje uczucia a one dalej się lubią i czasem z żalem stwierdzają ....Szkoda ,że nie możemy razem pobyć . Ale rozumiem tato . Rozumiem wujku .
Tym gównem najłatwiej jest obryzgać faceta ....a i najtrudniej jest je z siebie zmyć  i gdyby nie dziecko ....moje dziecko , które przygotowało mnie na tą prowokację pewnie dzisiaj już bym nie istniał ........ A....... M .... no cóż .....nie wiem jakie uczucia nią kierowały ,że dała  się w to wszystko wkręcić ale jedno jest pewne ... NAWET GDYBY JEJ DZIECKO LEŻAŁO TWARZĄ DO ZIEMI , CHORE , NIERUCHOME ....NIGDY JUŻ JEJ NIE DOTKNĘ .. żadnego innego dziecka też , jak będzie się jakieś topić to zadzwonię po pomoc ...niech jadą , jak będzie wychodzić na ulicę pod nadjeżdżający autobus ...nie złapię za ramię ..już nigdy....
Tragiczne jest to ,że do rozgrywek dorosłych włącza się dzieci ... cóż one winne czy kiedykolwiek zrozumieją dlaczego nie mogą bawić się razem .....
I tak przekonałem się ,że kobiety są zdolne do wszystkiego a rozwód to nie bułka z masłem ... to woja ....brudna wojna na której wszystkiego można się spodziewać ...  spodziewać ze strony kogoś kogo jeszcze tak niedawno uważałem za najbliższą mi osobę , kogoś bez kogo nie wyobrażałem sobie życia .........
Czułem już tylko obrzydzenie ..........................

czego sie człowiek może w sądzie dowiedzieć o sobie(2) czyli co może być wykorzystane przeciwko tobie ...

Branża w której pracuje jest dość hermetyczna . Znamy się wszyscy jak łyse konie . Z wieloma klientami po kilkanaście lat choć często tylko telefonicznie . Praca i życie prywatne często mieszają się w rozmowach bo choć na odległość to ludzie którzy się lubią, dzielą się swoimi radościami i smutkami . Czasami czujemy się jak wielka rodzina . Może to wydać się dziwne ale taki kontakt pomaga często w biznesie . Jak trzeba komuś pomóc to się pomaga jak trzeba wysłuchać to się słucha . ....... dziś ktoś ma problem jutro mnie może się zdarzyć ... po prostu życie ..........
Odpowiedź na mój pozew sam nie wiem czy mnie bardziej rozśmieszyła czy przeraziła .....
" Przez telefon mówi do swoich klientek moja ty piękna , kotku ....... co świadczy o jego rozwiązłości "
No takich rzeczy się nie spodziewałem :))), przez dziesięć lat nie słyszałem słowa uwagi dotyczącego moich rozmów , z każdej minuty swojego czasu byłem rozliczany a tu taki klops ....... cóż było robić ... niechętnie bo wszak to mieszanie obcych ludzi w swoje prywatne sprawy zaprosiłem moje "kotki " na sprawę w sądzie .... . Mężatki , niektóre już babcie , starsze o 10 czy 20 lat .. śmiały się mówiąc ,że to naturalne ...tak się rozmawia i jest to po prostu miłe ..... ,że znamy się od 20 lat a widzimy dziś po raz pierwszy i ,że okoliczności je przerażają .... . Śmieszne ??? ale prawdziwe .........
Gdyby nie fakt , że to sala sądowa i strasu mi nie brakowało sam śmiał bym się do rozpuku .........
Ale to jeszcze nie wszystko ....... . Jestem dość otwarty w stosunku do ludzi . Mówię dzień dobry wchodząc do sklepu i uśmiecham się do sprzedawczyń . Nigdy nie wciskają mi starego towaru , dyskretnie podając świeżutkie pieczywo przyniesione z zaplecza .  Sąsiadkom też się kłaniam . Pozwalam sobie na drobny komplement . Zauważam ,że właśnie kupiły sonie coś nowego albo zmieniły fryzurę . Lubimy się . Kilka lat życia w akademiku i  studencka praca po dobrej stronie granicy przyzwyczaiły mnie do troszkę innych zachowań niż ogólnie akcepotwalne w tym kraju .  Hiszpanie przywitanie się przez podanie ręki uważają za zimne sztywne i zdystansowane . Angole czy irlandczycy również . Wprawdzie podczas pobytu w Rosji   nie mogłem do końca zakceptować obyczaju całowania się przez mężczyzn w usta  :)))))ale tak oni właśnie okazują swoją sympatię . Szczególnie po wódzie . Buziak w policzek w normalnych krajach jest normalnym powitaniem w stosunku do osoby którą się zna i lubi . Nie ma w tym zadnych podtekstów .I zawsze tak miałem ....zanim poznałem swojego Kfiatuszka i teraz ... nie zmienię tego w żaden sposób . Nigdy nie było z tym problemu bo przecież nie latam po mieście i nie rzucam się na wszystkie napotkane kobiety ale sprawa zmienia nastawienie ....................
" obściskuje wszystkie sąsiadki , całuje je ....jest seksualnym zboczeńcem "  . Adwokat pyta czy wszystkie , nie tylko te które zna....... Ale tylko te młode czy wszystkie , babcie też ???? .......babcie u nas na osiedlu nie mieszkają ...........
Nawet jej pani adwokat nie potrafiła powstrzymać się od śmiechu .......

