poniedziałek, 3 września 2012

Dół..........

Doła mam dzisiaj cholernego ... adrenalina po ostatnich wydarzeniach ustąpiła i umysł zaczął pracować troszkę bardziej analitycznie . Mam gdzieś Kfiata i jej kolejnych fagasów  ale coraz mocniej dociera do mnie ,że z tym psycholem będzie mieszkać moje dziecko . Jakie wzorce będzie mieć mała dziewczyna która wkracza w okres dojrzewania co z natury niesie za sobą problemy mając na codzień mamusię która zmienia partnerów jak rękawiczki ?  Jakich nawyków nabierze i jakie standardy zachowań się jej utrwalą ?
Szarpie mi wnętrzności na samą myśl a nie potrafię zmusić się do wymiotów . Nie pomaga mi  wiedza jaką dostaję  . Raport firmy X stwierdza , że "zachowanie ich wskazuje na zaawansowany romans " .   Dowody wskazują a czas trwania od lipca 2010 ...no cóż chciało by się powiedzieć , każdy ma prawo ułożyć sobie życie ,każdy może znaleźć sobie nowego partnera i stworzyć nową rodzinę   ..... chciało by się .......
Wystarczy jednak spojrzeć w pozew rozwodowy Kfiatowego dupowtyka i zaczyna to troszkę inaczej wyglądać .
To, że nie zajmował się własnymi dziećmi to zdawało by się nie moja sprawa ale to ,że w pozwie są obdukcje małżonki tego pana zaczyna już mnie dotykać .  Szarmancki , uroczy nie żałujący kasy na podmiejskie hotele ,kwiaty i biżuterię kochanek Kfiata pokazywał swojej żonie gdzie jest jej miejsce za  pomocą pięści .................. .
Pewnie ktoś powie - Jej problem ...ale tak niestety nie jest . Znam tego typu skurwieli i wiem ,że jeśli komuś się łapa podnosi to będzie się podnosić bez względu na to w jakim są związku . W dupie mam Kfiata jak dostanie po ryju to z własnego wyboru ale zbyt realne jest to ,że uczestniczyć w tym będzie moje dziecko .
"Małej dziewczynce lepiej będzie z matką " zawyrokował są . Lepiej .... z kurwiącą się matką bez jakichkolwiek zasad i popoijającym "wujkiem" który  bije swoją żonę .
I nie jest to wytwór wyobraźni .... to jest zastraszająco realna przyszłość .
Jak trzeba być ograniczonym i nie wrażliwym ,żeby ferować takie wyroki. Z matką jej będzie lepiej ..... oczywiście ..przez chwilę bo na etapie tokowania i głuszenia nowego leszcza będzie idealną matką , demonem seksu i nawet obiad zrobi    ....ale co będzie później ?!
Monitoring  jej najnowszego (?) fagasa , nielegalny ale mam to w dupie - wszak może to być fikcja literacka , że dbałość jego o Kfiata była wielka .Przywoził do przacy , odbierał z pracy ... normale prawda ?? u zakochaonych takie zwykłe .. gdyby nie jeden fakt . Auto parkowało dwa dni pod rząd  na ulicy przy której mieszkam .. po ponad dwie godziny . Jasne ,że jak sie człowiek zmusi to może sobie wyobrazić ,że było to czułe pożegnanie kochanków i długa rozmowa w aucie albo ,że czekał na nią cierpliwie na parkingu kiedy brała prysznic i poprawiała makijaż ...........ale kurwa nie na parkingu pod blokiem w którym ją wszyscy znają i nie w czasie kiedy mnie i dziecka nie było w domu .
Jaką trzeba być szmatą .
W zasadzie nie wiem czemu mnie jeszcze coś dziwi i skąd biorą się jakieś moje nadzieje ,że tek skurwiały Kfiat jest w stanie uszanować cokolwiek ... choćby dom i łóżko moje czy dziecka ale ciągle jeszcze żyłem w świecie w którym widziałem granicę międzu ciemną i jasną stroną .... dziś już przestaję  ją zauważać ..
Dom... łóżko moje czy dziecka ? taki gównozjad zdolny jest podetrzeć sobie ospermione krocze majtkami czy ręcznikiem dziecka .....
Dziesięć lat ...dziesięć długich lat byłem sprzątaczką najobrzydliwszego wychodka w mieście mając tą szmatę u boku .... dziesięć lat patrząc na to gówno widziałem kawałek złota ........i teraz będę musiał znosić to ,że z tym psycholem decyzją najmądrzejszego sądu na świecie będzie mieszkać moja córka ...........

162 komentarze:

  1. Wstyd okropny. Mogę tylko współczuć...tak...piski Golfa III. Z jaką lubością co niektórzy argumentowali jaki to goowno nie chłop ze mnie, skoro Golf lepszy od Subaru...Rozumiem Cię Bodo. Naprawdę...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bodo, a co o tym wszystkim mówi Twój prawnik?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż GPRS nie wykorzystam w sądzie bo nielegalny. ?Zona Numeru 5, jest zgłoszona jako świadek ale nie wiadomo czy sąd II instancji będzie chciał ją dosłuchać . Branzel papierowoparagrafowy póki co. Zacznę chyba pokazywać papiery to może coś dorzucicie ........... .
      Mam kryzys i nie wyrabiam już z tym spermochlipem pod jednym dachem.
      Aaaaa i jeszcze jedno ... dziś dostałem postanowienie o zabezpieczeniu alimentów na czas procesu.

      Usuń
    2. No, czyli machina ruszyła. Pilnuj terminów, przelew na konto z wyraźnym opisem za co i dla kogo. Jeden dzień spóźnienia i nie pozbędziesz się komornika nigdy.

      Co do GPS to w kartoflanej jest tak, że o dopuszczeniu bądź odrzuceniu dowodu decyduje pani w todze.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Ojej, Bodo, tak Ci powiedział prawnik?? O tym GPRS?? Nie ma racji! Żaden bajzel - jeśli wskażesz nowe dowody i wykażesz, że ich nie mogłeś złożyć na sprawie w I instancji, to sąd II instancji musi je wziąć pod uwagę. Może zmienić wyrok, ale może i zwrócić do ponownego rozpatrzenia w I instancji.

      Możesz tym wykazać, że ona permanentnie kłamała przed sądem, co może powodować uzasadnione obawy, czy dziecka nie będzie wychowywać w sposób, oparty na kłamstwie- może to coś da, skoro wg RODKu mieliście równe szanse.

      Usuń
  3. Ożesz, ale ma dziewucha kondycję seksualną...

    Jeśli są dowody czy świadkowie na to, że i to jej kurestwo było w trakcie Waszego małżeństwa, to zmianę wyroku w Apelacyjnym masz jak w banku- odnośnie winy. Bo z opieką nad dzieckiem to pewnie nic się nie zmieni. Przynajmniej na razie.

    Jak pisałam Ci wczoraj- to jej bujne życie erotyczne wcześniej czy później przełoży się na Twój czas spędzany z dzieckiem i może będzie mógł stanowić podstawę zmiany wyroku w tym zakresie- z przyznaniem Ci opieki.

    Co adwokat mówi na te Twoje rewelacje z nr 5?? Mam nadzieję, że ich nie olewa i nie twierdzi, że są bez znaczenia??

    OdpowiedzUsuń
  4. Może podpytaj córę, czy kiedykolwiek przebywała w obecności mamy i jej ekhmm... znajomego. Wtedy możesz próbować wykazać, że babsko naraża dziecko na kontakt z przemocowcem.
    ( Nie wiem, tak kombinuję )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to zaczynamy grać dzieckiem :-(
      Wiem, że to skuteczne, ale proponuję chronić małą za wszelką cenę. Też tylko kombinuję i piszę na bazie własnych doświadczeń.

      Usuń
    2. Z etycznego punktu to masz rację Romku, ale czy w praktyce będzie ta ochrona dziecka wykonalna tego już pewna nie jestem, prędzej czy później kfiatowi mogą puścić hamulce, a córa Bodo jest już w wieku, którym dziecko zaczyna pewne sprawy dostrzegać, pytać i wyciągać swoje wnioski. Strasznie trudna sytuacja, nawet nie umiem rozsądnie doradzić co lepsze :(

      czarodziejka

      Usuń
    3. No niestety... można tylko dobrze przemyśleć, co bardziej ochroni dziecko. Bo ono i tak ma ciężko, a może być naprawdę niewesoło, biorąc pod uwagę rotację coraz bardziej szemranych typów.

      Usuń
    4. Podpytam . Nie da się dziecka ochronić . Już dziś to wiem :)))

      Usuń
    5. Racja! I znów docieramy do martwego zapisu w KRiO, gdzie to dziecko podobno ma nie ucierpieć po rozwodzie rodziców. Ucierpi, chociażby dlatego, że są dwa mieszkania, dwa czynsze, podwójne koszty itp. Znów przepis dający możliwość wnioskowania o podwyżkę alimentów no bo przecież dziecko ma mieć ten sam standard i przed i po rozwodzie. Świat jest pełen hipokryzji, ale ten rodzaj jest wyjątkowo dotkliwy, bo dotyka naprawdę delikatnej materii.

      Usuń
  5. Chodzi przecież właśnie o to dziecko. Głośno myślę. Burza mózgów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cel uświęca środki? Chyba nie w tym wypadku, z drugiej strony to jak już wspominałem, jeżeli w II instancji nie zmienią wyroku w kwestii sprawowania opieki (na co dużych nadziei sobie nie robię) to dziecko stanie się narzędziem w rękach pani służącym do nękania ojca. Tak to działa niestety w kartoflanej...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze gorszy scenariusz to podział winy za rozpad. Pani w majestacie prawa będzie doić z Bodo alimenty bo jej się stopa życiowa obniżyła. To jest dramat. System prawny w tym kraju jest dnem...

    OdpowiedzUsuń
  8. Już nie histeryzuj Romek. Nie mówię, że cel uświęca środki. W burzy mózgu odrzuca się kiepskie pomysły, a zostawia te najsensowniejsze. To już Bodo wie najlepiej co zrobić.
    Ja wolałabym najpierw zapytać dziecko ( delikatnie) niż potem sobie pluć w brodę, że nie zapobiegłam dramatowi. Nie wiesz co to za koleś. Może nie tylko baby bije, tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie histeryzuję. To są realne scenariusze. Załatwić sobie orzeczenie o niepełnosprawności w tym burdelu to przecież żaden problem i mimo, że zaświadczenie lipne, to alimenty realne.

      Usuń
    2. Cóż, może moja spontaniczna i emocjonalna myśl była durnowata, ale kierowała mną silna empatia. Bo co, jeśli następny Numerek 6 uzna, że dzieci to należy na przykład karać klapsem? A może ten 5 też tak uważa? Zresztą nie trzeba wiele, wystarczy traumatyczny widok uderzonej matki, jaka by nie była. To mną zatrzęsło. Gwoli wyjaśnienia.

      Usuń
    3. Dziecko z poprzedniego związku zazwyczaj tylko przeszkadza. To jeden z powodów dlaczego jestem ciągle sam.

      Usuń
    4. A ja przewrotnie Wam powiem, że dziecko z poprzedniego związku pomaga odsiać ziarna od plew. Jestem tego pewna.
      Niech się walą chwasty, plewy i erzace.

      Usuń
    5. A to prawda. Najlepszy papierek lakmusowy na dupków :))

      Usuń
    6. To, że odsiewa ziarno od plew, to myślenie naiwne.

      Dziecko zmniejsza naszą wartość na rynku. Większą wartość mają faceci tacy sami, jak ja, ale nieposiadający dziecka i byłej żony. Analogicznie w przypadku kobiet.

      Może rzeczywiście to pomaga odsiać dupków, ale kończy się to tak, że zamiast przebierać w 100% potencjalnych partnerów, mamy do dyspozycji tylko 30%.

      Usuń
    7. No proszę Cię...
      Wartość to możesz sobie tylko sam obniżyć, zwłaszcza takim podejściem. I nie podoba mi się ten zlepek słów: "Dziecko" i "obniża wartość". Jeśli już coś o nas świadczy, to NASZE wybory.

