piątek, 24 sierpnia 2012

Urlop:)))





Wyskrobane kilka dni kiedy mogę odpocząć a tu kocioł tak straszliwy ,że jestem w ciężkim szoku .... . Jeszcze bardziej szokuje mnie momentami merytoryczność dyskusji . Szukam wprawdzie jakiejś opcji typu "walka w klatce" , gdzie z dużą przyjemnością umieścił bym wszystkie posty wymieniane między Romkiem a Kobietą ale póki co jeszcze takiej możliwości nie widzę .
Przerwałem boski wypoczynek bo wiedzę ,że dusi się wszystko ale odniosę się tylko do wzburzenia jakie wywołało moje stwierdzenie "feministyczne brednie "
Nie lubię ani skrajnego feminizmu ano męskiego szowinizmu . Nie lubię skrajności i nic tego nie zmieni. Szanuję i szanowałem niezależne kobiety pod warunkiem ,że w niezależności nie zagubiły swojej kobiecości .
Dystansu ...dystansu i odrobiny pokory , życzę wszystkim ........

184 komentarze:

  1. Od razu zareaguję, Bodo. Poproszę o definicję kobiecości, tak dla porządku i merytorycznego ładu dyskusji. Przyznam, że od razu chichocze we mnie diablik, kiedy słyszę "kobiecość" i "męskość". Po prostu z daleka mi to zaiwania stereotypami. Proszę, wyjaśnij mi co poeta miał na myśli:)
    ( Sorry, że zakłócam urlop)

    OdpowiedzUsuń
  2. A i jeszcze jedno pytanie Bodo. Czy te, które na skutek niezależności to tajemnicze pojęcie zatraciły, nie zasługują na szacunek? I jeśli tak, to dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te niezależne na szacunek zasługują i go otrzymują. Ale raczej taki...hm,... z dystansu. Czasami obserwując takie panie 4S - samowystarczalne, samodzielne, seksowne singielki - jakoś tak odbieram mnóstwo sygnałów w rodzaju jaka to ja jestem właśnie samowystarczalna. To świadome, albo i nie, podkreślanie niemalże na każdym kroku jaka jestem dzielna, silna i niezależna (w tym finansowo). Wyzwoliłam się z toksycznego związku, dzięki czemu poznałam lepiej siebie i dopiero teraz zaczęłam żyć pełnią życia. Teraz się samorozwijam, mam mnóstwo nowych pasji (zumba, flamenco, decoupage, fotografia, psychologia, warsztaty samorozwoju, filozofie wschodu itd.). Czasami tyle tego, że trudno nie odnieść wrażenia, że jakoś rzeczywiście w tym wszystkim na faceta zwyczajnie brak miejsca. Poza tym ten podprogowy przekaz: Nie ze mną te numery, Bruner. Już ja znam te wasze wszystkie sztuczki.

      Tego co powyżej napisałem proszę nie odbierać jako kpiny z takich niewiast. Przeciwnie, często autentycznie podziwiam. Po prostu chciałbym wyjaśnić, że wbrew obiegowym stereotypom mężczyźni takich kobiet nie tyle się boją, co często je właśnie z należnym im szacunkiem zostawiają w spokoju. Skoro takie samowystarczalne i spełnione.

      Tomek.

      Usuń
    2. Parę postów Bodowych temu, czyli jakieś kilka tygodni, z dyskusji wyszło (sprowokowanej przeze mnie, hehe), że z takimi kobietami jest trudniej- trzeba się bardziej nastarać, wykazywać, a który mężczyzna woli większy wysiłek od wygodnictwa? ;)

      Bo tak- każda strona w związku musi czymś zaimponować tej drugiej, żeby związek był udany. No to weź zaimponuj kobiecie, która nie jest tłukiem, jest samofinansująca się, z dobrą pracą i płacą i własnym mieszkaniem/ domem i wie, czego chce, a w dodatku jest równorzędnym partnerem w wielu ujmowanych za męskie sprawach ;) Wysoka poprzeczka dla większości. Za to jaka satysfakcja, jeśli jest im ze sobą dobrze :)

      Usuń
    3. Aleś sobie teorię zbudowała ;-) Ty naprawdę w to wierzysz? To wytłumacz mi i odpowiedz na pytanie zadanie już wcześniej...czym może zaimponować facetowi ktoś taki jak Ty? Urodę odrzuciłaś, bo niepotrzebna, charakter masz paskudny...Chcesz zaimponować mężczyźnie dobrą pracą i płacą oraz mieszkaniem? Chyba żartujesz...
      To co wymieniłaś to substytuty, które dają Ci poczucie pewnej wyjątkowości, którą musisz sobie stworzyć w głowie, żeby się nie rozpaść! To jest typowe pocieszanie się na zasadzie, wprawdzie jestem gruba, mam okropny charakter ale te wszystkie lale do pięt mi nie dorastają...Może i nie dorastają, ale to ONE są kobietami i to nie one wyją po nocach w poduszkę.

      Drogie panie! Na własne życzenie zatracacie siebie. Nie wiem w ogóle skąd w waszych głowach bierze się taki kierunek, który prowadzi tylko i wyłącznie do alienacji, poczucia krzywdy i nieszczęścia. Nie zrozumiem tego nigdy...

      Usuń
    4. Czym mogę zaimponować mężczyźnie? A to ja jestem na sprzedaż jak niewolnik, abym przed każdym panem musiała szczerzyć zęby i udowadniać swoją wyższość nad innymi? Pytanie zupełnie nietrafione, bo nie powinno być skierowane do mnie- jak taki ciekaw jesteś, to po prostu zapytaj mojego partnera, który nota bene twierdzi, że jesteś parodią mężczyzny i psujesz ich wizerunek w kobiecych oczach :)

      Usuń
  3. Tomku, ja bym pod Twoją jakże trafną obserwacją jeszcze dodała potężny lęk przed powtórką toksycznego związku. Nie odbieram tego absolutnie jako kpiny, bo sama się znakomicie wpisuję w tę charakterystykę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maryś, ja się domyślam co jest przyczyną tych "podprogowych sygnałów". Nie pisałem o tym, bo chciałem tylko pokazać jak te niezależne mogą być odbierane przez drugą stronę. I tym samym znowu docieramy do wałkowanego tu wielokrotnie problemu z komunikacją na lini ona-on. Tak ciężko się porozumieć... Pewnie dużo łatwiej w takiej np. internetowej dyskusji, gdzie liczą sie argumenty, można sobie na spokojnie (choć czasami mniej spokojnie :) pewne sprawy wyłuszczyć. Przede wszystkim jednak, jesli się nawet spieramy, to o poglądy, o racje, za którymi nie stoją, tak jak w życiu, bardzo konkretne, indywidualne interesy. Tu najwyżej podpiszemy protokól rozbieżności albo sobie szczerze nawrzucamy :) A w życiu z obawy przed konsekwencjami, albo dlatego, że nam na czymś tak bardzo zależy, często zamiast zwyczajnie się dogadać, to kombinujemy jak koń pod górę :)

      Tomek.

      Usuń
    2. Doceniam, że podzieliłeś się tym odbiorem. Nie dziwi mnie to. Ostatnio mój męski przyjaciel, kiedy miałam gorszy dzień, skwitował moje narzekania tylko jednym zdaniem - przecież Ty jesteś silna! Kto, jeśli nie Ty?
      Odłożyłam słuchawkę i opadły mi ręce. Ciągle silna, ciągle do przodu, z przyklejonym do gęby uśmiechem. Poczułam się zmęczona i zadzwoniłam do kobiety. Nie rozwiązała moich problemów, ale przy niej mogłam się poczuć "taka mala".
      Chcę powiedzieć, że to nie są sygnały podprogowe, tylko pozór. Oczywiście, to moja optyka. Podprogowo to nieraz takie kobiety chcą powiedzieć - muszę sobie nałożyć skorupę, żebyś mnie nie skrzywdził.

      Usuń
    3. Facet popełnił błąd. Zgodnie ze schematem starał się rozwiązać problem i w jego mniemaniu dokonał tego mówiąc właśnie to co powiedział. Problem w tym, że Ty wcale nie chciałaś rady ani pocieszenia, chciałaś się tylko wygadać :-) stąd telefon do koleżanki.

      Pozdrawiam
      Romek

      PS: Panowie, nie rozwiązujcie problemów za kobiety. Facet mówi innemu facetowi o problemach tylko wtedy jeżeli ma nadzieję, że ten drugi mu pomoże je rozwiązać. Kobieta często ma rozwiązanie a mówi nam o tym tylko po to, żeby jej wysłuchać, wczuć się w jej rolę i w najlepszym razie powiedzieć: kochanie, wiem że ogarniesz to. Jesteś przecież najlepsza!

      Usuń
    4. Romku, ależ właśnie nie! Powiedział mi - jesteś przeciez najlepsza, a ja się czułam jak stary garnek. Wolałam, aby powiedział mi - wiem, że czujesz się, jak stary garnek, a nie kadził mi o mojej sile w momencie słabości.

      Usuń
    5. Maryś a nie masz wrażenia, że lęk przed powtórzeniem toksycznego związku prowadzi do narzucenia sobie takich kryteriów doboru partnera które są nie do spełnienia ?? A nie masz odczucia ,że zbyt łatwo dorabia się teorię do zachowań i zbyt szybko szufladkuje się ludzi?
      Nie ma ludzi idealnych i wszyscy popełniają jakieś tam błędy ale ważne jest żeby mieć zdolność do refleksji i chęć pracy nad sobą.

      Usuń
    6. O komunikacji już Tomek pisał i ja pisałem i inni pisali ... może więcej o komunikacji werbalnej, ale kochane Panie, skoro na co dzień, pokazujecie swoimi czynami jakie jesteście samodzielne, jak sobie radzicie, same tworzycie obraz silnej kobiety - dlaczego macie pretensje kiedy na narzekanie ktoś sądząc że was zmotywuje powie "kto jak nie Ty". Sama Maryś piszesz z uśmiechem przyklejonym do twarzy - a po co udajesz uśmiech kiedy nie masz na niego siły, okazuje się, że większość czasu coś udajecie, drogie panie, a potem macie pretensje że ktoś to udawanie traktuje poważnie ....
      Podobnie jak Bodo jestem przeciwnikiem skrajności, nie tylko jeśli chodzi o męski szowinizm jak i wojujący feminizm ale również wojujący ateizm i każdy inny skrajny ruch :) Maryś pyta o definicję kobiecości :) pewnie dla każdego będzie to inny katalog cech, ale nie sądzę aby komuś przeszkadzała niezależność, inteligencja, samodzielność Pań. Ten wojowniczy feminizm czasem bawi przy drobnych gestach, kiedy pani nie pozwoli ucałować ręki na przywitanie, obraża się za przepuszczanie ją przodem przy drzwiach czy odsuwaniu krzesła przy stoliku w kawiarni ... Ja jestem człowiekiem starej daty i pewnie reprezentuję pogląd Bodo sprzed sprawy rozwodowej że kobiety są po to by je rozpieszczać a wojujący feminizm im na to nie pozwala :) ...ja nadal wolę Panie w zwiewnych sukienkach niż w spodniach i nie uważam aby miało im to przeszkadzać w byciu silnymi i samodzielnymi :)
      Obawiam się że często w związkach i to nie tylko w początkowym okresie docierania się obie strony zamiast być szczere, boja się do końca "odsłaniać" aby nie narazić czułych miejsc na atak, stąd błędy w komunikacji... ten brak szczerości jest jeszcze silniejszy po przykrych doświadczeniach we wcześniejszych związkach ... ale w takim razie kogo sobie bierzecie za partnera skoro spodziewacie się takich ciosów poniżej pasa ? Czy na etapie bycia w związku, kiedy partner został sprawdzony skoro zdecydowałyście się z nim być, nie czas na pełną szczerość ?!

      Matuzalem

      Usuń
    7. Bodo, zgadzam się. Narzuciłam sobie takie kryteria, że z pewnością pozostanę " samotną niezależną". I wiesz co? Wolę mieć te wyśrubowane poprzeczki i zgodę na bycie samą, niż znowu się naciąć. Tak, jest to lęk.
      Matuzalem, nie każdy feminizm jest wojujący. Zupełnie nie rozumiem, czemu ten przymiotnik przykleja się do słowa "feminizm" i wlecze się takim właśnie stereotypem. Są rózne odmiany feminizmu - mój jest liberalny.
      To nie "pokazywanie" na co dzień, jakie jesteśmy dzielne, to po prostu realna konieczność. Takie jak ja - samotne matki wykonujące 2 albo 3 zawody jednocześnie, po prostu MUSZĄ być silne bo jak się rozłożą, to się samo nie zrobi i nie zarobi. A uśmiech przykleja się czasem dla dzieci. I jedzie się z tym koksem do przodu.
      Pułapka niezależności to właśnie ten pozór - oto silna baba, nie gniotsa, nie łamiejetsa. Tylko, że czasem musiała się taką stać, bo leżenie na szezlongu i pozwalanie sobie na smuteczki hrabianki, babranie się łzawe w modelu " ojoj, jaka ja jestem siama i bezradna", naprawdę nic nie załatwi realnie. Co nie zmienia faktu, że niezależna kobieta może być wrażliwa, delikatna, nawet jeśli nosi spodnie ( dla wygody).
      Chętnie się dam porozpieszczać. Ktoś reflektuje? ;)

      Usuń
  4. Natomiast nie mogę się powstrzymać, by nie dodać czegoś na temat niezależności. Otóż uważam, że niezależność, w tym finansowa, zawodowa jest w dzisiejszych czasach absolutnym obowiązkiem. Choćby z powodu różnych historii losowych. Znam przypadki, gdy owdowiała kobieta domowa nagle zostaje zrujnowana finansowo, bo na dom pracował tylko mężczyzna. A tu 10 lat bez pracy, bez szans na spłacenie kredytu na dom itd. To jest dopiero dramat. Uważam, że baby powinny pracować i tyle. Mieć zaplecze na wypadek, gdyby coś się stało.
    Poza tym, Tomku, ta niezależność czy raczej samowystarczalność jest okupiona ogromnym wysiłkiem. I czasem trudno być zwiewną i eteryczną, kiedy musi się zasuwać jak górnik przodowy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maryś, a wiesz, że ostanio kilka razy spotkałem się ze strony kobiet wręcz z przeciwnym poglądem. Tzn. te kobiety wyrażały swoje głębokie niezadowolenie z lansowanego przez kobiece media (pisma/programy tv/portale) wzorca super-women (kariera, wzorowa pani domu, wspaniała matka dzieciom). One mi się skarżyły, że po prostu nie dają rady zawodowo "zasuwać jak górnik przodowy" i jeszcze rodzina, dzieci, dom. I nie chodzi o to, że związek niepartnerski, w którym on robi w domu, to co prawdziwy mężczyzna, czyli nic. One cierpią, że z racji tego zasuwania jak górnik dołowy nie mogą choćby poswięcić dzieciom tyle czasu ile by pragnęły. One by wolały tak jak w tzw. tradycyjnym modelu zostać w domu i zająć się dziećmi. Nie dla tego, że nie mają ambicji, albo im się nie chce zasuwać, ale to kwestia preferencji, uświadomienia sobie co jest tak naprawde dla nich w życiu ważne (dzieci), jak złudne/nudne często są te "kariery".

