niedziela, 23 października 2011

Przypadek zmieniający wszystko.......

..."sielanka " trwała , kolejne lata mijały niepostrzeżenie a zycie nasze było w miarę spokojne , Trochę robiło sie już sennie , Wiem, że niektórzy marzą o takim zyciu ....stabilna praca , finanse w normie ,wczasy nad ciepłym morzem dawało to poczucie szczęscia .... .  Emocji dostarczał nam brat Kasi bo dorosły sie juz zrobił i kusiło go wszystko co zakazane . W końcu przegiął .  posadzili go na parę lat i zrobiło sie nudno . Nie było już akcji odzyskiwania portfela czy kluczy od domu które niesamowity sposób potrafiły zniknąć w trakcie rodzinnego spotkania . Do dziś mnie zastanawia jak taki szczurowaty chłopiec mógł zaliczyć paragraf 10 KK ale jak widac cuda sie zdarzają . 
Jako, że moja pozycja załatwiacza wszystkiego i dostarczyciela dóbr wszelakich była już w świadomości rodzinnej mocno utrwalona ,doszło mi trochę dodatkowych zajęć i kosztów . Mam teraz niezłe chody w prawniczym srodowisku, więc jeśli kiedyś nie wytrzymam i nie tylko słowem zareaguję to może długo nie będę siedział .
Kierat sie kręcił a ja czułem, chwilami jakby ktos złośliwy sypał piach w tryby. Zmęczenie czasami wyłaziło ale przy takim tempie nawt nie zwracałem uwagi na coraz częstsze fochy małżonki , Spóźnienie na obiad foch i tydzień bez słowa .....o sexie juz nie wspomnę , bo nie szanuję  jej pracy ( odgrzac zupe to przecież spory wysiłek), koszyczek od chleba postawiony nie na tej półce - miesiąc , fakt, że nie rzuciłem( a  sporo pracy miałem na budowie i trzech robotników  ) i nie przyjechałem naprawić zepsutej spłuczki - trzy miesiące , tak jakby lala nie mogła sie wysrać i spłukać wiaderkiem.  Echh,, długo by jeszcze opowiadać ale cóż to opowiadanie bez sexu :))) .
Było tak jakoś słodko-gorzko . Pamietam jak w trakcie któregoś focha kolejny raz spytałem czemu i jak długo ma zamiar sie nie odzywać .... odpowiedź brzmiała    : czekam aż mnie przeprosisz ! . Osz kurwa ....do dziś nie wiem za co ale dociekał już raczej nie będę :)
Zeby nie było tak nudno los postanowił mi życie urozmaicić . pracowałem sobie w sobotę dopieszczając nasz śliczny domek i gdzieś na moment straciłem czujność . Intuicja mnie zawiodła a ten cholerny aniol stóż ucią sobie właśnie drzemkę . Wlazłem na drabinę , zupełnie nie pamiętając, że pożyczyłem ją od teściowej .....i obudziłem sie na dole . Lot z kilku metrów na betonowe schody nie mógł zakończyć się dobrze . Leżę tak sobie na chłodnym betonie i sprawdzam . Głowa cała .Ręce - czuję . Nogi- też raczej w porządku dla pewności złapałem się jeszcze ze fiuta ........ale podnieść sie już nie mogłem .
Leżałem tam sobie jakis czas sam .... bo przecież budowa to męska rzecz a ona się na tym nie zna aż w końcu zaciskając ząbi i łapiąć takie fajne czarno- czerwone foty doczołgałem sie do telefonu. Tu muszę ja pochwalić . Przyjechała natychmiast a przerażeniem w oczach i paczką ibupromu.  Zeżarłem pól i ruszyłem na spotaknie ze służbą zdrowia . Diagnoza była przerażająca....... złamanie kręgosłupa .
Ja w szoku . lekarze też bo wszedłem tam o własych siłach a w oczach Kasi pierwszy raz zobaczyłem strach. A w zasadzie nie strach....to było przerażenie.........

26 komentarzy:

  1. ciekawe co ją tak przeraziło? Perspektywa opieki nad schorowanym podstarzałym mężem? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. perspektywa braku kasy i koniec sielanki....

