niedziela, 8 lipca 2012

Moralność Kalego.....

Zaczyna się pojawiać jakiś straszliwy zgrzyt kiedy mówi się o podejmowaniu pracy przez kobietę . Pojawia się wizerunek uciemiężonej matki polki , którą mąż brutal i tyran trzyma w domu zamykając drzwi na klucz a dźwięk łańcucha słyszalny jest w okolicy .
Myślę a nawet wiem , że czasy niewolnictwa minęły już dawno. W związku dwojga ludzi dwoje podejmuje decyzje choć jak czytam nie zawsze podejmowana jest ona w drodze rozważań i oceny sytuacji a często pod wpływem szantażu emocjonalnego a czasem wręcz jest to stawianie kogoś pod przysłowiową "ścianą " .
Zanim podniesie się krzyk i feministyczne hordy rzucą się na mnie opowiem jak to było w moim związku .
Kiedy poznałem Kfiatuszka ..pracował , w zasadzie dlatego ją poznałem . Miała umowę na czas określony , kończyła studia. Umowa wygasła kiedy i tu nie pamiętam czy było to na krótko przed czy zaraz po ślubie . Ze względu na to , że dziecko było już w drodze , podjęliśmy RAZEM decyzję ,że nie będzie szukać pracy tylko dokończy studia i była to rozsądna decyzja . Pozwalała skoncentrować się na końcówce studiów i pisaniu pracy , skrócić czas ....  a  rozwiązanie się zbliżało.....
Kiedy mała się urodziła , Kfiatuszkowi została już tylko obrona pracy . Chciała zostać z małą w domu i choć na początku nie było nam łatwo nie miałem nic przeciwko i wspólnie uzgodniliśmy ,że tak będzie najlepiej .  Przez te trzy lata jak pies uwiązany na gumie do budy wracałem z prędkością światła do domu bo była tam moja żona i dziecko a ja chciałem spędzać z nimi każdą wolną chwilę . Zakupy po drodze , obiad czasem ,była ale częściej musiałem go zrobić , spacer z dzieckiem , wieczorne kąpanie bobasa i zasypiała u mnie na klacie . 
Z czasem zaczęło być trudniej , coraz częściej słyszałem ,że jest zmęczona tak jak bym ja nic nie robił od 6 rano w pracy czy po powrocie do domu . Smutne minki kiedy  i zawoalowane pretensje kiedy spóźniłem się pół godziny i byłem o 16 a nie o 15:30 i nie sposób było wytłumaczyć , że jak jest do przejechania 800 km to czasem nie sposób przewidzieć tego co jest na drodze .
Zaczęły się uwagi ,że ona nie wie co ja robię w tej pracy .... jakieś ataki zazdrości  i doszedłem do wniosku ,że Kfiatuszek zaczyna fiksować od siedzenia w domu i kontaktu tylko z mamusią i swoimi ciociami. Pomyślałem ,że jeśli pójdzie do pracy to znormalnieje  , oderwanie się od domu , kontakt z ludźmi to naprawdę lepiej wpływa na psychikę wszak człek jest zwierzęciem stadnym .....
Pomyślałem  ale decyzję podejmowaliśmy razem . Ekonomicznie ciężko było tą  decyzję uzasadnić bo pensja 7 stówek a z drugiej strony paliwo 400 i opiekunka 300 a jeść trzeba i ubrać się  też  :))  miałem pracującą żonę  ....heh .... ale decyzja podjęta wspólnie i to decyzja na przyszłość , przyszłość której ostatecznie zabrakło .
Pozmieniało się , życie od tego momentu .... czasu było coraz mniej bo przecież praca w dwuzmianowym systemie  nie ułatwiała życia ale o dziwo jakoś ja mężczyzna nie narzekałem ,że jestem w domu sam a żona wraca o 21 .......no fakt ...co drugi tydzień wracała o 17 i wtedy byliśmy w domu razem .
Opisuję , nie skarżę się :)) choć czytając komentarze  w których przewijają się prawdy głoszone przez ultra- super -feministki i patrząc na jednostronność oceny sytuacji i brak równowagi z którym świadomie się pogodziłem a który wyrażony   krzykiem "JESTEM KOBIETĄ  I MI SIĘ NALEŻY"  budzi dość mordercze instynkty ,  i widząc taką roszczeniową postawę   parafrazując słowa z 'REJSU" , powiem  - "chciało by się wstać i przypierdolić " ..................

@kobieta ... owszem ona ma prawo do decyzji i ma prawo do pracy ale czemu piszesz Romkowi , że Tosia ma prawo iść do pracy ale to ON ma płacić za opiekunkę ???  . może to drobiazg ale .........

@Magda(lena) ....: " mój mąż mnie zaspakaja i nie muszę go zdradzać " .... a co będzie jak zachoruje albo wyjedzie na dłużej ??

ot takich ciekawostek można znaleźć w tej gorącej dyskusji wiele , ale charakterystyczne jest jedno....... siadając dziś do komputera pierwsze  co rzuciło mi się w oczy to kampania przeciwko przemocy w rodzinie i reklamujące ją wirtualne bilbordy    .. przemoc w rodzinie i obraz uciemiężonej kobiety  .... charakterystyczne choć nie do końca prawdziwe  bo przemoc różne ma imię  a szantaż emocjonalny i milcząca agresja jest częstsza niż  przemoc fizyczna ,,,,, ale kampania kształtuje wyobraźnię i utrwala stereotypy ...zresztą dzieje się tak już od wieków .....

Na obrazie Caravaggia  Judyta ucina głowę Holofernesowi  i nikt nie ma wątpliwość ,że wielkie były jego winy skoro gładkolica , nastoletnia Judyta dokonuje tak krwawej zemsty . Wielkie bo przecież zabił Jana Chrzciciela i na karę zasłużył a ONA  ..??? ona kary ponieść nie może , bo przecież "tylko" pomściła śmierć "naszego" Jana ........
Moralność Kalego i kołtuństwo z którym ja pogodzić się nie mogę dlatego proszę .... używajmy argumentów i słuchajmy argumentów innych  ..........




ja sobie nie dam nic wmówić  :)))))

139 komentarzy:

  1. To, że matka zostaje z dzieckiem przez rok-dwa po narodzinach, jest dobre. Zmiany stałych opiekunów w tym okresie bywają podobno bardzo destrukcyjne dla dalszego rozwoju i poczucia bezpieczeństwa dziecka. Nie wiem jak tam u niej było z depresją poporodową (jedne ją mają, inne nie), jeśli była, to nic dziwnego, że "nic jej się nie chciało" (do kilku miesięcy po narodzinach) to akurat kwestia hormonów a nie woli, można to jednak leczyć.
    Moim zdaniem, Bodo, jedyny Twój błąd polegał na tym, że miałeś za małe wymagania i za słabo zaznaczałeś granice. Plus, że nie wiedziałeś ze ona jest DDA i że z takimi osobami postępuje się inaczej, bo są skrzywione. Trudno jednak obwiniać kogoś o błędy wynikające z nieświadomości.
    Te ataki zazdrości to chyba głównie ta niepewność, o której pisałam pod poprzednim postem, podsycana dodatkowo przez jej rodzinę. Praca była dobrym rozwiązaniem, ale na litość dowolnie wybranego bóstwa, jeśli nie było długiej drogi do pokonania (była?), to na co komu samochód? Transport miejski wystarcza.

    Przemoc psychiczna jest jak najbardziej realnym rodzajem przemocy. Tylko walczy się z nią trochę inaczej, a jeżeli chodzi o mężczyzn, mniej z nich ma świadomość/umie się przyznać że jej doświadcza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bodo napisał:

    "@kobieta ... owszem ona ma prawo do decyzji i ma prawo do pracy ale czemu piszesz Romkowi , że Tosia ma prawo iść do pracy ale to ON ma płacić za opiekunkę ???"

    Bo skoro ona TEŻ pracuje, to i pozostałe obowiązki TEŻ dzieli się na pół. Już widzę, jak Romeczek (albo w pracy, albo przy komputerach) znajduje jeszcze czas na sprzątanie, pranie, gotowanie i opiekę nad dzieckiem- w takim samym wymiarze, jak Tosia :)

    Tylko czekałam, aby ktoś to wyłapał, bo byłam pewna, że to własnie będzie w takim męskim kontekście (on ma płacić, a ona nie), a nie w logicznym (skoro poszła do pracy, to po niej będzie miała już tylko połowę codziennych obowiązków w domu; a za resztę odpowiada Romeczek- własnoręcznie albo zatrudniając kogoś).

    Skoro Romeczek do tej pory nie wykonywał ŻADNYCH obowiązków domowych (bo nie miał czasu), to skąd nagle go wytrzaśnie na jakieś domowe zajęcia?

    I zaraz Romeczek odpowie, że gdyby zarobiła połowę tego, co on, to on zarabiałby o połowę mniej i miał przez to połowę więcej czasu na dom i dziecko :) Tak się zastanawiam, dlaczego postawił taki wysoki próg (swoje zarobki) a nie dostosował się do Tosiowych?
    odpowiedź jest jasna- za dużo by stracił. Dlatego miejsce Tosi było w domu, przy garach i dziecku.

    Kobita wytrzymała aż 9 lat takiego traktowania; a jak postawiła na swoim (z czego byłaby jej emerytura na starość?), to panisko poczuł się zagrożony i walcząc o swoje miejsce popchnął tylko Tosię do złożenia pozwu :)

    Bo Romeczek pozwu nie składał- jemu takie życie rodzinne w zupełności odpowiadało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrzę na to inaczej . Sam robiłem zakupy , brałem udział w sprzątaniu - podłogi kibelek i łazienka moja , pierze pralka a rozwieszenie prania zajmuje 15 min, gary zmywałem i zmywam , wszelkie naprawy moje . Póki dziecku jagody nie urosły i nie zaczęła mnie wyrzucać z Łazienki co wieczór myłem i usypiałem . Można ?
      O gotowaniu nawet nie wspomnę bo do dziś pamiętam jak wracałem do domu po pracy i budowie i na pytanie co na obiad usłyszałem : co zrobisz to zjemy ........
      Nie czepiam się ale 9 lat to dość długo .... i...jeszcze jedno ... nikt nikogo nie może zmusić do bycia kurą domową . Albo się nią jest albo nie .

      Usuń
  3. I masz Bodo. Ty zarabiasz 20k PLN a ktoś 1k PLN ale ONA pracuje i dzieli wszystko na pół. Oddanie połowy dochodów już pijawce nie starcza...masz jeszcze prać, sprzątać, gotować i płacić za opiekunkę. Na podstawie wpisu na blogu oceniłaś, że "romeczek" nie wykonywał żadnych obowiązków domowych a zadałaś sobie na tyle trudu, żeby zapytać drugą stronę co ma do powiedzenia w tej kwestii? Nie. Ty już wiesz wszystko, podobnie jak pani w todze. Kfiatek rzeczywiście przyprawił Bodo rogi, ale Bodo nie dbał o dom i nie dawał jej poczucia ciepła, wobec czego to nie jej wina.
    Emerytura na starość...nie rozśmieszaj mnie, jaka emerytura może być na starość jak ktoś zarabia takie pieniądze jak Ex (nie dodam już, że dzięki mnie bo mnie rozstrzelasz zaraz). Romeczek pozwu nie składał, bo prócz tego, że tkwił w układzie, który drenował go pod każdym względem (nie tylko finansowym) to zdawał sobie sprawę z tego, że rodzina jest najważniejsza.

    Teraz jeszcze słów parę o podziale zasobów..
    Dlaczego duża część kobiet twierdzi, iż fakt, że facet oddaje większość dochodów dla dobra rodziny jest niewart jakiegokolwiek zauważenia? Rozumiem, że to obowiązek w waszym mniemaniu? Wszelkie inne sprawy już dzielimy pół na pół...zgadza się?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wysiłek, który wkładamy w pracę też się liczy. Powiedzmy że ja gram na giełdzie i pracuję przy kompie 4h na dzień, zarabiam jakieś 10k miesięcznie, a mój mąż tyra przy własnej firmie po 10h/dzień, ale przynosi do domu jakieś 2k miesięcznie. I teraz ja mu mówię: zarabiasz pięć razy mniej niż ja, ale płacisz pół za opiekunkę i dawaj do garów po robocie, jesteś zmęczony, nie histeryzuj, dziś twoja kolej, jak codziennie, bo ja zarabiam więcej, a przecież nie pomalowałam jeszcze dziś paznokci i nie popisałam komentarzy na blogach!

      Usuń
    2. Zawsze byłem zwolennikiem proporcjonalnego udziału w kosztach. Ja mam 10k PLN ktoś ma 2k PLN. Rachunki płacimy w stosunku 5:1. Po rozwodzie prawie rok mieszkałem z Ex pod jednym dachem. Inkasowała alimenty nie partycypując w żadnych kosztach utrzymania domu. Jak zaproponowałem proporcjonalny podział to nastąpiła wyprowadzka (po stwierdzenie, że pani korzysta z moich zasobów jednocześnie zabawaiając się z innym panem). Postanowiłem dać mu szansę i mozliwość wykazania się na polu związku z Ex. Niestety zwinął żagle...

      Usuń
    3. Trza było spisać intercyzę.
      A ten dom to Wasz był czy Twój? I co- miała wyrok, że ma płacic, a nie płaciła? A to żmija.