Wspomnień czas ...

Siedzę sobie i myślę jaki człowiek jest głupi i jak czasami zapatrzony w siebie i skoncentrowany na zaspakajaniu własnych potrzeb zaczyna żyć w jakimś równoległym świecie .........
Dziecko rosło i naturalnym było, że trzeba dbać o jej rozwój i zdrowie . Jakoś tak naturalnie spadł na mnie obowiązek dbania o stan uzębienia małej .  Problemów nie było ale wszak trzeba dziecko przygotowywać do wizyt u stomatologa więc łaziliśmy na okresowe kontrole szukając jednocześnie najbardziej odpowiedniego .
Wreszcie jest ...... fajna kliniczka i człowiek z niesamowitym podejściem do dzieci .... mała z uśmiechem pokazywała swoją paszczę i uśmiechnięta schodziła z fotela umawiając się na kolejną wizytę .
Mamusia też postanowiła zadbać o swoje ząbki . Wprawdzie ma ładne i zdrowe ale kontrola , czyszczenie ....wymiana plomb ..... zaczęła chodzić razem z nami .
Stomatolożce nie podobało się coś na zdjęciu i zaczęła otwierać jakiegoś dawno zaleczonego zęba . Miała chyba zły dzień , bo udało się jej go przewiercić .... .  Kfitauszek po powrocie zaczął cierpieć coraz bardziej . Paszcze spuchnięta i ból nie do zniesienia .  Weekend czas trudny ale od czego mam siostrę lekarza ..... telefoniczna diagnoza i jak wariat szukam antybiotyków ..... . Fakt potrafię być przekonywujący .... brak recepty nie jest problemem ... jak jest się dla ludzi miłym to pomogą w każdej sytuacji . Mam !!! szczęśliwy ,, że mogę jej ulżyć w cierpieniu  czekam do poniedziałku . Jedziemy razem i na hasło usunąć robię sporą awanturę ......usuwać w stanie zapalnym ????  ktoś tam nie myśli lub w brutalny sposób próbuje naprawić własny błąd .....  . W pracy sporo napięć ale nie to jest najważniejsze . Siedzę przy telefonie i szukam kogoś ..... kto mógłby pomóc ......Mam telefon ! nazwisko ! najlepszy specjalista w mieście ..... dzwonię i kompletna klapa .....terminy dwumiesięczne .... . Nie poddaję się tak łatwo i dzwonie raz jeszcze . Nie mając już argumentów mówię szczerze : To moja żona , ja ją tak kocham a ona bardzo cierpi .... potrzebuje pomocy lub chodźby rady co robić dalej ....chociaż 5 minut czasu i konsultacja....bez względu na porę ... proszę  ........ 
Asystentka po chwili milczenia mówi mi ,że dawno nie słyszała czegoś pięknego i mówi ,że znajdzie czas i termin . Jedziemy  ...dzień stracony praca leży ale jest ! da się ten ząb uratować . Koszty nie grają roli .. mówię ....., ważne żeby było dobrze ....
Po powrocie do domu słyszę rozmowę żony opisującą swoje perypetie . " No wiesz , załatwiłam sobie wizytę , udało  i się ...... miałam szczęście , że pani profesor miała akurat czas ... no wiesz ktoś nie dojechał na wizytę ......"  Wychodząc do pracy , trzeba było nadrobić przecież stracony dzień pomachałem do niej stojąc przy samochodzie . Pieszczotliwie pozdrowiła mnie fuckiem. Słowa dziękuję  nie usłyszałem do dziś .......................
W zasadzie chyba już wtedy powinienem zdać sobie sprawę ,że jestem tylko i wyłącznie narzędziem .... ale duma z tego jak sobie z tą sytuacją poradziłem , w pełni zrealizowana potrzeba opieki , poczucie własnej samczej mocy .... nie dopuszczały do mojego mózgu żadnego sygnału .........
Teraz w sądzie słyszę ,że nigdy nie dałem jej odczuć że była dla mnie ważna .............nigdy..........