      Problemem często jest niestety nawet nie to, że stracą niezależność, tylko że od czasów II wojny światowej, gdy kobiety zastąpiły w fabrykach mężczyzn, którzy na froncie, płace mężczyzn spadły tak, że pracującego mężczyzne nie stać na utrzymanie żony i dzieci.

      Problem co przy rozstaniu, gdy żona prowadziła dom. Może to sprawiedliwe, ze żona dostaje pół majątku i jest to b. skutecznie egzekwowane jak np. w USA. Nie wiem jak to sprawdza się w praktyce, bo temat amerykańskich rozwodów jest mi znany jedynie z kina, ale w tych filmach to ci panowie strasznie bali się, że im zabiorą te pół majątku :) No to Romek da mi teraz do wiwatu :)

      No i jak sama słusznie zauważyłaś "czasem trudno być zwiewną i eteryczną, kiedy musi się zasuwać jak górnik przodowy", czyli jednak chłopiejecie ;)

      Tomek.

      Usuń
    2. Tomku, nie chłopiejemy, tylko bywamy zmęczone.

      Jestem za uczciwym podziałem obowiązków. Wtedy nie ma przemęczenia pracą ze strony jedynego żywiciela rodziny, frustracją garami u strażniczki domowego ogniska, która reaguje na każdy kwik dziecka opędzając się od niego, a jest jakaś rozsądna równowaga. No i powtórzę- nie kariera, ale choćby minimum zawodowe, nie pozwalające zostać kobiecie na kompletnym lodzie, uważam za po prostu przewidywanie przyszłości, która może być różna. Może się na przykład chlop rozchorować, albo mieć wypadek. Co wtedy?

      Usuń
    3. W razie wypadku chłopa, to ubezpieczenie opłacone właśnie z tej uczciwie wysokiej pensji chłopa, plus oszczędnosci na czarna godzinę. Poza tym w tak wyjątkowej sytuacji to wyjatkowe rozwiązania - żona, mimo że prowadziła dotychczas tylko dom, jednak idzie do pracy aby wspomóc domowy budżet itp. Poza tym pomoc rodziny itd. Czyli tak jak drzewiej bywało, ale w obecnie modelu gospodarczym, zastąpienie odpowiedzialności finansowej jednostki zabezpieczeniami socjalnymi (ubezpieczenia społeczne, które generalnie ok, ale paradoksalnie prowadzą często do ekonomicznego ubezwłasnowolnienia jednostki), to se ne vrati.

      Tomek.

      Usuń
    4. Tomek, jasne. Idzie do pracy po 10-letniej, załóżmy przerwie. Zaiste, jest na rynku rozrywanym pracownikiem.
      Uczciwie wysoka pensja? Raczysz żartować. Pobożne życzenia. Mój pogląd nie jest feministycznym buntem, tylko realną oceną ekonomicznych uwarunkowań.
      A tak na marginesie... to znam mnóstwo kobiet, które po tak zwanym "siedzeniu w domu" dostawały już szału i depresji.

      Usuń
    5. Oczywiście, ze kobieta nie była by wtedy rozrywanym procownikiem, miałaby niską płacę, ale to by tylko mialo być dodatkiem do tego co wymieniłem. Poza tym skoro sytuacja wyjatkowa, to jednak wyjątkowo obniżenie standardu życia itd. Ale to wszystko i tak akademickei dyskusje, bo jak pisałem to se ne vrati. Niestety kobiety nolens volens już muszą zasuwać, aby rodzinny budzet się dopinał. Chociaż przy wyborze partnera, to oczywiście nadal preferowany jednak ten, którego dochody/majątek pozwolą w zupełności na zaspokojenie potrzeb całej rodziny :)

      Tomek.

      Usuń
    6. Tomku, a nie fajniej mieć u boku babkę, która trochę wyjdzie poza 4 ściany i nie pachnie wyłącznie schabowym i pieluchą? ;) Tak już pytam, poza kwestią finansów, co do której możemy zawrzeć lekko naciągany kompromis.

      Usuń
    7. No, może na zapach pieluch rzeczywiście trzeba by uważać, ale czy wiesz jak wspaniałym dla faceta jest rozchodzący się po domu zapach świeżo usmażonego schabowego, który mile łechce jego nozdrza zaraz po tym jak rzuci: "Honey, I'm home!" ;)

      Poza tym skoro ona nie musi spędzać 8 godz. dziennie na ogłupiajacym właśnie zliczaniu słupków w Excelu w jakiejś tam korpo, to chyba łatwiej wygospodarować czas na samowrozwój ;) Wiem, wiem, co się potrafi dziać z kobietami, które zostają w domu z dziećmi. Znajoma opowiadała mi, że po 2 latach tak "zdziczała", że jak nagle przyszło jej wybrać pieniędze z bankomatu, to było to dla niej niesamowite przeżycie :)

      Ale tak naprawdę, to chodzi tu oczywiście o to, aby się spotkały odpowiednie osoby: ona spełnia się prowadząc dom i wychowując dzieci a on na to wszystko łoży, docenia i jest z tego powodu przeszczęśliwy: zadbane dzieci, dom (z zapachem tego schabowego :), ona nie zacharowana, zagoniona, "schłopiała" od ciężkiej pracy na przodku i brutalnej walki w korpo/na rynku pracy, ale delikatna, dobra, troskliwa strażniczka domowego ogniska :)

      Tomek.

      Usuń
    8. Przerażająca wizja, jak dla mnie. No, ale ja jestem ta schłopiała :))
      Wolę partnerstwo. I uwielbiam, jak facet gotuje, niekoniecznie schaboszczaka;)
      Każdy niechaj będzie zbawiony wedle własnej religii.

      Usuń
    9. Maryś, masz rację - praca jest obowiązkiem dla kobiety. To już nie jest jej wybór, ale konieczność finansowa w wielu rodzinach. Przy większej podaży rąk do pracy (niezależnie od płci właścicieli tych rąk), cena pracy spada i wszyscy muszą pracować, aby budżet rodziny się dopinał.
      Kurcze - trochę brzmi jak hasło z epoki słusznie minionej: "kobiety na traktory".

      Ale nawet jeśli jedna strona zarabia wystarczająco dużo, aby utrzymać całą rodzinę, to trzeba, aby i druga strona pracowała - choćby z powodów wspomnianych przez Maryś: zdrowie psychiczne, czy większa niezależność finansowa w sytuacji awaryjnej. Niekoniecznie chodzi mi tutaj o pracę na cały etat.

      Też znam parę kobiet, które tęsknią do możliwości wyboru, czy chcą pracować zawodowo, czy pracując w domu wychowując dzieci. To jednak se ne vrati - dla większości to nie jest wybór. Pytanie, czy wcześniej taki wybór miało więcej kobiet?

      Usuń
    10. Wiesz Sławku, ja się tak nieraz zastanawiam po prostu, o czym potem taki facet ma gadać z przysłowiową "kuchtą"? O mebelkach, o tym ile razy dziecku się ulało?
      Ciągle jeszcze pamiętam ten niesłychany rozdźwięk w doborze tematów rozmów, kiedy mój mąż wracał z pracy po 11 godzinach, wściekły, że pojechał na klocku lego, a ja padałam na mordę i jedyne co miałam do roboty, to dać mu żryć. On nie wiedział nic o moim świecie, a dla mnie opowieści o pracy były jakąś kosmiczną abstrakcją.

      Natomiast z prawdziwym zadowoleniem zauwazam, że młodsi faceci coraz częściej potrafią: gotować, prasować, sprzątają i dbają o dom. Niejednokrotnie lepiej, niż niektóre kobiety. Podziały ról się zacierają, może to ( oby!) pozwoli się lepiej czasem rozumieć.

      Usuń
    11. Maryś,
      wybacz, ale zagotowałam trochę po twoim wpisie. Jako osobnik bardzo towarzyski mam naprawdę dużo znajomych. I wiesz, co zauważyłam? - że szerokie horyzonty, pasje, ciekawość świata itp. ABSOLUTNIE nie zależą od tego, czy ktoś pracuje na etacie, czy nie. Mam sporo koleżanek, które (jak to trafnie określił Tomek) bezmyślnie zliczają słupki w Excelu (znaczy się pracują) i są tak nieciekawe świata, tak...zwyczajnie nudne, tak trwonią czas na bieganie z pracki do pracki (ewentualnie do galerii po bluzeczki), że aż mnie mdli po rozmowie z nimi. A wieczorem mało która rozmawia z mężem - albo oglądają TVN Style, albo czytają (raczej należałoby napisać: przeglądają) kolorowe pisemka.
      Można powiedzieć, że w pewnym sensie ja właśnie prowadzę życie "kuchty", ponieważ nie pracuję na etacie (pracowałam kilka lat i nic mnie tak nie dołowało, jak świadomość uwiązania). Czasem biorę jakieś zlecenie, żeby się "dowartościować" i zarobić na przysłowiowe "waciki" (no, czasem może trochę więcej:P), ale nie jest to praca stała.
      Nie wiem, być może mam jeszcze za mało dzieci, ale kiedy wraca mój mężczyzna nie padam na twarz, wręcz przeciwnie :P I znam naprawdę niewiele par, które tak dużo rozmawiają ze sobą jak my - zarówno o pracy (jestem na bieżąco ze wszystkimi jego projektami, a on z moimi zleceniami), jak i o muzyce (wciąż poszukujemy nowych brzmień, nowych głosów itp. i prześcigamy się, kto wyszuka więcej "perełek"), o tym co ostatnio czytaliśmy, o krzyżówkach "z przymrużeniem oka" (które oboje uwielbiamy), o najnowszych odkryciach w fizyce (to akurat jego konik, ale ja lubię posłuchać), o zagadkach logicznych, o ciekawych projektach architektonicznych, o moich ostatnich rysunkach (uczę się:P), o zdjęciach, które ostatnio zrobiłam, o mojej kochanej 'matuszce Rossii' itp. itd. Kilka razy zdarzyło się nawet, że razem zaprojektowaliśmy jakiś mebel, czy inny "detal".
      Moim najlepszym krytykiem (bo jest to krytyka konstruktywna i obiektywna) jest właśnie on.
      Co do kucharzenia zaś, to oczywiście z racji tego, że częściej jestem w domu, zazwyczaj gotuję ja, ale w weekendy to raczej on króluje w kuchni.

      Pisałaś wcześniej o stereotypach, a sama się nimi posługujesz.

      Usuń
    12. Magdaleno, zbyt dosłownie odczytujesz to, co biorę w cudzysłów.
      Wspaniale, widać jesteś chwalebnym przykładem.Skoro tak wiele robicie razem, to tylko potwierdzasz to, co chciałam powiedzieć. Mianowicie to, że fajnie jest dzielić obowiązki, pasje, wszelkie inne dziedziny życia.
      Podziwiam, że przy tym wszystkim nie padasz na twarz. Ja czasem padałam. Wychowując dzieci, zajmując się domem, pracując i studiując. Widać kondychę mam słabszą ;)
      Miałam na myśli mentalną kuchtę. Zatem nie gotuj się, bo wykipisz.

      Usuń
    13. Maryś,
      z tym gotowaniem (że wybuchnę), to chyba masz rację :P Tak jakoś wczoraj nic mi nie szło (z trzech wymyślonych niespodzianek urodzinowych dla mojego mężczyzny nie wyszła żadna, więc napięta byłam wczoraj mocno :P).
      Nadal jednak uważam, że praca na etacie nie ma nic wspólnego z radością życia, szerokimi zainteresowaniami itp.
      Zauważyłam też, że często kobiecie, która nie wychodzi codziennie do pracy przykleja się łatkę nieudacznicy, nudnej i zaniedbanej kury domowej. Mało tego - przyczynę braku (nierzadko rzekomego) ciekawości świata, wiedzy upatruje się w fakcie nie pracowania na etacie. Podczas kiedy o osobie, która co prawda posiada stałe zatrudnienie, ale brak zainteresowania czymkolwiek ma niemalże wypisany na czole, nikt nie powie: patrzcie, jak ją ta praca ogłupia, zabija chęć do życia i całą radość.

      Co do zmęczenia, to owszem, ja również nieraz bywam wykończona, ale ponieważ lubię swoją rodzinę i styl życia, to nie ma we mnie złości czy frustracji. Poza tym, jak ma się obok mężczyznę, który docenia to co robię, to jest o wiele przyjemniej i łatwiej. Pewnie gdyby mój mężczyzna reagował złością, czy agresją na fakt poślizgnięcia się na klocku, to moje życie też wyglądałoby inaczej...