      Usuń
    4. A to tylko po wyroku powinna płacić? Jakie znaczenia ma czyja jest nieruchomość przy rachunkach za gaz, energię, opał? Możesz odpisać na te pytania bez jadu?

      "Trza było"...dziś bym to zrobił na 100%.

      Usuń
    5. Znaczenie ma to, czego oczekuje i co egzekwuje właściciel nieruchomości.

      Usuń
    6. Znaczenie ma to, że jak się mieszka razem i NIE jest się już rodziną, to przyzwoitość wymaga, żeby każdy płacił za siebie. Pomijam już zupełnie prawo w tym temacie.

      Usuń
  4. Pomieszałeś dwie różne sytuacje z Biblii Bodo.
    Judyta rzeczywiście ucięła głowę Holofernesowi, który był wodzem asyryjskim mającym chętkę na Judytę i podbój Izraela.
    Judyta to taki Wallenrod tamtych czasów.
    Ciekawa historia - nie znałem jej wcześniej, w przeciwieństwie do tej poniżej.

    Jan Chrzciciel zginął przez kobietę, a nawet dwie. Wkurzył Herodiadę, bo jej wypominał, że kręci z Herodem, bratem swojego męża. Wykorzystała więc słabość Heroda na wdzięki i talent taneczny swojej córki Salome i wykorzystała ją, aby poprosić o głowę Jana.

    Przykład więc dobry, ale do pokazania zawziętości i bezwzględnej mściwości niektórych kobiet, które nie licząc się z kosztami gotowe są wykorzystać swoje dzieci w osiągnięciu celu.
    Z drugiej strony duża niesamodzielność Salome, która daje się wykorzystać w gierkach matki.

    Pozdrawiam,
    Sławek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze jest to, że nic się nie zmieniło w tym temacie od czasów prehistorycznych ;-)
      Tandem mamusia, córeczka + samiec twój wróg = rozwód.
      Sekcja Specjalna Zawsze Lojalna!!!
      ;-)

      Usuń
    2. Biblia ...dość dawno ... być może mieszają mi się fakty :)).
      Przekaz jest jednak dość jednoznaczny :) .Wytłumaczyć można każde zachowanie i każdy zły uczynek . Manipulacja ......
      aa...prawda jest taka, że morderstwo to morderstwo i zdrada to zdrada ........... ,
      Przypomina mi się jeszcze jedna historia ... historia Sebastiana który został świętym :) ... strzelano do niego z łuków .. i przeżył ... zdenerwowany tym faktem cesarz kaza go utopić w szambie .....

      Usuń
  5. Uhm...
    Okazuje się, że Tosia wyszła za mąż za przysłowiowego gołodupca. Zrobiła to niestety zbyt wcześnie, bo zaraz po maturze. Wpędziła się w dzieci, a przy okazji odcięła sobie tym drogę do zdobycia wykształcenia.
    Potem facet zaczął zarabiać lepiej i lepiej. Nieważne, że to było możliwe dzięki temu, że ona stała na straży ICH domowego ogniska, że wychowywała ICH WSPÓLNE dzieci. Do Romka do dzisiejszego dnia to nie dociera.
    Najgorsze jest to, że facet do dzisiejszego dnia nie wyciągnął wniosków. Odniósł porażkę w małżeństwie i pluje jadem dookoła. Przyciąga wciąż ten sam typ kobiet i to według niego daje mu prawo do widzenia pijawek we wszystkich kobietach.
    Nie stworzył i nie stworzy partnerskiego związku, bo on nie ma pojęcia, co to jest, co to może nawet oznaczać.
    Mnie osobiście najbardziej bawi fakt, jak on podnieca się swoimi pieniędzmi...
    Luśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luśka, to rozmowa ze ślepcem o kolorach.

      Romuś napisał:

      "Ja za to cały czas polowałem, aby rodzinie niczego nie brakło, pomagałem i wspierałem na tyle na ile mogłem i umiałem. Oczywiście jestem kanalią, bo o wszystko co ja robiłem to mój psi obowiązek".

      No. Dokładnie tak. Przecież jej obowiązki były inne- i z nich się wywiązywała. Jej psi obowiązek to była rola kury domowej, a Twoja- pozostała, więc nie wiem, nad czym Ty się tak rozkminiasz, masz jakieś pretensje itp.?

      Luśka napisała:
      "Mnie osobiście najbardziej bawi fakt, jak on podnieca się swoimi pieniędzmi".

      Bo tak mają wszystkie nowobogackie w tym kraju. Człowiek wyjdzie z wsi, ale wieś z człowieka- nigdy. Romek powinien znaleźć sobie pole buraczane i tam się zasadzić.

      Mój ex przy nim to anioł.
      Tosia to już świętą za życia chyba jest- z nim nawet Anioły nie dałyby rady.

      Usuń
    2. Kobieto! Kocham Cię a nie "rozkminiam"!
      Na podstawie kilku historii z internetu wydałaś wyrok śmierci na mnie. Mam nadzieję, że nie pracujesz w jakimś sądzie. :-(

      A teraz bardziej szczegółowo...

      "No. Dokładnie tak. Przecież jej obowiązki były inne- i z nich się wywiązywała. Jej psi obowiązek to była rola kury domowej, a Twoja- pozostała, więc nie wiem, nad czym Ty się tak rozkminiasz, masz jakieś pretensje itp.?"

      Zauważ, że ja nigdzie nie piszę o psich obowiązkach tylko podkreślam jej udział w związku. Jednocześnie nie pozwalam na deprecjonowanie swojego wkładu w ten związek a teraz UWAGA! Hellooooł (jak to mawiała Ex) to nie ja rozpieprzyłem związek!!! Hellooooooł!!!
      Sorry, znów za styl wypowiedzi, ale muszę się jakoś dostosować do tego jadu zionącego z "rozkminiającej" Kobiety.

      "Bo tak mają wszystkie nowobogackie w tym kraju. Człowiek wyjdzie z wsi, ale wieś z człowieka- nigdy."

      I znów kasa. Co tu ma kasa do rzeczy? Kolejny dowód na hipokryzję kobiet.

      "Romek powinien znaleźć sobie pole buraczane i tam się zasadzić."

      I znów inwektywy...
      Kobieto. Bije z Ciebie bezsilność połączona z prymitywizmem. Opanuj się proszę bo przynosisz wstyd Mensie ;-)

      Usuń
    3. Weź Ty głęboki oddech, przeczytaj raz jeszcze mój post, na który raczyłeś odpowiedzieć i spróbuj zrozumieć. Nie pisałam tego z poziomu Mensy, więc nie powinieneś mieć z tym problemów.

      Usuń
    4. Kobieto wybacz, ale większości Twoich wypowiedzi nie da się czytać. One są zwyczajnie niespójne, pisane językiem podwórkowym, często też trudno zrozumieć co chciałaś przekazać. Spójrz jak ładnie potrafią się wypowiadać tu niektóre kobiety. W nich cała nadzieja...dla naszych dzieci.

      Usuń
    5. zbyt jedno płaszczyznowo ...Luśka ............

      Usuń
  6. Luśka, wskaz mi jeden punkt gdzie ja się podniecam pieniędzmi? Błagam Cię, bo hipokryzja Twojego gatunku sięga zenitu właśnie wtedy, kiedy zaczyna się rozmowa o zasobach? Jakie znaczenie ma fakt, że ja czy ona byliśmy "gołodupcami"? Ona stała na straży ogniska aż przestała chcieć stać i owszem, wychowywała NASZE wspólne dzieci za co chwała jej i basta. Ja za to cały czas polowałem, aby rodzinie niczego nie brakło, pomagałem i wspierałem na tyle na ile mogłem i umiałem. Oczywiście jestem kanalią, bo o wszystko co ja robiłem to mój psi obowiązek. Pani przeżyła kawał ciekawego życia na dość wysokim poziomie u mojego boku. Chcesz porównać czego dokonały jej koleżanki, które nie odcięły sobie drogi do wykształcenia? Zdajesz sobie sprawę, że zarabiałem wtedy 2 miliony starych złotych a mimo to podwoziłem ją do szkoły robiąc kanapki i płacąc za korepetycje? Studiów nie skończyła, bo się na nie nie dostała (skądinąd dostała się jej koleżanka, które Gdańska na mapie Polski szukała w Tatrach i skończyła - jest pani magister, ale o to zadbała już odpowiednio jaj mamusia - mnie na łapówki wówczas nie było stać). Wyobraź sobie, że kiedyś były egzaminy a wówczas nie miała jeszcze ani dziecka ani męża. Skąd Wy wszystkie macie takie wspaniałe predyspozycje to tłumaczenia wszystkiego co jest udziałem innych kobiet i jednocześnie dorabiania sobie historii, których nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romuś napisał:

      "Pani przeżyła kawał ciekawego życia na dość wysokim poziomie u mojego boku. Chcesz porównać czego dokonały jej koleżanki, które nie odcięły sobie drogi do wykształcenia? Zdajesz sobie sprawę, że zarabiałem wtedy 2 miliony starych złotych a mimo to podwoziłem ją do szkoły robiąc kanapki i płacąc za korepetycje? Studiów nie skończyła, bo się na nie nie dostała".

      No. Toska powinna więc Cię po nogach całować, do Częstochowy co miesiąc na kolanach iść, wielbić w każdej minucie swego jałowego, pijawkowego życia. Bez Ciebie byłaby nikim.

      Bez wątpienia, Romeczku, dawno u okulisty nie byłeś- przecież Ty Tośce nic nie jesteś winien, żadnej wdzięczności, nic nie widzisz wartego Twojej wdzięczności.

      Wiesz co? Rzygać mi się chce, jak takie palanty rżną bohatera i za wypełnianie swoich obowiązków oczekują wdzięczności!

      I ten gość rzekomo reprezentuje jakiś konkretny poziom intelektualny. Ja chrzanię, co za tępota.

      Usuń
    2. "No. Toska powinna więc Cię po nogach całować, do Częstochowy co miesiąc na kolanach iść, wielbić w każdej minucie swego jałowego, pijawkowego życia. Bez Ciebie byłaby nikim."

      Nic takiego nie wymagam. Podkreślam i podkreślałem zawsze, że jej wkład w związek był bardzo ważny. Nie wiem kim byłaby beze mnie. Wiem, że żadna z jej koleżanek ani rodziny nie miała takich warunków do życia jak ona.

      "Bez wątpienia, Romeczku, dawno u okulisty nie byłeś- przecież Ty Tośce nic nie jesteś winien, żadnej wdzięczności, nic nie widzisz wartego Twojej wdzięczności."

      Jestem wdzięczny za wszystko. Czy ona jest? Czy Ty jesteś wdzięczna swojemu Ex za cokolwiek? Czy potrafisz choć na chwilę zrzucić maskę plującej jadem, zniszczonej przez życie kobiety i zauważyć w kimś innym człowieka?

      "Wiesz co? Rzygać mi się chce, jak takie palanty rżną bohatera i za wypełnianie swoich obowiązków oczekują wdzięczności!"

      I znów mamy jasny podział. Moja część to obowiązki...wróć na stronę poprzednią i odpowiedz mi wprost na pytanie, które Ci zadałem, tylko jeśli możesz bez inwektyw i rzeczowo.

      "I ten gość rzekomo reprezentuje jakiś konkretny poziom intelektualny. Ja chrzanię, co za tępota."

      I znów inwektywy. Kobieto...ośmieszasz się do cna.

      Usuń
  7. No widzisz, nie chcesz skorzystać z mojej wczorajszej propozycji, bo nie mógłbyś wtedy pisać bzdetów na mój temat :)

    Drogi Romeczku, nie oczekiwałam nigdy wdzięczności dla siebie za wywiązywanie się z moich obowiązków; i to samo w drugą stronę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieto, "bzdety" na swój temat piszesz sama i nie trzeba być w Mensie żeby zauważyć, że bliżej tym wypowiedziom do mięsa a nie Mensy.

      Cieszę się, że udzieliłaś mi w końcu konkretnej odpowiedzi na temat wywiązywania się z obowiązków. Pierwsza rzeczowa wypowiedź jaką stworzyłaś na tym blogu od dawna.

      Usuń
  8. a ja powtórzę z radością - kobieto jesteś jak kundel na wsi lecący z ujadaniem za rowerem... :-)))))) ... a rower jedzie dalej ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romeczku ;) Ty jesteś jedyny w swoim rodzaju i możesz pisać jako kolejny anonim- i tak Cię znajdę :D

      To teraz pytanie, Romeczku :)
      Za co Tosia powinna być Ci wdzięczna i jak to powinna Ci okazywać- abyś był cały happy?

      Usuń
    2. Bodo, bądź łaskaw wyjaśnić pani, że ja swoje posty zawsze podpisuję. Masz dostęp do logów a po co tworzyć kolejną historię bez pokrycia?

      Za co powinna być wdzięczna? Nie wiem, ja nie oczekuję wdzięczności. Już raczej może zrozumienia i jeśli już nie wsparcia, to przynajmniej nie wbijania noża w plecy.

