niedziela, 2 września 2012

Numer 5 - Ouinto



I mam kolejną niespodziankę . Urlop się już kończył i wypoczęty po kilku dniach w otoczeniu miłych ludzi wracałem do normalnego życia , włączając wszystkie nitki komunikacji ze światem . Telefon był cały czas aktywny ale wirtualne kanały komunikacji w większości wygasiłem bo inaczej nie sposób odpocząć i teraz uruchamiając je kolejno zarzucany byłem masą spływających informacji .
W zasadzie rutyna .. tylko jeden z maili był zadziwiający . Ktoś pyta czy jestem mężem Kfiatuszka .. . Nie znam osoby ale drążę temat bo czegóż może chcieć ode mnie kobieta z tak odległego miasta , której nazwisko nic a nic mi nie mówi ...
"Pana żona rozbiła małżeństwo mojej siostry ... dziewczyna została z dwójką małych dzieci " ....
o tu już się robi interesująco , bo ani miasto ani ta dwójka dzieci nie pasuje mi do żadnego z dotychczasowych amantów Kfiatka , ale  śmierdzi mi to jakąś prowokacją więc proszę o kontakt osobę zainteresowaną bo przez pośredników nie lubię rozmawiać .
Trochę to trwało i w pewnym ale o dziwo dziewczyna się odezwała . Jest na początku drogi , właśnie składa pozew rozwodowy i po trosze z zemsty a po trosze szukając pomocy znalazła kontakt do mnie i odważyła się napisać .
Numer pięć tak chyba roboczo nazwę tego pana :).   Sznurek chyba się przerwał bo nowy Kfiatkojebca  z branży oczywiście zajął już jego miejsce .  Dwójka dzieci , żona ... z tych mądrych , wbijana ostatnimi czasy w poczucie winy a jak nie chciała go przyjąć wbijane je miała pięścią w ostatnim czasie  została właśnie odarta z resztki złudzeń .
Dziewczyna zareagowała prawidłowo .. spuściłą psy ze smyczy i ma piękny materiał  opatrzony  pieczątkami właściwych instytucji który posłuży jej jako dowód w sądzie . Do ustalenia zostaje tylko czas ... jak długo to trwa bo dla mnie to jest ważne ... czy jest to od niedawna czy  Kfiatek znów trzy sroki za ogon ( i tu wyobrażnia podsuwa mi masę obrazów ) trzyma.
Biorąc pod uwagę wiedzę od Krisa i wczorajsze rewelacje dochodzę do wniosku ,że głupi ten Kfiatek jest strasznie ..... przecież jak już się  jest gwiazdą podmiejskich hoteli to warto by sie było trzymać chociaż jednego -  miała by zajebisty rabat ..............
A tak ...na cóż zapowiada się ,że będę świadkiem a sprawie rozwodowej ....hi hi razem z Kfiatkiem ....   może jednym autem pojedziemy :)))))) na sprawę :)) ........

279 komentarzy:

  1. Czyli praca ;-) Znów miałem rację. Bodo ta branża tak ma. Wpuściłeś nagą, atrakcyjną dziewczynę do dżungli pełnej tarzanów ;-) i masz efekt, zresztą nie tylko Ty.
    Pozdrawiam w przerwie mieszając zupę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romek nie pierdziel :))
      1. Kuzyn - kurier
      2. Kris - budowa -redneck
      3. Agent Tomek - handlowiec po polibudzie
      4. Sznurek - branża
      5. Numer 5 - branża

      tyle mojej wiedzy potwierdzonej i udokumentowanej ...... na razie branża nie przeważa ale widzę wierzchołek góry lodowej więc mogę zmienić zdanie . Póki co nie jest to kwestia branży tylko charakteru :)))

      Usuń
    2. O wcześniejszych z branży nic nie wiesz i już prawdopodobnie się nie dowiesz ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. "Zaufanie...wiesz, jak zacznę pracować, to będzie nam łatwiej, zawsze jakieś dodatkowe pieniądze się przydadzą a poza tym to ja ZUS będę miała i tak dalej. Muszę iść do pracy kotku, wiesz tak będzie lepiej dla nas wszystkich..."

    Jasne,że wiem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Romek - bzdury piszesz. Co ma praca do zdrad? Uważasz że gospodynie domowe nie zdradzają?

    Bodo - aż trudno mi uwierzyć w to co piszesz. T^o nie możliwe...
    Ale jeśli to okaże się prawdą to bardzo cię przepraszam, że podejrzewałam, że możesz być współodpowiedzialny za rozpad związku.
    Ktoś ładnie napisał - że ten Twój Kfiatuszek, to huragan Messalina.
    AGA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ Ago możliwe , muszę dać czas dziewczynie bo ona na początku drogi ale mądra jest , rozsądna . Trochę czasu muszę jej dać bo pozew Numer 5 dostanie za jakiś tydzień ale za jakiś czas zaproszę ją tutaj . Smutne jest to ,że jeszcze parę spraw jest niewyjaśnionych a nie wiem jeszcze czy mam chęć dogrzebywać się do dna tej kloaki bo i czasu i pracy to kosztować będzie dużo . Jak na razie widza sama przychodzi do mnie choć nie wiem czy nie pójść za radą koleżanki i nie dać ogłoszenia w prasie " Poszukuję wszystkich pokrzywdzonych przez Kfiatka " . Boję się tylko , że wory pod oczami piszących komentarze po nocach będą niczym w porównaniu z worami listów jakie mogę otrzymać ;).
      Póki co czekam na to co zrobi jeszcze żona Numeru 5 a jak usłyszałem ma kilka ciekawych pomysłów :)))

      Usuń
    2. bodo46,
      nie śledzę od początku historii twojej i twojego Kfiatka.
      Piszesz, że poszukujesz wszystkich pokrzywdzonych przez Kfiatka...ja zapytam cię, w jakim celu?


      Usuń
    3. Bodo, jeśli ten nr 5 pojawił się po tym, jak doszło u Was do rozpadu związku, to może on nie mieć żadnego znaczenia w Twojej sprawie...

      Usuń
    4. Ja póki co nie poszukuję :)odrobina sarkazmu wkradła się w moją wypowiedź :)), sami się do mnie zgłaszają ale.... jak na razie nie poddałem się i coraz bardziej jestem przekonany ,że wychowywanie córki przez nią nie jest dobrym wyjściem . Nie wiem co będzie mi potrzebne...........

      Usuń
    5. Nie poszukujesz bodo, ok, rozumiem, był to zatem sarakazm, nie załapałam niestety:)
      Zastanawiam się natomiast skąd przekonanie, że są jacyś mężczyźni, którzy czują się przez Kfiatuszka pokrzywdzeni?
      To też sarkazm, czy na odmianę to zdanie ma formę życzeniową?

      Usuń
    6. Jak widzisz zgłaszają się i mężczyźni i kobiety :). Nie dotyka to już wrażliwego bo już nie teraz . Teraz siedzę sobie spokojnie i czekam na rozwój sytuacji a jak widzisz co chwila coś nowego wyłazi na powierzchnię .

      Usuń
    7. Dopóki nie jest orzeczony rozwód prawomocnym wyrokiem to każda zdrada jest zdradą i w sądzie może mieć decydujące znaczenie. Niech się tu co niektórzy nie asekurują za bardzo bo to na nic ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    8. Nie rozumiem bodo twoich intencji.
      Nie wiem kto zgłaszał się wcześniej, wiem z twojego opisu o żonie nr 5.
      Ona jest skrzywdzona głównie przez swojego męża....jaką wartość dla ciebie osobiście ma wkład własny twojej żony(nie wiem czy wciąż żony czy byłej żony)w krzywdę żony nr5? Kim są dla ciebie ci wszyscy "skrzywdzeni"?
      Żony może czują się pokrzywdzone...ale ich niewierni mężowie...daj spokój, wypukali sobie Kfiatuszka i to miałaby być dla nich jakaś krzywda wg ciebie?
      Bo jeśli potrzebujesz bodo jeszcze większej liczby niż 5 by coś zrozumieć...to o jakiej liczbie myślisz,jeśli mogę spytać?
      Co jest twoim celem, do czego dążysz? Co cię ostatecznie usatysfakcjonuje?
      Żeby nie było żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości ...jestem zdeklarowaną przeciwniczką zdrad wszelkich. Odnoszę jednak wrażenie, że ty jakoś dziwnie wciąż z upodobaniem CHCESZ krążyć po tej samej orbicie co Kfiatuszek i nijak nie chcesz się odbić by zacząć żyć SWOIM WŁASNYM ŻYCIEM.

      Usuń
    9. Widzisz , żeby zacząć żyć własnym życiem trzeba najpierw zamknąć to 'wspólne" . Dążę do zamknięcia sprawy to po pierwsze , do uzyskania opieki nad córką to po drugie a jeżeli w końcu będę miał szansę przebić się przez sądowe standardy i uwolnić się od oskarżeń o winę to będzie pełny sukces . Albo wygram albo polegnę ale zawsze będę mógł powiedzieć ,że walczyłem i nie z nią ale z poczuciem cholernej niesprawiedliwości .
      Nie interesuje mnie ile jeszcze dupowtyków było w jej życiu w trakcie naszego małżeństwa , boje się ,że mogło by to zniechęcić ostatecznie do kobiet nusiał bym zostać gejem albo zoofilem tu moja wyobrażnia zaczyna się buntować . Wiem ,że każdy kto może mi jeszcze w tej chwili pomóc jest dla mnie jak zbawienie , każdy czy każda kto da mi jeszcze jakieś dowody czy argumenty do łapy zasłuży na dozgonna wdzięczność .

