Nie da mi sie załozyc na głowę aureoli . Swoje w życiu nagrzeszyłem . Jakoś tak dziwnie się życie ułozyło ,że nie urodziłem się jako syn arabskiego szejka :) ,, od dzieciństwa jakoś tak było że. jak chciałem miec to musiałem zarobić . Dawałem radę . Rodziciele zadbali o szanse na wykształcenie a o reszte zatroszczyłem się sam . Kiedy kończyłem studia w głowie dźwięczały mi słowa wiersza Bursy "Sobota" i rodzinne strony odwiedzałem tylko od czasu do czasu resztę życia spędzając na zabawie i pracy ......
...świętoszkiem nie byłem .... i pewnie parę dziewczyn łzę uroniło ale a druga stronę ulicy nikt na mój widok nie przechodzi, Były to piękne czasy ,, studia a potem niezła praca . własne mieszkanie i niezłe auto .... kiedy chciałem nie budziłem się sam ......
Maczo pewniaczek pomyslicie ?? , hmmmmm... na to nie mam wpływu. Prawdą jest. że dziś widzę też ile w tym czasie straciłem . Kobieta którą kochałem a w zasadzie w której zakochiwałem sie coraz bardziej w tym czasie , uciekła z mojego zycia bo jak sie po latach dowiedziałem: "bałam sie żebym nie została wrzucona do jednego wora z tymi wszystkimi panienkami , których czas liczył sie od powrotu z imprezy do chwili kiedy nie wezwałeś im taksówki " .. miała wtedy rację choć nie przewidziała ,że potrafię sie zmienić ...
Kozystałem z uroków życia dość długo ale czasami brakowało mi takiego rodzinego ciepła . Nie miałem parcia na małzeństwo ale pragnienie zeby być z kimś tak na stałe było coraz silniejsze . I wtedy poznałem KFIATUSZKA .
Ktoś pytał o samcze grzechy :)) ale te kawalerskie też sie liczą ???? bo w małżeństwie byłem jak kryształ . Juz wtedy byłem dojrzałym mężczyzną a i "wyszumieć " sie zdążyłem całkowicie . Dość szybko urodziło sie dziecko i powiem tak jesli czlowiek dojrzewa z wiekiem to narodziny dziecka ze mnie faceta uczyniły mężczyznę . Odpowiedzialnego mężczyznę . Nie w glowie były mi flirty czy romanse ... no może czasem nawykowo powiedziąłem komuś kilka komplementów , ale pokusom sie oparłem.
Zawsze coś tam można u mnie znaleźć bo idealnych ludzi nie ma ale choć mam parę rzeczy na sumieniu to w małżeństwie do żadnego z grzechów głównych się nie poczuwam .....

To co kończy się w naszym życiu czyni miejsce czemuś lepszemu. Mój blog jest formą podziękowania dla Krisa,który sprawił, że byłem w stanie dostrzec moją naiwność i samcze ogłupienie. Miło jest obudzić się ze stanu łosia i wkroczyć w stan świadomy :-) Ten blog poświęcam wszystkim łosiom na świecie. Łącznie z tym, który zastąpi mnie przy boku mojej żony. Miną lata zanim biedak zorientuje się,że ta niewinna, słabiutka istotka z uchyloną buzią w gruncie rzeczy jest cwana, wulgarna i wyrachowana.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
że w młodości się wyszalałeś to rozumiem, ale w życiu małżeńskim nie było żadnej ryski?? możemy sie poznać?:P to żartem oczywiście, a na serio to tak jak juz napisałam kilka komentarzy wcześniej - zagłaskałeś ją. Ja jako kobieta uwielbiam facetów którzy się o mnie starają i zabiegają o moją uwagę jednocześnie pokazując, że nie są podległymi mi kapciuchami na każde zawołanie /a z Twoich opisów wynika, że Panna Kfiatuszek robiła co chciała a Ty biegałes wokół jak chichuachua na smyczy z karta płatniczą w pyszczku/
OdpowiedzUsuńpowtórzę: zagłaskałeś ją, byłeś zbyt oczywisty, a ona /jak większość kobiet pewnie/ potrzebowała FACETA. Nie,nie nie chodzi mi, że powinieneś na wejściu do mieszkania strzelić jej za zbyt słoną zupę ale kupowanie ciuszków bo jej się nie chciało? litości...
a powiedz jak wyglądała kwestia podziału obowiązków i ile miałeś czasu dla niej i dla dziecka?imprezy męskie były? czy byłeś 24h/dobę dostępny i uśmiechnięty?
pzdr
B.
p.s. w mym poście nie ma jadu gdybys tak to odebrał-jedynie ciekawość i wielkie zdumienie-naprawdę:)
czytam i czytam kolejne odcinki. nadal książę na białym koniu. w małżeństwie czysty jak kryształ, nie licząc zagłaskania kota na śmierć. Ty się po prostu ożeniłeś z niewłaściwą kobietą! czekam na ciąg dalszy, bo z dotychczasowej historii widzę zakochanego faceta, dającego z siebie wszytko kobiecie, która bierze jak jej dają od kogoś, kogo nie kocha. cwana, wygodna, nieuczciwa. czekam na argumenty za wulgarną i wyrachowaną suką. była kiedyś między Wami przyjaźń i partnerstwo?
OdpowiedzUsuńSam zasatanawiam się nad tym od dawna ...miłości raczej nie było a przyjaźń ? hmm nie będę obiektywny ale odnoszę wrażenie ,że nawet mnie nie lubiła ..........
OdpowiedzUsuńNa argumenty musisz zaczekac bo to nie jest nawet połowa tej opowieści ....
oj, oj...autor bloga ani trochę nie był pantoflarzem. Powiem nawet ze to pewny siebie facet. Nie wierze ze pozwoliłby sobie na "wykorzystywanie". On ja po prostu kochał
OdpowiedzUsuńPowiedział bym, że to chwilowy zanik cochitos .... tzn. mam nadzieję, że chwilowy
OdpowiedzUsuńHmmm... a ja gdzieś tam na początku wyczytałam o zaliczaniu mężatek ;) Los lubi się odwracać...
OdpowiedzUsuńPS. To tak w związku z tą furią skierowaną przeciw "nędznemu łowcy", który "omotał" Kfiatuszka :)
Karma wraca kurwesyny = ]
UsuńMasz sporo racji w tym co piszesz. Wprawdzie byłem wtedy kawalerem a kawalerski sex to sex bez wyrzutów sumienia ale prawdą jest, że to co sie ludziom daje to wraca do nas ze zdwojoną siłą ...............
OdpowiedzUsuńZ pokorą ten komentarz przujmuję ...
bodo40