      Usuń
    3. Jedyna rana.. To na Twojej głowie, kiedy rozbijałeś sobie kubek po mojej herbacie. Ślad czerwonej herbaty dłuższy czas wisiał na suficie…
      Toczyła się rozmowa, (na temat rozwodu) on wstał złapał szklane narzędzie, uderzył się w nim w głowę. Widzę jak z rozmachem odrzuca kawałki szkła z ręki. Zamarłam, ta bezradność, kiedy wbiegł po schodach do łazienki gdzie kąpali się chłopcy obwieszczając „zobaczcie, co matka mi zrobiła”
      Nie można tego opisać..
      Policja
      Pogotowie
      A ja niewinna tłumacząca się z całego zajścia bez świadków.
      Mieszkałam z nim jeszcze długo, za każdym razem zamykałam drzwi na klucz.

      Usuń
    4. A tu jestem w szoku ...............

      Usuń
    5. O tak! Pamiętam jak dziś. Jedna z dwóch poważnych awantur w historii naszego związku. Pomijam oczywiście kłótnie zakończone spoliczkowaniem mnie, bo tego nie warto wspominać ;-) Generalnie moją Ex rączki świerzbiły a rozwiązywanie konfliktów przemocą ma długa historię u Ex. Pierwszy raz dostałem w twarz kiedy nie zdążyłem się zasłonić dobrych kilkanaście lat temu. Aż mi okulary spadły a na głowie i policzku pojawił się piękny odcisk kobiecej dłoni mojej Ex. Schemat zawsze ten sam....ujadanie Ex (coś jak Kobiety na tym forum, bez ładu i składu, moje rzeczowe argumenty, bezsilność po jej stronie i w ruch szły...ręce). Najczęściej zasłaniałem się i to wystarczyło bo pani jak z rozmachem usiłując mnie uderzyć zatrzymała łokieć na mojej ręce to wystarczyło. Nie robiłem z tego problemu nigdy, wszak ciężko się przyznać, że bije mnie żona ;-) Wtedy też sprawa rozeszłaby się po kościach, ale Ex przestraszyła się skutku i moje krwi. Po konsultacji telefonicznej z mamusią wezwała policję krzycząc, że mąż się awanturuje w domu. I teraz uwaga....najlepsza część. Wpada policja, otwieram drzwi, gość od progu łapie mnie, wykręca mi ręce i chce skuwać. Ja na to, zaraz chwileczkę, ale dlaczego chce mi pan zakładać kajdanki? To pan jest trzeźwy? No jestem. A czemu ma pan rozbitą głowę? Niech się pan domyśli...Patrzą (policjant i policjantka) na spokojnego faceta i rozhisteryzowaną kobitkę, która lata od pokoju do pokoju i się wydziera, że ona się boi, ja ją zabiję itp. Nie chciałem do tego wracać, bo do dziś mnie wstrząsa jak sobie przypomnę, ale skoro Ex brnie w to dalej podając przy okazji dalsze informacje umożliwiające identyfikację naszej rodziny...Efekt wizyty policji był taki, że założono mi niebieską kartę dla ofiar przemocy w rodzinie. Ex rzeczywiście zamykała się w pokoju po tym zdarzenie, choć nie wiem czemu, bo przez ten cały czas jak byliśmy razem nie tknąłem jej nawet palcem. Poniekąd rozumiem, to zachowanie biorąc pod uwagę przeszłość Ex sprzed czasów kiedy byliśmy razem. O drugiej awanturze może też niech Ex napiszę, na skutek czego wybuchła, jaki był jej przebieg i jak się skończyła.
      Aha, nie szedłem na górę pokazać dzieciom jak mnie Ex urządziła, tylko szedłem po schodach z zamiarem wezwania policji i z łazienki wyszedł syn, zobaczył mnie i zaczął płakać, żeby nie dzwonić po policję, bo zamkną mamę do więzienia. Nie zadzwoniłem ja, zadzwoniła po konsultacji z mamusią ona. Wstyd na pół osiedla. lekarz w szpitalu zmusił mnie wręcz do zrobienia sobie obdukcji a co się nasłuchałem od policji jak to należy taką babę usadzić, żeby śladów nie było...Po pół roku przyszedł dzielnicowy i mówi, wie pan co niech pan zamknie tę kartę, bo dzieci będzie kurator odwiedzał, może nie warto...zamknąłem. Nigdy nie użyłem tego zdarzenia w sądzie - mamy rozwód bez orzekania.

      Usuń
    6. No to idźmy dalej i zakończmy tę historię. Jakiś rok po tym zdarzeniu, już po rozwodzie relacje między mną a Ex zaczęły się normować. Co prawda karaoke leciało w najlepsze i zdarzyła się nawet jedna kłótnia kiedy to pani wpadła z pracy...dzień dobry kochane Misie, mamusia bardzo was kocha ale się strasznie spieszy. Szast prast, trzask szafek i w drzwi...za chwile pisk opon pod domem. Karaoke w golfie trzy czekało i nie było czasu nawet przywitać się z dziećmi :-( Cóż zrobić, nie spałem do 3 rano. Jak wróciła, oczywiście krzyk, że ją ograniczam, jakim prawem kontroluje a w ogóle to ona sobie musi Ibisa wytatuować na plecach bo wtedy będzie czuła się naprawdę wolna...Rozeszło się po kościach. Postanowiłem (nie pierwszy i nie ostatni raz poskładać to wszystko do kupy). Słuchaj, było nie było, po rozwodzie jesteśmy ale jakoś możemy próbować to poskładać....Tak, masz rację, ślub tylko komplikuje wiele spraw, będzie między nami dobrze, postaram się...dziś już wiem co komplikował ślub ;-) Przy okazji jako, że już po rozwodzie ale sygnały idą, że chce ze mną dalej ciągnąć ten wózek zacząłem się pilniej pani przyglądać. Wcześniej nigdy tego nie robiłem, bo zwyczajnie nie miałem czasu. Wprawdzie kilka lat wcześniej przydarzyła mi się pewna wstydliwa przypadłość po kontakcie intymnym z Ex, ale wytłumaczyła mi, że to normalne, bo coś tam jest nie tak z czymś, przywlokła mi nawet jakieś leki od ginekologa...sprawa ucichła. Nie miałem czasu na takie bzdety...
      W komputerze syna, który dostał ode mnie na komunię był zainstalowany keylogger. Ex po powrocie z pracy nie miała czasu na nic tylko od razu bieg po laptopa, do sypialni, drzwi i klik klik klik...Ktoś powie była wolna, mogła sobie flirtować. Poniekąd tak, ale przypominam, że to ja ciągle za wszystko płaciłem, utrzymywałem dom, alimenty, jej praca załatwiona przeze mnie. Po prostu pełen komfort! Jeden jeleń daje kasę, drugi jeleń daje w...
      Jak zobaczyłem, że w najlepsze umawia się na randki z pewnym gnojkiem młodszym o kilka lat od niej i dodatkowo robi to z komputera syna opisując jak to się nachlała na ostatniej imprezie i spała w pracy z głową pod biurkiem no to mnie literalnie szlag trafił. Wpadłem na górę i się zaczęło...Opluła mnie w twarz przy dziecku trzy razy po czym zaczęła szarpać jednego z synów, który szedł już spać, żeby wstawał i udowadniał, że mamusia była wczoraj w nocy w domu (byłem w delegacji w tym czasie i po powrocie stwierdziłem, że mamusia owszem była ale na balecie a z dziećmi siedziała...teściowa). Nie byłoby problemu, gdybym nie pytał czy ma czas i czy zajmie się dziećmi, bo ja muszę spędzić noc poza domem. Tak, ma czas...miała czas, ale dla tego bydła z dyskoteki.
      Odepchnąłem ją wówczas od dziecka, krzycząc, żeby dała mu spokój...znów konsultacje z mamusią, znów szepty przez telefon z koleżankami. Rano wyszedłem do pracy, wracam popołudniu i zastaję...zdemolowany dom. Porozrzucane sprzęty, resztki ubrań, rozbite zabawki, wylane brudy...Ex z dziećmi u teściowej. A co, będzie mi kanalia zabraniać flirtów? Nie będzie! Ludzie, czy Wy sobie zdajecie sprawę jakim ciężkim frajerem wówczas ja się czułem. Bezradność, to jest coś, co przeraża. Dwa dni po wyprowadzce Ex doprowadzałem dom do porządku pracując jak w amoku dzień i noc...Od tego czasu zaczęło się najgorsze pół roku w moim życiu. Sprawdziło się to, czym mnie straszyła od lat...zostałem sam, rozmawiając ze ścianami.

      Usuń
    7. Uuuuuuu.. skąd się to wszystko bierze ?????
      Jedyna większa(?) scysja między mną a Kfiatuszkiem była wtedy , gdy zaczęła zabierać dziecko na randki ze swoim kolejnym kochasiem "Sznurkiem" . Ciężko to nawet nazwać awanturą bo faktem jest,że może ciut podniesionym głosem powiedziałem ,że sobie nie życzę żeby na randki zabierała dziecko i, że sama może robić co chce (było to już w trakcie rozwodu ) ale dziecku niech takich przyjemności oszczędzi .......
      Następnego dnia odsłuchałem rozmowę telefoniczną Kfiatuszka jak opowiadała mamusi jaką dziką awanturę zrobiłem i ,że ona może robić co chce i spotykać się z kim chce a adwokat jej poradził żeby wezwała policję przy najbliższej okazji i założyła mi niebieską kartę . Mamusia piała ze szczęścia ,że może to się udać i mnie ostatecznie "załatwić ". Przypomniało mi się jak Kfiatuszek opowiadał o swoim ojcu jak znikał z domu i wracał ... i jak jej babcia któregoś dnia chcąc "pomóc" teściowej zorientowawszy się ,że wrócił po małym piwku do domu zaczęła się z nim awanturować próbując wyrzucić go z domu , po czym walnęła główką o regał rozbijając sobie głowę i tłukąc okulary po czym wezwała policję .
      Baardzo musiałem uważać na słowa a dyktafon prawie przyrósł mi do ręki bo nie wiedziałem czego się mogę i kiedy spodziewać .
      Na początku małżeństwa były teść przedstawiany był mi w zupełnie innym świetle a z czasem zaczęły wychodzić takie kwiatki opowiedziane mi z wyraźną "dumą ".........
      Do dziś mam nagraną i "awanturę " jaką Kfitauszkowi wtedy zrobiłem i jej opowieść po wysłuchani której większość z was zakuło by mnie w kajdany .
      Ludzie kłamią ...niektórzy nawet bardzo przekonująco ... a jakoś tak jest , że jak kobieta mówi o przemocy to wszyscy jej wierzą ...........

      Usuń
    8. Cóż, nie chciałem również tego roztrząsać, ale w sumie to dlaczego to ja mam zawsze być "ten rozsądny"?...moja Ex to również DDA, z tym że to co wyczyniał Twój teść jest podejrzewam promilem tego czego doświadczyła Tosia w dzieciństwie. I tym bardziej jest mi podwójnie przykro, bo ja naprawdę nie zasłużyłem sobie swoim życiem na taki los, jaki mnie spotkał.

      Usuń
    9. Zasłużyłeś! I to co cię spotkało masz na własne życzenie .Założyłeś ,że macie wspólny cel w życiu i ,że wspólnie będziecie ciągnąć ten wózek. Ty założyłeś.
      Czytam tu kąśliwe komentarze ,że "wzięła sobie Tosia gołodupca " ...a ja z podziwem obserwuję i czytam jak ogromną determinacją musiałeś się wykazać ,żeby osiągnąć coś w życiu . Startując z pozycji gołodupca.
      W zasadzie mogłeś żyć inaczej .
      "była u mnie moja przyjaciółka Agata przyniosła drożdżówki z kruszonką Kubuś troszkę nakruszył na stole, około 13:20 do domu przyszła 2 godz. wcześniej teściowa, Agata postanowiła że będzie się zbierać Kubuś ma w zwyczaju wszystkich wychodzących żegnać na klatce schodowej wymachując rączką papa, kiedy weszliśmy do mieszkania teściowa wszystko ze stołu uprzątnęła nie dając mi nawet dopić herbaty zdążyłam tylko wytrzepać serwetkę ze stołu, zachowywała się już wtedy bardzo nerwowo ale nie zwracałam uwagi na to bo ostatnio miała swoje humory i często kierowała podteksty w moim i mojej rodziny kierunku, zjadłam obiad z Kubusiem a ona zaczęła sprzątać swój pokój, Kuba wycisnął z tubki pastę do czyszczenia mebli zabrałam mu ją umyłam ręce i wróciłam do pokoju, Jaś spał w wózku ze trzy kroki od okna balkonowego, podeszła i otworzyła je nie zwracając uwagi na dziecko i wyniosła worek z pieluszkami na balkon, wstałam nerwowo i chciałam szybko wyjechać z nim z pokoju zaczepiłam się o fotel, podbiegła mi z pomocą:
      ja: dam sobie radę a następnym razem uprzedź mnie że będziesz otwierać balkon to wyjadę z pokoju
      ona: jestem u siebie, śmierdziało mi, trzeba było wynieść na balkon pieluchy
      ja: nie będę za każdym razem otwierać balkonu bo jest zimno
      ona: miałaś wybór wybrałaś tamten pokój a syf jest tu i tu, coś w ogóle od rana zrobiła
      ja: to moja sprawa nie będę ci się tłumaczyć

      nie chciałam się jej tłumaczyć w końcu przy 2 małych dzieci jest co robić a co zrobiłam, nakarmiłam Jasia dałam zjeść Kubusiowi, na końcu zjadłam ja, pościeliłam łóżko wywietrzyłam, uprałam, rozwiesiłam, po prasowałam "

      13:20 koleżanka na plotach a starsza kobieta wystawia pieluchy na balkon bo śmierdzą ...
      O poziomie dyskusji z matką jak by nie patrzeć swojego męża i starszą już kobietą , która jak czytam przyjęła was pod swój dach nie wspomnę ......
      Mogłeś żyć inaczej....

