piątek, 21 października 2011

"Moja Kasia" część 2

.. praca dawała nadzieję na normalność , Kontakt z ludźmi , rozmowy , obserwacje budzą refleksję i pozwalają do wielu spraw nabrac dystansu. Miałem taką nadzieję .
Nie było łatwo, pracowała za śmieszne pieniądze w paranoicznych godzinach.Materialnie wcale nie było lepiej bo zarobki ledwo starczały na opiekunkę i dojazdy do pracy a pojawiły sie też nowe . Żeby zaoszczędzić czas kupujemy drugie auto . Kupujemy :))) . Można to było opękać jakąś przyzwoitą używką ale przecież uzywany jest passe....... a poza tym zawsze sie może popsuć. Echh... jak szaleć to szaleć ... kupujemy nowe . Ja jak pies przywiązany na gumie do budy wracam do domu żeby zająć sie dzieckiem . Kasia pracuje do 20 i szkoli sie intensywnie . Coraz mniej mamy czasu dla siebie ale przecież trzeba sobie pomagać .
Przypominam sobie , swój początek w pracy jak byłem przez przyjaciół odzierany ze studenckiego swetra i odziewany w garnitur od Cardina (za cholerę nie było mnie na niego stać :) ) postanowiłem zadbać o strój żony . Jak cie widzą tak cię piszą !. Stare przysłowie ale bardzo prawdziwe . Zaciągnąlem ją do sklepu , bo jakby nie patrzeć to bank , trzeba dobrze wyglądac a i szczebelki kariery łatwiej pokonywać i oddalismy sie bardzo przyjemnej czynności - robieniu zakupów .
Dwa czy trzy garnitury załatwiły sprawę .. najładniejsze był te z Hery i Deni Cler ale co tam .... raz się żyje przecież nie pracuję  dla siebie tylko dla rodziny .. a przecież tak przyjemnie jest widzieć ,z ma się dobrze ubraną żonę . Myślę ,że  i ona czuła się dobrze mając swiadomość że jest lepiej ubrana od pani prezes :). 
Mijały kolejne dni intensywne choć radosne bo dziecko sie pięknie rozwijało i dawało mi tyle radości . Reszta przestała sie liczyć ...... . Trochę to tempo było za duże : dom, firma, dziecko coraz bardziej absorbujące, budowa która też wymagała ciągłego nadzoru  .. czas dla siebie mieliśmy tylko wieczorami. I to też niewiele .  JAk już udało mi sie wykąpać i uśpić malucha , żonę mogłem znaleźć tylko w wannie ......a lubiła sie pławić ... godzinę........... czasem dwie .... . Jako zwolennik szybkiego prysznica nie bardzo mogłem to zrozumieć , ale kto potrafi zrozumiec kobiety ???? Jestem zmęczona muszę wypocząć i sie wygrzać ... tak jakby to ona a nie ja pracowała w -18 C .  Przyznam sie ....wcale mnie to wtedy nie drażniło . Siedziałem sobie na podłodze i słuchałem wszystkich tych opowieści z pracy , Byłem ciekaw ludzi , klimatu i mechanizmów rządzących tym środowiskiem . Trochę doswiadczenia już miałem więc mogłem choć dobrą radą pomóc jej w karierze .
Nadawała sie do tej pracy jak mało kto. Przy swojej pedanterii trącającej o jakiś zespół natręctw a banku zaczęla być cenionym pracownikiem . Szybko dostała też psedonim " AKURATNA" ......
Praca była spokojna choć ilość wyjazdów na szkolenia doskwierała mi strasznie.Zarząd podatny był  na manipulacje :). Jeden telefon od mojej przyjaciółki a dużego banku z propozycją pracy i plotko-informacja wpuszczona w odpowiednie ucho i już wychodziła z gabinetu prezesa ze sporą podwyżką :)) . Sprawiało mi to sporo radochy a  kolejne dni mijały........

19 komentarzy:

  1. Dzięki za ciąg dalszy. Twojego bloga czyta się jak powieść dozowaną w odcinkach w jakimś czasopismie. Czyli czeka się na następny odcinek i tylko dla niego kupuje się ową gazetę.
    Ale jeśli mogę i jeśli się nie obrazisz.... Ty jeszcze nie jesteś poza tym, co niby się skończyło. Nie idziesz jeszcze ku lepszemu (jak deklarujesz we wprowadzeniu do bloga). Tkwisz jeszcze w tym, co było. I masz do tego prawo. Na razie rozdrapujesz rany dzieląc się z innymi tym, co przeżyłeś. Na ich lizanie przyjdzie jeszcze czas. Do zagojenia daleko. Ale jest to droga do pokonania i mam nadzieję, że ten blog będzie Twoim katharsis. Moim zdaniem jesteś jeszcze w żałobie po utracie rodziny i masz do tego prawo. Musisz ją przeżyć jak każdą żałobę. Potrzeba czasu i uwolnienia się od wytresowanego długimi latami poczucia winy.
    Pozdrawiam, BM