      Usuń
    14. Magdo ... zobacz mówicie o tym samym a le nie tym samym językiem . I to są właśnie kłopoty z komunikacją . " Kura domowa " czy jak ją będziemy nazywać to kwestia psychiki a nie stylu życia . Są panie które pracują na dwóch etatach a mentalnie pozostaną kurami domowymi ograniczonymi do TV style, Paulo Coelho i Harlequinów

      Usuń
    15. Moja pani bardzo długo była w domu "przy dzieciach" i tak się składało że moja pensja wystarczała spokojnie funkcjonować, ale mało było mnie w domu... po kilku latach mimo braku ekonomicznej motywacji żona czuła, że już ma dość i chce do ludzi do pracy, jako że była możliwość pomogłem jej te pracę "załatwić" a dzieci były na tyle duże że można było to wszystko pogodzić... problem tylko w tym że mnie nadal więcej w domu nie było, a tym samym praca była tylko dodatkowym zajęciem poza dotychczasowymi obowiązkami w domu :( Oczywiście i moja sytuacja uległa zmianie bo wtedy kiedy w domu byłem musiałem przejąc część obowiązków, nie jestem z tych narzekających więc dawałem sobie z tym radę ... Teraz po wielu latach żona wolałaby być w domu :) ale sytuacja ekonomiczna powoduje że to 1500 zł które przynosi jest ważne... oczywiście, może zostać w domu i ja jestem w stanie pogodzić się z obniżeniem standardu życia, ale jej to nie odpowiada ...
      ..i taka dygresja na koniec - drogie Panie czy nie zdarza Wam się czasem oceniać dalekiej przeszłości z dzisiejszej perspektywy ? Bo czasem w trudniejszych chwilach słyszę - ...jak aja byłam głupia siedząc w domu z dzieciakami itp. itd. w rozumieniu jaka byłam nieszczęśliwa ... ja zaś pamiętam, ze dokładnie wtedy często była uśmiechnięta, na nic nie narzekała, wyglądała na autentycznie szczęśliwą - dlaczego z dzisiejszej perspektywy to deprecjonować ?

      Matuzalem

      Usuń
  5. Bodo, a ja się z Tobą zgodzę. A już z ostatnim zdaniem (o dystansie i pokorze) - w 100 procentach!
    Co do mnie, to jestem tak po środku - dla feministek i wszystkich innych "4S" :P za dużo we mnie uległości i kury domowej, a z kolei dla rasowych kur domowych jestem zbyt wyzwolona, za mało się "poświęcam" i "umartwiam" :P A mnie się po prostu wydaje, że po prostu tak sobie ułożyłam życie , że mam wszystkiego po trochu - pracy trochę, niezależności trochę a i wolny czas na upieczenie chleba na zakwasie też mam :P

    Stereotypy? Chyba nie - tak po prostu jest, że mężczyźni i kobiety różnią się od siebie. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo nie będzie można powiedzieć dzieciom, że chłopcy mają siusiaki a kobietom rosną piersi, bo to przecież takie stereotypowe myślenie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdaleno, też bym zwrócił uwagę na tę pokorę. Pokorę wobec życia i tego co nam przynosi oraz brak jakiejś takiej życiowej zachłanności. Nie chodzi mi o poprzestawaniu na małym, ale często chyba brakuje tego zdroworozsądkowego docenienia tego co się ma i co można stracić np. próbując sobie to douzupełnić kimś na boku. Może właśnie to jest ta jedna z tych cech panien przedwojennych, za którymi tak tęsknili panowie w poprzedniej dyskusji :) No bo choćby ta prosta, zdroworozsądkowa ocena babci Matuzalema zachowania kobiet a la Kfiat, że im "dupa odwilgła" = poprzewracało w głowie od nadmiaru (dobroci).

      Tomek.

      Usuń
    2. Współczesna kultura nastawiona jest do granic na osiąganie przyjemności. Ma być łatwo, lekko i przyjemnie - a jak nie jest - to się zmienia...pracę/miejsce zamieszkania/mebel/przyjaciół/żonę/męża (a dzieci to najlepiej w ogóle nie mieć :P).
      Ludzie nastawieni są na tu i teraz (ma być mi dobrze tu i teraz,a co będzie za chwilę - nie ważne)...szkoda, że nie jest to buddyjskie (zen) "tu i teraz" ;)

      Usuń
    3. Każdy z nas kreuje swoją rzeczywistość i swój mały świat . Mnie nikt nie powiedział ,że będzie łatwo i nie jest ale jest prawdziwie............

      Usuń
  6. matko, człowiek (a nawet kobieta ;) na chwilę oko odwróci, a tu tyle literatury powstało.. Nie mam siły wszystkiego czytać, ale domyślam się, że w tematach około-damsko-męskich dalej dyskusja się toczy..

    Taka mi się opowieść przypomniała, stawiająca znak zapytania o sens ;) Chociaż świat stary i mimo ciągłych wątpliwości co do sensu - jakoś niczego lepszego nad związki damsko-męskie na większą skalę nie wynaleziono..

    Na łożu śmierci będąc prawie, ojciec do zebranej rodziny rzecze -
    jak byłem młody to ojciec mi się żenić kazał, rodzinę zakładać, dla celu to tego, aby na stare lata i w chwili ostatniej był obok ktoś bliski, kto by mi szklankę wody podał..
    I stoicie tu przy mnie wszyscy i głupia sprawa jest i sens życia mi się chybocze - bo godzina ta jakby nadchodzi,
    a mi się wcale pić nie chce ..

    Ta.
    Kociubińska

    OdpowiedzUsuń
  7. Magdaleno, zapewniam Cię, że feministki też pieką chleby :)))Mało tego, depilują łydki i malują pazury.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja nie cierpię feminizmu ani mizoginizmu. Mężczyźni i kobiety są komplementarni, fajnie komplementarni. Więc czemu z tymi różnciami walczyć, skoro można je tak fajnie wykorzystać ;)
    PS. Nie jestem feministką, mam sporo mentalności kury domowej, ale chleba piec nie potrafię :D

    AGA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chleb z maszyny do pieczenia chleba, to nawet mi niezły wychodzi. No i ten rewelacyjny timing - świeżutki i ciepły jest idelanie na 7 rano. Dlaczego przy pielegnowaniu tradycji nie korzystać z osiągnięć cywilizacji technicznej :)

      Tomek.

      Usuń
    2. Ale w maszynie do pieczenia chleba na zakwasie nie upieczesz :P

      Usuń
    3. Aga,
      zgadzam się z Tobą w 100 %!!!
      Jak mi się to podoba, że mężczyźni są inni od kobiet!...i że kobiety i mężczyźni tak fajnie się uzupełniają...nawet, jeśli czasem się nie rozumieją, to to też jest fajne - taki dreszczyk emocji, że po drugiej stronie jest ktoś taki trochę inny...taki nieodgadniony i tajemniczy...Mnie to bardzo fascynuje :P

      Usuń
    4. chyba taki oszukiwany :P

      Usuń
    5. Echh... kobieta niewierna ....

      Usuń
  9. Aga, a co Ci się w feminizmie nie podoba?

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja życzę Ci Bodo spokojnego urlopu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. W feminiźmie: stosunek do aborcji, homoseksualizmu, różnic płciowych i pchania kobiet gdzie się da bez względu czy te kobiety tego chcą. A najbardziej nie podoba mi się sama idea ruchu. Dla mnie to jest takie sztuczne i trochę przeciw biologii - mam wrażenie że baby na babach robią karierę.
    Ale może dlatego tak myślę o feniniźmie - bo równość i prawo do samostanowienia mam.
    AGA

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję za odpowiedź. Nie skomentuję :))

    OdpowiedzUsuń
  13. "Szukam wprawdzie jakiejś opcji typu "walka w klatce" , gdzie z dużą przyjemnością umieścił bym wszystkie posty wymieniane między Romkiem a Kobietą ale póki co jeszcze takiej możliwości nie widzę ."

    Skopiuj nasze wszystkie wymiany zdań :D W jedno miejsce- w osobny post :D

    I mam nadzieję, że nie uważasz mnie za feministkę, bo chyba bym się poryczała :P


    Samodzielna, samofinansująca się, nieSamotna nieSingielka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bodo nie rób tego. Lubię się podroczyć z @Kobietą ale nie chcę być z nią w jednej ławce ;-)

      "Samodzielna, samofinansująca się, nieSamotna nieSingielka ;)

      Jaka deklaracja...ale jaja...

      ;-)

      Usuń
  14. Maryś - nie wymagaj ode mnie definicji bo ani jej szukał nie będę ani do tworzenia jej się nie czuję upoważniony . Mogę Ci tylko powiedzieć jak JA postrzegam kobiecość , choć to temat rzeka .
    Dla mnie kobiecość to mieszanina delikatności , łagodności, pewności siebie , szacunku dla swoich i cudzych potrzeb i samoakceptacji.
    Męskość jak kiedyś już pisałem to przede wszystkim odpowiedzialność.

    Nie lubię skrajnego feminizmu bo jest w nim coś chorego. Nie ma walki o równe prawa bo te przecież już mamy jest tylko wynikająca z jakiejś dziwnej nienawiści walka z mężczyznami i deprecjonowanie ich pozycji. A ja nie mam alergię na nienawiść i wszystko co z niej wynika .



    OdpowiedzUsuń
  15. Tak też bywa...

    http://youtu.be/v551Cplzgas

    http://youtu.be/pUNW7oKQvis

    OdpowiedzUsuń
  16. Po lekturze wypowiedzi stwierdzam, że wolę chadzać do pracy niż smażyć schabowego. "Schabowego" po pracy smażę, bo rodzina coś jeść musi> Nigdy, przenigdy już bym nie wróciła do sytuacji, która zmusiła mnie do siedzenia w domu. Wolę przysłowiowe dwa etaty. A tak naprawdę to mam prawie trzy.
    Jakoś nie zarejestrowałam sytuacji, gdzie mężczyźni odbierają mnie jako babochłopa. Wręcz przeciwnie.

    Już kiedyś chyba ze Sławkiem dyskutowaliśmy na ten temat. Ale skoro powrócił, to się wypowiem, co mi tam....

    Beata

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajny wątek na ten temat jest na FK:
    http://forum.gazeta.pl/forum/w,16,138359897,138359897,francuski_piesek.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć Bodo, kapitalny obrazek w tytule. Często praca kobiet służy tylko i wyłącznie ich dobremu samopoczuciu a to, że paraliżuje życie rodziny i obciąża finansowo nie ma żadnego znaczeni. Ważne,żeby mieć samopoczucie,że się pracuje. Efekty to sprawa drugorzędna ;-)
    Pozdrawiam
    Romek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małżeństwo, związek dwojga ludzi to sztuka kompromisów. Ale żeby osiągnąć kompromis potrzebna jest komunikacja. Niestety jak widać na wszystkich w zasadzie przykładach tych którzy są już "po" tej komunikacji zabrakło .

      Usuń
    2. Trudno prowadzić z kimś komunikację, jeżeli ktoś na racjonalne argumenty reaguje histerią. Ja rozumiem, że wiele kobiet czuje się uciemiężonych w związkach, gdzie pan przyniesie 2k PLN na miesiąc i rżnie pana i władcę, ale co w sytuacji kiedy rodzinie w zasadzie na nic nie brakuje a pani idzie do pracy paraliżując zupełnie życie domu, powodując, że polujący facet ma znacznie mniej siły i energii na to,żeby być efektywnym "w walce" a zasoby, które przynosi za to pani wystarczają na pokrycie opiekunki do dziecka albo na dojazdy. Dla mnie to kompletny bezsens. Owszem, rozumiem, że pan Kulczyk może nawet otworzyć sztuczny biznes po to, aby jego pani mogła brylować na salonach i mówić jaka to ona jest przebojowa i efektywna ale to też trąci oszustwem i zbędną bufonadą. Czy my jesteśmy tu, żeby spełniać potrzeby kobiet? Co z naszymi potrzebami?

      http://youtu.be/otqKhjkct1M

      Usuń
    3. Temat rzeka. Tak jak napisałem wcześniej . Szacunek dla swoich i partnera/ki potrzeb. Komunikacja i kompromis . A kompromis polega na tym ,że każdy z czegoś rezygnuje .
      Każdy przypadek jest inny , nie da się tego podciągnąć pod jeden schemat . Ambicje , możliwości, potrzeby a i finanse należy rozpatrywać.

      Usuń
    4. Bodo, ale Ty sam idziesz w schemat (właściwie to jesteś prowadzony trochę jak...) z związku z Kfiatkiem a dalej uparcie twierdzisz, że to nie standard tylko przypadek, bo wszyscy wokół są inni. Przerobił to Twój teść, przerobiłem ja, przerobiło mnóstwo innych facetów, przerobisz to i Ty. Życie polega na tym, żeby się uczyć i nie powtarzać błędów. To,że duża część panów nie może sobie poradzić z ciśnieniem w związku z kobietą (nie rozumieją po prostu tej codziennej irracjonalności) i uciekają w wódę, zdrady, wycieczki górskie (w tym te z innymi kobietami) daje tylko argument drugiej stronie, że to facet nawalił. Odsiejmy patologie typu alkohol, narkotyki, hazard, przemoc to nagle okaże się jak na dłoni kto mataczy, kręci i kombinuje byleby tylko urwać jak najwięcej. Przed Tobą podział majątku. Wióry polecą a i tak powinieneś dziękować Bogu, że Kfiatek nie zrobił afery z biciem kobiety bo mogłoby się okazać,że pani w todze zadecyduje o sposobie podziału Twojego domu, gdzie Ty będziesz miał prawo tylko płacić ratę kredytu i raz na tydzień odwiedzić dziecko w towarzystwie kuratora sądowego.

      Pozdrawiam i życzę więcej siły i determinacji w obronie swoich racji.

      Usuń
    5. ależ Romku siły i determinacji mi nie zabraknie a i wiary w ludzi również ;)

      Usuń
  19. @Stworek, ten link tylko potwierdza to co głoszę od dawna. Panowie! Żadnych formalnych związków i żadnych dzieci. Tak jak drogie panie szantażem emocjonalnym wymuszają na nas pewne zachowania tak samo zachowujmy się my. Nie można być gentlemanem, kiedy ma się do czynienia z podłym oszustem. Nie mam nic przeciwko prowadzeniu domu i wychowywaniu dzieci przez mężczyznę, ale wówczas pani niech dostarczy rodzinie takich zasobów, które wystarczą do normalnego życia. Inaczej jest to typowy układ pasożyt - żywiciel.

    Panowie, zastanówcie się na spokojnie. Po co nam te śluby, papiery, rocznice i inne bzdety? Realizujemy to co nam wbito w głowy od dziecka a później kończymy z komornikiem na karku albo w rowie. To kobiety nie są w stanie żyć bez tej całej otoczki a całym naszym problemem jest to, że nie chcemy tego zauważyć. Nam te bzdury nie są do niczego potrzebne. Kolego! Zastanów się zanim podpiszesz umowę cywilno-prawna, która może kosztować Cię utratę wszystkiego co masz, wszystkiego na co pracowali Twoi przodkowie a dla Ciebie skończyć się więzieniem. Apeluję, bo przeciwnik jest sprytny, wyrachowany i ma wsparcie w wymiarze niesprawiedliwości!

    to pisałem ja -
    kaleka emocjonalny, egoista i dupek w jednej osobie.