      Usuń
    10. Pozwól Anonimowy, że i ja Cię zacytuję:

      "a ja powtórzę z radością - kobieto jesteś jak kundel na wsi lecący z ujadaniem za rowerem... :-)))))) ... a rower jedzie dalej ;-) "

      Kobieto, przeczytaj na spokojnie swoje posty i spróbuj rzeczpwo przedstawić swoje argumenty. Naprawdę z przykrością się Ciebie czyta :) Z ciekawością przyglądam się dyskusji i uwierz - Twoje posty zdecydowanie się w niej wyróżniają. In minus. Nawet Mensa nie pomoże, jeśli kultury dyskusji brak

      Usuń
    11. Romeczku przez okres trwania naszego małżeństwa słyszałam wiele różnych bajek wymyślanych przez Ciebie. Zawsze podkreślałam, że powinieneś zostać scenarzystą masz wyobraźnie to muszę przyznać. Kolejna ubarwiona opowieść, sensacyjna.
      Bardzo musiało Cię zaboleć to, że ujawniłam kolejny wątek z naszego życia podkreślę PRAWDZIWY. Każda twoja opowieść jest tak pięknie przez Ciebie zapakowana i podana, że aż chce się ja „łyknąć”. Teraz cisną mi się na usta różne epitety pod Twoim adresem, ale nie będę zniżać się do twojego poziomu.
      1.Eksio ważący ponad 100 kg dał się bić kobiecie ważącej 50 kg, biedactwo, nie ośmieszaj się.
      2. Syfa Ci przyniosłam JA! Muszę przyznać, że byłam zaradną kobietą, matką zajmującą się dziećmi, a jednocześnie puszczającą się na boki. Między śniadaniem, obiadem, czy kolacją? Między spacerami, zakupami, gotowaniem obiadów, a może wymykałam się w nocy….?

      I pytanie do bodo nawiązując do cytatu wstawionego przez Ciebie.
      Co robił Twój Kfiatuszek 1, 5 tygodnia po porodzie? Bo z tego, co wyczytałam, starałeś się jej pomagać ponad siły a ona i tak była bardzo zmęczona. Wyobraź sobie ja nie miałam nikogo do pomocy, eksio pracował z dala od nas, i miałam dwoje dzieci.
      Teściowa to odrębny temat „rzeka” kobieta mająca jedynego syna zapatrzona w niego jak w obrazek.

      Usuń
    12. >Bardzo musiało Cię zaboleć to, że ujawniłam kolejny wątek >z naszego życia podkreślę PRAWDZIWY.

      Wątek jest prawie prawdziwy (to tak jakby zamienić role kata i ofiary, ale to szczegół) i nie boli mnie to, że coś ujawniasz tylko boli mnie to, że większość tu obecnych wiedząca do tej pory, że mamy dzieci już wie, że mamy synów, znają ich imiona, wiek? Powiedz mi, po cholerę tu za mną przyszłaś? Gdzie są te wszystkie wykolejone koleżanki z karaoke, dla których zrezygnowałaś z rodziny? Zmieniają 17te portki a Ty zostałaś na lodzie i znów szukasz ofiary, żeby zrzucić z siebie odpowiedzialność?

      >Teraz cisną mi się na usta różne epitety pod Twoim >adresem, ale nie będę zniżać się do twojego poziomu.

      Tego się już nasłuchałem przez wszystkie lata. Kretyn, idiota, debil...wszystko to pył! Mechanizm zawsze ten sam...prowokacja, próba złagodzenia z mojej strony, epitety w moim kierunku, równie cięta riposta z mojej strony, foch z Twojej, bo znów mnie zwyzywał. Ja naprawdę potrafiłem długo tłumaczyć Ci pewne sprawy, ale z niektórymi (tak jak z obecną tu Kobieta) zwyczajnie nie da się dyskutować, bo jedynym argumentem jest NIE bo NIE.

      >1.Eksio ważący ponad 100 kg dał się bić kobiecie ważącej >50 kg, biedactwo, nie ośmieszaj się.

      Wiadomo, że mnie nie biłaś bo dla Ciebie bicie to zęby leżące w przedpokoju. Przypieprzenie komuś z otwartej to są najzwyczajniejsze środki negocjacyjne jakie każda normalna kobieta powinna mieć w swoim arsenale. Ja nie mówię o jednym przypadku...

      >2. Syfa Ci przyniosłam JA!

      Przyniosłaś leki od ginekologa, które musiałem używać. Naprawdę mam brnąć w szczegóły?

      >Wyobraź sobie ja nie miałam nikogo do pomocy, eksio >pracował z dala od nas, i miałam dwoje dzieci.

      Eksio był rzeczywiście daleko, ale jak tylko usłyszał, że jest syn, to pieprznął wszystko w diabły i wieczorem był w domu. Przeczytaj swoje własne wpisy na temat mojej radości z narodzin dzieci.

      >Teściowa to odrębny temat „rzeka” kobieta mająca >jedynego syna zapatrzona w niego jak w obrazek.

      Teściowa najpierw wynajęła Ci/Nam swoje mieszkanie za darmo (które przed rozwodem zresztą próbowałaś włączyć do masy podziałowej ;-), później zasponsorowała Ci/Nam wyjazd w podróż poślubną, kiedy Twoja matka ukradła nasze pieniądze, następnie wyposażyła Cię w wózek, wyprawkę, dokładała do wyjazdów wakacyjnych, wspierała jak mogła. Nienawidzisz jej bo ona pierwsza jako kobieta przejrzała Twoje wnętrze i dzięki Bogu, że jest bo, gdyby nie ona to ja byłbym już w psychiatryku. Mieszkałaś u niej raptem 3 tygodnie bo w naszym domu opóźnił się remont i przez ten czas musiałaś tak się sadzić, że musiałem specjalnie z zagranicy przyjeżdżać, żeby łagodzić sytuację. Ty masz syndrom matki polki wpojony Ci przez mamusię. Jak masz dziecko to wszyscy powinni padać do nóg, nosić na rękach i schodzić z drogi. Ty będziesz pić kawę z koleżankami od świtu do nocy podczas, gdy pieluchy gniją w mieszkaniu a syf taki, że się wejść nie da.
      Całe szczęście, że napisałaś iż eksio pracował daleko od was a nie na kurwach był. Już Ci kiedyś powiedziałem. Teraz masz okazję ułożyć sobie życie, znaleźć faceta, który Cię wypełni od początku do końca, zrobić karierę, pieniądze, odnieść sukces i być szczęśliwa więc po co pytam ciągniesz się za mną nawet tu?

      Usuń
  9. No to lecę po kolei.
    Ma znaczenie, że Romek był gołodupcem w chwili zawierania związku małżeńskiego. Kreśli się tu postać Tosi, dla której główną wartością są pieniądze. Fakt wyjścia za mąż za gołodupca jakoś tu nie bardzo pasuje. Dziewczyna była ładna, najładniejsza w całej wsi ;), mogła przebierać w panach. No tak, zapomniałam, dostrzegła w Romku potencjał :P:D.
    Koleżanki, które skończyły studia, takich karier nie zrobiły jak Tosia. Ciekawa teoria. Okazuje się, że nie warto studiować, wystarczy wyjść za mąż za faceta z potencjałem - oto przepis na życie na poziomie.
    Dzień dobry, to ja Lusia, mam lat piętnaście, warkoczyki i wyobrażam sobie właśnie, jak mogły wyglądać egzaminy na studia w czasach, gdy Romek był milionerem. No tak, o ja durna, przecież wtedy zaocznych studiów nie było.
    I po co były te lekcje biologii w podstawówce, skoro dopiero w dorosłym życiu udowadnia się, że kobieta i mężczyzna to dwa różne gatunki. Mi to zakrawa na skrajny szowinizm.
    Kariera Tosi...Na pewno nie byłaby w tym samym punkcie, gdyby nie założenie rodziny z TYM facetem. Być może, że wcześniej pracując, studiując dziś nie zarabiałaby tak marnie. Nie musiałaby wysłuchiwać tych gadek, jak to ktoś zapewnił jej zamożne życie - to jedno jest niemal pewne, bo albo by takiego życia nie miała, albo sama by na nie zapracowała.
    Odnośnie podniecania się pieniędzmi - pieniądze to niemal najwyższa wartość dla Romka. Przebija się to wciąż w jego postach. Nie sądzę jednak, aby zarabiał tyle, żeby miało mnie to oszołomić. Koniec końców i tak pracuje dla kogoś, kto tych pieniędzy ma więcej od niego.
    Romkowi raczej nie uda się ulokować uczuć w kobiecie, która zarabia więcej od niego.To nie jego bajka.
    To pisałam ja :) jedyna w swoim gatunku ;)Luśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I
      Fajnie napisane...no to jedziemy.

      "Ma znaczenie, że Romek był gołodupcem w chwili zawierania związku małżeńskiego. "

      Zaczynamy od lekkiego kopa...

      "Kreśli się tu postać Tosi, dla której główną wartością są pieniądze. Fakt wyjścia za mąż za gołodupca jakoś tu nie bardzo pasuje. Dziewczyna była ładna, najładniejsza w całej wsi ;), mogła przebierać w panach."

      Mogła ;-) Gdzie wywnioskowałaś, że dla Tosi wówczas najważniejsze były pieniądze? Dla Tosi najważniejsza była wizja. Chłopak, który bił na łeb inteligencją innych kolegów dawał szansę na wyjście z pewnego kręgu, w którym oboje żyliśmy. Myślę, że ona się zwyczajnie we mnie zakochała, niestety trwało to tylko dwa, trzy lata. Później zgodnie ze schematem obciążyła mnie winą za to, że jej życie nie wygląda tak jak sobie wymarzyła - zamiast księcia na białym koniu usuwającego każdy pyłek spod nóg pampers, który spada zawsze gównem na dywan. Nie tu zresztą jest problem. Problem jest tu, że ja też nie sądziłem, że rodzina i wychowanie dzieci to ciężka praca, wymagająca wielu poświęceń i rezygnacji z siebie. Różnica jest taka, że ja zacisnąłem zęby i robiłem swoje, ona też do pewnego czasu, aż...no właśnie.

      "Koleżanki, które skończyły studia, takich karier nie zrobiły jak Tosia. Ciekawa teoria. Okazuje się, że nie warto studiować, wystarczy wyjść za mąż za faceta z potencjałem - oto przepis na życie na poziomie."

      To czy ktoś skończył studia czy nie absolutnie nie powoduje, że można być człowiekiem sukcesu bądź człowiekiem szczęśliwym. Przepis na życie, który przedstawiłaś jest Twojego autorstwa, powstał zresztą na zasadzie dobrania sobie wygodnych szczegółów z historii mojej i Tosi. Wygodnych dla poparcia Twojej tezy. Dla mnie to zwykła manipulacja :-)

      "Dzień dobry, to ja Lusia, mam lat piętnaście, warkoczyki i wyobrażam sobie właśnie, jak mogły wyglądać egzaminy na studia w czasach, gdy Romek był milionerem. No tak, o ja durna, przecież wtedy zaocznych studiów nie było."

      Nie wiem w jakim wieku jesteś, ale skoro założyłaś z góry, że Ex nie skończyła studiów przeze mnie, to ja mogłem popełnić taki sam błąd logiczny i założyć, że masz 18 lat. Zgoda?

      Usuń
    2. II
      "I po co były te lekcje biologii w podstawówce, skoro dopiero w dorosłym życiu udowadnia się, że kobieta i mężczyzna to dwa różne gatunki. Mi to zakrawa na skrajny szowinizm."

      Przyznaję, że przesadzam z tymi gatunkami. Robię to celowo, po to aby wywołać dyskusję na ten temat. Cieszę się, że w tym wypadku wymiana zdań jest na poziomie.

      "Kariera Tosi...Na pewno nie byłaby w tym samym punkcie, gdyby nie założenie rodziny z TYM facetem. Być może, że wcześniej pracując, studiując dziś nie zarabiałaby tak marnie. Nie musiałaby wysłuchiwać tych gadek, jak to ktoś zapewnił jej zamożne życie - to jedno jest niemal pewne, bo albo by takiego życia nie miała, albo sama by na nie zapracowała."

      Otóż NIC nie jest pewne. Wszystko co piszesz to założenie tak zwanego najlepszego wariantu. Jak wspomniałem wcześniej (i pisałem zresztą kiedyś na jen blogu) ja nigdy nie deprecjonowałem jej możliwości w zakresie kariery. Zerknij bardziej dokładnie w wypowiedzi kogoś, kto się przedstawiał jako "ten zły". Sposób antycypowania kobiet/ludzi polegający na zakładaniu, że w alternatywnym wariancie życia spotkałoby nas samo dobre przypomina mi lament podstarzałej pani, która wydziera się na swojego zlęknionego chłopa, że jej życie zmarnował a tylu się o nią starało. To, że większość w jej wyobraźni to szczegół...

