poniedziałek, 31 października 2011

Wspomnień czas ...

Siedzę sobie i myślę jaki człowiek jest głupi i jak czasami zapatrzony w siebie i skoncentrowany na zaspakajaniu własnych potrzeb zaczyna żyć w jakimś równoległym świecie .........
Dziecko rosło i naturalnym było, że trzeba dbać o jej rozwój i zdrowie . Jakoś tak naturalnie spadł na mnie obowiązek dbania o stan uzębienia małej .  Problemów nie było ale wszak trzeba dziecko przygotowywać do wizyt u stomatologa więc łaziliśmy na okresowe kontrole szukając jednocześnie najbardziej odpowiedniego .
Wreszcie jest ...... fajna kliniczka i człowiek z niesamowitym podejściem do dzieci .... mała z uśmiechem pokazywała swoją paszczę i uśmiechnięta schodziła z fotela umawiając się na kolejną wizytę .
Mamusia też postanowiła zadbać o swoje ząbki . Wprawdzie ma ładne i zdrowe ale kontrola , czyszczenie ....wymiana plomb ..... zaczęła chodzić razem z nami .
Stomatolożce nie podobało się coś na zdjęciu i zaczęła otwierać jakiegoś dawno zaleczonego zęba . Miała chyba zły dzień , bo udało się jej go przewiercić .... .  Kfitauszek po powrocie zaczął cierpieć coraz bardziej . Paszcze spuchnięta i ból nie do zniesienia .  Weekend czas trudny ale od czego mam siostrę lekarza ..... telefoniczna diagnoza i jak wariat szukam antybiotyków ..... . Fakt potrafię być przekonywujący .... brak recepty nie jest problemem ... jak jest się dla ludzi miłym to pomogą w każdej sytuacji . Mam !!! szczęśliwy ,, że mogę jej ulżyć w cierpieniu  czekam do poniedziałku . Jedziemy razem i na hasło usunąć robię sporą awanturę ......usuwać w stanie zapalnym ????  ktoś tam nie myśli lub w brutalny sposób próbuje naprawić własny błąd .....  . W pracy sporo napięć ale nie to jest najważniejsze . Siedzę przy telefonie i szukam kogoś ..... kto mógłby pomóc ......Mam telefon ! nazwisko ! najlepszy specjalista w mieście ..... dzwonię i kompletna klapa .....terminy dwumiesięczne .... . Nie poddaję się tak łatwo i dzwonie raz jeszcze . Nie mając już argumentów mówię szczerze : To moja żona , ja ją tak kocham a ona bardzo cierpi .... potrzebuje pomocy lub chodźby rady co robić dalej ....chociaż 5 minut czasu i konsultacja....bez względu na porę ... proszę  ........ 
Asystentka po chwili milczenia mówi mi ,że dawno nie słyszała czegoś pięknego i mówi ,że znajdzie czas i termin . Jedziemy  ...dzień stracony praca leży ale jest ! da się ten ząb uratować . Koszty nie grają roli .. mówię ....., ważne żeby było dobrze ....
Po powrocie do domu słyszę rozmowę żony opisującą swoje perypetie . " No wiesz , załatwiłam sobie wizytę , udało  i się ...... miałam szczęście , że pani profesor miała akurat czas ... no wiesz ktoś nie dojechał na wizytę ......"  Wychodząc do pracy , trzeba było nadrobić przecież stracony dzień pomachałem do niej stojąc przy samochodzie . Pieszczotliwie pozdrowiła mnie fuckiem. Słowa dziękuję  nie usłyszałem do dziś .......................
W zasadzie chyba już wtedy powinienem zdać sobie sprawę ,że jestem tylko i wyłącznie narzędziem .... ale duma z tego jak sobie z tą sytuacją poradziłem , w pełni zrealizowana potrzeba opieki , poczucie własnej samczej mocy .... nie dopuszczały do mojego mózgu żadnego sygnału .........
Teraz w sądzie słyszę ,że nigdy nie dałem jej odczuć że była dla mnie ważna .............nigdy..........