    Pozdrawiam "drogie" panie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przeczytałeś dyskusję pod wątkiem?

      Usuń
    2. Co mi się rzuca w oczy. Generalnie debilne teksty założycielki tematu, kretyńskie uderzenia na równie kiepskim poziomie "wspomagaczek", którym pomysł się spodobał i bardzo racjonalne wypowiedzi panów. Do rzeczy:

      PANI:
      "Poza tym co to za prawdziwi men, który nie potrafi zarobić na utrzymanie żony i dwójki dzieci. I to na takim poziomie, żeby żona tylko leżała i pachniała, nie przy garach sterczała. Od garów to służba i wysokozaawansowane technologicznie AGD. Ja bym w te tony uderzyła. Bo skoro nie zarabia odpowiednich pieniędzy, to niech nie filozofuje, tylko zabiera się za ścierę i gary szoruje."
      _______________________________________________________

      "Potrafię zamknąć brudną chałupę i iść na obiad w miasto i dobrze się przy tym bawić. Samo się od tego nie sprzątnie, ale zyskuję jeden dzień wolny. Technicznych wspomagaczy do dzieci nie uznaję. Nie mamy w domu nawet telewizora. nastolatek ma kompa, ale korzysta z niego w ograniczonym czasie.Rzecz w tym, że konflikt nie jest o to kto pozmywa gary. Rzecz w tym, że ja chcę żeby mój mąż wziął sobie dom i dzieci na głowę, po to żebym ja przez najbliższe dwa lata miała czas rozwinąć się zawodowo. I uważam, że w ramach partnerstwa mam prawo od niego tego oczekiwać."
      _________________________________________________


      Nie no sorry Stworku, ale nie przebrnę przez to a jak już docieram do wpisów pani wersja_robocza to jestem za eutanazją i to już w fazie prenatalnej...

      Pani stwierdziła,że ma paskudny charakter i wszyscy muszą się dostosować, bo ona akurat robi karierę. Oświeć mnie proszę, jeżeli chciałaś wskazać coś konkretnego w tym wątku. Nie chcę się denerwować, bo jest sobota i mam fajniejsze rzeczy do roboty niż psucie sobie humoru przez jakąś kretynkę oderwaną od rzeczywistości.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. O ile dobrze pamiętam, Bogini pisała o tym, że na jakiś czas ona wzięła na siebie większość obowiązków domowych po to, żeby partner miał więcej czasu i mógł się rozwinąć zawodowo. Teraz chce od niego tego samego. I nagle znienacka krzywda się dzieje. A czy to niesprawiedliwe? Dlaczego?
      Zresztą porusza też ważny i powszechny problem: kobiety pracujące zawodowo rzeczywiście często mają drugi etat w domu. Bo mąż zmęczony po pracy, a ktoś musi ogarnąć dom.

      Usuń
    4. Stworek - masz jakieś dziwne doświadczenia . Mężczyźni pracujący zawodowo często i coraz częściej mają również drugi etat w domu . Gotują ,sprzątają , piorą , dbają o dom , ogród , samochód ale tego już nie widać w dyskusjach. Mam wrażenie ,że w kobiecej świadomości jest samiec wracający do domu - kapcie ,gazeta i oczekiwanie na michę podsuniętą pod nos .
      Zwróć uwagę no to ile czasu i jakie zaangażowanie ojcowie poświęcają dzieciom !. Świat się troszkę zmienił w ostatnich czasach.

      Usuń
    5. Często i coraz częściej - czyli że coś się zmienia. Jakby kiedyś nie było ich aż tylu. A przecież roboty nie było mniej :)

      Fajnie jeśli ten domowy etat się dzieli na dwa, albo tak jak chciałaby Bogini - umawia, że na jakiś czas ktoś przejmie większość obowiązków żeby druga strona miała więcej czasu na coś. Ja nie widzę w jej rozumowaniu niczego złego.

      Usuń
  20. Oj Romku - mylisz się - nie każdy mężczyzna będący w wieloletnim związku ucieka w wódę, zdrady czy wycieczki górskie z inną, tak jak i nie każda kobieta czyha na majątek swojego partnera, oczekuje wyłącznie adoracji, nie dając nic w zamian. U nas bywało, że ja więcej zarabiałam, teraz role się odwróciły, ale nadal związek nasz ma charakter partnerski.Konta mamy od zawsze osobne, ale solidarnie płacimy zobowiązania, wspólnie planujemy zakupy. Raz ja zapłacę, raz mąż - nie ma z tym problemu Ja rozumiem, że mąż czasami chce pobyć z kolegami, ale i on nie ma pretensji, gdy wyjężdżam z koleżankami na babski weekend. Zaufanie tp podstawa. Przez blisko 20 lat to u nas działa. Przykro mi, że się zraziłeś, ale to nie powód do uogólnień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo! To nie jest kwestia zrażenia tylko realizm. Tiya, to że Tobie się udało (nie mam podstaw sądzić, że jest inaczej) to nie znaczy, że wszędzie to wygląda tak pięknie. Jeżeli 40% związków kończy się rozwodem, to musisz przyznać, że ryzyko jest duże a stawka niestety najwyższa z możliwych.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Zdaje się ,że GUS mówi o 25% :)))

      Usuń
    3. "Największy odsetek rozwodów w stosunku do liczby małżeństw jest w Belgii - to aż 71 proc. Na kolejnych miejscach są Hiszpania, Estonia, Czechy i Niemcy.

      Polskie małżeństwa są bardziej trwałe od unijnej średniej - rozwodzi się u nas dokładnie co trzecia para...."
      Źródło Gazeta.pl

      Tu podano 30% w Polsce, także dane są różne. W Belgii 71% bo wiele małżeństw w Polsce nie stać na rozwód. Pytanie co to za życie w takim układzie?

      Dane dotyczą tylko małżeństw a nie tak zwanych związków partnerskich. Jak dodasz je do zestawienie to się okaże,że 40% jest bardzo bezpieczną estymacją.

      Teraz Bodo odrzuć emocje i odpowiedz. Zaproponuję Ci inwestycję wszystkiego co masz, ale ryzyko, że stracisz jest 40%. Wchodzisz w to? Podejrzewam, że poza osobami ze skłonnością do hazardu nikt o normalnych zmysłach nie zaakceptuje takiego ryzyka. W te klocki jest inaczej bo dochodzi chemia, strach przed alienacją, samotnością i tego typu brednie.

      Usuń
  21. Heh. Dodam, że nie każdy rozwód kończy się tak obrzydliwie.
    U mnie była jedna sprawa sądowa, wszystkie kwestie porozwodowe ustaliliśmy sami. Mieszkam 3 ulice dalej, celowo, aby ex miał blisko do dziecka. Dzięki temu widują się prawie codziennie. Dzieciak nam kwitnie.
    Słowa wychowawczyni syna na koniec roku szkolnego: pracuję w zawodzie ponad 20 lat i pierwszy raz widzę tak zgodną współpracę u rozwiedzionych rodziców. Jesteście świetni.
    Można? Można. No, ale do rozwodu i do wychowywania razem dziecka po rozwodzie potrzeba klasy obojga. I ukierunkowania priorytetu na dziecko. My byliśmy w stanie schować głęboko wszystkie nasze żale i teraz, po 8 latach nie ma dnia, abyśmy nie byli w życzliwym kontakcie w sprawach dziecka.
    Piszę to ku pokrzepieniu. Bodo, może za parę lat i Twoja sytuacja się wyciszy i uspokoi. Bardzo Ci tego życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja DZIŚ też nie mam problemów w relacjach z dziećmi. Muszę podkreślić, że absolutnie nie mam nic do zarzucenia Ex w tej kwestii, ale od rozwodu minęło już prawie 3 lata. Dostaliśmy nawet oboje dyplom w szkole (co prawda Ex stwierdziła,że to głównie moja zasługa) za zaangażowanie w wychowanie dzieci i współpracę ze szkoła.

      Nie wiem czemu wszyscy myślą,że moje poglądy są skutkiem przejść związanych z Ex. To co piszę zostało zbudowane na bazie obserwacji życia wokół. Nadal jednak będę twierdził, że ryzyko wchodzenia w długoletni układ cywilnoprawny w dzisiejszych czasach jest dla faceta zupełnie nieopłacalne.
      Pod każdym względem, nie tylko finansowym.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. I jeszcze jedno...obecny dość dobry stan relacji nie tylko z dziećmi ale i Ex musiałem sobie WYRĄBAĆ niemal siekierą, bo schemat od początku był wdrażany punkt po punkcie, z premedytacją i bez skrupułów. To, że przetrwałem zawdzięczam tylko nieustępliwości, sile charakteru i miłości do dzieci ale po tym wszystkim wcale się nie dziwie, że część facetów wieje gdzie pieprz rośnie i woli nawet zrezygnować z ojcostwa niż udowadniać bez przerwy,że nie są wielbłądami.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Maryś - ależ oczywiście ,że się wyciszy . Za parę lat dziecko już będzie mogło stanowić o sobie . To zmienia wszystko

      Usuń
  22. No cóż. Nie na zasadzie odbijania piłeczki, ale myślę podobnie o tej "opłacalności", chociaż jestem kobietą. Ale zapewne z zupełnie innych względów.
    Należę do tych, którzy mariażu unikają jak diabeł święconej wody, zarówno z powodu doświadczeń własnych, jak i obserwacji.

    Świetnie, że masz takie dobre kontakty z dzieckiem. Może i Bodo je będzie miał mimo tego rozwodowego syfu. Może Kfiatuszkowi trochę ciśnienie spadnie z czasem. Oby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maryś - ja MAM świetny kontakt z dzieckiem :). Wiem też bez względu na to co się stanie ani ja ani mała z tych kontaktów nie zrezygnujemy .

      Usuń
    2. Bodo, problem w kartoflanej polega na tym, że mimo iż Ty i dziecko nie zrezygnujecie z kontaktów to pani w todze albo właścicielka dziecka ma na tyle skuteczne instrumenty, że ten kontakt pozostanie w sferze czystej teorii. Ojcowie nie widzą czasami dzieci latami i to jest niestety fakt.

      Na forum "po rozwodzie" jest kilku facetów samotnie wychowujących dzieci. Nie słyszałem, żeby którykolwiek z nich utrudniał matce kontakty nawet jeśli jest to osoba zarażona patologią. My zwyczajnie nie wykorzystujemy naszych dzieci jako narzędzi co w przypadku drugiej strony jest dość nagminne.

      Pozdrawiam
      PS: Im pani jest większą kanalią bez skrupułów tym większych problemów możesz się spodziewać.

      Usuń
    3. Romku. Zdaję sobie sprawę z niebezpieczeństw. Zakładam jednak i myślę ,że słusznie , że problemów z kontaktem nie będę miał a przynajmniej do chwili kiedy będzie miała jakieś portki przy sobie :)

      Usuń
    4. No to chyba już niewiele czasu zostało, chociaż "jakieś" portki zawsze się znajdą ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  23. Oj, nieprecyzyjnie się wyraziłam, chodziło mi o ich ewentualne reglamentowanie przez ex.

    OdpowiedzUsuń
  24. I bardzo dobrze! Przyznam szczerze, że po rozstaniu z Ex zacząłem trochę eksperymentować z kobietami i ze zgrozą stwierdziłem, że takie podejście do rzadkość. Oczywiście na początku relacji wszystko jest pięknie, jaki to Ty jesteś biedny, jaki wspaniały, a jakie masz hobby. W miarę jak poziom narkotyku rośnie (u mnie nie rósł, bo kontrolowałem rozwój wypadków) pani zaczyna powoli adresować swoje prawdziwe potrzeby i już wiemy, że skoro nie chcemy się żenić to jesteśmy egoistycznym dupkiem co nie rozumie kobiet, jak nie chcemy kupować rzeczy to jesteśmy sknerami, jak nie chcemy pakować się w pampersy, to znaczy, że jesteśmy niedojrzali emocjonalne. Napiszę za chwilę coś, co może wyda się dziwne ale z perspektywy czasu jak obserwuję to jak zachowują się współczesne kobiety to stwierdzam, że do pewnego momentu mój związek był bez zarzutu. To co się dzieje w tej chwili z kobietami to przechodzi ludzkie pojęcie. Duża część szuka tylko i wyłącznie jelenia, który całe życie podporządkuje takiej pani włącznie z koniecznością zrezygnowania z samego siebie i dochodów. Osobna sprawa to stosunek kobiet do dzieci faceta z poprzedniego związku. Nie spotkałem takiej, która by zaakceptowała taki fakt! To jest prawdziwy dramat ale jednocześnie to pokazuje jak wredni potrafią być ludzie. Nie oczekiwałem specjalnych względów tylko akceptacji. Jak to się kończyło? Ano, ja chce być najważniejsza dla ciebie, ja się nie dzielę tobą i temu podobne brednia. Jednocześnie w drugą stronę już to nie działało w ten sposób bo ja zawsze miałem być uległy, posłuszny i skłonny do kompromisów. Inaczej byłem odmieńcem, który nie rozumie kobiet i nie chce ich rozpieszczać. Celowo nawiązywałem relacje z kobietami bardzo atrakcyjnymi fizycznie i często nie mającymi żadnych problemów finansowych po to, żeby wykluczyć kwestię kasy. Moim zdaniem to są po prostu geny a większość z Was jak i nas wykazuje te same cechy. Różnice wynikają z wychowania, wykształcenia, obycia i statusu materialnego.

    I jeszcze jedno. Nie twierdzę,że w setce kobiet nie znajdzie się empatyczna, mądra i dobra kobieta ale to są białe kruki, najczęściej zajęte, w dobrze poukładanych związkach z równie poukładanymi facetami.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romku, u kogoś poziom chemii rosl, a u Ciebie nie i dlatego mogłes trzezwo obserwowac?
      Sam z siebie ten poziom rósł, bez zachęty starań z Twojej strony? Igrasz z ludzkimi uczuciami. Kazda dojrzala emocjonalnie kobieta ucieknie, beda jej dzwonki alarmowe brzęczec.
      Wspaniały- bo tworzysz kreacje, gdyby znaly od początku Twoje poglady na temat wszystkich kobiet (wyłączając nieliczne biale kruki), to chemia by zdechla w 5 minut . Biedny- bo się żaliłes na zly los. Kobiety mają poczucie misji. Im trudniejszy charakter faceta i powiklany zyciorys, tym większe wyzwanie. Naiwnie mysla, że uzdrowią swoją miłością.