      "Odnośnie podniecania się pieniędzmi - pieniądze to niemal najwyższa wartość dla Romka. Przebija się to wciąż w jego postach. Nie sądzę jednak, aby zarabiał tyle, żeby miało mnie to oszołomić. Koniec końców i tak pracuje dla kogoś, kto tych pieniędzy ma więcej od niego."

      Bzdura do kwadratu. Czemu na siłę chcesz mi wmówić, że kasa ma dla mnie najwyższe znaczenie? Ma pewne znaczenie, gdyż umożliwia w miarę wygodne życie, ale nie jest na pewno jakimś fetyszem. Pod koniec wyczuwam szyderstwo - koniec końców, pracuję dla kogoś. I co z tego? Zawsze będzie na tym świecie ktoś, kto zarabia więcej niż Ty, jest mądrzejszy, ładniejszy. Zresztą, co tu tłumaczyć, to jest elementarz.

      "Romkowi raczej nie uda się ulokować uczuć w kobiecie, która zarabia więcej od niego.To nie jego bajka."

      Kiedyś już pisałem, że marzę aby posiadła mnie jakaś naprawdę ciepła "sugar mama". Będę prał, sprzątał, gotował i zawsze będę uśmiechnięty i gotowy ;-)

      "To pisałam ja :) jedyna w swoim gatunku ;)Luśka"

      To pisałem ja. Jarząbek Stefan, trener drugiej kategorii ;-)

      Usuń
  10. Oj, Bodo, Bodo...
    a nie zauwazyles, ze po moim tekscie o zaspokajaniu wystawilam jezyk? :P
    Myslisz, ze moj maz nigdy nie wyjezdzal? Ani ja nie wyjezdzalam?
    I chorowal, niestety :(
    Tak sie sklada, ze zjedlismy juz z moim kochanym kilka beczek soli. Nie zabily nas. Wzmocnily.
    Jestesmy kochankami, ale jednoczenie jestesmy przyjaciolmi. A przy tym (co wcale nie jest takie oczywiste w zwiazkach) po prostu i zwyczajnie bardzo sie lubimy :)
    I nie musimy toczyc wojny damsko-meskiej :P
    Czasem to ja wykorzystuje jego, czasem to on mnie, czasem poswiecam sie ja, czasem on :) I ani ja nie powiem, ze faceci to swinie, ani on, ze kobiety to kanalie.
    Pozdrawiam cieplo
    Magda(lena)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To podobnie jak w związku mojej znajomej, którą tu już przywołałem jakiś czas temu. Raz ona komuś obciągnie raz on kogoś przeleci... Generalnie są bardzo zadowoleni z życia :P (uwaga - wystawiłem język).Oczywiście ja wiem, że u Was to wszystko jest na innej, nie tak bardzo prymitywnej płaszczyźnie. Zawsze chciałem nauczyć się "brać życie jak leci". Są jakieś kursy, które tego uczą?

      Usuń
    2. Magdo :) tak wśród kobiet jak i wśród mężczyzn są ludzie i świnie ......

      Usuń
    3. Bodo: wlasnie tak - sa konkretne przypadki.

      Romek: jestes niezniszczalny ;)...ja o tym, ze sie z mezczyzna dogaduje i fajnie nam sie zyje, a Ty oczywiscie musisz wcisnac swoje i zasugerowac, ze pewnie sie zdradzamy...
      Nie Romku, nie bierzemy zycia jak leci - staramy sie brac z niego to, co najlepsze (nie krzywdzac przy tym nikogo, oczywiscie).
      Czy sa jakies kursy? Hmmm...sama sie zastanawiam, skad my tacy fajni jestesmy :P
      Ja sie od malego napatrzylam na nieudane malzenstwo moich rodzicow (choc jak teraz patrze na ludzi, czytam te blogi, to dochodze do wniosku, ze miedzy nimi wcale nie bylo az tak zle ;P) - i od malego staralam sie zlalezc odpowiedz, o co w tym wszystkim chodzi - jak stworzyc udany zwiazek, od czego to zalezy, jak rozpoznac czy sie ktos nie zmieni radykalnie "po slubie"...
      Ale skad moj mezczyzna jest taki fajny?...zachodze w glowe...pewnie z jakiegos Marsa...:P

      Magda(lena)

      Usuń
    4. Bodo: wlasnie tak - sa konkretne przypadki.

      Romek: jestes niezniszczalny! ;)...ja o tym, ze mi sie dobrze z mezczyzna zyje, a Ty oczywiscie musisz wtracic swoje i zasugerowac, ze sie pewnie zdradzamy...(dobrze, ze jezorek wywaliles - mozna miec przynajmniej nadzieje, ze nie jestes az takim pesymista).
      Nie, Romku, nie bierzemy zycia jak leci - staramy sie brac z niego, co najlepsze (oczywiscie, nie krzywdzac przy tym nikogo).
      Czy sa jakies kursy?...hmmm...sama sie zastanawiam, skad my tacy fajni jestesmy...:P
      Ja sie w dziecinstwie napatrzylam na nieudane (wowczas, bo dzis im sie jakos fajnie poukladalo) malzenstwo moich rodzicow i staralam sie zrozumiec, o co tak naprawde w tym wszystkim chodzi, na czym polega bycie ze soba, jak stworzyc udany zwiazek, jak rozpoznac, czy ktos jest soba, czy udaje i zmieni sie nie do poznania zaraz "po slubie"...I stad chyba nauczylam sie uwaznie obserwowac siebie i innych.
      Ale skad moja maz jest taki fajny?...sama zachodze w glowe...pewnie z jakiegos Marsa :P

      Magda(lena)

      Usuń
    5. JA Magdaleno napatrzyłem się na swoich rodziców . Wspólne cele i ich realizacja, wzajemny szacunek i dużo miłości . Konflikty też bywały i zawsze rozwiązywali je wspólnie -rozmawiając . Czasem miałem ubaw bo jak ojciec przesadził na imprezie to rano dostawał kawę z mlekiem którą się napić nie można ale był twardy i z dumną miną wychodził do pracy a po powrocie śmiał się z tego . Było radośnie rodzinnie i ciepło . Mnie uczyli szacunku do pracy i zaradności i może dlatego nigdy nie liczyłem na niczyją pomoc co nie znaczy ,że nie mogłem na nią liczyć . Chciałem stworzyć podobny związek ale ...... geny zwyciężyły ..........

      Usuń
    6. Naprawde mi przykro...
      Zakladasz i pielegnujesz z kims ogrod. I kiedy juz kwiaty kwitna, drzewka i krzewy sie zielenia i owocuja, to nagle ta druga strona zamawia buldozer i wszstko zrownuje z ziemia...
      I zamiast cieszyc oczy i serce pieknym widokiem masz...krajobraz po bitwie... (chcialam napisac, ze masz nawet gorzej niz przed zalozeniem ogrodu, ale to nie prawda - w koncu masz corke).

      Magda(lena)

      Usuń
  11. Bodo.
    Pójdę już, bo mi zaraz zarzucą niektórzy, że opanowałem Twojego bloga :P
    Dam pole do popisu innym.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. @ kobieto
    "Pies za rowerem" - jest mój, a nie Romka :-) Jak widzisz jednak jesteś omylna w swojej jadowitej nieomylności :-)))
    Raz jeszcze zalecam kubeł z zimną wodą.
    Przykro Cię czytać - jesteś nieobiektywna, chamowata, prosta, napastliwa, agresywna i mimo deklarowanych punktów :-)))) IQ... jak by to ująć... poniżej poziomu, który chciałoby się brać pod uwagę.

    Pozdrawiam
    Stróż

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dkladny opis Romka, no ale to skrzywdzony facet wiec jemu nie wolno wypominac.

      NA miejsc Tosi zostwilabym go duzo wczesniej. zycie jest za krotkie by spedzic je w samotnosci

      A

      Usuń
    2. i tu się rodzi pytanie : Dlaczego tosia nie "zostawiła " go wcześniej ??? z jej bloga wynika ,że małżeństwo od samego początku było pomyłką . Z bloga Romka mozna wyczytać ,że do końca wierzył ,że doa się ten związek uratować .
      Dlaczego ?????

      Usuń
    3. Dlaczego nie odeszłam?? Bo bardzo kochałam i miałam nadzieje, że to przejściowy etap.
      Było mi źle, ale wystarczyło mi, że był obok

      Nie mieszkaliśmy z rodzicami, przyjechałam z dalekiego kraju urodzić drugie dziecko, eksio musiał zostać.

      Usuń
    4. Czytam twój blog i nawet rok po ślubie to wielkiej miłości tam nie widać .
      posłużę się tu starym porzekadłem " Jeśli ząb boli to albo go się leczy albo wyrywa "

      Usuń
    5. Prawda jest taka, że do ślubu nie powinno w ogóle dojść. Już przed ślubem Tosia stosowała wobec mnie szantaż w celu załatwienia swoich spraw. Klasyką była wyprowadzka. Kochałem i brnąłem w to bez pamięci. Po ślubie nastąpił już ostatni akt rozkładu tego związku, bo okazało się, że rodzina Ex to mamusia i siostry a ja...jestem dostarczycielem zasobów. To było jak kubeł zimnej wody na łeb...człowiek głupi, zamiast to przeciąć, to ulegał jak "ksiądz Magdzie" a chore ego i roszczenia rosły. Ile razy wracając do domu zastawałem pustą lodówkę, ile razy kupowałem całe słoiki kawy, które później cały klan wypijał z koleżankami na spółkę w czasie gdy ja na to wszystko harowałem! Ile razy rozmawiałem z Tobą na ten temat, ile razy prosiłem...! Bodo, ja byłem jak prawie każdy z nas środkiem do celu. Na szczęście obudziłem się 5 po dwunastej...lepsze to niż nie obudzić się wcale lub zupełnie za późno i skończyć w rowie.

      Usuń
    6. "mamusia i siostry" - bodo kolejna analogia do Twojej kolekcji ;-))) coś czuję, że napiszemy post o podobieńtwach Kfiatków bodowych i romkowych ;-)

      Stróż

      Usuń
    7. Mieliśmy to szczęście, że od początku mieliśmy własny kąt, dzięki uprzejmości mojej matki, która wynajęła nam nieodpłatnie mieszkanie. Cieszyłem się jak dziecko, bo miałem kąt, kobietę, pracę. Niestety, albo 5 minut po moim wyjściu do pracy Ex zabierała doopę w troki i lądowała u teściowej, albo da odmiany cały klan 5 minut po moim wyjściu lądował u nas pałaszując co się da z lodówki. Niektórym może się to wydać śmieszne, ale to były lata 90te, skończyła się komuna a zaczął kapitalizm. Ciężko było wiązać koniec z końce. Rozmawiałem o tym, że chciałbym aby zajęła się domem, znalazła sobie jakieś hobby, w ostateczności poszukała pracy. Wielokrotnie dzwoniłem do domu na przykład o 19:50 bo zapewniała mnie, że czeka na mnie i co? Nici...była...5 minut przed moim przyjazdem. Lodówka pusta w domu syf...Do jasnej cholery nawet będąc zatwardziałą feministką, trzeba chyba zauważyć coś chorego w takie relacji...dalej to już poszło z górki.

      Usuń
    8. "mamusia i siostry" - bodo kolejna analogia do Twojej kolekcji ;-))) coś czuję, że napiszemy post o podobieńtwach Kfiatków bodowych i romkowych ;-)

      Stróż


      Podobieństwa? Ja nie zdradziłam męża.
      Odpowiedzi eksa oczywiście pisane na wyrost, ale nie będę się już tłumaczyć i przedstawiać swoich racji. Winny się tłumaczy. Na moją osobę męski zraniony świat już dawno wydał wyrok.

      Usuń
    9. Nie zdradziłaś? On twierdzi inaczej. Dlaczego akurat Tobie mam uwierzyć?
      Stróż

      P.S. Ja nie jestem "męski świat"

      Usuń
  13. Tak poważnie to:
    Mieszkanie po ślubie z rodzicami z jednej albo z drugiej strony to ściąganie sobie kłopotów na głowę na własne życzenie. Trudno wtedy o zgodę w małżeństwie. Jeżeli sami nie przywołamy swoich mamuś czy tatusiów do porządku, to "połówka (połówek)" za nas tego nie zrobi. Dystans pozwala na życie w zgodzie i szacunku do drugiej osoby. O ten dystans i szacunek jest naprawdę trudno, jeśli ma się wspólną kuchnię i łazienkę.
    Szkoda, że nie zawsze da się tego uniknąć.
    Luśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamieszkując z rodzicami wkraczasz w czyjś poukładany i uporządkowany świat . Potrzeba kompromisu z obu stron ale zawsze trzeba pamiętać ,że jest sie gościem . Wiele rodzin tak żyje w tym kraju i daje radę . Ale "przywoływać do porządku " ????

      Usuń
  14. Czech to ten daleki kraj? :-) Wow!

