czwartek, 21 czerwca 2012

cd

Jak widać nawet krótki komentarz z rozmowy sprzed 10 lat na temat znajomej która w dość oficjalny sposób zdradzała swojego męża , może być wykorzystany przeciwko człowiekowi ............


11 komentarzy:

  1. Na początek chciałem zaznaczyć, że bardzo ale to bardzo podoba mi się stwierdzenie sądu, że:

    "W tym czasie pozwana kończyła studia, które małżonkowie opłacali ze wspólnych środków".

    Jak to były tak samo wspólne środki jak u mnie (to znaczy od podpisania aktu ślubu to co zarobisz tylko w połowie jest twoje) to jest to przykład pięknie ukazujący hipokryzję środowiska kobiet i sądownictwa w tym kraju. Okazuje się, że wystarczy stworzyć dokument, nazwać go ustawą, rozporządzeniem, kodeksem aby wszelkie naturalne zasady współżycia społecznego poszły w kosmos.

    "W tym czasie zdarzało się, że powód chwalił żonę, że w domu jest czysto, a czasami miał pretensje do żony, że nic nie robi, tylko leży na kanapie".

    Przepraszam, ale oplułem monitor. Czy pozwana czasami chwaliła pozwanego, że przynosi dobre zasoby do domu czy też czasem złorzeczyła, że za mało? Dlaczego nie ujęto takiego sformułowania w uzasadnieniu? Kretynizm w najczystszej postaci!

    "Podczas jednej kłótni...w sposób wulgarny powiedział żonie, że jeśli jej się coś nie podoba, to może wrócić do mamusi".

    I gdyby nie kretyńskie prawo zamieniające faceta uczciwie pracującego na rodzinę w niewolnika to Bodo tak właśnie by zrobił. I bardzo dobrze! Nie odpowiada? Poszukać innego pana albo pokazać samemu jaką to się jest przebojową, tylko nie "w gębie" i nie do męża tylko na zewnątrz, do obcych i skutecznie. Życie weryfikuje takie nadęte panienki niemiłosiernie a weryfikowałoby jeszcze bardziej, gdyby nie feudalne prawo w tym kraju.

    Reasumując tę cześć to typowy bełkot baby w todze mający na celu przenieść część odpowiedzialności za rozpad RODZINY na faceta. Nie lałeś w ryj, nie chodziłeś na dziwki? Nie szkodzi...nie szanowałeś mamusi i odzywałeś się niewłaściwie. Boże! Widzisz i nie grzmisz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bodo, masz maila na gazetowego.

    OdpowiedzUsuń
  3. trudno sie z Toba Romku nie zgodzic . Pomimo , ze jestem kobieta ....

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jak najbardziej się przyznaję ,że kazałem walizki pakować i wracać do mamusi i w sądzie też to zeznałem . Pisałem zrszta o tym wcześniej , jak jej sie zdjęcia z "kuzynem" spomiędzy majtek wysypały to i tak uważam ,że byłem za grzeczny w tej sytuacji ale .............sąd nie dał wiary zeznaniom powoda ............. . Rozmowy z mamusią i życzenia ,żebym się "wpierdolił pod tira " jakoś nie są wulgarne i zostały zupełnie przemilczane .

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tekstu wygląda stereotypowy obrazek - on zarabia, ona zajmuje się domem i dziećmi. Fragment buduje "piękne" uogólnienie, że w małżeństwie wkład finansowy Kfiatuszka jest niewielki, jeśli w ogóle jakiś, podobnie jak wkład Boda w dbanie o dom i wychowywanie dziecka. Za to Bodo przynosił kasę, a o dom i dziecko dbała ona. Do średniej statystycznej brakuje jeszcze opisów, że Bodo czasem pił, coś krzyknął (a nie, to jest), zaś Kfiatuszek z drżeniem serca czekała na niego w domu, aż wróci z popijawy. Grrr...

    Mam nadzieję, że w pozostałym tekście pokazany jest wkład Boda w wychowanie dziecka i dom lub Kfiatuszka w finanse - jeśli takie były. Jeśli dalej jest tak samo, to sąd pewnie łatwo dojdzie do wniosku, że dla dobra dziecka ma zostać tak jak "było", czyli matka wychowuje, a ojciec utrzymuje... a do tego ten drugi nie musi mieć dużego kontaktu z dzieckiem.

    "Chwalił", "miał pretensje", czyli jak wszędzie - lepsze i gorsze dni, ale opisywać każdą kłótnię detalicznie (co kto powiedział)? Ile stron musiałoby mieć to uzasadnienie? (No chyba, że ilość kłótni można policzyć na palcach jednej ręki, wtedy taka detaliczność może być uzasadniona.) Coś czuję, że w uzasadnieniu są tylko takie opisy, które układają się w prostą historię z naturalną kontynuacją jaką jest wyrok w imieniu Najjaśniejszej.
    A jeśli fakty są inne niż opisane? Cóż. Tym gorzej dla faktów.
    Te jednak może zweryfikować tylko Bodo.

    Przy okazji - w wyroku pkt. 4 opisuje czas spotkań z dzieckiem poza jego miejscem zamieszkania. Nie ma więc ograniczeń do spotkań w tym miejscu... jeśli tylko masz jakieś prawo do przebywania w nim, bo na zgodę Kfiatuszka pewnie nie masz co liczyć.

    Pozdrawiam,
    Sławek

    OdpowiedzUsuń
  6. bodo46, generalnie bylem caly czas po twojej stronie, ale ten tekst o trzasnieciu o kant stolu zepsul mi caly wizerunek twojej osoby i teraz juz sie zastanawiam na ile to co nam przedstawiles jest faktycznie takie czarno-biale...
    Rzeczywiscie cos takiego mowiles?

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko można interpretować w bardzo dowolny sposób . Gdzieś kiedyś w duskusji dość gorącej o zdradzie i kobietach, które zdradzają swoich mężów powiedziałem ,że w takiej sytuacji powinno sie taką zdradzającą babę potraktować jak karpia na święta . Z ogon i .....
    Obrzydliwe ???
    Tak samo jak dawanie d... na boku i chwalenie sie tym swoim koleżankom bo takiej sytuacji to dotyczyło .
    Komentarz , żart sytuacyjny ale najprostsze jest zrobienie z faceta tyrana ..... .
    Jeśli chodzi o zdradę to moje jej postrzeganie i osoby zdradzającej sie nie zmieniło . A jeśli chodzi o moje zachowanie ...no cóż ... być może popełniłem błąd nie zachowując się w ten sposób i głupi chyba byłem nie wykopując Kfiatuszka z domu razem z ciuchami z domu .. ale ... cóż zawsze wydawało mi się ,że dwoje dorosłych ludzi potrafi ze sobą rozmawiać..
    Zdanie wyrwane z z danej sytyacji i kontekstu może budzić niesmak ale popatrz na to co ty mówisz w trakcie jakiejś budzącej emocje dyskusji .. . Czy nie powiedziałaś /eś nigdy ,że komyś należało by skopać dupę albo łeb urwać za coć ???

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z tym, że w ogniu emocjonującej dyskusji człowiek mówi różne rzeczy, niemniej jednak każdy ma chyba jakąś granicę, której nie przekracza.
    I tak jak sobie wyobrażam, że w takiej sytuacji mógłbym powiedzieć, że za coś takiego należy panią wypierdolić za drzwi, choć na codzień tak nie mówię, to jednak nie wyobrażam sobie powiedzieć czegoś takiego z tym warkoczykiem.
    Wg mnie to zupełnie co innego, niż "skopanie dupy" lub "urwanie łba", bo to są kolokwializmy, które nie mają dosłownego znaczenia i są powszechnie używane w mowie potocznej (zwłaszcza skopanie dupy).
    Trzaśnięcie o kant stołu nie jest dla mnie takowym sformułowaniem, mnie przez gardło by to nie przeszło, a jak bym coś takiego usłyszał w rozmowie, to poważnie zacząłbym się zastanawiać nad tym z kim mam do czynienia.
    Przemek
    (anonimowy komentarz z 12:11 jest również mojego autorstwa)

    OdpowiedzUsuń
  9. @ Przemek . Odpowiadam za własne słowa i doskonale pamiętam tą sytuację. Jeżeli ktoś opowiada ci o bezczelnej kobiecie która ma dość tupetu żeby upokarzać swojego męża i pyta "co z taką babą zrobić " to może kwieciście i obrazowo odpowiedziałem karpiem i zlewem . Warkoczyka i stołu nie wkładaj w moje usta bo się nioe poczuwam.Te słowa nie zostały wypowiedziane do mojej wtedy jeszcze żony czy nikogo z oobecnych tylko były oceną konkretnej sytuacji. Mogłem jeszcze powiedzieć "zabić to mało" -też kolokwializm i dość często używany w mowie potocznej .

    OdpowiedzUsuń
  10. W życiu nie nie jest ani czarne ani białe. Wszystko jest szare. Trzeba być skrajnie naiwnym albo postrzegać świat jak osoby z BPD, żeby w ten sposób widzieć otaczający nas świat.

    OdpowiedzUsuń
  11. @bodo46:
    To w końcu nie wiem, czy z twoich ust padł ten warkoczyk, czy nie, jeśli nie, to w uzasadnieniu jest nieprawda i może być to całkiem dobry punkt zaczepienia przy kontynuacji walki o córkę.
    Myślę, że nie ma sensu się dalej spierać - wygląda na to, że po prostu wyznajemy inne standardy.
    Przemek

    OdpowiedzUsuń