      Na pewnym etapie związku warto zapytac do czego on zmierza, jak nie chcesz malzenstwa, dzieci, to nie warto tracic z Toba czasu. Nie kazda kobieta zadowoli sie boyfriend'em. Moze te 4S:)

      Akceptacja dzieci ukochanego czlowieka nie jest wcale trudna, ale wymagac nie mozna milosci do nich, no bo z jakiej racji?
      Smieszy mnie kasa, kasa, kasa.
      I smycz i wyrzut.

      Podsumowując, jak na osobę tak kategoryczna w swoich ocenach kobiet i postanowieniach, zbyt wiele uwagi im poświęcasz. To jak to jest? Masz nadzieje trafic na ideal, a po wnikliwej diagnozie szybciutko się zakochac, czy bedziesz krzywdzil kolejne ufne osoby?

      Maria

      Usuń
    2. Mario, ja już nikogo nie krzywdzę. Straciłem nadzieję na relację z kobietą, bo wiem, że moje TRZEŹWE widzenie świata wzbudza w Was co najmniej nerwowe mryganie powiek.
      Tak! Przez ten czas od kiedy zostałem sam eksperymentowałem, po to żeby dowiedzieć się, czy to ja byłem w schemacie i czy schemat jest wszędzie wokół. I stwierdzam empirycznie, że schemat jest wszędzie wokół!

      Dlaczego związek ma zmierzać w kierunku dzieci?Dlaczego relacja z kimś ma być uzależniona od tego czy w tym układzie pojawią się osoby trzecie? Jeżeli możesz to wytłumacz to logicznie a nie emocjonalnie.

      Co ja poradzę, że śmieszy Cię kasa, kasa, kasa jak każda niemal bez tej kasy żyć nie umiała a jak już się okazywało, że u mnie nie ma z tym problemów to zapotrzebowanie na prezenty rosło w postępie geometrycznym. Przez 15 lat związku nie znałem marek typu Laboutin, Tory Burch, La Perle, Jimmy Choe itp. itd...mogę wymieniać w nieskończoność a teorii na temat torebek, modeli, wzorów ile się na nie czeka i gdzie już nie policzę. Dowiedziałem się nawet, że Triumf to syf dla pospólstwa. W tym świetle zakupy Bodo w jakimś tam Deni Kler czy coś w tym stylu wydają się zwykłą potrzebą.

      Ja mam jeden sposób na sprawdzenie tego czego chce tak naprawdę pani. Stwierdzam po prostu, że mam straszne kłopoty finansowe i za chwilę będą mnie licytować. Dalej chyba nie muszę mówić co się dzieje...

      Usuń
    3. "Wyklepywanie" facetów to kolejny wątek uwielbiany przez niektóre kobiety a szczególnie te siedzące w związkach z dość mało interesującymi panami. Taki związek też często kończy się w momencie kiedy facet się zmieni zgodnie z kierunkiem oczekiwań pani. Mam pewne przemyślenia na ten temat odnośnie mojej osoby, ale pozostawię je na razie dla siebie.
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Biedny emocjonalny kaleka. Żal dupę ściska.
      Siostra

      Usuń
    5. Kiedyś już prosiłem... przedstaw nam się .... "siostro" ...

      Usuń
    6. Bodo, ja kocham takie wpisy! To jest miód na mą duszę, także więcej proszę!

      :-)
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    7. Związek ma zmierzać w kierunku dzieci bo tak to natura urządziła: najpierw seks, potem dzieci. Dlatego seks jest taki przyjemny, musi być, inaczej nikt by nie wykonywał tych śmiesznych dziwacznych ruchów i nie babrał się w wydzielinach.
      Twoje eksperymenty to nic więcej niż próba stworzenia związku, w którym takie podstawowe potrzeby kobiety, jak poczucie bezpieczeństwa, potrzeba macierzyństwa byłyby najzwyczajniej w świecie ignorowane, za to byłyby spełniane Twoje potrzeby, czyli jak przypuszczam przede wszystkim seks bez większych zobowiązań. Ty się dziwisz że one były rozczarowane?

      Usuń
  25. Romek, dałeś dzisiaj do pieca, ale zgadzam się co do przecinka. Dziwi mnie tylko trochę, że w tej masie przewalonych kobiet natrafiłeś wyłącznie na ów idealny (anty) "wzorzec". Czy świat już naprawdę aż tak sparszywiał? Pozdrawiam Piotr

    OdpowiedzUsuń
  26. Jestem zdumiona. Gdzieś Ty te baby znajdował Romek? W jakimś klubie dla zmanierowanych materialistów?
    Jednak żyjemy w innych światach, zupełnie. W moim świecie domaganie się prezentów jakichkolwiek, byłoby koszmarnym obciachem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maryś, była tylko jedna pani, która zabierała mnie wprost do jubilera i pokazywała, to, to, to dostając szewskiej pasji kiedy ja przytakiwałem, ale nic za tym nie szło ;-)

      Reszta w bardzo grzeczny i miły sposób wskazywała mi różnicę w wygodzie użytkowania bucików na 10cm szpilce z czerwonym spodem i bez. A ile się nasłuchałem o podróbkach, że obciach i w ogóle.

      Maryś, to były kobiety, które żyją wśród nas, nie tylko w Polsce.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Kurcze, naprawdę... zdziwiłeś mnie. Nie znałam takich. Serio.
      hmm. Niezależna kobieta, naprawdę niezależna, nie musi się obluszczać, żeby wydębić błyskotkę. Po prostu ją sobie kupi, bo ją stać, albo zachwyci się przez szybę, jeśli jej nie stać. Ale aluzyjne wleczenie chłopa za mankiet do jubilera... ale żena. Brr.
      Mówię Ci Romek, w "byblotece" szukaj, albo na tych swoich skałkach;) Co prawda te drugie mogą być trochę spocone, ale dasz radę!

      Usuń
    3. Znajomi rozwodnicy szukają przeważnie za wschodnią granicą i powiem Ci, że póki co wyniki podobno są bardzo obiecujące. Zero zmanierowania, radość życia, brak permanentnych bólów głowy i tego typu atrakcji. Niestety podobno konkurencja coraz większa bo walą tam drzwiami i oknami panowie z zachodniej części Europy a ci jak wiadomo mają dużo zasobniejsze portfele, no i która pani wybrałaby Warszawę gdyby mogła mieszkać na przykład w Paryżu czy Wiedniu?

      Tak czy owak, mnie to póki co nie dotyczy.
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. To nadal przypomina mi jako żywo jakieś przebieranie w "towarze" i trąci mi niebezpiecznie instrumentalnym podejściem. Ja rozumiem, że trzeba być ostrożnym, uważnym, nie dawać się ponieść, kiedy Hormon zaczyna nam robić sieczkę w głowie, ale do cholery, coś mi skrzeczy w tych Twoich wywodach.
      Nie wiem Romek, może to kwestia środowiska, w jakim się obracamy? Powiem Ci, że moje jest głównie artystyczne i spotykam bardzo, bardzo różnych ludzi. Całe spectrum ludzkich charakterów. A w tym bywają takie perły, że naprawdę, serce rośnie.
      No i jeszcze jedno. Pogoda ducha przyciąga fajnych ludzi, w tym fajne babki :)
      Pozdrawiam tym razem szczerze.

      Usuń
    5. Maryś,
      też to kiedyś pisałam Romkowi - że chyba żyje w jakimś dziwnym świecie - oszustek, materialistek, manipulantek...
      Ja widocznie żyję na innej planecie :P

      Usuń
    6. Świat jest Magdo dziwny . Zwierzęcym maczowskim magnetyzmem Romek przyciąga takie osobniczki. I tak widzi świat, świat przefiltrowany przez filtr stworzony przez otaczających go ludzi . Romek żyje w brzydkim świecie - realnym ale brzydkim. Są jednak światy równoległe brzydsze i ładniejsze.

      Usuń
    7. A największy dramat ma miejsce Bodo wtedy, kiedy świat piękny miesza się z brzydki. Mój też się kiedyś tak zmieszał, Twój miesza się teraz...

      Pozdrawiam z Ciemnej Strony Mocy!
      Niech Moc będzie z Wami!
      Roman

      Usuń
  27. Pisałem wyraźnie, że mierzyłem bardzo wysoko jeżeli chodzi i o urodę i o status materialny.

    Piotr, owszem możesz pojechać na wieś i wyrwać Kryśkę od snopowiązałki i zrobić z niej prawdziwą kobietę i co z tego? Jak już poczuje siłę i uwierzy w siebie to wyjdzie schemat...

    Szkoda czasu...rower, bieganie, wspinaczka, rolki, narty, kite surfing, spadochroniarstwo to jest to na co warto tracić czas i pieniądze. Wystarczy tylko zawsze pamiętać przy tym o tym co najważniejsze - czyli naszych kochanych dzieciaczkach a radość z życia przyjdzie sama a i kobiety się przy okazji napatoczą...i to jakie ;-)
    Ważne, żeby nie szukać na siłę, jasno stawiać granice i nie dać się wbić w jakikolwiek układ oparty na zależności.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romku, chcesz pokazac, że Ty mozesz wyrwac kazdą piekną kobietę o dobrym statusie materialnym? Znaczy, jestes gośc? Nie byle kto? Się ma ta charyzmę, zeby przyciagnac...taki przekaz dla nas?
      Tak wyrafinowane damy żongluja nazwami marek o ktorych ani ja ani Bodo nie slyszelismy ( Kfiatuszek tez sie nie znala, co?)

      To musiala byc dobra agencja, ze taka kase kosily, a jaka wysokosc uslug, ze do jubilera prowadzily.

      Mierzyc wysoko, to można, w sporcie, nauce...

      Co przeczytam Twoje zdanie, to chichoczę, w jakim świecie Ty zyjesz?

      Wręcz odwrotnie jest w zyciu, dopoty absztyfikant drepcze i leje miod do ucha, dopoty łapy na pani nie polozy. Potem tylko patrzec, zeby jak najpredzej zaplodnic, w domu zamknac, pare pogadanek na temat powinnosci matki i zony wyglosic i z zadowoleniem sie oddalic do swoich spraw.
      Wszak kobieta milosc macierzynska powinna czuc od zaplodnienia, w lot odgadywac zyczenia pana, siedziec w domu i glupiec. Poswieciec sie bez reszty rodzinie, wychowac egoistow, ktorych we wszystkim wyrecza, bo od tego jest i ma nadmiar czasu. Zeby na koniec pan sie znudzil i poszukal bardziej rozrywkowej pani.
      A potem walka bo tluk nie pracowal, a pieniedzy dla siebie chce, perfidna kanalia, a paszla won! Malenstwa tez sie mamusi wstydza, bo sie nie realizowala, tylko wciaz przy tych garach ze szmatka. Sama sobie winna, leniuch jeden.

      Maria

      p.s. prowokowana bylam od dluzszego czasu:)




      Usuń
    2. Mario droga, przepraszam za swój punkt widzenia, tym bardziej,że widać jak na dłoni, iż podnosi Ci ciśnienie. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że kiedyś też byłem grzecznym i ufnym chłopcem na posyłki. To kobiety niestety nauczyły mnie tej gry i jestem im bardzo wdzięczny za to!

      Co do możliwości panów, to każdy z nas może mieć niemal każdą kobietę! Jest to tylko kwestia wiary w siebie, inteligencji, sprytu. To wszystko. Pieniądze na początku nie mają aż takiego znaczenia bo Wy kupujecie wizję faceta a nie jego portfel. W chwili, gdy któraś z Was stwierdzi iż mamy potencjał wyższy niż inni wokół droga do alkowy stoi przed nami otworem!!! Zmanierowanie i roszczeniowa postawa pojawia się znacznie później, najczęściej wtedy gdy jesteśmy zniewoleni umową cywilno-prawną i straszakiem w postaci alienacji od dziecka.

      Nie wiem czemu się tak denerwujesz. Przyjmij,że to co piszę to głos wołającego w puszczy nie mający nic wspólnego z rzeczywistością. Jak sobie to mocno wyobrazisz to Twoje ego złagodnieje.

      Miłego wieczoru Mario i dziękuję za dyskusję na poziomie, mimo iż wiem, że poglądy jakie głoszę mogą być lekko kontrowersyjne.

      Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę.

      Usuń
    3. no myślałby kto, że takie Romki to największe szczęście jakie może kobietę spotkać. No zajadów chyba dostanę :)))
      Weź ty Romek z tych sportów, które wymieniłeś, chociaż za jeden się zabierz - poziom endorfin ci się podniesie i może co-nie-co mózg przewietrzysz.
      Piotruś Pan normalnie.
      Myślałeś chociaż przez chwilę, żeby nad sobą się głębiej zastanowić - może jednak w tobie leży przyczyna niepowodzeń ?
      I niby twierdzisz, że "szkoda czasu.." -ale najwyraźniej problem cie porządnie gniecie - bo siedzisz tutaj godzinami. Trochę sportu Romek - w zdrowym ciele - zdrowy duch. Bo jak na razie to wygląda, że tylko ciele :)

      pozdrawiam serdecznie,
      Kociubinska

      Usuń
    4. Wow, Romku, co za kurtuazja:)
      Dzisiaj akurat bylam rozbawiona, nie zdenerwowana.
      Jestes zmienny jak kobieta, czy to jakis nowy eksperymencik?
      Też Cię pozdrawiam, milego wieczoru.

      Usuń
    5. Nie, wróciłem po prostu po dość długim bieganiu i zrobiło mi się przykro, że się zdenerwowałaś. Niepotrzebnie, bo przecież ja nie mam żadnego przełożenia na Twoje życie.

      Pani Kociubińska! Jakich niepowodzeń!? No jak Boga kocham, każda pani zakłada, ze spotykają mnie niepowodzenia! Dlaczego? Dlaczego zakładacie, ze powodzenie to bycie w związku? Związek mogę mieć nawet jutro, tylko po co? Na siłę?

      Droga pani Kociubińska, wyczuwam "jadzik" w moim kierunku w ostatnim zdaniu, ale przemilczę go. Rozumiem, że to łagodniejsze forma krzyków w stylu - żałosny jesteś. Doceniam mimo to.