    OdpowiedzUsuń
  15. Bodo, zacytowałeś tu fragment postu i pominąłeś to, co było dla mnie szokujące - wyzywanie od szmat. Załóżmy, że jest to prawda. Nie uważasz, że należało coś z tym zrobić? Te słowa padały w obecności dzieci.
    Gdyby moja mama tak się zachowała (nie wyobrażam sobie), przeprowadziłabym z nią rozmowę i jasno określiła granice. Zrobiłabym to dla siebie, dla męża, dla dobra naszych dzieci, dla mojej mamy.
    Luśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luśka - zbiram siły na odzielny post o tym ale arogancja przebija z tej rozmowy

      Usuń
    2. Oczywiście, że to prawda! Uważasz, że Tosia zwracała się grzecznie tak jak to opisuje w swoim blogu? Jak miała się matka zachować? Sprzątnąć, ugotować, oporządzić dziecko, wysłuchać pouczeń kiedy ma wietrzyć a kiedy nie a pani siądzie rano z koleżanką na plotach, później zmieni miejsce na mamusię i dalej to samo a wieczorem siądzie przy komputerze i wysmaruje kolejny bzdet jaka to ona samotna i nieszczęśliwa przez kanalie chłopa co "se" wymyślił pracę za granicami kraju.

      Usuń
  16. Luśka, a poczytałaś sobie co "Tosia" mówi do swojej teściowej? To Cię nie szokuje? W końcu teściowa jest osobą starszą, na dodatek "Tosia" była gościem w jej domu...
    Nie szokuje Cię, worek (tak worek!) brudnych pieluch i smród? Nie szokuje Cię to, że "Tosia" cytując ten dialog na swoim blogu wydaje się być z siebie dumna, ze tak sobie wspaniale z teściową poradziła?!
    Mnie opadła szczęka - nie znam ludzi, którzy rozmawiają ze sobą w taki sposób. Kompletny rynsztok. I niestety wiele mówiący o "Tosi".

    Stróż

    OdpowiedzUsuń
  17. Pani przyjechała z dalekiego kraju mimo, że miała na miejscu doskonałe warunki mieszkaniowe, pełny dostęp do pieniędzy, bardzo drogie i pełne ubezpieczenie medyczne umożliwiające poród w warunkach o jakich nikt z jej koleżanek ani znajomych nie śnił. Zabrakło jednego. Mamusi. Toksyczna kobieta, która zresztą jest autorytetem zupełnym dla mojej Ex i jej pozostałych dzieci. W domu Ex panowała jedna zasada - ścisła hierarchia. Jak ktoś się nie podporządkował to się go brukało a jak nadal fikał to pięścią w plechy! One są od niej tak uzależnione, że żądna z nich nie jest w stanie samodzielnie egzystować.

    OdpowiedzUsuń
  18. Przy okazji zarzutu sianego tu przez niektóre drogie panie a tyczącego ograniczania Ci dostępu do nauki przeze mnie. Kto opłacał Twoją prywatną zaoczną uczelnie w czasie, gdy nie pracowałaś? Tak wiem! Tylko kasa, kasa, kasa...wredna kanalia tylko kasę widzi wszędzie.
    Kto wstawał rano, robił Ci kanapki o odwoził do pracy o 5 rano jak ją podjęłaś?
    Kto czekał dzień w dzień po pracy, aby odwieźć Cię do domu?
    Kto zabrał Cię do Paryża, ryzykując pracę bo leciał tam służbowo?
    Z kim spędzałaś rokrocznie Sylwestry w hotelach pięciogwiazdkowych?
    Kto organizował wakacje dwa razy w roku, kręgle, wyjścia do kina?
    Kto czytał dzieciom codziennie wieczorem książki?
    Kto jechał specjalnie aż do Legnicy bo Ci się kolor samochodu spodobał?
    Kto Ci kupił pierwszy w życiu rower, kto nauczył obsługi komputera, kto pokazał jak się zarządza przedsiębiorstwem?
    Skąd Twoja siostra miała pierwszy komputer w domu? Skąd rower?
    Skąd pochodziły wyprawki szkolne Twojego rodzeństwa, długopisy, zeszyty, kleje?
    Kto płacił za Twoje korepetycje?
    Kto Ci kupował kwiaty, które beznamiętnie odkładałaś do flakonu?
    Kto Ci załatwił pracę, żebyś nie musiała pracować na zmiany?
    Kto załatwił pracę Twojej siostrze, jej chłopakowi?

    Kanalia, żałosny, debil, dno, zero, łysa pała, gruby wieprz idiota...wybierz dowolnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. idiota pasuje ...... niestety do mnie też ..........

      Usuń
    2. Romek,
      Chylę czoła. Pełen szacunek dla Ciebie.
      "Kto czytał dzieciom codziennie wieczorem książki?" To mi zaimponowało, jestem pełna uznania. Serio.
      Luśka

      Usuń
    3. Ex też czytała.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Idźmy dalej...
      Kto nauczył obu synów jazdy na rowerze?
      Kto zabrał wszystkich do sklepu, żeby te rowery kupić (dla Ciebie też)?
      Kto chodził z dziećmi na sanki, lepił bałwany w weekendy?
      Kto nauczył syna pisać drobne programy w tym wieku?
      Kto zaszczepił w nich pasję do komputerów?
      Skąd Twoja siostra miała pierwszego laptopa?
      Kto rokrocznie jeździł z Twoją mamą na groby przodków?
      Kto chodził z dzieckiem do kościoła i na próby przed komunią?
      Kto był/jest w trójce klasowej młodszego?
      Kto wziął zaświadczenie z komitetu szkolnego, że spóźniłem się z płatnością za szkołę o kilka dni, aby wykorzystać to w sądzie?
      Kto chodził/chodzi na wywiadówki?
      Kto opłacił Twoje wakacje z dziećmi?
      Kto zabiera dzieci w tym roku na wakacje?
      Kto nauczył dzieci jeździć na nartach/snowboardzie?
      to tak na szybko.

      Usuń
  19. I jeszcze jedno na koniec. W czasie bycia z Ex utworzyłem nowe określenie, mianowicie - filtr mentalny. Nie wiem na czym polega ten mechanizm, ale nie dotyczy on tylko mojej ex ale także innych kobiet. Otóż pamiętają one wszystkie drobne przewinienia jakich dopuściliśmy się wobec nich w przeszłości a zapominają zupełnie o morzu dobra, którym staraliśmy się podzielić. To tak jak na niezapomnianym Tato - wykazujesz cechy typowe dla Twojego gatunku, jak wam wygodnie umiesz wypomnieć facetowi sprawę sprzed lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu się zgodzę :))) jak sąsiadka chełpiła się szkoląc Kfiatuszka ,że swojego męża leje kapciem i rzuca w niego pilotem od telewizora i zdarzyło mi się skomentować ten fakt stwierdzeniem: "Taką babę to trzeba trzymać krótko " to po 10 latach w sądzie potwora ze mnie robiły bo przecież twierdziłem , że BABĘ TRZEBA TRZYMAĆ KRÓTKO.... taki ze mnie szowinistyczny i seksistowski gnój :)))))

      Usuń
  20. Miałam nie komentować i się nie wtracać, ale po poprostu rzygac się chce.
    Romek , oboje z Tosią wymagacie pilnej terapi psychologicznej.
    Wyrzucanie sobie na forum bo co bądź publicznym, brudów domowych to jest paranoja i powinno się to leczyć. Nie osądzam was bo nie mam do tego prawa. Ale Romek - to jest matka twoich dzieci. Tosia to jest ojciec twoich synów. Zamknijcie już ten nieudany rozdział swojego życia i przestańcie do niego wracać. Nakręcacie się coraz bardziej.To jest chore.
    Agnes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się ... Romek żeby się w końcu uwolnił Tosia żeby zaczęła myśleć samodzielnie

      Usuń
  21. Agnes, zgadzam się w całej rozciągłości. Założyłem osobne konto pod pseudonimem Romek Pawlikowski, na którym wylewałem swoje żale związane z moimi odczuciami odnośnie relacji damsko męskich. W żaden sposób NIKT nie mógł powiązać osoby Romka z kimkolwiek w realu, chyba że był uczestnikiem niektórych wydarzeń, które opisuje. Nie wiem jakim cudem Ex dowiedziała się o tym, że prowadzę takiego bloga (najprawdopodobniej przeszukując komputer syna, którego czasem na swoim koncie używam) i postanowiła wylać wszystkie brudy na forum publicznym podając jak na tacy dane o naszej rodzinie. Liczyła pewnie na gromy, które posypią się na mnie jako na kanalię, która zniszczyła jej życie. Jak widać, często role kat-ofiara ulegają w tym świecie odwróceniu. Jak pisałem, nie wyję już do pustych ścian po tym jak nie zastosowałem się po raz n-ty do schematu zniewolenia psychicznego, którego zwykła latami używać wobec mnie i zostałem sam, ale do jasnej cholery mam chyba prawo do anonimowej terapii w postaci własnego bloga, gdzie ANONIMOWO wylewam żółć. Na co dzień realizuję wszystko co powinien realizować dobry ojciec, staram się, przykładam, wypełniam obowiązki. Skoro ktoś publicznie rzuca oskarżenia to MUSZĘ się bronić bo milcząc zostanę KATEM, który zniszczył rodzinę. Nie byłem aniołem, podkreślam, ale nie byłem też kanalią, która zasłużyła na taki los.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romek .. terapia blogiem jest dobra i oszczędza przyjaciół :) ale nie skarż się na los . Weź go w swoje ręce .

      Usuń
  22. pracuję od 18 roku życia
    jednocześnie urodziłam dziecko, kończyłam szkołę /matura/, zaczynałam studia, łaziłam po sądach bo Tatusiowi zabrakło jaj by dziecko utrzymać i groził że nie wyda zgody na wiele spraw jeżeli alimentów się nie zrzeknę.
    praktycznie do wszystkiego co teraz mam doszłam sama
    i uwierz mi , że to ja wielokrotnie wyciągałam rękę by podciągać w góre partnera
    i uwierz mi również,że gdyby kiedykolwiek przyszła mi do głowy taka wyliczanka którą zaserwowałeś u góry sama sobie bym "zęby wybiła"!
    Czy Ona do cholery przystawiła Ci pistolet do głowy abyś ją uszczęśliwiał???
    a jeżeli robiłeś to bo kochałes bla bla bla to se odpuść
    bo nie ma nic bardziej żałosnego niż wywlekanie "a ja Tobie kupiłem ...."

    i zgadzam się z Luśką /chyba bo już nie chce mi się brnąć przez komentarze/ o czym już wielokrotnie pisalam
    kasa,kasa,kasa
    i nie oburzaj się tak-tylko cofnij do kilku swoich postów , stań obok i przeczytaj jako osoba niezwiązana emocjonalnie-dramat

    Bodo - nir porównuj się proszę do Romka, Stróz niech nie szuka analogii, bo wydaje mi się, że Kfiatek jest całkiem różna od Tosi (którą wielokrotnie rozumiem), a Romek nie dorasta do Boda-bo mimo,że Bodo chałupę wybudował nie zdarzyło mi się czytać tutaj o materialnej stronie ich małżeństwa jako zarzucie ...

    i teraz jako kobieta napiszę: tak kasa jest ważna!
    Nam kobietom zapewnia poczucie bezpieczeństwa,
    kiedy kasy brak atmosfera nie robi się napięta bo brak nam kolejnej pary butów ale najzwyczajniej w świecie taka nasza struktura,że włącza się guzik paniki.
    I choć wiem,że są jednostki, dla których para nowych Manolo jest ważniejsza niż kaszka dla dziecka czy opłata za czynsz-to są to jednostki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. B. :)) dzieli nas przepaść ale ile podobieństw jest w mojej i R historii:)???

      Usuń
    2. Ile jest podobieństw z kobiecego punktu widzenia to by się okazało, jakbyś Kfiata tu sprowadził. Znów by się zaczęło, wszystko co Ty robisz to obowiązek a wszystko co ona to heroizm ;-)

      Usuń
  23. ale skoro już mama tak sobie syna chowała to co się dziwić,że przełożył to dalej:
    "wiedziałam że mnie nie zrozumie zawsze trzyma matki stronę bo teściowa pomaga nam finansowo ale ta pomoc polega na posłuszeństwie naszym w stosunku do niej, nawet ostatnio zrobił mi awanturę że gdyby nie jego matka to bym na melinie na S ( nazwa ulicy przy której mieszka moja mama) skończyła jak moje koleżanki, jest mi źle M mnie nie rozumie nie potrafi lub nie chce wysłuchać moich argumentów no bo niby kto ja jestem biedna dziewczyna którą wychowywała samotna matka która nie miała możliwości zapewnić mi tego co teściowa jemu, mnie się nie pyta o plany od tego jest jego matka i on, jestem w zamkniętym tunelu po jednej stronie jego matka a po drugiej on nie potrafi mnie wysłuchać a ona cały czas mąci, a ja jestem bezsilna, mam żal do M bo nawet w tedy kiedy mnie zdradził ona próbowała załatwić mi zwolnienie od psychiatry na przedłużenie urlopu macierzyńskiego a chodziło dokładnie o to żebym w razie rozwodu nie zabrała mu Kuby, sam przyznał że się nie dziwi matce że tak chciała zagrać, więc pytam kim ja jestem workiem treningowym na którym można sobie poużywać ,jego zdanie i jego matki jest takie że to moja mama miesza się w nasze małżeństwo bo w razie rozwodu zyskam a niczego nie wniosłam jest ich zdaniem pazerna na pieniądze co jest nie prawdą bo okazję do rozwodu już miałam a jeśli chodzi o moją matkę to nigdy nie stanęła po żadnej z naszych stron pod czas kłótni raczej starała się zaradzić tłumacząc co M też mi wypomniał że moja matka to prawi morały....."