    OdpowiedzUsuń
  2. kupowałeś ją...w związku bez wzajemnych emocji brała co jej dawano. tyle dałeś, a ona niewdzięczna. żadne z was nie jest bez winy

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli jak ja zaczniesz bywać na sprawach rozwodowych to zauważysz pewną prawidłowość. Jeśli kobieta odchodzi od mężczyzny to słyszysz o zawiedzionej miości, o bólu i rozpaczy, o utraconych marzeniach .... . Kiedy mężczyzna odchodzi jest mowa jest tylko o kasie .
    One nie sa niczemu winne, to natura je tak skonstruowała. Pewnie są rózni mężczyźni ale ja wiem, że jak już kocham to daję całe swoje serce, więż wtedy jest taka, że jak ją boli to i mnie boli ... staję na głowie żeby jej sprawić radość i nie istotne dla mnie jest czy to są fajne zakupy czy naleśniki zrobione rano, bo wiem ,że je lubi... Gdybym chciał kupwać to za ułamek tej kasy kupił bym sobie młodą studentkę która kłamiąc przekonywująco mówiła by "kocham cię" i nigdy nie miała by focha. Prezenty przyjmowała by z wdzięcznością i nigdy nie usłyszał bym tak jak od mojej żony " takie fajne zakupy będę musiała ci dać ...." ...

    OdpowiedzUsuń
  5. " takie fajne zakupy będę musiała ci dać ...." ...
    no nie, tu pojawił się u mnie odruch wymiotny...:(

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż dziw, że jej nie mdliło... Kobiety wbrew pozorom nie trawią takich facetów - ciepłych kluch. Posprząta, odwiezie, kupi, pod nos podstawi... Przelało się.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z jednej strony (podświadomie) nie trawią, z drugiej strony (świadomie) komunikują, że tak właśnie chcą być traktowane. Że "ciągle za mało robisz w domu", itd.

    Co poradzić, gdy faceci nie wiedzą, jak mają się zachować w stosunku do kobiety?

    OdpowiedzUsuń
  8. Złoty środek trzeba znaleźć ;). Dawkować przyjemności i umilanie życie księżniczkom. Z miłością jest jak z masłem - trochę chłodu od czasu do czasu, utrzymuje je w świeżości.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciągle nie wiem jak to sie dzieje ,że raz widac nick konta a raz nie ale do rzeczy....
    piszesz że dziwisz sie ,że jej nie mdliło .....
    mój stosunek do swiata jest moją siłą inie zamierzam sie zmieniac .....
    pograłem kiedyś rolę chama ... skuteczna ale też po jakimś czasie odchodziły mówiąc ,że szukaja romantyka , kiedy jestem romantyczny i wrażliwy .... odchodzi bo szuka chama . To z wami jest coś nie tak ! i nie znajduję tu złotego środka .
    No można wprawdzie bawić się w gierki i manipulacje ale to raczej wasza kobieca metoda . JA W TO NIE WCHODZĘ .
    bOdO40

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie zgadzam się na wrzucanie wszystkich kobiet do jednego wora tylko dlatego, że trafił Ci się podły egzemplarz. To bardzo niesprawiedliwe. Gdybym ja powiedziałą, że wszyscy mężczyźni to próżniaki, erotomani i brudasy, jakbyś sie poczuł?
    BM

    OdpowiedzUsuń
  11. "Aż dziw, że jej nie mdliło... Kobiety wbrew pozorom nie trawią takich facetów - ciepłych kluch. Posprząta, odwiezie, kupi, pod nos podstawi... Przelało się. "

    Więc jak to jest ? Kiedy kogoś kocham to daję z siebie wszystko. Myślę o nim bez przerwy i chcę. żeby czuł się potrzebny, kochany.............najważniejszy. Powyżej widzisz jak jest to postrzegane.
    Moja "jeszczeżona" też odebrała to jako oznakę słabości i przestała mnie szanować a nawet lubić . I takich przykładów znanych mi z obserwacji mogę ci podać dziesiątki ....więc jak to jest ? czy silny mężczyzna nie może być wrażliwy i delikatny ????