18 komentarzy:

  1. Cześć Bodo. Ja nie wiem, czy one są nienormalne z natury czy my tylko trafiliśmy na takie egzemplarze? Moja też twierdziła, że zawsze wszystko było na jej głowie, nigdy nie mogła na mnie liczyć i nigdy nie była dla mnie ważna. Nie ważne, że po ślubie robiłem kanapki i zawoziłem codziennie o 5 do pracy, nie ważne, że zwalniałem się ze swojej, aby przywieźć ją do domu, nie ważne, że zafundowałem jej operację plastyczną, bo źle się czuła po porodzie, nie ważne, że kupiłem jej trzy samochody (każdy był nieodpowiedni), nie ważne, że pierwszy komputer, pierwszy rower miała ode mnie. Nie ważne, że jeszcze jak się uczyła ze swojej skromnej wówczas pensji opłacałem jej korepetycje, nie ważne, że załatwiłem pracę jej, nie ważne, że załatwiłem pracę jej siostrze, nie ważne, że byłem na każdy dzwonek, nie ważne, że z każdej podróży służbowej przywoziłem drobiazg, nie ważne, że pierwszy rower, pierwszy komputer jej siostry kupiłem ja, nie ważne, że zostawiłem wszystko i gnałem z jej matką samochodem jak jej dziadek umierał, nie ważne, że zbudowałem dom, dałem spokój i stabilizację, nie ważne, że podzieliłem się wszystkim co miałem. Nie ma dla mnie miejsca na tym świecie. Teraz już wiem. Nie zmienię się i możecie się teraz śmiać, że zagłaskałem, za dobry byłem. Może i byłem ale ja się nie zmienię i zawsze w życiu spotka mnie to samo. Tylko czy aby na pewno to ja zwariowałem czy to wszystko obok? To pytanie niech pozostanie retoryczne. Trzymajcie Cię i życzę Ci Bodo, nie tyle wygranej w sądzie (tego też) ale żebyś się po tym wszystkim pozbierał. Ja nie mogę, mimo że minęło właśnie dwa lata. Cześć.

    OdpowiedzUsuń
  2. A trzeba było nie czytać "Pigmaliona" w młodości . Jednak egoistom żyję się lepiej . Pewnie ciężko jest zmienić siebie i człowiek o normalnym serduchu podchodzi do tego tak jak ty " komu mam ufać jak nie własnej żonie " to twoje sowa a i ja je wypowiedziałem kiedys . Jest taka książka " W co grają ludzie " polecam , może uchroni cie to przed kolejnym rozczarowaniem .
    bodo40

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy wszystkie, ale może ten konkretny typ tak ma. Ja też znam jedną która regularnie twierdzi, że nic dla niej nie zrobiłem ani nie robię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałem. Tak samo jak setki innych podobnych pozycji. Nie zmieniło to mojego postrzegania świata a jedynie wpędziło w jeszcze większy dół. Nie nadaje na tych samych falach co ten świat i jest to źródłem mojego dramatu i bólu wewnętrznego, który jest nie do zniesienia. Wiem, że powinienem pójść z prądem, ale ja nie umiem tego w relacjach z bliskimi. W życiu OK, zrobiony doktorat, ciekawa praca, podróże, 2 dan w aikido. Sorry, ale jak mam robić to samo w domu co w pracy lub na macie to ja dziękuję. Trzymajcie się mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiecie co, czytam dziennik caly czas i zmienilam nastawienie do meza, caly czas to ja wszystko zalatwiałam, myslałam, dbałam, pamietałam. Az w koncu zaczelam, miec dosc, az w koncu po przeczytaniu bloga przejrzałam ze wychowuje dziecko,jestem załatwiaczem, a nie jestem z partnerem. I tupnęłam, powiedziałam załatw, na pytanie o kolejną rzecz powiedziałam "Nie wiem" - a nie jak zwykle pełną wykładnią. Krzyknęłam podejmij decyzję, pojedź tam... i co, zaczął myśleć, mało tego zaczął pokazywać, ze mu zależy. Drobnymi krokami zaczął sie angażować w nasze życie - przedtem to było moje życie i jego egzystencja obok. Myślę, ze jestemy na dobrej drodze, zeby pojsc w lepszą stronę... Nie mozna być załatwiaczem, dostarczycielem, opiekunem...teraz juz wiem, ze nalezy byc partnerem i czasem spojrzec trzeźwo na to wszystko

