środa, 19 października 2011

ogłupienie cd.

.... jakoś powoli życie wracało do normy .... ucieczka w pracę gwarantowała względny spokój . Firma i budowa , która weszła w okres wykończaniówki angażowała mnie całkowicie . Dbając o swojego KFIATUSZKA  wziąłem na siebie większość obowiązków . Dziecko do szkoły a odebrać też trzeba było . Lekarz pediatra widywał tylko mnie bo "masz taką pracę ,że możesz sobie wyjść kiedy chcesz " , gdzie przyjmuje stomatolog dziecka pewnie do dziś jeszcze nie wie .
Napięcie rodziła budowa . Miałem nadzieję ,że sie zaangażuje a tu dupa ... jakjuż udało mi sie jakoś namówić  na "wizytę " najczęściej słyszałem ,że się na tym nie zna . To jeszcze można zrozumieć . Ja też sie nie znałem . Godziny spędzałem na forum muratora szukająć wiedzy i ciekawych rozwiązań .  Można się na czymś nie znać .... ale można się chcieć czegoś dowiedzieć .  Propozycja drenianego blatu w łazience ..... NIE ....to pytam grzecznie jaki ma być w takim razie .. NIE WIEM NIE ZNAM SIĘ NA TYM .... . No szlag mnie trafiał w takich momentach ale rozmowa nie pomagała . Nie potrafiłem też w taki momencie jej przyzwoicie opieprzyć . Łzy miała na zawołanie i jaka kolwiek próba rozmowy zasięgnięcia opinii kończyła się miną skrzywdzonej sarenki i płaczem .... -- bo czego ty ode mnie chcesz !!! Ja sie na tym nie znam !..........
 Nie spodobała sie jej umywalka w pralni , dobrze , prosiłem grzecznie jedź kochanie i wybierz albo pojedźmy razem ...... jakieś dwa lata minęly dom prawie wykończony a umywalki brak . Powinno do mnie już wtedy dotrzeć ,że ona nie wiąże ze mną przyszłości ale i na to nie zwróciłem uwagi .  Jak dziecko dawałem sobą manipulowac i wpędzać sie w poczucie winy . " Nie wiem dla kogo ten dom budujesz ! Moje zdanie sie wcale nie liczy !" słyszałem to codziennie a  decyzje trzeba było podejmować co chwila i podejmowałem je ...najczęściej sam bo ...ONA sie na tym nie zna !
Jak wy ( kobiety) znajdujecie  u nas ten przycisk wyłączający mózg , do dzisiaj nie wiem .
Nawet kiedy na NK pojawił się kolejny "kolega " dawałem sobie wmówić ,że to przypadek . Niby nic w tym niepokojącego nie było ale ciężko uwierzyć jest w tłumaczenie , że ktoś napisał do niej spostrzegłszy jej śliczne lico w zamieszczonych właśnie przed chwilą zdjęciach . Sprawdziłem ostatnie zamieszczała pół roku wcześniej .
Kolega ewoluował i od słodko pierdzenia zaczynal przechodzic do konkretów ( może jakaś kawa ??? )  a ja  trzymany za mordę od niechcenia rzucanymi tekstami o patologicznej zazdrości zaciskałem tylko zęby .
Przyszedł moment kiedy nie wytrzymałem i w spokojnej rzeczowej rozmowie stwierdziłem ,że skoro ta "przyjaźń "jest taka czysta i transparentna ...ja sam z przyjemnością poznam jej kolegę więc może jakieś spotkanie wspólne ?? rodzinami ??? on ,jego żona i my   ..... bez żadnych złych intencji ... naprawdę chciałem tych ludzi poznać ......... . Miałem nadzieję ,że będąc otwartym na jej znajomych otworzy sie również na moich . Mam takich fajnych przyjaciół z którymi coraz rzadziej sie spotykałem .  Mówiłem sobie zwolnijmy tempo , dom jak bedzie rok później to nic się przecież nie stanie a zaczniemy razem częściej gdzieś bywać ...  rozmawiać z ludźmi którzy dażą nas sympatią ...  .. nic z tego.
Kolega przestał sie odzywać i znów uslyszalem,że to moja wina bo ograniczam ,zabieram przestrzeń ...
kurwa mać ..zrezygnowałem prawie ze wszystkiego , odciąłem sie od przyjaciół , znajomych , nawet biznesowo zacząlem sie ograniczać  bo część klientów to kobiet a  każdy telefon i sms miałem sprawdzony .....  ale czego sie nie robi ,żeby tylko w związku było normalnie ... ja zrobił bym wtedy wszystko.....

6 komentarzy:

  1. dzizas chłopie aleś wdepnął! Cholera, że ja nie umiałam znaleźć u swojego męża tego przycisku wyłączającego mózg tylko od samego początku zasuwałam na budowie równo z nim! I ziemię taczkami woziłam i wybierałam, szukałam gdzie taniej i wspierałam dobrym słowem. No kurcze ile bym sobie wysiłku oszczedziła no ;) żartuje oczywiście- współczuję takiej "żoneczki"- z całego serca! Ale to chyba tak jest, że im bardziej kogoś kochasz, szanujesz, wielbisz to tym bardziej on Cię ma dupie :( Smutne ale prawdziwe....

    Czekam na dalszy ciąg bo świetnie się czyta Twój blog :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja kobieta uwielbia facetów nieosiągalnych i niedostępnych - Ty jej uchyliłeś nieba a ona tego nie zniosła...
    pzdr B
    i czekam na ciąg dalszy -napisz o niej coś więcej bo na razie jawisz się jak książe na białym koniu a ona niewdzięczna ladacznica...

    OdpowiedzUsuń
  3. prawda prawda (patrz komentarz powyżej). jedyna Twoja wina to bycie mega łosiem? książę na białym koniu, z bielmem na oczach, zagłaskał zanudzoną księżniczkę na śmierć. żadnej normalnej samczej winy...? czekam, czekam

    OdpowiedzUsuń
  4. "Jak wy ( kobiety) znajdujecie u nas ten przycisk wyłączający mózg" - a to to jakiś bzdet kolego. Nie uogólniaj, będzie się milej czytało tego jakże interesującego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Siedzę i czytam sącząc alkohol jakowyś i stwierdzam, że szczęścia to może Ci zabrakło, ale talent za to masz cholerny. Sztuką jest pisac o trudnych rzeczach z taką lekkością. Uwielbiam takie pomieszane smaki:)
    Czekam na dalszy ciąg.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie uogólniam... staram sie mówić o swoich uczuciach i emocjach jakie mna wtedy targały.. pytam bo takie pytania cisnęły mi sie na usta ... było ich wiele a na niektóre do dziś nie znalazłem odpowiedzi ,

    OdpowiedzUsuń