      Usuń
    10. Rozumiem bodo, że w takim razie dysponujesz solidnymi dowodami zdrady Kfiatuszka, bo tylko i wyłącznie za ich pomocą uwolnisz się od oskarżeń o winę.
      Nie rozumiem...w jaki to sposób ona może oskarżyć cię o winę za rozpad małżeństwa,jak to jest możliwe skoro w tle jest/są jej zdrada/y.
      Nie pomogą ci w tym pokrzywdzone żony domniemanych kochasiów, dla sądu liczą się fakty i to dobrze udokumentowane. Nad tym należy się skupić.Dobry detektyw...jako INWESTYCJA w przyszłość, w twoją i córki przyszłość....nie sądzisz, że to ma sens?
      Wystarczy bodo 1 dobrze udokumentowana zdrada (nie trzeba ich więcej) by zakończyć podłą farsę, która człowieka wciąga niczym bagno. Nie ma sensu tracić cennej życiowej energii na niepotrzebne ruchy. Tylko te ruchy są cenne, które przynoszą efekt. Nie wiem na ile jesteś zdeterminowany w osiągnięciu celu, czy przypadkiem nie kołacze ci się gdzieś z tyłu głowy myśl...że ten cudny Kfiatuszek może wróci do stanu z przed amoku.Zatem sam ze sobą musisz być szczery, absolutnie, aż do bólu...potem tylko właściwe ruchy, żadnego niepotrzebnego machania rękami.

      Usuń
    11. "Dopóki nie jest orzeczony rozwód prawomocnym wyrokiem to każda zdrada jest zdradą i w sądzie może mieć decydujące znaczeni"

      Pitu, pitu:

      http://www.ngp.pl/str/tekst2197.html

      Sąd bada okoliczności, które spowodowały rozkład. Ale skoro wydarzenie z przyszłości mogą mieć wpływ na przeszłość, to cóż ja mogę na takie dictum.

      Usuń
    12. "Związek jednego z małżonków z innym partnerem w czasie trwania małżeństwa, lecz po wystąpieniu zupełnego i trwałego rozkładu pożycia między małżonkami, nie daje podstawy do przypisania temu małżonkowi winy za ten rozkład. (wyr. z 28.9.2000 r., IV CKN 112/00)"

      To jeszcze przypomnę tzw. obowiązki małżeńskie:

      "Obowiązki małżonków wynikające z ustawy tj. art. 23 KRO:

      -wspólne pożycie,

      - wzajemna pomoc,

      - wierność,

      - oraz współdziałanie dla dobra rodziny, którą przez swój związek założyli"

      W przypadku mojego exa dowody wskazują na to, iż się z żadnego z nich nie wywiązywał. Coś mi się wydaje, że z Bodowym Kfiatkiem jest podobnie (no może za wyjątkiem punktu 1- nie pamiętam, co na ten temat Bodo pisał).

      Co do obowiązków tzw. seksualnych, to ... pewnie trzeba by przejrzeć prawo, które może traktować o gwałcie małżeńskim. Wspólne pożycie to jednak coś więcej, niż współżycie seksualne.

      Usuń
    13. Tchather, Twoje pomysły i porady są "od czapy" w sytuacji Boda.
      Najpierw poczytaj posty Boda od początku, żeby się orientować w jego sytuacji, a zwłaszcza, żeby wiedzieć w jakim miejscy jest OBECNIE, jeśli chodzi o jego sprawy sądowe.

      Usuń
    14. Niestety Thatcher, ale zdrada nie była "winą" Bodo - on po prostu mógł cośtam zrobić dla ratowania małżeństwa, ale nie zrobił i wg sądu okazał się winnym. Wielkość przyprawionego mu poroża nie gra roli w tym przypadku.

      Za to może pomóc do pokazania, że nie nadaje się do wychowywania dziecka - zły przykład, itp. Tutaj jednak jedna zdrada nie wystarczy.
      Aha... wina rozpadu małżeństwa i to przy kim zostawić dziecko, to dwie różne sprawy dla sądu. Jedna ze stron może zdradzać, ale jeśli sąd uzna (ech... pomińmy to na podstawie jakich przesłanek), że bardziej się nadaje do wychowywania dziecka, że dziecku będzie lepiej z tą właśnie stroną, to fakt zdrady nie ma bezpośredniego znaczenia. Co innego, jeśli można wykazać, że styl życia owej strony ma destrukcyjny wpływ na dziecko.

      Usuń
    15. Czyli zgodnie z rozumieniem prawa przez @Kobietę Kfiatek ma prawo qrwić się do woli, bo rozkład pożycia nastąpił wcześniej :-)

      Bodo, nie masz szans z numerem 5. Rozkład przecież nastąpił wcześniej. Co za pech? Ja bym się pochlastał na Twoim miejscu...jeszcze żona a może dawać dupy jak leci...

      Ech...

      Usuń
    16. Brawo :)
      Przecież Sąd to Kobieta.

      Pies ogrodnika.

      Usuń
    17. "Ja bym się pochlastał na Twoim miejscu...jeszcze żona a może dawać dupy jak leci.."

      Jeszcze żona, a nie gotuje, nie sprząta, nie pierze. Nawet schabowego trza samemu se zrobić. Co za niesprawiedliwość na tym świecie!

      Usuń
    18. No właśnie. Co jak co, ale dawania dupy przed rozwodem to właśnie panie nie akceptują. Takie życie Kobieto...

      Usuń
    19. Romek ...chlastaj się .... Ty wytrzymałeś to i ja wytrzymam :))

      Usuń
  4. Czyli numer 5 sprawił, że Bodo stał się wolny od odpowiedzialności za zdradę! Brawo! Bodo, możesz śmiało patrzeć w lustro :-)
    Jak to jedna z pań wcześniej tu napisała - chyba się posikam...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. A już merytorycznie...praca do zdrad ma to, że jak wokół pani wygłodniałej czułości po przebywaniu np 10 lat w małżeństwie, gdzie tematem przewodnim jest pampers z kupą na dywanie nagle jakiś elegancko ubrany pan zaczyna co dziesięć minut rzucać na zasadzie żartu "tekściki flirciki" to taka pani naprawdę musiałaby chyba być z kamienia, żeby nie poddać się takiej formie prania mózgu ;-) Możecie pisać co chcecie ale w dużych korporacjach tak właśnie to działa. Później jest noga, dupa, brama a dalej to już jak z sumieniem...im bardziej brniesz w gówno tym łatwiej Ci to przychodzi.

    A teraz drodzy państwo udaję się na mecz! Prawdziwie męski świat.
    Miłego dnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "pani wygłodniałej czułości po przebywaniu np 10 lat w małżeństwie"
      Dlaczego po 10 latach w małżeństwie ma być wygłodniała czułości? 10 lat to przecież całkiem sporo żeby się nauczyć kiedy i jak ją okazywać, a przede wszystkim ŻE należy ją okazywać i to często, co nie? ;)

      Usuń
    2. No musi być wygłodniała, skoro w tzw. międzyczasie czułościodawcy przeszły motyle i zgubił okularki.

      Usuń
    3. Kiedyś mój znajomy, wytrawny podrywacz, którego tu już zresztą kiedyś wspominałem zadał mi pytanie...Wiesz jaka kobieta jest najłatwiejsza do zdobyci? Kombinuję w głowie, może gruba, może nieładna...a on mi na to jednym słowem!

      Mężatka!

      I po chwili dodał...najlepiej z długim stażem.
      Cóż...wtedy jeszcze nie sądziłem, że to możliwe...

      Usuń
    4. Trzeba było Romek nie ustawać, znów jak w statystyce o "nie swoich dzieciach" zbyt szybko spocząłeś na laurach. :)
      Trzeba było zapytać kolegę "Dlaczego?"

      Pomijając, że ZNÓW generalizujesz. Byłam mężatką 18 lat. I nie o mnie ten kolega mówił.

      Usuń
    5. Może zwyczajnie nie trafiłaś go na swojej drodze. Facet cholernie skuteczny był a i paru takich panów jak Bodo chętnie spuściłoby go z mostu...

      Weź Kalibabkę...zapyziały facet wydymał kilka tysięcy kobiet i to nie tylko wprost ale też finansowo. Wiele z nich miało rodziny, część facetów do dziś wychowuje jego dzieci jako swoje. To był przekrój społeczeństwa od kobiet wykładowców na wyższych uczelniach a skończywczy na panienkach z okienka na poczcie. Jak miał sprawę w sądzie to i tak większość chciała mu wybaczyć, byleby tylko wrócił. Czy Ty słyszałaś, żeby jakaś kobieta w ten sposób oszukała kilka tysięcy facetów? Dlatego za część z Was trzeba myśleć a za które to też ciężko przewidzieć więc jak już się człowiek wiąże papierem, inwestuje zasoby i zdrowie to chyba jednak trzeba myśleć za wszystkie. Tak na wszelki wypadek...

      Pozdrawiam wszystkie feministki a panią Kazimierę Szczukę przede wszystkim.

      Usuń
    6. Romek, mówiłam, że UDAJESZ, że uważasz, ze jestem bystra :)

      Nie masz pojęcia, jakie fajne babeczki chodzą po świecie.
      Ty WIESZ LEPIEJ, że FSZYSKIE są do bani.
      Zwalniam Cię z myślenia za mnie. Sama potrafię. Przez 40 lat musiałam myśleć za siebie i innych, Ale WIEM, że nie wszyscy tego wymagają.
      I ja i Ty takich sobie wybraliśmy, Romku. Zastanawiałeś się nad tym kiedyś? Polecam, polecam.

      Usuń
    7. Myśleć za kobiety? Romek, ale dlaczego? Toż to swój rozum mają i same już sobie sandały wiążą/zapinają. Kobiet nie wolno traktować jak dzieci, ale też nie wolno dać się zapędzić w takie traktowanie (niektóre panie tak robią grając słodką idiotką). Trzeba oczekiwać i wymagać myślenia i ponoszenia konsekwencji własnych decyzji... i większość pań (przynajmniej te, które ja znam) sobie z tym świetnie radzi.

      A że konsekwencje naszych decyzji (niezależnie od płci) są czasem nieciekawe, to nie powód, aby ochraniać ludzi przed nimi... no chyba, że to dzieci, które dopiero uczą się życia.

      @Walkiria Nie "fszystkie" babeczki są do bani, ale te fajne się cholernie dobrze kryją ;)

      No właśnie... dlaczego wybraliście tych, których wybraliście? Czyżby nie widać choćby sygnałów, że może nie być ciekawie? Tylko proszę, nie piszcie, że dawniej taki/taka nie był, bo wyjdzie, że on/ona przy was się taki/taka stał/stała.

      Usuń
    8. Oj, sporo o tym Sławku napisałyśmy na blogu Mai i tym terapia przez pisanie. Ja to nazywałam "wiciem sie do wtóru piszczalki fakira". Dzwoniły mi w uszach wszystkie dzwonki alarmowe świata, ale lazłam jak durna za dźwiękiem piszczałki. Bo ten dźwięk załatwiał mi po prostu jakis mój deficyt.
      Musiałam popracować nad tym deficytem, zlokalizować go, zdiagnozować, aby nie powtórzyć scenariusza.

      Usuń
    9. Niestety nie miałem okazji się zapoznać - ech ten brak czasu, ale to już kolejna zachęta, więc pewnie zacznę zaglądać. Chyba, że to nie zaproszenie ;)

      Ot ciekawe spostrzeżenie - czyli jak ktoś jest lekarstwem na nasz brak, czy deficyt, to nie od razu trzeba życie swoje za ten "cudowny lek" oddawać. Hm... czyżby więc wszystkim "kojącym nasze rany" należało mówić stanowcze "być może" zamiast entuzjastycznego "tak"?
      W każdym razie lekcja dobra, szkoda, że na sobie ją boleśnie przerobiłaś, tym bardziej w pokłonach za nią dziękuję.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    10. Zaproszenie, oczywiście, celem nie tylko pasjonującej jak mniemam lektury, ale też i po to, by tu tylko hasłowo operować pojęciami, nie powtarzając przydługawych wywodów poczynionych na tamtym blogu.

      Wiele kobiet nie umie być po prostu ze sobą. A najpierw trzeba umieć być samemu, by umieć być z kimś. Taka moja domorosła teoria. Ja musiałam się tego nauczyć - ze bycie singlem może być świetne. Ciągle się uczę :)
      Jak to mawiają w telenowelach - " Och, nie jestem jeszcze gotowa" :))

      Usuń
    11. Nikt nie może być lekarstwem na nasz brak :) To nie jest miłość wtedy, tylko uzależnienie.
      My nasze braki musimy likwidować. Sami. Tylko zdrowy, pewny siebie i kochający siebie człowiek może być pełnoprawnym partnerem.
      Maryś, ja nie lubię zbyt długo być sama. Lubię, by to był mój wybór. Tęsknię za człowiekiem obok. Ale nie za BYLE KIM.
      Mam wiele do zaoferowania i wiele oczekuję. Poczekam, porozglądam się, popróbuję. Nigdzie mi się nie spieszy.

      Usuń
    12. Kochana Moja, a myślisz, że ja lubię? :))
      Ja tylko jestem posrana ze strachu, ciągle jeszcze.

      Usuń
    13. To stan prawidłowy, przejściowy. Dla takich jak my.
      Posranie ratuje życie. Jakkolwiek to zabrzmiało.

      Usuń
    14. Może naiwnie zapytam, ale dla mnie to obce - skąd u Was taki strach przed samotnością... tzn. przed byciem sam ze sobą? To wynika z wychowania (takie rzeczy się wkłada w głowy dziewczynkom), czy to jakoś biologiczno-ewolucyjne?
      [Jeśli temat się gdzieś u Was na blogu pojawił, to podrzućcie namiar, żeby to nie powtarzać się.]

      Usuń
    15. Nie strach przed samotnością, tylko strach przed wdepnięciem ZNÓW w chory związek :) My wiemy, czego MUSIMY się jeszcze obawiać.

      Usuń
    16. Tak na szybko, Sławku, myślę, że w dużym stopniu odgrywa rolę kulturowo osadzone przekonanie, że wartością kobiety jest jej związek lub jego brak. To się wlecze od setek lat. Wystarczy popatrzyć, jak były traktowane wdowy, stare panny. Dzisiaj to się nazywa - silna, niezależna singielka. Ale pewien smrodek tamtego myślenia nadal się snuje.
      Ale Walkiria ma rację, jeszcze większy potrafi być lęk przed toksyną.

      Usuń
    17. Ach, jeszcze jedno. Z tego przekonania bierze się poczucie bezradności i brak wiary we własne siły dotyczące wielu dziedzin zycia. Że nie zarobię, że nie wybuduję, że nie wychowam sama itd. itp. Znam masę takich sytuacji, że kobieta tkwi w chorym związku wyłącznie ze strachu, że sobie sama nie poradzi. I często sobie nie radzi, bo ma to tak wmatrycowane w mózg, że w to wierzy i tak się dzieje.

      Usuń
  6. Pytanie do Romana:
    - dlaczego paniX, (z dziesięcioletnim stażem małżeńskim), która większość swojego czasu spędziła na zmianie pampersów, tudzież innych równie fascynujących rzeczy ...jest aż tak dobrym materiałem do prania mózgu przez jakiegoś z korporacyjnych kolegów?
    - czy panY...mąż paniX, miał jakikolwiek udział w tym, że pełniąca rolę pampersowej damy przez lata kobieta straciła rozum dla pierwszego, lepszego chłysta, choć dobrze ubranego z korporacyjnej machiny?
    Dodam, że żona owego dobrze ubranego chłysta także jest obecnie na tym samym pampersowym etacie, na którym paniX pozwolono się przez wiele lat realizować.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bodo, byłam dziś na filmie "Zakochani w Rzymie". Byłeś? Jeśli nie - Koniecznie! Lektura obowiązkowa. W szczególności dla Ciebie. Zwłaszcza w kontekście ostatniego niusa. Postać Moniki (Ellen Page) i Johna (Alec Baldwin). Perełka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Maja, uprzedziłaś mnie. Właśnie miałam mu ten motyw polecić :)

    A co do pracy w korpo. Skoro te babiny takie podatne na pranie mózgu, to może niech idą do roboty po 2, a nie po 10 latach. Jeszcze zaszczepione na flirty;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie to tylko gadanie . Są ludzie którzy potrafią zaznaczyć granice i są tacy którzy tego nie chcą zrobić . Kurewstwo jest 50/50 jest zdradzacz i jest zdradzająca

      Usuń
    2. Bodo napisał:
      "Kurewstwo jest 50/50 jest zdradzacz i jest zdradzająca "

      Okaejjjj, ale ....
      ja ciągle nie ogarniam dlaczego osoba zdradzona, rzuca się z pazurami(oczywiście nie zawsze) nie na partnera/kę, który/a zdradza, lecz na osoba z którą zdradza.

      Gdyby mój mąż puścił się na boku, to co jest mi winna baba, którą bzyka ??
      Nie ona składała mi przysięgę lojalności i uczciwości, lecz mój mąż - on byłby dla mnie jedynym zdrajcą.

      Czy nie tak to działa???

      Usuń
    3. MM, może to działa tak, że zdradzający to ten co okrada sklep, a ten wspólnik to tylko na czujce stoi ;)

      Usuń
    4. Nie rzucam się z pazurami na jej kolejnych dupowtyków . Mam ich gdzieś , jak widać po kolei wszyscy dostają za swoje . Ja teraz na zimno i może cynicznie ale rozgrywam swoją partię . Z nią .

      Usuń
    5. Podoba mi się określenie DUPOWTYK.

      Usuń
    6. MM, tak to działa, ale trudniej jest potępić kogoś, kogo kochamy, za to tę obcą babę bardzo łatwo. Więc poczucie krzywdy często jest kierowane na tę trzecią osobę, bo skierowane bezpośrednio na zdradzacza boli zbyt bardzo.

      Usuń
    7. Ja jako feministka miałabym po prostu żal, że kobieta kobiecie TAKĄ rzecz potrafi zrobić. A gdy w grę wchodzi jeszcze krzywda dzieci, to po prostu nie można inaczej.
      A poza tym ja jestem terytorialna, radykalna i bardzo wierna, gdy jestem w związku. Jasno to artykułuję i tego samego oczekuję. Osoba, z którą partner zdradza jest współwinna, to jej świadomy wybór, by wchodzić w MOJE życie.
      Nie mam wątpliwości, że zdradza mnie tylko MÓJ partner. Za to ponosi konsekwencje. A kobieta? No cóż, też zapłaci. Tak, ja JA zadecyduję. Chciała adrenalinki? Dostanie :) Do posrania :)

      Usuń
    8. @MM
      Zawsze winna jest baba. W końcu my możemy tylko włożyć a aby włożyć to najpierw musi ktoś otworzyć a skoro otwiera to robi to jako pierwszy. Nie ma zmiłuj...taka prawda. Podobnie zresztą jest z tym jak to facet wybiera sobie kobitkę. Bzdura! To Wy wybieracie nas a my później robimy już całą resztą. Zresztą, ten świat jest od początku do końca postawiony na głowie.

      Pozdrawiam

      Usuń
    9. Romek, ale We cuda na kiju potraficie odstawić, żeby tylko do tego otwarcia doszło. Czyli: zanim ktoś otworzy, najpierw ktoś inny musi zapukać. Że tak przerzucę odpowiedzialność z powrotem.

      Usuń
    10. Generalnie wszystko by się zgadzało, z tym,że teoria teorią , a w praktyce, to niewielu (ludzi)zaczyna rwanie, od słów - mam żone/męża. Wiec daleka bym była od współwinienia dupowtyków vel udszerokootwartych.

      Romek - biedne ubezwłasnowolnione misie...nie no, nie skomentuję...brak mi słów, a niby taka elokwentna jestem ;)

      Usuń
    11. Chlip, chlip...

      Usuń
    12. że co, łzę otrzeć mam i do cyca przytulic ????

      nie ze mnę te numerki, już nie....:)

      Usuń
    13. MM- kobieta bez serca. Jak z takimi żyć??

      ;)

      Usuń
    14. nooo zimna suka przecież, nie ;) bo maślane oczka kota ze Shreka na mnie wrażenia nie robią :)

      Usuń
  9. No widzisz, Bodo, po kiego wysyłałeś Kfiatka do pracy ;)
    Toż to tylko przywilej, a nie obowiązek kobiet ;) Podałam linka w poście poniżej, ale tu też go wkleję, a co:

    http://romeczkowie.blogspot.com/

    A tak poważnie- czy to nie dziwne, że wcześniej tak z nieba spadł Ci Kris, a teraz ta dziewczyna? Byłabym baaaaardzo ostrożna, oj, bardzo... I zaczęłabym intensywniej myśleć nad tym, co kombinuje takiego Kfiatek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kombinuje ... cały czas to samo jak mnie spuścić do rynsztoka .

      Usuń
    2. Kolejnymi facetami?? Przez to ma Cię spuścić do rynsztoka?? Chyba raczej siebie. Z natury nie jestem podejrzliwa, ale wraca mi czujność, jak tylko coś zaczyna mi śmierdzieć. W tym wypadku na pewno podejrzliwie traktowałabym kolejne rewelacje z jej udziałem- zwłaszcza takie, jak pojawiły się ostatnio u Ciebie.

      Usuń
  10. Nasz (mój-Steni-Walkirii) ulubiony dowcip :

    Egzamin na uczelni wyższej. Profesor odpytuje studentkę - głupiutka acz śliczniutka gąska. IQ=zero. Co nie pytanie, to brak odpowiedzi albo jakaś głupota + miewinny, rozbrajający uśmiech. W pewnym momencie profesor z zadumą zadaje studentce pytanie:
    - A skąd pani przyjechała się do nas uczyć?
    - Z Bieszczad, panie profesorze - odpowiada studentka nadal z tym samym rozbrajającym uśmiechem.
    I profesor na to:
    - Ach! Może by tak pierdolnąć to wszystko i w Bieszczady wyjechać?

    Bodo, może by tak pierdolnąć to wszystko, co? Wszystkie te numery od 1 do 5 i życiem się zająć?
    Wiesz, że pytam z pozycji współrzędnej, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maja - córka ! nie da się ot tak . Numery to tylko narzędzia dziś i świadectwo kurewstwa . Wszystko zależy od wyniku a jeśli już to nie Bieszczady ale jakiś rejs dookoła świata .......

      Usuń
  11. Nie załapałeś clou Bodo :))

    Chodziło o to, co UKSZTAŁTOWAŁO takie, a nie inne podejście tej studentki do świata. To muszą być Bieszczady. Tylko stamtąd...

    OdpowiedzUsuń
  12. ... nieznośna lekkość bytu ...
    Ale wiem, o czym Bodo mówi. Najpierw sprawy priorytetowe trza domknąć. A potem wszyscy się spakujemy i pojedziemy ZESPOŁOWO w ten rejs. Ależ to byłaby integracja! Romki, Tomki i Atomki, Kobiety, Boda, Stenie, Walkire, Marysie, Stworki, Agi i kto tam jeszcze chce (przepraszam jeśli kogoś pominęłam, ale wszak krótko tu jestem). Ciekawe, ile sztuk wróciłoby żywych :)))
    "Rejs" przy tym wysiada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja odpadam, zarzygałabym się na śmierć. Choroba morska.
      Ja poczekam tutaj na te najsilniejsze sztuki, które przeżyją.

      Usuń
    2. Daj spokój! Tyle lat się nie porzygałyśmy to i rejs przeżyjemy. Ja też mam chorobę morską. Proponuję lepszy hardcore (ale tam przynajmniej nie grozi nam choroba morska). Wszyscy zapakujemy się do sportiny (taki fajny niewielki jachcik). Zero wariantu ucieczki od współtowarzyszy. Po pierwszej dobie - ktoś kogoś pagajem zabije albo ... będzie miło. Żeglarstwo bowiem wymaga współpracy. Kto nie płynie, ten cienias!

      Usuń
    3. Nie ma problemu, pod warunkiem, że JA będę za sterem ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Obawiam się, że wystąpi konflikt w pierwszej minucie rejsu. Nie wiem, czy dane nam będzie wskoczyć do wody popływać, bo możemy się puścić z wodorostem ;)

      Usuń
    5. No niestety Maryś, na łódce jak w małżeństwie. Nie ma demokracji, kto pływał ten wie. Sternik czy kapitan jest jeden a jego słowo święte. Dopiero by się działo na morzu jakby wprowadzono równouprawnienie...

      ;-)

      Usuń
    6. A patent masz? Możesz być sterem jak wybierzesz z zęzy. Wszyscy będą mieli swoją kolejkę i do jednego, i do drugiego, i do kanapek z pasztetem. Ja tam nie będę na okrągło foka za szota pociągać.

      Usuń
    7. Na łódkę biorę zawsze Absithe 80% ale sternik nie pije, także beze mnie. Wodę z zęzy piłem raz w czasie chrztu, jak ktoś nie był chrzczony to mu się chrzest zrobi.

      Szota foka madafaka chciałoby się rzec! I ciągnij! Ale z krzyża!!!

      Usuń
    8. Ja nie byłam chrzczona. Mam zdaje się, przechlapane...

      Usuń
    9. To ja Cię z racji doświadczenia i wypływanych mil ochrzczę :)))

      Usuń
    10. Prawie dwa metry i 120 kilo wagi :)) masz się czego bać :)

      Usuń
    11. A nie mogłabym podążać na koniu wzdłuż brzegu? :))

      Usuń
    12. Na jeźdźca?

      Usuń
    13. A jak inaczej? Na kandelabr?

      Usuń
    14. Cholera aż w google musiałem zajrzeć. Człowiek to jednak niedoświadczony jest ;-)

      Usuń
    15. Przypomniałeś mi dialog moich synów.
      Jeden wraca z karate i krzyczy: Jasiek, Jasiek, a wiesz, że mam pierwszą czarną belkę w karate!
      -Eeee... z czym do ludzi. Ja mam czarny pas w kamasutrze!
      :)

      Usuń
  13. Nieładnie o nieobecnym pisać, ale cóż, nie będę czekać na powrót z "męskiego" świata.
    Widzisz Romek, trzeba Cię tylko czytać i Ty sam wszystkich odpowiedzi udzielasz. Nawet specjalnie nie trzeba się wysilać.
    Jesteś męskim szowinistą. Zapewne w takim duchu Cię wychowano. W naszym kraju to poniekąd standard. I tu kobiety (matki) ponoszą współodpowiedzialność, że na to pozwalają. Pora na zmiany w światopoglądzie.
    Szukanie łatwego wytłumaczenia to nie najlepsza droga, Romku. Czy sądzisz, że przebywając w domu żona (gdyby chciała) nie miałaby okazji do zdrady? Dla chcącego...
    Ale z Twojej wypowiedzi wynika jasno, że stało się to, czego boją się wszyscy mężczyźni, którzy "zamykają" swoje kobiety w domu - zobaczyła, że można inaczej, dla Niej zapewne lepiej.
    To, JAK się później zachowała (ja tego nie wiem) to jej decyzja. Dobra lub zła.
    Ale Twoja bezrefleksyjna postawa podsuwa mi, kobiecie pewne odpowiedzi. "Gdyby nie poszła do pracy, to by wszystko było OK". Dla Ciebie. Dla Niej najwyraźniej nie. To przykre, że musiała uciec do pracy i tam znaleźć czułość.
    To zamykanie w domu to tak samo, jak parcie na ślub z dziewicą. Strach przed porównaniem. Działa na krótko, zapewniam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moim zdaniem nie chodzi tylko o wychowanie "w duchu szowinizmu". Brak zaufania nie rodzi się ot, tak sobie, z niczego, a co za tym idzie- silna potrzeba kontrolowania, sprawdzania.

      Utrata zaufania do wszystkich- bo w dzieciństwie człowiek nie mógł liczyć na dorosłych, bo obiecywali, ale nie dotrzymywali słowa, bo inne sprawy były ważniejsze dla dorosłych, niż problemy dziecka. Przywykł więc taki dzieciak, że może liczyć tylko sam na siebie i że to, co mówi druga osoba, to mogą być tylko słowa, które zresztą mogą mieć różne znaczenie- w zależności od humorów dorosłego.

      "Ja ci obiecałem, że dam ci na wycieczkę szkolną? Musiałeś coś źle zrozumieć"

      "Obiecałem ci, że dam pieniądze? To daję. Nie mówiłem przecież, ile dam. 10 zł to też pieniądz, a resztę niech ci matka da"

      To powoduje życie w ciągłym stresie, w ciągłej gotowości i oczekiwaniu na kolejny numer dorosłego, na zdarzenie, którego "się nie zrozumiało". Pojadę na wycieczkę, jeśli wpłacę pieniądze- termin mija za miesiąc, a więc mam miesiąc życia w niepewności. Dlatego kiedy dorosnę, to będę zawsze robił tak, abym nie musiał żyć w niepewności. Będę wszystko kontrolował, jak teraz kontroluję rodziców, czy sobie ze mnie nie zażartowali, czy może źle ich zrozumiałem. Nie mogę ufać dorosłym, bo i tak robią co chcą, a ze mną się nie liczą. Odbiję sobie to w dorosłym życiu- wtedy nigdy sobie na to więcej nie pozwolę, bo będę najważniejszy dla kogoś. Tylko trzeba będzie to kontrolować, czy ktoś mnie nie wystawi do wiatru.

      Dorośli robią, co chcą, rzucają słowa na wiatr- jak będę dorosły, to też taki będę mógł być. Ale będę musiał kontrolować, czy inni tacy nie są względem mnie.

      Dorośli mi nie mówią, że jestem świetny, że coś robię dobrze, nie chwalą mnie, to znaczy, że nie wiem, jacy są inni, jak ja wypadam na ich tle. Trzeba się więc pilnować, aby nie być gorszym, nie odstawiać. A skoro miałem być najważniejszy dla kogoś, to muszę dopilnować, aby tak było. Bo jak pojawi się jakiś lepszy, to mi zabierze tę osobę- co z tego, że to dorosła osoba, skoro wiadomo, że dorosłym ufać nie można.


      Czy Wam to czegoś nie przypomina?



      Usuń
  14. Ja tu wracam spokojnie z meczu a tu Kobieta odpaliła bloga w dodatku wykorzystując bez zgody autora "romeczka". Poważnie się zastanawiam czy nie zażądać jakichś tantiem w związku z tym wypadkiem? ;-)

    @Maja
    Kobieta musiałaby być w innej części statku bo inaczej otrułaby mnie na śnie.

    @Walkiria
    W domu nie ma takich pokus a sąsiad z brzuchem i wczorajszych skarpetach rąbiący drewno na podwórku to też nie za bardzo partia. Co innego pan wysoki,przystojny w elegancko skrojonym garniaku, który szepcze bez przerwy...Jolanto, Ty się tu marnujesz! Z Twoimi możliwościami!!!

    Wiem jedno. Za niektórych trzeba myśleć a jak się nie myśli to się później płaci...długo się płaci.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Romek, ja Cię kręcę! No nie wiem, jak Tobą potrząsnąć. Musze znów obrazkiem, chyba :)
    Mamy XXI wiek. Równouprawnienie w teorii, powoli wchodzące w praktykę. Czemu Ty chcesz, kobiety, która wybiera życie u boku Ciebie, gdyż NIE MA innych możliwości?
    Nie znam Cię, nie wiem, co masz do zaoferowania jako partner, mężczyzna i człowiek. Ale sam się tak nisko oceniasz swoimi wyborami. Sam napisałeś, kto dla Ciebie nie jest, a kto jest konkurencją. Warto zrobić coś, żeby zamknięcie i brzuchaty sąsiad nie były jedynymi możliwościami wyboru.

    OdpowiedzUsuń
  16. Równouprawnienie kończy się nie tylko wtedy, gdy trzeba wtargać lodówkę na 4 piętro ale przede wszystkim w sądzie rodzinnym podczas rozwodu ;-) Tam to już jest super równouprawnienie...wszystkich pań a facet wchodzi już jako skazany i jedyne o co może powalczyć to niskie alimenty.
    A podobno mamy XXI wiek...

    Dodam jeszcze, że ja już nikogo nie chcę nigdzie zamykać, ale papieru, wspólnego majątku i potomka żadna pani się już ze mną nie doczeka. Jak równouprawnienie to równouprawnienie!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JUŻ... Właśnie Romek, JUŻ.

      Romek, strzał w dziesiątkę zaliczyłeś. Ja mieszkam teraz na 4 piętrze, bez windy. Jestem raczej drobną kobietą. I pomykam z siatami (nieraz po 10 kilo) na to czwarte piętro. Jak mnie już prawie zawał łapie, to skrzydeł dodaje mi myśl, ze juz nie muszę żebrać u własnego męża, żeby mi pomógł.
      Poza tym równouprawnienie nie wyklucza po prostu zwykłej, ludzkiej pomocy. Z przyjemnością przyjmuję pomoc od mężczyzn w takich przypadkach. Kawa, ciastko, albo po prostu "Dziękuję" i uśmiech wystarczają.
      Równouprawnienie nie oznacza TAK SAMO. Oznacza sprawiedliwie, bez dyskryminowania.
      A za wniesienie pralki po prostu zapłaciłam Panom, którzy ją przywieźli. Sama zarobiłam :)

      Usuń
    2. Ci panowie wnieśli by Ci pralkę i za darmo. Kiepsko negocjowałaś ;-)
      Pozdrawiam
      PS:Nadal twierdzę, że tak zwane UWAGA tak zwane równouprawnienie to bzdura zabijająca przede wszystkim KOBIECOŚĆ

      Usuń
    3. Widzisz, nie kumasz równouprawnienia i feminizmu.
      Ja, feministka nie lubię robić z siebie "słabizny" na potrzeby Panów od pralki. Przyjmuję zaoferowaną pomoc, a nie MANIPULUJĘ.

      Czym jest wg Ciebie KOBIECOŚĆ? Stanie z uchylonymi ustami przed panami od AGD i udawanie słodkiej idiotki?

      Usuń
    4. Kobiecość to naturalność przede wszystkim, wdzięk, ogłada, umiejętność gaszenia emocji u takich samców jak ja ;-). Można by wymieniać w nieskończoność. Na pewno kobiecy nie jest FEMINIZM ani udawanie na siłę jaka to ja jestem zdolna do zastąpienia chłopa. Sorry, ale baba żołnierz to tylko kłopot. Co rusz jakieś sprawy o molestowanie, natury się nie zmieni i już.

      Usuń
    5. A kto tu mówi o zastępowaniu MĘŻCZYZNY? Po co?
      Uwielbiam prawdziwych mężczyzn. Mniam...

      To, co napisałeś, te cechy... Muszę Cię rozczarować, Romanie. To jest tzw. kobieciątko. Nie kobieta.

      Usuń
    6. Każdy ma inną definicję kobiety jak i faceta. Niektóre kobiety, najczęściej te zaniedbane krzyczą, że pan powinien zwracać uwagę na umysł a nie na ciało, inne znów, te bardziej zadbane wyśmiewają te mniej zadbane ale bardziej uduchowione. I tak to się kręci. Facet powinien być szczupły, silny, zadbany, pewny siebie, stać mocno ekonomicznie na nogach, być facetem z przyszłością, mieć poczucie humoru i brak węża w kieszeni ;-)
      Pani powinna być zgrabna, ładna, mądra, dobrze gotować, być grzeczna i miła, może nieco spolegliwa.

      W życiu bywa tak, że rzadko zdarza się taki ideał a ludzie łączą się w pary już po spełnieniu jednego, czy dwóch czynników o których pisałem. Często z braku laku (panie) a później jest dramat.

      Człowiek powinien rozwijać każdą stronę swojego życia. Dopiero harmonia wewnętrzna i zewnętrzna zapewnić może sukces w związku. Mięśniak bez mózgu tego nie da podobnie jak lala w szpilce ale idiotka.

      Usuń
    7. Pani powinna być zgrabna, ładna, mądra, dobrze gotować, być grzeczna i miła, może nieco spolegliwa.


      Aż mi wykręciło śliczną mordkę.... ze śmiechu :)))

      Usuń
    8. Ależ koncert życzeń :-)
      A to moje wyobrażenia o kobiecie nazwano Stefka Rudecka ;-)

      Kobiecy wdzięk ma jednak u mężczyzn wysokie notowania. Działa jak magnes i przyciąga nasz wzrok. Resztę chętnie zamienię za bycie dobrym człowiekiem. Jakoś nie uśmiecha mi się potem w życiu cytować Mauera z Psów, że to zła kobieta była.

      Usuń
    9. Odpowiem Ci Romku podobną do Twojej retoryką. Chociaż nie wiem czy podołam.
      Wiesz, jesteśmy z natury zwykle łagodne, spolegliwe, wrażliwe i czułe. Ale to Wy robicie z nas harpie i jędze. To Wy zmuszacie nas, abyśmy podnosiły głos, bo za pierwszym razem nie dociera. Bo można do Was gadać i gadać, dopiero jak się ryknie i drzwiami pierdyknie, to się budzicie z kanapowego letargu. Nie reagujecie na proste komunikaty. Wydaje Wam się, że jak powiecie raz - kocham Cię, to potem można sobie dać na luz i nie wysilać się na jakiekolwiek miłe słowo. To przy Was gorzkniejemy i więdniemy, to przy Was płaczemy w poduszkę, jak odwracacie się do nas dupą po szybkiej ejakulacji. To przy Was zajadamy stres kolejną kanapką podkradaną nocą z lodówki i wiaderkiem lodów. To przez Wasze zdrady zaczynamy palić i lazić jak fleje w szlafroku, z obtłuczonym kubkiem śrutówy. To przez Was wsiadamy na miotły!

      Fajna wizja, co? ;)

      Usuń
    10. Aaaaa... facet wcale nie musi być szczupły:)

      Usuń
    11. Wyraziłem się nieprecyzyjnie...szczupły nie, ale nie powinien mieć mięśnia piwnego. Zgoda?

      Usuń
  17. No jak się wybiera nie myślącego osobnika...

    OdpowiedzUsuń
  18. Lodówka to nie jest rzecz równouprawnienia, tylko fizycznej siły. Sama z przyjaciółką składałam trzydrzwiową szafę, co prawda pół dnia, ale dało radę. A jak mi mebli nie chcieli wnieść do domu, to zapłaciłam za zarobione przeze MNIE pieniądze, bo ja pracuję głową, a nie mięśniami. Przykład z lodówka to czysta demagogia, podobnie jak gadanina o kopalniach, traktorach itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobiety też lepiej sprzątają, jednak nie byłem w stanie nijak przekonać żadnej, że to typowo kobiecy obowiązek.

      Usuń
    2. Że to cecha sprzężona z płcią wg Ciebie? Nie ma takiego allelu w chromosomie X, zapewniam.
      Pozdrowienia dla tych kobiet :) Nie zastanawiałeś się, ile byś w tym zmarnowanym na przekonywanie czasie POSPRZĄTAŁ?

      Usuń
    3. Oj, Walkiria, co Ty możesz wiedzieć o życiu ;) Obowiązek to obowiązek- Ty się na tym nie znasz ;)

      Usuń
    4. Albo nie jestem kobietą? Wg teorii Rozwodnika przynajmniej.
      Mam straszny bałagan po wczorajszej parapetówie.
      Aż zerknęłam w strefy z drugorzędowymi cechami płciowymi. SOM nadal. Ufff....

      Usuń
    5. Ja tam lubię sprzątać....uspokaja mnie to a szczególnie mycie szyb za to prasowanie chętnie odstąpię. Mogę w zamian zrobić pyszny obiad.
      Pozdrawiam

      Usuń
  19. Kilka pięterek wyżej ponawiam wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Maryś, myślący dziś osobnik jutro może być kompletnie niemyślący. Ludzie się zmieniają, zmienia ich świat, środowisko a małżeństwo to jest CHOLERNIE poważna inwestycja, przede wszystkim dla faceta.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jasne. Z tym, że nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkiego. Ale skoro nie przewidziałeś, że sam możesz stać się obiektem co najmniej mało ponętnym, że tak to eufemistycznie ujmę, podobnie i Ty możesz już nie dostawać dreszczy na widok partnera. I to nie jest kwestia myślenia, czy nie myślenia, ale czujności. Zadania sobie pytania - jak i kiedy to się stało, że zaczeliśmy patrzeć w różnych kierunkach. Postawić diagnozę. Najpierw sobie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie przede wszystkim dla faceta. Dla kobiety też. I przestań juz z tych facetów robić wyłącznie ofiary. Wkurzyłeś mnie teraz.
    Zauważ, przychodzą tu kobiety po okropnych nieraz przejściach, wiesz? Bite, tłamszone psychicznie, fizycznie, maltretowane. I wszystkie które tu się wypowiadają, trzymają stronę Bodo. A wiesz dlaczego? Nosz cholera, spróbuj sobie na to proste pytanie odpowiedzieć, bo ja już nie mam siły, Romek.

    OdpowiedzUsuń
  23. To nie ma nic wspólnego z własną ponętnością! Jest takie dość chamskie powiedzenie, że "przy jednej dziurze to nawet kot zdechnie". Jest w tym powiedzeniu dużo prawdy, dlatego na świecie mamy do czynienia (z przyczyn czysto ekonomicznych) z tak zwaną pozorną monogamią, gdzie pan i pani mają na boku wielu partnerów obok tego jedynego. Czasem się to sypie jak u Bodo a czasem pani czy pan wolą nic nie widzieć a jeszcze innym razem skaczący w bok mają farta. Lubię statystykę, więc pamiętam jakiś sondaż publikowany w DW robiony na bazie Niemców w wieku ponad 60 lat i okazało się, że poad 80% facetów oraz prawie 60% kobiet przyznało się, że choć raz zdradziło swego partnera. Biorąc pod uwagę wiek ankietowanych a także fakt, że nie ma się czym chwalić te wskaźniki można spokojnie podnieść. Teraz zderz to sytuacją faceta w polskim sądzie rodzinnym i będziesz miała odpowiedź dlaczego ślub dla chłopa w Polsce jest zupełnie nieopłacany. Właśnie dla chłopa...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze ad kobiet po przejściach co wspierają Bodo. Przykro mi Maryś, ale masz dość wąskie spojrzenie na temat. Jakby tu jutro wpadł Kfiat i napisał, że to co Bodo smaruje to bzdury, że on ją zdradzał, bił, wyszydzał to te wszystkie cudowne kobitki zrobiłby mu jesień średniowiecza z dupy i nie miało by znaczenia czy ona mówi prawdę czy on. Nikt by tego nie badał, bo i po co? Jak w kartoflanym sądzie, nawet jak baba zdradziła to i tak chłop współwinny - vide wyrok Bodo.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. @Marys, ale po co? To wszystko jest proste jak drut, tylko nie mogę tego napisać bo jestem z tych dobrze wychowanych.

      Usuń
    3. To Ty stosujesz wybiórczą percepcję. Wydaje Ci się, że odkryłeś Amerykę spod kapelusza, a nie dociera do Ciebie, że są ludzie, którzy nie dzielą kurestwa na płeć. Że pewne zjawiska są absolutnie demokratyczne, w tym podłość.
      Mam wrażenie, że po prostu nienawidzisz kobiet.

      Usuń
    4. Maryś ja kocham kobiety, uwielbiam Was i nie wyobrażam sobie życia bez Was. Świat bez płci pięknej byłby dla mnie nie do przyjęcia.

      PS: Co nie znaczy, że mogę przestać myśleć...za Was.

      Usuń
    5. Wzruszyłam się jak stary siennik. Romek, pomyśl za mnie w paru sprawach, zrobię listę ;)))))

      Usuń
    6. "Jakby tu jutro wpadł Kfiat i napisał, że to co Bodo smaruje to bzdury, że on ją zdradzał, bił, wyszydzał to te wszystkie cudowne kobitki zrobiłby mu jesień średniowiecza z dupy i nie miało by znaczenia czy ona mówi prawdę czy on"

      Jackowski się, kurna, znalazł.

      Usuń
    7. Usuń moje wypowiedzi ze swojego bloga, bo nie zgadzam się na ich publikację tam. Chyba, ze chcesz mieć kolejny proces cywilny ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń


    8. Jak się nie zgadzasz, to ich nie publikuj. Proste jak budowa cepa.

      Usuń
    9. Nie zgadzam się na kopiowanie ich stąd i publikowanie na Twoim blogu. Wymyśl sama coś i później buduj na tym popularność swojej strony. Tak ciężko to zrozumieć?

      ;-)

      Kamikadze...ekstremalne kamikadze...

      Usuń
    10. Się nie zgadzaj. Mi to wisi.I powiewa.

      Usuń
    11. Nie ma sprawy. Dziś prześle Ci oficjalną prośbę o usunięcie moich tekstów z Twojej strony. Zrzuty w razie czego zrobiłem. Cieszę się, że masz to w dupie. W końcu stać Cię na płacenie, więc nie masz się co martwić.

      PS:Tak czy tak, Twój blog beze mnie zdechnie. Jesteś zbyt mało kreatywna, żeby wymyśleć samemu coś, co przyciągnie ludzi. Najłatwiej coś ukraść...prawda?

      Usuń
    12. Czekam zatem :D

      Mailem to mnie możesz cmoknąć w zadek.

      Usuń
    13. W zadek to Cię może cmoknąć Twój kochanek zaraz po kolejnej sprawie rozwodowej z mężem. Ja to nawet bym na to coś spojrzeć nie chciał ;-)

      Z odbiorem.

      Usuń
  24. Nie zrozumiałeś mnie. Nie zdradza się osoby, która Cię ciągle kręci. No chyba, że masz inne zdanie. A o to "kręcenie" trzeba dbać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie się nie zgodzę. Zdrada nie ma nic wspólnego z fizycznością. W zdradzie z tego co czytałem w jakimś pamiętniku nimfomanki najbardziej kręci panie dreszczyk emocji stąd nieraz pan przystojny, zadbany rysuje sufit przez ćwoka w podkoszulku perforowanym w dodatku śmierdzącego potem ;-)

      Usuń
    2. Dziękuję Ci Maryś, dziękuję.
      Związek Romek, to nie popierdywanie w relaksie. To dbanie.
      A jak jedno dba, a drugie popierduje, to wynik jest przewidywalny.

      Poza tym - nikt nikogo do drugiej osoby na siłę nie wiąże. JA CHCĘ BYĆ ŚWIADOMIE WYBRANA I KOCHANA. ZASŁUGUJĘ NA TO :)

      Usuń
    3. Podobnie jak na kosmetyki z reklamy. Ci panowie od marketingu też dobrze Was znają i wiedzą, że każda z Was zasługuje na to...
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Obrażasz mnie. Po prostu się zastanów choć moment, zanim naciśniesz "opublikuj".
      Więcej nie będę ostrzegać, przyjmę pełną świadomość Twojej wypowiedzi.

      Usuń
    5. Ale czym się obrażasz? Taki jest stereotyp i panowie od marketingu to wiedzą, że większość z Was chce być wyjątkowa. I wykorzystują to...bez skrupułów.

      Dzwoni do mnie od czasu do czasu znajoma z NY i opowiada jakie to ona deale robi na wyprzedażach, tu 50% off, tam 70% off a jak jak ta kanalia zawsze mówię dwie rzeczy. Dziewczyno, przecież ty tych butów to już nie masz gdzie trzymać i nawet nie wiesz jakie je masz a po drugie to nie ma czegoś takiego jak cena regularna. Cena regularna to właśnie ta na wyprzedaży, wymysł marketingowców żebyś po zakupach poczuła się spełniona bo zrobiłaś dobry interes. Takie jest życie, jedni robią drugich. Pół biedy jak tylko na butach, bo w innych dziedzinach to trzeba naprawdę mieć oczy w dupie, żeby się nie przejechać.

