wtorek, 4 września 2012

UZUPEŁNIENIE APELACJI


            Działając w imieniu powoda, w uzupełnieniu apelacji z dnia xx xxxxxxx xxxx r., w trybie art. 382 k.p.c. w zw. z art. 381 k.p.c. wnoszę o dopuszczenie oraz zaliczenie w poczet materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie, dowodu z:
·        wiadomości sms z dnia  xx . wysłanej przez Kxx Sxxxxx do powoda;
·         korespondencji mailowej z dnia xx skierowanej na adres skrzynki mailowej powoda przez kochanka pozwanej – Kxx Sxxx  wraz z materiałem zdjęciowym, który został załączony do przedmiotowego maila oraz,
·        korespondencji mailowej z dnia xxxx  skierowanej na adres skrzynki mailowej powoda przez kochanka pozwanej – Kxx Sxx; 
– na okoliczność, iż wbrew twierdzeniom pozwanej, relację łączące ją z Kxxx Sxxx miały charakter intymny i fizyczny, a nie wyłącznie wirtualny, w/w spotykali się ze sobą w czasie trwania małżeństwa stron i współżyli ze sobą. Wskazuję, iż przedmiotowy dowód nie mógł zostać przedłożony na etapie postępowania przed sądem I Instancji, gdyż w/w maile powód otrzymał dopiero w dniu xx

UZASADNIENIE

            W dniu xxxxxxx. powód otrzymał wiadomość sms od kochanka pozwanej - Kxx Sxxxx z prośbą o sprawdzenie skrzynki mailowej. Przeglądając skrzynkę mailową, powód został zaskoczony mailem jak i jego zawartością, którego otrzymał od w/w mężczyzny. Kxx Sxxxx wskazał w nim bowiem, iż w trakcie trwania małżeństwa stron,  trzykrotnie spotkał się z pozwaną, a spotkania te miały charakter intymny. Kxx Sxxxx dokładnie opisał                    w jakich okresach spotykał się z Kxxxxxx, a na dowód powyższego załączył do przedmiotowego maila zdjęcia ze spotkań z pozwaną. W/w wskazał, iż spotkania miały miejsce      w sierpniu 2009 r., w lutym 2011 r. oraz na przełomie lipca i sierpnia 2011 r. Każde ze spotkań trwało ok. tygodnia czasu. Ponadto, Kxxx Sxxxxx wskazał, iż jego związek                          z pozwaną miał bardzo intensywny przebieg w okresie pierwszych dwóch lat znajomości.

            Przedmiotowa wiadomość email ma niezwykle istotne znaczenie dla przedmiotowej sprawy, bowiem zaprzecza twierdzeniom pozwanej, iż nigdy w trakcie trwania małżeństwa nie spotkała się z Kxxxx Sxxxxx, a jej kontakt z w/w ograniczał się jedynie do rozmów telefonicznych oraz korespondencji internetowej. Ponadto, przedmiotowy email wskazuje, iż pozwana przesłuchana w charakterze strony, pouczona o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań,  zeznała przed Sądem nieprawdę. Na rozprawie w dniu xxxxxx r.(str. 10,12), pozwana zeznała bowiem następująco „(…)Nie spotykaliśmy się osobiście – to był tylko kontakt mailowy(…) To nie miało podtekstu seksualnego(…) Ja nigdy nie spotkałam się z panem Sxxxxxxx(…)”.  Powyższe doskonale odzwierciedla stanowisko procesowe pozwanej w niniejszej sprawie, która dla osiągnięcia pożądanego rozstrzygnięcia(rozwodu bez orzeczenia o jej winie), nie zawaha się złożyć fałszywych zeznań przed sądem. Takie postępowanie pozwanej stawia pod znakiem zapytania wiarygodność jej zeznań w pozostałym zakresie, w szczególności w zakresie twierdzeń   o rzekomej zażyłej relacji  powoda z xxxxxxxxxxxxxxx.

            W tej kwestii niezwykłe znaczenia ma fakt, iż jak twierdzi Kxxxxx Sxxxx w  mailu                     z dnia xxxxxxxxxxxxx., pierwsze spotkanie z Kxxxxx miało miejsce w sierpniu 2009 r. W/w spędzili razem ze sobą tydzień w nadmorskiej miejscowości Dębki. Należy mieć na względzie, iż miało to miejsce tuż po powrocie stron z urlopu spędzonego w Turcji.  Z powyższego wynika, iż pozwana i w tym zakresie zeznała nieprawdę, bowiem na rozprawie w dniu xxxxxxxxxxx r., stwierdziła, iż po pierwszej fazie znajomości z Kxx Sxxxx(grudzień 2008 r.)  nie utrzymywała z nim kontaktu do września 2009 r. Trudno zatem uznać za wiarygodne zeznania pozwanej, iż w okresie wyjazdu do Turcji(lipiec 2009 r.) nie korespondowała z Kxxxx Sxxxx, skoro w sierpniu 2009 r.  spędzili wspólnie wakacje. Biorąc pod uwagę fakt, iż Kxxx Sxxxxxx mieszka poza granicami kraju, niewątpliwym jest, iż musieli je wcześniej zaplanować. Fakt ten, potwierdza treść maila z dnia xxxxxxxx r., w którym Kxxx Sxxxx wskazał, iż kontakt z pozwaną  „odnowił się w okresie Wielkanocy 2009 i przybrał na sile telefonicznie i internetowe”, natomiast wyjazd do Dębek zaplanowali już w miesiącu kwietniu/maju 2009 r.  Z powyższego wynika zatem, iż pozwana w gruncie rzeczy nie miała zamiaru ratowania małżeństwa podczas przedmiotowego urlopu(spędzonego w Turcji), bowiem nadal utrzymywała kontakt z Kxxxxxx Sxxxxx, snuła z nim wspólne plany na życie.   Kxxxxxxxx Sxxxxxx wskazał, że w okresie dwóch lat od nawiązania znajomości(2008 -2010) prowadził intensywną  komunikację telefoniczną   i internetową                          z Kxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx.

            Sąd I Instancji znaczną część uzasadnienia swojego wyroku poświęca natomiast tematyce wyjazdu wakacyjnego stron do Turcji i następstw z niego wynikających w zakresie funkcjonowania małżeństwa  stron, upatrując w nim  winy powoda  w rozpadzie małżeństwa.

            Tymczasem materiał dowodowy zgromadzony w sprawie wskazuje, iż powodowi nie można przypisać  żadnej  winy w zakresie rozkładu pożycia małżeńskiego stron. Pozwana wyjeżdżając z powodem  do Turcji nie miała na celu ratowania ich małżeństwa. Perfidnie utrzymywała powoda w przekonaniu, iż znajomość z w/w mężczyzną została definitywnie zakończona, mimo, iż rzeczywistość przedstawiała się zupełnie inaczej. Fakt wyrachowania i perfidii pozwanej potwierdza treść sms z dnia xxxxxxxxxxxx br. przesłanego powodowi przez Kxxxxxxxxxxx Sxxxxxxx,   w którym w/w  stwierdza, iż pozwana w każdej sytuacji ma określony plan działania i skrupulatnie go realizuje. W świetle powyższego, twierdzenia pozwanej, iż kontakty z w/w mężczyzną oraz wysyłanie jemu  swoich roznegliżowanych zdjęć na skrzynkę mailową miały na celu jedynie wzbudzenia zainteresowania i zazdrości u męża, oraz samo dowartościowanie pozwanej nie opierają się na prawdzie. Były to twierdzenia podnoszone wyłącznie na użytek przedmiotowej sprawy, by przedstawić wizerunek powoda w negatywnym świetle, jako nie zabiegającego o względy żony, która została wręcz  zmuszona do szukania akceptacji i zrozumienia w oczach (ale nie tylko),  innego mężczyzny.

            Nadto, mail Kxxxxxxxx  Sxxxxxx z dnia xxxxxxx. potwierdza twierdzenia podnoszone przez powoda, a którym Sąd I Instancji nie dał wiary, iż  terapia małżeńska przez niego zainicjowana, stanowiąca próbę ratowania ich związku małżeńskiego, była dla pozwanej „jedynie formalnością”,  gdyż małżeństwo to już dawno dla niej nie istniało. Pozwana była bowiem zdecydowana na rozwód z powodem i stworzenie nowego związku z Kxxxxxx Sxxxxxxxxxx.

            Z treści wyżej wymienionej korespondencji wynika również, iż w okresie trwania małżeństwa stron, pozwana poza Kxxxxxx Sxxxxxxxx mogła utrzymywać kontakty seksualne z innymi jeszcze mężczyznami. Kxxxxxx Sxxxxxxxx wskazał bowiem, iż zaobserwował u pozwanej podczas kontaktów fizycznych „wiele śladów na jej ciele, które świadczyły o jej intensywnym życiu seksualnym”. Czy w świetle powyższego, mając stricte na uwadze nieprawdziwe zeznania złożone przez pozwaną w zakresie charakteru kontaktów z innymi mężczyznami,  można twierdzeniom powoda - iż pozwana zdradzała go z Kxxxx Sxxxxx, następnie                 z Mxxx Lxxxxx, a wcześniej z Txxxx Wxxxxx czy kuzynem Axxxxx - odmówić waloru wiarygodności, jak uczynił to Sąd I Instancji!!! Zdaniem strony powodowej – nie. Mimo to,  manipulowanie przez pozwaną własnymi zeznaniami przed Sądem, przyjęcie postawy „rzekomo niedocenianej przez męża” odniosło oczekiwany przez nią skutek - rozwód został orzeczony również z winy powoda, choć ten nie dopuścił się zdrady małżeńskiej oraz  podejmował próby ratowania małżeństwa.
           
            KXXXXXXXX chcą uniknąć orzeczenia rozwodu z jej winy, stworzyła na potrzeby niniejszej sprawy historię, iż rzekomo powoda łączyły zażyłe relacje z wieloletnią przyjaciółką Axxxxxxxxxxxxxx. Wykorzystała fakt, iż powód prowadził budowę domu w tym samym okresie czasu co małżonkowie  XXXXXXX, podczas której w/w często kontaktowali się ze sobą, wymieniając poglądy w sprawach związanych z prowadzoną inwestycją. Mimo, iż pozwana nie przedłożyła żadnych dowodów potwierdzających podnoszone zarzuty, a w sprawie zostali przesłuchani małżonkowie XXXXXXX, którzy zaprzeczyli twierdzeniom pozwanej, w tym szczegółowo rozpytany na te okoliczności mąż Axxxxxxxxxx – XXXXXXXXX - Sąd I Instancji bezkrytycznie przypisał walor wiarygodności   zeznaniom  pozwanej w powyższym zakresie. Wyrok Sądu I Instancji, orzekający rozwód z winy obu stron, obrazuje w jak łatwy i nieskomplikowany  sposób można pomówić jednego z małżonków, by jemu również przypisana została  wina w zakresie rozpadu pożycia małżeńskiego.

            W przedmiotowej sprawie zwrócić uwagę również należy na fakt, iż na wakacjach                       w Dębkach w 2009 r. pozwana była wraz z małoletnią córką stron. W związku z powyższym, zastanawiającym jest fakt pod czyją opieką pozostawała córka w czasie, gdy  „relacje między pozwaną a Kxxxxxxxxxx Sxxxxxx przybierały charakter  intymny”. Z treści korespondencji mailowej wynika, iż córka stron podczas kontaktów seksualnych swojej matki z  w/w mężczyzną  przebywała  w tym samym pomieszczeniu, co pozwana i jej kochanek. Czy w świetle powyższego, pozwana daje rękojmię prawidłowego sprawowania opieki nad małoletnią? Z pewnością należy stwierdzić, iż narażanie dziecka na uczestniczenie w życiu seksualnym jego matki nie służy dobru dziecka i może powodować u niego zaburzenia w rozwoju psychofizycznym.  
             
            Z uwagi na powyższe, wnoszę jak w petitum apelacji.

175 komentarzy:

  1. Nie pytałabym retorycznie. Napisałabym wprost o balkonie i łazience.
    Siostra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W naszym prostym zyciu milosc odgrywa bardzo szczególna role. Teraz jestesmy w stanie uczynic twoje zycie milosne zdrowym i nie ma miejsca na zadne klopoty. Wszystko to jest mozliwe dzieki AGBAZARA TEMPLE OF SOLUTION. Pomógl mi rzucic zaklecie, które przywrócilo mojego zaginionego kochanka z powrotem na 48 godzin, które zostawily mnie dla innej kobiety. mozesz takze skontaktowac sie z nim ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp / Call: ( +2348104102662 ), i byc szczesliwym na wieki, tak jak teraz z jego doswiadczeniem.

      Usuń
  2. Powiem tak...usuń tego posta...
    Jaką masz pewność,że ktoś z tamtej strony nie czyta tego bloga tylko jest bardziej powściągliwy niż Ty? Ja na Twoim miejscu wrzuciłbym to już po sprawie i inaczej dajesz drugiej stronie szansę na opracowanie linii obrony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romek :))) strona już to dostała jakiś czas temu ......... robię bufor czasowy na te rzeczy :)
      Za kilka dni wrzucę odpowiedź "strony" ....

      Usuń
    2. Chyba, że tak chociaż w sądzie lepiej składać pisma procesowe w ostatniej chwili ;-)

      Usuń
    3. Wiesz :))) podobno i tak mam mieć proces o naruszenie dóbr osobistych :))) bo ją nazwałem wredną babą :)))) a i jeszcze za to ,że napisałem do dziewczyny która ostatnio się do mnie zgłosiła ,że to nie pierwsze małżeństwo które rozbiła :)))))
      Czekam z utęsknieniem na to żeby mi założyła sprawę a dziennikarze z Faktu i TV będzie miała co robić :))

      Usuń
    4. Jak przyjedzie Polsat z interwencją to i tak Ty będziesz kanalią. Pamiętasz jak się zachowuje policja wchodząc do domu? Najpierw Cię kują a dopiero pytają co się stało. Tu są tylko jedne reguły gry...bo każdy pijak to złodziej a każdy złodziej to pijak. Jesteś chłop więc masz coś na sumieniu i jesteś co najmniej współwinny. Tak masz na wejście, dalej możesz próbować się bronić i udowadniać, że jest inaczej. Ilość dowodów jednak versus kobieta w sądzie co najmniej razy 5 i wszystko na piśmie. Świadkowie są wiarygodni tylko po tamtej stronie, podobnie jak oświadczenia. Ja po licznych procesach, nie tylko cywilnych stwierdzam,że mam straszną ochotę kiedyś zabawić się w takim sądzie w pana Breivika, z tym że ja nie strzelałbym na oślep ;-)

      Usuń
    5. Romek - ja mam doświadczenia dokładnie odwrotne.
      Co ex powiedzial to było brane za prawdę a co ja powiedziałam to musiałam udowodnić. A kiedy udowadniałam, że ex kłamie to dowiadywałam się że to nie jest przedmotem rozprawy.
      dlatego uważam że szuj to szuj i zarówno w todze jak i po drugiej stronie. Genotyp tu nie ma znaczenia
      AGA

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. A na końcu będzie...

    Oświadczenie pozwanej...

    Ja niżej podpisana K.S. oświadczam, że ojcem mojej córki jest obywatel Strąk Przemysław, z którym utrzymywałam intymne stosunki w okresie, kiedy byłam żoną B.S....


    Dość! To podłość!

    Pan Strąk jest na tej sali...

    ;-)

    Na wszystko jest sposób.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. To nie mój świat. Wysiadam.
    Bodo - Ty naprawdę przez całe małżeństwo nic nie zauważyłeś?
    To nie jest możliwe tak nagle się zmienić a ukrywać tyle czasu też się nie można.
    AGA

    OdpowiedzUsuń
  6. http://youtu.be/d8hlJ5l7wuc

    Cała jaskrawość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romek
      Przeraża mnie, że Ty możesz mieć rację.
      AGA

      Usuń
    2. Właściwy link...

      http://youtu.be/d8hlJ5l7wuc?t=3m37s

      Jesteś gotowy na to?

      Usuń
    3. Dodam jeszcze, że ojcostwa nie możesz POTWIERDZIĆ, możesz je tylko WYKLUCZYĆ.

      Usuń
    4. Romek, nie kracz. Dziecko w sensie prawnym ojca ma, więc aby ustalić ojcostwo (prawdopodobieństwo testu DNA 99,99999%) Twojego przykładowego obywatela Strąka Przemysława, to najpierw trzeba by zaprzeczyć ojcostwo dotychczasowe (prawdopodobieństwo testu DNA 100%).

      Tomek.

      Usuń
    5. W praktyce przyjmuje się ok. 99 %.
      Co nie zmienia faktu, że badanie jest wykonywane w celu wykluczenia (bo tylko to jest 100 % swoiste) a nie potwierdzenia ojcostwa..

      http://tnij.org/zaufanie_zona

      ;-)

      Romek

      Usuń
  7. Mnie się ogólnie podoba linia przyjęta przez Bodo, iż nie miał szans na naprawę małżeństwa, wobec serii faktów dokonanych i decyzji o rozpadzie, jaka została podjęta przez Kfiatka już dawno. To się trzyma tak zwanej kupy.

    OdpowiedzUsuń
  8. A mnie zastanawia skąd u niej taka pycha i pewność siebie. Być może Bodo nie zauważasz nadal czegoś co ona ma w zanadrzu.
    Pamiętam kolegę, który rękę "odcinał" za swoją żonę i...dziś byłby bez rąk-ale przetłumaczyc mu, że ona robi to , to i jeszcze tamto nie było sposobu.
    Stróż jest kobietą? Niech postróżuje trochę;)nasza intuicja w takich sytuacjach nie zawodzi...
    Bo wciąż w uszach pobrzmiewa "zmiana prawnika" zainsunuowana przez Krissa

    pzdr
    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. B. na razie jest wszystko pod kontrolą ale wróg nie śpi :)))

      Usuń
    2. I ona też nie wie co ja mam w zanadrzu. Zawsze mogę wyciągnąć zawleczkę i wtedy straty będą ogromne ale ona się zapłacze jak zostanie bez niczego .........

      Usuń
    3. włącza mi się światełko bo po pierwsze nadal nie wiemy co Kriss miał na myśli wspominając o tym adwokacie, po drugie nie pojmuję jak laska, która ma jak na dłoni dowody świadczące przeciwko niej śmie jeszcze pyszczyć i straszyć...
      chyba, że nauczona Twoją przepraszam naiwnością imaginuje sobie,że już zawsze będziesz traktował ją z przymrużeniem oka i krzywdy nie dasz zrobić;)))

      Usuń
    4. "Zawsze mogę wyciągnąć zawleczkę i wtedy straty będą ogromne ale ona się zapłacze jak zostanie bez niczego" a co Cię powstrzymuje?

      Usuń
    5. wielka jest jej arogancja i a sądy są takie jak mówi klasyk :) .... . Wczoraj w trakcie rozmowy powiedziałem jej grzecznie ,że do jej bezmiernej głupoty już przywykłem ale poziom jej kurewstwa ciągle mnie zadziwia i usłyszałem ,że w dupie ma wszystko i teraz to może robić to co chce :)))
      No cóż .... trochę późno te Krisowe rewelacje i Numeru 5 ale apelacja to jeszcze nie koniec świata ;))) .
      Przekonana jest również ,że mimo wszystko będę ją chronił ....ale nie wie ,że wojska zaciężne już nadciągają :)))

      Usuń
    6. skoro takie fakty ma gdzieś to i te wojska dla niej mogą okazac się nijakie
      I ok - teraz wg niej robi co chce...ale nijak nie zareagowała na fakt,że dowiedziałeś się o jej zdradach w trakcie Waszego związku gdy tak usilnie "walczyła" o jego trwałość?
      Nie chcę wiedzieć co ta dziewczyna ma w głowie i ostatnie co ją "ratuje" to niepoczytalność, pomroczność, ew. schizofrenia
      Ja może naiwna jestem ale nigdy nie należałam do "grzecznych", a to co ta pani zaprezentowała to salto mortale kurewstwa i potrójny tulup bezdennej głupoty

      Usuń
    7. "Przekonana jest również ,że mimo wszystko będę ją chronił ..."

      Ty?/ A niby przed czym?? Przed kim?? Przed dzieckiem będziesz chronił jej wizerunek?? Bo ja rozumiem z tego nic a nic.

      Usuń


    8. ....którego wyobrazić sobie nie umiem będąc partnerką,matką...

      Usuń
    9. Ona jest przekonana,że Bodo ją będzie chronił bo do tego przyzwyczaił ją przez te wszystkie wspólne lata
      a nawet to w jaki sposób teraz "załatwia" sprawy jest na wysokim poziomie bo niejednemu by się ulało w inny dość prymitywny sposób

      Usuń
    10. Jest ...jest również przekonana ,że ze względu na dziecko niec jej nie zrobię w sensie wizerunkowym .
      A powstrzymuje mnie B. smak zemsty :))) . Granat jest na koniec ...kiedy już nie będzie wyjścia . Na razie leci pierwsza bomba .... w czwartek wybuchnie to się pochwalę :)

      Usuń
    11. Ha. Czyli Bodo ma to załatwić delikatnie, aby jej się krzywda nie stała. Może i tak. Albo czuje się bardzo mocna, bo może np. jej pełnomocniczka nagadała, że II instancja raczej nie zmienia wyroków...
      Takie utrzymywanie poziomu nic nie da w przypadku takich kwiatków- to je raczej rozjusza i pobudza do działania, bo czują się bezkarne i uważają, że ranią tym własnie.
      Ze swoim coś podobnego przerabiam- błąd, że do tej pory olewałam gnojka i nie reagowałam. Teraz wiem- trzeba zacząć działać ich metodami i tylko to ich może powstrzymać.

      Normalnie na socjopatkę Kurwiszonek wygląda.

      Usuń
    12. Nie doceniacie chyba siły rażenia zwykłej, prozaicznej... głupoty:) Ja bym jej terminem socjopatii nie nobilitowała. Toż ona ma skrzydła jako ta gołębica!

      Usuń
    13. Bodo zatem czekam do czwartku (taki imieninowy prezencik dla mnie;)) )
      i jak zwykle nie mogę się doczekać-ale o ile w przypadku ostatniej zgadywanki rozwiązanie było proste tak tutaj musiałabym znów powrócić do znienawidzonego przedmiotu na studiach "prognozowanie i symulacje" więc nawet nie próbuję snuć domysłów :-D

      Usuń
    14. Kobieta ma rację ...wkręt i napieprzanie w łeb może tylko pomóc .. . Ja tym parkującym chujem pod MOIM domem przekroczyłem ostatnią granicę . Chciała to mam straty będą ogromne ale walę to najwyżej Romek mnie zatrudni :)) .
      A bawić się zaczynamy .....