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale to nie chodzi o bycie chamem. Dlaczego widzisz tylko czarne lub białe? Wszystkie przyjemności trzeba dawkować, dozować by się nie znudziły, nie przejadły. Słodkopierdzący mąż czy żona staje się w pewnym momencie nudny. Do małżonka chamskiego zaś traci się serce, po prostu. Trzeba dawać, ale i brać. A Ty tylko dawałeś, długi czas nic w zamian nie oczekując, godząc się na rolę słodkopierdzącego, wiecznie dogadzającego męża. Złapała żonka króliczka, zamiast gonić go, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurcze czytam, czytam i sama juz nie wiem jak to jest. I tak zle i wychodzi ze innaczej tez nie jest dobrze. Porypane to wszystko

    OdpowiedzUsuń
  14. Dodam tylko ze ja choc na tydzien bym chciala, zeby moj maz przyszedl powiedzial "Spoko mała, załatwione.Ty sie o nic nie martw":) Serio, choc na tydzien. Chcialabym, zeby sie tak zaopiekował mna, zebym mogla sie poczuc bezpiecznie. A tak musze sama myslec o kredycie,kasie, budowie, zalatwianiu wszystkich naszych spraw. On nie wie jak cos jest w projekcie, jak sie robi kosztorys dla banku, co to jest wibor, ktory kredyt wybrac, ktora dachowke wybrac, nie zbiera wycen, nie umawia sie w hurtowniach, urzedach i wszystko inne po kolei. Wszystko sama, sama, sama. Dodam ze jak stracil prace ja pisalam mu CV, listy, szukałam...Chyba zaczynam miec dosc. Wiec jak czytam o takiej lali, to serio zaczynam jej zazdrościc

    OdpowiedzUsuń
  15. do autora:
    dlaczego brak możliwości komentarza w kolejnym wpisie?

    do przedmówczyni:
    nauczyłaś masz- czytam i bloga i komenty i mnie z kolei szlag trafia jak narzekacie na coś co sami z wielka starannością wypracowaliście;)
    po co z uporem maniaka uczyłaś męża , że Ty jestes the best off i że nie musi się o nic martwić-skoro Ci to nie pasuje teraz nie pasowało pewnie i wcześniej- a on nawet nie ma pojęcia że Ci to przeszkadza na serio tylko bierze za fanaberie-no bo jak to? tyle lat było ok i nagle przestało się podobać? .... nie zazdroszczę bo oduczyc trudno-na pocieszenie-da się:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiesz, zdaje sobie sprawe ze nauczylam. Ale tez probowałam nic nie robic, dac mu sie wykazac - niestety nie bylo zrobione, nie bylo zalatwione. Bylo tez setki rozmow, ktore raczej wygladały na moj monolog. Wiec chyba zdaje sobie sprawe z tego ze obarcza mnie wszystkim, zreszta ostatnio coraz czestsze sa te rozmowy, bo ja tez jestem bardziej zmeczona. Niestety ciagle to samo - na koniec stwierdzenie "Tak wiem kochanie" i dalej nic sie nie zmienia. Jak do sciany. Z jednej strony kocham, z drugiej mam go DOSC. Zaczynam czuc sie jak pracownik - bo zona, kochanka i kobieta gdzies po drodze przestałam juz byc

    OdpowiedzUsuń
  17. bodo40 pisze :)
    jakoś tak jest ,że i ja slyszę nauczyłeś , rozpieściłeś masz to na własne życzenie ......a przecież nie da się pewnych rzeczy przeskoczyć ... ja rozumiem ,że jak żarówka sie spali to można tylko komentować że ciemno ale ktoś wreszcie musi ją kupić !!!!!!!. Dostarczyciel wszystkiego i człowiek do obsługi - w tą rolę wchodzi sie gładko i niepostrzeżenie i dopiero kiedy przestaje sie dawać radę zaczy doskwierać .......

    OdpowiedzUsuń
  18. ech ja wiem,że powiedzieć "nauczyłeś/aś" jest łatwo-bo ja też uczyłam. I w końcu nie wytrzymałam, był kryzys i to prawie zakończony rozstaniem- i mimo, że wcześniej pojawiały się zgrzyty to tym razem pojawił sie rywal - który chciał, mógł, umiał, miał czas i miał też odwagę byc ze mną z całym moim narybkiem sztuk dwie;)
    podziałało jak kubeł zimnej wody-i choć nadal nie jest różowo-bo jest po prostu dobrze-to nadal nie umiem uwierzyć, że można się tak zmienić...
    ale środek uświęcający cel nie był łatwy bo sporo ludzi zostało poranionych i raczej nie powtórzyłabym tego mimo,że wiem jak może byc cudownie "po"

    OdpowiedzUsuń
  19. ...do przedmowczyni, ja nie doprowadzam do takich sytuacji, gdyz najzwyczajniej nie mam czasu na rywali, aczkolwiek obawiam sie, ze moj nie podnioslby rekawicy tylko znow załamał rece ....:(

    Kiedys byla systuacja, ze ja nieradzilam sobie z kilkoma problemam - jeszcze z dziecinstwa. Powiedzialam mu o tym, myslałam, ze mnnie zrozumie. pomoze, wesprze. Niestety olał to. I do tej pory mam za to zal.

    Ale tu sie w komentrzach rozgoscilismy i wylewamy zale .... Mam nadzieje, ze sie Bodo nie obrazi

    OdpowiedzUsuń