.... jakoś powoli życie wracało do normy .... ucieczka w pracę gwarantowała względny spokój . Firma i budowa , która weszła w okres wykończaniówki angażowała mnie całkowicie . Dbając o swojego KFIATUSZKA wziąłem na siebie większość obowiązków . Dziecko do szkoły a odebrać też trzeba było . Lekarz pediatra widywał tylko mnie bo "masz taką pracę ,że możesz sobie wyjść kiedy chcesz " , gdzie przyjmuje stomatolog dziecka pewnie do dziś jeszcze nie wie .
Napięcie rodziła budowa . Miałem nadzieję ,że sie zaangażuje a tu dupa ... jakjuż udało mi sie jakoś namówić na "wizytę " najczęściej słyszałem ,że się na tym nie zna . To jeszcze można zrozumieć . Ja też sie nie znałem . Godziny spędzałem na forum muratora szukająć wiedzy i ciekawych rozwiązań . Można się na czymś nie znać .... ale można się chcieć czegoś dowiedzieć . Propozycja drenianego blatu w łazience ..... NIE ....to pytam grzecznie jaki ma być w takim razie .. NIE WIEM NIE ZNAM SIĘ NA TYM .... . No szlag mnie trafiał w takich momentach ale rozmowa nie pomagała . Nie potrafiłem też w taki momencie jej przyzwoicie opieprzyć . Łzy miała na zawołanie i jaka kolwiek próba rozmowy zasięgnięcia opinii kończyła się miną skrzywdzonej sarenki i płaczem .... -- bo czego ty ode mnie chcesz !!! Ja sie na tym nie znam !..........
Nie spodobała sie jej umywalka w pralni , dobrze , prosiłem grzecznie jedź kochanie i wybierz albo pojedźmy razem ...... jakieś dwa lata minęly dom prawie wykończony a umywalki brak . Powinno do mnie już wtedy dotrzeć ,że ona nie wiąże ze mną przyszłości ale i na to nie zwróciłem uwagi . Jak dziecko dawałem sobą manipulowac i wpędzać sie w poczucie winy . " Nie wiem dla kogo ten dom budujesz ! Moje zdanie sie wcale nie liczy !" słyszałem to codziennie a decyzje trzeba było podejmować co chwila i podejmowałem je ...najczęściej sam bo ...ONA sie na tym nie zna !
Jak wy ( kobiety) znajdujecie u nas ten przycisk wyłączający mózg , do dzisiaj nie wiem .
Nawet kiedy na NK pojawił się kolejny "kolega " dawałem sobie wmówić ,że to przypadek . Niby nic w tym niepokojącego nie było ale ciężko uwierzyć jest w tłumaczenie , że ktoś napisał do niej spostrzegłszy jej śliczne lico w zamieszczonych właśnie przed chwilą zdjęciach . Sprawdziłem ostatnie zamieszczała pół roku wcześniej .
Kolega ewoluował i od słodko pierdzenia zaczynal przechodzic do konkretów ( może jakaś kawa ??? ) a ja trzymany za mordę od niechcenia rzucanymi tekstami o patologicznej zazdrości zaciskałem tylko zęby .
Przyszedł moment kiedy nie wytrzymałem i w spokojnej rzeczowej rozmowie stwierdziłem ,że skoro ta "przyjaźń "jest taka czysta i transparentna ...ja sam z przyjemnością poznam jej kolegę więc może jakieś spotkanie wspólne ?? rodzinami ??? on ,jego żona i my ..... bez żadnych złych intencji ... naprawdę chciałem tych ludzi poznać ......... . Miałem nadzieję ,że będąc otwartym na jej znajomych otworzy sie również na moich . Mam takich fajnych przyjaciół z którymi coraz rzadziej sie spotykałem . Mówiłem sobie zwolnijmy tempo , dom jak bedzie rok później to nic się przecież nie stanie a zaczniemy razem częściej gdzieś bywać ... rozmawiać z ludźmi którzy dażą nas sympatią ... .. nic z tego.
Kolega przestał sie odzywać i znów uslyszalem,że to moja wina bo ograniczam ,zabieram przestrzeń ...
kurwa mać ..zrezygnowałem prawie ze wszystkiego , odciąłem sie od przyjaciół , znajomych , nawet biznesowo zacząlem sie ograniczać bo część klientów to kobiet a każdy telefon i sms miałem sprawdzony ..... ale czego sie nie robi ,żeby tylko w związku było normalnie ... ja zrobił bym wtedy wszystko.....

To co kończy się w naszym życiu czyni miejsce czemuś lepszemu. Mój blog jest formą podziękowania dla Krisa,który sprawił, że byłem w stanie dostrzec moją naiwność i samcze ogłupienie. Miło jest obudzić się ze stanu łosia i wkroczyć w stan świadomy :-) Ten blog poświęcam wszystkim łosiom na świecie. Łącznie z tym, który zastąpi mnie przy boku mojej żony. Miną lata zanim biedak zorientuje się,że ta niewinna, słabiutka istotka z uchyloną buzią w gruncie rzeczy jest cwana, wulgarna i wyrachowana.
dzizas chłopie aleś wdepnął! Cholera, że ja nie umiałam znaleźć u swojego męża tego przycisku wyłączającego mózg tylko od samego początku zasuwałam na budowie równo z nim! I ziemię taczkami woziłam i wybierałam, szukałam gdzie taniej i wspierałam dobrym słowem. No kurcze ile bym sobie wysiłku oszczedziła no ;) żartuje oczywiście- współczuję takiej "żoneczki"- z całego serca! Ale to chyba tak jest, że im bardziej kogoś kochasz, szanujesz, wielbisz to tym bardziej on Cię ma dupie :( Smutne ale prawdziwe....
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg bo świetnie się czyta Twój blog :D
Twoja kobieta uwielbia facetów nieosiągalnych i niedostępnych - Ty jej uchyliłeś nieba a ona tego nie zniosła...
OdpowiedzUsuńpzdr B
i czekam na ciąg dalszy -napisz o niej coś więcej bo na razie jawisz się jak książe na białym koniu a ona niewdzięczna ladacznica...
prawda prawda (patrz komentarz powyżej). jedyna Twoja wina to bycie mega łosiem? książę na białym koniu, z bielmem na oczach, zagłaskał zanudzoną księżniczkę na śmierć. żadnej normalnej samczej winy...? czekam, czekam
OdpowiedzUsuń"Jak wy ( kobiety) znajdujecie u nas ten przycisk wyłączający mózg" - a to to jakiś bzdet kolego. Nie uogólniaj, będzie się milej czytało tego jakże interesującego bloga.
OdpowiedzUsuńSiedzę i czytam sącząc alkohol jakowyś i stwierdzam, że szczęścia to może Ci zabrakło, ale talent za to masz cholerny. Sztuką jest pisac o trudnych rzeczach z taką lekkością. Uwielbiam takie pomieszane smaki:)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg.
Nie uogólniam... staram sie mówić o swoich uczuciach i emocjach jakie mna wtedy targały.. pytam bo takie pytania cisnęły mi sie na usta ... było ich wiele a na niektóre do dziś nie znalazłem odpowiedzi ,
OdpowiedzUsuń