      Usuń
    15. Nie ma kłopotu Bodo, średnią krajową na początek dostaniesz ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    16. Najgorzej jak sprawa jest ustawiona tylko dowiesz się o tym na rozprawie...albo pojawi się obywatel Strąk Przemysław ;-)

      PS: Ktoś tu pisał,że nie rozumie zachowania kfiata a mnie z kolei dziwi absolutny brak znajomości psychologii ludzkiej. Spróbuj dresowi kopiącemu człowieka powiedzieć, że źle robi. Jak sądzisz? Przestanie i powie przepraszam? Nie, będzie kopał jeszcze bardziej i śmiał się. Jeden z najprostszych mechanizmów obronnych u człowieka...

      Usuń
    17. ktoś tu zdaje się przeczytał ale nie zrozumiał czego nie rozumiał pierwszy ktoś

      Usuń
  9. Trudno nie być pewnym siebie w polskim sądzie rodzinnym będąc kobietą. Ja tam nie widzę w tym nic nadzwyczajnego...

    OdpowiedzUsuń
  10. jestem kobietą,a w sadzie nigdy pewna nie byłam
    nawet gdy rozsądek podpowiadał coś innego
    ale nie o tym był mój post

    OdpowiedzUsuń
  11. Uhuhu.... Mam nadzieję, że te dodatki do apelacji sprawią, że sąd lepiej pozna Kurwiszonka, a tym samym zmieni wyrok...

    OdpowiedzUsuń
  12. Bodo, jest i szczęście w tym nieszczęściu - dobrze, że ona jakiegoś syfu do domu nie przywlokła, w wyniku używania przez pół miasta.

    Romek , co Ty z tym Strąkiem. A kto miałaby alimenty płacić w takim wariancie ?

    Kociubinska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm ... ja badania na syf, hiv i hpv zrobiłem jak mi się pierwszy pojawił ale nie wiem czy nie trzeba powtórzyć bo to i kibelek wspólny i wanna ... strach się bać ...

      Usuń
    2. @Kociubinska
      Nie ważne kto,to ostatnia deska ratunku,jakby kfiat przegrał też opiekę nad dzieckiem ;-)
      Tonący brzytwy się chwyta.

      Usuń
  13. Bodo, przez kibel i wanne nie mozna się zarazic:)

    Mowisz, że czuje sie świeta krową, z dzieckiem jako tarczą. Pomieszało się, że to dziecko chronisz, nie ją. Jej uszczerbek na wizerunku, jej problem.

    Coż mocniejszego mialbys na nia oprocz zeznan zony Quinto? Wiem, kamera w jej pokoju, po tym jak przydupas zaparkowal pod domem.
    Ale Ty wredniutki jestes:)
    Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha pomysł jest słodki. A Quinto powinno dobrze przylgnąć bo zgrabne! :-D

      Usuń
  14. Maria napisała:

    "Bodo, przez kibel i wanne nie mozna się zarazic:)"

    oj sa syfy, które można tak złapać, oj są...taka np przyjaciółka chlamydia, rzeżączka...
    aż mi się znów kurde ciśnie - Bodo ręczniki pod kluczem trzymaj. swój i małej.


    Tak sobie myślałam ,ze Kfiatkowi się jeszcze to dupcynglostwo czkawką odbije, a tu się zapowiada rekord rzygu na odległość...
    Czwartek powiadasz...mam nadzieje,że później juz tylko lepiej dla Ciebie się zrobi...
    Ciekawam tylko jak Kfiat zareagował na uzupełnienie pozwu - powiesz nam coś bliżej ?
    MM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MMsik ..... mama oddziałową na ginekologi była przez całe życie , siostra ginekolog ... wiem o tych syfach wszystko . HIV wcale nie jest dużym problemem bo nie ma go dużo ale HPVa jest od zajebutania . Dziewczyny ze zmianami rakowymi coraz młodsze ale cóż .... tryb zycia i chemia swoje robią .
      Ja badania sobie zrobiłem ale powtórzę a wiem ,że Kris też robił bi się bał ,że coś złapał .
      Reakcji nie widziałem bo na wczasach była jak dostała czego żałuję do dziś bo widok ten nasycił by moje oczy błogim spokojem ale rachunek za telefon ma na 100 % zajebisty .
      Reakcja obronna na pismie już jest ale jeszcze ciut za świeża :))));))))

      Usuń
    2. No to jak reakcja nieco sczerstwieje ,to wiesz, ja (my) tu chętnie podzielimy z Tobą to doświadczenie :):)

      Choć szczerze ubolewam,że wewczasy "odebrały" Ci szansę współodczuwania (hihi) z Kurwiszczem chwili zaznajomienia się z suplementem apelacji.


      Usuń
  15. Bodo chyba poszedł ręczniki gotować w ługu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzozę palę póki co :))) a jutro ługu nagotuję i Kurwiszona wymoczę . Nie dość ,że kurwa to jeszcze głupia i schematyczna . Quinto też do Dębek zaciągnęła na wywczasy w tym roku . Teraz to w ługu i w demestosie będę wszystko moczył .

      Usuń
    2. A rozważałeś smołę i pierze? ;)))
      Poza tym to lepiej się prezentujesz w nastroju bojowym, niż w stanie przerażenia. Kiedy termin tej apelacyjnej sprawy? Bo zacznę już odczyniać jakieś wiedźmowate zabiegi, ku pomyślności.

      Usuń
  16. Bodo ja poważnie piszę!!!! ty stwórz z tego książkę!!! jestem pod wrażeniem:) świetny blog POZDRAWIAM!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Sylwio :))) znachorem jesteś :)????

      Usuń
    2. za znachora wyszłam:)i... po przeczytaniu bloga trzymam kciuki za pozytywny wynik apelacji, ja to chyba dałabym sobie spokój... choć jestem kobietą:) ....w naszym małżeństwie jest świetnie mimo tego że kasy nigdy nie starczało:))))widzę jak dzieci za tatą przepadają, nie jestem w stanie pojąć - jak matka kochająca dziecko potrafi tak je krzywdzić jak twój kfiatuszek swoją córkę....

      Usuń
    3. Nie wszystkim kobietom wystarczy, że ojciec jest tym najlepszym na świecie. Wiele z Was nie potrafi żyć bez motyli w brzuchu i na efekty nie trzeba długo czekać a jakiś nadskakujący dupowkręt zawsze się znajdzie.

      Zawsze będę cytował mojego kolegę podrywacza ze 100% niemal skutecznością:
      Najłatwiejsza do wyjęcia kobieta? Mężatka z długim stażem ;-)

      Usuń
    4. 'Nie wszystkim kobietom wystarczy, że ojciec jest tym najlepszym na świecie".

      Nie wszystkim mężczyznom wystarczy, że kobieta jest najlepszą matką. Ciekawe, dlaczego? Co z tego, że ma cellulit, trochę fałdek na brzuchu i skończone 35 lat. Matka dzieciom jest najlepsza, więc po co szukać sobie nowszego modelu?

      Wyjaśnisz?

      Usuń
    5. To zależy od tego czy pyta pani próbując poznać "jak się sprawy mają" czy też w celu sprowokowania kolejnej pyskówki i naładowaniu się energetycznym do dalszego działania.

      Pozdrawiam
      Romek

      Usuń
    6. Pytanie zadałam proste. Czy potraktujesz to jako prowokacja, czy nie, to mnie to wisi.

      Prowokacja się nie udaje, jeśli druga strona nie ma np. problemów z własnymi emocjami i umie nad nimi panować.

      Skoro dzielisz ludzi na kobiety i mężczyzny, czyli też na matki i ojców, to moje pytanie jest jak najbardziej na miejscu.

      To jak, panie Mareczku, odpowiesz czy zaczniesz znowu mieszać mnie z błotem?

      Usuń
    7. Myślę,że na to pytanie odpowiedziała sobie pani sama.
      Pozdrawiam

      Usuń
  17. Romek, płyta Ci się zacięła:P ( Kfiatek miał "stosunkowo" niski staż).

    OdpowiedzUsuń
  18. Maryś, każdy ma inne potrzeby. Jednej zabraknie atrakcji po 5 latach, innej po 10 a później....to już przeważnie facet się zwija bo pani już nie bardzo ma na co liczyć ;-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Dobrze, że ten Twój kolega nie jest biegłym sądowym ekspertem ds. zdradzających mężatek, bo okazałoby się, że to po prostu " taka nasza natura", a z biologią nie ma co walczyć;) A wtedy każdy sąd nas uniewinni :P ( prawo naturalne, te sprawy)

    OdpowiedzUsuń
  20. W pierwszej części wywodu masz dużo racji a z pewnymi sprawami nie da się walczyć. Prewencja jest możliwa i nawet wskazana, ale jak już "pójdą konie po betonie" czytaj narkotyki dostaną się do krwiobiegu to nie ma zmiłuj! Maryś, wojny już z powodu parcia na szkło wybuchały a co dopiero mówić o jakichś tam rozwodach, szarpaniach w sądzie itp. Po jakimś czasie przychodzi norma jak narkotyk opuści już mózg i wtedy zaczyna się liczenie strat i lizanie ran...i tak w kółko. Dlatego ja wysiadłem, ileż można? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  21. A tam, mój wywód był postawieniem kwestii ad absurdum. Ja jeszcze nadziei nie porzuciłam, chociaż przyznaję, że pewne objawy znużenia tematem u siebie dostrzegam:)

    OdpowiedzUsuń
  22. To i tak Ci zazdroszczę ;-) Złudzenia to piękna rzecz, tylko jeszcze musi być nas na nie stać.

    OdpowiedzUsuń
  23. Nadzieja to nie to samo co złudzenie. Ze złudzeń to ja się już otrzepałam jakiś czas temu. Ale luzik. Nie wszystkim musi się poszczęścić. Może mam szczęście w kartach;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nadzieja umiera ostatnia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Aleś sobie awatar strzelił! Chyba zmienię płeć, by z Tobą gadać.

    OdpowiedzUsuń
  26. Dam co niektórym trochę pożywki ;-) Prócz kalek emocjonalnych zaraz części do roweru polecą mam nadzieję. Dobry humor mam coś z rana a to znaczy, że coś się w ciągu dnia spieprzy. Ja nie wiem, jak robię sobie testy w sieci to wychodzi, że mam depresję grożącą samobójstwem a co pójdę do konowała, to mi mówi, panie Romanie z panem jest wszystko w porządku, wyjść do ludzi, więcej słońca itp ;-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ech...bajkowy świat dzieciństwa i wyobraźni! Będę tęsknił...

    http://youtu.be/1WWOzflYuj4

    Czyż nie piękne byłoby życie?

    Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  28. Bodo, co by tu napisać, żeby znów moje słowa nie były za ostre:)
    I tak się nie odniesiesz, tak jak nie odniosłeś się do słów Piotra, który moim zdaniem w WYJĄTKOWO TRAFNY sposób ocenił twoje motywy pozostawania wciąż pod jednym dachem z niewierną a także skutki tego bycia razem dla waszej córki.
    Ogrodziłeś się murem, przyjąłeś postawę typu: "nie identyfikuję się z tym" tak więc pójdę raz obraną ścieżką, choćby do zagłądy. Choć jak piszesz intencje wobec dziecka masz dobre...to fakt jest taki, że oboje, jak doskonale dobrany duet robicie dziecku z życia piekło (wróć do postu Piotra)....czy to nie będzie przypadkiem Pyrrusowe zwycięstwo?
    Ohhh:) w trakcie pisania tego postu zauważyłam Romku twój wpis, "traktat o łatwości wyrywania mężatek" i odniosę się zatem do niego wspminając wpis Bodo jak to jemu, walczącemu obecnie z niewierną i będąc zdeklarowanym wrogiem niewierności małżeńskiej, także się kiedyś zdarzyło wpłynąć na zakazane wody.
    Każde nasze działanie ma swoje konsekwencje. Wszystko czego doświadczamy to lekcje, z których powinniśmy wyciągnąć wnioski, czegoś się nauczyć. Jeśli ktoś nie wyciąga wniosków, znaczy lekcja skutku nie przyniosła...więc los zapodaje kopy coraz to skuteczniej:)
    Bodo napisał, że miał kontakty z mężatkami w swoim kawalerskim życiu, ale konkluzja była zdumiewająca jak dla mnie, szczególnie w obliczu wydarzeń, których doświadcza obecnie Bodo:)
    Bodo pisze, że mając kontakty z mężatkami, ON NIE ZDRADZAŁ, bo on był wolny i nikomu nie przysięgał....bo przysięgały mężatki swoim mężom. Dziwny sposób myślenia i tłumaczenia się z czegoś, co z samej definicji jest ZŁE. Bodo brał udział w ZDRADZIE, ale nie czuł się za nią odpowiedzialny, choć w tle byli także mężczyźni...z porożami (takimi samymi jak on teraz).
    To tak jakby powiedzieć...ktoś kogoś mordował...ale ja tego nie zrobiłem, bo tylko się przyglądałem stojąc na czatach, żeby mord mógł się dokonać bez przeszkód. Czy zatem wobec tych "incydentów":), które niewinnie Bodo wspomina jak mało istotne grzechy swojej młodości ma on prawo być zaskoczonym? Otóż chyba nie...los odpłaca, karma wraca, nauczki od losu czy jeszcze jak kto to nazwie czekają na nas wszystkich żyjących w nieświadomości. To tyle odnośnie mężatek:)
    CYT.
    "Przekonana jest również ,że mimo wszystko będę ją chronił ....ale nie wie ,że wojska zaciężne już nadciągają :)))"

    A teraz zadam pytanie jak się spodziewam retoryczne...skąd u niewiernej przekonanie, że mimo wszystko będzie ją Bodo chronił??? Zdumiewająca jest taka konkluzja wobec faktów, które miały miec miejsce ponoć. Tak piszę, bo każda jednostronna opowieść już w swej naturze jest subiektywana.
    On wie, że ona wie....jak to rozgryźć?
    Te wojska zaciężne, te pejcze domniemane, te zawleczki,które wciąż tkwią w granatach a mają być wyciągnięte....to jest zwykłe PIEPRZENIE.
    Odnośnie dziecka jeszcze raz..powiem tak, biedne dziecko, jego mi najbardziej szkoda. Matka ojca nie chce, jest ewidentnie poszukująca wrażeń....a i może miłości. Tylko w swojej naiwności nie wie, że biorąc się za żonatych (także łatwych do wyrwania Romku, równie łatwych jak wspomniane przez ciebie mężatki)wchodzi w coraz to większe szambo, wypukają ją na wszystkie strony, trochę endorfin dostarczą, żadnych zobowiązań itd...
    Ojciec, choć w końcu FAKTY dotarły, ciężko i długo to trwało ..to wciąż mentalnie nie jest gotowy do rozstania,mimo że deklaracja jest inna:) W tekscie autora znajduję mnóstwo niespójności dotyczących jego intecji wobec niewiernej, niewielu uczestniczących w dyskusji dostrzegło ten fakt. Odnoszę wrażenie, że gdyby ten Kurfiatek poszedł na pielgrzymkę, został pokropiony wodą ze swiętych źródeł i w jakiś tajemniczy sposób dokonałoby się NAWRÓCENIE, to Bodo przyjął by ją z otwartymi rękami i dalej biegałby do Deni Cler radośnie podskakując mimo swoich gabarytów.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój szacunek. To co napisałaś praktycznie podsumowuje niemerytoryczne "bicie piany" na tym blogu.
      Dominik.

      Usuń
    2. No cóż, można faktycznie powiedzieć "Masz za swoje", "Dosięgła Boda sprawiedliwość" itp. Tylko po co?

      "Odnoszę wrażenie, że gdyby ten Kurfiatek poszedł na pielgrzymkę, został pokropiony wodą ze swiętych źródeł i w jakiś tajemniczy sposób dokonałoby się NAWRÓCENIE, to Bodo przyjął by ją z otwartymi rękami i dalej biegałby do Deni Cler radośnie podskakując mimo swoich gabarytów".

      W przypadku Boda takiego wrażenia nie mam; co do Romeczka- to tak, przyjąłby swoją ex z otwartymi ramionami i to niekoniecznie po odbyciu pielgrzymek, posypaniu głowy popiołem i odbyciu rytualnych ablucji- ważne, aby tylko zechciała w ogóle wrócić. Takie mam wrażenie.

      A Bodo pewnie chciałby się dowiedzieć po prostu, jakie było jego małżeństwo, co się w jego trakcie wydarzyło, z kim przez tyle lat żył. I ja go jak najbardziej rozumiem. Stąd te jego śledztwa itp. No i działania, które mają na celu uzyskanie sprawiedliwego wyroku- tacy naiwniacy, jak Bodo, istnieją; ja też wierzę, że u mnie zapadnie sprawiedliwy wyrok sądowy. Też jestem z tych naiwnych, którym w głowach się nie mieści, że ktoś może zachowywać się podle, a później zwalać winę na drugą osobę, kiedy zostanie przyłapany na gorącym uczynki i jeszcze później tak omotać umie sąd, że jego podłości stają się usprawiedliwione prze sąd. Ufam, że i w przypadku Boda, i w moim, sąd jednak dojdzie do prawdy i wyda sprawiedliwy, adekwatny do dowodów wyrok.

      Usuń
    3. W moim wypadku to dużo bardziej skomplikowane. Boje się pani Edyto,że będzie pani ciężko to zrozumieć.
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Ja, Małgosia, uroczyście oświadczam, że nie jestem w stanie zrozumieć niczego i nikogo, bo jestem tylko kobietą. Chlip, chlip...

      Usuń
    5. To zabrzmiało jak przysięga wojskowa...rozumiem stratę, proszę uwierzyć.

      Pani Edyto, pani jest jak ten kleszcz. Wejdzie pani pod skórę, cicho siedzi. Jak się go nieumiejętnie wygrzebie spod skóry to jeszcze się można boreliozy nabawić. ;-)

      Proszę sobie odpuścić i spróbować z kimś innym. Ze mną już nie da rady, a i tak dziwie się sobie, że potraktowałem tę całą dyskusję poważnie.

      Miłego dnia życzę.

      Usuń
    6. Stratę?? :D

      Szkoda, że nie rozumiesz zysków :)

      O kleszczach się nie wypowiem, bo nie miałam okazji spotkać. Bieszczady masz w planach, więc obyś nie napisał tego w złą godzinę :)

      "dziwie się sobie, że potraktowałem tę całą dyskusję poważnie"

      Ja to się w ogóle dziwię, że można TO COŚ traktować poważnie.
      Ale rady Ci udzielę (chociaż ja baba, czyli głupiutka)- zdrowy dystans do siebie samego i otoczenia- to jest to, co przyciąga innych. Wypróbowane, sprawdzone, więc polecam. Nie ma strat, tylko same zyski.

      Usuń
    7. W pierwszych dwóch wersach potwierdziła pani, że trzecie zdanie "mija się z prawdą" ;-)
      Dziękuję za rady, wezmę sobie do serca.

      Pozdrawiam

      Usuń
    8. hehhhehe :))) A może trzeci potwierdza, że pierwsze i drugie mija się z prawdą?
      Albo Wszystko jest prawdą? :)))) Albo wszystko jest kłamstwem :)))

      Trzeba by jakoś wyliczyć prawdopodobieństwo :))) Jak w Totku ;)))

      Dobra, idę popracować. Bo mi na lutowy Egipt nie wystarczy :P

      Usuń
    9. Trzeba zaciemnić obraz ;-)
      Stara metoda wywiadu wojskowego, jak przeciwnik zdobył jakieś informacje na Twój temat to staraj się zrobić wszystko, żeby odniósł wrażenie, że to wszystko bujda. Preparuje się wtedy dziesiątki podobnych ale zniekształconych danych a analitycy łamią sobie głowy co jest prawdą a co nie. Strat zupełnie uniknąć się nie da, ale częściowo można je ograniczyć.

      Nie chce mi się już...naprawdę.

      ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
  29. Bardzo dobry tekst, pisałem zresztą podobnie do Bodo w prywatnej korespondencji. Stracą wszyscy, zyskają tylko kutwy w togach...
    I jeszcze raz podkreślę...w takich przypadkach coś takiego jak "prawda" nie istnieje...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romek
      Zaskakujesz mnie. Czy to może znowu jakiś test na babach?
      Kiedy pisałam, że Bodo pisze swoja część prawdy a prawda Kfiatuszka może być inna polemizowałeś.
      Bravo Romek.
      AGA

      Usuń
    2. Aga,
      wiele razy się z Tobą zgadzałem wbrew "ogólnej" opinii. Nikt z nas nie zna "prawdy" do końca a to co tu widzimy to tylko "punkt widzenia". Nie przeczę, że czasem mogę być sprzeczny w ocenie działań kogoś (nigdy w poglądach - te są spójne do bólu) ale wynika to tylko z tego, że czasem ktoś zwróci uwagę na jakiś aspekt sprawy, który większość pomija.
      Pozdrawiam
      Romek

      @Kobieta
      Pani Edyto,
      proszę nie mieszać mnie do sprawy Bodo ani nie używać jako układu odniesienia. Z góry dziękuję za zrozumienie.

      Usuń
    3. Panie Mareczku :) Detektywie z Koziej Wólki :)

      Będę Cię używać jako układu odniesienia do Boda, bo to mi odpowiada i ułatwia sprawę. Prosić to możesz sobie kogoś, wobec kogo możesz wyciągnąć jakieś swoje chore konsekwencje :)

      Gdyby to był blog tylko Boda, to nie poruszałabym tu Twojej kwestii, ale skoro sam tu zorganizowałeś sobie równorzędne miejsce do Boda, poprzez bardziej dokładny opis samego siebie, swojej postawy życiowej, to porównuję Waszą sytuację. Sam napisałeś, że gdyby wróciła, to przyjąłbyś swoją ex z powrotem- nie w roli żony, ale- jak zrozumiałam- matki swoich dzieci i gospodyni w Twoim domu. No może jeszcze jako właścicielkę waginy...

      A jak koniecznie chcesz do mnie po imieniu, to proszę bardzo: Małgośka jestem.

      Usuń
    4. Właśnie dlatego, że uczę się cały czas panować nad własnymi emocjami, to nie mam wyjścia poza ignorowaniem pani.
      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Hm. Uczy to się dziecko; Ty już dawno temu powinieneś mieć opanowaną tę sztukę.

      Bardziej wtajemniczeni po prostu umieją panować nad swoimi emocjami i mimo odmiennego zdania, poglądu czy opinii potrafią kulturalnie rozmawiać, a nie obrzucać inwektywami i traktować innych jak śmieci.

      To mi przypomina problemy alkoholika- nie sztuką jest nie pić, kiedy nie masz dostępu do wódki, sztuką jest nie pić, kiedy wódka dostępna jest na wyciągnięcie ręki.


      Pewnie słono kosztowała Cię ta porada u adwokata.
      Żeby płacić za takie oczywistości...

      Usuń
    6. Pozostaje mi się tylko uśmiechnąć.
      Pogody ducha pani Edyto!

      Pozdrawiam

      Usuń
    7. Pogodą ducha to mogę się podzielić z Tobą. I jeszcze zostanie jej np. dla Boda :)))

      Usuń
    8. Tu nie chodzi o przyklejony uśmiech na twarzy, tu chodzi o ból, który emanuje z pani wnętrza. To czuć...i widać niestety. Proszę dbać o siebie i syna.

      Pozdrawiam

      Usuń
    9. :)))))))))))))
      Mareczku :) Co ja bym bez Ciebie zrobiła. Wszystko wiesz lepiej, widzisz to, czego nie ma, czujesz to, czego czuć nie można itp. :)
      Aleś Ty utalentowany i obdarzony jakimiś wyjątkowymi zdolnościami :) Tylko pozazdrościć :)

      Usuń
    10. Kobieto strzelasz jak kulą w płot:)
      Mareczek hehehe dobre:-D

      p.s. po co Wam ta przepychanka na wiedzę?
      umówcie się na kawę a nie jakieś W11 tu uskuteczniacie

      Usuń
    11. Trzeba umieć odróżnić wiedzę od wiary ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  30. Thatcher
    Piszesz, to co parę dni temu zostało napisane - o zdradach, wracającej karmie, mentalności kalego.
    Ale Twoje zdanie niewiele zmieni.
    Bodo rozpoczął krucjatę a te kolejne 2,3,4,5 utwierdzają jego i piszacych na tym blogu, że ma rację i prawo do swojej własnej wendety.
    A tam gdzie jest wojna są i ofiary. I Bodo też już wie że ofiarą będzie córka. Ale czy to coś zmienia?
    AGA

    OdpowiedzUsuń
  31. Łatwo jest zatrzasnąć za sobą drzwi biorąc pod pachę dziecko i zabierając je ze sobą. O wiele trudniej wyjść samemu. Tyle mam komentarza do epistoły Thatcher.

    A teksty o karmie zwyczajnie uważam za zabobon baby z Polesia. Co nie zmienia mojego zdania na temat oceny moralnej współudziału w zdradzie, tym bardziej, że sama mogłabym założyć pokutny worek. Ale czym innym jest świadomość i wyciąganie wniosków, a czym innym właśnie PIEPRZENIE o karmicznych zrządzeniach losu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maryś a do czego ma służyć ten wulgaryzm?
      Różnimy się spojrzeniem, wiarą a nawet doborem słów. Więc po co się wzajemnie obrażać skoro różnice są czymś oczywistym?
      Ktoś nazywa to karmą - wraca do ciebie to co dałeś światu.
      Ktos inny (np ja) nazywa wierność wartością. I jesli kiedyś dla Boda wierność nie była wartością to można domniemywać że żoną sobie wziął ze zbliżonym systemem wartości. Więc czy ma moralne prawo oceniać negatywnie żonę ze względu na wierność?
      Ja tam pod Thacher podpisuję się swoim elektronicznym podpisem :)
      AGA
      AGA

      Usuń
    2. A ja odpowiem znów sloganem...niech pierwszy rzuci kamieniem ten co jest bez winy! Bodo ma prawo moralne oceniać żonę w taki sposób, podobnie jak kiedyś inni panowie mieli moralne prawo oceniać tak swoje żony, z którymi zabawiał się Bodo. Świat tak naprawdę to wąski wycinek rzeczywistości, z którym mamy bezpośredni styk a reszta jest mniej lub bardziej abstrakcyjna. Dlatego podkreślę raz jeszcze, skrajną naiwnością jest wiara w to, że coś nam zostało dane na zawsze. Wiem, że są emocje jak kończy się uczucie, bo sam ich doświadczyłem, ale ten proces jest nieodłącznym elementem tego świata i nie mamy na to wpływu. Jedyne co możemy zrobić to sprawić, żeby "dziś" było lepsze niż "wczoraj".
      Romek

      Usuń
    3. Noooo... tym bardziej, że z wiekiem nam się przewartościowują niektóre pojęcia. I dziś nie robimy tych rzeczy, które robiliśmy wczoraj. Dla mnie fakt wierności Bodo w małżeństwie jest wystarczającym powodem, dla którego ma prawo moralnie osądzić swoją jeszcze żonę.

      Usuń
    4. Amen Romek, Amen
      Agnes

      Usuń
  32. AGA, posłużyłam się językiem, jakiego użyła Thatcher. Rozumiem, że jej wypada. Ok.
    Nikogo nie zamierzam obrażać. Po prostu wieje mi to sposobem myślenia typu - AIDS to kara za grzechy, jakiego często używają ultra bogobojni. Bo idąc tym tropem, to właśnie do takich wniosków można dojść.
    Serio uważasz, że Bodo właśnie płaci w ten sposób za swoje swobodne kawalerskie zycie? Nie widzisz różnicy między "wyszumieć się przed ślubem", a "zdradzać męża/żonę"? System wartości powiadasz. No ja jednak widzę różnicę w tych systemach u Bodo i Kfiatka.
    Może, skoro odrzucamy racjonalizm w próbach oceny tej sytuacji, to poradźmy Bodo, aby poszedł do wróżki i tam dowiedział się o wynikach apelacji.

    OdpowiedzUsuń
  33. Hm,... czyli to co teraz przechodzi Bodo jest karą za "grzechy młodosci"? Bez sensu. Po pierwsze nie widzę związku - ku...stwo Kfiata wynikiem "incydentów" z kawalerskiego życia Boda, zanim Kfiata poznał? Po drugie los, czy jak to kto nazwie i o ile w ogóle coś takiego jest, wcale nie jest sprawiedliwy. Widziałem wystarczająco dużo kanali płci obojga, które jeśli są skuteczne i konsekwentne, to dobrze na tym wychodzą. Oczywiście zawsze można się pocieszać, że dostaną za swoje kiedyś tam, ale to własnie tylko takie pocieszanie się. W życiu jest sprawiedliwie tylko wtedy, gdy sami o to zadbamy. I Bodo to robi walcząc m.in. w sadzie.

    Rzeczywiście, mając na uwadze własne doswiadczenia , może nie powinien być tak zaskoczony. Ale cóż, głupi się zakochał. No to i był głupio wierny i się starał, i pył spod nóg, i biegał po Deni Cler. Dlatego też tak trudno mu się z tego związku wylogować - Liubow nie kartoszka za okno nie wyrzucisz. Racjonalnie wie, że powinien (i robi to), ale przecież uczucia są irracjonalne i nie tak łatwo je w sobie wygasić i stąd te miotanie się. Mam nadzieje, że nie wyciągnie takich wniosków, że rzeczywiście głupio robił a teraz to trzeba być bardziej "swiadomym" i w związku z tym czerpać z życia cudze mężatki pełnymi garściami upgradując je na coraz to młodsze i lepsze modele. I jak radzi klasyk: żadnych umów cywilno-prawnych i dzieci (te zresztą juz ma i wystarczy).

    Tomek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomek napisał:

      "Hm,... czyli to co teraz przechodzi Bodo jest karą za "grzechy młodosci"? Bez sensu"

      Pewnie, że bez sensu. Jeszcze gdyby było tak, że żonaty Bodo kurwił się w tym stanie i znalazłszy Kfiatka rozpierniczył swoje małżeństwo dla niej, to OK- wtedy nie dopingowałabym Boda. Bo wtedy rzeczywiście można by powiedzieć, że otrzymuje zapłatę za to, co zrobił, że ma za swoje, że nie buduje się swego szczęścia na nieszczęściu innych itp.

      Ale nie w tym przypadku.

      Usuń
  34. Moja Babcia mówiła - "jakie jechało takie zdybało" a czasami "ciągnie swój do swego".
    Maryś - nie wiem jak to jest z losem.
    Gdybym wiedziała jak jest sama pewnie nie popełniałabym błędów.
    Ale mimo analitycznego umysłu mam silna potrzebę wiary, że świat jednak jest sprawiedliwy.
    AGA
    PS - Thacher też nie wypada. Ja nie lubię wulgaryzmów.
    PS. Kiedy mnie ex zdradzał byłam u wróżki, co miałam do stracenia. No i przepowiedziała mi i chorobę i dobrego, kochającego bruneta.
    Wszystko się sprawdziło :)
    Choć wtedy myślałam że coś jej się rąbnęło, bo ex był brunetem

    OdpowiedzUsuń
  35. Świat nie jest sprawiedliwy.
    To nie był wulgaryzm, lecz ekspresywizm ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam - "wiary" a to znaczy że moje spojrzenie jest niepodatne na argumenty i fakty. Jak u paranoika ;)
      AGA

      Usuń
    2. Nie powinno być podatne na EMOCJE. Wówczas masz szansę na równowagę wewnętrzną. Komu uda się to osiągnąć przed śmiercią powinien dostać Nobla.
      Romek

      Usuń
    3. Romek, coś tak irracjonalnego jak wiara jest niepodatne na emocje. Nawet jak mnie spotyka coś złego (tak jak ex) traktuje to jako karę za grzechy (młodosci) i jest mi lepiej :)
      AGA

      Usuń
    4. Bo tak Cię "zaprogramowano" w dzieciństwie albo Matrixie jak kto woli. Ja wywaliłem swój program, wpuściłem tam wirusa i program uczy się wszystkiego od początku. Czasem upgrade jest bardzo dokuczliwy i trudny ale im więcej rozumiem i czuję a nie daję sobie wmówić tym wewnętrznej lepiej ze mną. Niestety ceną jest niezrozumienie na "zewnątrz", często agresja. Wynika to z tego, że mój program bazuje na otwartym oprogramowaniu a większość używa takiej tam odmiany Windows. Muszą się pogryźć - nie ma siły ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Aga,a nie lepiej poszukać PRAWDZIWEJ przyczyny, by móc uniknąć błędów w przyszłości ?
      To nie los podejmuje decyzje, to my ludzie.

      PS mówisz,za błędy młodości.....to ja powinnam być 2 metry pod ziemią jako obiad dla robali ;)

      Usuń
    6. MM
      U mnie jedno z drugim się nie wyklucza. Tzn ex był karą, ale wiem też co ja zawaliłam w tym małżeństwie że on zaczął szukać na zewnątrz.

      A co do 2 metry pod ziemią - to wszystko przed Tobą- więc kara Cię nie ominie ;)
      AGA

      Usuń
  36. AGA,
    to co napisałam na podstawie opisów autora jest moją osobistą oceną.
    Ty masz prawo do własnych ocen, zatem pozwól mieć mnie swoją opinię także.
    Chciałoby się powiedzieć, że nr1 z ciągu liczbowego fagasów Kfiatuszka wskazał tak samo jak i kolejne numery włącznie z 5tym kim był i jest ów Kfiatuszek:)
    Maryś,
    Właśnie,żeby nie tracić połowę życia na błądzenie w nieświadomości wskazane jest postawienie autora do pionu a nie wspierające poklepywanie po pleckach.
    "Otóż chyba nie...los odpłaca, karma wraca, nauczki od losu czy jeszcze jak kto to nazwie czekają na nas wszystkich żyjących w nieświadomości"
    Czy jeszcze jak kto to nazwie....było raczej refleksją nad pewnymi wydarzeniami z przeszłości autora i ich postrzeganiem w nawiązaniu do obecnej sytuacji.
    Jeśli ty Maryś nie widzisz sensu wyciągania wniosków ze swoich doświadczeń, masz takie prawo.
    Zabobon baby z Polesia...dobre!
    Pojęcie karmy nie dotyczy z pewnością filozofii wg której Polesie funkcjonuje...ale o ile byłby świat szczęśliwszy gdyby ta teoria mogła się zakorzenić wszędzie.
    Oczywiście zgadzam się z tobą, że świadomość a przede wszystkim samoświadomość i umiejętność wyciągania wniosków jest absolutnie niezbędna każdemu człowiekowi. Szkoda, że niektórzy niszczą sobie pół życia by dojść do jakiś konstruktywnych wniosków, podczas gdy inni nigdy nie doznają "oświecenia" i umierają w niewiedzy:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Thatcher, bardzo proszę o nie wkładanie mi w usta teorii o nie wyciąganiu wniosków z doświadczeń. Tym bardziej, że podkreśliłam znaczenie wyciągania tychże.
      Baba z Polesia to jedynie skrót myślowy, nic osobistego, zatem jeśli uraziło, przepraszam. Chodziło mi o to jedynie, by nie przypisywać znaczenia rzeczom, które tak naprawdę nie mają żadnego wpływu na sytuację.
      Wiesz, to tak jak ja bym twierdziła, że moje dziecko zwędziło mi 5 złotych, bo ja w dzieciństwie rąbnęłam gumkę koleżance z piórnika.

      Usuń
    2. No widzisz Maryś? Ja Cię rozumiem, bo mnie też często niosą emocje ;-)

      Pozdrawiam
      Romek

      Usuń
    3. Idę zażyć melisy ;)

      Usuń
    4. Zażyj lepiej jakiegoś SPA. Ja lecę w Bieszczady w weekend. Plecak Atlas 5 (pamięta ktoś?), karimata, toaleta w strumieniu i nocleg bez prądu. W programie Połoniny Caryńska, Wetlińska, Tarnica i parę wiosek łemkowskich po drodze. Mam nadzieję na potężny reset.

      Pozdrawiam
      Romek

      Usuń
    5. Niestety, na SPA na razie zero szans. Czekam do października na plener malarski. Konie, dębowa aleja, basen, mohito przy kominku, kojące pejzaże jesiennych Mazur, doborowe towarzystwo.
      Ale Ci fajnie :) Już teraz Ci życzę udanego resetu.

      Usuń
    6. Taki spontan, zobaczymy czy pogoda dopisze. Marzy mi się takie godzinne leżenie na połoninie, słońce grzeje, trawa pachnie, koniki polne cykają i ta cisza rozwalająca uszy!
      Rozmarzyłem się...

      PS: Ja "doborowego" towarzystwa staram się unikać ;-)


      Pozdrawiam

      Usuń
    7. Widocznie u Ciebie pod hasłem "doborowe" czai się jakieś diablę ;)

      Usuń
    8. Thacher
      Czemu uważasz, że zabraniam ci mieć własną opinię?
      Czy zagarnianiem Twojego zdania jest zgadzanie się z nim?
      AGA

      Usuń
    9. Pewnie będzie "Ognisty Ptak" jak doborowe towarzystwo...Ja jednak wolę Sztynort, Kietlice itp. Łódka, krata piwa, wiatr w żagle. Nocleg na łódce lub pod gołym niebem ;-)

      Usuń
    10. Ognisty Ptak to tylko ze względu na basen. Baza jest 2 km dalej:))) A do Sztynortu to wycieczka na rowerach.
      ( Jeszcze się zaraz okaże, że mamy wspólnych znajomych w okolicach)

      Usuń
    11. Nie brnę dalej. "Wspólni" znajomi mnie nie interesują ;-)

      Usuń
    12. Taaaaa..... ale jesień mazurska jest wyjątkowo urokliwa ;)

      Usuń
  37. Ja to widzę AGA tak, że nie bzyknięcie mężatki w młodości durnej i chmurnej przekłada się na to, co wyczynia Kurwiatek, ale zupełnie inny związek przyczynowo - skutkowy. Łączenie tych faktów jest zupełnie nieracjonalne. Natomiast powtarzam - ocena moralna dawnych grzeszków to już zupełnie inna para kaloszy. Może jak Bodo zetrze z włosów pył bitewny, to sobie do tematu wróci. Na razie to nie ma kompletnie nic do rzeczy w kontekście bieżących wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  38. No już widzę dokonuje się właśnie NADINTERPRETACJA moich słów....a niech tam!
    Napisałam post ale tylko ten fragment wzbudził takie emocje....ciekawe dlaczego?


    OdpowiedzUsuń
  39. Nie ma czegoś takiego jak karma, los, kara za grzechy i inne tego typu bzdety. To wszystko zostało wymyślone w określonym celu, część ludzi tłumaczy sobie w ten sposób niepowodzenia, część znów żyje nadzieją, że kanalię w przyszłości spotka kara. I ci i tamci się oszukują. Wszystko co mamy w życiu poza nielicznymi przypadkami zależy tylko od nas. I proszę pamiętać, że żyjemy nie wczoraj, nie jutro tylko dziś i próbujmy sprawić, żeby to "dziś" było jak najlepsze.

    Pozdrawiam
    Romek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh,... Romek, jest gorzej. Nie dość że nie ma "losu", który by nas nagrodził za dobre sprawowanie i sami wszystko musimy sobie wyszarpać, to nierzadko wiele od nas NIE zależy, bo zależy od innych, od okoliczności, od przypadku itp. Ale masz rację, że pozostaje nam tylko się starać, bo innej drogi nie ma.

      Tomek.

      Usuń
    2. Romek....moment wstanę.... i za ten komentarz masz moje owacje na stojąco :)

      Usuń
    3. Dlatego napisałem "poza nielicznymi przypadkami". Takie nieliczne przypadki to np śmierć w dzieciństwie. Później już ZAWSZE niemal WSZYSTKO zależy od nas i od tego jak bardzo czegoś chcemy.
      Romek

      Usuń
    4. Taaaak
      biorąc pod uwagę, że większość z nas jest po rozwodach i ponadszarpywani przez życie to żeczywiście można powiedzieć -mamy co chcieliśmy. A Bodo też :)
      AGA
      PS - ja nigdy nie chciałam być rozwódką.

      Usuń
    5. Aga co chcenie ma do rzeczy?

      Ja tam bym chciała w totka wygrać, ale zapewniam Cię,że mi cholery mi się nie uda, bo kuponu nie wysłałam.

      Usuń
    6. MM
      To było bezposrednie odniesienie się do wypowiedzi Romka:"Później już ZAWSZE niemal WSZYSTKO zależy od nas i od tego jak bardzo czegoś chcemy".
      AGA

      Usuń
    7. AGA - ok, ale to nie zmienia faktu, że to w jakim miejscu się teraz znajdujemy, jest li tylko konsekwencją naszych decyzji.

      "ja tego nie chciałam" - ale mimo to poczyniłam takie a nie inne kroki, podjęłam takie a nie inne decyzje, ze jestem tu i teraz, taka a nie inna.
      I nie powiem (już), że to los, opatrzność, Bóg, czy inna siła nieczysta zrobiła to ZA MNIE.

      Choć nie ukrywam, jest to mocno kuszące - zero własnej odpowiedzialności - bo toż to kurde działo się poza mną, ja biedna zniewolona, bezmślna, bezwolna....

      Usuń
    8. Z tym, że wszystko jest konsekwencją decyzji niestety muszę się zgodzić.
      Ale, że miejsce w którym jesteśmy jest tożsame z tym w którym chcieliśmy być to juz nie.
      Część naszych decyzji jest odpowiedzią na decyzje innych.
      I masz rację - to ze jestem rozwódką to była decyzja na zachowania ex. No ale exa wybrałam sama więc poniekąd sama doszlam tu gdzie jestem.
      Ale nie zgadzam się z tym, że "WSZYSTKO" i "czegoś chcemy"
      AGA

      Usuń
    9. Aga, ale ja zaparłam się rękami nogami przed twierdzeniem ,że to gdzie jesteśmy jest tym gdzie CHCIELIBYŚMY być, ja z uporem maniaka twierdzę ,że chciejstwo tu nie ma nic do rzeczy, o ile nie jest katalizatorem naszych decyzji.

      Usuń
    10. To gdzie jesteśmy zaczyna się już w chwilę po urodzeniu. Nasze głowy zawierają czysty program, który ma włączoną funkcję uczenia się. Najpierw uczymy się widzieć, rozróżniać głos rodziców, chodzić, biegać itd. Dalej szkoła, relacje międzyludzkie, studia, praca. Później program już tylko odwołuję się do zapisanych w pamięci rekordów i powtarza wyuczone reakcje. Bodziec - reakcja. Stąd często nie potrafimy wyjść z obłędnego kręgu. Dlatego ja polecam wszystkim przycisk RESET i wgranie prawie wszystkiego od nowa ;-)

      Wszystko co nas spotyka poza przypadkami losowymi typu choroby (na które też pewien wpływ mamy prowadząc na przykład zdrowy tryb życia) jest pochodną tego na co zostaliśmy zaprogramowani. Mózg to wielki procesor zabudowany wraz z pamięcią ROM i RAM oparty na neuronach, przepływie prądu i chemii. Tylko tyle i aż tyle...

      Cały "myk" polega na tym, żebyśmy to MY nauczyli się kierować mózgiem a nie pozwalali się kierować w życiu przez ten twór.

      Pozdrawiam

      Usuń
    11. Stąd też moje wrażenie, że moja JA nie pasuje zupełnie do opakowania. Opakowanie jest "przetrwalnikiem" dla programu, który jest powielany codziennie w tysiącach egzemplarzy i wszystko zaczyna się od nowa. Dlatego tak trudno jest przejąć NAM kontrolę nad SOBĄ. To nie MY jesteśmy tu najważniejsi tylko program i jego reprodukcja. Czas chyba to zmienić?

      Pozdrawiam

      Usuń
    12. A tak spytam, jako humanistka. Nie wydaje Ci się, że nie można naprawiać zbioru będąc elementem zbioru? Czy to nie jest przypadkiem jeden z paradoksów, coś jak paragraf 22?
      Tak pytam, zapatrzona w Twój awatar. Jako twórca logiki postaraj mi się to wyjaśnić.

      Usuń
    13. Na tym właśnie polegał Matrix. ;-)
      Na fakcie, że program kontrolował życie każdego "przechowalnika" do tego stopnia, że "przechowalnik" w ogóle nie był w stanie wyjść poza obręb rzeczywistości, na którą pozwalał mu tenże właśnie program. Obrazując, to możesz wpuścić w zamknięte oprogramowanie wirusa, który nawet jeżeli nie masz dostępu do konta administracyjnego potrafi zdobyć uprawnienia i przejąć kontrolę nad systemem. Temat jest cholernie bolesny bo nagle wszystko na czym bazowałaś w życiu staje się cholernie bezsensowne. Dlatego radzę uważać z tym wirusem, bo niektórzy po zbyt szybkim zaaplikowaniu tego kodu wyłączają sobie prąd albo muszą modyfikować działanie oryginalnego systemu przez inne drobne modyfikacje zwane w naszym świecie używkami ;-)

      W tej sytuacji odpowiadam TAK. Można naprawiać zbiór będąc jego częścią, ale trzeba to robić po pierwsze umiejętnie, po drugie powoli i po trzecie to nigdy nie naprawimy systemu do końca. Wirus też działa tylko na bibliotekach oryginału. Mimo to warto!

      ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    14. Reset to chyba musiałaby być jakaś utrata pamięci.
      W przeciwnym bądź razie jest to tylko przetwarzanie już wdrukowanych informacji. Nie da się wyczyścić tego dysku, można tylko inaczej sterować informacją.

      Usuń
    15. A co jest według Ciebie tą magiczną pigułką świadomości? Szok pourazowy? Instynkt przetrwania?

      Usuń
    16. Reset pamięci da Ci tylko szansę na nauczenie się innych reakcji. Później koło się zamknie i zaczniesz znów w życiu odwoływać się do wzorców. Mogą być lepsze a mogą być gorsze. Modyfikacja musi polegać na tym, że świadomie kierujesz procesem odbioru świata odrzucając mechanizm bodziec-reakcja. To jest dość proste jak się skupisz na czymś i bardzo tego chcesz, przykład - zamykanie klapy od sedesu. Jak będziesz swojemu panu powtarzać,że ma zamykać a jego program jest w fazie reprodukcji i chłop wykaże spolegliwość to zamknie tę klapę około 21 razy i wejdzie mu to w krew. Dalej już będzie ją zamykał nawet ja będziecie po rozwodzie. Chodzi o to, żeby on sam rozstrzygnął czy chce tę klapę zamykać czy nie bez względu na okoliczności oboczne ;-)

      Im więcej czasu odbieramy procesorowi świadomie sterując naszym życiem tym więcej zasobów może przeznaczać on na tę "prawdziwą" stronę życia. To jest bardzo bolesny proces szczególnie ze względu na to, iż np nagle okazuje się, że wszelkie dobra doczesne nie mają żadnego znaczenia dla NAS a już niekoniecznie dla programu, który musi przetrwać i powielić się ;-) Taki pasożyt kurka wodna...

      Pozdrawiam

      Usuń
    17. Teoria tabula rasa do mnie nie przemawia. Dowiedziono już roli genów. Cybernetyka też temu przeczy.

      Usuń
    18. Wirus instaluje się często po jakichś wstrząsach, ogromnym szoku, często po tzw. śmierci klinicznej, gdzie program umila "przechowalnikowi" proces unicestwienia projektując światło, ciepło, choć do mnie itp.

      Kiedyś rozmawiałem z fajnym doktorem informatyki zajmujących się rzeczywistością wirtualną. Jeżeli po podłączeniu Twojego mózgu za pomocą elektrod do innego urządzenia będziesz miała 100% wrażenia, że to co Ci jest projektowane to rzeczywistość, to jak odróżnisz życie od snu albo sen od życia? To nie jest science fiction tylko ewolucja tego odbywa się na naszych oczach. Dlatego ja zawszę będę twierdził, coś takiego jak "prawda" nie istnieje ;-)

      Usuń
    19. I jeszcze jedno...to, że po urodzeniu masz pewne zaprogramowane przez ewolucję schematy to pewnik. Inaczej program nie byłby w stanie się reprodukować ani kierować Tobą tylko ty kierowałabyś programem ;-)

      Usuń
    20. To co opisujesz to zachowania behawioralne. Na szczęście już jakiś czas temu psychologia humanistyczna nieco odarła behawioryzm z niegdyś przyznawanego mu kultu. Ale nadal na behawioryzmie głównie opiera się wychowywanie dzieci. Kara - nagroda, kij i marchewka. Dzwoneczek, ślinotok.
      Mnie ciekawi jeszcze teoria istnienia memów. To jest dopiero zagadka :)

      Usuń
    21. Ale nie zgodzę się z Tobą! Czym jest np uczucie nienawiści i irracjonalna chęć zemsty? Do czego Ci jest to potrzebne jeżeli zdławisz EGO i odrzucisz zaprogramowane emocje? Zemsta często prowadzi do dalszych strat :-(
      Kara - nagroda i kij i marchewka do mniej zaawansowane formy tego co nami kieruje przez 90% czasu w życiu a umiemy je stosować tylko dlatego, że widzimy zależności.

      Teoria memów jak najbardziej. Nie wyklucza mojej teorii ;-)

      Usuń
    22. Ale z czym konkretnie się nie zgadzasz?

      Usuń
    23. Wiesz co, mam wrażenie, że nadużywamy gościnności. Napisz może do mnie na maila jeżeli chcesz ciągnąć temat :-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    24. Właśnie miałam napisać, że chyba Bodo powinien zainstalować nam klatkę na dywagacje pseudonaukowe :))))
      A wiesz, chętnie.

      Usuń
    25. To jeszcze przeniosę tę dyskusję na sytuację Bodo. Gdyby Bodo i Kfiatek umieli wyjść poza schemat, który żyje w ich głowach i dostrzegli, że dla dalszej ich egzystencji fakt, że program kfiata szukając naturalnego narkotyku, którego przestał mu dostarczać kontakt z programem Bodo rzucił się do kontaktu z innymi programami nie ma znaczenia bo i tak najważniejszy jest program, który powstał z ich kodów źródłowych to pewnie oba te programy doszłyby do kompatybilności i zajęły się tym co najważniejsze. Tworzeniu jeszcze bardziej doskonałego systemu, który już istnieje i jest w fazie uczenia się. Ten system jeszcze nie do końca korzysta z mechanizmu bodziec-reakcja i ma ciągle szanse na to, aby wyrwać się poza schemat i przejąć kontrolę nad Matrixem. Niestety jak widać chyba nie ma na to szans...

      Usuń
  40. ok. ostatni raz...chcę być dobrze zrozumiana.
    Odniosłam się tylko i wyłącznie do słów autora odnośnie niefrasobliwego bzykania mężatek w jego zamierzchłej przeszłości..
    JA NIE ZDRADZAŁEM, JA NIE PRZYSIĘGAŁEM.
    W obecnej sytuacji powinny zabrzmieć:
    TERAZ ROZUMIEM CO CZULI MĘŻOWIE TYCH KOBIET:), jako że obecnie jest realna szansa,a przynajmniej powinna być jakakolwiek szansa na refleksje.
    Dejcież spokój ludziska kochane...tak by baba z Polesia powiedziała.
    Maryś....nie przepraszaj, nic mnie nie uraziło, absolutnie:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Dzięki Thatcher za te didaskalia. Tu się zgadzamy, co do tej refleksji:)
    Uffff... kamień z serca przygniótł mi palce u stóp.

    OdpowiedzUsuń
  42. "W obecnej sytuacji powinny zabrzmieć:
    TERAZ ROZUMIEM CO CZULI MĘŻOWIE TYCH KOBIET:), jako że obecnie jest realna szansa,a przynajmniej powinna być jakakolwiek szansa na refleksje"

    A ja myślę, że taka refleksja nie przystaje do aktualnej sytuacji Boda. Chłopina jest jednak starszy, bardziej doświadczony przez życie, a przede wszystkim- tak myślę- ma od lat ukształtowany system wartości, który DZISIAJ nie pozwoliłby mu, aby tknąć mężatkę (hehe, no dobra, to wygląda na naiwność pewnie ;) ). Czyli pewnie już dawno temu zrozumiał, "co czuli mężowie tych kobiet" ;)Wtedy był nieopierzonym szczylem, nastawionym na realizację swoich przyjemności; teraz -tak myślę- bardziej chodzi mu o wartości i to, aby nie krzywdzić swoim postępowaniem innych.

    To byli/ są dwaj różni Bodowie, więc wracanie do jego przeszłości i wyciąganie z niej wniosków na przyszłość, to mi jakoś tak nie bardzo pasuje. Co innego, że ze swojego małżeństwa powinien jednak wyciągnąć wnioski, tzn. ze swojej ślepoty wieloletniej względem Furwiszonki.

    OdpowiedzUsuń
  43. Thatcher -
    Piszesz ,że nie jestem mentalnie gotów do rozstania ... no ciekawe skąd taki wniosek . Poniekąd masz rację ale mylisz się jednocześnie . Nie jestem gotów do rozstania z moim dzieckiem jest to fakt , nie potrafię sobie wyobrazić dnia w którym ktoś będzie się pakował i opuści dom . Nie chcę nawet wyobrażać sobie dnia kiedy bęę sam i kiedy nie będę mógł przytulić swojego dziecka przed snem . Jest to moja osobista tragedia i traumę odczuwam już dziś . Jeśli tego nie jesteś w stanie zrozumieć to w zasadzie możemy dalej już nie rozmawiać .
    Jeśli chodzi o Kurwiszona to mylisz się bardzo . Nawet gdyby poszła na pielgrzymkę do Mekki to i tak niczego to nie zmieni. Ta osoba już dla mnie nie istnieje i nawet tysiąc głosów ,że powinienem popracować nad relacjami dla dobra dziecka tego nie zmieni .
    Fakt budzi jeszcze pewne emocje ale nie są to emocje związane bezpośrednio z nią . Trudno jest przejść obojętnie jeśli dowiadujesz się ,że kolejne wczasy z dzieckiem i kolejny gach w trakcie .
    Proste pytanie - powtórzyła schemat z Krisem pieprząc się w pokoju w którym spało moje dziecko i narażając je na to, że może się przebudzić i to zobaczyć czy poszła sobie do niego zostawiając dziecko bez opieki ?????? Dwa wyjścia i może powiesz mi czy któreś z nich może człeka nie wkurwić ?!
    A za duży jestem na bajki : spali w odzielnych pokojach i spacerowali po plaży trzymając sie za rękę .
    Piszesz ,że robię dziecku piekło . Sprecyzuj może w jaki sposób . Dziecko ma na razie ojca obok siebie . Dbam o nią na ile tylko potrafię . Poświęcam jej każdą wolną chwilę . Czym robię jej piekło ?????? SWOJĄ OBECNOŚCIĄ ???????????????????
    Tym ,że dalej jesteśmy razem i mieszkamy pod jednym dachem ??
    A jak sobie to wyobrażasz ??? że co spakuję się i wyprowadzę od dziecka i w sądzie będzę mówił ,że się wyprowadziłem ale chcę opieki ?
    Dwoje ludzi się rozstaje i powinno sie jakieś zasady rozstania uzgodnić ale trzeba mieć z kim . Jeżeli ktoś siedzi i nic nie robi to wybacz ale nie zamierzam brać całego procesu na swoje barki i załatwiać wszystkiego od początku do końca. Chciała byś żebym dalej jej ułatwiał życie załatwiająć wszystko za nią ??? Wybacz ale myślimy innymi kategoriami .