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie nie tak łatwo dobić :))) .... Nie pierwsza kontuzja i pewnie nie ostatnia.Kiedyś trochę bawiłem się sportem i szybko wracam do formy .
    A "podstarzałym" ???? no cóż ... nie da się uryć ,że 10 lat różnicy to nie jest mało aale ani fizycznie ani mentalnie póki co się nie kfalifikuję :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. jeżeli 10 lat to kwestia 20latki i 30latka no to przepaść jednak heh
    ona myśli wciaż o pierdołach on juz mości gniazdko
    choć znam i 20latki twardo stapające po ziemi jak i 50latków piorusiów panów;)

    OdpowiedzUsuń
  5. przerażenie...stawiam na lęk przed końcem sielanki i kasy,a być może koniecznością opieki nad niedołężnym. chociaż t ostatnia myśl nie kontekście altruizmu. raczej przerażenia właśnie "fuck! będę musiała się nim zajmować!!!!!"

    OdpowiedzUsuń
  6. A ten braciszek to też ciekawy egzemplarz. Chcesz powiedzieć, że w trakcie spotkań rodzinnych okradał najbliższych? A mamusia z siostrzyczką co na to?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile Ty lat z nią byłeś chłopie?

    OdpowiedzUsuń
  8. całe dziesięć lat ..... i do dziś szukam odpowiedzi na pytanie o ile za długo.......

    OdpowiedzUsuń
  9. A co do brata ...no cóż , nigdy nie oceniałem jej przez pryzmat gówniarza któremu dane jej było urodzić sie jako jej bratu. Bywa tak i w najlepszych rodzinach. A co one na to ???? "Zrób coś z tym" ...taka była reakcja ..

    OdpowiedzUsuń
  10. O 10 lat za długo. Mieszkaliście coś razem przed ślubem, znaliście się w ogóle? Bo wygląda to tak, jakby "tatko kazali ślub brać to my wzięli", a przed ślubem to ze 3 miesiące się znali... Ja nie wierzę w umiejętność kamuflowania się tak, że partner niczego nie dostrzega przez lata. I w nagłe zmiany - z anielicy w demona, również. To już raczej ślepota Twoja winna jest...
    Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.

    OdpowiedzUsuń
  11. tylko, że on pewnie wtedy głową za bardzo nie myślał.

    OdpowiedzUsuń
  12. Faktycznie, jak się bierze ślub z kimś kogo zna się "chwile" to można nie myśleć głową. Tylko po cholerę wiązać się z kimś kogo się nie zna? Ja wychodzę z założenia, że te kilka lat "zapoznawczych" powinno być obowiązkowe :). A juz wspólne mieszkanie przed założeniem rodziny - musowo!

    OdpowiedzUsuń
  13. no dobra, ale tego gościa nie oświeciło przez następne kilka lat! Niby taki "ura bura", a prowadzony na postronku jak cielak. I o nawet nie przez jakąś super inteligentną dziewczynę, tylko prostą cwaniarę. Więc test przed ślubem nic by nie dał. Musiała mu nastrać na twarz, żeby zaczął podejrzewać, że "coś tu lekko śmierdzi"

    OdpowiedzUsuń
  14. bodo40

    ŁAtwo oceniać to wszystko z dystansu. Dziś też już ten dystans ma choć doskonale pamiętam swoje emocje. Nie ma u czegoś takiego jak racjonalizm . Nie zawiera sie przeciez kontraktu . Kochasz to dajesz wszystko ..otwierasz swoje wnętrze a to ,że ktoś ci do środka nasra ....jak to przewidziec ????

    OdpowiedzUsuń
  15. bawią mnie madrości innych, zwłaszcza anonimów Kazdy wie najlepiej, kazdy zna recepte na udane zycie....
    ja tam nie dziwie się autorowi bloga, ze tak postepował
    kochał, wierzył i został oszukany
    kazdy z nas moze byc w poodbnej sytuacji. Ciekawe czy wtedy bylibyscie tak samo zdecydowani i madrzy jak teraz . Krytykowac jest bardzo łatwo, szczególnie jak stoi sie obok

    OdpowiedzUsuń
  16. Rzaba, a skąd wiesz, że nikt z nas nie był w podobnej sytuacji? Byłam, owszem, ale zareagowałam na czas, nie dałam sobą pomiatać, dosyć szybko uświadomiłam sobie, że coś się dzieje. I najprawdopodobniej ta szybka reakcja uratowała moje małżeństwo. A piszę anonimowo, bo wiem, że moi znajomi też tutaj zaglądają, nie mam ochoty uzewnętrzniać się.