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeżeli ktoś wyzywa Cię od debili a Ty harujesz, na rodzinę to chyba do jasnej ciasnej mogą Ci puścić nerwy, kiedy ktoś stosuje argumentację NIE bo NIE.

    Nie zwolnienie od psychiatry, tylko miała znajomego lekarza i chodziło o załatwienie zwolnienia, żebyśmy mieli jakieś dodatkowe pieniądze skoro pani i tak siedziała w domu. Wszystko co wyszło od mojej rodziny było be. Powód? Z tamtej strony nie wychodziło nic za to wchodziło całkiem sporo.

    Skoro kasa to goowno, po co pani przed rozwodem dopytywała się od hipotekę mieszkania mojej matki, które kiedyś było moje? A nóż jej się należy? To są Himalaje hipokryzji...

    OdpowiedzUsuń
  25. Powiem tak. Nie ma już siły udowadniać, że nie byłem wielbłądem. Przepraszam, ale to jest ponad moje siły.

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeszcze raz zapytam na koniec. Skoro byłem taką kanalią jak przedstawia mnie Ex w swojej powieści, to czemu siedziała ze mną tyle lat? Czemu dalej nie chce dać mi spokoju, tylko żyje moim kosztem, u mnie pracuje? Już pisałem, jest wolna, ma pracę, studiuje, może baletować do woli, o pieniądze się nie musi martwić do czasu aż dzieci nie dorosną! Czego pytam się jeszcze ode mnie chce?

    OdpowiedzUsuń
  27. Odpowiem za nią. Dokończyć dzieła. Zniszczyć mnie psychicznie do cna...

    OdpowiedzUsuń
  28. ale to pytanie nie do mnie
    biorąc jednak pod uwagę, że jej bardziej ufam gdy pisze "kochałam"
    to może najzwyczajniej w świecie kochała??
    nie przyszłoCi do głowy że w spolne życie to nie zarabianie kasy do jednego wora ale wspólne dążenie do celu - wspolnego celu
    tymczasem Ty byles zawsze obok-albo w Czechach albo w pracy, albo w kompie
    nie oceniam Ciebie-rozumiem ją

    "wstąpiłam w związek małżenski z M a było to 6 lat temu...
    czułam się wtedy wspaniale, szczeście przepełniało mnie całą chciałam wznieść się ponad wszystkich i krzyczeć JESTEM SZCZĘŚLIWA !!!! a dziś, dziś M zapomniał o rocznicy ( jak co roku), pojechał na giełdę komputerową" ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "jej bardziej ufam gdy pisze "kochałam""

      Czy możesz napisać nieco więcej o tym? Z jednej strony masz opis Romka + to co zrobił, z drugiej opis ex + to co czuje i bardziej wierzysz w opis ex. Oczywiście oba opisy są subiektywne i mogą nie być prawdziwe - w końcu papier wszystko zniesie. Zastanawia mnie jednak skąd jest większe zaufanie do wyznawanych odczuć i uczuć? Powiedzieć, że czuje się A, czy B, to każdy może i nie da się tego zweryfikować.

      A wracając do Romka - jak odebrałabyś jego słowa o uczuciach i odczuciach? Może, aby być lepiej zrozumianym przez kobiety, powinien on mówić więcej o uczuciach/odczuciach?

      Pozdrawiam,
      Sławek

      PS Mam nadzieję, że nie doszukasz się żadnej złośliwości, ani ataku w moim wpisie.

      Usuń
    2. Sławku w zasadzie sam sobie odpowiedziałeś:
      Tosia o uczuciach pisze bardzo często, mówi co czuje bez zażenowania o tym co ją boli, że tęskni,że potrzebuje być kochana, umie nazywać uczucia nawet gdy sa negatywne

      u Romka poza wyzwiskami nie odnalazłam tych uczuć

      dlatego bardziej wierzę osobie,która umie nazwać uczucia niż osobie,której uczucia zranione sa dlatego,że Pani nie doceniła kasy

      druga sprawa- też jestem matką-tez mam dwójkę dzieci i potrafię się domyslić dlaczego tak długo z Romkiem była pomimo...
      byc może się mylę
      być może wszystko jest jedna wielką ściemą
      ale z danych które posiadam - tak - bardziej "wierzę" w "kochanie" Tośki

      pzdr
      B.

      Usuń
    3. U Romka w komentarzach czy Romka w blogu ;)????

      Usuń
    4. Każdy powód, kiedy jest się z kimś, kogo się nie kocha jest zwykłym koorestwem. W ten sposób można tłumaczyć wszystko. To, że czujesz Tosię jest naturalne, Twój mózg jest nastawiony na relacje i uczucia, mój na rozwiązywanie problemów. Proste jak drut, szkoda tylko, że nie da się tego wprost przełożyć na życie. Jak ktoś wymyśli kiedyś jakiś interfejs umożliwiający przełożenie męskiego widzenia świata na damski i odwrotnie to pewnie zostanie bardzo znanym człowiekiem.

      Usuń
    5. @B. dziękuję za odpowiedź z wyjaśnieniem.
      Czegoś jednak nie rozumiem - sam fakt trudności w wyrażaniu swoich uczuć nie stanowi o ich braku. Statystycznie mężczyźni mają więcej problemów z werbalizacją tego co odczuwają. Częściej za to wyrażają się przez to co robią. Trywialny i przerysowany przykład: jak facet chce pokazać kobiecie, że ją kocha, to często zamiast powiedzieć jej to parę razy, umyje jej samochód (z odkurzeniem, sprawdzeniem płynów, ciśnienia, że o woskowaniu, itp. nie wspomnę).

      U mnie, dla odmiany, umiejętność nazywania uczuć, czy stanów emocjonalnych, nie wpływa na wiarygodność danej osoby.
      A czy gdyby Romek więcej pisał o swoich emocjach i odczuciach zamiast o kasie, to zwiększyłoby to Twoją wiarę w jego słowa?

      Inna sprawa, że jak czytam Romka i innych to wydaje mi się, że obie strony czują się niedoceniane - ex za poświęcenie pracy w domu, Romek - za poświęcenie w pracy na dom. Do tego oboje zarzucają sobie brak pomocy w na ich froncie starań o rodzinę. U Romka da się to zmierzyć i wyliczyć w złotówkach, u jego ex nie bardzo - no chyba, że za miarę przyjmiemy czystość w domu i jakość obiadków, ale nie szedł bym w tę stronę.

      Pozdrawiam,
      Sławek

      Usuń
  29. No i bardzo dobrze. Rozpadło się - do widzenia! W czym problem? Kanalia? Odchodzę. Proste?
    Mam pytanie do Ciebie. Nie o prawowitego Exa tylko pana, z którym jesteś teraz. Zawsze pamięta o dacie Waszego spotkania? Kto powiedział,że to facet ma pamiętać o rocznicy? Zadałem pytanie stronę wcześniej. Co kobieta wkłada w związek, skoro facet zarabia, gotuje, pierze, wychowuje, dostarcza rozrywki?
    Czemu pani nie napisała,że na 10 rocznicę była w Nałęczowie na weekend? Filtr mentalny - jeszcze raz podkreślam. W tej powieści miałem być "ten zły" i nim byłem.

    OdpowiedzUsuń
  30. Pytanie było jak najbardziej do Ciebie bo skoro formułujesz tezy, że "mama mnie tak wychowała" to możesz chyba też sformułować tezę dlaczego tyle lat żyła z kanalią? A może ta teza będzie niewygodna dla tego co chcesz tu udowodnić?

    OdpowiedzUsuń
  31. Co powinienem w takim razie zrobić, żeby ją uwolnić od kanalii? Zwolnić z pracy? Wyjechać i wypiąć się na dzieci? Pierwsze równa się wniosek o alimenty na nią (na szczęście jeszcze dwa lata mi to grozi), drugie równa się pełnia szczęścia, bo rzeczywiście okazałbym się kanalią. Czekam na konkretne rady, co mam zrobić, aby pani przestała ssać jak pijawka kanalię w mojej osobie i emocjonalnie i finansowo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Trzeba też pamiętać, że obowiązek alimentacyjny małżonków, wobec których sąd orzekł rozwód bez orzekania o winie (lub z winy obojga ) wygasa po pięciu latach od orzeczenia rozwodu. Sąd ma prawo wydłużyć ten okres, gdy sytuacja osoby składającej pozew o alimenty jest wyjątkowo trudna."

      zostaje Ci Madagaskar :)

      Usuń
    2. No widzisz praktyka orzekania na szczęście pokazuje, że okres ten jest wydłużany w naprawdę ekstra okolicznościach typu kalectwo drugiej strony i zasądzone alimenty przed upływem tego okresu. Inna rzecz, że trudno jest wywalczyć jakiekolwiek alimenty przy rozwodzie bez orzekania o winie, jeżeli obie strony są zdolne do pracy. Co innego w Twoim wypadku. Wystarczy, że Kfiatowi się poziom życia obniży i już bulisz ;-) i to do śmierci. To między innymi dlatego ja szedłem za wszelką cenę na taką sentencję jaką mam.

      Usuń
  32. akurat pamięta choć ma datę bardzo szczególną więc łatwiej
    ale nie o to chodzi
    tu bardziej chodzi o postrzeganie jej jako osoby
    nie wierzę,że zawsze było źle
    a na jej blogu pisze albo o sobie i dzieciach, albo o tym jak tęskni i źle wam się układa.
    Jednocześnie podkresla,że przeprowadzka,że już powinno być dobrze-no ale nie jest-bo Ty śpisz
    Niby taki zafiksowany jesteś na dzieciaki a całe weekendy przesypiałeś?

    Pracuję zawodowo i zajmuję się dziećmi-ale spać w weekendy bym sobie nie pozwoliła-szkoda czasu:)

    Romek nie ma sensu się przekomarzać, wypominać, porównywać.
    dopóki nie uświadomisz sobie,że obydwoje daliście ciała to nigdy się nie uwolnisz od przeświadczenia,że baby są złe a chłopy sa tylko wykorzystywani pod przykrywką : sex,dzieci,papierek.
    I wierz mi-nie wiem na ile blog Tosi jest prawdziwy ale jeżeli jest tam choć pół prawdy to nie dziwię się, że Wam nie wyszło
    Ty egoistyczny jedynak pod wielkim wpływem mamusi
    i ona zahukana matka 2 dzieci bez możliwości podjęcia jakiejkolwiek decyzji

    i jeszcze:
    bo padło pytanie dlaczego nie odeszła?
    bo każda normalna kobieta patrzy na dobro swoich dzieci, nie rezygnuje się ot tak z rodziny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o dobru dzieci można mówić kiedy żyją w pełnej, niepełnej czy też zrekonstruowanej rodzinie ale szczęśliwej ,pełnej uśmiechu i pozytywnej energii - nawet jeżeli jest biednie .

      Usuń
    2. Ale moja rodzina nie dość,że była szczęśliwa to dzieci były pełne uśmiechu. Karaoke i koleżanki rozwódki pojawiły się jakieś 3 lata temu. Pół roku i było pozamiatane...

      Usuń
  33. >Pracuję zawodowo i zajmuję się dziećmi-ale spać w weekendy bym >sobie nie pozwoliła-szkoda czasu:)

    Wyobraź sobie, że ona teraz też śpi całymi dniami od czasu jak podjęła pracę. Nawet wspominałem jej o tym w rozmowie jak mnie szarpała, żebym nie spał w dzień choć zasypiałem ze zmęczenia. Łatwo było kogoś oceniać?

    >bo każda normalna kobieta patrzy na dobro swoich dzieci, nie >rezygnuje się ot tak z rodziny...

    No ale ostatecznie zdecydowała się odejść, więc czego jeszcze ode mnie chce? Po co mnie śledzi, wywleka publicznie jakieś wyimaginowane brudy sprzed lat? Jaki ma w tym cel? Jak mam ją uwolnić od kanalii w mojej postaci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Chce wszystkiego a przede wszystkim wkurzać Cię
      2. Spuszcza sobie ciśnienie a może mieć spore bo i Ciebie widzi w pracy i a w domu co spojrzy na chłopaków to znów ciebie widzi
      3. Zemsta :))
      4. Madagaskar :))

      Cztery pytania cztery odpowiedzi :)

      Usuń
    2. Dzięki Bodo ale liczyłem, że któraś z pań się pofatyguje...

      Usuń
  34. "Pytanie było jak najbardziej do Ciebie bo skoro formułujesz tezy, że "mama mnie tak wychowała" "...nie rozumiem o co chodzi-jak bys mógł rozwinąć o kogo chodzi i gdzie tę tezę wysnułam?

    co do "co mam zrobić?"
    wiem ze opłacasz jej mieszkanie, placisz alimenty,jestes jej szefem
    nie bardzo rozumiem który sad tak Cię ukarał
    bo raczej nie jest to przymus by zatrudniac byłą zonę i opłacac jej mieszkanie
    placisz alimenty na dzieci? placisz-i to jest wszystko czego się od Ciebie formalnie wymaga
    naprawde nie rozumiem teraz czego Ty chcesz?
    bo z jednej strony chcesz wiac, a z drugiej strony mam wrazenie,ze nie chcesz jej opuscic chocby na 10m

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tu się zgodzę :) w pracy choć nie łatwe traktować jak normalnego pracownika , alimenty zapłacić a za resztę stworzyć u siebie super warunki dla dzieciaków :) zamukaj po kolei wszystkie drzwi a w końcu będziesz wolny :)

      Usuń
  35. "Wyobraź sobie, że ona teraz też śpi całymi dniami od czasu jak podjęła pracę. Nawet wspominałem jej o tym w rozmowie jak mnie szarpała, żebym nie spał w dzień choć zasypiałem ze zmęczenia. Łatwo było kogoś oceniac?"
    rzeczywiście mało uczestniczyłes w opiece nad dziećmi;)
    ja czasami w sobotę wybywałam do pracy byle tylko "odpocząć" od monotonii prac domowych i okolodziecięcych
    kocham dzieci, uwielbiam nasz dom, ale wszystko w nadmiarze może zmęczyć,
    dołóż do tego pracę zawodową...
    Zabierz dzieci na weekend skoro ich tak szkoda a ona niech się wyśpi-po co jej wypominasz nieadekwatną sytuację?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam , ale czy Ty nie widzisz niekonsekwencji w tym co piszesz? Przed chwilą potępiałaś w czambuł mnie śpiącego w weekend po czym po chwili usprawiedliwiasz Ex bo znudzona monotonią? Doprawdy oryginalny sposób postrzegania świata..

      Dzieci w każdy weekend są ze mną, od piątku do poniedziałku. Nie ma problemu, żeby byli na stałe i nawet alimentów ex może nie płacić. Radzimy sobie doskonale, mamy super kontakt, wspólne pasje, zainteresowania. W czym problem?

      Usuń
    2. ona sie opiekuje dziecmi +pracuje zawodowo
      ty pracowales zawodowo i ...spales
      gdzie tu niekonsekwencja?

      gdzie problem? nie widzisz,że ona naprawde kjest ciepłą , kochającą matką
      dla niej dzieci też są ważne-dużo bardziej niż ?ci się wydaje
      to wlasnie dla nich nie odeszła od razu

      Usuń
    3. Niekonsekwencja jest w Twojej ocenie. Moje spanie było be bezwzględnie, jej spanie jest cacy bo pani jest znużona.

      Odpowiem Ci czemu nie odeszła wcześniej. Bo wiedziała, że sobie nie poradzi. Poczekała na właściwy moment zamieniając życie swoje i moje w piekło trwające latami. Jak było co podzielić, to moment się zwinęła.

      Usuń
    4. wczoraj miałem taką ciekawą rozmowę ...... młoda dziewczyna 22 lata skarżyła się ,że nie układa jej się w małżeństwie . Pytam czemu nie odejdzie a ona , że studia .... , pytam jej grzecznie czy to uczciwe i usłyszałem : przecież on widzi ,że nam się nie układa powinien sobie zdawać sprawę ....... .
      Z ciekawością poobserwuję . W rogi wali męża już dzisiaj, a kiedy odejdzie ??? za 3 lata ?? bo tyle jej zostało szkoły :) .

      Usuń
    5. A ja myślę, że poczeka jeszcze kilka lat. Później klasyka, kanalia nie kochała, za dużo pracowała, nie starała się. Pół kasy, alimenty na dzieci i won z domu bo psem poszczuję...

      Usuń
  36. Chlasz piwo z kolegami - źle. Siedzisz w domu i śpisz - źle. Zarabiasz kasę - źle bo nie ma cię w domu, nie zarabiasz - źle bo ziutek ma nowy samochód, kupujesz kwiaty - źle bo sztampowo, nie kupujesz kwiatów - źle, bo nieczuły.

    Drogie panie. Wszystko da się dowolnie zinterpretować w zależności od tego jak komu pasuje. Są jednak pewne fakty, których się nie da nagiąć.

    Teraz prośba do drogich pań o odpowiedź na kolejne pytanie (na poprzednie dwa nie udało mi się uzyskać odpowiedzi). Dlaczego każda z Was wskazuje brak starania z mojej strony o to, aby pani czuła się szczęśliwa i doceniona. Co w takim razie z panią? Na czym ma polegać jej rola? Dlaczego to facet ma zawsze ratować wszystko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jej rolę wyznaczyłeś jej sam:siedx w domu i opiekuj sie dziecmi, ja pracuję a po powrocie jaram szluga w swojej samotni i wara
      a gdy zaczynala miec tego dosć-wybuchala klótnia bo nie mogłeś znieść, że to Ona próbuje narzucic coś Tobie...

      Usuń
    2. To nie tak, ale jeśli już idziemy tą drogą, to czy ja ją przykułem łańcuchem? Jaki problem poszukać pracy? Gorzej jak wynagrodzenie nie starczy nawet na opiekunkę. Co wtedy? Powinienem dopłacić, aby nie być zaszufladkowanym jako ciemiężca niewiasty?

      Usuń
    3. łańcuchem nie-ale sprytnie jej wytłumaczyłeś, że "to jej durny pomysł" , "ggowno zarobi" i Ty ręce umywasz
      a gdzie wsparcie w tak trudnej dla kobiety chwili?
      chyba że uważasz,że zostawienie malutkiego syna w złobku to betka i buła z masłem
      Gdybym miala takie wsparcie w najbliższych też balabym się pojsc do pracy-dzieci chorują, opieką trzeba się podzielić (szczególnie gdy praca na okresie próbnym)- a obawiam się że na to nie mogła liczyć bo albo byś jej wytknał, że zaniedbuje dzieci dla wlasnego widzimisię za marnego tysiaka albo przekonałbys ja że Towja lepiej płatna praca jest ważniejsza

      Usuń
    4. I znów pytanie gdzie wsparcie w tak trudnej chwili dla kobiety...a ja się pytam, gdzie wsparcie dla mnie po ciężkim dniu użerania się z ludźmi, z kręgosłupem w pałąk po przejechaniu 400km?

      W drugiej części znów niekonsekwencja. Z jednej strony piszesz, że potrzebujesz kasy a z drugiej narażasz na szwank dobry etacik, który utrzymuje całą rodzinę w imię samorealizacji biednej kobiety. Litości!!!

      Usuń
  37. zdradziłeś ją - naprawdę sie dziwisz,że najpierw przez kilka lat niezauwazana a potem zdradzona miala czelnosć i odeszła??? nie docenila,że dałeś jej w zamian samochód i 120m2
    oj Romek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak już na koniec...
      Sprostowanie. Samochód byłam zmuszona sprzedać, żeby zapłacić prawnikowi za sprawę, która nadal ciągnie się. Do pracy jeżdżę rowerem: -) Mieszkanie: -) wynajmuję od obcych ludzi, przez 1, 5 roku spałam z dziećmi u matki na jednym łóżku w mieszkaniu 35m2.

      Miałam tak dobrze, dom, samochód, dostęp do konta, wakacje i "idealnego męża". Muszę przyznać, jestem nienormalna:-) zamieniając na to co mam:-)

      Tosia:-)

      Usuń
    2. Podejmując określone decyzje dojrzały człowiek liczy się z ich konsekwencjami i kosztami. Rozwód niesie za sobą konsekwencje i koszty - więc o co Ci chodzi?

      Skoro nie jesteś nienormalna i postąpiłas słusznie zmieniając to, bo chcesz poprawić swoje życie, zbudowac cos nowego i leszego to po co tu przyszłaś i obnażasz przed nami kulisy swojego związku? Po co zdemaskowałaś faceta, który do chwili Towjego pojawienia się tutaj umiejętnie maskowal swoją tożsamość? Jesteś hipokrytką - nie wiem tylko czy z cwaniactwa czy z glupoty.

      Stróż

      Usuń
  38. Już pisałem o zdradzie. Skoro ja ją zdradziłem, to ona zdradziła mnie wielokrotnie. Rozumiem, że jej wolno, bo ja zimny byłem...
    Drogie panie. Błagam o odrobinę obiektywizmu...odrobinę.

    OdpowiedzUsuń
  39. "Dlaczego każda z Was wskazuje brak starania z mojej strony o to, aby pani czuła się szczęśliwa i doceniona."

    Romek Ty się nie staraleś o nic-miales pracę, auto, podróże słuzbowe i panienki /? /
    a ona miala być tam gdzie nakazales jej byc, starannie obniżając poczucie wlasnej wartości, wychowując starając się o dzieci-jednoczesnie nie miec prawa do spotkan ze swoją mamą i siostrami bo zjadały szynkę i żółty ser z lodówki

    Romek a teraz serio? naprawdę nie widzisz,że zawaliłeś z tym "podziałem" obowiązków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale odpowiedz na moje pytanie. O co się starała Ex? Jak próbowała ratować ten związek?
      Ja się nie starałem? Jakie znów panienki? Każdy pijak to złodziej a każdy złodziej to pijak?
      Prawa do spotkań? Regularne okupowanie dzień w dzień naszego mieszkania nazywasz spotkaniami?
      Ja się jednak rzeczywiście nie nadaję do relacji z kobietami. Chwała Bogu, że mam to już za sobą.

      Usuń
    2. czy uważasz,że rozmowa z dwulatkiem przez 5 dni w tygodniu jest fajna-nie nie jest
      można dostać szału
      człowiek potrzebuje dialogu
      Ciebie nie było
      nie miałeś tez potrzeby by dzwonic i rozmawiac-sprawdzałes tylko stan inwentarza
      masz rację-jezeli nie widzisz swojej winy /chocby polowicznej/ to dobrze,ze masz to juz za sobą

      Usuń
    3. Ale do jasnej ciasnej ja bez przerwy podkreślam, że nie bylem święty! Ja widzę wiele błędów, które popełniłem. Problem jest tu, że EX jest święta. Ona nie widzi nic, była doskonałą i najcudowniejszą partnerką na świecie a ja kanalia w całej rozciągłości. Nie zauważasz, że mimo poczucia żalu wypowiadam się często o niej w ciepły sposób? Zauważyłaś coś takiego z drugiej strony? Nie da się zauważyć jak człowiek przez pół związku robi za bankomat...

      Usuń
    4. powiem tak,że czytając jej blog od początku widziałam jak skutecznie zamieniasz jej nadzieję na lepsze w zwatpienie i żal

      nie wiem jak było między wami ale jeszcze raz napiszę, że jeżeli choć namiastka prawdy znalazła się w jej blogu to nie dziwię się wcale, że Wam nie wyszło-byliście obok-nie razem

      Usuń
  40. Idę trochę odpocząć, bo wieczorem Kobieta się pojawi i będzie jazda po całości ;-)
    Trzeba nabrać sił...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przecież obiecałeś juz nie dyskutowac i nie zniżając się do "tego" poziomu
      zanim odpoczniesz odpowiedz na powyższe - może być jednym wyrazem;)

      Usuń
    2. Otóż NIE. Codziennie wieczorem byliśmy razem. Na koniec zrobiłem billing, bo zarzuciła mi,że nie dzwonie do niej. Wyszło średnio 1,5 rozmowy dziennie (do dzieci telefonów nie liczę). Jak zobaczyła, że wynik jest nietożsamy z jej tezą, to stwierdziła, że za krótkie te rozmowy były. Idąc tą drogą można udowodnić, że krowa jest koniem...

      Usuń
  41. z tego co zrozumialam Ty sie z Panią spotykałeś podczas gdy ona zaszła w 2 ciążę a Ona z Panem z Golfa /to Twoja wersja/ jak już się rozwodziliście...trochę różnica
    ale niewielka;)
    zabrakło Wam wzajemnego szacunku dla siebie
    a bez tego nie ma miłości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obściskiwanie się z obcym facetem to zdrada czy nie? Jak tak, to była pierwsza. Teraz napisz,że brakowało jej ciepła ;-)

      Usuń
  42. Nie, ja przez trzy miesiące rozmawiałem przez ineternet z pewną panią w czasie kiedy Ex stosowała wobec mnie sankcje w postaci cichych dni. Znalazłem sobie najzwyczajniej w świecie łamistrajka. Taka ze mnie kanalia, bo we krwi mam odruch wymiotny jak ktoś przemocą chce mnie zmusić do czegokolwiek. Spotkałem się z niąraz w czasie wyjazdu służbowego. Oczywiście obciągnęła mi tam z połykiem i wróciłem do domu. Proszę Cię...

    OdpowiedzUsuń
  43. "Taka ze mnie kanalia, bo we krwi mam odruch wymiotny jak ktoś przemocą chce mnie zmusić do czegokolwiek"
    a z tym się zgodzę - nie ma opcji by ktos narzucił Ci swoją wolę-niestety/albo stety życie polega na kompromisach-dopóki nie nauczysz się żyć w połowie czyimś życiem jednoczesnie pozwalając mu na odrobinę wolności nie będziesz szczęśliwy w związku
    bo związek to 1+1 a nie 2/2

    OdpowiedzUsuń
  44. Na poluzowanie:
    http://www.youtube.com/watch?v=azvQyc3bhE8

    http://www.youtube.com/watch?v=OjrsQzLCG6U#t=43m59s

    OdpowiedzUsuń
  45. ... i o szklance wody :)
    http://www.youtube.com/watch?v=Rp3hRErGvYA&t=5m7s

    Sławek

    OdpowiedzUsuń
  46. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  47. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń