czwartek, 20 października 2011

"Moja" Kasia cz.1

.. Jak każdy facet jestem wzrokowcem ...kiedy zobaczyłem ją pierwszy urzekła mnie bezgranicznie. Śliczna i w swojej skromności tak niesamowicie naturalna . Zupełnie różna od kobiet, które przewijały sie czasem przez mój dom . Pierwsze spotkania i rozmowy budowały we mnie przekonanie jak wartosciowym jest człowiekiem . Dom rodzinny nie zapewniał jej komfortu . Ojciec alkoholik wyprowadził się z  domu i lata całe sie nie pokazywał . Matka, prosta kobieta, nie do końca dawała sobie radę z domem, a może raczej koncentrowała sie bardziej na sobie i swoich kolejnych partnerach, a niż na swoich dzieciach (Kasia ma młodszego brata). Opowiadala mi jak czasem było ciężko i jak jej przykro było kiedy posiłkiem był dla niej chleb z pietruszką a kiedy przychodził przyjaciel mamy był zastawiony stół i campari - bo lubił !!. Uczyła sie i pracowała ...i to ciężko ... mało kto potrafi sobie poradzić z nauką stojąc godzinami na promocjach . Zawsze zadbana, choć tak skromniutko ubrana, a te jej czerwone pantofle z puszkiem rozczulały mnie od czasu  pierwszej wizyty w jej domu .
Pierwsze spotkania dawały nadzieję , że właśnie znalazłem kobietę swojego życia .
Nie byłem jej pierwszym partnerem ale w łóżku sprawiała wrażenie bezradnej i niedoświadczonej... co za ulga! Mój atawizm nie był aż tak głęboki ,żeby szukać sobie dziewicy ale mimo wszystko jak to kusiło . Na pierwszą randkę w moim domu przyniosła własnoręcznie upieczone ciasto !!!!!!  Znalazłem księżniczkę w przebraniu kopciuszka ... po tylu latach barłożenia :-) . Moje szczęście było bezgraniczne .
Zaczęliśmy się spotykać , bywać u siebie coraz częściej - kino , czasem knajpka , wspólne obiady . Znajomi i przyjaciele zaakceptowali ją całkowicie mimo, że ona nie była dla nich osobą otwartą i raczej budowała mur, a ja czasami wszystkich wkurwiałem na każdym kroku podkreślająć jej zalety .
Zaręczyny ,poznanie rodzin... i tylko mój ojciec zapytał mnie czy jestem na 100% przekonany ,że to jest TA właściwa. Nie ukrywam - wzbudził chwilę refleksji. Bardziej smutkiem, który sie pojawił na jego twarzy kiedy tak gorąco zapewnialem go że nikogo lepszego nie jestem w stanie sobie wymarzyć, niż samym pytaniem ..... . Znał życie i patrzył z dystansu ....ja żyłem wtedy w euforii....
Wspólne życie też wydawało mi się sielanką . Ona kończyła studia , ja pracowałem  .. szczęście w postaci dziecka było już w drodze . Nie było łatwo . Zmiana pracy i własna firma, w którą trzeba byłowłożyć sporo wysiłku , mmiana mieszkania i kupa długów ..ale nie by ło wtedy przeszkód ... nie musiałem ich pokonywać , ja je łamałem .... .
Poroku był już sukces , wyszliśmy na "prostą " i zaczęliśmy żyć  bardziej spokojnie .. dziecko rozwijało się cudownie i patrząć z boku każdy widział sielankę . Czasem tylko brakowało mi czułości i gdzieś tam kiedyś spytałem czemu tak rzadko się całujemy ... ale .. zmęczenie opieką nad dzieckie przyjmowałem jak prawdę ... ciągłe przebywanie z dzieciakiem potrafi znużyć każdego .
Był problem , diagnoza i rozwiązanie . Znalazłem opiekunkę do dziecka, znalazłem stosowne ogłoszenia - udało się podjęła pracę..............................  