niedziela, 30 października 2011

Czego się człowiek w sądzie o sobie może dowiedzieć (1)

Pozew dotarł i Kfiatuszek też swoją kopie otrzymał . Tłumiona furia była nie do ukrycia pod maska pogardy jaką starała się mi okazać na każdym kroku . Wszystko już było jasne . Telefon jako dowód rzeczowy znajdował się w moich rękach a i resztę papierów zabezpieczyłem. Napięcie rosło choć dla dzieciaka starałem się pewne rzeczy łagodzić. Niedzielny obiad ?? i tak gotuje i tak więc może warto zjeść razem ... puszczając mimo uszu przytyki ,że wykorzystam to w sądzie i , że chcę ją otruć miałem nadzieję ,że choć w minimalnym stopni da to dziecku poczucie ,że jeszcze jesteśmy rodziną . Wdzięczności nie oczekiwałem ,rewanżu również ......... i słusznie . Nie zdarzyło się nigdy.....
Kfiatuszek zaczął biegać gdzieś wieczorami jak słusznie podejrzewałem ..do adwokata  i nie trzeba było długo czekać  na odpowiedź na pozew ....... czytam i własnym oczom nie wierzę ....... oczywiście pozew z reakcją przewidywalną czyli JA mam być winny rozpadowi związku , tak jak bym to ja znalazł sobie kochankę jakbym to ja powiedział , że chcę odejść ......ale dajemy po kolei .... "zawsze dbała o dom prowadzenie domu było tylko na jej głowie i tylko ona  go utrzymywała "
Dbała ......hmmm.....w  trakcie rozprawy sądowej zadałem pytanie jednemu z jej świadków co Kfiatuszek do tego domu kupił ????   Och jaki wrzask się podniósł ,że ja wszystko materialnie , że sam kupowałem nie dając jej możliwości wyboru , że tyranem jestem i tylko kasa .......... . Troszkę to nie tak . Lubie coś mieć i kiedy Kfiatuszek dumny wypowiadał największe kłamstwo świata "Przyrzekam ci miłość , wierność ... oraz ,że Cie ni e opuszczę " ......... miałem już jakieś własne mieszkanie , małe bo małe ale miałem , mieszkanie urządzone i wyposażone .
Nie o to pytam !!!! zaperzyłem się .. pytam  bo skoro pozwana mówi , a świadek to potwierdza ,że była taką dbającą o dom matka polką to proszę mi pokazać jeden drobiazg który do tego domu kupiła ???? wazonik, obrus , firankę , serwetkę ? garnek do kuchni ? ......... cokolwiek !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Cisza ....... jakoś tak było, że ani ona ani świadek nie potrafił znaleźć odpowiedzi .....
Prowadzenie na jej głowie ??? to znaczy co ????? no fakt , odkurzać odkurzała , ja jechałem na mopie w tym czasie , pranie ??? toż pralka automat ....... no fakt prasować nie lubię ale  nie uciekam tylko jak trzeba to robię i nie raz wieczorem jak prasowałem sobie koszulę i dziecku coś co sobie nagle wymyśliło słyszałem wyprasuj mi moje koszule bo nie mam w czym iść do pracy . To prasowałem bo zmęczona była albo musiała się właśnie wykąpać .......
Gotowała ???? nieeeeeeeeeeeee   ja gotowałem bo " ty lubisz i potrafisz " . Nie zapomnę dnia kiedy wróciłem w sobotę do domu po całym dniu pobytu na budowie i wiedząc siedzącą lalunię przed telewizorem spytałem co dzisiaj na obiad ........... : " CO ZROBISZ TO ZJEMY " ......... nawet kurwa herbaty nie zrobiła choć wiedziała że wracam ..................
Utrzymanie domu było tylko na jej głowie ........... no tak to jest do udowodnienia . Po urodzeniu dziecka trzy lata nie pracowała ...decyzja wspólna to fakt ale to, że w tym czasie zmieniamy mieszkanie , kupujemy działkę , zmieniamy auto i kupujemy drugie dla niej świadczy a tym ,że tylko ona dom utrzymywała ...... . No i najważniejsza rzecz ................. nic jej nie kupowałem!!!!!!! . Nigdy . No szlag mnie trafia i jadę po sklepach tam gdzie mam karty stałego klienta . Wydruki zakupów nie są problemem bo ludzie chętnie to udostępnia choć ciężko przechodzą mi przez gardło słowa tłumaczenia po co jest mi to potrzebne .
Dziewczyny w Deni Cler dostaja szoku ........ robią mi kawę i wspominają jak przyszedłem tam pierwszy raz , jak dziecko zasypiało mi na rękach kiedy ona szalał w przymierzalni jakie zdziwione były kiedy wpadałem sam kupując jej coś ładnego bo chciałem jej sprawić przyjemność ...... .
Kładę papiery na biurko sędziny i czegóż się dowiaduję ??????  Te wszystkie ciuchy kupowane były nie dla niej bo na wydruku jest rozmiar 40 a ona jet drobna i szczupłą osobą ........ . Kopanie się koniem !  Amerykański 40 a polski 36 zdawało by się normalne ale cóż pozostaje zrobić mężczyźnie ?? na słowo nikt mi nie uwierzy ......to wyciągam całą pieprzoną szafę i robię zdjęcia ciuchy metki , niektóre jeszcze nie używane ....... wiszą ....są ...w jej szafie ............. szczęka opada nawet mojej adwokat bo takiej ilości się nie spodziewała a ja uboższy o parę setek na tusz do drukarki i bogatszy w nowe doświadczenia  ...przygotowuję  się do następnej rozprawy ..........
Rozprawy na której znów będę musiał udowadniać , że jest inaczej. Inaczej niż pisze sie w kolorowych pisemkach dla kobiet inaczej niż słyszy sie wszędzie , bo kto  jest w stanie na słowo uwierzyć, że facet jak muł targa zakupy do domu , gotuje obiad, kąpie i usypia swoje dziecko , rozmawia z nim i słucha tego co ma do powiedzenia, jakie ma problemy i jakie sukcesy , co przeżywa i czego potrzebuje. Że dba o swoją żonę i pomaga jej w karierze ,że facet potrafi dawać a nie tylko brać ............................ . W tym matriarchalnym kraju gdzie pomniki matki polki stoją w każdym mieście a pomnika ojca polaka nie uswiadczysz ...... Kto ?