      Ja cenię jakość, a nie ilość. Ale jak tam kto woli :)

      Usuń
    8. "A ja przewrotnie Wam powiem, że dziecko z poprzedniego związku pomaga odsiać ziarna od plew"
      się zgadzam w 100% i nieważne , że :
      "że zamiast przebierać w 100% potencjalnych partnerów, mamy do dyspozycji tylko 30%"
      bo "przebierać" to można w ziemniakach na bazarku;)
      ale taki partner, który akceptuje z całym że tak powiem inwentarzem to skarb-i warto trochę poprzesiewać:)
      pzdr
      B.

      Usuń
    9. Obciążenie faceta alimentami na dziecko obniża jego wartość na rynku. Kobiety (nawet nieświadomie) będą wyżej wyceniać faceta bez zobowiązań, niż takiego, który ma dziecko z poprzedniego związku, na które oddaje niemałe pieniądze, a dodatkowo poświęca mu każdy weekend od piątku do niedzieli.

      Obciążenie kobiety dzieckiem wygląda podobnie.

      Teraz szukając kogoś, kto to zaakceptuje, zmuszamy się do obniżania swoich standardów.

      Nie ma się co okłamywać, że jest inaczej. Kłótnia z faktami jest głupia. Warto to sobie uświadomić i działać tak, by swoją wartość na rynku podnieść.

      Usuń
    10. Upieranie się przy swoim, pomimo mocnych argumentów strony przeciwnej jest głupie :)

      No chyba jednak nie zaakceptuję Twojego "poświęca mu każdy weekend". To nie poświęcenie, tylko przywilej dla większości rodziców. WALCZĄ ludzie o to.
      A będę deczko złośliwa i zapytam. Jak spędzałeś te weekendy będąc mężem i ojcem?

      Wg Twoich standardów możesz podnieść swoją wartość. Oddaj dziecko, jak Ci przeszkadza. Kurwasz...

      Usuń
    11. przepraszam ale jeżeli dla kogos dziecko jest "obniżeniem wartości" to zmień krąg osób, wśród których się poruszasz
      Jeżeli trafisz na wartościowa kobietę to sam fakt, że nie uciekłeś;)), utrzymujesz, masz normalne kontakty i "karuzela gra" jest dla niej ważniejsze niż fakt,że "oddajesz" gdzieś pieniądze
      -boszzz jaka głupota

      B.

      Usuń
    12. Po pierwsze, to ogarnij się i zacznij odróżniać OPINIE od FAKTÓW. Moje, ale i swoje własne. Jak już to zrobisz, możemy zacząć rozmawiać.

      Mnie bardzo cieszy, że mogę spędzać z synem każdy weekend. Sam to zaproponowałem, gdy układaliśmy się z moją byłą żoną. Na co dzień mi go brakuje. Chciałbym, by mieszkał ze mną. Nie traktuję tego jako wyrzeczenie.

      To jest MÓJ punkt widzenia.

      Ale tu rozmawiamy o tym, jaki jest punkt widzenia potencjalnych partnerek, które mogą się kimś takim jak ja zainteresować. A on może być taki:
      - "wydaje tyle pieniędzy na dziecko, to nie będzie miał na nasze wspólne dzieci i realizację naszych wspólnych marzeń",
      - "spędza z dzieckiem każdy weekend, jest z nim uwiązany, nigdzie nie pojedziemy na romantyczne wyjazdy we dwójkę, bo będzie nas trójka",
      - "w jego życiu zawsze będzie inna kobieta, z którą będzie musiał się liczyć, która będzie miała mechanizm do zmuszania go do różnych rzeczy".

      Nie twierdzę, że wszystkie kobiety tak rozumują. Nie twierdzę, że większość. Twierdzę tylko, że takie rozumowanie się zdarza i dlatego zawsze osobnik bez zobowiązań będzie dla potencjalnego partnera czy partnerki zawsze bardziej atrakcyjny, niż ten z zobowiązaniami.

      Przykładowo, mając obok siebie dwie identyczne pod każdym względem kobiety, w tym jedną z dzieckiem z poprzedniego związku, wybrałbym na partnerkę życiową tę bez dziecka.

      Usuń
    13. "Kobiety (nawet nieświadomie) będą wyżej wyceniać faceta bez zobowiązań, niż takiego, który ma dziecko z poprzedniego związku, na które oddaje niemałe pieniądze"

      no normalnie flaki się wywracają jak takie coś czytam...
      No nic , pozostaje mi tylko pogratulować znajomości z kobietami, które troskliwego ojca, cenią, wyceniają (sic!) niżej, niż nieodpowiedzialnych za swoje potomstwo gniotów.

      MM

      Usuń
    14. Nie ma dwóch identycznych pod każdym względem osób.
      Ale dalsza dyskusja rzeczywiście nie ma sensu, gdyż różnimy się w sprawach fundamentalnych - w tym KOGO szukamy.
      Mnie nie interesują "potencjalni, większość, statystyczni". Mnie interesują Ci, którzy spełniają MOJE wymagania. A dziecko jest moim priorytetem.

      Naprawdę byłbyś zainteresowany kobietami, które mają TAKIE poglądy, jak napisałeś?

      Usuń
    15. "Przykładowo, mając obok siebie dwie identyczne pod każdym względem kobiety, w tym jedną z dzieckiem z poprzedniego związku, wybrałbym na partnerkę życiową tę bez dziecka. "
      a no to rzeczywiście nie ma sensu dyskusja bo dwie różne wartości wyznajemy
      pzdr
      B.

      Usuń
    16. Flaki to Ci się wywracają od Twojej własnej nadinterpretacji.

      To Ty dopowiedziałaś sobie, że facet "bez zobowiązań" to ktoś, kto ma potomstwo, ale unika odpowiedzialności. Ja nic takiego nie napisałem.

      Ja tylko napisałem, że wyżej będzie ceniony ktoś bez zobowiązań (kawaler, nie rozwiedziony, bezdzietny), niż ktoś po rozwodzie z dziećmi.

      Usuń
    17. Walkiria - sam fakt, że dziecko jest Twoim priorytetem, obniża Twoją wartość na rynku. Ja nie szukałbym partnerki, dla której priorytetem będzie ktoś inny, niż ja. Bez względu na to, czy będzie to dziecko, siostra, czy matka.

      B. - zupełnie nie rozumiem Twojego podejścia. Dla Ciebie sam fakt posiadania przez faceta dziecka świadczy na jego korzyść?

      Usuń
    18. Ty tak wyceniasz, stąd taki Twój pogląd.
      Nie wszyscy tak samo myślą.
      A swoją drogą, to zastanów się nad tym, co piszesz. Masz pretensję do innych, że oceniają tak, jak Ty.
      Zauważasz?

      Usuń
    19. Jezusicku...
      Ale nam się EGOISTA trafił. Ale przynajmniej szczery. Wiesz, myślę, że Twoje notowania, to nie 30%, tylko 0,03%.
      Moja wartość jest taka, jaką JA ustalam. Bo to ja wybieram.

      Usuń
    20. "B. - zupełnie nie rozumiem Twojego podejścia. Dla Ciebie sam fakt posiadania przez faceta dziecka świadczy na jego korzyść? "
      Jeżeli mam do wyboru /boszz/ faceta kawalera lat 30+ i faceta lat 30+ , który jest rozwiedziony, ma dobre stosunki z dzieckiem (dziećmi) i jest za nie odpowiedzialny, nie unika kontaktów i zachowuje zdroworozsądkowe zasady ich wychowywania to wierz mi, że tak
      bo w jakis sposób sporo to o nim mówi - nie uważasz?
      jaką mam pewnosć,że Pan nr 1 nie zawinie się gdy np. rodzina go zmęczy
      i wiem wiem - to tak w duuużym skrócie ale dla mnie o wiele bardziej wartościowym człowiekiem jest Pan który jest odpowiedzialny niz Pan, którego odpowiedzialność może ulec zmianie bo..bo..bo..
      i nie zadawaj pytania jaka mam pewnośc, że Pan nr 1 pomimo ...nie okaże się dupkiem? nie mam żadnej ale podświadomie większą szansę ma u mnie Pan nr 1
      B.

      Usuń
    21. @Rozwodnik
      Dużo racji. Kobiety zawsze Ci powiedzą, że kanalie są gdzie indziej, Ty nie umiesz wybierać i obracasz się w rynsztoku, jesteś poparańcem emocjonalnym a świat jest piękną bajką. Nie zwracaj na to uwagi, trzeba jednym uchem to wpuścić a drugim wypuścić. Szkoda czasu i nerwów.
      Pozdrawiam

      Usuń
    22. Walkiria - Twoją wartość na rynku wycenia rynek. Masz na nią wpływ, ale to ostatecznie nie Ty decydujesz, czy faceci chcą z Tobą się spotykać, czy nie.

      Przykładowo, jeśli byłabyś 200-kilowym grubasem, to nawet przy największych chęciach z Twojej strony, Twoja wartość na rynku byłaby niewielka... Chyba, że w grupie osób o specyficznych upodobaniach. ;)

      Znów nadinterpretacja. Ja nigdzie nie napisałem, że mam PRETENSJE, że ludzie tak oceniają potencjalnych partnerów. Absolutnie. Obrażanie się na fakty też jest głupie. Ale warto uświadomić sobie, jak działa świat, to znacznie ułatwia poruszanie się w nim. Gdy wiem, że dziecko może obniżać moją wartość na rynku w oczach innych kobiet, mogę postarać się podnieść wartość na innych polach.

      B. - odnosisz się do innej sytuacji, niż ja opisałem.

      Mówimy o prostej sytuacji - masz dwóch IDENTYCZNYCH facetów, z identycznymi cechami (opiekuńczością, odpowiedzialnością, zdrowym rozsądkiem, itd., co oceniasz np. na podstawie jego relacji z rodziną). Wybierasz tego z dzieckiem, czy tego bez dziecka?

      Nie mam na myśli sytuacji, w której masz dwóch facetów i na podstawie tego, że jeden ma dziecko, wyciągasz wnioski, że jest dobrym człowiekiem.

      Romek - dzięki za wsparcie. :)

      Usuń
    23. Ja wyceniam swoją wartość. I ja wybieram z kim się spotykam. Zapewniam Cię.
      Nie obchodzi mnie zupełnie, co sobie myślą Ci, których światopogląd odbiega od mojego. Nie są moim targetem, mówiąc kolokwialnie.
      Mój target - moje 100%. Reszta zależy ode mnie.
      Statystyka się kłania, Rozwodniku. Nie ogół mnie interesuje, tylko grupa docelowa.

      Usuń
    24. A tak FOGLE, to czemu ma służyć ta nasza akademicka dyskusja? Czyżby znalezieniu wygodnego usprawiedliwienia? "Dlaczego mnie nie chcą? Bo mam dziecko?"

      Usuń
    25. Ja tylko chciałem Ci uświadomić, że się mylisz. Że posiadanie dziecka istotnie odsiewa sporą część potencjalnych partnerów, ale jednak obniża Twoją wartość na rynku.

      Im wcześniej to pojmiesz, tym lepiej na tym wyjdziesz.

      Usuń
    26. Jak już napisałam w pierwszym poście - odsianie tych, którzy uważają, że posiadanie przeze mnie dziecka cokolwiek OBNIŻA - pierwsze grube sito. I tu się pięknie różnimy, Rozwodniku. Dla mnie ODSIEW, to wartość, dla Ciebie OGRANICZENIE.

      Dlaczego pozwalasz, zeby ktoś wyceniał Twoją wartość? Na dodatek na podstawie swoich, a nie Twoich wartości? Uppss.. to przecież też Twoje wartości.