16 komentarzy:

  1. yhm, panna uciekając ze swojego bezbarwnego i nie łatwego bytu trafiła pod opiekuńcze skrzydła wybawiciela, wygrała los na loterii: zakochanego do granic obłędu /pytanie taty z nikąd się nie wzięło-pewnie dostrzegł jednostronność/ faceta, który dla swojego bezradnego /?!/ Kopciuszka /?!/ zrobi wszystko. I robił...a jak panna pod skrzydłami swego opiekuńczego lecz nie koniecznie uwielbioanego przez nią samą rycerza "dorosła" do samodzielnego życia pozwoliła sobie na próby...bo tych facetów było sporo jak mniemam ---i gdyby nie instynkt detektywa i głupota Kfiatuszka /bo wyrafinowana może i była ale przy tym głupia jak but-bo skoro chciała się bawić w bezpiecznym porcie trzeba było robic to dyskretniej/ trwałbys dalej ze swoją niewinną Kasią w tej..hmmm...przyjaźni? też nie... w czym?

    pzdr
    B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie byłbym nieświadomym łosiem do dziś ..gdyby nie pewien zbieg przypadków który otworzył mi oczy jeszcze szerzej . Nie dobrze jest czasem za dużo wiedzieć ...ja dowiedziałem sie wszystkiego i nawet wtedy jeszcze chcialem ratować ten związek . Echhh... szkoda było czasu a dojrzewanie do decyzji trwało i było strasznie bolesne ....

    OdpowiedzUsuń
  3. współczuję ... ale wiesz czego zabrakło? takiego prawdziwego konkretnego kopa -tak by Kasia poczuła, że jej pozycja nie jest juz usłana stosem kołder na ziarenku grochu, tylko że na tym grochu klęczy i błaga o resztki z obiadu...
    usłałeś jej życie różami , a ona potrzebowała kilka razy poczuć ukłucie kolców
    przykre bo takie Kasie zmieniaja bardzo wartościowych facetów i ciężko jest potem uwierzyć, że kolejna napotkana na drodze to nie Kasia 2

    napiszesz jaki jest aktualnie etap rozwoju wypadków? bo jesteście jeszcze razem tak?
    B.

    OdpowiedzUsuń
  4. napiszę :)) tylko czas mnie ogranicza :))) a czy razem ?? tak jeszcze razem i osobno bo w trakcie sprawy rozwodowej ..dodam że bardzo brzydkiej ....

    OdpowiedzUsuń
  5. kop i błaganie o resztki z obiadu...a to droga B. pomocne argumenty w "prostowaniu" życia. nie daj boże posłucha i z łosia stanie się damskim bokserem. oczywiście ironizuję; partnerstwa, przyjaźni tu nie ma. ale to tylko mój punkt widzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie zostanę :))) kobiet nie biję ............
    ale czasmi zaciskają sie szczęki

    OdpowiedzUsuń
  7. to rekin, nie łoś;)

    OdpowiedzUsuń
  8. chylę czoła Przyjaciołom, tym prawdziwym przez duże P i rodzicom. tym normalnym, chcącym dla dziecka najlepszego w rozumieniu i ich i dziecka. tu kolejny przykład, że własny instynkt, atawizm, pragnienie robią z nas subiektywnych ślepców. doświadczyłam, no i to nie ja miałam rację, a oni... obiecuję sobie, że wyciągnę wnioski. dzięki, że poruszyłeś ten wątek. mimo, że nie jestem łosiem. Klempą;)

    OdpowiedzUsuń
  9. poczytałem i ... zaczynam widzieć siebie samego...

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam taką cichą nadzieję, że paru ślepcom otworzą sie oczy ... a jest ich tak wielu i żaden nie słyszy sygnałow ....
    Szanujcie przyjaciół nawet jak mówią wam rzeczy w danej chwili przykre bo tylko oni mogą was uratować ...

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj. Bardzo poruszająca historia. Tak intensywnie zacząłeś, a teraz cisza od wczoraj. :( Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chłopie !!!! czytam od poczatku i doszedłem do tego miejsca - te cechy które tutaj podałes swojej Kasi - to tak ,jakym widział swoja/całeszczesciebyla pauline a całe te zauroczenie i zachwyt - jakbym czytał wlasna historie krok po kroku ........masakra
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. echh....... jakąś bazę danych tych trzeba założyć z wykazem wampirów .... . Witam i zapraszam do dyskusji.

      Usuń
    2. Myślę ze jest to niepotrzebne...było-mineło ,ale jednak ciągle to rozpamiętuję co jest wielkim błędem ale dalej walczę ze sobą :) i Tobie także życzę trwałych zaników pamięci :)

      Usuń
  13. W nieciekawy przedział się kolego wpierdoliłes

    OdpowiedzUsuń