wczoraj...

Troszkę plątają się czasy ale ciężko jest swoje życie opowiadać.  Wczoraj Kfiatuszek dał kolejny popis . Częstotliwość "szkoleń" w ostatnim czasie wzrasta a i powroty coraz późniejsze i choć to nie mój juz problem to czasem to wkurza a czasem cieszy . Wkurza bo nawet nie informuje ,że w sobotę jej nie ma a cieszy bo mamy z dzieckiem czas dla siebie .
Zasadniczo radość . Radośc dziecka jest moją radością a widok dziecka które po informacji biegnie do swojego pokoju i cichutko krzyczy ...hurra ! bedziemy sami ...rozczula . Mama wyjeżdża na trzy dni a dziecko szczęśliwe przybiega wieczorem ze swoją poduchą i kołderką i mówi śpię z tobą :))) .  Radzimy sobie ze wszystkim ...lekcje odrobione ( uff ..wreszcie mi nikt nad głową nie stoi ) i czas na zabawę i inne zajęcia mamy . Wspólne smażenie  .... no dobra ..pierwsze samodzielne smażenie naleśników przez małą kończy się sprzątaniem całej kuchni ale ileż daje satysfakcji ...... . Powrót mamy i pierwsze słowa dziecka : cześć mamo kiedy znowu wyjeżdżasz ....nie mniejszą :)
Wczoraj też siedzieliśmy sami . Córa chyba potrzebowała towarzystwa bo zaczęły się telefony do koleżanek . Dzień nieszczególny bo wszyscy w rozjazdach albo gdzieś na cmentarzach ale w końcu udało mi się " ukraść :)" dziecko i lecimy razem na basen. Dziewczyny miały super zabawę i widok uśmiechniętych dzieciaków mnie również wprowadził w dobry nastrój . Z Kfiatuszkiem minęliśmy się w drzwiach ......., wracamy i ..... jakoś tak dziwnie ...siedzi i ogląda sobie telewizję . Rozpakowałem dzieciaki one się bawią a ja szykuję kolację . Biegają cieszą się mówią na co mają ochotę . Kfiatuszek siedzi. ....... Zjadamy kolację i dzieciaki mają jeszcze trochę czasu na zabawę ..... trochę walki o czas ... nie napieram ale jakieś zasady muszą obowiązywać ... koleżankę trzeba odstawić o przyzwoitej porze rodzicom ......a Kfiatuszek siedzi . No cóż , dzieci wybawione , pakuję koleżankę do auta i odwożę do rodziców . Po drodze dziecko mnie pyta : Co stało się pani Kasi ???? nawet do nas nie wyszła ...nie przywitała się ..czy ona mnie nie lubi ?????
nie znalazłem odpowiedzi .................................................................