      Ja nie narzekam, powiem szczerze. Ale co ja tam wiem... Przecież nie jestem wszystkowiedzącym mężczyzną :P

      Usuń
    27. Rozwodnik - w takim razie odpowiem inaczej- dziecko nie jest dla mnie przeszkoda w związku z wartościowym człowiekiem.
      "Im wcześniej to pojmiesz, tym lepiej na tym wyjdziesz"
      byc może - ale dla mojego partnera moje dziecko było równie ważne jak dla mnie, a po 12 latach nadal jest
      B.

      Usuń
    28. "Ja tylko napisałem, że wyżej będzie ceniony ktoś bez zobowiązań (kawaler, nie rozwiedziony, bezdzietny), niż ktoś po rozwodzie z dziećmi."


      OK, ale ja ciągle nie rozumiem po czym wnosisz?

      Idąc Twoim tokiem myślenia, to trza prowadzić mega wywiad (koniecznie przy pierwszym spotkaniu), przed wdepnięciem w związek....czy aby potencjalny partner nie ma długów (obciążenie finansowe i na new butki dla mnie nie styknie), chorej matki, ojca, stryjenki (bo będzie znikał na weekendy by się nimi opiekować) a feee i ja bidusia będę zaniedbywana....no i czy gdzieś nie ma jakiegoś dziecka....bo to już mega wtopa...


      Dla Ciebie priorytetem jest "brak zobowiązań" dla mnie sposób podejścia do nich.
      No do łba by mi nie przyszło by klasyfikować ludzi i oceniać "ich wartość" na podstawie tego czy maja potomstwo , czy nie....

      Usuń
    29. Dla faceta fakt posiadania potomstwa z pierwszego związku przez kobietę nie ma aż tak ogromnego znaczenia jak w przypadku, gdy to facet ma potomstwo z pierwszego związku a kobieta nie. Chodzi o te pieprzone zasoby, których podział z inną samicą i jej potomstwem musi być faktem. Oczywiście pani ukryje wyrzuty pod płaszczykiem, że ona chciałaby być pierwsza, wyjątkowa, a Ty to już dzieci masz, więc to nie to samo. Jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o kasę.

      @Rozwodnik
      Nie dziękuj za wsparcie, po prostu miałeś rację w tym co napisałeś.

      Romek

      Usuń
    30. Odsiewaj Walkiria, odsiewaj.... Ciekawe tylko, czy po Twoim odsianiu jeszcze cokolwiek zostanie? Skoro jesteś taka pewna siebie, to zapewne jakieś męskie portki złapałaś - szczerze gratuluję! Ale dla mnie jako dla faceta kobieta która rozumuje tak jak Ty - na pierwszym planie MOJE DZIECKO, na drugim planie bezwzględnie afirmujący to facet, jest nie do przyjęcia. Nie dlatego abym miał coś p-ko dzieciom, tylko z racji mojej hierarchii celów i wartości w związku, który postrzegam jako porozumienie dwojga dusz, a nie służebność względem progenitury. Ps. Rozwodnik pisze prawdę. Pozdrawiam Piotr

      Usuń
    31. Errata - Rozwodnik pisze SMUTNĄ prawdę. Nie chciałbym aby to zabrzmiało jako moja pochwała stanu faktycznego. Pozdrawiam Piotr

      Usuń
    32. Piotrze Drogi, rozumiem, że wg Ciebie lepszy rydz, niż NIC.
      No dla mnie zdecydowanie NIE.
      Portek łapać nie muszę. FOGLE to nie tylko o portki mi chodzi, ale rozumiem, ze to też taka moja FANABERIA :)
      Wiesz, ja jakoś tak mam, ze potrafię pogodzić i miłość do siebie i do dziecka i do mężczyzny.
      Taka jestem wyjątkowa. Stąd pewnie te moje OKROPNE wymagania.
      Porozumienie dwojga dusz, mówisz? Tia...
      P.S. A tak FOGLE to może ja jednak wolę kobiety? ZWŁASZCZA po wypowiedziach większości moich dzisiejszych męskich adwersarzy :)

      Usuń
    33. Walkirio,
      a co odpowiesz na dictum, które słyszałem już nie raz przy okazji wchodzenia w coraz głębsze relacje z kobietami, że ONA SIĘ NIE DZIELI MNĄ ;-)

      W domyśle nie dzieli się mną (nie będę pisał czym naprawdę, bo w niektórych może to wzbudzić furię) z dziećmi....czyli mamy swoiste, dość jeszcze grzeczne ultimatum...albo JA albo...

      "Stety" dla moich kochanych dzieciaczków pani po takiej deklaracji dostawała przysłowiowego kopa w...na drogę. To naprawdę nie był odosobniony przypadek ;-)

      Teraz załóżmy, że takie "grzeczne" ultimatum "przechodzi" i pan zmniejsza ilość kontaktów z dziećmi, po chwili mamy papier, dziecko w nowym związku i...

      Nie "grzeczne" ultimatum tylko sznurek na łeb i "siedź chamie! gdzie cie nosi? Tu masz dom i dziecko..."

      Tragedia, normalnie tragedia...ten świat jest TRAGICZNY!

      Normalnie "dzieci gorszego boga"...


      Romek

      Usuń
    34. Odpowiem, że wierzę. Że są takie kobiety i są tacy mężczyźni. Po prostu. I najwyraźniej ani mnie, ani Tobie nie pasują i ich spuszczamy po brzytwie. Nadmienię, że taki własnie jest Rozwodnik, którego poklepałeś po ramieniu. Nie chce się On dzielić, chce być najważniejszy. I Piotr też.

      Świat nie jest tragiczny, jest ZRÓŻNICOWANY. Pewnie, nie pamiętasz, ale kilka dni temu napisałam, że MÓJ KAWAŁEK świata jest teraz wspaniały. Jest, bo JA w nim ustalam reguły, ja decyduję kogo do niego dopuszczam. Resztą po prostu nie zawracam sobie mojej pięknej blond głowy.

      Usuń
    35. Kiedyś w podobny sposób rozmawiałam z otyłą przyjaciółką, która sama uczciwie przyznała, że jej "wartość rynkowa" ogranicza się wyłącznie do wielbicieli puszystych kształtów. Ja rozumiem, że panowie mają na myśli tak zwane REALIA. I owszem, coś w tym jest. Jednakowoż chciałoby się rzec jak w tym skeczu Dudka z Kwiatkowską - " I ten pan ma rację i ten pan ma rację".
      Patrzycie z dwóch punktów widzenia. Panowie reprezentują rynek, a panie brzydko mówiąc "towar", jednak czyniąc z towaru podmiot, a nie przedmiot. Ergo - pytanie brzmi, kto tu dokonuje wyboru, rynek czy towar? ;)
      ( Taki mały wtręt dla uściślenia pojęć).

      Usuń
    36. Panowie z uporem maniaka NIE WIERZĄ, ze JA wybieram. Podmiot, nie towar jestem, zdecydowanie.
      I mam coraz większą pewność, że właśnie TO powoduje, że nie mam problemu.

      Usuń
    37. Ano właśnie. W second handach bywają też niezłe markowe ciuchy :))))

      Usuń
    38. Walkiria, jednak zupełnie inaczej w odbiorze faceta brzmi gdy mówisz "potrafię pogodzić i miłość do siebie i do dziecka i do mężczyzny", a zupełnie inaczej gdy stwierdzasz na wejściu "dziecko jest moim priorytetem".

      Pierwszy cytat z Walkirii potencjalny partner przyjmie ze spokojem, jednak słysząc drugi zazwyczaj ucieknie gdzie pieprz rośnie.

      Pozdrawiam Piotr

      Usuń
    39. Jest jeszcze mały detal, na który pragnę zwrócić uwagę. Kobiety wypowiedziały się jasno- odpowiedzialny ojciec zwiększa swoją "rynkową", jak się wyraziliście, wartość.
      Panowie zaś uważają, że odpowiedzialne macierzyństwo jest niewygodną sprawą, bo odbiera Wam miejsce należne na piedestale. Cóż, bardzo przepraszamy, my kobiety, że dzieci dla nas są NAJWAŻNIEJSZE. Bijemy się w piersi swe bujne, co to już niejedno wykarmiły.
      Gdybyśmy natomiast wybrały faceta, zamiast dziecka to dopiero posypałyby się gromy, jakie to z nas podłe sucze.
      W ogóle co to za chory wybór? Wybór Zofii niemalże.

      Usuń
    40. Piotrze,
      nie lubię strachliwych mężczyzn. Taki z pewnością się przy mnie nie uchowa. Niech biegnie z rozwianym włosem po SWOJE przeznaczenie. FOGLE nie spyla każdy, który będzie chciał, żebym wybierała. Bo mnie chodziło o sytuację przymuszenia do WYBORU.
      No przecież, że dla mnie najważniejsza jestem ja. I taka pewna swojej wartości ja wiąże się z równie pewnym siebie onym.
      Takim, który nie musi być najważniejszym w MOIM życiu. Bo ma swoje. Nie musi się uczepiać MOJEGO.

      Usuń
    41. Maryś - Wy kobiety nie zamierzacie rezygnować z tego, że dzieci są dla Was najważniejsze. Przedkładacie relację pionową matka-dziecko nad poziomą matka-partner matki.

      Z drugiej strony wymagacie, by partner się odpępowił od matki. Wtedy Wasza relacja pozioma matka-partner matki ma być ważniejsza od relacji pionowej partner-matka partnera.

      Ot, delikatna niekonsekwencja. Ale chyba nikt nie ma do Was o to pretensji, przecież to Wasza natura, nie Wasza wina, że chcecie uczynić dzieci najważniejszymi osobami w życiu, podświadomie oczekując, że i Wy zawsze będziecie najważniejsze.

      Usuń
    42. Nie chcemy ich uczynić najważniejszymi osobami, one SĄ najważniejszymi osobami w naszym życiu.
      Jestem zwolenniczką umiaru i optymalnych rozwiązać. Miłość matki do dziecka może być kontrolująco - nadopiekuńcza, może też być dojrzała, kiedy w odpowiednim momencie wyrzuca się pisklę z gniazda, by nauczyło się fruwać.
      Trudno tworzyć związek pełen równowagi, jeśli mężczyzna jeszcze ciągle ma nieodciętą pępowinę z matką. Trudno też mężczyźnie tworzyć związek z kobietą, która nie dostrzega jego potrzeb, a widzi WYŁĄCZNIE potrzeby dziecka.
      Dlaczego przedkładamy te relacje? Bo jest różnica między dzieckiem 10-letnim, a dzieckiem 40 letnim:)

      Usuń
    43. A jakaż to różnica z punktu widzenia miłości? Bo zaspokajania potrzeb - to oczywiste. Choć niektórych potrzeb nawet 40-latek sam nie zaspokoi, na przykład potrzeby bliskości z kochaną osobą (chyba, że matka akceptuje, by partner tę potrzebę zaspokajał w ramionach kogoś innego).

      Ja widzę różnicę tylko jedną - po +/- 20 latach dziecko wyprowadza się z domu i zakłada własną rodzinę, a partner zostaje.

      Usuń
    44. Zauważ jednak, że partner nie zawsze zostaje ( w sercu). A dzieci tak.
      Rozmawiamy o uczuciach, czy o tym, co jest przeszkodą w związkach, jako składowej uczuć, współpracy i zaspokajania wzajemnego potrzeb? Bo już się gubię:))

      Usuń
    45. Jeśli się partnera źle traktuje, albo on znajdzie sobie inny obiekt zainteresowań, to rzeczywiście nie zostaje.
      Dzieci też nie zostaną, jeśli się będzie je źle traktować. Na szczęście nie znajdą sobie innego rodzica by przelać na niego swoje uczucia. Chyba, że zostaną bardzo skrzywdzone.

      To Ty napisałaś o różnicy między dzieckiem 10- a 40-letnim, więc chętnie poczytam o tych różnicach. Oprócz tych w zaspokajaniu potrzeb, bo te są dla mnie oczywiste. Chcę zrozumieć, dlaczego miłość między matką a dzieckiem ma mieć priorytet nad miłością między matką a jej partnerem.