      Pozdrawiam

      Usuń
    6. Romek, potrafisz zaakceptować mą powalającą inteligencję? Czy raczej nie? Bo jak nie, to nie pogadamy :)
      Nie JA SIĘ OBRAŻAM, tylko TY MNIE OBRAŻASZ. Swoimi wypowiedziami.
      Ja napisałam, że JA ZASŁUGUJĘ. A Ty mojemu zasługiwaniu zaprzeczasz i sprowadzasz do kosmetyków.
      Ja jestem człowiek Romek i nie pozwolę, żebyś mnie tak traktował. Albo nauczysz się mnie traktować jak kogoś równego sobie, albo nie będę do Ciebie pisać. Po prostu. Taka jestem wymagająca.

      Usuń
    7. No cóż...nie przeproszę, gdyż nie powinnaś poczuć się dotknięta. Nie ma czym zwyczajnie :-)

      Muszę iść na trening, bo jutro dzieci do szkoły i muszę je trochę przyszykować.

      Pozdrawiam drogie panie i co złego to nie ja.
      Cześć.

      Usuń
    8. Ja nie oczekuję przeprosin, Romek. Oczekuję i wymagam szacunku.
      Poza tym nie możesz wyrokować o tym, CZY i CZYM ktoś inny czuje się dotknięty. To tego kogoś odczucia.
      A Ty znów sugerujesz, że wiesz LEPIEJ.

      Usuń
    9. Ja zawsze wiem lepiej. Noszę w końcu spodnie...a nie spódnicę...
      Pozdrawiam

      Usuń
    10. Twoja wiedza jest związana ze spodniami?
      Aż się boję, co się w takim razie dzieje, jak je zdejmujesz...
      Romku, skąd taka niska samoocena? Nic w Romku nie ma?

      Usuń
    11. Co ja zrobię, że ja tak niską wiarę w siebie mam? Taki jestem...

      Usuń
    12. Stąd Twoje wybory :)
      Ale powtórzę znów - Twoje życie, Twoje wybory.

      Usuń
  25. czytałem w pamiętniku nimfomanki, co kręci nimfomanki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CO? CO? Może ja też jestem nimfomanką?

      Usuń
    2. A co, masz jakiegoś przepoconego bambra na oku, w siatkowej podkoszulce i złotym zębem? ;)

      Usuń
    3. Nimfomanka, której pamiętnik czytałem była dość długo przykładną żoną i matką. To chyba jasne, że nikt z nas nie rodzi się kanalią?

      Pozdrawiam

      Usuń
  26. Ja nie mam na myśli atrakcyjności fizycznej. To jest akurat DLA MNIE sprawa pięciorzędna. Mówię o czułości, o empatii, o zainteresowaniu, o uważności, o rozmowie, o głaskaniu, o pocałunkach bez powodu, o żartach, o wypłakaniu się razem sobie w mankiet, robieniu sobie miłych niespodzianek, współpracy i szacunku, szacunku, szacunku.

    OdpowiedzUsuń
  27. Eeeee tam, Maryśka. Zaraz pięciorzędna. Jak Cię znam to najwyżej trzeciorzędna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Alternatywnie urodziwy";)

      Usuń
    2. @Maryś
      No to James Bond nie ma u Ciebie szans. Nawet ze swoim szkockim "yesh"? (Ponoć "Sion Konery" jest jak wino, im starszy tym lepszy.)
      ;-)

      Usuń
  28. Zbyt gogusiowaty Sławku. Wolę więcej zwierza :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe... i tej wersji (o gogusiowatości) się trzymajmy :)

      Usuń
  29. Chociaż na Sionie to bym i oko zawiesiła.

    OdpowiedzUsuń
  30. Głupi, a przynajmniej naiwni, Ci wszyscy zdradzający jak Kfiatek. Czy tak trudno sobie uświadomić, że to wcześniej, czy później wyjdzie na jaw? A nawet jeśli nie wyjdzie, to jaki ma sens fundowanie sobie życia z ciągłą obawą, że coś, kiedyś wypłynie. Toż nerwicy można się nabawić.

    Aktywność Kfiatka skojarzyła mi się z kryzysem wieku średniego u nas. Może ona boi się, że jej "best before" właśnie mija i chce sobie dołączyć do kolekcji parę nowych wrażeń?
    W każdym razie - mam nadzieję, że to czego się dowiadujesz pomoże Ci pokazać w sądzie jej niedojrzałość emocjonalną i zagrożenia jakie to niesie dla waszego dziecka. Stąd mniejszym jest krok do uzyskania opieki nad dzieckiem.

    Dla tych, którzy poczują się urażeni "best before'm", wyjaśniam - to moment, gdy kompleksy związane ze starzeniem się dopadają ze zdwojoną siłą. Oczywistem jest bowiem, że ukochana kobieta "best before'a" nie ma, że jest the best forever :)

    Aaa... i jeszcze krótko o dyskusji nt. równouprawnienia i feminizmu, bo tempo postów jest tu ogromne, a codzienność pozwala mi je ledwo co śledzić.
    Równouprawnienie to nie feminizm. W większości bowiem prawa mamy równe - nierówności wynikają z biologii i są całkowicie naturalne (Kodeks Pracy, Art. 176).
    Nierówność jest w szansach i możliwościach jakie mamy w życiu. Feminizm jest jedną z dróg do osiągnięcia stanu równych szans i możliwości. Oczywiście, to nie jedyny cel feminizmu i nie mówię, że to jedyna droga.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SIĘKI, Sławek.
      Ja uwielbiam te nasze męsko-damskie nierówności. :)
      Toż to creme de la creme.

      Usuń
    2. W rzeczy samej Walkirio - creme de la creme :)
      W końcu tam gdzie jedno ma zady, drugie walety... a może to chodziło o wady, zalety i uzupełnianie się ;)

      Usuń
    3. Tak, właśnie o uzupełnianie się chodzi. I o otwarcie na drugiego człowieka. I zrozumienie.
      Coś smarknę intymnie. Wspólne muszą być podstawy, tzw, fundament. Bez tego ani rusz. Nie można się różnić w sprawach fundamentalnych.
      A reszta? To wszystko jest do dogadania. Jeśli jest wszystko to, co napisałam powyżej.
      Jak kogoś kochasz, to chcesz też jego dobra, nie tylko swojego. Po prostu. Kochasz - nie krzywdzisz. Kochasz- szanujesz. Kochasz - rozmawiasz. Kochasz - WYMAGASZ.
      A jak nie kochasz siebie, to nie potrafisz kogoś innego i nie potrafisz wymagać. Wiem, bo długo nie kochałam siebie.
      Jak większość nas tutaj.

      Usuń
    4. "Jak kogoś kochasz, to chcesz też jego dobra, nie tylko swojego. Po prostu. Kochasz - nie krzywdzisz. Kochasz- szanujesz. Kochasz - rozmawiasz. Kochasz - WYMAGASZ"

      A mogę Cię zacytować u siebie? I potraktować jako przyczynek do rozwinięcia?
      Bo, kurna, straaaasznie mi się to spodobało- jasne, krótkie i na temat.

      Usuń
    5. Oczywiście, będzie mi bardzo miło.

      Usuń
  31. Nosz wreszcie jakiś wyważony głos na temat feminizmu. A że męski - chapeaux bas. Dzięki, Sławku.

    OdpowiedzUsuń
  32. dla was wszystkich na niedzielny wieczór :))

    " przychodzi facet do pani doktor i mówi: Mogła by pani mi coś dać ..... mam erekcję 24 godziny na dobę ............
    Pani doktor : dam panu spanie , jedzenie i dwa tysiące na miesiąc !

    OdpowiedzUsuń
  33. Sławku, już odpisuję.
    Ja jestem fajna. Naprawdę. I wyglądam apetycznie i pogadać można. Ale mam też (już, w końcu) wymagania. To facecików odstrasza. I dobrze.

    Skąd mój wybór? To najważniejsze pytanie w moim życiu. Zadanie sobie tego pytania uratowało mi życie. Dosłownie. Dzięki niemu i poszukiwaniu odpowiedzi odeszłam i zaczynam żyć w końcu, po 40 latach jak CZŁOWIEK.
    Otóż do takiego wyboru zostałam wychowana, Sławku. Taki miałam wpojony. I co najlepsze ta moja "fajność" też mi nie pomogła. Bo Walkiria ma empatii po kokardę i chętnie pomaga. Kiedyś - bez opamiętania, ze szkodą dla siebie. Zwłaszcza tym, którzy nie zasłużyli.
    Sławek, nie pisze się "fszysTkie" tylko "fszyskie". :))
    A tak FOGLE to FSZYSKO o nas na naszym blogu. Szczerze, bez opierdalania i wybielania.
    Taka jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walkirio, nie znam Cię dobrze, ale nie wątpię, żeś fajna i apetyczna kobieta... a na pewno dobrze Ci z awatara patrzy ;)
      Wymagania trza mieć zarówno od siebie jak i od drugich. Tego się trzymajmy :)

      Wychowanie to często główny powód naszych błędów, ale nie można wszystkiego na wychowanie zwalać. Od pewnego momentu życia zaczynamy się sami wychowywać, właśnie przez to jak żyjemy i jakie decyzje podejmujemy. Nie odbierz tego jako krytyki, bo sama wiesz lepiej jak to u Ciebie jest z tym samo-wychowywaniem - podrzucam tylko kolejny punkt do listy możliwych przyczyn. Dalej to już drążenie jakie to wychowanie było - ale to zbyt osobiste, więc temat urwę tutaj.

