niedziela, 16 października 2011

przepiękności życia .....

Czasami zaglądam do sieci i patrzę jak wiele jest blogów , wpisów na forach  kobiet zdradzonych , lamentujących nad swoim losem , wylewających wszystkie złe emocje którymi były do tej pory naładowane , oczekujących współczucia , rady i potwierdzenia jakim ten ich były był sukinsynem . Solidarnośc jajników jest wielka i rady komentatorek  czasami mnie przerażają ale nie będę palił ich za to na stosie . Każdy ma prawo.
Zadałem sobie ten trud i poszukałem wypowiedzi facetów z porożem chylącym się nad zoranym zmarszczkami czołem , z rozpieprzomym życiem i .... nie ma ... a jeśli są to nijakie , krótkie komentarze na jakimś forum z których przebija żal , wkurwienie i szok który jeszcze do dzis przeżywają .
Mnie samemu sie to przydarzyło i z czystej litości nad stadami jeleni którzy wierzą swoim partnerkom opiszę swoja historię .
Mój kontakt ze bezpośredni kontakt ze zdradą był dość wczesny ...  ale początkowo pośredni. W otoczeniu bywały takie sytuacje i mówiło sie o nich czasami ale mnie to nie dotyczyło . Nawet kiedy wszedłem w wiek kiedy hormony warczały i kiedy zacząlem przeżywac pierwsze przygody seksualne jakoś mnie to zupełnie nie dotykało . Fakt . Miałem kochanki również takie którym obrączka nie przeszkadzała w rozkładaniu nóg ale to nie była moja zdrada :)    ja byłem człowiekiem bez zobowiązań   .
Żyłem kolorowo prowadząc dom otwarty , pełen ludzi i kiedy tylko chciałem sie koło kogos obudzic nie miałem problemu . Czas mijał i coraz częsciej moim kochankom zdarzało się próbować zostawić swoją szczoteczkę do zębów w łazience , zostac na kilka dni , przyjechac z coraz to bardziej wypakowana torbą .....
Broniłem sie jak mogłem , żyjąc pełnią zycia i pokonując kolejne szczeble kariery i tym sposobem szczęśliwie dożyłem do 35 roku zycia :))
I tu nie wiem co się stało .........  .
  Historia jak z filmu. Zaglądam do swojego banku ...a było tam kilka fajnych dziewczyn z którymi z przyjemnością flirtowałem - widzę tam fajna owieczkę do schrupania :). Miła usmiechnięta , z zakochanym facetem na stanowisku obok , nie mogłem się powstrzymać. Rywalizacja dawała dodatkową adrenalinę i umówiłem sie na randkę .  Zacząłem bywać w banku coraz częsciej bo M oprócz seksu potrzebowała adoracji i któregos dnia ujrzałem JĄ ,
Drobna, krucha, skromniutka , uczesana gładziutko sprawiała wrażenie dziewczyny nie z tego swiata . W porównaniu  a tymi wszystkimi dziewczynami samym wyglądem obiecującymi niezapomniane przeżycia była jak madonna która na chwilę zeszła z obrazu .
Z M rozstaliśmy sie bez żalu ,  ona tak jak ja czuła ,że to jest bez przyszłości a ja zakochałem się w K.

2 komentarze:

  1. Wlasnie przeczytalam wszystkie wpisy na panskim blogu. Wstrzasajace! Zawsze mnie szokowalo, ze moi czesto naprawde inteligentni koledzy daja sie omotac takim wyrachowanym panienkom (w najlepszym wypadku co najwyzej glupim rozmemlanym kozom;).
    Najpierw ze mna wysmiewali sie z tych glupich koz, a potem sie okazywalo, ze sie za nimi uganiaja.
    Nie wiem, ale ja mam chyba w oczach (sercu?;) jakis rentgen do wylapywania takich 'oszustow'/'oszustek'. Zreszta, ja tez takim osobom chyba wysylam jakies sygnaly, bo mnie unikaja i omijaja szerokim lukiem (i chwala im za to ;).
    W panskiej historii jednak przeraza mnie jednak fakt, ze ta kobieta nie potrafi nie wplatywac w to dziecka, nie grac nim.
    Jak czytam fragmenty dotyczace waszej corki, to az mna telepie! Jak kobieta moze nie miec az do takiego stopnia instynktu macierzystego, zeby wyzej niz dobro dziecka, stawiac wlasna wygode i potrzeby wlasnego krocza???
    Natomiast kobiete, kora probowala przed sadem zrobic z Pana pedofila (ta niby-przyjaciolka panskiej zony) wzbudzila we mnie taka agresje (a zaznacze, zem spokojna niczym baranek - nawet much staram sie nie zabijac tylko z domu wyganiac ;), ze chyba bym ja rozszarpala.
    Zycze duuuzo cierpliwosci i spokoju. No i szczesliwego zakonczenia tej historii.
    Mam nadzieje, ze polskie sady w koncu zaczna wydawac sprawiedliwe wyroki (takie pobozne zyczenie, hehe;)
    Pozdrawiam
    Mag

    OdpowiedzUsuń
  2. Mag ... trudne to wszystko jest dla mnie bardzo . Włączają się w człowieku takie atawistyczne odruchy . Walczyć o związek ...niektórzy się śmieją ,że nie ma sensu bo dla dobra dziecka nie robi sie takich rzeczy ale walczyłem bo było o co walczyć . Dom rodzina , 10 lat wspólnego życia ...i mała ..najważniejsza istota . Kiedy walka straciła już sens włączas ię instynkt- chronić dziecko . To jest największa dla mnie porażka ....nie potrafiłem ochronić własnego dziecka przed tym co ją spotyka a za chwilę dotknie jeszcze bardziej .
    Dostaję mocno po dupie bo najważniejsze jest dziecko . Chamuję sie częstoi nie mówię tego co chciałbym powiedzieć ..bo dziecko słyszy . Używam forteli żeby zwyłączyć ją z tej gry dorosłych , ale nie zawsze sie daje . Kocham ja i ona mnie , przychodzi i mówi o tym co sie dzieje i jaka praca się nad nią odbywa , tłumaczę ,mówię , rozmawiam . Nie mówię nigdy źle o Kfiatuszku bo przecież to jej matka i nie sposób deprecjonować jej w oczach dziecka . Przeciwdziałam manipulacją chwaląc matkę i mówiąc jej o tym ,że jest silną osobą i doskonale sobie radzi . Łażę po psychologach i pedagogach tak żeby zminimalizować skutki. Niestety i tak ląduję w RDOK i obcy ludzie będą oceniać mnie jakim jestm rodzicem .


    bodo40

    OdpowiedzUsuń