    Co do mężatek - tak zdażyło mi się w życiu , w moim kawalerskim życiu i fakt brałem udział w zdradzie. Byłem młodym człowiekiem i w samczym zadufaniu nawet byłem z tego dumny . Byłem ..dziś nie jestem . Uczę się . Z drugiej strony patrząc sam zostałem zdradzony ale nie mam pretensji do kochanków mojej żony bo TO NIE ONI PRZYSIĘGALI MI WIERNOŚĆ . Ego schowałem do kieszeni bo na początku buło strasznie urażone i lać chciałem wszystki z czy zreszta nie miał bym problemów ale nie ..... nie dam suce satysfakcji ,że ma rycerzyka walczącego i kochasia któremu będzie lizać rany zaczynając od fiuta . Musiałem to sobie w głowie poukładać bo atawizmy są silne . Mam ich gdzieś , bo nie wiem a w zasadzie wiem co im zostało powiedziane .
    Kris z rozbrającą szczerością powiedział ,że nie ma wyrzutów sumienia jeśli chodzi o moją osobę bo od samego początku wiedział ,że małżeństwo moje już nie istnieje i ,że to tylko formalność. I ma rację , rozwód się bierze w sercu a nie na papierze . Takie miał info i założył ,że słyszy prawdę . Nie mam wyrzutów sumuienia bo też to samo słyszałem od kobiet z którymi szedłem do łóżka ale nie jestem już z tego dumny .
    I jeszcze jedno. Straciłem dużó prubując ochronić dziecko a w zasadzie zminimalizować straty bo druga strona nie miał skrupułów i może zmierzam do samozagłady jak to pięknie piszesz ale nawet jeśli będę musiał zaczynać życie od nowa to tą częśc życia zakończę efektownie i z dużym hukiem .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bodo, mysle, ze pieklo twojego dziecka polega na tym, ze kochając was oboje, musi oglądac na co dzien wasza wrogosc. Mozesz zachowywac się poprawnie przy dziecku, ale wysylasz niewerbelne sygnaly.
      Zapewne musi lawirowac, żeby nikogo nie urazic "nielojalnoscia".
      Jedym slowem, wymaga się od dziecka czegoś niemozliwego, wiekszej dojrzalosci niz wy razem do kupy posiadacie. Jezeli nie rozmawiacie neutralnie, nie jecie wspolnie posilkow, nie odnosicie się do siebie zyczliwie na co dzien, to jak się ma czuc dziecko w takim domu? Lepiej, zeby mialo osobno mieszkających rozdzicow i normalne relacje z kazdym.
      Gdy będziecie osobno, obojetnie w jakiej konfiguracji, wiele toksyn odejdzie naturalnie.

      Nie mysl tylko o sobie... bo czegos nie bedziesz mogl. Bedziesz mogl zadzwonic przed snem, napisac, spedzic weekend. 11-latka nie jest niemowleciem przyklejonym do piersi, potrzebuje juz przestrzeni.

      I jeszcze cos, kiedy moja mama probowala zdyskredytowac ojca, cala moja sympatia byla po jego stronie. Nieznosna byla atmosfera, milczenie, odrzucenie za to, że mam konszachty z nim, podczas, kiedy ona taka zapracowana, taka poswiecajaca...
      Brakowalo mi tchu, kiedy razem przebywalismy.
      Maria

      Usuń
    2. Próbowałem już rozmów i jakiejś ugody nie raz ale póki co się nie da . Wybacz ale wynającie mieszkania takiego ,żeby dziecko mogło w nim znaleźć swoje miejsce to trzeci dom do utrzymania . plus spłata kredytu i zaczyna być źle . Mógłbym wprawdzie się przeprowadzić do domu ale na to sucz się nie zgadza .
      Jest PAT .
      Do niedawna dziecko nie odbierało złych sygnałów choć kosztowało mnie to wiele . Teraz zaczyna odbierać . Chwilę to potrwa ...może miesiąc góra dwa .
      nie ma u mnie takich sytuacji jak u ciebie oprócz milczenia między nami .
      Ważne jest jedno ....dziecko do mnie przychodzi z pytaniami i problemami .
      Wiem powiesz wyprowadź się dla dobra dziecka ... no cóż wtedy sucz przeniesie się z podmiejskich hoteli do domu i dziecko co rusz będzie oglądać nowego wujka .
      Jeszcze jest jeden powód ...dopóki nie zakończy się sprawa w sądzie o opiekę nad małą nie mogę tego zrobić bo byłoo by to zaprzeczenie .

      Usuń
    3. Bodo46 napisał:

      > A jak sobie to wyobrażasz ??? że co spakuję się i
      > wyprowadzę od dziecka i w sądzie będzę mówił ,że się
      > wyprowadziłem ale chcę opieki ?

      Przecież i tak będziesz się musiał wyprowadzić od dziecka! Szanse na załatwienie Kurfiatka w sądzie są nadal małe, poczytaj Romka, on wie co mówi. Sądy w Polsce miejsce dziecka widzą przy matce, koniec i kropka.

      Dziecko chłonie atmosferę w domu i nasiąka toksycznymi odpadami. Lepiej mu będzie widząc szczęśliwego ojca trzy dni w tygodniu niż żrącą się dwójkę nienawidzących się ludzi przez dni w tygodniu SIEDEM.

      Tym postem pokazałeś, że niestety kwalifikujesz się na terapię. Okopałeś się w okopach Św. Trójcy i będziesz walczył jak generał Sowiński na fortach Woli, nawet bez jednej nogi trwając na posterunku. Do końca swojego, bądź Kfiatka. Nie tędy droga! Bodo zrozum jedno - szczęśliwej rodzinki już nie ma i nie będzie, udawanie na siłę, że ta rodzinka jednak jest, do niczego Cię nie doprowadzi.

      Możesz się przecież uprzeć i po rozwodzie mieszkać dalej z byłą żoną "dla dobra dziecka". To w takich stadłach funkcjonują w kuchni dwie lodówki zamykane na kłódki, pokoje mają potrójne zamki w drzwiach, a przez środek mieszkania niejednokrotnie biegnie wymalowana linia, której przekroczenie skutkuje fangą w ryj albo kopem w przyrodzenie. Taki świat chcesz zafundować córce? Gdzie wychodzisz rano do pracy, a na klatce niecierpliwie czeka już kolejny kochanek byłej żony?

      Rozstanie to trauma, ale trzeba przez to przejść. Dziecko nie zniknie z Twego życia , gdy będziesz je miał przy sobie przez 3-4 dni tygodnia, a nie codziennie.

      Pozdrawiam
      Piotr

      Usuń
    4. Bodo, to jest wbrew prawu wprowadzic się do wlasnego domu? Ona moze się na to nie zgodzic?
      To jak to jest, jeszcze nie ma podzialu majatku, w mieszkaniu mozesz mieszkac a w domu nie?

      Sytuacja patowa, ale za chwile będziesz musial znalezc jakies rozwiązanie. Nie sadzę, żeby wyprowadzka zaszkodzila Ci w sądzie. Argument- oszczedzenie dziecka, urzadzenie wam mieszkania, samochod przydupasa pod domem.
      Ja zawsze wychodzę tragediom naprzeciw.
      Maria

      Usuń
    5. @Piotr
      Niech walczy! Temat mieszkania po rozwodzie przerobiłem. Lodówka na pół to naprawdę pół biedy. U mnie się skończyło jak poprosiłem o partycypowanie w kosztach.

      Wyprowadzić się przed zamknięciem postępowania nie może, bo traci jakiekolwiek szanse na opiekę nad dzieckiem a tak to je ma...no, może cień szansy ale niezwykle ważny, żeby następnego dnia wstać i spojrzeć w lustro bez problemu.
      Reszta - pełna zgoda.

      @Maria
      Przypominam, że po umowie cywilno prawnej nawet jak faktycznie to Bodo zbudował ten dom w sensie materialnym, duchowym i fizycznym to nie jest on jego. Chore, ale nic się z tym w prosty sposób nie da zrobić.

      Romek

      Usuń
    6. też nie rozumiem dlaczego nie możesz zamieszkać w domu?
      możesz tam nawet zamieszkać z córką skoro chce a nie zapadł wyrok prawomocny
      co znaczy : "ale na to sucz się nie zgadza"?
      przecież nie sprzedajesz domu za jej plecami tylko zamieszkujesz w waszym domu tak jak teraz w waszym mieszkaniu.
      No chyba,że chodzi o trzymanie ręki na pulsie

      Usuń
    7. Ona się nie może nie zgodzić ale przeprowadzka wymaga doinwestowania a pakowanie kasy która za chwilę zostanie podzielona pół na pół było by idiotyzmem . Dlatego musi się zgodzić na inwestycje które będą wchodziły do majątku odrębnego.

      Sytuacja jest patowa fakt ale rozwiązania szukam i o nim rozmawiam .

      Usuń
    8. a to już rozumiem
      rzeczywiście bezsensem inwestować nadal w Kfiata

      Usuń
    9. Rozdzielność majątkowa podpisana nawet jutro i każdy Twój wydatek od jutra poczyniony zwalnia Cię z dzielenia się nim. ona nie ma wtedy prawa do Twoich dochodów od momentu podpisania i wzajemnie. Do podziału pozostaje jedynie majątek do którego "doszliście" w trakcie trwania małżeństwa.

      Usuń
    10. http://www.bankier.pl/wiadomosc/Jak-ustanowic-rozdzielnosc-majatkowa-miedzy-malzonkami-1349986.html

      Usuń
    11. Jezeli dom wymaga jeszcze wykonczenia, to trudno bedzie potem zrywac tynk, zeby bylo mniej do podzialu ze sprzedazy.

      Usuń
    12. Maryś na rozdzielność przed uprawomocnionym wyrokiem muszą się zgodzić dwie strony ....

      Usuń
    13. Ja nie wiedziałem, że Ty jeszcze w kredyt jesteś uwikłany, myślałem, że z środków własnych się wybudowałeś. To też komplikuje sytuację...
      Znajomi nie rozeszli się z powodu kredytu właśnie ;-)

      Pozdrawiam
      Romek

      Usuń
    14. Bodo, nie do końca tak jest. Możesz wnioskować do sądu o ustanowienie rozdzielności. Podobnie jak lalunia zabezpiecza alimenty, Ty możesz zabezpieczyć dochody. W przypadku ustalenia rozdzielności można wnosić o zabezpieczenie od dnia złożenia pozwu.
      To tylko informacja, nic nie sugeruję:) Ale lepiej znać wszystkie możliwości.

      Usuń
    15. Romek, nic tak nie łączy jak wspólny kredyt ;)

      Usuń
    16. No to prawda...a ja pech. Zero kredytów :-(
      Pozdrawiam
      Romek

      Usuń
  44. Bodo najgorsze jest to, że z takiej sytuacji nie ma dobrego wyjścia. Wiem o tym z doświadczenia. Idealnie byłoby wyłączyć emocje, podziękować sobie za piękne chwile razem, wybaczyć co było złe i iść dalej. Niestety, ale Ego nam na to nie pozwala. Nawet jak jedna strona go wyłączy bądź okiełzna to druga nie. Trzeba to po prostu przeżyć.
    Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie chodzi o ego. Pisałem już kiedyś ,że tu jest starcie z osobnikiem o mentalności żula jak będę grzeczny to uzna ,że jestem słaby, już to przerabiałem . Jedyne wyjście jakie ona widzi to zniszczyć mnie i puścić z reklamówką jak tatusia .
      Wiem ,że to jest wyniszczające ale ja NIE MAM WYJŚCIA >

      Usuń
    2. Skąd ja to znam...skąd my to znamy? Nawet na tym blogu...
      Romek

      Usuń
  45. Polecam do przeczytania ten felieton:

    http://tnij.org/dla_dobra_dziecka

    ze strony:

    http://www.ecoego.pl/

    oraz komentarze, szczególnie pisane przez Draniu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  46. Chcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na +2348104102662, w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.

    OdpowiedzUsuń
  47. Chcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na ( +2348104102662 ), w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.

    OdpowiedzUsuń