      W tym kontekście zaczynam dostrzegać, że posiadanie przez kobietę dziecka dla mnie jako potencjalnego zainteresowanego tą kobietą może być dobrym wskaźnikiem. Jeśli kobieta mimo posiadania dziecka ma czas i ochotę na budowę relacji ze mną, to nie jest taką, która stawia dziecko na pierwszym miejscu bez względu na wszystko. A to jest bardzo korzystna informacja.

      Usuń
    46. Różnica polega li tylko na tym, że 10 letnie dziecko się wychowuje, a 40-letniego już nie:) Wiele matek próbuje ingerować nadmiernie w zycie swoich dorosłych synów. A powinny się od nich mówiąc brzydko- odczepić.
      Czas i ochotę, powiadasz... cóż, pewnie wiele matek porozwodowych ma i czas i ochotę, ale też liczy na zrozumienie, że są sytuacje, kiedy musi wybierać. I nie oznacza to, że partner jest mniej ważny, tylko, że dziecko ma pierwszeństwo, bo jest dzieckiem. Dorosły sobie poradzi. A rozumny dorosły tym bardziej.
      No trudno przecież wymagać, aby matka zostawiła np. gorączkującego malucha, bo partner akurat chce iść na tańce. Rozsądek, wyważenie, wyrozumiałość... na tym można budować.
      Nie uważam, żeby uczucia do dziecka i do mężczyzny stały w jakimkolwiek konflikcie. Konflikt pojawia się nie w skali czy rodzaju uczuć, ale w zarządzaniu czasem i uwagą, czyli w tej stronie bardziej pragmatycznej, gdzie właczyć nalezy po prostu rozum.

      Usuń
    47. Rozwodnik: "Obciążenie faceta alimentami na dziecko obniża jego wartość na rynku. Kobiety (nawet nieświadomie) będą wyżej wyceniać faceta bez zobowiązań, niż takiego, który ma dziecko z poprzedniego związku"

      Panie: no, nie cytując dokładnie, to generalnie im się flaki wywracją na takie dictum.

      A w praktyce bywa tak, jak na załączonym obrazku:
      http://forum.gazeta.pl/forum/w,150,138547017,138547017,kiedy_mezczyzna_czuje_sie_spelniony.html

      Czyli on i ona z dziećmi z poprzednich związków. "On bardzo przezywa te relacje miedzy nim a corka" i mówi: "czuje sie spelnionym mezczyzna tylko wtedy gdy ma corke przy sobie". Ona słysząc to ma problem, bo : "Niby z jednej strony powinnam sie cieszyc, ze facet taki rodzinny i za corka bo to dobrze o nim swiadczy, ale z drugiej strony zastanawiam sie, czy tylko to mu jest potrzebne? A czy my, nasze zycie, nasze szczescie, nasze plany na przyszlosc nie sa potrzebne?".

      Oczywiście tutejsze Panie są zupełnie inne a ten jednostkowy przykład niczego nie dowodzi, bo jest właśnie... jednostkowy. Poza tym zawsze można powiedzieć, że winogrona są kwaśne a cytryny słodkie.
      ;)

      Tomek.

      Usuń
    48. Tomek, popatrz co napisałam wyżej. Przecież i panie i panowie z dziećmi są w takiej samej, za przeproszeniem dupie, mówiąc kolokwialnie.

      Usuń
    49. Miałam na myśli wartość rynkową, off course.

      Usuń
  9. Bodo, doskonale rozumiem Twój dół, rozgoryczenie i żal. Żal z powodu utraty osoby, którą kochałeś, a której już nie ma. I nie chodzi tu nie tyle o to, że odeszła do innego (czy własciwie tylu innych, brrr...!), a nawet że przyprawiała rogi itd, ale o to że okazała się zupełnie kimś innym, tak obcym. Odrażająco obcym. I ta dręcząca myśl - czy ona zawsze, od początku taka była? Czy wszystko tamto przed, to był tylko naiwny sen? Czy jej, takiej jaką kochałeś, może nigdy nie było? Czy one wszystkie tylko takie są? No bo skoro taką, okazała się ta jedyna, ta, wydawałoby się, najlepsza ze wszystkich...? Już samo to potrafi powalić nawet potężnego, prawie 2 metrowego, 120 kilowego faceta. A teraz jeszcze te coraz to nowsze monitoringi, raporty, obdukcje, ten niekończący się koszmar... Te kolejne obrzydliwe szczegóły i drobne fakty, które wywołują jakże ohydne skojarzenia, jakże plugawe, prześladujące i dręczące obrazy. Człowiek niemalże fizycznie czuje, jak sam od tego wszystkiego parszywieje.

    Nic dziwnego, że granica między ciemna i jasną stroną się zaciera a wszystko staje się coraz bardziej przygnębiająco szare. Na szczęście jasna strona istnieje i Ty o tym na szczęście wiesz. A zwątpienie nie ogarnia tylko idioty i fanatyka. Nie jesteś ani jednym, ani drugim. Jesteś rozsądnym facetem z wewnętrznym kompasem moralnym, który wskazuje właściwy kierunek. No i jesteś twardy i nie jestes bierny. Ty wiesz co to walka. Ty się nie dasz, tak jak ojciec Kfiata odstawić na boczny tor. Ty jesteś w stanie przerwać replikacje tego kur...go wirusa. Boże, jak to w kontekscie Twojej córki nawet dla mnie strasznie zabrzmiało a co dopiero musisz czuć Ty!

    Ale spójrz na to z tej strony. Na tym blogu mając do dyspozycji tylko słowa przekonałeś do siebie nawet zdeklarowane a więc pewnie i wojujące feministki (Samiec twój wróg!) :) A Twoja córka widziała i będzie widziała też Twoje czyny. A dzieci nie muszą koniecznie powielać najgorsze wzorce swoich niewydarzonych rodziców, o czym można przeczytać na zaprzyjaźnionych blogach. Nawet mimo przeciwności wyrastają z nich inteligentne, życiowo mądre, wspaniałe i podziwiane (też za zadziorność, soczystość i swadę w słownych szermierkach), spełnione i szczęśliwe kobiety. Wiadomo, że dla swojego dziecka chcesz jak najlepiej i w gruncie rzeczy w d... masz pozytywne skądinąd przykłady. Dlatego nie tyle nie trać nadzieji, co nie poddawaj się czarnym myślom i walcz. Może wbrew wszystkiemu uda Ci się wyrwać córke od tego chwasta. Czego Ci oczywiście wszyscy życzymy.

    Tomek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Romek, poczekaj, nie kop leżącego i nie prorokuj. Wszystko zalezy od składu sędziowskiego. Wiem, że chcesz dobrze, ale Bodo musi byc silny, w ten sposob mu nie pomozesz! Nie wiesz jaki wyrok zapadnie.
    Corka ma 11 lat, nie 5, nie wiem w jaki sposob mialaby byc narzedziem, w tym wieku dzieciaki potrafia samodzielnie myslec.
    W najgorszym wypadku nie będą razem mieszkali, ale będą weekendy, częste spotkania. Będziesz mial Bodo wielki wplyw na jej wychowanie bez wzgledu na wszystko.
    Nie mozna jej w nic mieszac, bo najwieksza traumą jest stanie między młotem a kowadłem.

    Bodo, to nie jest tak, ze corka nasiąknie moralnością, czy stylem zycia matki. Nie możesz tak myslec, Kfiat nie zamieni jej w swojego klona. Obcy facet w domu zamiast kochająceg taty?
    Wiem, czyje wartosci wybierze. Cokolwiek sie stanie, ufaj madrosci swojego dziecka.
    Byles z nia codziennie 11 lat, to bedzie procentowalo.
    Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario,
      skład sędziowski to pani w todze. Często ta sama co w rejonowym. Pani taka nie lubi nawet pisać uzasadnień a co się dzieje jak ktoś kwestionuje jej zdanie? Kobiety są przepełnione emocjami i niestety przenosi się to także na sądy...Nie zapomnę mojej adwokat...poczekamy aż tamta strona poprosi o uzasadnienie wyroku (dla mnie korzystnego), żeby nie denerwować sędziny, bo możemy ją spotkać jeszcze w rejonowym. To uzasadnienie powstałe nie na mój wniosek mam oprawione, pean na moją cześć i kiedyś dzieci to obejrzą na pewno.

      Chcesz rozpatrywać najgorsze przypadki? Najgorszy to taki,że Bodo nie będzie widywał córki bo będzie chorowita (kobieca zemsta - przypominam) albo pani znajdzie sobie pracę w Szczecinie i tam uwije gniazdko ze sznurkiem czy innym obsrańcem. A może do UK? Tu nie ma pracy za bardzo? Możliwości jest niesamowicie dużo a pamiętaj, że kfiat ma urażoną kobiecą dumę. To jest dla tej pani nie do zniesienia. Facet machnie ręką, baba nigdy.

      11 lat to zbyt mało, gdyby miała choć 13 to można by już próbować pytać ją sądownie o zdanie z kim chce mieszkać i pani w todze mogłaby (bo prawo jest tak skonstruowane, że przecież nie musi - bo jest swobodna interpretacja) się przychylić do jej zdania. Przez dwa lata niestety można dziecku zrobić taką wodę z mózgu, że ojciec nie będzie nie tylko ojcem ale najgorszą kanalią albo nawet pedofilem a przypominam, że takie próby w przypadku Bodo miały miejsce.

      Teść Bodo przerobił już ten temat. Ja już nawet wiem skąd jego posępna twarz i nieobecny wyraz twarzy. Tego faceta zgnojono w majestacie chorego prawa.

      Usuń
    2. Maria nie mieszam jej ale pewne sprawy muszę tłumaczyć . Dziś po wejściu do domu dowiedziałem się od córki , że NIE CHCĘ JEJ WOZIĆ DO SZKOŁY !!!!!!!!!!!!!
      No kurwa mać .... pytam się córki skąd wie - "mama mi tak powiedziała " ... jak nie wmieszać dziecka w tą chorą sytuację ? Sorry ale zjebę dostała 1 sekundę po tym jak wyjaśmiłem z córką kto jej takiego syfu do głowy nakładł . Trzeba było słyszeć jak darłą się do mamusi ... słyszysz !!! słyszysz !!! ... kazałem mamusi przekazać ,że z nią też mam do porozmawiania ......
      Nie wmieszasz ????
      Nie da sie ....... chwilę później musiałem dziecku tłumaczyć ,że mamusia wystąpiła o alimenty i teraz ona będzie jej większość rzeczy kupować ale musi wiedzieć że tata wyrokiem sądu musi mamie dawać tą kaśę
      Nie wmieszasz ????????
      Chwilę później zadzwoniła do mnie matka Numeru 5 ..... ciekawa była czy jej synek trafia w dobre ręce ...... nie zdzierżyłem i rycząc ze śmiechu powiedziałem prawdę ....GŁOŚNO !!!!!!!!!! chwilę później już pytałem jak będzie się teraz nazywać bo nazwisko aż się prosi a żart
      Jak nie wmieszać ????????
      Prosząc ją aby ograniczyła telefony od swojej nowej rodziny do mnie , albo zmieniła tryb życia bo jej kurewstwo ma zbyt duże przełożenie na mój wolny czas usłyszałem ,że TERAZ TO ONA MOŻE ROBIĆ CO CHCE !!!!!!!!! i sypiać z kim chce ......... mojej kwestii dziecko nie słyszało ...jej tak ....
      Nie wmieszasz ?????

      Usuń
    3. Ja to sobie ibisa wytatuuję i będę wolna! Słyszysz skurwysynu! Będę wolna!!!!! I nie będziesz mi kutasie mówił co mam robić! Możesz mnie pocałować w dupę! Dość tego ograniczania mnie, dość ingerencji w moje życie! Na własne życzenie masz to co masz!

      Usuń
    4. Bodo, wiem że mieszkasz z Kfiatem pod jednym dachem wyłącznie dla dobra dziecka, ale zastanów się dobrze nad bilansem plusów i minusów takiego postępowania. Bo efekt jest taki, że jesteś wciąż emocjonalnym niewolnikiem Kfiatka, żyjesz jej życiem erotycznym, wikłasz się w dociekanie gdzie, jak, z kim i ile razy, a być może nawet w problemy typu ile miała orgazmów i jakiego rodzaju... Wpadasz w coraz gorętsze sprzeczki z nią przy dziecku, gdzie jad i nienawiść wylewają się już z grubej rury, a Mała słucha i tym mimowolnie przesiąka. To wszystko jest jak samonakręcająca się spirala, która już doprowadza Cię do obłędu. Chcesz się zatracić w depresji, biczowaniu, szpiegomanii? Ją PODNIECA, JARA i STYMULUJE Twój wqrw, Twoja złość i Twoja nienawiść! To jest klasyczna psychopatka, która działa w myśl zasady "teraz to ja Tobie pokażę i postawię na swoim, choćbym miała odmrozić sobie uszy, a moja dupa miała pęknąć od tej roboty".

      Jeśli łudzisz się, że swoją obecnością w domu uchronisz córkę przed demonicznym wpływem mamusi, to choćby po dzisiejszym dniu widzisz, że jest to absolutna UŁUDA!

      Czy nie lepiej wynająć sobie mieszkanie, czy też wprowadzić się do tego domu (nie wiem, czy go w końcu ukończyłeś?!) i dziecko brać do siebie jeszcze przed orzeczeniem sądu w ramach uzgodnionej z Kfiatkiem opieki naprzemiennej? W końcu obecnie Katarzyna musi się nieźle gimnastykować, aby się solidnie sqrwić, wykorzystuje ku temu nawet dwie godziny Twego wyjścia z dzieckiem. Myślę, że powitałaby z wielką radością całe dwa kolejne dni wolne od "bachora", przeszkadzającego w wyluzowanym i radosnym bzykanku z Numerem Dwa Tysiące Siedemset :)

      Uwolnij się od tej cholery, bo naprawdę wylądujesz w psychiatryku! Pozdrawiam Piotr

      Usuń
    5. No ja bym juz dawno oszalała na miejscu Bodo. Ale widać musi dojść do SWOJEJ granicy.

      Usuń
    6. Maryś, nie wiem co przeszłaś ale zapewniam Cię, że granica obłędu w przypadku człowieka jest naprawdę daleko posunięta.

      Usuń
    7. Romek, ja nie czekałam na obłęd, ale byłam w mniej dramatycznej sytuacji niż Bodo. Dlatego, że nie musiałam walczyć o dzieci. U mnie jedno dziecko zostało przez swojego ojca porzucone, a drugie - z drugiego małżeństwa jest pod opieką wspólną od samego początku. U mnie też nie doszło do zdrady. Z żadnej ze stron. Zatem to zupełnie inna bajka.

      Usuń
    8. "Chcesz się zatracić w depresji, biczowaniu, szpiegomanii? Ją PODNIECA, JARA i STYMULUJE Twój wqrw, Twoja złość i Twoja nienawiść! To jest klasyczna psychopatka, która działa w myśl zasady "teraz to ja Tobie pokażę i postawię na swoim, choćbym miała odmrozić sobie uszy, a moja dupa miała pęknąć od tej roboty". "

      Czy to Wam się z czymś albo z kimś na tym blogu nie kojarzy?
      Takie kobiety są wśród nas...

      Usuń
    9. Mi się kojarzy. Bezapelacyjnie.
      Tyle, że nie postawił na swoim.

      "Takie kobiety są wśród NAS..."

      :)))))))))))))))))))))

      Usuń
    10. Zobacz Maryś, że kfiatek to rodzaj wampira energetycznego. Dopóki Bodo szaleje to ona pasie się na jego energii, jakby odpuścił wcześniej, zanim pojawił się Kriss i cała reszta to by darła się w niebo głosy, że chłop kanalia ją zostawił z dzieckiem. To fascynujące, co odkryłem przed chwilą...czasem lepiej rąbnąć pięścią w stół i przerwać tę linię, no ale do tego trzeba trochę nie mieć serca...Dobrze w takiej sytuacji chyba być z zawodu wojskowym albo policjantem. Człowiek wyłącza sumienie a tak naprawdę to teoretyczny kat staje się ofiarą a ofiara katem! Niestety do tak radykalnych kroków trzeba się jednak trochę odczłowieczyć...to chyba jednak lepsze niż uwikłanie się w takie gówno, przez które ja przeszedłem a przez, które przechodzi teraz Bodo.

      Piotr, jeszcze raz dzięki za ten wpis. Jeden z bardziej wartościowych dla mnie na tym blogu.

      Pozdrawiam

      Usuń
    11. Trzeba. Nie ma innej rady, bo inaczej człek zwariuje.
      Odcięcie się jest jedyną radą. Da się, zapewniam. Strasznie to wykańczające, ale gdy się już "zadzieje" - to jest łatwiej.

      Chcesz walczyć z demonami? Sam musisz stać się trochę demonem! Taka prawda. Tylko nie można się w tym zatracić.
      Ja właśnie taką drogę wybrałam. Innej nie widziałam i TERAZ wiem, ze to najlepsza z dróg. Ale nie każdy się nadaje. I płeć nie ma tu znaczenia. Ani wzrost i waga.

      Usuń
    12. Cóż, żeby dojść do takich wniosków, to trzeba przejść przez wszystkie kręgi dantejskiego piekła. Tak.. trzeba się odczłowieczyć. Dlatego właśnie pisałam o tym, że szuje mają przewagę nad ludźmi przyzwoitymi. Albo tracisz siebie i swoją klasę, albo przegrywasz wojnę. Potwornie trudny dylemat. Ja go dzisiaj nie umiem rozstrzygnąć... chociaż z perspektywy czasu moja pozorna przegrana wtedy jest wygraną dzisiaj....przynajmniej nie mam sobie nic do zarzucenia. To też jakaś wartość. No, ale ja nie byłam w takiej sytuacji, jak już wspomniałam. Miałam szczęście być kobietą.

      Usuń
    13. To nawet nie chodzi o wygraną, ale o PRZEŻYCIE. I debila nie zmienisz, szkoda energii i czasu.
      Ja niedawno usłyszałam "Wszystko mi zabrałaś". Więc spokojnie (oj, ten mój spokój go wkurwia najbardziej) odpowiedziałam: "Mam dziś dzień dobroci. Nie wymieniaj wszystkiego, JEDNĄ rzecz, którą Ci zabrałam wymień. Nawet nie musi być twoja. Niech będzie, że wspólne się łapie".
      Milczenie. I czy to coś zmienia? Przecież oboje znamy prawdę. Ale on się nie zmieni, jako i Twoja żona, Bodo. Kąsają licząc, że się uda, że zaboli, ze wkurwią.
      Ja mu nie daję tej satysfakcji, świadomie pozbawiam go jedynej w jego życiu potencjalnej radości.
      Musisz znaleźć takie "coś" u niej. Coś, co ją zdezorientuje i wytrąci z równowagi. Szukaj Bodo, szukaj.

      Usuń
    14. Podstawa to nie dać się wytrącić z równowagi. Nie wchodzić w dialogi, wymiany zdań, być sfinksem. Takie szuje boją się milczenia i spokoju.

      Usuń
    15. Żółwik, Maryś!
      Konsekwentnie, spokojnie, uprzejmie i stanowczo. Grzecznie, ale nie odpuszczać na milimetr.

      No i jeszcze coś ode mnie, prywatnie. Mało poprawne politycznie i ludzkie, ale skuteczne. Nie można się dogadać po dobroci? To trzeba inaczej. Ja już WIEM, że mój prywatny socjopata, żeby mnie nie wykończył, to musi być ZDEZORIENTOWANY i się po prostu BAĆ.
      To właśnie znaczy "trochę stać się demonem". Bo to bardzo wbrew mojemu sposobowi bycia. Ale cóż...
      Musi się spodziewać WSZYSTKIEGO i w NIEUSTANNIE. Piłka musi być po Twojej stronie, Bodo.

      Usuń
    16. Walkiria, bingo.
      Niech czuje strach koło dupy. Ona zna wszystkie reakcje Bodo, zna jego czułe punkty, stąd ten tupet i poszerzanie granic. A tu trzeba zupełnie inaczej. Cisza, spokój. "Wkurwiony Budda";)

      Usuń
    17. I choćby nie wiem jak korciło, nie dzielić się wiedzą niedawno zdobytą. Niech jej szczena w sądzie opada, że WIESZ.

      Usuń
    18. Minimum kontaktu. I coś, co, jak podejrzewam dla Bodo może być trudne. Na tym etapie.
      Uznanie, że to obcy człowiek jest. Obcy, który chce skrzywdzić. Jak przełamiesz opór przed tym - będzie łatwiej.
      Bo nie emocjonujesz się obcym człowiekiem. Podchodzisz ze zdrowym dystansem i na zimno.
      Bardzo trudne, ale najbardziej efektywne.

      Usuń
  11. A mnie jednak wydaje się nieprawdopodobne, żeby sąd nie uwzględnił kolejnych dowodów na prowadzenie się Kfiatka.

    OdpowiedzUsuń
  12. Najpierw to je musi dopuścić a jak druga strona będzie miała sprytnego adwokata to z nowych dowodów nici. Zresztą, to i tak na prawdę zależy od pani w todze i od tego, który z prawników ma z nią lepszy kontakt. Niestety, ale tego typu sprawy odbywają się często w kuluarach a na sali to już jest tylko formalność.

    Przypominam,że apelacja opiera się na kwestionowaniu tego co już zostało zinterpretowane przez panią w todze. Nowe dowody możesz przedstawiać tylko wtedy, gdy udowodnisz, że nie mogłeś ich wnieść wcześniej a i tak to właśnie pani w todze decyduje czy je dopuści czy nie i wracamy do adwokatów i...kółko się zamyka.

    OdpowiedzUsuń
  13. No cóż. Jeśli tak jest, że na pewne rzeczy nie ma się wpływu, to trzeba się skupić na tych, na które się ten wpływ ma.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak mi jeszcze do łba przyszło, że można argumentować ( a propos obopólnej rzekomej winy za rozpad) iż Bodo nie MÓGŁ jak to się mówi "ratować" związku, gdyż zatajono przed nim proces rozpadu. W końcu o tym, że nie jest dobrym mężem dowiedział się przez przypadek. Po dwóch latach zdaje się, tak? A więc logicznym jest, że nie był w stanie zapobiec czemuś, co było przed nim zatajone. Ratował przez terapię małżeńską, MIMO licznych zdrad. Nie wiem, podążałabym tym torem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wszystko zależy od...

    ...


    przypadku.


    Wynik apelacji jest kluczem.

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam wsio, trochę czasu to zajęło..ale mogę powiedzieć,że intuicja mnie jednak nie zmyliła :)


    W zasadzie nie wiem czemu mnie jeszcze coś dziwi i skąd biorą się jakieś moje nadzieje ,że tek skurwiały Kfiat jest w stanie uszanować cokolwiek...

    No właśnie Bodo, skąd się biorą twoje nadzieje?Oto jest pytanie? Dla mnie szok, że 2 metrowy, 120 kilowy facet wciąż (przez tak długi czas) siedzi na krzesełku karuzeli, którą kręci szczuplutki, malutki kfiatuszek.
    Kto temu KURWISZONOWI nadał takie wytworne imię pytam się....czyż nie sam BODO, oszukiwany, robiony regularnie w trąbę facet, który wciąż się zdaje brać udział w filmie pt: "Nie mieści mi się w głowie"? Jak długo można być zdziwionym, zaskoczonym, zbulwersowanym?
    Bodo, oczywiście współczuję ci bardzo, nie miej żadnych co do tego wątpliwości,ale......odkąd uzmysłowiłeś sobie co tobie robi twoja mała żonka zdążyłeś popełnić wszystkie możliwie błędy jakie są popełnianie przez ludzi jak to mówią "kochających za bardzo", ja ich nazywam ludźmi w chory sposób uzależnionymi od swoich partnerów....tak BODO, w końcu ktoś to musi ci napisać.
    Zdrada jest jak wypowiedzenie wojny, zdradzający jest wrogiem.
    Kto zajmie najlepsze pozycje w tej WOJNIE (czas ma decydujace znaczenie)ten ma jakieś szansę na wygraną.
    Aż cud, że nie musisz bokiem przez drzwi się przeciskać a ty co? w międzyczasie dokonujesz retrospekcji, jaki to byłeś dobry dla żonki, że wszystkie zachcianki z szybkością światła załatwiałeś, że ciuszki z firmowych sklepów żonce zapodawałeś, nawet bez jej udziału (sam przynosiłeś do domku), że perfumki i tego typu inne słodkie pierdy dla usatysfakcjonowania niewdzięcznego Kfiatuszka.
    Ja jestem kobietą...ale jak czytam te bzdury do widzę faceta bez JAJ, sorry Bodo, ale ktoś cię w dupę chyba kopnąć musi.
    Jeśli nie, to ten blog "ku czci kurwiącego się kfiatuszka" chyba będziesz prowadził do końca swoich dni...i będziesz pławił się w tym swoim nieszczęściu NA WŁASNE ŻYCZENIE, muszę dopowiedzieć:)
    Ty ją poprostu CZCISZ! Nie możesz się rozstać, nawet jak ona ma ciebie głęboko w dupie to ty poświęcasz jej tyle czasu i uwagi w tych swoich opisach, że aż trudno zrozumieć, że kobieta pokroju twojej żony może poszczycić się aż taką atencją zdradzanego i robionego regularnie w trąbę męża.
    Kręcę głową i nie wierzę własnym oczom......naprawdę.
    Choć chyba jesteś facetem to przypominasz mi te wszystkie DAMSKIE męczennice, które kopane w dupę, oszukiwane i regularnie opowiadając swoje historie rodem z piekła, równocześnie dodają jakie to były wspaniałe, jak to one się poświęcały .....a on ich tak nie doceniał.
    Czy tobie także marzy się jekieś męczeństwo i auruola nad głową?
    Nie szkoda ci czasu Bodo..by tyle czasu rozprawiać się z małym, podłym KURWISZONEM, którego ty tak pieszczotliwie określiłeś Kfiatuszkiem?
    Weź się ogarnij człowieku...inaczej sfiksujesz na amen.
    Jeśli ten twój cudny Kwiatuszek jest taki jak ty go przedstawiasz to prędzej czy później córkę ci odstawi(by oddać się chuci) albo co bardziej prawdopodobne, córka sama do ciebie ucieknie.
    Sam zadbaj o siebie, o swoje centrum dowodzenia....by całym twoim życiem nie była tylko i wyłacznie walka z "twoją muzą" inaczej nie widzę żadnych optymistycznych wizji dla ciebie na przyszłość i tym samym dla twoje córki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie napisane i duuuuużo racji. Masz jeszcze jakiś sposób na wyłącznie kartoflanego wymiaru niesprawiedliwości, który za chwilę zamieni go w bankomat? Czekam na rady i biorąc pod uwagę dość celną i mocno realną analizę tego co się dzieje liczę na konkret.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Niestety, przewaga kurwiszonów i padalców nad człowiekiem przyzwoitym polega na tym, że ten drugi nigdy nie posunie się do identycznych metod. Właśnie ta różnica w etyce sprawia, że małe kurwiszonki kręcą wielkimi chłopami. I w wypadku Bodo jego myślenie o dziecku wiąże mu ręce.

      Ja zresztą rozumiem ten proces, trzeba go przejść przez wszystkie fazy, a myślę, że faza całkowitego przebudzenia właśnie nadeszła.

      Usuń
    3. Thatcher masz dużo racji, wcześniej napisałem co nieco mniej więcej w tym samym duchu. Pozdrawiam Piotr

      Usuń
    4. Thatcher, nie za ostro aby?

      Bodo przez lata żył w jakiejś fikcji, ale nie wiedział, że to nie jest prawdziwy świat. Uważasz, że tak łatwo można przejść do porządku dziennego nad tym, z jak obcym człowiekiem żyło się tyle lat nie tylko pod jednym dachem, ale i spało w jednym łóżku?? Czy na pewno chodzi o nadzieję??

      A może po prostu o to, ile ma się w sobie pretensji do siebie? Że się było slepcem, bo przez lata niczego się nie zauważyło? Myslisz, że łatwo jest się pogodzić z faktem, że ktoś wykorzystał Twoją otwartośc, naiwność i zaufanie? Nie sądzę. Przynajmniej tak mi się wydaje, z moich doświadczeń tak wynika.

      Gdzie tu Bodo poświęca miejsce Kfiatuszkowi? Gdzie ją czci? No weź przestań. Pisze o tym, co się u niego dzieje. A co niby ma pisać, skoro póki co to jest związany z nią choćby wspólnym dzieckiem?

      Ja tam nie wiem, ale to, co Bodo opisuje, to znany mi sprzed paru lat stan totalnej niemocy, bezsilności wobec odkrywania z kim żył, z kim ma dziecko. Na razie nie może uwierzyć, że zawiódł się sam na sobie- jeśli dojdzie do tego, dlaczego tak sie stało, pogodzi się ze swoją "ślepotą" odnośnie Kfiatka, okryje resztę podłości dziuni z okresu ich małżeństwa, to wtedy będzie tu pisał o innych sprawach.

      Usuń
    5. To jest tak łatwo mówić, jak się stoi z boku i z dystansikiem. A jak się ma perspektywę jakichś mega skurwysyńskich numerów, typu nie otwierania drzwi, kiedy Bodo przyjdzie do córki, nagłych wyjazdów bez zapowiedzi, symulowania chorób i tym podobnych myków, żeby tylko Bodo stał jak durny palant pod drzwiami i odchodził z kwitkiem, to się ceni każdy dzień z tym dzieckiem spędzony. Z dzieckiem, do ktorego własna matka mówi - "mała suczko". To nie wystarczy trzepnąć drzwiami. Ta dziewczynka już jest nastawiana do ojca negatywnie, tu się liczy każdy dzień spędzony z ojcem.

      Usuń
    6. Dlatego ja czekam na konkretne rady. Bodo sobie poradzi intelektualnie i z kfiatkiem i z sznurkiem i córce da dobre wzorce. Jak rozpieprzyć walec pod tytułem kartoflany bezmiar głupoty i niesprawiedliwości, który za chwilę zamieni go w bankomat? Skutecznie, bez słodkiego pierdzenia poproszę o ile to możliwe....

      Usuń
    7. O nieotwieranie drzwi i "choroby" córki byłabym spokojna- po co jej dziecko, kiedy może się puszczać. Tym bardziej, jeśli to nie mała dziewczynka, tylko 11-latka.

      Usuń
    8. A ja bym taka spokojna nie była. To babsko będzie wolało przekazać córkę swojej podobnej sobie psiapsiółce, byle tylko dokopać Bodo. Tak to widzę, niestety.

      Usuń
    9. Romek, nie jestem prawnikiem, nie wiem. O jakim bankomacie mówisz? O alimentach na dziecko? Bo chyba nie o alimentach na Pieprzuszka.

      Usuń
    10. O alimentach na dziecko i na kfiatka. Jak inaczej nazwać ojca, którego jedynym przywilejem jest to, że musi płacić? Wiesz ile walki, drenażu psychicznego, poddania się i rezygnacji z siebie wymaga od faceta "WYRĄBANIE" sobie "normalnych" relacji z dzieckiem kontrolowanym przez matkę w takiej sytuacji?

      Usuń
    11. Córka jest potrzebna w dwóch celach. Pierwszy to zawoalowana kontrola Bodo a druga bardzie przyziemna to stały przychód z możliwością zwiększenia go co pół roku o dowolną w zasadzie kwotę (to nic nie kosztuje)

      Usuń
    12. Ponoszenie kosztów utrzymania dziecka, tak samo zresztą, jak i opieka nad nim, nie są przywilejem, tylko obowiązkiem.

      Usuń
    13. Romku, co ja nieszczęsna moge wymyślic wywrotowego?
      Pokazac twarz w TV w jakims reportażu, Kurfiszek byłby skonczony w swoim srodowisku . Opowiedziec o decyzji sadu, że najlepszy ojciec jest zawsze gorszy od najgorszej matki. rozpieprzyc walec niesprawiedliwosci.
      Tylko, że to uderzy w dziecko.
      Maria

      Usuń
    14. TV tu nic nie da. Wszelkie reportaże są tak tworzone, że opinia publiczna ma z góry zając odpowiednie stanowisko. Ludzi, którzy po obejrzeniu czegoś takiego zastanowią się nad źródłami problemów jest garstka. Większość potraktuje to jako sensację, serial itp. O mój Boże, jaki on biedny...a jutro to samo.
      Szkoda słów.

      Usuń
  17. Bodo podczytuję Twojego bloga od jakiegoś czasu, trzymaj się Drogi, nie poddawaj się. Ściskam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  18. To jest wojna, Bodo. Wszystkie chwyty dozwolone.
    Kto pierwszy to zrozumie, ten wygra.
    Wiem, że to niełatwe dla rodzica, ale niestety, czasem nie ma innej rady niż włączyć dziecko. Dla jej dobra. Oczywiście w takim zakresie, który nie wyrządzi jej ogromnej krzywdy. Ale spójrz Bodo prawdzie w oczy - co jest dla Małej gorsze?
    Nie piszę tego ot tak sobie. Sama przez to przechodziłam. Musiałam córkę uświadomić w minimalnym stopniu, ale JEDNAK. Dla jej i mojego dobra. Była moim jedynym świadkiem, taka byłam, kurewsko dyskretna.
    Polecam konsultację u psychologa w tej kwestii. Ile Ci wolno, gdzie jest granica.

    OdpowiedzUsuń
  19. oj mam takie miejsca Walkirio . Jak pamiętam dwie najbardziej znane to Wyjąca i Wściekła ;) ale skoro jeszcze mnie nie dobijasz i duszy mojej zabrać nie chcesz to znaczy ,że żyję i żyć będę :))).
    Doła miałem potwornego bo zderzenie kurewskiego świata ze światem w jakim zyć chciałem tworzy czarną dziurę.
    Kurfiatek jest głupi jednak i to bardzo . Dostanie te alimenty ale bieżące rachunki pójdą na 3 co jej na zdrowie nie wyjdzie ..... więc finansowo już jest w plecy ...
    Ubaw wieczorny mam zajebisty bo po telefonie mamusi Numeru 5 rozwinęła się sytuacja :)))) i teraz mamusia jebie Numer 5 , że coś jest nie tak bo ja jestem miłym człowiekiem , Numer 5 jebie mamusię mówiąc że jestem niezrównoważony i że nie dość ,że od 10 lat mam kochankę ( chętne do roli wystąp ) to jeszcze nie dość ,że psychicznie niszczę Kurwiatka to jeszcze walczę z nią tylko o majątek :))) , żona Numeru 5 zdaje mi relację bo ma info od mamusi a kurwiatek lata i grozi mi procesem o naruszenie dóbr osobistych za to że powiedziałem na nią wredna baba :))))))))))
    Wreszcie mam uśmiech na twarzy :))) jak w cyrku wszyscy zapieprzają wokół areny a ja z pejczem pośrodku :))) .
    Kurwiatek ma swoje słabiutkie strony :)))) informowanie jej jak jest głupia i wysyłanie do psychiatry czyni cuda :)))) .
    Mała już i tak wszystko wie .... przekaz ze strony Kurwiatka . Niestety chronić to ja sobie mogłem .. a sucz robiła po cichu swoje .
    Dziś sporo sobie wyjaśniliśmy a od małej kiedy uprzedzałem ją że będzie przez jakiś czas nieprzyjemnie usłyszałem : MNie to nie obchodzi .. załatw to tato . I wycałował mnie mój wampirek jak nigdy :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o i tego Bodo lubię:)
      trzymaj się i kręć bacik!

      pzdr
      B.

      Usuń
    2. przepraszam ale jeżeli dla kogos dziecko jest "obniżeniem wartości" to zmień krąg osób, wśród których się poruszasz
      Jeżeli trafisz na wartościowa kobietę to sam fakt, że nie uciekłeś, utrzymujesz, masz normalne kontakty i "karuzela gra" jest dla niej ważniejsze niż fakt,że "oddajesz" gdzieś pieniądze-boszzz jaka głupota

      B.

      Usuń
    3. oups- nie tu mi komentarz wskoczył-przenoszę zatem ale tego nie usunę bo nie moge się w robocie logować:(
      B.

      Usuń
    4. No nie wiem Bodo, czy Ty faktycznie stoisz z pejczem i kontrolujesz sytuację. To, że mamusia i żona Numeru 5 otrzymały rzetelne info odnośnie Kurwiatka zmienić sytuację może jedynie o tyle, że owa rozkoszna parka jeszcze bardziej się w sobie "zakocha" i scementuje swoją relację - na zasadzie 'cały świat przeciwko nam, a my wiemy, że się kochamy'.

      Ja byłem w sytuacji Ex-partnera takiego Kurwiatka (choć nie była to moja żona, spędziliśmy razem 3 lata - potem się okazało, że w hmm.. wielokącie). Po roku od rozstania z moją Ex znalazłem się mimowolnie w wielkiej sieci społecznościowej byłych partnerów tej kobiety (jeden z "suchych szwagrów" napisał do mnie maila, a potem już samo poszło, bo pojawili się następni). Wszystko pięknie grało, poza jednym - absolutna ściana, która występowała przy próbie kontaktu z jej AKTUALNYMI kochankami. Reagowali agresją, donosami do skarbówki, telefonami i sms-ami do naszych aktualnych żon/partnerek (nk i fejs czynią cuda;-/ ) - żaden nie uwierzył, z kim ma naprawdę do czynienia. Choć były niepodważalne dowody psychotycznego qrestwa, roznoszenia chorób wenerycznych, skrajnego wyrachowania i nielojalności itp. itd. - w ogóle nie chcieli na nie patrzeć! Wierzyli do końca w słodką blondyneczkę o wyglądzie anioła. Skończyło się to dla mnie ultimatum od mojej żony, która miała dość telefonów, maili i sms-ów od zranionych łosi kipiących agresją, więc wypisałem się całkiem z tego towarzystwa i dziś nie wiem nic, nawet czy ta harpia wyszła w końcu zamąż, czy nie. W każdym razie, konkludując, obecna zawierucha wokół Numeru 5 , moim skromnym zdaniem nie przyniesie dla Bodo nic pozytywnego. Pozdrawiam Piotr

      Usuń
    5. Panowie, a co teraz jest najpopularniejsze do złapania? Opryszczka, hiv, hpv, hcv? Najbardziej śmieszą mnie te jęki po pewnym czasie, ale wejdź we mnie bez gumy...chcę go poczuć! ;-)

      Kabaret. Panowie, tylko gumka i to porządna!

      Z każdą zakładać, że puszczalska inaczej można zapłacić nawet życiem...jak np mężowie panienek od Simona Mola, panie niejednokrotnie wykształcone, elokwentne i generalnie w ich mniemaniu duuuuuużo ponad chłam z ulicy.

      Usuń
    6. Oj Romek, na mięczaka zakaźnego gumka ci nie pomoże. Bo to skórne cholerstwo, które włazi w okolice łonowe. Zaraziła mnie również Helicobacter pylori - przez ślinę (bulimiczka) i jakimś niezidentyfikowanym bakteryjnym cholerstwem, które powoduje fetor z ust - walczę z tym bezskutecznie u dziesiątków lekarzy. Zwykłe weneryczne syfy pomijam - oczywiście też je od niej złapałem. Te aniołek brał tabsy i bzykał się spontanicznie bez gumy z kim popadło, wyrywali ją Panowie na stacji benzynowej Neste, na ulicy Nowy Świat w Warszawie, lubiła też skuć się alkoholem i dać dupy w klubie w jakimś kibelku. Grupowo z dwoma facetami też. A z wyglądu, udawanego zachowania i tzw. pierwszego wrażenia był to po prostu niewinny aniołek. Pozdrawiam Piotr

      Usuń
    7. Piotr ałłłaaa-na kogoś Ty trafił
      z gumką i regularnymi badaniami w "niepewnym" związku się zgodzę
      dziwią mnie panny seksiary bez zabezpieczenia- takie małe samobójstwo/zabójstwo

      Usuń
    8. no też mnie to zdziwiło... ale one uważają, że jak problem ciąży odpada, to hulaj dusza piekła nie ma. No i ten spontan się liczy, bo wszak nie ma większej podjarki jak się bzyknąć znienacka w miejscu publicznym, co nie?! Pozdrawiam Piotr

      Usuń
    9. Piotr taką to jak w Grecji ...zdjęcie w gazecie powinno się umieścic

      Usuń
    10. Tirówka wychodząc z kabiny:
      - Bywaj zdrów!
      :P

      Usuń
  20. Zbieraj informacje, gromadź i MILCZ. Nie daj się sprowokować, weź se jakąś mantrę wymyśl :) Albo wizualizację. Twoje nietypowe zachowanie, Twoja nieprzewidywalność ją zdezorientuje. A o to chodzi. Niech traci czas na zastanawianie się co kombinujesz. Wysyłaj sprzeczne sygnały i MILCZ.
    Niech moc Mistrza Yody będzie z Tobą.

    P.S. No widzisz. Mała widzi i wyciąga wnioski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ mówię tylko o ty o czym ona już wie :)))))))))))) a wie niewiele .... natnie się tym razem i to ostro a ja też sobie popracowałem dzisiaj i kilka niespodzianek jej szykuję :))))))). Może i polegnę jak wieszczy Romek ale jeśli ...... to zrobię to z hukiem i w doooobrym stylu . Sojusznik niespodziewany okopał się już i i wstrzeliwuje się w cel , drugi w UK moździerze rozstawił i też granaty już lecą ..... robi się zabawnie ..... jeśli terminy uda nam się zgrać to dobijemy gada a w zasadzie dwa gady.
      A ,że partyzantka też działa tak więc szykuje się dobry tydzień ale do środę mordeczkę na kluczyk zamykam bo obiecałem sobie ,że po dopiero relacja :))))))

      Usuń
    2. Kończyłeś szkoły u Hitchcocka?:P

      Usuń
    3. Popełniłam kiedyś u nas posta na ten temat.
      DZIAŁANIE, a nie REAGOWANIE. Wydaje się, że to samo, ale NIE! Zasadnicza różnica.
      Bodo, bądź przebiegły jak chrabąszcz, jak gajowy Marucha i Tommy Lee Jones w "Ściganym" jak mawia klasyczka :))

      Usuń
    4. Cześć, masz trochę farta z tymi "sojusznikami", to rodzi jakąś nadzieję, z drugiej strony skoro kfiatek twierdzi,że Ty też masz kochankę, to znacz, że ją masz i sądzie też będziesz miał.

      Tak czy owak do rozprawy w sądzie wszystko jest tylko gdybaniem...

      Usuń
    5. W sądzie to moja "kochanka" zeznaje razem ze swoim mężem :)) ale w śród dupowtyków PR mi robi : jestem

      - DEGENERATEM
      -ALKOHOLIKIEM
      - TYRANEM
      - DRĘCZYCIELEM
      będę dopisywał kolejne

      Usuń
    6. To, że kochanka zeznaje z mężem to przecież naturalne. Degenerat Twojego pokroju lubi przecież trójkąty!


      "Fakty temu przeczą, no przeczą....

      To nie są fakty, to zbiór pomówień!

      To niech pani udowodni, że mówię nieprawdę!"

      Zawsze podkreślam, że w takich sytuacjach coś takiego jak prawda NIE ISTNIEJE. Każdy ma swoją prawdę, kończy się miłość, zaczyna podział majątku :-(

      Usuń
  21. Kochanka od 10 lat? Wg wersji jnm (od zawsze i ze wszystkimi) mogę się załapać. A co mi tam? :P
    Boshe... mówiłam, że oni FSZYSCY z jednej uszkodzonej foremki ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Twoja córa mnie rozbroiła. Prawdziwa księżniczka :))

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale z tym pejczem to mu twarzowo nawet, prawda Moja Duszko? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem wprost: WRESZCIE!!!!

      Usuń
    2. pejcze mam dwa :))) skurzane plecione z madziarskiej puszty przewiezione :)) do walki one ale cóż szkodzi kurwiszona od czasu do czasu po zadzie końcówką pomacać :)) a jak się rozpędzę to i koledze porządek zrobię :)
      Może i cynicznie , może i powoli ale dopnę swego......

      "Chociaż bym kroczył ciemną doliną ,
      zła się nie ulęknę ,
      bo w tej dolinie ,
      ja największym jestem skurwysynem "

      Usuń
    3. Bluźnisz, kochany. I bardzo się mylisz.
      Stoisz tuż za mną. I nie wpuszczę Cię, NEVER EVER :P

      Dobranoc, za 3 godziny wstaję. Feministka i kobieta pracująca.

      Usuń
  24. Mam nadzieję, że już Ci ciut lepiej na duszy, Bodo. Śpij snem SPRAWIEDLIWEGO ;) Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  25. Wiele rad już tu padło i w większości, jak na mój rozum, dobrych. Dziecko niestety na te pierwsze kręgi dantejskiego piekła musisz wprowadzić, bo jak nie, to ona to zrobi. Ciężka sprawa, sam córki od tego wszystkiego nie obronisz, ale możesz jej pokazać jak się samej bronić. Bo jak nie będzie mieć karabinu na tym polu walki, to może się to źle skończyć.

    Ale ja głównie chciałem o czymś innym. Romek pytał o pomysły. Wpadły mi w głowę dwa. Strzelam na ślepo i chętnie usłyszę ich krytykę, więc don't kręp yourself ludziska:

    1. Dziadkowie i kto tam jeszcze od Ciebie może występują o kontakty z dzieckiem (KRiO Art. 113 6). Nawet jak wyszarpią 1 dzień w miesiącu, to zawsze będzie dodatkowy dzień.

    2. Jeśli to co zebrałeś nie przekona sądu do zmiany zdania o możliwościach opiekuńczych Kfiatka, to może wykorzystać to i wystąpić o kuratora? Chodzi o kogoś, kto mógłby się przyglądać z boku i widzieć skutki "wychowawcze" Kfiatka. Zawsze to mocny dowód w sądzie opiekuńczym i szybciej można reagować, no i smycz dla Kfiatka na jej szkodzenie dziecku.
    Nie wiem jak to jest dokładnie, kurator chyba najbliżej tu pasuje, choć lepszy byłby psycholog, czy ktoś kto mógłby kontrolować wpływ na wychowywanie córki i reagować.

    Powodzenia na froncie... a i przy Blitzkriegu nie zapomnij o wsparciu lotniczym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten człowiek mi się podoba.
      Ach. Gdybyż tu padało więcej takich porad dla Boda zamiast tych akademickich dyskusji i sparingu ...

      Usuń
    2. No to ja rozwalę tę porady (taki już jestem) ;-)

      Dziadkowie owszem mogą wystąpić o opiekę ale u Bodo nie spodziewam się problemów z ilością czasu jaki ma spędzać z córką tylko raczej z możliwością kontaktu "w ogóle" jak to się wszystko skończy. Dodatkowy dzień zostanie dodatkowym dniem "na papierze".

      Kurator bazując na opinii cudownej instytucji pod tytułem RDOK odpada. Dla przypomnienia tym co zapomnieli RDOK: I Kfiat i Bodo są cudownymi rodzicami, z tym że kfiat jest kobietą a wiadomo, że ta bardziej się nadaje do sprawowania opieki nad dziewczynką - tak to mniej więcej brzmiało.

      Ja tylko dodam, że w przypadku chłopców RDOK niestety nie pisze w opiniach, że tata bardziej się nadaje ;-)

      Romek

      Usuń
    3. I o to chodzi, aby pomysły poddać próbie krytyki, a przez to odsiać te mniej sensowne.

      Mnie chodziło o powołanie kuratora na podstawie uzasadnionych podejrzeń, że Kfiatek może wyrządzać krzywdę dziecku swoim zachowaniem (i tutaj słychać stos papieru opisującego dowody zebrane przez Bodo, który jest kładziony na stół). Nie wiem, czy to jest formalnie możliwy powód do powołania kuratora. A może nie kuratora, tylko kogoś innego?
      Czyli ten sam pomysł, ale z innej mańki podchodząc - czy jest możliwe, aby ktoś jeszcze patrzył Kfiatkowi na ręce? Psycholog dziecięcy? Psycholog, czy pedagog w szkole? Zawsze by to był dowód w sądzie i fachowa(?) opinia o ewentualnej krzywdzie dziecka.

      Dodatkowe dni "na papierze", ale zawsze to dni, które potem można egzekwować.
      Hm... a jak blokowanie kontaktu z rodzicem odbierają dzieci? Przecież one wiedzą, że dziś ma przyjść do nich tata/mama, a nie jest dopuszczany do kontaktu. Zakładam, że dziecko ma kontakt telefoniczny i kłamstwa o tym, że rodzic nie przyjechał na spotkanie nie przejdą.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    4. http://www.serwisprawa.pl/porady_prawne,28,155,ustanowienie-kuratora-dla-maloletniego-dziecka

      Usuń
    5. Przejrzałem ten artykuł przed napisaniem komentarza. Dzięki niemu w ogóle podsunąłem ten pomysł, bo nie byłem pewien czy - choć teoretycznie - to jest do zrobienia. Ciągle mnie jednak zastanawia, czy ten kurator to nie pole minowe. Bo jak coś pójdzie nie tak, to może się stać tak jak tam piszą:
      "W przypadku gdy dobro małoletniego jest zagrożone, sąd może zarządzić o umieszczeniu małoletniego w rodzinie zastępczej albo w placówce opiekuńczo-wychowawczej."
      ... a to już nie jest fajne.

      W każdym razie - dzięki za dodanie linka (gdzieś mi się wcześniej stracił). Pomoże spojrzeć na sprawę od bardziej prawnej strony.

      Usuń
    6. Sławek ...kontaktu z dzieckiem nie zablokuje mi bo w tym momencie poszła by na wojnę która gwarantuję ,że nie skończyła by się dla niej dobrze.
      Bie straszę , stwierdzam fakt. Jeden sygnał , że próbuje i problem będzie rozwiążany.
      Dziecko ma telefon który ja opłacam więc nie widzę problemu z kontaktem.
      Z pedagogiem szkolnym jestem w stałym kontakcie .

      Usuń
  26. Bodo - kiedy Cię czytam to mam wrażenie, że to nie Twoje życie tylko jakąś fikcje literacką uprawiasz.
    To nie mozliwe -1 kochanek, bo sie zakochała, bo cierpiała w małżeństwie, bo była samotna, ale nr nr 5....Ty może wnioskuj o opinię sądowo-psychiatryczną powstałą w warunkach 6 tygodniowej obserwacji, Z tego co piszesz brałeś skub z normalną, zagubiona dziewczyną a tu ona ma bujniejsze życie erotyczne niż Marta Mostowiak.Taka zmiana nie jest możliwa. Może ona ma guza w płatach czołowych????
    Co do alimentów - możesz się zobowiązać pisemnie jakie wydatki małej ty pokrywasz (ubrania, szkoła, obozy) i alimenty będą mniejsze.
    AGA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AGA - uwierz ,że fikcji w tym nie ma . Choć gewarantuję ,że Kfiat zawsze powie ,że to tylko jej koledzy :)))) . Gdybym nie miał nagrań audio , maili , zdjęć , i nagrań wideo to sam miałbym problem z uwierzeniem w takie scenariusze .
      Ryczę ze śmiechu patzrząc jak podjeżdżają do hotelu razem i najpierw sprewdzają wszystkie zaparkowane samochody patrząc czy ktoś z kamerą nie siedzi :)) . Biedny człowiek siedzący w aucie o numerach rejestracyjnych z miasta Numeru 5 został z tego auta wyciągnięty i poinformowany : "Proszę pozdrowić moją żonę " ............. .
      Guza ??? przy tej intensywności bardziej obawiam się jakiegoś syfa .......
      A z kim brałem ślub ?? No cóż ...... myślę ,że tak jak ja natnie się na nią każdy z jej kolejnych dupowtyków . Kwestia czasu .
      Ściera jest ścierą ... a mnie pozostanie tylko dopilnować ,żeby w pewnym momencie ściągnąć z niej politurkę i pokazać jak jest naprawdę . Cikawe kto ją wtedy będzie chciał ...

      Usuń
  27. PS. Ciekawe czy Kfiatuszek wie dlaczego się zakochuje?
    AGA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prawdę wierzysz, że kfiat ma umiejętność kochania kogokolwiek poza sobą? Bo ja wątpliwości nie mam żadnych.

      czarodziejka

      Usuń
    2. Kfiat ZDOBYWA ! . Pamiętaj ..."Jestem jak Korba z Lejdis " . O jakiem miłości Ty mówisz , potrzeba posiadania faceta do obsługi i sfokusowanie na portki .

      Usuń
    3. Otóż to, Kfiat zdobywa!!! Zaliczanie mężczyzn jest dla niej formą władzy po to żeby, jak sam piszesz, miał ją kto obsługiwać. Zaliczanie facetów ją też dowartościowuje czyli można założyć, że jej poczucie wartości szoruje po podłodze, ale tym problemem to raczej niech psycholog się babrze. :) Jak dla mnie kfiat ma osobowość socjopatyczną, taka damska wersja seksoholika, zresztą możesz sobie Bodo wyguglować i zerknąć na wywiad z Długołęcką pt. "Seksoholicy i zwykli łajdacy" w WO, kto wie czy w przyszłości przyszłości ta wiedza nie okaże się użyteczna, czego nie życzę, ale jak to się mówi, przezorny zawsze ubezpieczony.

      czarodziejka

      Usuń
  28. I tam. Korba miała jakieś uczucia, mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  29. Korba miała - już tu kiedyś o tym było-pytanie tylko czy jakby już zdobyła Erwina to by go nie puściła kantem

    OdpowiedzUsuń
  30. Bodo a rozmawiałeś z córką o seksie? Chodzi mi o delikatne uświadomienie - to mała panienka, a matka jej raczej nie uświadomiła jak należy. Nie zrozum mnie źle - ja mam, kurwa, przed oczami tego dzieciaka i kurwiącą się mamusię. Raz ten - raz inny. Kto myśli, że dziecko tego ne widzi - ten jest w błędzie.
    Czy rozmawiałeś z nią na "te" tematy? Oczywiście w sposób dostosowany do wieku? Żeby się nie musiała dowiadywać ze szkolnych kibli.

    Druga rzecz - nawet ważniejsza - czt Twoja córka Ci ufa na tyle, zeby z Tobą o tym rozmawiać. Jak sie Wasza więź ma. Bo dzięki takiej pogadance, to ją możesz naprowadzić na pewne higieniczne sprawy - również dotyczące mieszkania...z tym z kim mieszka. Bo taka prawda. Miesiączkuje już? Mozesz z nią o różnistych chorobach pogadać, o zasadach higieny - nie tylko w domu, ale i w szkole, u koleżanki w domu, etc.

    Chodzi mi o ładny obraz miłości i seksu - do przekazania młodej panience. Bo zły - to ona juz tam ma, a czego nie kumała to znalazła w necie. Teraz trzeba jej parę rzeczy WYTŁUMACZYĆ. Czy ona ma kogoś takiego? Z dorosłych? Czy ktoś jej jej przyjacielem i przewodnikiem po tym burdelu?

    Z takiej więzi zbudowanej z dzieckiem może wyjść masa pozytywów. Bo wytłumaczysz jej również "zły dotyk". Wie? Zna? Matka jej dostarcza plejadę gnojów - a wiemy, że źli faceci też chodzą po świecie. Nie tylko same chlipiące i pokrzywdzone przez złe baby żuczki. Ona dorasta na młodą pannicę. Pewnie śliczną i inteligentną. Ty się na tym, kurwa, skup, a nie na kurwiszonie. Tu skanalizuj energię. W budowaniu więzi. Bo ona zaraz będzie dorosła - i tyle ją będziecie widzieli. I Ty, i kurwiszon (chociaż jej to by pewnie było na rękę, jakby mała się wyprowadzila do jakiegoś gacha).

    Bo te dziewczyny - z domów DDD - Twoja córa właśnie z takiego domu się wywodzi - często gęsto wpadają w ramiona pierwszego lepszego debila, który zaakceptuje ją bezgranicznie (przynajmniej na początku, albo do momentu dobrania się do majtek). Masa takich skurwieli bez skrupułów chodzi po świecie - a młoda panna chcąca dać dyla z chaty - jest łakomym kąskiem. Ty na kurwiszona lej ciepłym moczem - RZECZYWIŚCIE pomyśl o tym gdzie chcesz żeby Twoja córka (celowo nie piszę Wasza) była za 5-10 lat. Czy z brzuchem u popijającego kibola, czy może żeby myślała o studiach i stypendium za granicą.

    Żeby pokazać jej te drogi - MUSISZ nawiązać z nią przyjacielską więź. Opartą na zaufaniu i pokazywaniu rzeczy. Pozawalaj jej osądzać - nie osądzaj sam - ona sama jest juz wystarczająco mądra i nawet jeśli matka nadprała jej mózg - to Ty opowieściami, książkami, wycieczkami i czasem efektywnie wspólnie spędzanym - możesz jej pomóc nie spieprzyć sobie życia. To jest Twój target Bodo. Bo kurwiszon pójdzie do kurwistanu - a dziecko się zmarnuje.

    Życzę Ci mądrości. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmawiam steniu i o sexie i o fizjologi . Nie miesiączkuje jeszcze ale lada dzień to się zdarzy . Mówimy o wszystkim o płci o odmiennościach.
      Więź mam dobrą i rozmawiamy o wszystkim , póki co przychodzi się zwierza ze wszystkiego . No chyba ,że mamusia zakaże to wtedy 50 % a 50 dostaję z opóźnieniem . Daję radę póki co i dam dalejchociaż łatwo nie jest .

      Usuń
    2. Bodo chłopie, Ty JUŻ WYGRAŁEŚ :)
      Nie odpuszczaj a będziesz fajnym dziadkiem kiedyś :)
      Nie każdy ma okazję.

      Usuń
    3. Jakim dziadkiem ???? ja jeszcze zamierzam pożyć ;)) a może i się rozmnożyć :)

      Usuń
    4. Mężczyźni...
      Napisz im takie głębokie, budujące rzeczy, a On tylko "dziadkiem" zobaczył :P

      A widziałeś "kiedyś". Bo wiesz, Bodo, JEDNAK kiedyś dziadkiem będziesz :)

      Usuń
    5. Wściekła czy Wyjąca ??? ..ta Walkiria ??? :)

      Usuń
    6. No wiesz...
      Przecież oczywiste, że Brunhilda.
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Walkiria_(opera)

      Usuń
    7. Ja tam bardziej z drużyną Odyna kojarzę :)) ale starszy jestem to mogę ;)

      Usuń
    8. Dobrze kojarzysz, ja też z tej drużyny.
      Niepokorna.

      Usuń
  31. Walka o dzieciaka w sądzie - to nie to samo. Bo jak już będzie dorosła (a to lada moment) - to SAMA sobie będzie dobierać towarzystwo dorosłych. I kogo chce, żeby uczestniczył w jej dorosłym życiu.

    Tym bardziej, że jeśli (nie daj Boginii) spełnią sie czarne wizje Romka o stronniczym wyroku sądu - to leżysz i kwiczysz. A przyjacielska więź pozostanie. O to mi chodzi.

    OdpowiedzUsuń