      Oj, z pomaganiem innym - choć to szlachetne - to nie jest tak łatwo. Często to nie pomoc, a wyręczanie lub nawet uczenie bezradności, rozwijanie (nieświadome) postawy roszczeniowej u drugiej osoby (kanapowanie?). Niestety pomaganie innym nie jest łatwe i trzeba cholernie uważać, żeby za często ryby nie dawać, a uczyć łowienia.

      No tak, "fszyskie". Jam nie z tego pokolenia i ciągle się gubię w tych niuansach nowomowy gimnazjalnej ;)
      Bloga zacznę odwiedzać, dziękuję za zaproszenie.

      Usuń
    2. Osobiste mówisz?
      To jeśli zaglądniesz do nas, to bądź gotów na sporą dawkę naszej szczerości. Zobaczysz, jak bezwględnie się rozprawiamy z demonami. Pracujemy nad sobą. To nasza rola.

      Usuń
    3. Normalnie latamy tam z gołymi dupami po Marszałkowskiej w godzinie szczytu !

      Usuń
    4. Sorry, za off top, ale co czytam Sławka to mam przed oczami tego Siona :))Już mi się wizualizacja włączyła, ech.

      Usuń
    5. Maryś, ja jestem dość wysportowana, ale do Marszałkowskiej nie dobiegnę.

      Usuń
    6. Walkirio, ale przyznasz, że ładnie podkresliłam nasz ekshibicjonizm ? :)

      Usuń
    7. @Maryś
      Mów mi Błąd, James Błąd :)
      Do pełnego obrazka dorzucę kitel, resztę szkockiego stroju i też mogę zacząć biegać po mieście. [Kurcze, chyba wyszła moja złośliwość względem wizualizujących :P ]

      hehe... niestety nie znam Marszałkowskiej tak dobrze, żeby sobie odpowiednio to zwizualizować, a szkoda ;) Na pewno na blogu znajdzie się jednak jakiś ślad po Waszych nocnych wypadach na miasto. Poszukam.

      @Walkiria
      Zanęciłaś tymi demonami. Znajomość demonów jakie mogą tkwić po tamtej stronie płci może życie uratować, a na pewno lepiej zrozumieć "o co kaman".

      Usuń
    8. Nigdy się nie ustrzeżesz .... popełnisz ewentualnie mniej błędów ale jakieś popełnisz . Ważne jest jedno ... nie wolno bagatelizować pierwszego sygnału ,że jest coś nie tak a po drugim trzeba rozbujać nogę ........
      Ludzie sie nie zmieniają w związkach. Jeśli ktoś był wcześniej opiekuńczy to bedąc w związku ma sie kim opiekować . Jeśli ktoś miał tendencje do zdrady i kurwstwa to ma kogo zdradzać . Jeśli ktoś miał tendencje do przemocy to ma w związku kogo lać .
      Patrz Sławku na dom , na rodziców ...może wtedy unikniesz demonów..............

      Usuń
    9. Święte słowa Bodo, ale kto w fazie narkotycznej zwraca uwagę na takie sprawy?

      Usuń
    10. Bodo, to nie tak :)
      Dojrzały człowiek (płci dowolnej) potrafi się zmienić w wyniku ciężkiej pracy nad sobą.
      Gdyby było tak, jak piszesz - statystycznie każdy z nas (taka uroda naszego kraju) byłby alkoholikiem.

      Usuń
    11. Sławek, to była złośliwość ?:))

      Bodo, patrzenie na dom czasem nie wystarcza. Nieraz trupy są w szafach szczelnie poupychane.

      Usuń
  34. Bodo, aleś wrzoda wyhodował.

    Nimfomanka, czyli jak mawia niejaki Lew Starowicz: schizofrenia od pasa w dół.

    Szczerze mówiąc, nie wiem, czy to u Kfiata wynika z popędu, czy z konieczności doświadczania adoracji, a gonienie jest tylko naturalnym następstwem, bo któż się zgodzi adorować bez konsumpcji? Sama nie wiem. Tak, czy owak, kurestwo jak się patrzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze słyszałem ,że ma obniżone libido i , że nie chce jej sie tak często jak mnie ..... no cóż ...... jak tu wierzyć kobiecie ???

      Usuń
    2. Wierzyć kobiecie? Bodo...ile Ty masz lat?

      Usuń
  35. Właśnie to balansowanie na krawędzi, ten wieczny dreszcz emocji, ta możliwość manipulowania innymi i obserwowania ich cierpień daje takim Kwiatkopodobnym tworom przyjemność...tak mają jednostki o osobowości socjopatycznej.
    Inny przypadki : typu syndrom zamykających się drzwi u kobiet, zbliżająca się andropauza u siwiejących, z burzszkiem panów..każą robić najbardziej idiotyczne rzeczy, których nijak się odkręcić nie da niestety.
    I ostatnia grupa, qurestwo wrodzone, czasem jak się określa seksoholizm...dla mnie tzw. qurestwo do kwadratu, które zaszczycono terminem medycznym.
    Kiedy człowiek w końcu wie jak ten świat jest skonstruowany, kiedy spadnie kurtyna naiwności...może starać się unikać takich popaprańców, z różnym skutkiem oczywiście bo wielu z nich znakomicie się maskuje...just life:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przybij piątkę,kochana. "Kurestwo zaszczycone terminem medycznym" Mniam...

      Usuń
    2. balansowanie na krawędzi może skończyć się spierdzieleniem w przepaść ... ja zamierzam jej to zafundować ...

      Usuń
    3. Będzie ciężko Bodo w kartoflanej...w normalnym kraju byś już pewnie cieszył się dzieckiem. Trzymam kciuki tak czy tak, bo utrzymanie wyroku z I instancji oznacza dla Ciebie piekło.
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Powoli i systematycznie ...wyrwę chwasta ....

      Usuń
    5. Damy radę ;-)

      Usuń
  36. Wpadłem jeszcze na chwilę przed snem i zauważam, że @Kobieta na swoim blogu kopiuje bez zgody moje wypowiedzi stąd. Otóż oświadczam, że nie wyrażam na to zgody ;-) chyba, że za odpłatnością. Szczegóły możemy uzgodnić mailowo.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz- nie chcesz rozpowszechniania, to nie rozpowszechniaj.

      Twoja zgoda do niczego nie jest mi potrzebna.
      Wytocz mi proces o prawa autorskie :D

      Usuń
    2. Raz, że dla zasady sądownie Cię do tego zmuszę, bo nie jesteś autorem tych tekstów a kopiujesz je w całości (wiem, że dużo nie ugram, ale koszta sprawy pokryjesz plus nawiązkę na dom dziecka) a dwa to ja jednak naprawdę wesprę Twojego męża w tej batalii. I to nie tylko w sprawie rozwodowej ale i innych też. Ktoś w końcu musi Ci udowodnić, że istnieje coś takiego jak prawo...kulawe bo kulawe ale jednak.

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Romek ....a już tak było miło ....

      Usuń
    4. Bodo, weź im tę klatkę zbuduj :)

      Usuń
    5. Lojtam. To tak, jak z alkoholikiem- bez terapii pozostają tylko obietnice bez pokrycia.

      R. napisał:

      "nie jesteś autorem tych tekstów a kopiujesz je w całości.

      Licz się ze słowami.

      Poza tym nie piszesz u siebie, tylko wlazłeś na cudzą własność.

      Pochwal się lepiej, jak rozwiązałeś kwestię praw autorskich całych, obszernych tekstów, które tu powklejałeś z ecoego.pl

      :]

      Usuń
    6. "Bodo, weź im tę klatkę zbuduj :)"

      Ale klatka już jest, tylko R. boi się nieswojego terenu. Wiesz, straci kontrolę, nie będzie mógł sam nic wycinać itp. ;)

      O tu:

      http://romeczkowie.blogspot.com/

      ;)

      Usuń
    7. Wolę poczytać Chustkę. Dzisiaj sporo napisała :) Tam są prawdziwe problemy, a nie jakieś awanturki o cytaty.
      Dobranoc :) Jutro szkoła, trzeba rano wstać.

      Usuń
    8. Dokładnie. A blog pseudo kobiety i tak zdechnie. Zbyt płytkie babsko jest żeby samemu coś wymyślić. Musi kopiować innych...takie życie. Na razie napisałem do google. Zobaczymy co odpiszą.

      Pozdrawiam

      Usuń
    9. Nie zapomnij dać znać, co odpisali :D

      Ostatni raz: bez odbioru.

      Usuń
  37. :D

    Się boję straszliwie. Aż mi się nogi trzęsą.
    Władzy nade mną nie miałeś, nie masz i mieć nie będziesz ŻADNEJ.

    Bez odbioru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej bez odbioru mi się podoba ;-)
      Ale jaja...

      Usuń
  38. Romku, nie rzucaj się , bo nie masz racji art. 29 ust. 1 -
    Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MM, ej, no nie psuj zabawy :D

      Usuń
    2. Kurde, jakaś dziwna jestem, bo mnie to wcale nie bawi

      Usuń
    3. Ale co Cię nie bawi? Fakt, że ktoś kradnie czyjeś wypowiedzi aby zbudować popularność własnego serwisu?

      Usuń
    4. Bo to nie jest zabawne, tylko śmieszne i straszne :)
      A na pewno- żałosne.

      Usuń
    5. Co wnosi artykuł,który podałaś? Ogólne przepisy odnośnie praw autorskich? Kopiowanie w całości czyichś cytatów to zwykła kradzież. Zupełnie mnie nie dziwi, że robi to osoba o podwójnej moralności sama zdradzająca męża a próbująca radzić Bodo, ale to nie znaczy,że ja się mam na to zgadzać. Czemu ktoś ma budować popularność serwisu moim kosztem?

      Usuń