niedziela, 26 sierpnia 2012

Kogo szukałem.....



Urodziłem się chyba z jakąś wadą genetyczną . Ta wada to uczciwość , która gdzieś się tam we mnie kołacze. Dziwne to wszystko i pokręcone bo w całej swej niedoskonałości strefę uczuć mam czystą i nieskażoną. Przez lata odgradzałem ją murem od brutalności tego świata i taka naiwna i prosta w swej formie przetrwała do dzisiaj . Może jakiś infantylizm ze mnie wychodzi ale cały czas wierzę ,że jeśli się kogoś kocha to tak całym sobą i na zawsze . Kocha się doceniając zalety i tolerując wady.
Ciesząc się pięknem życia przez lata zacząłem tęsknić za kimś , kto przez to życie będzie szedł razem ze mną . I wydawało mi się , że znalazłem .Wydawało mi się ,że znalazłem taką osobę jakiej szukałem .
Nie zmanierowaną , miłą ,ciepłą , pracowitą z ambicjami , atrakcyjną fizycznie i przy tym wszystkim jak mi się wydawało darzącą mnie takim samym uczuciem jak ja ją .
Każdy czegoś szuka, i szukając przyciąga do siebie różnych ludzi napisałem Romkowi a Af. napisała to mnie. I tu się rodzi pytanie czego szukamy a czego może czego jakich cech  ja szukałem   .....
- zmysł wzroku działa pierwszy więc : Zadbana
- instynkt samozachowawczy włącza  się jako drugi a więc - Szczera
- rozsądek podpowiada - ma być równorzędnym partnerem
- poczucie bezpieczeństwa - wierna
- ciepła i czuła
Hierarchię tych wartości każdy ma inną i każdy inną cechę jako pierwszą  dopasowuje do wzorca który utrwalił się nam w głowach przez lata kiedy obserwowaliśmy małżeństwa naszych rodziców , wzorca zmodyfikowanego przez nasze tęsknoty a i  niedostatki .
Ja szukałem takich cech i może faktycznie ślepy byłem nie widząc pewnych sygnałów , może faktycznie zabrakło mi zimnej kalkulacji i oceny sytuacji , może i byłem na endorfinowym haju ale inaczej nie potrafię .Dałem się oszukać ? tak ... nie wiem jeszcze kiedy ...czy było to na samym początku czu po dwóch czu po trzech latach  to chyba pozostanie tajemnicą Kfiatuszka , choć przecież jeszcze niedawno mówiła do swojej koleżanki "kocham tego drania" dając jednocześnie dupy na boku . Pojemne ma serce ...........

 A wy jakich cech szukacie, szukaliście u swojego partnera ,   co takiego musiał by sobą reprezentować żebyście z czystym sumieniem mogli powiedzieć to Ta/Ten ! jest taki jakiego chcę, potrzebuję i jeśli będzie miał te cechy to nigdy go nie opuszczę . Jakich?

337 komentarzy:

  1. W umysłach drogich pań nie ma żadnej sprzeczności między kochaniem jednego a "dawaniem dupy" drugiemu. Ty zwyczajnie zaspokajałeś pewną część potrzeb kobiety a ktoś inny pozostałą. Proste jak drut, wiem że ciężko się z tym pogodzić, ale to niestety tak działa. Najlepsze jest to, że jak wypomnisz pani taki układ to usłyszysz, że jesteś cham ;-)

    Temat znam z autopsji - próbowano mnie ustawić po drugiej stronie barykady i zastanawiałem się jak osobowość takiej kobiety nie rozpada się na kawałki. Otóż nie! Jakbyś był na tyle doskonały, żeby zaspokoić wszelkie potrzeby pani to ona nie musiałaby szukać atrakcji na boku. To Twoja wina mój drogi...

    I jeszcze jedno pytanie do panów w takich relacjach, będących "w prawie". Ile czasu musieliście obyć się bez seksu, bo pani była chora, zmęczona, miała nadżerki itp. Pytam z ciekawości...

    Pozdrawiam
    Kaleka emocjonalny

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja szukałam bezwarunkowości i rycerzyka na białym koniku, ihaha!!
    Teraz już nie szukam. Teraz jestem w fazie zgłębiania swoich deficytów, uczciwych spojrzeń w lustro, rozliczeń ze sobą, samodoskonalenia. Wielce pasjonujące zajęcie. A co się jeszcze zdarzy, nie wiadomo. Może jako osoba mądrzejsza i dojrzalsza przyciągnę swoją dobrą energią mądrzejszego i ciekawszego osobnika? Kto wie, kto wie?
    Bycie bez partnera potrafi być fantastyczne, jeśli sobie je sami takim stworzymy. Tak jak w tej piosence, z dedykacją dla Romka ;)
    http://www.youtube.com/watch?v=grLRuoS7fsE

    OdpowiedzUsuń
  3. Maryś - w tamtym wątku Ci odpisałam o kupczeniu sexem.
    Ja nigdy nie szukałam.
    W ex uwiodła mnie atrakcyjność fizyczna i klasyczny efekt hallo - przypisałam mu same dobre cechy. A słuchając tego co mówi dałam się na brać.
    Teraz w moim najbardziej cenię jego wiedzę, oczytanie i życiową mądrość. Jego otwarty na argumenty, analityczno-logiczny umysł. Jego otwartość, gotowość do negocjacji. Lubię jego pracowitość i czarne poczucie humoru. Podoba mi się okropnie. I pewnie jeszcze kilka cech by się znalazło. Ale najbardziej w nim lubię to, że jest taki jak ja :) tzn. on opisuje mnie dokładnie tymi samymi cechami.
    więc może przeciwieństwa się przyciągają, ale podobieństwom chyba łatwiej budować coś trwałego.
    AGA

    OdpowiedzUsuń
  4. Będąc nastolatką szukałam miłości romantycznej, jedynej i do grobowej deski( w stylu cały świat jest nasz, wszystko możemy)
    Będąc dorosłą kobietą szukałam miłości odpowiedzialnej, takiej rodzinnej, wielkiej, bezpiecznej, trwałej( w stylu, ciasto, schabowy, dzieci, akceptacja jego rosnącego brzucha w imię poczucia bezpieczeństwa - normalnie jak sobie przypomnę to tylko walnąć w ten mój piękny łeb)
    Teraz nie szukam miłości (chyba nie wiem czego od niej oczekuję i boję się ponownie poparzyć) wolę zauroczenia i ciekawe relacje, realizowanie marzeń, interesujące znajomości, swój rozwój.
    Sierpniowa kobieta

    OdpowiedzUsuń
  5. No dobrze, to skoro sypiemy linkami z youtube, to tu chciałbym przypomnieć coś, co prócz prozy życia pokazuje też jak różni się postrzeganie świata przez osoby będące w dwóch skrajnie różnych sytuacjach życiowych ;-)

    http://youtu.be/Pl48SJXcWtc

    Pozdrawiam

    PS: Jednak dziewczynki do grzeczne są już od przedszkola. Ktoś poprosił to wszystkie jedna w drugą grzecznie odpowiedziały ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Heh, pod Warszawą jest miejscowość Zakręt. Zawsze jak tamtędy przejeżdżam, to sobie nucę ;)
    P.S. Romek, byłeś pierwszą dziewczynką :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zgadzam się. Ja nie odpowiedziałem grzecznie podnosząc palec do góry, tylko niepytany wywaliłem wszystko prosto z mostu...

    A tego sobie słuchałem kiedyś codziennie wieczorem jak siedziałem po ciemku na krześle kilka godzin patrząc na pusty pokoik dziecięcy a w głowie kołatała się jedna myśl...

    "Tu mieszkał mój syn..., tu mieszkał mój syn."

    http://youtu.be/6AGMDrU8fNE

    Ostatnio szkrab mnie poprawił...Tato, ja nadal tu mieszkam, tylko rzadziej ;-)

    Pozdrawiam

    PS: Zakręt znam doskonale, zresztą jak ktoś przejechał ponad milion kilometrów samochodem to trudno nie znać jakiegoś miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  8. No dopsz - zgodziła się grzeczna dziewczynka poprawiając plisy na kraciastej spódniczce.
    P.S. Podpuściłeś Bodo do walnięcia piąchą i pod poprzednim wątkiem aż się tynk ze ścian osypał....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maryś - nikt mnie nie podpuścił ale nie zniosę takie szufladkowania . Jeśli ktoś trafił na gównozjada w związku to nie znaczy że mam potulnie pozwolić się do tej zagrody zapędzić.

      Usuń
    2. Maryś, z tym tynkiem to przesadziłaś. Rozumiem,że jako kobieta masz inną definicję "rozpierduchy" niż ja ale nazwanie tego w tak obrazowy sposób było sporym nadużyciem. Osobowość Bodo zwyczajnie rozpada się, bo widzi jak na jego oczach umiera coś w co wierzył od dziecka. W dodatku on nie jest widzem tylko uczestnikiem tych wydarzeń. Zawsze podkreślam, że ludzie, którzy tu wypowiadają się często niewiele przeżyli w życiu i stąd ich ufność, wiara i odrzucenie dla ciemnej strony mocy. Tak naprawdę to zazdroszczę im bo wolałbym do końca pozostać po tamtej stronie.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Osobowość Bodo nie rozpada się tylko uległa fragmentacji. Lada moment proces się odwróci i w klastrach będzie porządeczek.

      Romek, mam pytanie. Dlaczego tak strasznie generalizujesz? Obrażanie WSZYSTKICH kobiet to rodzaj prowokacji, czy autoterapii? Zapewniam Cię, że mam powody do bycia żeńską szowinistką, ale mam też niejasne przeczucie (i kilka przykładów) na to, że w NIE WSZYSTKICH umysłach drogich panów nie ma żadnej sprzeczności między kochaniem jednej a "braniem dupy" innej/innych.

      Usuń
  9. Bodo, zgoda. Mam tylko mały problem - 3/4 tego co pisze Aga po prostu nie kumam. Za tempa jezdem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Romek, a może niektórzy sporo przeżyli i postanowili jednak nie dać się goryczy. Pobyli jakiś czas w kazamatach, zrobili parę testów na szczurach i postanowili jednak wygrzebać się z mułu do słońca.
    Ciemna strona mocy powiadasz. Ja to widzę jako etap jedynie. Siła tak naprawdę polega na tym, żeby się tej ciemnej stronie nie dać wessać, mimo plugawości świata. Chyba jestem jakąś Donną Kichotką.

    A co do rozpierduch, to owszem, strasznie się płoszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poniżej odniosłem się do tego co napisałaś teraz. Możemy się umówić,że antycypowałem? ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Aga pisze bardzo zdroworozsądkowo a fakt, że jest kobietą podnosi tylko ciśnienie bo to...nie wypada. Tak naprawdę sporym problemem większość z nas jest tak zwane "myślenie życzeniowe". Widzimy świat tak chcielibyśmy go widzieć a nie takim jakim on jest w rzeczywistości. Ja rozumiem, że przejście przez tę granicę może spowodować załamanie a nawet kompletny rozpad osobowości, alkoholizm, często samobójstwo, ale jak ktoś już przebrnie przez to i spojrzy z dystansu to odnajdzie i siebie i radość życia w tym piekiełku.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdroworozsądkowo !? Nieskrępowany sex ogranicza tylko kontrakt ?? A co z wiernością uczciwością , lojalnością !? Każdy z nas tworzy sobie świat w jakim żyje i jak chcesz żyć w syfie to żyj ja mam zamiar zbudować sobie normalny świat i otoczyć się normalnymi ludźmi .

      Usuń
    2. Czasem również patrzymy na świat przez czarne okulary, nie tylko przez różowe. Pomijając stany chorobowe - z jakiegoś powodu tego potrzebujemy. I ten powód może być taki sam - poczucie bezpieczeństwa. Jedni nie dopuszczają do siebie zła i zaprzeczają mu, inni nie dopuszczają do siebie dobra i zaprzeczają mu. Zamykają się w cynicznej, kolczastej skorupie, budują wokół siebie niezdobyte zamki. Racjonalizują sobie ten swój dystans w dowolny sposób, byle tylko nie doszło do świadomości pełne znaczenie faktu, że w czarnym czarnym, zamku otoczonym czarną czarną fosą, w czarnym czarnym pokoju za czarnymi pancernymi drzwiami kuli się w łóżku mały różowy człowieczek, który desperacko nie chce zostać znów zraniony.

      Usuń
  12. Cholera a już miałem nadzieję, że pójdziemy razem na wódkę...

    OdpowiedzUsuń
  13. No cóż. Ja rozumiem, że kontraktów powinno się dotrzymywać. Rodzaje kontraktów bywają różne - od absolutnej wierności po otwarte związki . Może biedny Kfiatuszek nie zdawał sobie sprawy, że jej natura nie jest monogamiczna? ( robię się złośliwa).