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    6. Droga pani Kociubińska, jeszcze ad mojego siedzenia tu...byłem rano z doskoku, w międzyczasie umyłem wszystkie okna w domu, skosiłem trawnik, pobawiłem się z dziećmi i zrobiłem im obiad. Pyszne krewetki! Niestety dla mnie nic nie zostało :-(

      Później zakupy razem, nastawiłem ciasto na chleb (12 godzin będzie teraz rosło), później poszedłem pobiegać (dziś 20km) i teraz jestem znów domu. Dzieci wykąpane już śpią. Dzień jak co dzień a laptop otwarty cały czas, więc z doskoku sobie piszę ;-0

      Aha lubię jeszcze 07 zgłoś się ;-) Właśnie sobie kątem oka oglądam. Takie tam zboczenie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    7. Nie uważam, że bycie w związku to synonim powodzenia.
      Można być szczęśliwym na wiele sposobów.
      Mam wrażenie , że to ty uważasz , że jedynym sposobem na szczęście dla kobiety to bycie posiadaną przez jakiegoś Romka :) Śmiem wątpić.
      Myślę, że jesteś sfrustrowany i masz poczucie krzywdy - w końcu, spójrzmy prawdzie w oczy - zostawiła cię kobieta. Pomimo tego, że - jak nam tutaj udowodniasz - możesz przecież mieć każdą (tylko chwilowo nie chcesz ;))
      I na tę okoliczność tworzysz swoje teorie i schematy, w które wkładasz wszystkie kobiety - no powiedzmy większość, bo jak pamiętam wyłączasz ze schematu p. Torbicką - za co zapewne jest ci niebywale wdzięczna :).
      Sugeruję tylko , że może warto przyjrzeć się sobie - może jednak ta belka w oku..
      Najgorzej to z takimi, którzy nigdy nic nie mają sobie do zarzucenia - a winny jest schemat, matka natura
      i atawizm :)
      "Jadzik"jak już - to był przy Piotrusiu Panu. No,że jakby niedojrzały jesteś..
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Kociubinska

      Usuń
    8. Dobrze już dobrze, a kto pamięta panią Marię Probosz? Mój Boże...

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    9. drogi Romku, byłeś tu przynajmniej z 25 razy dzisiaj, a nie chwilę z doskoku rano..:) Jak widzisz na tym przykładzie- masz trochę spaczony ogląd rzeczywistości. Może w innych kwestiach również.

      Ilość prac imponująca;) Gratuluję. Ja mycie okien i ogród zostawiam wyspecjalizowanej sile.
      Rano byliśmy na basenie, potem w stadninie , na obiad cukinia faszerowana i różowe Vallon des Glauges, dziecko wykąpane i dawno śpi. Obejrzeliśmy też Woody Alen'a.
      I otworzyliśmy następne Vallon des Glauges.
      Serdecznie pozdrawiam :)

      Kociubinska

      Usuń
    10. Smacznego, ja polecam Pinot Noir ;-)
      Otwierajcie, tylko z umiarem.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    11. I jeszcze jedno...byłem tu dziś z 50 razy, co nie zmienia faktu,że z doskoku.
      Dobrej nocy życzę ;-)

      Usuń
  28. Hmmm, jak weźmiesz młodziutką nieoszlifowaną piękność z Ukrainy i zrobisz z niej w Polsce 'prawdziwą kobietę', to też wyjdzie schemat. Co spotkało Czarka Pazurę? Przyszła sobie któregoś dnia do domu i powiedziała, że już go nie kocha i do widzenia. Tak najspokojniej na wydechu. Mój b. bogaty kolega w ramach odreagowania po polskiej modelce wziął dziewczynę z Ukrainy i było dobrze do chwili ślubu (prawosławnego!) i urodzenia dziecka. Obecnie sponsoruje rozległą rodzinę Ukrainki (niepracująca matka tej dziewczyny mieszka z nimi tutaj!), a dawny "ideał" wybiera sobie kolejne modele samochodów - mają ich w domu pięć sztuk, z czego cztery zbędne. Kolega jest już zadłużony na 1,8 mln złotych. Pozdrawiam Piotr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale kto kazał mu się żenić!!!? Podstawowy błąd! Pani zaczyna fikać, pakujemy walizeczki i...następna proszę. Chłopie tego jest prawie 3 miliardy na ziemi a my się czasem zachowujemy jakbyśmy jakiś szlachetny kamień znaleźli. Znasz Czarka Pazurę czy sprawę znasz z mediów? Czarek po prostu zmienił ją na młodszy model, zadowolony z siebie, pewny swego facet, którego na takie zamiany zwyczajnie stać.
      Pozdrawiam panowie i więcej myśleć głową a nie dolną częścią ciała. Będzie dobrze...

      Usuń
  29. Weźmiesz sobie piękność... Tak. SE WEŹMIESZ. Sięgniesz.
    Pigmaliony z Koziej Wólki, dajcie spokój, bo naprawdę nie wiadomo czy się śmiać czy płakać.
    Jak ktoś ma taki system wartości, że głównym kryterium jest uroda, to potem ma dokładnie to, co chciał. Czyli urodę. A i tak ta przeminie.
    Koszmarnie się to czyta, bo to jak przebieranie w towarze z odpowiednimi metkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecież od dawna widać, że kaleka emocjonalny z zaburzonym systemem wartości. Nazwijmy to po imieniu. Kupowanie kobiet za różne dobra to prostytucja. Trudno wymagać od prostytutki wierności.
      Pozdrawiam.
      Siostra. Asia

      Usuń
    2. Maryś, uroda jest jednym z elementów, drugim jest inteligencja a trzecim dobroć. Kolejność może być dowolna ale dopiero te trzy cechy razem dają wspaniały materiał na kobietę życia. Taką panią co zawsze podkreślam jest pani Grażyna Torbicka i nie ważne czy ma lat dwadzieścia pięć czy sześćdziesiąt pięć. Zawsze będę (choć to nieładnie podobno) zazdrościł doktorowi Torbickiemu takie żony!

      Siostro Asiu. Największą prostytucją jest instytucja małżeństwa. Od zwykłego płacenia za seks różni się tylko tym, że w ostatecznym rachunku wychodzi dużo drożej i jest rozłożona w czasie.

      Byłe prostytutki to wg niektórych badań najlepsze żony na świecie. Wiedzą czego chcą i doceniają swoich facetów. Dość niebezpieczna sprawa, ale mówią że tak jest.

      Miłego wieczoru życzę.
      Roman

      Usuń
    3. "Największą prostytucją jest instytucja małżeństwa. Od zwykłego płacenia za seks różni się tylko tym, że w ostatecznym rachunku wychodzi dużo drożej i jest rozłożona w czasie"
      Tak bywa . ale nie zawsze .

      Dlej drążę temat Asiu :) czyja siostra ???

      Usuń
    4. ...nie czyja, a jaka ...pewnie miłosierdzia :)

      matuzalem :)

      Usuń
  30. Wziął dziewczyne z Ukrainy łaskawca! A na co ja wziął?
    Spluwę mu przystawia do skroni, zeby te samochody kupowal, czy co, idiota jakis.
    Nic tak w zyciu nie cieszy jak wlasne osiagniecia, prezent kupiony samej sobie, podroz za wlasne pieniadze. Miodzio.
    Bo ja proszę panow, klepalam straszna biedę kiedys, jako udomowiona zona i matka dzieciom. Owszem, bylam na swoj sposob szczesliwa i nie zaluje tego okresu, ale wyroslam z niego:)
    Nie jestem do kupienia i cholernie dobrze mi z tym. Co za cudowne uczucie nikomu nie byc za nic wdzieczna i tym samym nie dawac wladzy nad soba.
    Za byle ochlap pozwolic sterowac soba, to za wysoka cena. Biedne te glupiutke slicznotki. ktore nie uzywaja mozgow.
    Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie jestem zadnym pasztetem:)
      Z madrości ludowych bywajacych tu panow wynika, ze jak piekna- to pazerna, a piekna byc musi. Wiec przeprowadzaja badania socjologiczne testując kolejne i wyskakujac ze swojej najwiekszej milosci-kasy. Te, co same musza zakasac rekawy, bo sie nie sprzedaja za pieniadze, sa wybrakowanym towarem.
      Mężczyzni, ktorzy swoja wartosc okreslaja pieniędzmi, chyba sa warci swoich slicznotek, Ukrainek z ktorych "zrobia kobiete" i wszelkich innych plag:)
      A dobrze wam tak, Romkowie tego świata:)

      Usuń
    2. Droga Mario, każdy jest do kupienia. To za co, jest zależne od wielu czynników. Najprostsze kobiety są do kupienia za pieniądze, inne za fakt posiadania najprzystojniejszego chłopa we wsi (nie ważne, że leje w mordę, ale inne zazdroszczą), jeszcze inne uwielbiają, gdy ktoś im czyta wiersze Norwida (była jedna taka, co nie mogła dojść z nikim i nigdy - dobrze, że mi kumpel sprzedał ten chwyt z Norwidem).

      Ja na przykład nie chcę nikogo kupować, dlatego jestem sam. Panie patrzą na mnie jak na ufoludka, bo nie chcę ich rozpieszczać, nadskakiwać, generalnie kiepsko u mnie z dzieleniem się zasobami (wolę przeznaczyć na dzieci).

      Dlaczego zakładasz, że biedne te ślicznotki? Każdy z nas żyje od szczęścia do szczęścia, ważne żeby łapać każdy dzień między tymi pięknymi chwilami i nie robić nikomu krzywdy - to wszystko.

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Romku, mnie ktos "kupił" dobrocią, przyjaznią, czuloscią, odpowiedzialnoscią. Tym, ze mnie inspiruje i cieszy sie z sukcesow. A ja oddaję to samo bez licytacji.
      Kazdy ma swoje pieniadze, nie stanowia zadnego problemu. Czuję się zle, jak spontanicznie kupi drogiego, jakbym go wykorzystywala. Musialam sie nauczyc przyjmowac, bo wiem, że on w ten sposob wyraza uczucia. Nie sadzę, żebym przyjęła rozczeniowa postawę kiedykolwiek.
      Nie potrzebne sa nam podobne dyskusje jak tu, wierzymy zawsze w swoje dobre intencje. Ilez to juz lat? 8. Nie klocimy się, czasami piszemy do siebie maile.
      Dopoki go nie poznalam, myslalam zle o mężczyznach, bardzo zle. Nie byl czarusiem, nie byl nachalny, nie gral biednego misia, byl sobą- normalnym, cieplym mężczyzną.
      Twoj świat, to pewnie jakiś okres przejsciowy. Bo z kobiet nie rezygnujesz, a ufac nie chcesz. Strasznie to zawile i jakies nieprawdziwe. Naprawdę masz skrzywiony obraz świata, a nie trzezwy, niestety.
      Bo mowiac WSZYSTKIE, KAZDA, dotykasz mnie, inne panie na forum, ktore są zupelne rozne od Twoich znajomych.

      Usuń
    4. Czyli nie ma nic czysto altruistycznego. Zawsze jest coś za coś...oko za oko, ząb za ząb a dlaczego...?

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Bo nikt nie jest czysto altruistyczny ( czytaj -glupi) i nie bedzie inwestowal emocjonalnie w pustego orzeszka:)
      Natomiast cos za cos, milosc za milosc, WYMIANA sprawia, że jest coraz więcej dobrych uczuc, przekladaja sie na inne obszary i innych ludzi. Trywialnie mowiąc- kocha się caly świat:)
      "Oko za oko" nie, bo zaburza wypracowany ład.
      Czysto altruistyczna jest tylko miłosc do dziecka, chociaż tez są granice.
      W pewnych wypadkach psychologowie doradzaja odcięcie, zeby mogło wrócic dojrzalsze.

      Usuń
    6. Maria a dlaczego "branie" ma uzależniać ... dla mnie oboje powinni umieć nie tylko dawać i brać, dlaczego jeżeli coś dostajemy mamy się czuć uzależnieni ... to tak jakbyś wierzyła ze "każde wyrządzone dobro musi się odbić czkawką" :) bardzo pesymistyczny punkt widzenia

      Matuzalem

      Usuń
  31. Maria oczywiscie:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Roman, myślę, że dlatego nie znalazłeś fajnej kobiety, bo jej nie szukałeś, tylko eksperymentowałeś i ciągle padało na ten sam "sort". Wartościowa kobieta wyczuje "gracza" i nie chce mieć nic z nim wspólnego. Pewnie potrzebowałeś upewnić się, że sam jeden "sprawiedliwy" się ostałes na tym padole:). Przyznam, że ja jak patrzyłam na facetów przez pryzmat potencjalnego partnera to ciągle widziałam jakieś niedoróbki. Odpuściłam i teraz mam sporo znajomych z którymi wędruje po górach, jeżdżę na nartach, na wyprawy rowerowe i uważam, że są super i może właśnie tak powinno zostać.
    ..o podejściu " se weźmiesz" w ogólę nie dyskutuję, poniżej poziomu,
    Sierpniowa kobieta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sierpniowa kobieto, nie znalazłem kobiety bo jej nie szukałem. To kobiety znajdowały mnie przeważnie i to przez koleżanki. Samotny, w miarę przystojny, zadbany, bardzo stabilny finansowo, zero nałogów, sport, kultura, dobrze tańczy...tylko sponsorować nie chciał za bardzo kanalia ;-)

      Damy radę..tego kwiatu pół światu a lepsze krótkie ale intensywne związki nisz kiszenie się na siłę w jednym bo akurat nie ma możliwości żeby się wycofać.

      Przykro mi, że taki jest świat. Pocieszam się tylko, że to nie ja to wszystko wymyśliłem. Ja tylko z bólem serca musiałem się do tego wszystkiego przystosować.

      Miłego wieczoru.

      PS: Czemu "Sierpniowa kobieta"? Byłabyś tak uprzejma i napisała skąd ten nick? Zaciekawiło mnie to powiem szczerze...