chomik....

Zanim dojdę do tego co można się o sobie w sądzie, muszę jeszcze parę sytuacji opisać :). Tak ja agresja może być bierna i czynna tak ssanie ma również wiele odmian... .
Przykładem, będzie chomik bo jest to przykład wyrazisty i porusza wszystkie aspekty. Ale do rzeczy .
Dziecko wymarzyło sobie zwierzątko . Ciesze się bo uczy to i wrażliwości i poczucia obowiązku , choć i tu trzeba doznania stopniować . Rozmawiamy jakie i targujemy się z małą jakim futrzakiem będzie się opiekować . Problem z wyborem ?? był bo zastrzeżeń ze strony mamy jest wiele ale w końcu kiedyś przychodzi ten dzień i słyszę mama zgodziła się i obiecała mi kupić chomika .
Jest ok. .... cieszę się bo wreszcie dziecko będzie szczęśliwe ale chomika jak nie ma tak nie ma . Coraz częściej jest za to wykorzystywany do szantażu . "jak tego nie zrobisz zapomnij o chomiku " , " Jak będziesz się tak zachowywać to Ci nie kupię chomika " ... . Imieniny dziecka nic , urodziny nic , gwiazdka nic ......  powstrzymuję się ... bo mama obiecała.... ale już w końcu nie wytrzymałem , i w którąś sobotę nie zważając na foch mamy wsadziłem małą do auta i jest gryzoń jeden .Godzinka czasu ...tyle mniej więcej  trzeba było poświęcić ,żeby załatwić całą sprawę .
Syndrom chomika działa praktycznie zawsze . Rozdział od stołu , łoża i kasy ma swoje konsekwencje . Ktoś tu się zbuntował i przestaje dostarczać .... już nie da się zadzwonić powiedzieć kup mi jakiś szampon , odżywkę i podpaski ......a zapasy się kończą szybko . Pierwszy skończył się szampon .... . Widzę ,że nie ma i zastanawiam się co w tej sytuacji zrobi i .............. używa mojego .... . Kupuję męski , " FOR MEN" napisane dużymi bukwami ...i dalej używa . Wyzłośliwiam się ,że jak będzie męskich kosmetyków używać to wąsy jej jeszcze większe urosną ( do tych pór nie zauważałem ale Kris gdzieś tam pisał o wąsiku .....przyjrzałem się- ma ) .... achh przynajmniej łupieżu nie będę miała .
Łupież łupieżem ale tak jak niektórzy z was zastanawiałem się w pewnym okresie jak oni dają sobie radę z telefonami .  Połączenia z Grecją są cholernie drogie . Kris jest RED NECK więc na specjalnie dużą kasę nie ma co liczyć , Kfiatuszek jedzie na karcie Tak Taka ...... nawet tu zabrakło jej odrobiny rozsądku ... dostałem kiedyś parę kart od operatora , leżały w szafce to sobie po prostu wzięła ..  . Kiedyś sprawdzając torbę pod kontem "bezpiecznego" telefonu zajrzałem też  do jej portfela . W jednej przegródce 50 Eur . Kupiła ??? po co ??? Kris przysłał ?? .......kotłowanina myśli i brak odpowiedzi ale ............... po ostatnich wczasach jeszcze wspólnych została jakaś końcówka i leżała sobie spokojnie w szafce czekając na lepsze czasy . Sprawdziłem ...    niewiele z tego zostało . Pytam się grzecznie czy brała choć wrze we mnie już wszystko i słyszę : NIE! Za kogo ty mnie uważasz ! .. oż kurwa a ja ślepy jestem i zwidy mam .  Gdyby nie to ,że jeszcze wtedy był etap zbierania dowodów to chyba kazał bym ten portfel zjeść ..........
Kiedyś zastanawiając się , czy też raczej dyskutując o zdradzie sam osobiście stwierdziłem ,że od fizycznej zdrady gorsza jest zdrada psychiczna . Kłamstwo boli najbardziej bo rani duszę a danie dupy na boku tylko ego . Słuchając rozmowy Kfiatuszka z Krisem o  planach na dalsze wspólne życie , o tym gdzie będą mieszkać .. jak będzie im się żyło czułem się sponiewierany , zeszmacony ............
Oni mieli wspólne plany ........ pech chciał ,że po tej rozmowie popsuł się w domu telewizor . Jak zawsze najpierw diagnoza potem decyzja . Znam już koszt naprawy więc pytam co robimy ???? Odpowiedź : "SZKODA NAPRAWIAĆ , PRZECIEŻ I TAK MIELIŚMY KUPIĆ NOWY " !!!!!!
Kto tu ma schizofrenię ???? My z bodo mamy kupić , My z Krisem będziemy mieszkać........
choroba czy wyrachowanie ??? Nikt nie chce wierzyć ,że ludzie są tacy źli , że mogą być tak zimni i wyrachowani......
Kiedyś wyrzuciłem jej brata z domu bo przyszedł w odwiedziny i dziwnym sposobem wychodząc do kieszeni wpadła mu skarbonka dziecka . Sama wpadła . Dostał w ryj i ma zakaz wstępu . Dzieciak naszykował sobie kiedyś 700 na pieska ....zbierała jakiś czas i położyła sobie pod skarbonką ....wyparowały .....
Wystarczy ?? mnie nie ...... . Żarówki mają to do siebie ,że się kiedyś przepalają , :Ciemno  w tym pokoju " słyszę ..... i nic ... chodzi jakby to jej zupełnie nie dotyczyło ...... kupuję żarówkę i zmieniam bo jak też tu mieszkam i dziecko i tym sposobem Kfiatuszek osiąga swój cel . Niech kupi niech wyda . Szkoła mamusi która poznając nowego faceta jedzie z poprzednim na wczasy bo zawsze jeszcze za coś zapłaci . Tak Andrzeju ! byłem świadkiem tej rozmowy ....................
Mydło się kończy w domu ... kupuje paczkę , potem drugą ........ teraz wziąłem na przetrzymanie ...dwa dni bez mydła ( dobrze ,że w płynie mamy i mamy czym się z dzieckiem myć ) ....uff wreszcie kupiła ... 4 kostki......
Jakoś to wytrzymuję , muszę jeszcze czas jakiś .......wytrzymam .......
Choć czasami mi puszczają hamulce ale w tym momencie chyba tylko mężczyźni mnie zrozumieją .
Wchodzę któregoś dnia do łazienki , musiałem coś wziąć a Kfiatuszek peklował się w wannie przed "spotkaniem towarzyskim"  i co widzę ????? .....goli się moją maszynką !!! Zimno choć wkurwienie moje sięga zenitu mówię ,że koło dupy mi lata z kim chodzi na randki i co robi ze swoją cipą ale nie życzę sobie żeby goliła ją moim nożykiem........      Ach...mówi Kfiatuszek z uśmiechem ...przełożę sobie ten nożyk do swojej maszynki bo swój miałam taki tempy  .  Jaki pan taki kram tempoto i trzasnąłem drzwiami bo tylko żywcem zakopać było by dobrym wyjściem ...........
Każdy ma takiego Kfiatka na jakiego sobie zasłużył - powiedział mi przyjaciółka ale nawet jeśli to kara za moje kawalerskie życie to przecież wszystko ma swoje granice ............