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja obecną chwilę postrzegam jako etap w życiu, raczej cieszę się każdym dniem niż umartwiam nad podłością ludzi, życiem w Matrixe. Czasami medytuję, czasami szaleję na nartach, czasami piekę szyneczkę, czasami przed ....płaczę jak bóbr, a czasami śmieję się z głupot jak przedszkolak. Mam rózne plany i obiecałam sobie na do 40 urodzin zwiedzić całą Europę, jeszcze parę lat mam na to ale jaka radocha z planów :))))
    Sierpniowa kobieta

    OdpowiedzUsuń
  15. I brawo dla kolejnej pani za bardzo trafne określenie instytucji ślubu. Panowie czytać! Ja co prawda wolę określenie umowa cywilnoprawna (zresztą bardzo niekorzystna dla faceta prawie w każdej postaci) ale to nie zmienia faktu, że głównym celem tej umowy jest zarzucenie na drugą stronę homonta, oraz obłożenie ewentualnego zerwania kontraktu karami umownymi w postaci np pozbawienia możliwości widzenia dziecka na co dzień, wysoką rentą (czytaj alimenty), pozbawieniem połowy majątku, dochodów itp. W takiej sytuacji kompletnie mnie już nie dziwi, że z chwilą ślubu nikomu już nie opłaci się dbać o drugą stronę. Po co? Pała wisi w powietrzu w razie czego ;-)

    Później dochodzi proza życia, kilka ciosów, niewłaściwych odzywek, spirala nienawiści rośnie i nie ma siły. Musi znaleźć ujście.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "homonta"?
      a cóż to takiego?

      Usuń
    2. "Homonto" to unowocześniona wersja chomąta. Nie słyszałeś/słyszałaś?

      Usuń
    3. Oczywista pomyłka. Zawsze sprawdzam to pieprzone chomąto przed wysłaniem posta a tym razem zapomniałem. Wiem. Ta pomyłka dyskredytuje wszystko co do tej pory napisałem. Cóż zrobić? Takie życie...

      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Mam dwa :)) Romek .... może jedno dam Ci w prezencie ??? i rzypominać o pisowni będzie i jak znajdziesz nową partnerkę to będzie jak znalazł ;)??

      Usuń
  16. Mała popraweczka Romku. Dla kobiet ta umowa też bywa niekorzystna. Znam takie przypadki. A alimenty na dzieci panowie potrafią traktować jak jakąś karę. Najchętniej by niektórzy w ogóle nie płacili, bo im sie wydaje, że kupujemy za to norki i perfumy. Tymczasem często alimenty nie wystarczają nawet na tydzień utrzymania dziecka. Nie wspomnę już o ich egzekwowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bywa i tak, ale nie zmienia to postaci rzeczy iż to 97% facetów jest zobowiązanych do płacenia daniny w tym kraju. Nawet jak jej nie płacą to szans na normalne życie raczej już nie mają, bo dług rośnie a komornik tylko czeka, żeby swoje 15% przytulić...

    Jak widzisz stosunek 3/100 to trochę za mało, aby mówić, że umowa jest równie niekorzystna dla każdej ze stron.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Daniny? Utrzymanie dzieci to danina? Ejże. Zaraz się rozpłaczę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dodam coś jeszcze, bo przyznam, że się wzburzyłam nieco. Otóż ponoć po rozwodach to głównie kobietom obniża się standard życia. Nie zawsze dlatego, że są mniej operatywne. Często dzieje się tak dlatego, że po związku z przemocowcem, zostawiają wszystko, biorą tobołek, dzieci pod pachę i spieprzają jak najdalej, byle mieć tylko święty spokój. I latami potem odbudowują cegiełkę po cegiełce. Znam całe multum takich przypadków. Mogę sypać przykładami jak z rękawa. Nie wszystkie babki to cwane gapy, które latami się memłają po sądach, żeby jeszcze coś wyrwać. A przedstawiasz taki obraz, jakby same biedne pokrzywdzone chłopiny były, jeszcze im sądy zycie alimentami utrudniają. No podłość, Panie, w biały dzień!

    OdpowiedzUsuń
  20. Czemu? W normalnych relacjach ojciec utrzymuje rodzinę, pracuje, przynosi zasoby do domu, dzieli się z radością z bliskimi a w zamian za to dostaje możliwość popatrzenia wieczorem jak dziecko zasypia, zrobienia mu śniadanka, zaprowadzenie do szkoły, pójścia na sanki, zjedzenia codziennej kolacji, pobawienia się wieczorem kolejką lub samochodzikami. Co dostaje ojciec w zamian za swoje zasoby, kiedy dziecko jest już przypisane do jego właścicielki? Możliwość widzenia raz na tydzień.

    Ja dziękuję Bogu za przebudzenie mojej Ex i jestem jej wdzięczny za to, że nie robi sęków tylko w każdy weekend jestem z dziećmi. Inni nie mają takiego luksusu...sądzisz, że to jest normalne iż facet, który żyje dziećmi, kocha, chce je wychowywać zostaje zmieniony w bankomat?

    OdpowiedzUsuń
  21. A ilu jest takich, którzy nie dają sobie rady z obciążeniem psychicznym i finansowym i wybierają cierpienie na Gibraltarze na przykład dając jednocześnie pani prawo do krzyku w niebo głosy jak to kanalia dzieci zostawiła?

    Wiesz jak ja się czułem chwilami w sądzie? Naprawdę w pełni rozumiem facetów, którzy nie mają ochoty się upokarzać i dają w długą.

    OdpowiedzUsuń
  22. Sądzę, że normalnością jest wspólne wychowywanie dziecka po rozwodzie i wspólne łożenie na to dziecko.
    Weź Romek pod uwagę, że jako kobieta mam inne doświadczenia. A mianowicie takie, że widzę tłumy migających się facetów, nie tylko od płacenia, ale od widzeń z własnymi dziećmi. Po rozwodach wielu rezygnuje z rodzicielstwa, rozwodzi się z babą i z dziećmi. Nie trzeba im niczego ograniczać - sami rezygnują. A jeśli nie mają ochoty nic zrobić dla dzieci, czyli jak to w nowym orzecznictwie rodzinnym stoi napisane - stanowić na rzecz dzieci czynności niematerialnych , to niech przynajmniej dzieciak sobie podręczniki kupi, albo nowe buty. Bo matka nie wydoli sama na wszystko, mając ciężar podwójny, niż w małzeństwie.
    A płaci się na dzieci. To nie jest zapłata za widzenie się z nimi. To jest łożenie na nie, aby miały co jeść itd. Żadna łaska. Spłodziłeś - utrzymuj.

    OdpowiedzUsuń
  23. Niektórzy faceci Romku traktują opiekę nad własnym dzieckiem nie jako coś oczywistego, a nawet pewien przywilej i radość, lecz jak ponury obowiązek, z którego po rozwodzie można się wymigać.
    To jest ta druga strona medalu. Jeśli jesteś tak trzeźwy w ocenach, jak chcesz uchodzić, to pochyl się nad tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romek i tu się zgodzę - pod nosem mam przykład że facet, kilka lat żył z zona pod jednym dachem jak pies z kotem czekając z rozwodem aż dzieci uzyskają pełnoletność, aby tylko nie płacić. Po czym swoimi wybrykami i robieniem na złość w mieszkaniu zmusił w sumie żonę to zaciągnięcia sporego kredytu aby go spłacić i dopiero się wyprowadził z mieszkania, o dzieciach nie myślał zupełnie :(
      Przykładów postawy innej niż Twoja i Bodo na prawdę jest wiele

      Matuzalem

      Usuń
  24. A mogłabyś spróbować odwrócić sytuację? Nie wiem czy masz dzieci więc może nie będzie łatwo...

    Wyobraź sobie, że oddajesz na przykład połowę dochodów (KRiO wspaniałomyślnie mówi o 60%) a widzisz dziecko raz na tydzień w sobotę. Też byś mówiła, że pieniądze są na dziecko? Owszem są, ale Ty w takiej sytuacji nie jesteś rodzicem tylko BANKOMATEM.

    A jak podle muszą się czuć ojcowie, którzy utrzymują dziecko a wszelkie apanaże z kontaktu z ich potomkiem zbiera obcy facet bo mamusia akurat postanowiła sobie "ułożyć życie".

    Dla mnie to jest niepojęte jak można nie rozumieć ogromu krzywdy, który spotyka takich facetów.

    OdpowiedzUsuń
  25. Mam dzieci. I rozumiem ogrom krzywdy. I uważam, że to, co opisujesz jest wyjątkowo obrzydliwym zjawiskiem.
    Ale ja pisałam o tych, którzy mają w dupie własne dzieci, Romku. I o tym, że kobiety też są traktowane podle. Po prostu trafiamy na drani obojga płci. Zauważ to, proszę.
    Tacy jak Ty i Bodo są w mniejszości.

    OdpowiedzUsuń
  26. Już pisałem, są ludzie którzy nie chcą mieć nic wspólnego ze swoimi dziećmi po rozwodzie ale pomijając patologię są to przypadki naprawdę wyjątkowe w dzisiejszych czasach. Świadomość mężczyzn rośnie z roku na rok (czego niestety nie da się powiedzieć o kobietach) i to już nie są lata 60te, gdzie facet stał pod budką z piwem a jego ex żona w pomocy społecznej po zasiłek. Zresztą takie przypadki najzwyklej w świecie trzeba podłączyć pod patologię.

    Naprawdę nie zrozumie żadna kobieta jak cholernie upokarzany jest facet w polskim sądzie, gdzie musi niemal udowadniać, że nie jest wielbłądem aby wyjść z tego bez totalnej demolki i wewnętrznej i finansowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu się zgodzę w 100 % . Idziesz do sądu ze swoim bólem a potem musisz udowadniać ,że nie popełniłeś przestępstwa . Chcesz widywać się ze swoim dzieckiem, brać udział w jego życiu i wychowaniu to musisz prosić o łaskę bo "dla dobra dziecka" odbiorą i Tobie i dziecku to co najcenniejsze .,,

      Usuń
    2. Bodo ale również istnieją przypadki odwrotne, stłamszone w domu kobitki, nie cwane gapy, które w sądach nie są w stanie sobie poradzić (nawet nie mają na adwokata) i elokwentny, inteligentny mąż z dobrze opłaconą papuga są w stanie dobić kobitkę i pościć ją z minimum na jakie sąd jest w stanie się zgodzić.

      Matuzalem

      Usuń
  27. Wyjątkowe? Czekam, aż wypowiedzą się tu inne kobiety.
    Przykłady z brzegu - muzyk klasyczny, dziennikarz, reżyser? Patologia? ALeż skąd.
    Romek, obudź się! To, że Ty się wobec dzieci zachowujesz przyzwoicie jeszcze nie czyni normy. I nie piszę tego po to, by się z Tobą licytować, bo naprawdę, mam mnostwo empatii dla takich męczarni sądowych jak Twoje czy Bodo. Sama jestem matką, która 15 lat walczyła jak lwica, żeby szanowny tatuś raczył ruszyć dupę i odwiedzić dziecko. W końcu przestałam dzwonić. I co? 2 lata ciszy. Syn przywykł. Powiedział mi - mamo, Ty jesteś moją rodziną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że inne kobiety zwyczajnie mnie spałują jak zwykle. Artyści to też osobny rozdział, ale kobiety wiążąc się z takimi facetami chyba nie liczą na stabilizację. Generalnie im więcej człowiek ma zasobów im więcej wiary w swoją moc, siłę itd. tym mniej pokory wobec świata. To nie jest reguła ale środowisko artystyczne tak właśnie ma najczęściej...
      Pozdrawiam
      Carpe Diem ;-)

      Usuń
    2. Wpadłam na chwilę (żółwik, Maryśka), bo robię tłumaczenie (i do circa about drugiej w nocy robić będę). Łatam dziurę alimentacyjną. Nie znam statystyk ogólnokrajowych ale primo - mieszkam w sporym mieście, secundo - pracuję w sporej firmie. 80% procent kobiet, które znam muszą łatać dziury alimentacyjne, żebrać w funduszu alimentacyjnym albo u ojca dzieci. Jak on nie ma, to ona się musi pogodzić i czekać. Może kiedyś będzie miał. Ale do tego mitycznego KIEDYŚ żołądki dzieci czekać nie będą. Ani podręczniki. Ani drobne na kino. Trudno. Kobieta kupi sobie krem z najniższej półki. Nowe buty też zaczekają. Fryzjerka też nie zając - nie ucieknie. Wszystko może poczekać na owo KIEDYŚ.

      Usuń
    3. Skoro dzieci są takim obciążeniem, to czemu nie oddacie ich nam na wychowanie? Ja się swoimi chętnie zajmę a i alimentów się zrzeknę...no może nie do końca, wezmę po 50 złotych, żeby jakaś kretynka w todze nie miała podstaw do gadania, że nie dbam o dobro małoletnich ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Swojego Tobie z pewnością nie oddam. Za bardzo boisz się kobiet, Romek. A mi się marzy, żeby mój syn swobodnie czuł się w ich towarzystwie.
      Odwracasz kota ogonem. No chyba, że na tym polega polityka niepłacenia alimentów - przyprę ją głodem to dzieciak do mnie przybiegnie. Wiem, że czasem to działa.
      Spokojnie. Ogarniam. Nieźle zarabiam, ale pamiętam jeszcze czasy, kiedy musiałam wybierać między kajzerką dla siebie a mlekiem dla dziecka. Tatuś nie miał takich dylematów. On swoją kajzerkę miał zawsze.

      Usuń
    5. A a nie chcę Twojego. Swoje oddaj ewentualnie ojcu skoro jest dla Ciebie takim obciążeniem. Ja się nie boję kobiet, albo inaczej...już się nie boję kobiet. Dlaczego? Dlatego, że już żadna mnie nigdy nie podejdzie, czego i Twojemu synowi też życzę.

      Pozdrawiam

      Usuń
    6. Boisz się, boisz, Romek. Agresja + skrajne myślenie = cd. strachu i urażonej męskiej dumy. Nieźle Cię ta Twoja musiała wystraszyć i pojechać po ego. Rozumiem, pamiętam, współodczuwam. W takim stanie niestety pojedzie Cię KAŻDA, która okaże Ci trochę ciepła i atencji. Widywałam takich wymachujących na oślep pięściami chojraków.
      Mój syn ma 16 lat. Wiesz, jak śmiesznie wygląda, kiedy kobieta uczy kilkuletniego chłopca sikać na stojąco :)? On nigdy nie był dla mnie obciążeniem tylko niefrasobliwość jego ojca, który wyjechawszy za granicę doznał ojcowskiej i finansowej amnezji. Co do zasady jednak nie mam do niego żalu, bo wiem, że to nie wynika z jego złej woli tylko ze wstydu - nie powiodło mu się tak jak oczekiwał i ma dziecku do zaoferowania niewiele. Nigdy jednak nie zaznałam od niego (podobnie jak on ode mnie) podłości ani kurestwa. Zwyczajnie nam się rozjechało życzeniowe myślenie z rzeczywistością. Do dziś umiemy ze sobą po ludzku pogadać. Uważam, że w tym wieku chłopak powinien być z ojcem i chętnie bym mu go powierzyła na męskie wychowanie tyle, że z drugiej strony warunków brak. Mówię POWIERZYŁA a nie ODDAŁA, bo dziecko to nie worek kartofli, Romek, ani komódka tylko człowiek, z którego dwójka POZORNIE dorosłych ludzi ale ogłupiałych albo ze złości, albo z chęci zemsty, albo z wrodzonego kretyństwa robi sobie kartę przetargową i puchar przechodni.
      Mówię - odwracasz kota ogonem, bo wiesz, że właśnie o tym piszę, ale koniecznie chcesz wykazać, że wszystkieśmy jednakie - wyrachowane suki. Nie wszystkieśmy, podobnie jak nie wszyscy Wy jesteście zorientowanymi wyłącznie na kopulację bezmyślnymi samcami.

      Usuń
    7. Droga Maju, zapewne masz wiele racji. Jadę po babach bo jestem facetem i byłoby dziwne, gdybym piętnował facetów. Tak naprawdę jak wszyscy mamy swoje wady...

      Nie rozumiem co mu się rozjechało? Nie odniósł sukcesu w sensie finansowym? To jest powód wstydu i odrzucenia syna? Przepraszam, ale nie do końca rozumiem przy całym moim kurewskim konsumpcjonizmie i widzeniu tylko $ (co nieraz zarzucają mi kobiety). Sam się wychowałem bez ojca i wiem ile taki młodzieniec traci nie mając właściwych wzorców, dlatego też postanowiłem, że moim synom nie zabraknie nic w tej materii, choćbym miał przegrać własne życie.

      Nie jestem chojrakiem, raczej wycofanym, trochę niedostosowanym facetem. Nie widzę w tym nic złego, ani nie zamierzam na siłę z tym walczyć. Kobiety, które spotkałem po rozstaniu tylko potwierdziły to co myślę o kobietach. Obecnie jestem już w miarę pozbierany życiowo, co nie znaczy, że nie noszę ciągle stygmatów z prawie XV-to letniego związku.

      Z czym się nie zgadzam? Z tym, że wychowanie dzieci to obciążenie a tak się przyjmuje między innymi w kartoflanych sądach. Dla mnie to przywilej i jako takie powinno być traktowanie. Osoba, która twierdzi, że dzieci są dla niej obciążeniem powinna być skreślana jako osoba sprawująca bezpośrednią opiekę wychowawczą z automatu.
      Pozdrawiam

      Usuń
  28. Czy to nie jest czasem tak jak tu?

    http://youtu.be/7g8uHOh0v0E

    Niezapomniany Mirek Breguła...w takiej sytuacji zawsze wspominam też nieodżałowanego Andrzeja Siewierskiego, który był na tyle wrażliwy, że nie przetrwał tego całego szamba...

    http://youtu.be/vmLI-mvguW8

    Ech...

    OdpowiedzUsuń
  29. I na koniec jeszcze.... dałabym wszystko, żeby mój syn miał kochającego ojca. Nie rozumiem kobiet, które zabierają własnym dzieciom drugiego rodzica.
    Ech.

    OdpowiedzUsuń
  30. Duży problem jest taki, że konstrukcja psychiki faceta jest bardzo słaba w stosunku do siły kobiet w tej materii. I niech nikogo nie zmyli pół metra w bicepsie czy też gra ciała pod tytułem "mam wszystko w doopie". To są ludzkie dramaty, które często kończą się jak w przypadku panów, których wymieniłem powyżej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  31. Ech Wy myśliwi,dostarczyciele dóbr wszelakich - tak naprawdę to kobiety są sterem,żeglarzem i okrętem w domach w sytuacjach kryzysowych!
    Wolę brać przykład z kobiet,które samotnie wychowują dzieci,rezygnując praktycznie z siebie niż przypominać sobie o tchórzostwie facetów,których Pan wymienił powyżej.
    Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga ... w Romka się bawisz ?? prowokować Ci się zachciało ?
      Kobiety są sterem ?? w niektórych związkach, kiedy mają cipę a nie faceta do sterowania. Terminologi żeglarskiej się trzymając powiedział bym, że są jak port , gościnne dla każdej łodzi.....

      Usuń
    2. Ktoś się tu podszywa pod moje imię.
      To nie pisałam ja - ta od nie szukania winy i seksu jako elementu związku.
      Jakaś inna Aga tu zawitała.

      AGA

      Usuń
  32. oooo Aga trafiła w czuły punkcik? Jakoś tak to zabrzmiało agresywnie.
    Czyżby kfiatek czasami chciała posterować i oberwała bomem aż wpadła do kambuza?
    Sierpnowa kobieta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym , że mogłem sobie żyły wypruć i za Boga nie chciała niczym posterować ..... więc podtrzymuję to o co kobiety komentujące na tym blogu walczą - nie generalizujmy !

      Usuń
  33. ...jak mój były....jako żywo...:)
    On uważał, że jak coś robię lub chcę po swojemu, to znaczy, że nic nie robię. Tak miał jakoś, dziwnie.
    Sierpniowa kobieta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaczynam się domyślać dlaczego Cię zostawił ;)

      Usuń
  34. ...a bo to zły facet był:) a ja taka biedna, mala...:)
    nie denerwuj się Bodo, albo...albo własnie dlaczego Cię ten temat tak poruszył?
    Sierpniowa kobieta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jak sobie przypomnę ile bojów stoczyłem o to , żeby choć część odpowiedzialności za nasze życie wzięła , żeby uczestniczyła w jakiejkolwiek decyzji, jak prosiłem i brałem na przetrzymanie, jak uciekały mi rzeczy ważne to do dzisiaj zębami zgrzytam .
      Klepie się mnie po plecach maczugą za kupowanie ciuchów nawet sędzia w ustnym uzasadnieniu dopieprzyła mi za to a co miałem zrobić jak paprotce dupy się nie chciało ruszyć do sklepu . Despotę ze mnie robiła bo "wszystkie" decyzje podejmowałem sam przy budowie domu a ja przez lata słyszałem : "ja się na tym nie znam , mnie o to nie pytaj" . Chcesz zobaczyć kolekcję pojedynczych płytek którą mam w piwnicy bo kupowałem po sztuce i przywoziłem do domu , żeby Kfiatuszek mógł powiedzieć te nie .........a do sklepu dupy nie chciał ruszyć
      Sterem !? w kryzysowych sytuacjach?
      Dziecko chore -zapieprzam rzucając wszystko i lekarz przyjmuje mnie nawet w domu jak trzeba , teścia rak dopadł i odebrał władzę w nogach to załatwiam szpital mimo ,że nawet dowodu nie miał a rodzina chciał go pod śmietnik wynieść żeby przypadkiem rachunku nie dostać ...........
      chcesz więcej przykładów "steru"??? to mogę parę godzin opowiadać
      I kurwa jak było dobrze jaki dobry mąż jak dba , wszystko potrafi załatwić , lepszego ojca nie mogę sobie wymarzyć dla dziecka , męże też byłem dobrym ale drogi nam się rozeszły .............. do odkrycia syfu i złożenia pozwu ... kim jestem "po" możesz poczytać w blogu a jak się wkurwię jeszcze bardziej to zacznę pliki audio zamieszczać ..może wtedy zrozumiesz wzburzenie

      Usuń
    2. Bodo, ale nie w tą strone co trzeba kierujesz wzburzenie.
      Byles dzisiaj niemily, wręcz agresywny. Jakbys się z Romusiem na role zamienił.
      Zawsze z poczuciem humoru, zawsze obiektywnie i z klasą. Az przycupnęłam w kącie, żeby mi sie nie oberwało:)
      Pewnie ciężki dzien.

      Jakby jej się ciuchy, majtki, rajstopy, podpaski skonczyly, to by ruszyla tylek jednak. Bodo, dzieci tez nie mozna wyręczac w lekcjach, sprzataniu, przydzielonych obowiazkach, bo się nie nauczą odpowiedzialnosci. A Ty dorosla kobietę tak rozpusciles?
      Skad brales siłę, zeby oprocz pracy, budowy miec czas na takie bzdury?
      Powoli przejąłes wszystko, a ona oddawala, oddawala kolejne dziedziny dla wygody.

      Takie zjawisko wystepuje u kobiet, ma coraz wiecej na glowie, bo uwaza, że zrobi wszystko lepiej i szybciej. Domownicy nie protestuja, skoro taka sprytna. W koncu robi wszystko za wszystkich i pewnego dnia wybucha.

      Ja tez doprowadzilam do takiej sytuacji, po prostu sama sobie winna. Jak ktos nie musi, to tego nie robi. Przeciez jest ochotniczka.

      Sorki Bodo, ale to bylo glupie co robiles:) Tylko na mnie nie skocz, dobrze?
      Maria





      Nie pojmuję, nie wizualizowac sobie domku? Osobiscie plytek do lazienki nie wybierac ? Nie ogladac postępów?

      To z czego się w zyciu cieszyc,

      Usuń
    3. Jak to z czego? Z rytmicznych skurczów macicy poprzedzających orgazm...

      Pozdrawiam

      Usuń
    4. u Ciebie skurcze macicy poprzedzaja orgazm, hi hi, u mnie pulsuje wszystko w trakcie.

      Moze jestem jakas nieduoczona, ale macica se lezy odlogiem i skurczuje podczas ciązy:)

      Usuń
    5. Chyba w czasie porodu ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
    6. Mnie pulsuje jak to czytam. I bynajmniej, nie jest to macica :)))

      Usuń
    7. Romus, nawet na temat macicy wiesz wiecej i dokladniej:)
      Moja na ten przyklad trenowala w czasie ciąży i to jest normalne zjawisko.

      Ty doprowadzasz kobiety do takiego stanu, ze im sie juz w czasie orgazmu uaktywnia, wiec zmykam zawstydzona:)

      Usuń
    8. Bodo rozumiem Twój wnerw. Przyjrzyj się jednak temu wszystkiemu z dystansu - na tyle na ile możesz teraz. Maria, moim zdaniem, ma rację - Kfiatek nauczył się, że nie musi nic robić, że wymiga się od współdecydowania i odpowiedzialności za swoje decyzje.
      Dokładnie tak jak Maria pisała:

      "Takie zjawisko wystepuje u kobiet, ma coraz wiecej na glowie, bo uwaza, że zrobi wszystko lepiej i szybciej. Domownicy nie protestuja, skoro taka sprytna. W koncu robi wszystko za wszystkich i pewnego dnia wybucha.

      Ja tez doprowadzilam do takiej sytuacji, po prostu sama sobie winna. Jak ktos nie musi, to tego nie robi. Przeciez jest ochotniczka."

      Z tym, że takie zjawisko występuje niezależnie od płci - jedna strona uczy się, że ta druga coś robi i nieźle jej to wychodzi. Wszystko jest dobrze, nikt nie narzeka. Aż tu "nagle" po iluśtam latach coś zaczyna trzeszczeć i jest wielkie zdziwienie, że on(a) nie chce czegoś robić. Tyle lat to robiła, było dobrze, nikt nie narzekał, aż tu nagle jemu/jej nie pasuje. I wtedy się zachodzi w głowę "o co kaman"?

      Usuń
    9. Sławek .. patrzę na to z dystansu . Przerabiałem już ten temat z psychologami różnej maści. I tu nie chodzi o to ,że po latach trzeszczy ale ,że z tego robią CI zarzut.

      Usuń
    10. Bodo, to, że sąd Ci z tego zrobił zarzut, to już jasne. Ale psychologowie również? Czy mieli jakieś swoje teorie na ten temat?

      Usuń
    11. Psycholog zarzutu mi nie robił . Z psychologiem rozbierałem swoje życie szukając błędów. Była to obserwacja psychoga. Podsumowanie było mniej więcej takie :" rozwój emocjonaly na poziomie 15-latki i dziwna lojalność w stosunku do matki - "mamo ja nie będę miała lepszego losu od ciebie"" - to po indywidualnej rozmowie Kfiatuszka na terapii rodzinnej. Wtedy jeszcze psycholog nie wiedziała o drugim życiu . Wyrzygałe w końcu z siebie wszystko i kobieta dostała szoku twierdząc ,że w takiej farsie jeszcze udziału nie brała i w czasie 30 letniej praktyki nie dała się jeszcze nigdy tak oszukać .
      Diagnoza była tak ,że szukała we mnie ojca którego nigdy nie miała a ja wsiąkłem w rolę opiekuńczego tatusia . Mężczyzną i mężem byłem jakby przy okazji . Dramat

      Usuń
  35. Wiele kobiet jest sterem i żeglarzem. Wiele kobiet jest bluszczami. Wielu facetów to mydłki i cipy, a wielu to porządni goście. O co kruszycie kopie?

    OdpowiedzUsuń
  36. Bodo się zacietrzewił :) a ja zachodzę w głowę czemu tak spokojnego gościa naraz poniosła fala :)
    Sierpniowa kobieta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sierpniowa - bo sporo napisał o tym w blogu, jak starał się zaktywizować kfiatka, zainteresować życiem domu, a ona wolała leżeć i pachnieć .... a na koniec wszyscy jeszcze go walą za to łbie ze kobietę wyręczał i nauczył nic nierobienia :)

      Matuzalem

      Usuń
  37. A ja mu się nie dziwię. Chłop nie ma sobie nic do zarzucenia w kwestii elementarnej troski o rodzinę, a jest dziwnie nakłaniany, aby odczyniał tu jakąś fałszywą skruchę, że niby zawinił zaniedbaniem.
    Ja już dawno nie wierzę w takie dyrdymały, że "wina leży po obu stronach". Czasami wina leży po jednej stronie i należy to nazwać po imieniu. Baba się kurwiła i wszystko na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  38. ..no to oczywiste faceci ngdy nie mają sobie nic do zarzucenia. Fajne to było....."baba się kurwła"...takie soczyste :) po męsku:).
    ale odnosze wrażenię, że coś mogło być na rzeczy z tą agresją, no ale skoro tabu i Marys jak lwica broni to, to , to tym bardziej:))
    Sierpniowa kobieta

    OdpowiedzUsuń
  39. Bronię dlatego, że uważam, iż robimy straszną krzywdę tak zwanym porządnym facetom, uczciwym i prawym, wrzucając ich do jednego wora z padalcami, tylko dlatego, że same trafiłyśmy na padalców.

    OdpowiedzUsuń
  40. Sierpniowa, bo feministki są takie trochę męskie ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. o przepraszam, ja nie wrzucam, ja ONLY pytam, a jak takie wzburzone fale powstały, prawie tsunami to znaczy , że coś na rzeczy jest, i mój były wcale nie był padalcem :))
    Sierpniowa kobieta

    OdpowiedzUsuń
  42. Owszem - faceci rzadko mają sobie coś do zarzucenia. Zawsze się starali, chcieli i wypruwali sobie co tam się dało a ta jednostka żeńska poprostu jakaś bublowata była.
    Mój ex jest tego świetnym przykładem - nigdy sobie nic nie miał do zarzucenia a jak w sądzie walcząc ze mną że mu ograniczam kontakty z dziećmi i poprosił aby sąd odebrał mu jeden z dni przysądzonych na widzenia, bo mu z pracą koliduje, to szanowny sąd aż oczy wybałuszył.
    Ale ex nadal jako ojciec nic sobie nie ma do zarzucenia.
    AGA

    PS - a wina i tak zawsze leży po obu stronach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak tak ... OCZYWIŚCIE MASZ RACJĘ ...........

      Usuń
    2. Wszelkie moje upadki były inspirowane przez kobiety, które następnie z premedytację wykorzystywały je, aby wbić mnie w poczucie winy i wydymać ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. A winę, zgodnie z przedstawioną tu przez panie logiką, da się udowodnić każdemu. Można wyjść od, wydawałoby się, dosyć ugodowego, "wina zawsze leży po oby stronach" by AGA. Potem trzeba trochę podrążyć, poprowokować. Gdy nie ma się do czego przyczepić, bo właściwie widać tylko starania aby nieba przychylić, to można zawsze: "Ty dorosla kobietę tak rozpusciles?(...) Sorki Bodo, ale to bylo glupie co robiles" by Sierpniowa kobieta.

      Zawsze można ci zarzucić, że się za mało starałeś, albo że się za bardzo starałeś. Winny będziesz zawsze.

      Tomek.

      Usuń
    4. Ja bym przestawiła akcent z pojęcia "winy" na pojęcie "wpływ". Bo fakt, że pewna uległość mogła mieć wpływ na rozpuszczenie księżnej pani, nie znaczy, że była to WINA.
      Do cholery, mierzmy rzeczy właściwą miarą!
      W środowisku przyjaznym organizm się rozwija. Pasożytniczy również. Jednostki o kręgosłupie moralnym zachowają pion i w chłodzie i w ciepełku.
      Tomku, nawet jeśli mam stać się wiedźmą spaloną na stosie, to proszę mnie do tej "logiki" nie mieszać. Vide moja wcześniejsza wypowiedź, że czasem WINA jest po jednej stronie.

      Usuń
    5. Tomku, jak juz kogos cytujesz to przeczytaj dokladnie, nie by Sierpniowa Kobieta, tylko by Maria.

      Wyrwales z kontekstu moje " sorki' , bo ja wcale sie nie odnosilam do postu Agi o winie, tylko pokazalam na swoim przykladzie jak zadzialal mechanizm.
      Byla ochotniczka, rodzina sie nie sprzeciwiala. Wcale ich nie winię. Taka ludzka natura jest.

      Ciekawe Tomku, jakie Ty masz zdanie po przeczytaniu wypowiedzi Bodo. Slusznie postepowal, ze scieral pylek spad stop, czy jednal troche przesadzil?

      Poza tym Maryś wytlumaczyła resztę, nie potrafię lepiej i trafniej\
      Maria

      Usuń
    6. Sprowadzając rzecz ad absurdum - Wysoki Sądzie, mąż upokorzył mnie i ubezwłasnowolnił, kupując mi suknie w Deni Cler.
      - Ależ Wysoki Sądzie, gdybym miał przed ślubem świadomość, iż zakup sukni stanie się pierwszym gwoździem do trumny naszej miłości, zaniechałbym tego niecnego procederu ;) Mea culpa! ( Tu uderzenie się w pierś z hukiem)
      Wysoki Sąd: Jesteś Pan winien rozpadowi małżeństwa, przez upokorzeniem kobiety bawełną w kolorze indygo! Smaż się w piekle dziadu.

      Usuń
    7. Maryś, nie mieszam Cię do tej "logiki". Oczywiście zauważyłem inny ton Twoich wcześniejszych wypowiedzi. Tych o winie też. Bo jaką winę ponosi moja rozwodząca się właśnie znajoma, za to że nie ma już 20-paru lat, tak jak kochanka jej jeszcze męża?

      Poza tym czytając Twoje wypowiedzi bardzo się też cieszę, że są jeszcze osoby jak np. Ty lub Bodo, które mimo przykrych doświadczczeń nie podchodzą do związków tak instrumentalnie ("zwyczajna, ewolucyjnie ugruntowana wymiana zasobów"). Cieszę się, że są jeszcze osoby, które mimo wszystko nie przeszły na "ciemną stronę mocy".

      Tomek.

      Usuń
    8. Aga,
      Nie "Owszem - faceci rzadko mają sobie coś do zarzucenia.", ale facet, a konkretnie Bodo. Nie "starali", "chcieli", "wypruwali", ale "starał", "chciał", "wypruwał". Rozciągnęłaś swoje(?) doświadczenie na całość populacji. To odpowiedzialność zbiorowa - nie do przyjęcia.

      "PS - a wina i tak zawsze leży po obu stronach"
      Oczywiście, że po obu - po stronie żony i teściowej ;)

      Tomku, starania Bodo, aby nieba przychylić to nie jego wina, to jego błąd - zapewne nieświadomy. To jednak, że on popełnił błąd nie oznacza, że Kfiatek miała zielone światło do zdrady. Po prostu dała dupy (w przenośni i dosłownie) - można rozważać wpływy Bodo na jej decyzję, ale na końcu to ona (z)decydowała z kim pójdzie do łóżka. No sorry, ale mimo wszystko jest dorosłym człowiekiem i niezależnie od okoliczności, to ona podjęła decyzję. Przecież nikt jej broni do skroni nie przystawił.

      Bodo - Ty dla niej za dobry byłeś. Trafiłeś na kobietę, która nie potrafiła/nie chciała na tą dobroć odpowiedzieć dobrocią, ale zaczęła ją wykorzystywać dla własnej wygody.

      Usuń
    9. @Maria

      Przepraszam za niewłasciwe przypisanie cytatu.

      Uważam, że Bodo słusznie postępował ścierając pyłek spod stóp. Tak często postępuje kochający mężczyzna (kobieta nierzadko też). Taka ludzka natura jest. I to jest piękne w związku dwojga ludzi. Jeśli jeden z partnerów sprowadzi to do "mechanizmu", który "pasożytniczo" wykorzysta, to nie powinno się wytykać temu ścierającemu pyłek spod stóp, że przesadził. Bardzo wielu z nich odbierze to jako doszukiwanie się na siłę ich współwiny ("winne są zawsze dwie strony"), albo takie racjonalne objaśnienia działających mechanizmów odczyta jako próbę pomniejszenia/usprawiedliwienia winy drugiej strony.

      Bo co niby ma z tego uświadamiania mu mechanizmów wynikać? Aby w następnym związku z miłości do niej potraktował ją nieco bardziej wyrachowanie? Może żeby zastosował jakieś testy/eskperymenty a la Romek na wykrycie pasożyta? Chociaż jeśli, jak twierdzisz taka ludzka natura jest, to chyba już tylko metody jakiegoś zimnego chowu, aby pasożyt się nie rozwinął (za szybko).

      Tomek.

      Usuń
    10. Tomek , masz rację głupio robiłem . Postawiłem księżniczkę na piedestale i oddawałem hołd . Robiłem to co było do zrobienia bo jestem zadaniowy , jest problem- rozwiązać ,chciałem coś w życiu mieć to i decyzje trzeba było podejmować bo nie da się niektórych rzeczy odłożyć na później .
      Tak jak Maryś powiedziała ...przesadziłem i patzrząc z tej perspektywy jestem winien .
      Mogłem się przecież zachować inaczej . I bywało ,że się tak zachowywałem . Prosty przykład . Jak już kiedyś udało mi sie Kfiatuszka zawlec na budowę i w prawie wykończonej łazience pozostał mi blat pod umywalkę do zrobienia a wymyśłiłem sobie drewniany usłyszałem NIE . Ok. kłótliwy nie jestem więc mówię powiedz jaki taki będzie ,ważne żeby sie Tobie podobał . Efekt - płacz , foch - bo przecież ona się nie zna.
      W sądzie po latach : " Nie miałam wpływu na żadne decyzje , on budował ten dom nie dla mnie ....."
      To jeszcze dzisiaj mnie wkurza .

      Usuń
    11. To Maria pisała, że przesadziłeś. Ja uważam, że zachowywałeś się całkiem normalnie. Tyle, że trafiłeś nie na partnerkę, która odwzajemniłaby Twoje starania i doceniła je, a na odmianę Pani Bovary. Z tą różnicą, że tamtą jeszcze zżerał wstyd.

      Usuń
    12. ...oczywiście że po obu ...żony i teściowej :P

      Matuzalem

      Usuń
  43. Nietuzinkowości i inteligencji, otwartego umysłu, odrobiny szaleństwa. Podświadomie - ciepła, empatii, zrozumienia, pewnej dozy siły. Szukałam to i znalazłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  44. Odpowiem w temacie.
    Szukałam:
    1. Obustronnego poczucia bezpieczeństwa połączonego z odrobiną szaleństwa (ja z tych grzecznych dziewczynek, co to je trzeba do ekstrawagancji nieco popchnąć) ,
    2. Tego, żeby dwoje ludzi mogło zasypiać przy kimś, kogo jest się pewnym na 100% w świecie, gdzie mało co jest już pewne,
    3. Dobrego seksu z kimś, kto pobudze mnie nie tylko seksualnie ale również intelektualnie.
    Nie wyszedł zwłaszcza punkt 1.
    I w szczególności punkt 2.
    No i jeszcze z dużym naciskiem na całkowitą kichę w punkcie 3.

    OdpowiedzUsuń
  45. No to kompletna porażka w takim układzie :-(

    Ciekawi mnie punkt 3...anie seksualnie ani intelektualnie?

    Roman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa. Kompletna. Najpierw się okazało, że jest tylko szaleństwo (jego) bez najmniejszego poczucia bezpieczeństwa (mojego). Potem wyszło, że on kładł się spać nie tylko ze mną, ale też z kilkoma innymi paniami. Ale grunt, że był ich pewien na 100%, prawda?

      A co do pkt 3.
      Odnoszę niejasne wrażenie, że te dwie kwestie idą ze sobą w parze. Tak już mam choć mogę się mylić. W tym konkretnym przypadku intelektu starczało na ... 3 minuty.

      Usuń
    2. Maja, żółwik. Mam pytanko, też byś sobie dała wmówić, że Twoje starania były Twoją winą? Że jesteś współwinna temu bagienku, jakie Ci w życiu zabulgotało zatęchłym smrodem?
      Wiesz, tak pytam, bo czuję się osamotniona w głoszeniu tezy, że wina nie zawsze leży po obu stronach ;)

      Usuń
    3. OCZYWIŚCIE że moja. Wyłączna moja culpa. Indywidualnie i jednoosobowo. Partenogeneza.
      Jak to leciało? "Tak, jest pan Napoleonem."

      Usuń
    4. "Wiesz, tak pytam, bo czuję się osamotniona w głoszeniu tezy, że wina nie zawsze leży po obu stronach"
      Nie jesteś osamotniona :) Jestem wyznawcą zasady, że wszelkie okoliczności mogą łagodzić co najwyżej "karę", a nie "winę" - więc bardzo często wina leży po jednej stronie. Nie ma co do tego dorabiać filozofii. W przypadku Bodo, wina leży po stronie Kfiatka.
      To, że ktoś coś robi z okazji okoliczności (bo mąż nie dawał tego, czy innego poczucia; bo żona nie zaspokajała go w łóżku;...) nie tłumaczą zdrady. To tylko wytłumaczenie, że wybrało się skrót w życiu, a teraz chce się uniknąć jego konsekwencji i wybielić się w swoim sumieniu.

      Usuń
    5. @ Maryś, w temacie winy po obu stronach. Mój ex i jesteśmy innych narodowości i kultur. Co widać i słychać przy pierwszym rzucie oka;) i moją i wyłącznie moją winą jest to, że nam nie wyszło bo TO JA jestem innej narodowości i wyznania. Nie my, tylko ja:-D
      Ad @ Maja pkt 3., dla części kobiet najseksowniejszą częścią ciała u faceta jest mózg:)

      Usuń
    6. Dzięki, poczułam się raźniej ;))))
      Ka, a propos tych różnic kulturowych, to mi się przypomniało, jak tłumaczyłam przyczynę swojego rozwodu - "zbyt rażąca różnica płci".

      Usuń
  46. Chyba kopii mojego ojca, skoro mi się trafiła...
    Ale zadziałała podświadomość.
    siostra

    OdpowiedzUsuń
  47. Zróbcie sobie enneagram. :)
    O wyniki nie będę pytać, bo opisy czasami są tak boleśnie trafne, że dzielenie się tym jest trochę zbyt osobiste.

    W sumie to tylko zabawa, ale można się czegoś o sobie dowiedzieć.


    http://www.enneagram.com.pl/test.php

    OdpowiedzUsuń
  48. Dzisiaj kolezanka opowiedziala o swojej siostrze.

    "idąc do pracy mierzył jej robótkę na drutach centymetrem i jeśli po jego powrocie z pracy za mało rzedów przybyło dostawa lanie"

    Wredna jestem, bo mnie to szalenie rozsmieszylo.Boże gdyby chlopina zaczał znosic ciuszki i kafelki do domu, zeby sie nie nadwerezyla, to by sie zaraz znudzila?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie widzisz wyjście skoro masz ludzi na budowie i terminy i chcesz żeby ktoś współdecydował a ten ktoś nie znajduje czasu i chęci na objazd sklepów ?

      Usuń
    2. To proste. Budowałeś dom wtedy, kiedy ona mentalnie już nie była z Tobą i miała kompletnie gdzieś jakie będą tam płytki. Moja podczas trzech budów sama targała szafki w bagażniku a płytki i inne elementy wyposażenia przyjeżdżały i odjeżdżały kilka razy bo odcień nie ten a tu nie pasuje do reszty itp. Ja tylko portfel trzymałem ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Ile ja bym dał za to ..........

      Usuń
    4. Niestety to nie jest kwestia za ile tylko czy ktoś jest emocjonalnie związany z kims/czymś czy nie.
      Pozdrawiam

      Usuń
  49. Wina nie zawsze leży po obydwu stronach, ale można dostać za współudział. Nawet, jeśli nie z premedytacją się współdziałało, ale w dobrej wierze (coś o bruku piekielnym).

    Ludzie mają tendencję do włażenia jednostkom "słabszym" na łeb. W sytuacji dowolnej i konstelacji różnorakiej. Nieważne, czy jest to związek damsko-męski, rodzic-dziecko, czy przetasowania w pracy. Wsioryba. Nie wszystko jest się w stanie skontrolować - łącznie z reakcjami.

    Jeden kobiecie nieba przychyla - a tak naprawdę odbierany jast jakby "zasługiwał sobie" na jej atencję. Ja bym zagmerała głębiej.

    Przykład? Prącie bardzo. Pierwotny.
    Mój trzyletni syn na basenie - szkółka dla maluchów. Banda dziewczynek i dwóch chłopczyków. Ten drugi chłopczyk bardzo spokojniutki, mamusiprzylepa. Moje dziecko - jak to moje dziecko. Gwiazda jaśniejąca. Wszystkie dziewczynki znoszą mu zgodnie najpiękniejsze basenikowe zabawki. Pochlapują wodą. Zaglądają w sarnie oczęta. Moje dziecko - jak młody basza - hołdy przyjmuje, spojrzenia pełne aprobaty rozdziela. Naraz jest JEDNA dziewczynka, która nic mu nie znosi. Olewa go. TEŻ trzylatka. I moje dziecko dostało natychmiastowy imperatyw z barbarzyńskiego wnętrza - O CO TEJ MAŁEJ CHODZI?! Kilka zajęć się mordował robiąc za kompletnego pajaca, wyzbywał się zabawek, trenował na niej najbardziej zalotne uśmiechy. W końcu po kilku tygodniach laska pękła - i wzorem innych koleżanek - przyniosla baszy zabaweczkę. Basza spojrzał na nią z obrzydzeniem, zabaweczki nie przyjął i CAŁKOWICIE stracił nią zainteresowanie.

    Rozmawiamy o trzylatkach. Proponuję wziąć to pod uwagę w naukowych rozważaniach i przełożyć na życie stadne jednostek dojrzałych.

    Przykład bis; kiedy poznałam swojego męża od dwóch lat chodził sobie luzem w poszukiwaniu partnerki o cechach, które Bodo wymienił w poście. Partnerki nie było, kobiety z najbliższego otoczenia nie reagowały na wakat oraz korzystną ofertę z wakatem związaną. Kiedy pojawiłam się ja u boku - został NATYCHMIAST najbardziej popularnym samcem na rykowisku. Pierze latało, majtki przez głowę, namiętne liściki. Bo skoro laska sporo młodsza i całkiem atrakcyjna - poleciała - to znaczy, że towar wart zainteresowania. No i ten dreszczyk emocji w piczkowych wyścigach!

    To są bardzo pierwotne behawioryzmy i na nich właściwie buduje się związek. Każdy. Na nie-traceniu-na-atrakcyjności. Plus ENTELEKT. A jakże. Ajkju musi szybować. Ale nie przesłaniać.

    OdpowiedzUsuń
  50. Bodo - jesli w taki sposób reagowałeś na własne zdanie Kwiatuszka jak na moje w poprzednim poscie, to rzeczywiście miała ochotę je wyrażać. Żeby dostać z werbalnego liścia. A po kilku takich próbach poszła do Krissa, który pewnie jej słuchał. Piszesz że nie należy się obrażać a jednocześnie mnie obrażasz. I to jest własnie przykład na to o czym pisałam w jednym z pierwszych postów.

    Maryś -dla mnie seks istnieje tylko w zwiazku. (ale dopuszczam że są ludzie, którzy mają inaczej. A związek to nic innego jak wzajemna wymiana dóbr. I można sobie gadać, że poświęcam i robię coś tylko dlatego że kogoś kocham. Ale niech tylko wyczuję że ktoś poświęca się i robi nieco mniej niż ja. To natychmiast rodzi się poczucie krzywdy. Ludzie coś dają oczekując czegoś w zamian.
    Bodo gdybyś postępował rzeczywiście tak jak deklarujesz (z altruistycznych pobudek powodowanych wielka miłoscią do Kfiatka) to dawałbyś nadal to wszystko Kfiatuszkowi nadal. Bo przecież robiłes to dla niej. A nie dla wzajemności. Tak?
    Mam wrażenie Bodo, że deklaracje sobie a życie sobie.

    AGA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w życiu nie pojmę, że seks może być dawaniem. No za cholerę nie mogę tego pojąć, że w mniemaniu kobiet to one "dają" a my "bierzemy". Proszę nie czytać tego dosłownie ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Dodam więcej...pieprze taki seks, który jest przedmiotem barteru ;-)

      Usuń
    3. I idąc dalej... dlaczego barter ma być lepszy moralnie niż prosta płatność za usługę u prostytutki?

      ;-)

      Usuń
    4. AGA - tak reaguję na dogmatyczne myślenie . Spróbuj choć przez moment założyć ,że mogło być inaczej niż myślisz i piszesz .

      Usuń
    5. Aga właśnie pięknie wyjaśniła mechanizm "szlabanu na dupę". Ma poczucie, że bierze mniej niż daje i już masz bunt ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    6. AGA, polecam lekturę: "17 nieseksualnych powodów dla których ludzie uprawiają seks" - F.Hajcak P.Garwood.

      Usuń
    7. Romek-
      A co do sexu - kto powiedział, że zawsze dawcą musi być kobieta - jakoś tak stereotypem pojechałeś. Czasem facet też może uprawiać sex nawet jesli nie bardzo ma na to ochotę. Bo jego dobra dla niego zona ją ma.
      I nie wmówisz mi, że kiedy baba traktuje cię jak ostatniego śmiecia, wynieś, przynieś, pozamiataj. Udowadnia ci jakim jesteś nieudacznikiem i niemężczyzną to na jej widok masz ochotę na grę wstępną i sex.
      I co baba ma wtedy szlaban na dupę?
      Sex jest przedmiotem barteru, tak jak miłość, wierność, szacunek i uczciwośc małżeńska. Dajesz to wszystko i tego wszystkiego oczekujesz w zamian - tak się chyba definiuje barter. A jak nie dostajesz to czujesz się wykorzystany.
      A że ty "pieprzysz" wymianę barterową - jakoś szczególnie mnie nie dziwi.

      AGA

      Usuń
    8. Aga tu się nie zgodzę ...Bodo nie zareagował na nierówne proporcje w dawaniu i braniu, zareagował dopiero na zdradę to pewna różnica.

      Matuzalem

      Usuń
    9. Może Kfiatuszek zareagował zdradą?
      A Bodo zareagował na brak wierności, bo to jedno z dóbr na które byli umówieni
      AGA

      Usuń
    10. Aga bój się Boga, kfiatek miał reagować na nadmiar otrzymywania zdradą !!!!?

      Matuzalem

      Usuń
  51. I jak tak trzeci raz Bodo czytam co mi odpowiedziałeś to mam wrażenie ze nie rozumiesz mojej wypowiedzi.
    aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaczynam dostawać rozdwojenia jaźni . AGA to aga? czy jest was dwie ? i czego nie rozumiem ?

      Usuń
  52. Dzień dobry, czyli wygrywa ten co umie dobrze grać albo inaczej, który tę grę ma we krwi ;-) Dużo prawdy w tym co napisałaś, musisz jednak bardzo uważać na swego Baszę, bo jak kiedyś życie pokaże mu, że nie jest pępkiem świata to może skończyć jak mój sąsiad...śliczny był i dziewczynki oraz mamusie normalnie sikały po nogach
    Niestety, urok osobisty, który powodował, że wszystko dostawał niejako z automatu, był też później przyczyną jego upadku...skończyło się to bardzo kiepsko, ale w sumie to też element naszego życia i trzeba się z tym liczyć.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  53. Ktoś mi kiedyś pokazał ten mechanizm za pomocą krzesła. Chwytasz krzesło za poręcz, przyciągasz do siebie, puszczasz - krzesło się oddala. Jeśli zaś krzesło odepchniesz od siebie i puścisz - wróci w Twoim kierunku. Tak to działa, ale nie zawsze.
    Z wiekiem docenia się bardziej "znoszenie zabawek" i nie trzeba być odpychanym, aby utrzymać ten stan napięcia i atrakcyjności. Niektórzy potrzebują bliskości bez takich gierek.

    OdpowiedzUsuń
  54. To normalne, ale później często jest rozgoryczenie...życie to jednak nieustanna gra i przepychanka ;-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  55. Roman dramatyzujesz. To jest bardzo prosty mechanizm, dziejący się na zasadzie szwungszajby. I już pominę, że to czy mam bardzo uważać na baszę, czy pozostawię jemu to uważanie - gdy będzie dorosły - to się rozumie samo przez się. Życie będzie mu pokazywało - to JEGO sprawa. Jak będzie już duży chłopczyk. Taki z dowodem osobistym. Odnoszę wrażenie, Romanie, że nie do końca zrozumiałeś moją intencję - Twoje prawo. Szanujemy swoją cudowną różnorodność. I majtamy nóżkami z różowych chmurek.

    To nie jest gra - to jest natura. Dlatego przykładem było niewinne pacholę, a nie kurwiąca się blachara. I tu jest całe clou.

    Innym clu jest współmierność w dawaniu i braniu - jako (moim zadniem) podstwa absolutna. To, że po swiecie krążą wampiry energetyczne - to jest jedno. Ale krąży też masa ludu, która po prostu uwielbia nadstawiać się do ssania. Żeby potem móc wyjść po stronie uciemiężonej ofiary (proszę nie brać do siebie - piszę z doświadczeń życiowych). Ja też byłam takim bankiem krwi - do czasu. Kiedy pojęłam, że swoją postawą zwyczajnie przyciągam krwiopijców.

    Niektórzy w ten sposób pojmują miłość. Ale to jest czysta toksyna - taki rodzaj miłości. Bo nie ma czegoś takiego jak miłość bezwarunkowa. Zawsze oczekujemy czegoś w zamian. Żeby poczuć się docenionym, zauważonym, ktoś ma pojąć heroizmy. Jak nie pojmuje - stara się człowiek bardziej (bo może niewystarczająco dałam juchy), a ten drugi dostaje korby (boziu, jakim ja cudownie zajebisty, jak dają - to co mam nie brać. A moze inna da więcej, bo tak po wyssaniu jakaś kostropata się zrobiła).

    Tak więc zwykła współmierność w dawaniu i braniu. Może być nawykowa. Wtedy (przewrotnie) o gierkach nie ma mowy. I rozczarowanie jakby mniejsze. Jakby co.

    OdpowiedzUsuń
  56. Bodo - będę się podpisywała drukiem (bo 2 razy ktoś napisał za mnie):)
    Mój dramat polega na tym, że zawsze zakładam, że mogę się mylić. Dlatego nawet ex przypisuję dobre intencje, choć czasem mi trudno.

    Kiedy Cię czytam mam wrażenie, że widzisz związek podobnie do mnie, tylko uzywasz innej nomenklatury. Ty jedziesz poezją i Mickiewiczem, ja biologią i Darwinem. To są różne słowniki, ale idea ta sama.
    Oboje chcielibyśmy aby związki były stabilne, wierne, kochające się, szanujące i takie do grobowej deski. Tyle, że mi się wydaje, że przyczyn sukcesu (i powodów porażki) można szukać w biologii a Ty szukasz w poezji.
    Bo co to jest miłość (..tu wkładasz wszystko co myslisz i czujesz), ale żebyś był szczęśliwy musi zaistnieć - i wzajemnie. I kiedy nie ma tego wzajemnie jest płacz i zgrzytanie zębów. Tak wyglądają dorosłe związki mężczyzny i kobiety. Z altruizmu to może płynąć miłość do dziecka.
    I tu Romek upraszcza - sex za buty, czy jak dajesz za mało to masz szlaban na dupę. Ale to jest przedstawienie mojego zdania w krzywym zwierciadle. Nie jest to sex za buty. Ale też widzę, że kiedy mój mi pomoze w domu, powie ciepłe słowo, pójdzie no sklepu po bezy. To chce mi się mu smażyć tego "schabowego" i wieczorem mam ochotę na sex. I on też. Każde z nas wkłada do tego wora zwanego związkiem swoje zasoby, to co mamy najlepszego.
    A z ex - sama wyprałam, posprzątałam, ugotowałam, położyłam dzieci itp - wszystko po przyjściu z pracy (zarobki podobne). W miedzy czasie dowiedziałam się, że w domu syf (lego w salonie), a uroda to mi więdnie i "gadam jak poj...". I wieczorem kiedy miał być sex absolutnie nie miałam ochoty. No i oczywiście dowiedziałam się że manipuluje sexem (nawet sama myślałam że jakaś oziębła jestem). I miałam poczucie krzywdy, że więcej daję niż dostaję.
    AGA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz o swoim ex :) . No dobrze ..ja ogarniałem firmę i budowę domu . jak wracałem to robiłem zakuy bo mam po drodze, obiad ugotowałem ( lubię i potrafię ) , dzieckiem sie zajmowałem i zajmuję chętnie i póki małej piegi nie urosły i nie zaczęła wyrzucać mnie z łazienki kąpałem potwora co wieczór , usypiałem ją i szedłem pogadać bo Kfiatuszek w trakcie kąpieli potrzebował pogadac o tym co się zdarzyło w pracy , prasując swoje koszule wyprasowałem też jej ... taka jest biologia związku .
      No owszem , może powiedzieć ,że newowy byłem i nie mogąc słuchać jakie ma brzydkie paznokcie kazałem jej jechać i je sobie zrobić pokazując jeszcze gdzie są najbliższe salony .
      Raz w życiu jak już nie dawałem rady fizycznie a chłód zaczął się wkradać i Kfiatuszek mając coś do załatwienia , przywiózł dziecko na budowę i wysadził małą pod bramą nie wchodząc ani na chwilę, mimo że płytki kładli a mnie jeszcze nie było , pękłem i na pytanie naszej wspólnej znajomej dlaczego jest takie napięcie między nami powiedziałem ,że wkurzam się bo żadnej pomocy z jej strony nie mam i już powoli nie daję rady . Drugi raz pękłem kiedy zmuszona przez swoją własną matkę przyjechała na budowę i stojąc pzurkiem pokazując oskarżycielskim tonem pokazała mi ,że na parapecie jest rysa . Wtedy fakt , dość niegrzecznie powiedziałem jej ,że gdyby częściej bywała na budowie i pomyślała o tym żeby parapet zabezpieczyć to rysy by nie było . Teściowa po jej wyjściu stwierdziła ,że dobrze jej powiedziałem ale efekt był taki ,że foch trwał pół roku .
      Taka jest biologia związku .

      Usuń
    2. Bodo - ale ja ci wierzę, że tak to wyglądało. Myśle, że pewnie wybuchałeś więcej niż te opisane dwa razy. Bo nawet gdybyś był święty to byś czasem wybuchał. I rozumiem, że połozyłes krzyżyk na Kfiatuszku, i że myślisz o niej tak jak myślisz. Na tym etapie rozstania to normalne.
      Jestem ciekawa jednak co mówił Kfiatuszek w trakcie waszego małżeństwa i po nim. Nawet jesli to było dogmatyczne, stereotypowe, czy twoim zdaniem nic nie znaczące - to co mówił?
      Dla mnie taka analiza zarzutów ex (choć na początku je odrzucałam) pozwoliła zmienic swoje podejście do relacji.
      AGA

      Usuń
  57. Starania Bodo, nie były żadną winą, Maryś. Zachowywal sie normalnie, zgadzam się. To nie ta kategoria ciężkości, zeby gadac o winie. Zabraklo mu odrobiny asertywnosci, zdrowego egoizmu.
    Przecież nawet w wychowaniu najukochanszego dziecka potrzebna jest rozwaga, dla jego dobra. Tym bardziej trzeba bronic swoich granic wobec wspolmałżonka.
    Nie chamstwem, waleniem w stol czy manipulacją, rozmową, szczerym mowieniem jak sie w jakiejs sytuacji czujemy. Nikt nie siedzi w naszej glowie i sie nie domysli, sygnalizujemy: licz sie ze mną, szanuj mnie, bo ja cię szanuję.

    Bez 100 dygresji nie umiem wytlumaczyc dlaczego mam takie wnioski i jestem rozumiana zupelnie opatrznie(

    Toż mowilam w jaki sposob ja przesadzilam. Z milosci do rodziny, żeby kazdy chętnie wracal do czystego, pachnacego jedzeniem domu, zrobilam z siebie wieloczynnosciowego robota. Ale to ani moja wina, ani ich. Muszą byc zdrowe proporcje dla dobra wszystkich.

    Jakos tak mi sie w zyciu ukladalo, ze najblizsze otoczenie ciagle wytykalo winę. Albo bylam przewrazliwiona, albo zakompleksiona, bo zla na pewno nie. Taki styl bycia, bez wiekszej refleksji mieli. Jak się rozpedziłam w dziecinstwie tlumaczac , tak mi zostalo, az paradoksalnie bralam odpowiedzialnosc za wszystko.

    Mam alergię, nigdy nie powiedzialam- ze ktos jest winny, bo na okolicznosc jakąs splata się wiele wydarzen.
    Moge się zastanawiac co kims powodowalo, gdzie druga strona przeoczyla moment, ale nie pokazuje paluchem!

    Ostatnio pracuje nad tym mocno, czyjes postrzeganie mojej osoby nie musi mnie wpedzac w poczucie winy.

    Myślę Bodo, że nie ma sensu się szarpac, zrobiles wszytsko jak mogles najlepiej. Kochales jak umiales, wybacz sobie to, co przegapiles.
    W dupie miej pania Bovary z jej dziecinnymi żalami.
    Wszystko co robiles jest fantastyczne, chciales, zeby dom byl wspolnie dopieszczony. Nie wiedziales jednak, ze ( tak jak trafnie napisal Romek) ona byla juz bardzo daleko mentalnie.
    To wszystko tlumaczy, bo dla kobiety nie ma wiekszej frajdy jak wicie gniazdka.
    W sumie biedna kobieta, tak wiele straciła, a Ty...chyba nic.
    Maria


    OdpowiedzUsuń
  58. Mario- zgadzam się z Tym co napisałaś.
    Też jestem daleka od wytykania winy. Co prawda jeśli chodzi o zdradę to winna jest Kfiatruszek bez dwóch zdań (taki fakt). Ale jeśli chodzi o powody rozpadu związku i więzi - to już przyczyny mogą tkwić po obu stronach - wina jako przyczyna a nie wina jako intencjonalne działanie na szkodę.
    Ale jeśli by odciąć Kfiatuszkowa zdradę (tylko zdradę).
    To skąd masz pewność że Kfiatuszek się nie starał, nie próbował, nie walczył, nie mówił, nie chciał jak najlepiej?
    Normalna kobieta nie zdradza takiego faceta na jakiego kreuje się w tym blogu Bodo. Dopuszczam, że Kfiatuszek mógł być nienormalny (ale statystyczni to jest mniej prawdopodobne), tak jak i dopuszczam to że Bodo jest taki idealny jak się kreuje w blogu (choć w przyrodzie białe kruki są rzadkością).

    AGA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AGA- nie jestem idealny podkreślam to caly czas. Bywam zmęczony, bywam wkurwiony bo praca nielekka, mam swoje zadanie i bronię go do chwili póki ktoś mnie nie przekona , jestem szczery aż do bólu co niektórych razi i pewnie parę innych wad też się znajdzie .
      Witam się z sąsiadkami całusem w policzek , usmiecham sie do pani w spozywczaku ,skąpy jestem bo motoru nie chciałem jej kupić i uważałem ,że wykończenie domu jest priorytetowe .... , mam przyjaciół których kocham,lubię i szanuję i nie chcę z nich zrezygnować ..., za długo dom budowałem , jak przejżę protokoł ze spraw sądowych to jeszcze coś znajdę ....

      Usuń
  59. Steniu - a już absolutnie zgadzam się z Tobą.
    ale za takie podejście - Bodo powalił pięścią w stół i ludzie się trochę obruszyli.
    AGA

    OdpowiedzUsuń
  60. Walenie Boda rozumiem. Też kiedyś waliłam. Aż poszłam po rozum do głowy.

    Myślę, że diabeł tkwi w szczegółach i ich narastaniu. Bo życie właśnie z takich pierdół się składa - a nie z kilku "bum".
    Łatwo jest też przechodzić ze skrajności w skrajność. Rozżalenie temu sprzyja. I walka o dziecko - tu akurat Boda jestem w stanie zrozumieć, chociaż bardzo szkoda mi tej małej. Bo ona już jest skażona porażką rodziców. I nic się na to nie poradzi.

    Można psioczyć do usrania nad interesownymi babami. I wtedy wyjścia są dwa - albo przejść na homo albo na celibat. W imię zasad wyznawanych. Ewentualnie można iść na dziwki, jak się kto nie brzydzi. Płacę = wymagam. Jeśli ciągle się jednak chce poszukać partnerki na życie, warto stosować zasadę "patrzę manikiurzystce na paznokcie". Bo jak manikiurzystka ma poobgryzane i lakier sprzed miesiąca - to cóż, ach cóż. Ona może wiedzieć o manicure? W praktyce?
    Taki żarcik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Manikiurzustka jak jej zależy na kliencie to zadba i o paznokcie swoje i klienta. Przestanie dbać dopiero wtedy, gdy klient podpisze z jej zakładem umowę na wyłączność. Taka natura manikiurzystek, cóż zrobić? Taki zarcik ;-)
      Pozdrawiam
      Romek

      Usuń
    2. Roman - szacunek za znajomość manikiurzystek. Osobiście nie znam takich, co podpisują umowę na wyłączność z klientem - ale widać manicure można rozumieć różnorako. Zaraz się z tego Coelho normalnie zrobi.
      Ja z moimi pazurzystkami umów nie podpisuję na usługę długoterminową - ciągle jestem atrakcyjna czyli. Jako klientka.

      A w temacie - od siedmiu lat mam z mężem "umowę na wyłączność". Jestem więcej niż zadowolona. On też.
      Dbamy nawet bardziej niż na początku - bo wtedy było intuicyjnie, a teraz człowiek wie, zna i jest uważny. Widocznie żadne z nas w herbie nie ma paznokcia w sensie Coelho.

      Z drugiej strony (dla niedowiarków) - może warto zrobić sobie dobrze samemu. Paznokcie. Jak od interesownych manikiurzystech odpycha. Taki żarcik. Dramatyczny.
      Zaprawdę powiadam Wam - szukajcie, a znajdziecie.

      Usuń
  61. Chyba wejdę w rolę adwokata diabła i stanę na chwilę po stronie Świntuszka ;-) Czy nie uważasz Bodo, że Wasz dom stanął między Wami? Że zabrał Cię żonie? Że nagle straciłeś ją z oczu, bo zająłeś się domem? Sam pisałeś, że ona ma psychikę dziecka. Pewnie była po prostu zazdrosna. Przestała być najważniejsza. Ja z moim przyszłym exmężem też zupełnie inaczej postrzegamy czas budowy naszego domu. On twierdzi, że cały czas BUDOWAŁ dom dla nas, dla rodziny. A ja pamiętam, że jeździłam tam prawie codziennie razem z nim. I pamiętam, że ten dom wyssał ze mnie wszystkie siły witalne. Zwłaszcza po zamieszkaniu w nim. I całą kasę. Jesteście z gatunku altanników, budowa domu to dla Was najważniejszy motywator w życiu. A żonom może wystarczy tylko ciepło rodzinnego ogniska. I może to właśnie straciliście z oczu, myśląc o płytkach, posadzkach, kominkach i pokryciach dachu? Ja mam do tej pory odrzut nawet od filmów typu Grand designs. Może po prostu Twoja żona poczuła się mało ważna, tak jak często mężowie czują się po urodzeniu dziecka?
    Pozdrawiam. Siostra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak czytałam bloga Bodo, miałam wrażenie że Kfiatek na podstawie tego jak została wychowana, nie jest w stanie stworzyć szczerej relacji z nikim. Może z jakiegoś powodu jest zbyt głęboko schowana z własnymi uczuciami i pokochanie kogoś "naprawdę" oznacza dla niej takie obnażenie, podatność i bezbronność, że po prostu nie potrafi tego zrobić. Jej sposób na życie to gra, wchodzenie w rolę. Bodo był dla niej idealnym partnerem, bo zaślepiony miłością przez długi czas nie był w stanie dostrzec kim naprawdę ona jest, pomimo oczywistych sygnałów. Jej wyidealizowany wizerunek w jego głowie był tak silny, że bardzo długo opierał się rzeczywistości. Może jedyne szczere uczucia ona przeżywa w związku z matką. To nie są świadome wybory, czasem to tak głęboko zakotwiczona cecha osobowości, że nie da się jej wyleczyć miłością. Jak widać, nawet do dziecka. I dlatego czegokolwiek Bodo by nie zrobił albo zrobił, skończyłoby się podobnie, bo ona dążyła do określonego schematu, w którym byłaby skrzywdzona przez faceta, a w związku z tym miałaby pełne prawo zrobić mu każde świństwo, bo przecież należy mu się. Jak ktoś naprawdę chce się czuć pokrzywdzony, to powód zawsze się znajdzie, np. odłożenie czegoś nie na tą półeczkę.

      Usuń
    2. Suplement, bo zapomniałam (choć to dość oczywiste) "po co grać" - po to, zeby kontrolować sytuację. Kontrola to bezpieczeństwo.

      Usuń
    3. Siostro- chyba nie sądzisz, że decyzję o kupnie działki i budowie domu podejmowaliśmy z lufą pistoletu przyłożoną Kfiatuszkowi do czoła :). Decyzja była wspólna kupno dzialki i budowa.
      Znam całe mnóstwo dziewczyn które angażują się w budowę bo to jest coś fajnego. Przygoda i nawet jeśli nie siedzą na budowie to przeszperają net , znajdą to co im się podoba , powiedzą i podpowiedzą. Nie wspomnę o tym ,że fachowca potrafią tak zrąbać za niedokładnoś bo to jest DOM dom w którym chcą mieszkać .
      W sądzie zadałem pytanie co moja żona kupiła do domu ( czytaj mieszkania ) . Krzyk się podniósł pod niebiosa , że wszyscy wiedzą ,że całe wyposażenie domu jest moje , że materialista , że wypominam .......... ale nie o to chodziło .... poprosiłem grzecznie , żeby powiedziała co dokupiła do naszego wspólnego mieszkania przez 10 lat . Kubek jakiś ? wazonik? serwetkę ? obrus? ręcznik ? obrazek na ścianę ? nóż ,łyżeczkę, garnek czy solniczkę ?? a może jakiś bibelot ? ....... ale sama ...... długo myślała i nie mogła sobie przypomnieć niczego .
      Kasa leżała w domu. Nie liczyłem ile wydaje.
      To jest tak jak z budową domu . Albo się wije gniazdo albo się na nie sra.

      Usuń
    4. Bardzo dziwne, bo nie poznalam nigdy nikogo takiego. Kazdy chce upiekszyc swoj dom. Cokolwiej jej bysmy nie zarzucali, trzeba oddac sprawiedliwosc- zakupoholiczką nie byla, i krwawicy Bodo nie trwonila:)
      Zastanawiam się, czy te wszystkie rzeczy ktore robiles, bo lubiles, to na zmianę z nią? Czy tak od czasu do czasu obiad, prasowanie, zeby byl rowny podzial, bo oboje pracowaliscie?
      Co bylo jej dzialką, za co oba byla odpowiedzialna w domu?

      A najbardziej mnie interesuje, czy fajnie Wam się rozmawialo,( poza rozmowami w wannie o jej pracy) Czy byla ciekawa osobą, czy interesowala się czyms szczegolnie? Czytala ksiązki, byla kinomanka, podrozowala, uprawiala sport?
      Czy mogles sobie pogadac o wszystkim, tak jak tutaj z ludzmi?
      Czy byla/jest inteligentna ?
      Polubilabym ją? Podpowiedz- lubie naturalne, szczere, ciekawe kobiety.

      Bodo, za co ja kochales?

      Maria.
      p.s.no nie, nie jestem wscibska, przeciez to blog o Kfiatuszku:)

      Usuń
    5. Mario ... lubiłem i lubię gotować :)) i chyba też potrafię ... zakupy i kuchnia moja w 90 % , prasowanie bardziej jej choć nie uchylałem się :), pierze pralka , a odkurzacz 50/50 .
      Druga część pytania to temat na osobny post .. trudny post .....

      Usuń
    6. Stwoooooorkuuuuuu...ciepło, ciepło....

      Pozdrawiam

      Usuń
    7. "Bodo, za co ja kochales?"

      Ło matko! Przecież już kiedyś napisał...fajne cycki miała ;-)


      Pozdrawiam

      Usuń
    8. I porządek na biurku ;)

      Usuń
    9. A może za iluzję we własnej głowie?
      Bodo, ile wysiłku włożyłeś w utrzymanie (a może wręcz stworzenie) tej iluzji którą kochałeś?

      Usuń
  62. Każdy inny. Ja UWIELBIAM czas budowy. Ciągle, kurna, trwa. Remont stulecia - ale właśnie dzięki temu, że czynnie w nim uczestniczę - ba! - sama często rozmawiam z wykonawcami, swego czasu szperałam na forum muratora - to sama radocha jest. To wicie gniazda.

    Pojechać do castoramy, albo cersanitu czy innego Opoczna - do salonu przy fabryce płytek - powybierać, podumać nad wystrojem, pospierać się o kolorystykę, powygłupiać. Czy kabina ma być obleśnie przezroczysta i szezląg dla pana domu przed nią - czy walniem luxferki i będzie socjalistycznie.
    Same smaczki. Może jestem Altannicą? Może powinno się takie rzeczy ustalać PRZED? A nie tylko dupcing-pupcing, dzieciak w drodze i "jakoś to będzie, przecież się kochamy"... tak se dumam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baba z jajem ;-)
      Widzisz Bodo? Taka powinieneś sobie wziasc ;-) Rach ciach i wszystko byłoby na swoim miejscu.
      Romek
      PS: z manikiurzystka to była przenosnia a aluzja nas wyraz czytelna ;-)

      Usuń
    2. Ja też to uwielbiałam. Do czasu. Ja tylko chciałam zaznaczyć, że niekoniecznie Kfiatek był przygotowany na utratę należnego miejsca na piedestale. Budowanie domu potrafi skutecznie skupić całą uwagę budującego.
      siostra

      Usuń
    3. Romaaaaaan, a mógłbyś drukowanymi? Bo ja taka nieporadna, nieogarnięta i koniecznie trzeba mi wszyściutko dokładnie wytłumaczyć.
      (I tu machnęła rzęsami niczym skrzydłem motylim, a powieka kusząco zawisła w połowie źrenicy. Wyglądała jak tuż po przebudzeniu... Usta lekko rozchylone - obiecująco ukazywały przerost migdałków. Bawiła się rozbrajająco a dziecinnie kosmykiem włosów, który niesfornie wymknął się z dziewczęcej, niewinnej fryzurki....)

      I tak dalej, i w tym duchu. :)) Poszczać się idzie. :))

      Usuń
    4. Stenia, piszesz tak, że slysze, jak warkocze Ci fruwają:) Co za przyjemnośc czytac taka soczystośc. Az Romek przyflirtował i zachichotał.
      Fajnie, że tu przyszlaś
      M

      Usuń
  63. Ja też chciałam. I na budowę jeździliśmy razem. A kiedy umęczeni wracaliśmy z dziećmi z placu on słodko pytał - Aguś, co jest dobrego na obiad.
    A przy rozwodzie ja i sąd dowiedzieliśmy się jak to on spełniał marzenie mojego życia i jak przy rozwodzie wspaniałomyślnie zostawił mi dom i mieszkanie.
    A jak mój pełnomocnik doprecyzował - że zostawił mi pustostan z kredytem a mieszkanie dostałam jako panienka od rodziców to ex oświadczył że to nie jest sprawa o podział majątku i nie będzie zabierał głosu. Ale swoim kolejnym mówi jak się poświęcał i ile mi zostawił i że tylko z miłości do dzieci nie wnosi o podział majątku. Taki szlachetny :/

    AGA

    OdpowiedzUsuń
  64. Mnóstwo takich "bab z jajem" chadza po tym łez padole :) Żadne tam cuda i dziwy, za przeproszeniem.

    OdpowiedzUsuń
  65. I wracamy do punktu wyjścia - albo Scarlett albo Isaura. Baba z jajem nie wiąże się raczej z: ulizanym koczkiem, wzrokiem zagubionej sarenki, nieporadnością sklepową, bezwzględną koniecznością natychmiastowego zaopiekowania, etc.
    Albo rybki albo pipki.
    Nie każdy facet to zniesie. Do takiej baby z jajem to dopiero trza mieć jaja. Żeby było współmiernie. I wtedy szafa gra.

    OdpowiedzUsuń
  66. No właśnie cały ambaras w tym, żeby było współmiernie. Czyli albo symetrycznie i równoważnie (tak 50/50), albo osoba nadopiekuńcza z nieporadnym pisklątkiem, albo potulny chłopina z herod-babą, ślepy z kulawą (albo na odwrót)itp, dawca z biorcą, Jacek z Agatką. W całość się musi składać. Układ dawca - dawca i biorca - biorca nie działa. Dwoje ślepych to katastrofa, a facet, który lubi sporty ekstremalne nie pasuje do kobiety, która dostaje gęsiej skórki ze strachu. Więc jeśli baba z jajami, to facet bez jaj. bo inaczej wychodzi jajecznica.
    siostra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety przyciągamy pewne osoby, jak za przyczyną czarodziejskiej różdżki.Przez 5 lat miałam chłopaka, który był niesamowitym gadułą po czym po zerwaniu trafiłam na równie ględzącego tylko trochę starszego - mojego męża zresztą.Chyba podświadomie szukamy czegoś co tak naprawdę nas kręci i te Wasze wypisane w punktach założenia jaka ma być Wasza poszukiwana - poszukiwany są po prostu śmieszne...nie tędy droga drodzy panowie...
      żona idealna:)

      Usuń
    2. "ględzący" ?? nie zabrzmiało to zbyt ciepło ;)

      Usuń
    3. Ciepło, ciepło, po kilkunastu latach pożycia można sobie na takie słowa pozwolić - druga połówka zniesie;)
      żona idealna:)

      Usuń
    4. i ileż skromności w podpisie ........ hmmmm..........

      Usuń
  67. Dla mnie w relacjach ważne jest poczucie humoru.
    Przypadkiem dzisiaj mam urodziny i moi znajomi pokazali na co ich stać :D
    Żeby i was rozweselić...
    Od przyjaciółki dostałam taki tekst
    "My kobiety jesteśmy aniołami, a gdy się nam podetnie skrzydła, lecimy dalej - na miotle! Bo w końcu jesteśmy elastyczne!!!"

    A od mojego karnet do kosmetyczki z trawestacją mojego własnego tekstu: "to dla Ciebie na renowację zabytku. Wiem że renowacja zabytków sporo kosztuje :)"

    Teraz siedzimy i rżymy oboje czytając pozostałe.
    Miłego wieczoru - tym idealnym i mniej idealnym :)
    AGA
    AGA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pochwal się jeszcze AGO które to będziemy wiedzieć czy gratulować czy współczuć ;)))))))))



      Usuń
    2. Jak to które?! Osiemnaste!

      Usuń
    3. Sto lat, nowej miotły i pomyślnych wiatrów ;-)
      siostra

      Usuń
  68. AGA, wszystkiego najlepszego:) Zabytku ;)

    OdpowiedzUsuń
  69. AGA - najlepszego!

    Hm... lepiej być zabytkiem niż zbytkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  70. Dziękuję wszystkim:*
    Równo osiemnaste po raz drugi :)
    Jestem zabytkiem, ale jeszcze całe szczęście nie ruiną ;)
    Są to drugie moje urodziny w które bilans życia mam dodatni.
    I tego życzę wam wszystkim. A Tobie autorze bloga - szczególnie.

    AGA

    OdpowiedzUsuń
  71. Ad rem.
    Bodo, czy przypadkiem nie nadałeś swojemu kwiatu;-) cech nazbyt wyidealizowanych? I ona po prostu nie potrafiła sprostać Twoim wymaganiom? Coś, jak damska wersja fraszki Sztaudyngera:
    Wciąż mi podawała skrzydła, az mi z tą boskością zbrzydła.
    Wolałem już z innymi czołgać się po ziemii.

    Pozdrawiam. Siostra.

    OdpowiedzUsuń
  72. AGA - najlepszego! :)
    Bo teraz to trzeba jak w "Psach" - WYRWAĆ CHWASTA. Chwasty też mają kwiatostany, więc nomenklatura się zgadza.

    M - dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AGA również najlepszego... choć z tym wiekiem do katalogu UNESCO na pewno Cie nie zapiszą :)

      Matuzalem

      Usuń
    2. Matuzalem - ja jestem z rodziny długowiecznych więc wszystko może się zdarzyć :D

      A tu kolejny tekst z wczorajszych urodzin:
      -Na moim nagrobku niech będzie napis: "Co się głupio gapisz? Też bym wolała leżeć teraz na plaży!"

      Człowiek z wiekiem nabiera dystansu do siebie i do świata :D

      AGA

      Usuń
    3. hahaha żebyś wiedziała zwłaszcza jak się wkroczy w drugie półwiecze :) ale uwierz ze nie wszyscy tak mają :)

      Matuzalem

      Usuń
    4. Matuzalem - ja mam. I widzę, że ty też.
      Czarne poczucie humoru pozwoliło mi przetrwać trudne momenty i nadal jest ze mną :)

      Ci którzy z wiekiem nie nabierają dystansu do życia podobno szybciej się starzeją - i fizycznie i psychicznie.
      AGA

      Usuń
  73. Po doświadczeniach z pierwszym, szukałam takiego który niespecjalnie imprezowy jest i nie kłamie. To pierwsze się udało: nie pił wcale, z tym drugim: kompletna porażka. Łgał jak pies.

    Nawet nie wiem ile razy było nas troje w ciągu tych nastu lat. Z pewnością nie jeden. Robiąc dochodzenie na koniec dowiedziałam się o 6 romansikach. Nie chcę nawet myśleć o ilu się nie dowiedziałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...Kropka i dobrze, po co Ci ta wiedza, wystarczy wiedza o jednym żeby mieć dość :(

      Matuzalem

      Usuń
    2. Witaj w klubie, Kropka. Haremowy logistyk.
      No ale fakt - połowa sukcesu, skoro nie pił :)))
      Ja po ojczymie alkoholiku też szukałam "takiego bez nałogu". Niestety odkryłam, że jest forma nałogu, o której wcześniej nie czytałam - patologiczne łajdactwo.

      Usuń
  74. AGA najlepszego!

    ja tez niebawem świętuję;) wolę jednak dobrą książkę niż miotłę;)))

    odczytałam wszystko ale tak się zmęczyłam, że az mi wena na pisanie odeszła /a że po urlopie to roboty huk/
    ale nadrobię i pisanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. B - na książce za daleko nie dolecisz :)
      A na miotle - to może i co któregoś odstraszysz, ale se przynajmniej polatasz ;)
      AGA

      Usuń
  75. Ojjj Aga ja dzięki książce czasami tak latam, że ciężko mnie na ziemię ściągnąć;)))
    pzdr
    B.

    OdpowiedzUsuń
  76. Dzisiaj byłam w sklepie, kupowałam alkohol i miła ekspedientka zapytała mnie o d.o :) Nie wiem czy to ogólna polityka sieci lidl czy osobista dobroć ekspedientki. Ale tak sobie pomyślałam, że jeszcze życzliwi ludzie chodzą po świecie. I niech to jej Pan Bog dobrym chłopem wynagrodzi :)
    AGA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była po szkoleniu:
      - 36-letnie kobiety o dowód os. pytać;
      - młodzikom, którym dopiero co wąs się rzucił, piankę do golenia w promocji proponować itd.

      Generalnie trzeba uważać, są coraz cwańsi...

      Tomek.

      Usuń
  77. A tu trochę o kłamstwie, skopiowałem z mojego bloga, tak co by dobić do trzystu komentarzy ;-)
    Pozdrawiam i życzę miłej lektury...

    "No właśnie...kłamstwo...Czym jest kłamstwo? Kiedy zastanowimy się na spokojnie bankowo większość z nas stwierdzi, że to coś, co jest obrzydliwe, coś na czym nie można budować życia itp. Oczywiście naturalnie czujemy niechęć do ludzi, których określamy mianem kłamców. Czy za to, aby na pewno sami jesteśmy do końca w porządku w tej kwestii? Hmm...Otóż, wyobraź sobie, że przychodzisz do pracy i widzisz swoją szefową (panią po 40tce, naruszona struktura uzębienia na skutek paradontozy, dość zorane czoło, obwisły brzuch i wiecznie podkrążone oczy), która wygląda z rana jakby chlała całą noc i przyszła do roboty na kacu. Normalnie widząc takie zjawisko powinieneś powiedzieć - słuchaj...zrób coś z sobą...wyglądasz koszmarnie, zadbaj o siebie, nie ładuj tyle kartofli na obiad bo brzuch ci wisi niemal do kolan a cycki masz równo z pasem...Czy, aby na pewno powiesz jej co myślisz, gdy zapyta Cię jak wygląda? Wątpię...raczej zauważysz jakiś szczegół z jej wizerunku, jeżeli już naprawdę nie będzie możliwości wykazać jakiegokolwiek jasnego punktu w jej wizerunku. Powiesz na przykład...słuchaj! Kapitalne kolczyki! Gdzie je kupiłaś?! Na drugim biegunie mamy pana, który odstawiony od małżeńskiej alkowy w związku z konfliktem interesów między panią i panem na tle tego na co mają pójść ciężko zarobione przez niego pieniądze idzie opróżnić swoją prywatną "fabrykę jądrową" u pani zwanej prostytutką. Oczywiście Ty jako kobieta oczekujesz prawdomówności i szczerości od swego partnera (wszak miał być książę na białym koniu a wzięłaś jego - ten pył marny winien Ci dozgonną wdzięczność za to, ze pozwalasz mu wydawać na siebie jego pieniądze). Oczywiście, Twój facet nigdy się nie przyzna, że poszedł na bok. Doskonale wie, że jak sprawa się rypnie zostanie w majestacie prawa zmieniony w bankomat i nawet mu na jeden, dwa numerki w miesiącu kasy nie wystarczy. No i co? I nic...żyjecie sobie obok siebie udając, że gra gitara. Ty stosujesz szlaban na seks jako kartę przetargową dla załatwienia swoich interesów a on...łamie tę blokadę idąc do dziwki, która w ostatecznym rozrachunku okazuje się i tak tańsza niż legalna dziwka - czytaj żona. Teraz pewnie obruszysz się jak większość kobiet! Jak to dziwka? Żona dziwka? Oczywiście, że dziwka! Czymże innym jest dawania doopy w zamian za korzyści jakie masz z bycia ze sowim samcem na co dzień? Niczym. Personalnie uważam, że taki stan jest gorszą odmianą kurewstwa niż prosty akt oddania się kobiety facetowi za pieniądze. Taki jest świat i tego nie zmienimy, tylko po co dorabiać do tego ideologię? To bardzo proste! Chemia Twojego mózgu musi wytłumaczyć Ci powody Twojego zachowania. 90% kobiet idzie do łóżka ze swoim mężem tylko dla tego, że tak trzeba. Facet wchodzi, schodzi i po 11 minutach (Paulo Coehlo) jest po zawodach. Wszyscy są happy...no może poza Tobą, bo znów nie miałaś orgazmu...ale co tam! Masz przecież papier! Czyż nie? Seks to broń a brak seksu to normalne sankcje nałożone nie na Iran tylko na faceta! Nie chcesz tańczyć jak ci zagram? No to zobaczymy jaką masz wytrzymałość na nadmiar testosteronu...no i się zaczyna...chlanie, walenie po mordzie, nerwy...w końcu facet marszczy freda albo idzie do burdelu. A to zbrodniarz powiesz, no nie?

    OdpowiedzUsuń
  78. c.d.

    "Otóż NIE! To nie jego wina! Tak samo jak nie Twoja, że od dziecka knujesz, kombinujesz, oszukujesz, kręcisz byle wyjść na swoje. To chemia mózgu, geny, wola walki i przetrwania. Jesteśmy zwierzętami, które na swoje nieszczęście natura obdarzyła świadomością istnienia. Wiem, że nie sięgasz na co dzień aż tak daleko w swych rozważaniach...wszak nowe kolczyki albo torebka od Miu Miu za całą pensję daje Ci szczęście i radość życia (ciekawe na jak długo - krótko, uwierz mi). Wracając jednak do kurewstwa...
    Jeżeli pan kłamie, że nie był w burdelu mimo, że po samogwałcie (znam taką parę, gdzie pani wieczorem karze się samogwałcić panu, aby po ilości nasienia stwierdzić czy był w burdelu czy nie - ludzie wykształceni, pani doktorat, co prawda z socjologii ale pan za to jest inżynierem automatykiem - spora kasa też za tym idzie) nie bardzo mu staje to pani w takich chwilach szczerze przeklina wszelkie łamistrajki w postaci panienek do towarzystwa jednocześnie wywyższając się ponad nie - "jak można być taką ścierą?", jednocześnie nie zauważając, że właśnie wydała pół pensji swego lubego na buciki od Jimmy Choe ;-) Prostytucja w najczystszej postaci i to tym bardziej dotkliwa, ze cholernie kosztowna, rozłożona w czasie i kończąca się często przekształceniem faceta w bankomat. Zaraz, zaraz! Jak mam papier powie pani w kawałkiem złota na palcu. Tak masz! A wiesz dlaczego? Bo oszukałaś! Tak oszukałaś! Facet był pewien, że żeniąc się dostanie seks na wieczność, stosunkowo niskim kosztem, bez potrzeby udawania i zamieniania się w pawiana albo sponsora. Jak bardzo się pomylił zorientuje się najdalej rok po ślubie...cóż zrobić? Takie życie..."

    OdpowiedzUsuń
  79. Dzizas... Romek. A nie przyszło Ci w tym wszystkim do głowy, że to, co nazywasz "reglamentacją" seksu, to po prostu wynik całego dnia bez czułości? Bez jednego dobrego słowa? Że nie ma ochoty się rozkładać nóg przed kimś, kto jest obcesowy, chamski, niemiły? Że nieraz przez cały dzień baba tylko zbiera ochrzan, jaka jest beznadziejna, a potem w ramach "obowiązku małżeńskiego" ma dać za przeproszeniem, dupy, bo pan i władca właśnie ma objawy zatrucia testosteronem?
    To co opisujesz, to patologia, nie norma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka patologia?? Toż to norma u Romka.

      Chyba, że Romek to patologia. Znaczy się-psychopata.
      Spełnia wszystkie przesłanki. No może poza intelektem.

      Usuń
    2. Odważna diagnoza o silnym zabarwieniu emocjonalnym, natomiast mało merytorycznym.

      Usuń
    3. Już pisałem. Kobieta zawsze znajdzie powód, żeby mi dowalić - taki folklor. Proszę nie przejmować się tym schematem.

      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Maryś, Romek jaki jest- każdy widzi. Manipulant, krętacz, szantażysta, wybujałe ego, nie znosi sprzeciwu, podchodzi ofiarę, aby uzyskać satysfakcję- to niby nie są cechy psychopaty?? To weź sobie pierwsze z brzegu opracowanie naukowe na temat psychopatów. A jak nie psychopata, to na bank socjopata (z powodu warunków, w jakich się wychowywał).

      Usuń
    5. A ja mimo wszystko Ci współczuję.
      Miłego wieczoru.
      Pozdrawiam

      Usuń
  80. Seks jest tylko wdzięcznym przykładem w celu pokazania pewnego mechanizmu. Post jest generalnie o kłamstwie, bo drogie panie zarzuciły tu, że wielu facetów to notoryczni kłamcy...
    Może to i prawda, ale...
    Jestem znany jako kanalia, cham, bydle co nie rozumie kobiet i nadaje się tylko na leczenie psychiatryczne. Dla żartu "zaatakowałem" panią o nicku "Faworytka", aby podała mi numer telefonu. Co usłyszałem? Ano, że ona się mnie boi...
    Jej partner nie miał takich problemów i oszukał ją bez skrupułów. Co dostał w zamian? Związek, ładną żonę, seks, potomstwo, schabowego na co dzień. Pytanie brzmi, czy w relacji z kobietami warto być uczciwym, czy Was zwyczajnie trzeba chamsko oszukiwać, aby dostać to na co nam zależy? Sądzę, że większość panów nie ma takich dylematów a wnioski pozostawiam jak zwykle drogim paniom.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  81. Wielu ludzi to notoryczni kłamcy. Kobiety i mężczyźni. Nie mogę pojąć Romek, że próbujesz przechylić języczek u wagi wyłącznie na krzywdę mężczyzn. Na tym blogu piszą ludzie płci obojga, nieraz bardzo pokrzywdzonych przez wszelkiej maści kłamstwa. Wytłumacz mi, dlaczego tworzysz płciową koalicję, zamiast koalicję pewnych wartości uniwersalnych, dla ludzi o podobnym kręgosłupie moralnym?

    OdpowiedzUsuń
  82. Sypka językowa...klawiatura mi szwankuje i są takie efekty...miało być:

    "aby dostać to na czym nam zależy"

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  83. Pomyłka Freudowska?
    No to na czym Wam zależy?

    OdpowiedzUsuń
  84. Maryś...dlaczego? Bo wszyscy jesteśmy kłamcami...nie będę już wspominał książki pod tytułem "Dlaczego kobiety płaczą a mężczyźni kłamią", bo można się kłócić z pewnymi tezami, które są tam zawarte, ale chodzi mi o mechanizm - "niech pierwszy, który jest bez winy rzuci kamieniem".

    Nie można stopniować kłamstwa podobnie jak uczucia. Skoro wymagasz uczciwości to daj ją sama i to nie w wybranych, wygodnych dla siebie aspektach życia, tylko w każdej chwili, w każdym calu!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  85. @Kobieta
    Nie wiem na czym NAM zależy. Mnie zależy na świętym spokoju i możliwości wychowania dzieci. Reszta nie ma dla mnie w tej chwili znaczenia albo jest dodatkiem do życia.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  86. Uhmmm... zaczynam pomału, jak to mówi młodzież "jarzyć".

    OdpowiedzUsuń
  87. Ale wniosek z tego jest ponury, Romku. Bo wychodzi na to, że nie da się stworzyć związku bez kłamstw i kłamstwek. Czy Ty masz jeszcze jakąś idealistyczną wizję, że może taki zaistnieć? Ale teraz powiedz prawdę :)

    OdpowiedzUsuń