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałem wszystko, co dotyczas napisałeś i czuję, że nie zmieniłeś się w stosunku do niej. Jakieś granice stawiasz, ale w sądzie będziesz tym, kim byłeś do tej pory. Pozostanie ci pisanie tego bloga, tyle że wtedy to będą płacze, że nie widujesz córki i że płacisz słone alimenty, chociaż to ona cię zdradziła, ona rozwaliła rodzinę, ona... jest zła. Tak, jest. A ty jesteś SŁABY. Z przykrością to stwierdzam, ale wszystko, co ona zechce, jej dasz i będziesz lamentował w sosie niesprawiedliwości. Robi z tobą co chce i nadal będzie robić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Romek, one są normalne, nie wiem czy wszystkie, ale znaczna większość.
    Mam takiego "Romka " w domu, który twierdzi ,że wszystko co mam zawdzięczam jemu i tylko jemu. Ja doceniam to co zrobił dla nas (dla siebie?), ale on powinien zobaczyć drugą stronę tego medalu.
    To ja zrezygnowałam z pracy by zająć się naszym chorym dzieckiem, to ja byłam gosposią, praczką, kucharką, sprzątaczką ,opiekunką do dziecka i nałożnicą, a on w tym czasie budował swoje imperium.
    I na każdą moją prośbę o pomoc słyszałam,"no przecież ja pracuję, a ty cały dzień siedzisz w domu".
    Ileż ja bym dała, bu móc iść na 12 godzin do pracy i mieć całą resztę w tyłku, zamiast słyszeć ,że jestem niewdzięcznym darmozjadem.
    Zaznaczę tylko,że nigdy nie miałam na sobie ciucha droższego niż 200 zł (no prócz sukni ślubnej i butów narciarskich;)) i nie dlatego,że nie było kasy,po prostu jestem typem, który uważa takie rzeczy za zbytek i broń boże nie mam o to do nikogo żalu - moja decyzja, nie jestem panienką typu solar, kosmetyczka i tv. Zawsze ugotowany obiad i choć z grubsza ogarnięte mieszkanie,nigdy w domu nie było "fachowa", cieknący kran, zepsute gniazdko czy junkers - naprawiałam sama, malowanie , tapetowanie, gładzie też własnymi rękami, zadbane dziecko (co łatwym logistycznie nie było, częste wizyty u lekarzy w różnych rejonach kraju).
    Ale dla mojego męża to nic nie znaczy, bo to mój obowiazek był, bo on przecież pracuje zawodowo.
    A to chyba taki typ,przepraszam za dosadność ale inaczej sie nie da, to typ, który osra w-cet i przyjdzie powiedzieć mi ,że jest brudny, a w tym samym zdaniu, stwierdzi,że jestem nierobem, którego on utrzymuje.
    Więc co? mam stwierdzić ,że wszyscy mężczyźni to egocentryczne chamy - nie, to ja trafiłam na taki egzemplarz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Romku zapewniam Cię, że nie wszystkie są takie. I strasznie mi wstyd za kfiatuszka i za Twoją ex. Wiem ile zawdzięczam mojemu mężowi i mam nadzieję, że on wie ile zawdzięcza mi. Gdy kiedyś pomyślałam kim bym była bez niego albo kim on by był beze mnie to wiem, że nasze spotkanie było najlepszym co nas mogło spotkać. Mój mąż też głównie utrzymuje naszą rodzinę- ja pracuję ale w budżetówce więc zarabiam grosze- ale on zawsze docenia te grosze. Wszystko co mamy osiągnęliśmy ciężką praą. Udało się nam wybudować wymarzony dom (na kredyt oczywiście) i gdyby spojrzeć na to kto ile pieniędzy w niego włożył to oczywiście, że M. zarobił na 95% tego domu, ale ja włożyłam w ten dom mnóstwo czasu, własnej pracy i zaangażowania. Od fundamentów po firanki. I nie wyobrażam sobie inaczej, nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mnie "obsługiwał", załątwiał ze mnie wszystko. Zresztą gdy tylko zaczynam mieć takie zapędy, żeby wrzucić mężowi wszystko na barki "bo Ty się na tym znasz" to on mnie szybko "prostuje" i tłumaczy "to Ty też się możesz poznać". To działa w obie strony. I wiesz co? Ja myślę, że zarowno w Twoim małżeństwie jak i w związku bodo zabrakło właśnie tego, że czasem trzeba powiedzieć sobie parę przykrych slow, żeby powiedzieć "to mi nie pasuje", "to mnie boli" itp bo przez chwilę jest przykro ale związek jest mocniejszy bo nikt nie czuje się wykorzystywany. ALe w tym wszystkim najwazniejszy jest SZACUNEK dla tego co robi druga strona. Często mówię M. że bardzo szanuje to, że dzięki jego pracy, staraniom i wysiłkowi żyjemy tak jak żyjemy, że jest wspaniałym ojcem itp itd. Ale w zamian też słyszę, że stworzyłam wspaniały dom, do którego jemu się chce wracać, że mamy cudowne, kochane dziecko, że jest ze mnie dumny itp itd. i wtedy się człowiekowi po prostu chce starać!
    ngel

    OdpowiedzUsuń
  9. Bo najfajniejsze w związkach (zdrowych związkach)jest to, że ludzie są różni, ale nie walczą z sobą lecz się uzupełniają:)
    Ngel - gratuluję :)
    MM

    OdpowiedzUsuń
  10. To i do dentysty ją prowadzałeś? A nie przyszło nikomu do głowy, że jak matka jedzie ze swją szczęką, to może dziecko zabrać? Do ginekologa też z nią chodziłeś i pilnowałeś, aby jej podwozia nie uszkodził? To jest chore, aby tak traktować dorosłą kobietę.

    BM

    OdpowiedzUsuń
  11. Oczywiście, że jest chore :). Ma co chciał :). Nie współczuję mu - jak sobie pościelił tak się wysypia :).

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja wspołczuję. I nie zawsze człowiek wysypia się tak, jak sobie pościeli. Są tak zwane okoliczności zewnętrzne, na które wływu większego się nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  13. W takich związkach jak ten jest jakaś dewiacja. I to niestety dotuczy obu stron. Normalny, zbilansowany emocjonalnie facet nie potrzebowałby udającego sierotkę półmózga, a już z pewnościa nie zdołałby łykać takiego shitu w tańcu godowym przez 10 lat!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ano właśnie! Oboje są niedojrzali emocjonalnie i nigdy nie powinni byli tworzyć związku. I zgadzam się z tą pościelą - każdy jest kowalem własnego losu.

    OdpowiedzUsuń
  15. "To i do dentysty ją prowadzałeś? A nie przyszło nikomu do głowy, że jak matka jedzie ze swją szczęką, to może dziecko zabrać? Do ginekologa też z nią chodziłeś i pilnowałeś, aby jej podwozia nie uszkodził? To jest chore, aby tak traktować dorosłą kobietę.

    BM "

    Widzisz , jeśli koś , ktokolwiek ze znajomych ma problem a ja mogę pomóc to pomagam .Jeśli znajoma ma skąplikowane złamanie a mam możliwości to załatwiam jej wizytę u najleprszego chirurga w mieście na cito. Trudno nie pomóc własnej jeszcze wtedy żonie w sytuacji kiedy wszyscy rozkładają ręce. Zalatwiłem wizyte to fakt ....a do dentysty wożę swoje dziecko a nie Kfiatuszka .
    bodo40

    OdpowiedzUsuń
  16. "Widzisz , jeśli koś , ktokolwiek ze znajomych ma problem a ja mogę pomóc to pomagam .Jeśli znajoma ma skąplikowane złamanie a mam możliwości to załatwiam jej wizytę u najleprszego chirurga w mieście na cito. Trudno nie pomóc własnej jeszcze wtedy żonie w sytuacji kiedy wszyscy rozkładają ręce. Zalatwiłem wizyte to fakt ....a do dentysty wożę swoje dziecko a nie Kfiatuszka .
    bodo40"

    Bodo, nie o tym mówię, że się pomaga jak ktoś potrzebuje pomocy. Móię o tym, że jeździłeś z dzieckiem, a ona zabierała się z Wami. Cóż to znaczy, że matka sie zabierała z ojcem, który wiezie dziecko do lekarza? To znaczy, że wiozłeś je obie. Jakby ona nie mogła dziecka zabrać przy okazji swojej wizyty. Myślę, że personel miał niezły ubaw jak zobaczył taką asystę przy okazji przeglądu uzębienia. Zachowywałeś się, jakbyś miał dwie córki.
    BM

    OdpowiedzUsuń
  17. Przyjmuję to co mówisz na klatę . Tak się zachowywałe. Takie dostawałem sygnały ,że ona tego chce i jak ciul wsiąkałem w tą rolę . Ja już to WIEM ....

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie iwem o ile lat jestes od niej starszy, ale to wyglada tak jakbys byl jejojcem. Mozlwie, ze ona go nie miala, ze ty chciales przejac jego role.. Ale ten zwiazek nie byl zwiazkiem parteskim.. Moze ldatego nie byla w stanie współżyć, bo z ojcem się nie da...

    OdpowiedzUsuń