    OdpowiedzUsuń
  17. żadna reakcja niczego nie ratuje .... jeśli ktoś ma gen kurstwa to wcześniej czy póxniej spróbuje .... , bedzie ostrożniejszy ale spróbuje . No może małżeństwo da się uratować ale jakie ono jest ?????

    OdpowiedzUsuń
  18. tylko dlaczego nie potrafiłeś zdefiniować wcześniej z kim masz do czynienia? to nie zarzut - większość z nas nie potrafi. Ale przecież były sygnały ostrzegawcze. Choćby rodzina z jakiej pochodzi - tatuś alkoholik, braciszek kryminalista, mamusia raczej prosta, puszczalska i niespecjalnie przejeta potomstwem. Ten Twój Kfiatuszek tez raczej intelektem nie błyszczał... takich sygnałów ostrzegawczych musiało być więcej...

    OdpowiedzUsuń
  19. Rzaba, jak to zrobiłaś, że jesteś widoczna komentując? Jak widać zbyt mądra nie jestem;), ani blogowo ani życiowo (historia jak z bollywood, ale to blog Bodo nie mój;)), ale anonimowo komentować nie muszę tyle że nie wiem jak...podpowiesz?

    OdpowiedzUsuń
  20. nigdy nie byłaś/byłeś zakochana/y? takie przesłanki jak tatuś alk nie działają gdy endorfiny w nas buzują. taka fizjologia, widzimy, ale nie dociera. widzimy co chcemy widzieć oszołomieni. taka nasza fizjologia, oczywista dla innych oczywistość dociera do nas po czasie, gdy stężenia endorfin ustępują miejsca innym neuroprzekaźnikom. taka natura. i nie przeskoczysz, jak wyrzutu adrenaliny przy wkurzeniu:)

    OdpowiedzUsuń
  21. "żadna reakcja niczego nie ratuje .... jeśli ktoś ma gen kurstwa to wcześniej czy póxniej spróbuje .... , bedzie ostrożniejszy ale spróbuje . No może małżeństwo da się uratować ale jakie ono jest ?????"
    Wiesz, ale są tacy bez genu kurestwa, co im się priorytety popieprzyły i warto wyłapać taki kryzys zawczasu, przejść się do poradni małżeńskiej, naprostować to i owo i żyć szczęśliwie. Można tak :). Nie mnie oceniać jaka ta Twoja baba była, bo nie znam jej wersji wydarzeń, pewne jest jedno - ślepy byłeś i nigdy nie dowiesz się jak mogło być gdybyś stanowczo zareagował wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  22. cyt."Anonimowy pisze...

    Rzaba, jak to zrobiłaś, że jesteś widoczna komentując? "
    bo jestem zalogowana w Google więc komentuje jako Rzaba ( Google). Mogłabym komentowac też jako Anonimowy przewijając zakładkę "Komentarz jako:"wybierając opcje Anonimowy

    Kązdy kto jest jest blogspot moze komentowac w sposób "widoczny" :)
    Pomogłam ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. MAsz rację ...może i mogłem obserwować , czytać pewne sygnały i reagować ... można wtedy próbować coś zmienić . Prriorytety albo się ma albo nie i tego sie już nie zmieni. Żeby kogoś zmienić to ta osoba musi również chcieć . Musi być emocjonalnie dojrzała i mięć zdolność do refleksji.

    OdpowiedzUsuń
  24. "endorfiny" - oczywiście, to chemia emocji. Tylko, że zwykle endorfiny siadają po jakichś 2 latach, a ten nieborak nawet po 10 nic nie widział, dopóki mu niunia sama pod nos nie podetkała

    OdpowiedzUsuń
  25. "Żeby kogoś zmienić to ta osoba musi również chcieć . Musi być emocjonalnie dojrzała i mięć zdolność do refleksji." - i tu chyba pierwszy raz przyznam Ci rację. Oboje muszą stanąć na rzęsach by taki związek zmienić, naprawić.

    OdpowiedzUsuń