      Usuń
  33. Cały myk polega na tym, że casus Pani Torbickiej jest jedynie Twoim wyobrażeniem na jej temat. Jej niewątpliwa klasa, uroda i styl to tylko fragment jej osobowości - telewizyjnej. Nadal podążasz za iluzją Romku, nawet ją pozornie kontestując.
    Nie piszesz o wzajemnym zrozumieniu, bliskości, kooperacji, wspólnych celach, priorytetach, systemie wartości, podobnym poczuciu humoru, tej samej mentalności, sercu wreszcie, empatii, tylko o jakichś blichtrach. Hasła - wytrychy, barokowa otoczka.
    Nie wiesz tak naprawdę, czy panu Torbickiemu masz czego zazdrościć, bo ta cudowna partnerka dla niego nie musi być taką dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  34. Co do hasła - każdy jest do kupienia, cóż... Jeśli handlową wymianą jest dzielenie trosk i chwil szczęścia, to masz rację.

    OdpowiedzUsuń
  35. "Przykro mi, że taki jest świat. Pocieszam się tylko, że to nie ja to wszystko wymyśliłem. Ja tylko z bólem serca musiałem się do tego wszystkiego przystosować."

    Bzdura, taki swiat sobie stwarzasz i w takim zyjesz, takich ludzi przyciagasz.
    Przyklad: kobieta z patologicznej rodziny, wychodzi za alkoholika, potem nastepny taki i nastepny. Konkluzja: mężczyzni to łajdacy.
    Dopoki czegos w sobie nie zmieni, w takim swiecie bedzie zyla i takich mężczyzn napotykala. Sami ją wybieraja i zawsze ten sam schemat.
    Przemawiam do Ciebie obrazami, bo podobno z mężczyznami tak trezba, widzisz analogię?
    Maria.

    OdpowiedzUsuń
  36. Romek, nawet ja, co robie wszytsko jak torpeda i dwa dni do przodu, nie dalabym rady po takim dniu biec 20 km.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dałabyś radę, po 5km jest zawsze kryzys a później to człowiek biegnie jak Robocop... ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Ale po co? Ja wolę po ciężkim dniu zatopic sie w ksiązce:) Moze dlatego, ze waga nie sie nie zmienia od 18-go roku życia:)

      Usuń
    3. To nie kwesta wagi li tylko...po takim biegu poziom szczęścia rośnie niesamowicie a i widzenie świata się zmienia na plus. Książka zdecydowanie TAK, ale najpierw coś dla ciała.

      Pozdrawiam

      Usuń
  37. Bodo, jak tak czytam Twojego bloga, to nasuwa mi się na myśl, że człowiek znajduje tylko to czego szuka. Ja Ci naprawdę współczuję cyrków z psychopatyczną mimozą, ale nie sądzę, żeby pomogło Ci głaskanie po główce i pisanie "Och, biedny Bodo, co za sucz, przytulam do piersi". Z jakiegoś powodu poleciałeś na trzepoczące rzęski i ciasto, zamiast zastanowić się, czy kfiatek będzie w stanie przejąć Twoje obowiązki gdyby Ciebie zabrakło. I tylko Ty możesz dojść z jakiego.
    Af.

    OdpowiedzUsuń
  38. Romku, wielokrotnie powtarzasz, że związek z każdą kobietą to pewien schemat. A czy nie przyszło Ci do głowy, że Ty sam jesteś bardzo schematyczny, w schematyczny sposób prowadzisz dyskusję, w schematyczny sposób postrzegasz kobiety, myślisz schematycznie, cały jesteś schematem. Od samego początku przyglądam się Twoim wypowiedziom i do takiego dochodzę wniosku. Próbowałeś kiedyś wyjść poza schemat? Może warto spróbować? Spróbuj potraktować kobiety, które spotykasz podmiotowo, a nie przedmiotowo, sam siebie przestań traktować przedmiotowo ( bankomat, dostarczyciel dóbr - jak Ty to nazywasz) Po prostu bądź człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tiya - pamiętaj o jednym :) , wykreowana postać Romka na blogu może być tak jak i imię osoby zupełnie różna od człowieka klikającego w klawiaturę

      Usuń
    2. Bodo, postac moze byc wykreowana, wiele wskazuje na to, ze tak jest, tylko po co?
      Eksperymentując na nas, poddaje sie nas manipulacji, a to juz nie jest fajne.
      Dojrzalosc polega na tym, ze sie odrzuca maski i ma odwagę byc sobą. Nie zawsze mozna w swoim otoczeniu, ale tu? Jak nie tu i nie w zyciu realnym, to gdzie?
      Bardzo cenię w ludziach prostolinijnosc, bo wiem, ze moge im ufac.
      Maria

      Usuń
    3. Bodo - pamiętam o autokreacji, ale oceniam to co czytam. Jaki Romek naprawdę jest - któż to wie? Wydaje mi się jednak, że nie można tak całkiem odciąć się od swojego prawdziwego ja. Część prawdy o nas w naszych wypowiedziach na pewno jest, nawet jeśli bardzo się pilnujemy i kreujemy na potrzebę choćby tego bloga. Dobry psycholog pewnie by to potwierdził :)

      Tiya - Anka

      PS
      Tiya to imię mojej kotki :)

      Usuń
    4. Każda postać może być wykreowana, Twoja, Bodo, też. Tylko po co się kreować anonimowo w internecie? Po to, żeby się poczuć lepiej, pełniej, doskonalej. Jeśli ktoś żywi narcystyczną potrzebę kreacji, to raczej w kierunku swojego wyidealizoanego wizerunku, tego, jakim pragnie być. Więc nawet, jeśli to tylko kreacja, to jest ona projekcją idealistycznych wyobrażeń o sobie.
      Siostra

      Usuń
  39. Kurczę, ja poszłam spać a tu bardzo ciekawe rzeczy napisaliście.
    Pozwolę sobie podsumować i wyciągnąć wnioski, żeby rozmowa była konstruktywna.
    Postępujemy schematycznie i jeżeli nie jesteśmy zadowoleni z uzyskanego efektu, łamiemy schematy, wychodzimy ze sfojej tzw. strefy komfortu.
    To chyba dotyczy wszystkich ale Tiya zwróciła uwagę w stronę Romka. Faktycznie, jakoś tak "kasowo" brzmią jego wypowiedzi, ale skoro nie szukał kobiety to nie "rozkładał" wszystkich swoich piórek tylko poszedł na łatwiznę i zamiast pokazać jaki jest, pokazuje co ma.
    Na to samo zwróciła uwagę Maria, jaki świat sobie stwarzasz, w takim żyjesz i takich ludzi przyciagasz, podobnych do siebie. OJEJ Roman wychodzi na to żeś bogaty nudziarz:))Jeśli tak to jesteś skazany na piękne, bogate, nudne kobitki,.... nie jest źle, mogłeś trafić gorzej:)
    Ale moja intuicja mi mówi, że Romanowi właśnie o to chodzi. Wyrywać babki, zmieniać, nie angażować się i pod sztandarem "wiecznie poszukującego prawdziwej kobiety" żyć sobie wygodnie i ciągle ze świeżym towarem.
    To postawa dość typowa ale przyznam, że lepsza ( o ile można w tych kategoriach, to duże uproszczenie) niż tworzenie sztucznego, stałego związku takiego jaki miał Bodo. Instytucja małżeństwa powinna być DEFINITYWNIE zmieniona, nie sprawdza się. Kto to w ogóle wymyslił?
    Sierpniowa kobieta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sierpniowa kobieto , sztucznego ?? Nawet przez myśl mi nie przeszło ,żeby z jakichkolwiek powodów tworzyć sztuczny związek . Z marzeń , tęsknoty i z miłości ..... a , że z okazał się sztuczny z drugiej strony to jak można to było przewidzieć ?

      Usuń
    2. To nie jest lepsza postawa, to postawa zachowawcza, na pol gwizdka, nie moze dac satysfakcji, ale i nie zrani.
      Tworzenie stalego związku wymaga odwagi, ktora kazdy ma, kiedy kocha i chce zrobic to tradycyjnie, z wiara, że na zawsze. Jest w tym cos staroswiecko pięknego.
      Maria

      Usuń
  40. Bodo, jak już wcześniej pisałam, zakładam, że Ty miałeś czyste intencje, natomiast kfiatuszek miał "swoje" intencje. Oczywiście to teoria na wyrost, bo przecież kfiatuszek może też chciał dobrze, ale po drodze zmienił jej się światopogląd. Może jak pojawiła się córka, obowiązki, to zrozumiała, że to nie dla niej, też tak mogło być. Jedni odnajdują się w życiu rodzinnym inni nie. Myślę, że dopiero po przebytych związkach może człowiek określić czego chce, bo już wie jak to wygląda, wcześniej są tylko założenia, intencje, jedne szczere inne nieszczere i te drugie tworzą sztuczne związki.
    Ależ się nawymądrzałam, hmhm :)))
    Sierpniowa kobieta

    OdpowiedzUsuń
  41. Wygląda na to, że Romek wchodząc na bloga Bodo może zaoszczędzić na psychologach i terapeutach ;))
    Romek, to, co pisała Maria i ja, tylko innymi słowami - o wymianie i warunkowej miłości to nie my wymyśliłyśmy, a mądrzejsi od nas. Mam wrażenie, że Twoja niezgoda na to warunkowanie powoduje taki, a nie inny ogląd świata. Pod tymi opowieściami o ponurych schematach cienko piszczy tęsknota za bezwarunkowością, całkowitym altruizmem i absolutną miłością bez oczekiwań. A tego już raczej nie otrzymasz. Pozostaje się tylko pogodzić z tym, że związek partnerski polega na wymianie, która wcale nie musi być tak cyniczna, jak Ty to przedstawiasz.
    Zastanawia mnie też, czy pani, która zerkała tęsknie na czerwone podeszwy wyłuszczyłeś jasno i klarownie, dlaczego nie chcesz robić takich prezentów? ( To tak a propos czystych intencji i dobrej komunikacji).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marys, ja sobię bardzo cenię takie porozumienie w pół słowa z kobietami:) Bezcenne, byc wysluchaną z empatią, przekanac się, że nie jest się dziwolągiem. Można pomoc sobie nawzajem zwykla rozmową.
      Z mężczyznami (np. w tym miejscu) rozmowa wygląda jak walka, chociaz o tym samym mowimy, o tym samym marzymy i takie same kanalie spotykamy.
      Może roznica wynika z tego, że ciąży nad nimi zbiorcza, wielopokoleniowa odpowiedzialnosc za byt rodzin, a na nas za dobre emocje i cieplo ogniska.
      Zacieraja sie proporcje, kobiety sie emancypują. To nie jest złe, inaczej się nie da.
      Maria

      Usuń
  42. Widać dla Pani opakowanie było tak samo ważne, jak dla Romka.
    siostra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moze Romek, to postac fikcyjna, wymyslona na potrzeby forum:) Może Bodo posluguje się awatarem
      ( zdjęcie Andrzeja Zauchy), zeby sprowokowac do dyskusji:)
      Romek irytuje, ale jakie ciekawe tematy i opinie wywoluje. Bez Romka byloby cicho, a tak pędze w kazdej wolnej chwili zerknąc, czy ktos dopisal:)

      Usuń
    2. Mam sto rąk sto sztyletów, gdy zechcę sto ran zadam ............

      Mario :)) "Romek" jest jak najbardziej realny , czasem do mnie podobny a czasem bardzo różny. Mniejszy i brzydszy ode mnie ale kawał faceta z niego :)).

      Usuń
    3. Droga siostro, a co ja zrobię skoro większość kobiet różni się właśnie opakowaniem? Pod opakowaniem jest prawie zawsze to samo, tylko ubrane w inne słowa (małe lub większe), inne sposoby dochodzenia do celu itp.

      Pozdrawiam serdecznie
      PS:Bodo a może to nie siostra tylko siostrzenica? W tym wypadku rozważyłbym nawet ponowne małżeństwo ;-)

      Usuń
    4. Mało tego...jak to siostrzenica to jestem gotów odszczekać wszystko co tu napisałem, zamienić się w potulnego barana i poddać dowolnemu praniu mózgu ;-)

      Uffff...

      Usuń
  43. Romek - motor napędowy bloga :))) Taki enfant terrible, może bardziej terrible, niż enfant, biorąc pod uwagę wąsa pożyczonego od Zauchy;)

    OdpowiedzUsuń
  44. A właściwie dlaczego Pani nie miałaby oczekiwać od Romka prezentów.
    Stronę wcześniej była dyskusja jak to mężczyźni tęsknią za przedwojennymi kobietami i relacjami.I jak to Romek nie rozumie kobiet które nie szanują polującego faceta.
    No a patrząc tak ewolucyjnie to jak było? - facet przynosił upolowaną zwierzynę a w zamian dostawał sex. Czasem od stałej partnerki a czasem od takiej z doskoku. Później w historii także było oczywiste że kobiety za sex dostawały dobra materialne. Pwenie że można to nazwać prostytucją, tak jak sikanie mężczyzn na stojąco szpanowaniem :)Albo zwczajną, ewolucyjnie ugruntowaną wymianą zasobów. Od zawsze sex i ciało były zasobami kobiet.
    A dzisiejsi sfeminizowani faceci to sex by chcieli a szynkę to by wrąbali sami (bo prostytucja jest be). Dla mnie to zwykłe egoistyczne podejście. Skoro prostytucja jest zła a kradzież i wyłudzanie podstępem też to rączki w ruch a potem samotne jedzenie upolowanych szyneczek i innych dóbr.
    Dlatego jestem przeciwnikiem feminizmu i takiego podkreślania samodzielności kobiet.
    "Jestem kobietą na 4 s. I dlatego mogę bzykać się nie oczekując nic w zamian" - dla mnie nie do przyjęcia.
    Jestem 4s - ale poza domem. Przy swoim K staję się kobiecą kobietą i oczekuję miłosci, wierności, dzieci, małżeństwa i lubię prezenty.
    AGA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry droga Ago, dziękuję za szczerość i apeluję o więcej śmiałości. Po co ukrywać swoje prawdziwe ja?

      Od zawsze jednak budzi we mnie rozdźwięk wewnętrzny dlaczego kobiety traktują sex jako coś co dają nam? Przecież przyjemność jest obopólna chyba, że wszystkie orgazmy udawałam ;-)

      Sex za szynkę czy sex za biżuterię od Tiffany-ego? Wiesz co, ten za szynkę może czasem być dużo bardziej fajny, spontaniczny i satysfakcjonujący niż ten drugi. Wszystko na tym świecie jest kwestią ceny a poziom drgawek u pani w czasie orgazmu zależy od tak wielu czynników, że nie da się tego ująć w proste ramy. Kłopot jest tylko z tymi wrzeszczącymi, bo czasem w hotelu wstyd rano z pokoju wyjść...

