poniedziałek, 7 listopada 2011

ostracyzm..

Przez długi czas nie mówiłem nikomu o tym co się zdarzyło w moim związku. Początkowo ze wstydu . Dla faceta to żadna chwała ,że przyprawiono mu rogi . Kobiety wylewają swoje żale wszędzie . Rodzina , znajomi, fora i listy do gazet , Zgnębione , skrzywdzone ...i choć dość często  jest to prawda to zupełnie inaczej wygląda to u mężczyzn. Zaciskamy zęby , klniemy cicho pd nosem i zamykamy się w sobie .
Ja też tak zrobiłem. A Kfiatuszek latał z jęzorem po okolicy . Sąsiedzi się odsunęli , niektórzy znajomi zaczęli unikać . Ci bardziej podatni stawili się w sądzie .
Sąsiadka była pierwsza .  Zatrajkotała na sądowej sali .... Kasia ,zawsze Kasia , tylko Kasia ...
Z kim dziecko było na wczasach ... z Kasią ...a z ojcem ?? nie wiem .. . No prawda od czasy złożenia pozwu  przestała mnie zauważać ale siedzi non stop w oknie i  podpatruje , a ciekawość jej nie zna granic więc wiedzieć powinna ,..... , ale pamięć bywa wybiórcza . Gdzieś jeszcze mam jakieś nagranie jak Kfiatuszek zlewa z niej, opowiadając Krisowi , że chłopa leje kapciem albo pilotem od telewizora , a seks ma cieniutki bo sąsiad od lat ja tylko na łyżeczkę popycha ale solidarność jajników silniejsza!!! a może talent Kfiatuszka .........
Wsłuchawszy tych wszystkich pierdół zadaję parę konkretnych pytań : tylko Kasia zajmuje się dzieckiem ?? to kto chodzi z małą na basen, na kosza , na sanki czy do palmiarni.? kto z nia odwiedza wystawy ? Kto przy okazji zabiera pani dziecko ? ........ no może ale głównie Kasia .... jak mąntrę powtarza ,,,,, lekcje też Kasia ...... tu już nie wytrzymuje kłamstwa aż za dużo .... spokojnie pytam kto w tym tygodniu lekcje z małą odrabiał i sprawdzał ?? nie wiem , a dwa tygodnie temu ?? nie wiem ....To dlaczego świadek kłamie mówiąc ,że zawsze Kasia ??? cisza ...skąd świadek to wie ?? od Kasi ........
Udowodnienie kłamstwa jest dość prostym zajęciem , wystarczy parę konkretnych pytań ... chyba ,że świadkiem jest teściowa i  opowiada , jak to córka sie jej skarżyła , że nawet na początku małżeństwa nie chciałem z jej córką sypiać ....... .....
Tego sie nie da skomentować .......... a i udowodnić nie sposób .. ale słowo w protokół zapada .
potem znalazłem w kompie kilka plików .
 Lista pytań dla adwokata ..... lista gotowych odpowiedzi dla świadków ........ to nie przelewki ... na bezstronnośc i jakąkolwiek uczciwość nie ma co liczyć ....
Jeśli kiedyś myślałem , że może znajomi zachowają sie neutralnie  ... to pomyliłem sie grubo . Jej rodzina widziała ja nawet pracującą przy betoniarce :)) choć kiedy i w jakiej sytuacji nikt nie był sobie w stanie przypomnieć ... . A w zasadzie słuchając jej krewnych to cały dom postawiła własnymi rękami ...
Teraz mówię ......... każdemu kto tylko chce słuchać .... mówię . Mówię jak było i macham przed oczyma dowodami mówiąc czytaj ....... .
Nie wstydzę się . Nie zrobiłem nic złego...............a znajomi .... cóż .... jedni wierzą Kfiatuszkowi ... bo przekonywujący potrafi być ... inni już wiedzą ..... ale skrępowani sytuacją wolą zachować dystans .... ....
trochę dziwnie a czasem przykro ...ale i do tego trzeba się przyzwyczaić ..........
 

4 komentarze:

  1. Prawda? Znajomi boją się, że rozwód jest zaraźliwy. Moi też udają, że mnnie nie ma. Żeby przypadkiem nie musieć się opowiedzieć po czyjejś stronie.
    Ja akurat jestem zdradzaną kobietą, więc pewnie nie wpisuję się w twój schemat. Ale za to mój mąż robi rogaczy z różnych mężów. Zadziwia mnie, jak łatwo i bezrefleksyjnie kobiety zdradzają mężów, kompletnie nie myślą o dzieciach, o skutkach takich romanów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie znalazłam w Twoim blogu opisu, z którego wynikałoby, że Kfiatuszek kogoś ze znajomych naprawdę lubi. Oczywiście mogłeś o tym zwyczjnie nie napisać, ale jak do tej pory wszystkie wpisy wskazują, że Kfiatuszek ma o innych do powiedzenia raczej rzeczy wulgarne, jadowite i nieprzychylne. Musi być nieprawdopodbnie dwulicowa, że mimo pogardy jaką ma dla ludzi - udaje jej sie nie tylko to ukryc, ale takze namówić ich do konfabulacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla kfiatuszka i jej rodziny byłeś od początku "bykiem na mięso", dostarczycielem kasy i wygodnego życia za friko. Oni zrobią wszystko aby tylko oskubać Cię z połowy domu, nie dopuścić do orzeczenia winy Kfiatuszka i otrzymać opiekę nad dzieckiem uzasadniającą kosmiczne alimenty. Ta rodzina to przerażające prymitywy i pasożyty. Walcz ile tylko możesz, najlepiej o opiekę naprzemienną i orzeczenie winy Kfiatuszka. Tylko tak skutecznie załatwisz tę sukę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, sąsiadki zeznają, że Kasia to, Kasia tamto. Ja, który od zawsze gotowałem w domu obiady dla wszystkich, w tym naszych dzieci, też się dowiedziałem na sali sądowej, że w życiu nie przygotowałem nawet śniadania. Zeznawała sąsiadka. Sąsiadka, która nigdy u nas w domu nie była, nawet pod moją nieobecność. Ona wiedziała, że to żona gotuje obiady, odrabia z dziećmi lekcje, sprząta (choć w oknach można było tylko mnie zobaczyć, bo ja myłem i myję okna). Kiedy zapytałem się na sali sądowej, skąd ta wiedza, że to żona gotuje itd., odpowiedziała, że wie to od niej i jej wierzy. Dla sądu to wystarczyło. Żona powiedziała sąsiadce i to był... DOWÓD.

    Na szczęście moje dzieci już wówczas nie miały po 2, 3 lata, a były nastolatkami i w RODK mówiły, jak się sprawy mają. I to próbowano przekręcić. Babska w RODK, co wiem od dzieci, WMAWIAŁY im niemal na nie krzycząc, że 'tata TERAZ na pewno gotuje, a przedtem nigdy'. Na chama wypytywały się, czy swoich córek "nie dotykam", czy je "odkładając do snu "nie głaskałem" itd. MIMO iż nawet ta moja żona niczego podobnego nie sugerowała, wiedząc, że dzieci tego by jej nie wybaczyły. To była próba na siłę zrobienia ze mnie zboczeńca, lenia, przemocowca. Sprawa długo się ciągnęła. Potem trochę wszystko przycichło, zostało zawieszone dla dobra dzieci. Starsze dziecko mając skończone 13 rok życia zdecydowanie wyraziło wolę zamieszkania ze mną, młodsze jest o rok, też chciało, ale nie mogło decydować. Żeby nie rozdzielać rodzeństwa mnie przyznano opiekę nad dziećmi. Ale jest to na papierze, bo... mieszkamy wszyscy, ja, dzieci, i ona, choć jesteśmy po rozwodzie, w jednym mieszkaniu. To musi się zmienić, ale na razie nie ma jak. Ale to już, póki co, nie jest aż tak ważne. Dzieci są na tyle dorosłe i mają charakter, że nie jest w stanie ich skrzywdzić.

    OdpowiedzUsuń