      Prostytucja nie jest zła. Dzięki prostytucji wiele pań traci narzędzie nacisku na swoich panów. To, że w efekcie końcowym lądują na forum dla kobiet pokrzywdzonych przez kanalie facetów i ryczą w poduszkę to już inna historia. Kto by się tam zastanawiał nad przyczynami...babka tak żyła, matka tak żyła to i ja będę tak żyła...

      Zgadzam się, że dzisiejsi faceci są sfeminizowani. Weźmy chociaż Bodo...zamiast walnąć pięścią w stół to cedzi każde słowo byleby tylko żadnej pani nie urazić... ;-)

      Bodo, wszystko przed Tobą drogi przyjacielu i mimo przepaści wiekowej między nami, to jednak chyba ja mam większe doświadczenie w te klocki ;-)

      Miłej niedzieli...

      Usuń
    2. Nie będziemy Romek porównywać ami fiutów ani doświadczeń . Nie widzę powodu żeby kogokolwiek urażać bo i czemu miałbym to robić ? . Póki mi nikt za odcisk nie nastąpi wolę podyskutować merytorycznie . W każdym temacie . I relacji międzyludzkich i pieczenia chleba .

      Usuń
  45. Aga, jeśli za seks oczekuje się czegoś w zamian, np. w postaci drogich butów, to wybacz, ale te teorie o atawizmach i maczudze nijak się mają do faktu, że sex jest pięknym spotkaniem dwóch ciał i przyjemnością samą w sobie. Te wraże feministki, takie jak ja, uważają, że można mieć przyjemność z seksu bez butów i biżutów. Dla samej, fizycznej rozkoszy i bliskości drugiego człowieka. Piszesz o frymarczeniu seksem, co nie ma nic wspólnego z szacunkiem do drugiej osoby.
    Zasoby kobiet pierwotnych nie polegały na sprzedawaniu ciał za udziec mamuta, tylko na tym, że zajmowały się potomstwem - tym, co mężczyzna na pewnym etapie ewolucji uznał jako WŁASNOŚĆ. Skojarzył sobie bowiem w pewnym momencie związek między kopulacją a prokreacją i od tej pory potomstwo uznał za istotny efekt ruchów swoich lędźwi. Ochrona potomstwa i przynoszenie udźca to wymiana, która ma jakiś sens.
    Przykład z sikaniem to nic innego, jak dorabianie filozofii do fizjologii.

    OdpowiedzUsuń
  46. Nie wszystkie oczekują butów. Niektórym wystarczy kolacji. Faceci dawali mamuta za sex zanim jeszcze połączyli go z prokreacja. Facet chronił nie tylko "konsekwencje ruchów swoich lędzwi", ale także kobiety z którymi te ruchy miały miejsce.
    A sex - jako piękne spotkanie dwóch ciał no fajnie, brzmi poetycko. Tylko od kiedy tak się na to patrzy? Dla mnie zresztą przyjemność czerpana z sexu nie wyklucza pozostawania w związku i dostawania prezentów.
    Ale wykluczam możliwość sexu bez związku.
    Dzisiejsi mężczyźni, to poruszają lędzwiami chętnie, tylko konsekwencji już ponosić nie chcą.
    Sex to część związku, element, fragment.
    I napewno nie w interesie kobiet leży odrywanie sexu od związku.

    AGA
    PS - to jest mój prywatny punkt widzenia nie jakiś ruch i w przeciwieństwie do Romka nie namawiam innych kobiet do przyjmowania go. Ja tak myślę i tak zyję.

    OdpowiedzUsuń
  47. Wybacz Aga, ale ja Twoją poprzednią wypowiedź zrozumiałam nie jako "nie wyklucza", ale "pod warunkiem".
    A co to za różnica, czy rozkłada się nóżki za kolację, czy za buty? W związku, czy bez związku, seks nie jest po to, żeby nim handlować. I to co napisałam, nie miało brzmieć poetycko. Po prostu starałam się nadać właściwe proporcje. Prokreacja i przyjemność - to są "zadania" seksu. Buty i kolacje zdobywa się przez pracę zarobkową. No chyba, że..... ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Może ja faktycznie jestem oderwana od rzeczywistości. Ale kolacje jadam dla przyjemności delektowania się wyszukanym jadłem, seks odbywam dla przyjemności ciała, a buty kupuję po to, by mieć w czym wygodnie poruszać się po tym ziemskim padole. :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...i jeszcze jakoś w nich wyglądać, nie czarujmy się :P

      Matuzalem

      Usuń
    2. Matuzalem, po tym, jak wyrżnęłam się na krzywej płycie chodnikowej idąc w 13 centymetrowych szpilkach i z broczącym posoką kolanem, budziłam niezdrowe zainteresowanie przechodniów - wygoda wywindowana została na wyższą pozycję niż prezencja :)))

      Usuń
  49. Jedni, którzy nie mają warunków buty i kolację zdobywają przez naukę i później pracę a inni, którzy te warunki mają odkrywają, że dużo łatwiej jest się uśmiechnąć do napakowanego testosteronem samca i dostać wszystko w pięć minut. Ja nie potępiam żadnej postawy, dopóki mnie nie dotyczy osobiście. Wewnątrz jestem niepoprawnym romantykiem, który od dziecka marzył o jednej, prawdziwej i wyjątkowej miłości. Życie odarło mnie ze złudzeń więc dalej idę z prądem. Początkowo miałem wyrzuty sumienia a teraz...chyba już nie mam ;-)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  50. Romek, ależ teraz bąka puściłeś. Obrażasz ładne i pracujące kobiety! Fe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Mario, upraszam o ważenie słów. Już pisałem gdzieś, że mam typowo kobiecą wyobraźnię i to co napisałaś widzę bardzo obrazowo. Dlaczego obrażam ładne i pracujące kobiety? Przecież ani jedna z nich nie znajduje się w grupie, którą opisałem powyżej, więc nie rozumiem w czym problem.

      Pozdrawiam

      Usuń
  51. Zatem odszczekuję, jako ta ładna i pracująca na własne buty:))) Dzięki za didaskalia. Czasami tak uogólniasz, że mam ochotę pstryknąć Cię papierkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten papierek był bardzo miły :-)
      Zmykam, bo obiadek trzeba gotować dla dzieciaczków.
      Szkoda, że się nie znamy bliżej. Zaprosiłbym Was dziś na degustację własnoręcznie upieczonego chleba. Skład dość eksperymentalny, ale efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania.
      Wszystkiego dobrego.

      Romek

      Usuń
  52. Smacznego, pozdrów dzieciaczki od blogowych ciotek ;)

    OdpowiedzUsuń
  53. Jeszcze czego...ten kawałek podłogi jest tylko mój ;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chociaz przepis zapodaj:) Tu gdzie mieszkam, są fantastyczne mieszanki do wypieku chleba.
      Milej niedzieli zyczę wszystkim.
      Maria.

      Usuń
    2. Mario, "mieszkankę" to się przygotowuje samemu a nie kupuje, wrzuca do elektrycznego piecyka i dryń! Viola!
      Wrzucę później...
      Pozdrawiam

      Usuń
  54. Maryś
    Maryś
    Pewnie, że seks nie jest po toby nim handlować. Ale sex też nie powinien być oderwany od całokształtu, relacji, emocji.
    Jeśli ktoś tak próbuje "cieszyć się nieskrępowanym sexem" To ten sex traci na wartości (dlaczego kobiety zaniżają liczbę partnerów sexualnych które miały?.
    Dlaczego Boda zabolał "nieskrępowany sex Kfiatuszka" - ano pewnie dlatego że zawarli umowę na wymianę dóbr. Jednym dobrem była miłość, innym sex, innym ciuchy a jeszcze innym wierność.
    I czy gdyby Kfiatuszek nie zdradziła ktokolwiek posądzałby ją o prostytucję? Nie, bo taki porządek jest od wieków.
    I kiedy ktoś chce się cieszyć nieskrępowanym sexem (moja babcia nazywała to kur..stwem) ma oczywiście prawo, ale niech liczy że trafi na taką samą jednostkę (sex za buty). Bo i sex i nowe buty to przyjemność, którą można dać sobie samemu, albo dostać w normalnym związku.
    AGA
    PS - Romku to jest moje zdanie. Nie nas kobiet. Podobnie jak ja Ciebie nie szufladkuję do grupy "was mężczyzn"
    To że mi się trafił na męża bubel nie znaczy że mam narzekać na całą fabrykę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co Aga ...czasami to pieprzysz jak potłuczona i w dodatku zaprzeczasz sama sobie . Dopuść do swojej głowy fakt ,że istnieję normalne związki nawet jeśli normalność jest jednostronna. Fakt kupienia komuś butów czy kiecki ma sprawiać przyjemność i kupującemu i obdarowywanemu . A sex to sex jak się kogoś kocha to chce się z nim być a jak chce się być to sex bo bliżej być nie można. Tylko chore zasyfiałe umysły podchodzą do tego w sposób kontraktowy : sex = coś .
      A nieskrępowany sex proszę bardzo każdy mam prawo ale zważ ,że będąc w związku bierzesz odpowiedzialność za swoje i cudze uczucia.
      Uczucia !!!!!!!!!
      I jeśli czegoś nie rozumiesz to pytaj bo twój analityczny umysł mnie wkurwia wypluwając takie gówniane "Ano pewnie..." .
      Nie wszyscy mają zamiast mózgu mieszaninę gówna z syfem.

      Usuń
    2. Brawo AGA !!!!! Jesteś jedną z nielicznych szczerą kobietą. To naprawdę rzadko się zdarza, bo większość niestety kryje się za płaszczykiem wstydu, kultury, ogłady, co wypada a co nie. To większość niestety zostaje wprowadzona w błąd od urodzenia, później ten błąd jest utrwalany przez rodziców, dziadków, kościół itp. Nagle po porządnym ciosie między oczy część zaczyna kopać zawzięcie, aby sprawdzić co tu nie gra w tej układance zwanej życiem.

      Bodo, przy całym szacunku dla Ciebie, ale przypominasz mi nawróconego kryminalistę. Kiedyś skazany za kradzież, dziś krzyczy, że kradzież jest BEEE bo to jego okradli. Nie gniewaj się proszę - może to niezbyt trafne porównanie.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Teraz to \ty też pieprzysz Romek. Zdaję sobie sprawę ,że tak zryty umysł nie dopuszcza myśli ,że można komuś coś kupić , czy przynieść wiadro róż żeby zobaczyć jak ktoś się uśmiecha po przebudzeniu , że można siedzieć w nocy i patrzeć jak ktoś śpi , że można powiedzieć odpocznij a ja zrobię to za Ciebie i nie po to żeby dostać dupci tylko dlatego ,że chcesz zrobić coś dla bliskiej Ci osoby. Ale tacy ludzie jeszcze są . I nie każdy rozpatruje związek z drugą osobą w kategoriach "coś za coś "

      Usuń
    4. Bodo, ale ja też widzę to tak jak TY i nawet nie wiesz jak cholernie boli mnie, że ktoś może odbierać Twoje działania jako podszyte interesem albo deprecjonować je zupełnie, bo komuś to się należy bo to, czy tamto...

      Ale napisz mi co zrobić, skoro większość widzi świat inaczej niż Ty? Pamiętam jak kiedyś pewna pani (celowo nie będę pisał, która bo czytuje tego bloga) zadzwoniła do mnie w swoje imieniny i pełna ekscytacji zaczęła mnie dopytywać, czy ten bukiet kwiatów to ode mnie, bo jak byliśmy razem to ona takich nie dostawała. Problem w tym, że dostawała! Dostawała, tylko to się stało niemal rytuałem ;-) i przestało być w związku z tym czymś wyjątkowym. To dokładnie tak jak z seksem przed ślubem i po ślubie (albo dla lepszego zobrazowania przed dzieckiem i po dziecku).
      Pozdrawiam

      Usuń
    5. szukać mniejszości! tej normalnej z dystansem i odrobiną pokory . Potrafiącej cieszyć się z małych rzeczy . Ceniących bardziej przytulenie i świadomość tego, że jesteś od nowych butów z czerwonym spodem.

      Usuń
    6. Brawo Bodo! Jak spotkasz taką (tylko ma nie gadać, tylko taką być i to minimum 10 lat) to daj mi znać proszę a ja obiecuję, że pójdę na kolanach do Częstochowy prosić Boga o rozum i wybaczenie grzechów moich.
      Amen.

      Usuń
    7. Uśmiałem się teraz do łez, bo jednej takiej powiedziałem z wyrzutem niemal kropka w kropkę to co napisałeś wyżej. Dołączyłem zarzut, że na początku też tak mówiła a teraz tylko dawaj i dawaj ;-)

      Wiesz co mi powiedziała poza tym, że niedojrzały jestem?

      "Ja jestem już dużą dziewczynką i wiem czego chcę a prowadzać za rękę to ja się mogę niejako przy okazji."

      Pozdrawiam

      Usuń
    8. Nie od razu ;-)
      Dlaczego, dopowiedz sobie sam. Tak jestem kanalią ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    9. Maryś ... jeżeli już chodzi o sex jako przyjemność to mimo wszystko wolałbym jej sobie samemu nie dawać :)

      Matuzalem

      Usuń
    10. ...sorry to było do Agi :)
      Matuzalem

      Usuń
    11. Matuzalem, ależ to ponoć najgłębszy emocjonalnie związek - z samym sobą, że tak strawestuję Allena :))

      Usuń
  55. Aga, jako jednostka nienormatywna z lekkim odchyłem feministycznym, powiem Ci tak. Ważna jest uczciwość. Zarówno w układzie nieskrępowanym, jak i skrępowanym. Gdyby Bodo miał świadomość,że za coś płaci, być może obudziłby się szybciej ze snu.
    Układy nieskrępowane bywają bardziej szczere, niż te w małżeństwach. I nie muszą oznaczać wcale kurestwa, chyba, że pod hasłem kurestwo rozumiesz seks pozamałżeński jako taki. Jeśli dwoje ludzi po prostu lubi się pokotłować w betach i nie robią sobie tym krzywdy, to uważam, że jest to o niebo uczciwsze, niż te emocjonalno - seksualne szantażyki, jakie w mażeństwie są nagminnie stosowane. I żeby było jasne - w obie strony.

    OdpowiedzUsuń
  56. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń