wtorek, 25 września 2012

Odpowiedź na ripostę cz.2 i 3

II. POMÓWIENIE POWODA O NIEJEDNOZNACZNE RELACJE Z xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx WSKUTEK POWYŻSZEGO BŁĘDNE PRZYPISANIE POWODOWI PRZEZ SĄD WINY W ZAKRESIE ROZKŁADU POŻYCIA MAŁŻEŃSKIEGO
            Złożenie przez pozwaną fałszywych zeznań, potwierdza stanowisko powoda, iż został on pomówiony przez pozwaną co do charakteru relacji łączących go z xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx. Przy czym na marginesie należy zauważyć, iż powód utrzymywał przyjacielskie relacje z obojgiem małżonków  ( potwierdził to świadek xxxxxxxxxxxxxxxxx ) , a strona pozwana celowo epatuje „kontaktami powoda z xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx.
W przedmiotowej sprawie natomiast, cały wywód Sądu I Instancji, który doprowadził do uznania powoda winnym rozkładu pożycia małżeńskiego, opiera się na twierdzeniach pozwanej, iż rzekomo relacje powoda z xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx na ich małżeństwo,  bowiem zdaniem sądu powodowały, iż czuła się „samotna, niedowartościowana i szukała akceptacji u kogoś innego”. Wówczas też miała poznać Kxxxxxxxxx Sxxxxxxxx. Tymczasem, przedstawiona korespondencja mailowa  i dokumentacja fotograficzna wskazuje, iż pozwana  wbrew swoim wcześniejszym zeznaniom spotykała się „fizycznie” z Kxxxxxxxxxx Sxxxxxxxxxx,   i utrzymywała z nim kontakty seksualne.  Zdumiewające jest w kontekście przedstawionych dowodów twierdzenie ,że pozwana czuła się „upokorzona” wyjazdem wakacyjnym do Turcji, skoro w tym czasie jej romans przeżywał apogeum.
Pozwana przed przedmiotową podróżą do Turcji (już od kwietna 2009 r.) utrzymywała kontakt z Kxxxxxxxxxx Sxxxxxxxxxx. Warto pokreślić, że jeszcze przed  wyjazdem do Turcji pozwana zaplanowała z kochankiem wspólny wyjazd nad morze, który miał miejsce wkrótce po powrocie stron z przedmiotowych wakacji( dowód –zdjęcia ) .
Przy czym w trakcie pobytu w Turcji,  co pozwana sama przyznała na ostatniej rozprawie, strony zachowywały się jak zgodne i kochające się małżeństwo, spędzały wspólnie czas   i  współżyły ze sobą.
            Zdaniem strony powodowej, pozwana celowo pomówiła męża o rzekome kontakty                    z xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx celem uzyskania pożądanego dla siebie rozstrzygnięcia – orzeczenia rozwodu z winy obu stron. Wykorzystała przy tym fakt zaangażowania powoda w budowę domu i chęć wymiany informacji w zakresie jego budowy z małż. xxxxxxxxxx, którzy również w tym okresie budowali własny dom.
Nie jest prawdą, iż pozwana nie mogła uzyskać informacji od powoda  co do charakteru relacji łączących go z xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx nie przyjmowała do wiadomości słowa „koleżanka” . Pozwana zdawała sobie sprawę, iż rozmowy prowadzone z malż. xxxxxxx mają charakter czysto technicznych, a znajomość z małż. xxxxxxx ma charakter przyjacielski co potwierdza również mąż pani xxxxxxx. Poza tym, nie jest prawda, iż pozwana poznała xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx dopiero w 2009 r., ponieważ w/w była obecna już na ślubie stron.  Powód może przedłożyć w tym celu nagranie z ceremonii, na której obecna jest w/w.
 Sąd I Instancji, w sposób sprzeczny z treścią materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie przyjął  również, iż powód separował pozwaną od kontaktów z małż. xxxxxxxxxxx.  Z zeznań powoda, świadka xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx świadka xxxxxxxxxxxxxxxxxx,  jak i samej pozwanej(vide str. 12 protokołu z dnia 15.05.12 r.), wynika, że w/w zapraszali wielokrotnie pozwaną „na grille, ogniska, ale zaproszenia były odrzucane”. Strona pozwana nie chciała poznać państwa xxxxxxx a teraz manipuluje  zeznaniami i używa ich   w sposób „wyrwany z kontekstu”. Pozwana nie życzyła sobie poznawać i utrzymywać kontaktów również z innymi znajomymi męża.
            Za sprzeczne z zasadami logiki i doświadczenia zawodowego, a także z art. 231 k.p.c.  należy uznać wywód pozwanej, przyjęty następnie przez Sąd I Instancji, iż o niejednoznacznych relacjach powoda z xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx, świadczy imię noszone przez córą stron – xxxxxxxxxxx której jest tożsame z imieniem noszonym przez córkę małż. xxxxxxxx. Czy w oparciu                o takie ustalenia, można przyjąć, iż powoda łączyły niejednoznaczne relacje z w/w !!! i w konsekwencji na tej podstawie uznać go współwinnym rozkładu pożycia małżeńskiego.  Sąd pominął natomiast zeznania powoda, który wskazał, iż  imię takie wybrał wraz z pozwaną, gdyż było wówczas bardzo popularne, nosiła je  także córka sąsiadki xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx  jak i wnuczka kierownika xxxxxxxxxxxxxxxx xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx ,  gdzie powód prowadzi swoją działalność..
                                                               
            W zakresie terapii małżeńskiej, wskazuję, iż tylko powód podjął próby ratowania małżeństwa, pozwana zaś wstępnie zgadzając się na nią, nie miała zamiaru ratowania małżeństwa – całkowicie bowiem oddała się intensywnym kontaktom wirtualnym, telefonicznym, ale także i fizycznym z Kxxxxxxxxxx Sxxxxxxxxxx trwającym już  od września 2008 r  również w trakcie  terapii małżeńskiej   co potwierdza przedstawiony materiał dowodowy. Ze strony pozwanej doszło w trakcie procesu do szeregu wyrachowanych konfabulacji, kłamstw i pomówień mających na celu przedstawienie powoda w fałszywym świetle, tak aby zrzucić na niego choćby drobną część odpowiedzialności za rozpad związku i uchronić się przed jednoznacznym obciążeniem winą pozwanej. Mimo braku oparcia dla tez stawianych przez pozwaną w materiale dowodowym sąd dał wiarę jej twierdzeniom.


III. DOPUSZCENIE DOWODU Z ZESZNAŃ ŚWIADKA \Mxxxxxx Axxxxxx-Hxxxxx
            Dla przedmiotowej sprawy, niezwykle istotnym  jest dopuszczenie dowodu                      z zeznań Mxxxxxxxx Axxxxx – HxxxxxW dniu 31 sierpnia br. za pośrednictwem portalu facebook.pl skontaktowała się z powodem Pxxxx Axxxxx – siostra Mxxxxxxxx Axxxxx – Hxxxxz zapytaniem czy powód jest mężem Kxxxxxxxx xxx oraz z informacją, iż wskutek romansu nawiązanego przez pozwaną z mężem jej siostry, rozpadło się  małżeństwo jej siostry, z którego posiadają dwójkę dzieci. W chwili obecnej proces rozwodowy jest w toku. Dopuszczenie dowodu z jej zeznań pozwoli na ustalenie okresu,  w którym zaczęły się kontakty pozwanej z mężem w/w, bowiem powód powziął wiedzę, iż miały one już miejsce w trakcie prowadzonej terapii małżeńskiej a także w toku postępowania rozwodowego, równolegle do romansu pozwanej z Kxxxxxxxxxx Sxxxxxxxxxx, co potwierdza niską wiarygodność pozwanej i jej poziom etyczno-moralny.
Reasumując, z jednej strony Sąd  I Instancji czyni powodowi zarzut, iż utrzymywał przyjacielskie stosunki z  xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx(choć w rzeczywistości były to kontakty z obojgiem małż. xxxxxxxxxx) co potwierdza pan xxxxxxxxxxxxxxxxx (…..) , które nie podobały się pozwanej, zresztą jak kontakty powoda  z pozostałymi jego znajomymi. Z drugiej strony, Sąd I Instancji nie czyni już takich kategorycznych zarzutów względem pozwanej, mimo,    w trakcie trwania małżeństwa stron, w życiu pozwanej pojawił się kuzyn Axxx ( Axxxxxxxx Sxxxxxx ) , w dwuznacznym kontekście , następnie Kxxxxxxxx Sxxxxxxx, z którym relacje miały już charakter o podłożu seksualnym, później Mxxxxx  Lxxxx, w chwili obecnej powód powziął wiedzę, iż od dłuższego okresu czasu ( od 2010 r. ), pozwana ma kolejny romans  z mężem Mxxxxxxxx Axxxxx Hxxx, czym spowodowała rozpad jej małżeństwa.

            Z powyższych względów apelację wywiedzioną przez powoda należy uznać za zasadną

185 komentarzy:

  1. "iż miały one już miejsce w trakcie prowadzonej terapii małżeńskiej a także w toku postępowania rozwodowego, równolegle do romansu pozwanej z Kxxxxxxxxxx Sxxxxxxxxxx"
    dobrze mi się poskładało...
    heh-nie nudziła się laska. Bodo Ty ją miałeś chyba naprawdę w głębokim poważaniu - no jak można nie zauważyć 2 kochanków... przecież kobieta wtedy poświęca się im a nie Tobie-chyba że nigdy tego nie robiła to i różnicy nie zauwyżełeś)
    No zadziwiło mnie to

    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczytaj forum wzajemnej adoracji. Tam prawie każda pani była w jej mniemaniu "posądzana" o kurefstwo przez swojego psychofaga. Jakby kfiat dołączył do towarzystwa wzajemnej adoracji to Bodo byłby psychofagiem.

      Usuń
    2. wiesz...z tego co czytam tutaj (a o tym staram się pisać) to Bodo za każdym razem był zaskoczony, więc...

      Usuń
    3. Posądzanie o "kurefstwo" miało miejsce zazwyczaj w terminalnym okresie związku. Naprawdę nie widzisz analogii? Jaką masz pewność, że Bodo to nie psychofag a kfiat to nie pani, którą pan bezpodstawnie podejrzewa o zdradę? A może ona w ramach własnej wolności i emancypacji tańczyła tylko na rurze w motelu za miastem? Wolno jej? Wg niektórych pań wolno...

      Bodo, masz jakieś dowody wprost na zdrady FIZYCZNE kfiata (pomijam zeznania Krisa, bo to może być zwykła zemsta - nie dostał tego na co liczył)? Starałem się już kiedyś zdefiniować pojęcie zdrady ale nie udało się niestety :( Czy zdradą jest umieszczenie penisa w pochwie czy są gorsze rodzaje zdrady?

      Bodo, bez urazy, staram się tylko wykazać, że punkt widzenia zależy od punktu widzenia. Personalnie zgadzam się z Twoim pojmowaniem świata, ale niektóre panie bardzo szeroko rozszerzają pojęcie wolności osobistej w związku, więc...?

      Usuń
    4. czytam cię Romek czytam i chyba jestem zbyt głópia" na te mądrości bo nie wiem co chciałeś przekazać

      Usuń
    5. Tu jest klucz:

      "Poczytaj forum wzajemnej adoracji."

      Romek

      PS: Nie dziwie Ci się, że Ci się nie chce. Mi też dziś nic się nie chce ;-)

      Usuń
    6. a forum wzajemnej adoracji to?

      Usuń
    7. Romek co to są dla ciebie te "fizyczne dowody " bo już nóż trybownik zacząłem ostrzyć :)???????

      Usuń
    8. No bo jedna z drugą pani twierdzi, że jak idzie na imprezę do klubu i wraca o 2 nad ranem podczas gdy jej mąż zajmuje się w tym czasie dziećmi to ona tam nic złego nie robi tylko śpiewa i tańczy a podejrzewanie jej o cokolwiek jest oznaką psychofaigii. Stąd moje pytanie o granice i czy kfiat czasem zwyczajnie z "kochankami" po motelach obiadów nie jada.

      Usuń
    9. Tiaaaa rozumiem ,że obiasy się teraz jada w motelowym łóżku i nago ?? Z tym śpiewem to się powstrzymam od komentarza ale mam taką jedną fotę z odzysku .
      Z tańca też jest filmik ..... nooooo jest ............

      Usuń
    10. Ja chciałem tylko uściślić, bo może kfiat tam uczył się tańca na rurze a Ty ocierając się o psychofaga biednej kobiecie zarzucasz niestworzone rzeczy. A może ona miała taką potrzebę a Ty jako idealny facet powinieneś przecież wszystkie jej potrzeby akceptować. Bodo, sorry ale masz moim zdaniem zadatki na psychofaga...

      Usuń
    11. Maryś, nie daj się prowokować. Jedynie słuszna linia nie znosi kiedy ktoś się wyłamuje z szeregu ;-)

      Usuń
    12. Nie wiem o czym Waćpan prawisz.
      Natomiast posługując się Twoją retoryką, przełożę łopatologicznie: jeśli się za psychofaga nie uważasz, to nie oburzaj się. Widocznie Ciebie to nie dotyczy. Nie ma obowiązku być rzecznikiem wszystkiego, co popierdolone.

      Usuń
    13. Przecież wszystko zależy od okoliczności. Jak nie ma mnie do 2 w nocy, to mąż dzwoni i ja mu mówię: jestem tu i tu, razem z..., jak chcesz (jesli może) to przyjedź. I jak chce/może to przyjeżdża. To wszystko kwestia otwartości. Ja wiem, że on może się poczuć zazdrosny o mnie, tak jak ja o niego. Nawet bezpodstawnie. Dajemy sobie do tego prawo, staramy się nie ukrywać niczego i nie budować atmosfery nieufności, to nikomu nie pomaga.

      Usuń
    14. Poczytaj kółko wzajemnej adoracji. Mnie żyła wyszła na czole jak zobaczyłem te bzdety. Wykolejone kobiety ściągają na siłę inne mające jeszcze szansę na normalne życie na kompletny out. Takiego wykorzystania siły charakteru jak w kółku wzajemnej adoracji nie widziałem nigdzie w realu. To jest jedna zasada, ja spierdoliłam sobie życie, to Ty musisz mieć tak samo. Powód, przyczyny, skutek...to nie ma znaczenia. Drogie panie z resztką rozsądku...jak najdalej...uciekać! Sekta!

      Usuń
  2. Znowu kłania się czytanie ze zrozumieniem :)) . Kochanków zauważyłem a ,że jeden mi umknął ....no cóż ... na szkolenia nie byłem zapraszany bo nie moja branża . Nazwisko gdzieś się pojawiało ale w kontekście służbowym i jakoś dziwnie , nie wiem czemu nie przypuszczałem ,że to aż taki rozmach ....

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, czy to koniec listy równoległych popychaczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. "i jakoś dziwnie , nie wiem czemu nie przypuszczałem "
    alez o tym właśnie piszę.
    Nie zauważyłes dwóch kochanków w jednym czasie - przeciez Kfiat żeby ich obskoczyć musiała miec na to sporo czasu i weny.

    B.

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna Kfiatek.
    Już jedne kochanek musi być męczący a dwóch? Jak ona nawała radę emocjonalnie, fizycznie i uwagowo? Bo z tego co czytam męża też obsługiwała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Straszne bagno. Jak czytam to mam ochotę leciec do kibelka zwymiotować
    Agnes

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli teraz sąd nie uwzględni tego wszystkiego to już całkowicie zwątpię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację Agnes, rzygać się chce.

    OdpowiedzUsuń
  9. czuję się jakoś głupio, że nie mam ani jednego ..
    Pewnie należę do tej kategorii, co nie chodzi na rynku :( ;)

    Kociubinska

    OdpowiedzUsuń
  10. ja też nie mam i mieć nie zamierzam bo mi jeszcze jakiś pająk na dupie wyrośnie :-D

    Romek! Sława Cię nie przytłacza?? wpadam Ci ja na gazetę.pl a tam Romka chcę już banować... :)))))))))))
    jak to klasyk... jaja :-D

    OdpowiedzUsuń
  11. "chcą" nie "chcę" bo wyjdzie,że to ja ;))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie byłem tam od przedwczoraj.Aż tak narozrabiałem? ;-)
      Romek

      Usuń
  12. byłeś byłeś;))) chyba,że komputer gazety kłamie:)
    no idź idź - masz wątek z dedykacją przez zmęczoną założony:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłem, ale po tym jak mi tu o tym napisałaś ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie że sie czepiam ale niedomówień nie lubie :"Anonimowy26 września 2012 20:06
      A nie byłem tam od przedwczoraj.Aż tak narozrabiałem? ;-)
      Romek"

      http://forum.gazeta.pl/forum/w,24087,139157435,139159632,Dzieki_.html

      i kilka innych wpisów z datą 25.

      B.





      Usuń
    2. B.
      Byłem tam i nie musisz mi tego udowadniać. Wrzuciłem parę życiowych wpisów i zwinąłem się do czasu aż zajrzałem tu i napisałaś mi, że mnie banować będą. Jezus Maria jak w sądzie, zaraz minuta po minucie będę udowadniał, że najpierw pani złożyła pozew a dopiero za jakiś czas ja sobie nową znalazłem ;-)

      Usuń
    3. Romek ależ nic Ci nie udowadniam to Ty pokrętnie tłumaczysz się z czegos co jest tak cholernie nieistotne,że az te pokrętne odp. mnie zastanowiłu.
      Łot i tyle ;))

      nie denerwuj się tak bo przecież nie ma po - gdy ktoś mi zarzuca brak umiejętności czytania lubię się wytłumaczyć Wysoki Sądzie ;)))

      Usuń
  14. Bodo, Twoje pisma, choć nieco bełkotliwie sformułowane, jeśli się w nie wgryźć, zawierają sensowną argumentację. Cóż, ja bym sformułowała je czytelniej, ale to już moja choroba zawodowa się kłania. Bardzo Ci życzę powodzenia w akcji:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Napiszę coś, co może się niektórym wydać zupełnie od czapy, ale uważam, że być może coś w tym jest. Od kilku miesięcy obserwuję małżeństwo mojego bliskiego kuzyna. Różnica wieku to 12 lat (on starszy). Jest takie powiedzenie, że młodość powinna się wyszumieć i czasem mądrości przysłów warto słuchać.
    Żona mojego kuzyna związała się z nim w wakacje po zakończeniu liceum. On już przerobił parę związków, wyimprezował się, wyjeździł i obecnie jako facet przed czterdziestką (chodzili parę lat przed ślubem) obecnie oklapł i stał się domatorem. A ona? Jest zakochana, więc jakoś to siedzenie w domu znosi, ale tak naprawdę to ona nic w życiu nie użyła. Sylwestry w domu, bo on już się nabywał, na wesela nie chce mu się chodzić (nie wnikam, czy wesela to jakaś rozrywka, bo osobiście nie cierpię, taki przykład), wyjazdy tylko w góry, bo blisko mają i tak dzień za dniem przed telewizorem.
    I ostatnio moja babcia staruszka powiedziała: za parę lat jak ona pójdzie w tango......
    Co myślicie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma reguły, moja miała i wypady weekendowe i Sylwestry w hotelach pięciogwiazdkowych i kwiaty i wczasy dwa razy w roku. Zabrakło jednego - sukcesu w jej wykonaniu. Postanowiła udowodnić, że jest lepsza niż ja...trzy lata już mija... :-(
      No i instruktor nauki jazdy też był bardziej akuratny...szkoda, że tak szybko się zwinął :-(
      Cóż...w dupę nóż, jak mawiał klasyk ;-)

      Usuń
    2. tak twierdzisz Ty, z jej bloga wynikało co innego
      To chodzi bardziej o słuchanie oczekiwań drugiej strony i w ramach mozliwości ich realizowanie a nie na siłę udowadnianie, że to co dajesz jest fajne
      B.

      Usuń
    3. Jej blog to rok 2000/1...kontaktujesz? Nawet jeżeli było tam sporo prawdy to do roku 2009 kiedy się rozstaliśmy minęło 9 lat. 8 dobrych lat, czego najlepszym przykładem jest...brak bloga ;-) Największą groteską jest to, że kiedy zmieniłem się ja (ona w moim mniemaniu nie chciała się zmieniać), nadrobiłem wszystkie braki jakie miałem wg niej, zintegrowałem się z rodziną i dziećmi jak mało kto, to wszystko się rozleciało...Nadszedł czas brania wszystkiego. Takie życie.

      Usuń
    4. pamiętam,że kilka lat ten blog opowiadał ale fakt nie zapisałam konkretnych dat
      Bo nie o nie tu chodzi
      zdanie klucz :"To chodzi bardziej o słuchanie oczekiwań drugiej strony i w ramach mozliwości ich realizowanie a nie na siłę udowadnianie, że to co dajesz jest fajne" - może to co realizowałes tylko w Twoim mniemaniu było tym czego oczekiwała
      Poza tym lata, które były wcześniej tez nie pozostają wymazane gumką myszką bo zaczyna być lepiej
      ale dość o tym bo to nie o tamtym blogu historia
      pzdr
      B.

      Usuń
    5. "Jej blog to rok 2000/1...kontaktujesz?"
      jak myslisz dlaczego charakter Twoich postów jest uważany za napastliwy?

      B.

      Usuń
    6. Taki ma być ;-)

      Usuń
  16. to chyba już tylko zależy od tego jak kto rozumie "wyszumieć". Ja np. dość szybko zostałam matką i absolutnie twierdzę, że "wyszumiałam" się wcześniej.
    Dziś sporo takich 30-latków co to się "nie wyszumieli" a tak naprawdę wygodnictwo nakazuje im siedzenie na karku rodziców i skakanie po klubach w międzyczasie poszukiwań kolejenej pracy na okres próbny

    B.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam towarzystwo po 3 tygodniach pobytu w sanatorium :)
    na razie staram się nadrobić zaległości, bo jak widzę nowy absztyfikant Kfiatka się pojawił :)

    Beata - jak znam babcie i życie - pójdzie w tango :) i wcale bym się tym nie zdziwił :)

    Matuzalem

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam Matuzalem, jak tam w sanatorium? Polowanko na portki od pierwszego dnia? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Właśnie o tym myślę i nie chodzi mi o ocenę trzydziestolatków, ale o analogiczną sytuację w związku Bodo. Może Kfiat się nie wyszumiał i poszedł w tango.

    OdpowiedzUsuń
  20. Romek, moje portki nie były atakowane ale pewnie tylko dlatego, że byłem z żoną :) ...ale limit łażenia po górkach mam wyczerpany na kilka lat do przodu :) w życiu nie naspacerowałem się tyle co przez te 3 tygodnie i nie obejrzałem tylu ciekawych miejsc :)

    Matuzalem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to pojechałeś z drewnem do lasu ;-) To tokowanie pań w pierwszych dniach pobytu to najlepszy kabaret jaki życie może pokazać. Co lepsze portki są zajęte niemal od razu ;-)

      Usuń
    2. A portki siedzą biernie i czekają? Już byś przestał pitolić te głupoty, bo staje sie to nudne.

      Usuń
    3. " Może Kfiat się nie wyszumiał i poszedł w tango. "
      ale chyba nie będziemy tłumaczyc jej kurewstwa brakiem wyszumienia-bo można szumiec w inny sposób niż skoki do wyra z każdym napataczającym się facetem.

      ps. Romek nie mówiłes że bywasz w sanatoriach?;)

      B.

      Usuń
    4. Nie tłumaczę, raczej szukam modnego ostatnio schematu.

      Usuń
    5. Nie bywam ;-) Obserwuję i słucham opowieści "normalnych" ludzi co się tam dzieje zaraz po przybyciu "kuracjuszy".

      ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
    6. Beata .. jak zawsze wszystko zależy od ludzi . Jak się ktoś nie wyszumiał to nie powinien się z nikim wiązać i tyle.

      Usuń
    7. Jeszcze raz powiem, że ja Kfiata absolutnie nie usprawiedliwiam, ponieważ jak mówi również moja mądra babcia: nająłeś się na psa, to szczekaj. Czyli wiążesz się z kim, to nie zachowuj się jak wolna osoba, bo zdecydowałeś/aś się na związek. A rodzicielstwo to już szczególnie zobowiązująca sytuacja.

      Myślę jednak, że takie mogą być powody gonienia się. Poparte brakiem wzorców. Ot tyle.

      Usuń
    8. Romek - moje myślenie na temat bycia w związku znasz :) nic więc dziwnego w tym że po zabieganym życiu codziennym kiedy mało mamy czasu dla siebie czas wolny (w tym przypadku sanatorium) spędzamy razem. Jakoś nie przeszkadza nam to dobrze się bawić. Ten wyjazd udał się wyjątkowo, nigdy nie udało nam się tak intensywnie połazić po górach i tyle miejsc odwiedzić.

      Matuzalem

      Usuń
  21. Tak mi uświadomiliscie, że to klasyka gatunku.
    Starszy wyszumiały Bodo, co to "z niejednego pieca chleb jadł" wziął sobie niewinnego Kfiatka. Kfiatek dojrzał, przestał być niewinny i zaczął szumieć, właśnie jada chleb z niejednego pieca.
    Oboje lubią poszumieć tylko czasowo się nie zsynchronizowali :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I kto jest winien ??? Bodo ......................

      Usuń
    2. Bodo byłby winien, gdyby jak to drzewiej bywało, załatwił sprawę ślubu z rodzicami Kfiata nie pytając jej o zdanie.

      Usuń
    3. Bodo - nikt nie jest winien. Ot poprostu schemat stary jak świat. Choć Tobie łatwiej było przewidywać taki scenariusz choćby z racji wieku tak jak i babci Beaty. A Kfiatek w swej niewinności ówczesnej zapewne święcie wierzył w to co przysięgała i obiecywała.
      Bodo ją trochę odniewinnił no i ma....
      B - moim zdaniem to nie ma znaczenia czy Bodo załatwił z Kfiatkiem czy załatwiłby z rodzicami. Która zubożała szlachcianka nie zgadzała się na zaaranżowany ślub ze starym, bogatym prykiem ?

      Usuń
    4. AGA wprawdzie mamy tak samo na imię ale B to B a Beata to Beata ;)

      B.

      Usuń
    5. To samo miałam napisać. :)

      Usuń
    6. AGA - nie pierwszy raz i nie ostatni o tym mówię . Nic nie jest dane nikomu raz na zawsze i do końca świata . Ludzie się zmieniają i ich uczucia też. Dorośli ludzie powinni być odpowiedzialni . Jeśli ktoś się "odniewinnił " jak piszesz to albo urozmaica swój związek albo odchodzi i szuka innego bardziej ekscytującego. Problem leży w sposobie odejścia to po pierwsze a po drugie w odpowiedzialności , za uczucia i emocje drugiej osoby też .
      Niżej przeczytasz ,że jej "pomogłem" .... czyszczenie własnego sumienia ,cokolwiek to w tym przypadku znaczy też jest schematem . Byli już tacy którzy tłumaczyli się ,że tylko wykonywali rozkazy .
      W uzasadnieniu też przeczytałem ,że gdybym nie zabrał jej na wczasy to być może nie nawiązała by ponownego kontaktu z Krisem . Pomogłem jej ....ewidentnie jej pomogłem podjąć decyzję i pomagam jej szukać kolejnych kochanków ...... .

      Usuń
    7. Bodo napisał:
      " Problem leży w (...) odpowiedzialności , za uczucia i emocje drugiej osoby też . "

      ale,że jak można odpowiadać za uczucia innych, za ich emocje ???
      Bodo, to głupie.

      MM

      Usuń
    8. "jak można odpowiadać za uczucia innych"
      brac odpowiedzialność a odpowiadac
      Bodo chciał przekazać, że skoro masz ochotę "szumieć" to zatrzymaj się na chwilę i odpowiedzialnie zakończ najpierw swoje "sprawy" tak aby to "szumienie" nie raniło uczuc innych.
      Nie widzę w tym nic głupiego

      B.

      Usuń
    9. B. o to mi właśnie chodziło .

      Usuń
    10. ok, nie ogarnęłam.

      Myślałam ,że chodzi o zależność
      - Kfiat się puszcza, Bodo cierpi, Kfiat ma doła (choć w jej wykonaniu to raczej satysfakcję), bo przytłacza ją odpowiedzialność za uczuci Bodo.

      wiem -Oni to nienajlepszy przykład, ale taki sens wyłapałam - jak widać błędny
      sorki :)

      MM

      Usuń
  22. Witam.
    Ciężko określić po czyjej stronie jest większa wina(wiadomo, że wina zawsze jest po obu stronach)opierając się tylko i wyłącznie na relacji i zdaniu jednej osoby.
    Od jakiegoś czasu tu zaglądam i mimo, że odbieram kobietę, jako pozbawioną honoru i dumy, to dość często myślę nad tym, co było i jest powodem jej zachowań. Nie nazwałabym tego usprawiedliwianiem, raczej próbą zrozumienia jej i zmuszenia samej siebie do jakiegoś współczucia. Każde jej zachowanie można wyjaśnić. Człowiek nie rodzi się zły, on się taki staje..."dzięki" innym. W tym przypadku "pomógł" jej sam Bodo...

    Co do kłamstw Cwieta- "Łatwo jest uwierzyć w siebie, gdy się kłamie, ponieważ wtedy mówi się o kimś innym".Jonathan Carroll >>Całując ul<<.
    Gdyby nie była pewna siebie, a raczej, gdyby nie miała tak wybujałej wyobraźni i pewności w niej, że jest idealna, jej kłamstwa nie miały by takiej mocy. Im bardziej ona w nie wierzy, tym wydają się prawdziwsze innym. Problem w tym, że kłamać trzeba umieć... W tej chwili czuje się silniejsza od Bodo, ale za długo to nie potrwa, czego życzę sobie(nie mogę się doczekać końca sprawy) i oczywiście naszemu autorowi:)
    Pozdrawiam.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Człowiek nie rodzi się zły, on się taki staje..."dzięki" innym"

      Omal z krzesła nie spadłam!!!! CO!? Zrzucasz na jakichś "innych" odpowiedzialność za wybory etyczne, i moralne dorosłej osoby!?!?! To nie tylko bzdura, manipulacja i nadużycie. To poprostu wybitne tchórzostwo, brak dojrzałości i ucieczka od odpowiedzialności. Rewelacyjny wstęp, żeby podnieśc łapki i powiedzieć:
      - ... ale to nie ja. To oni mnie taką zrobili!

      Jacy oni!? Wierzyć mi się nie chce, że zupełnie serio ktos może tak myśleć! To jacy jesteśmy JEST NASZYM WYBOREM!

      Wkurzony Stróż

      Usuń
    2. Wkurzony stróżu
      zarówno Stanfordzki eksperyment więzienny jak i
      eksperyment Milgrama udowodnił że nie masz racji. Bo gdybyś miał to 80 % społeczeństwa to psychopatyczni mordercy.
      Otoczenie, środowisko, autorytety i masę innych zmiennych wpływa na decyzje które podejmujemy. Chyba nie sadzisz że 80 % uczestników(reprezentacja społeczeństwa) u Milgrama to psychopatyczni mordercy.

      Usuń
    3. Nie - te eksperymenty pokazuja tylko, że ludzie to barany a raczej owce podążające za przewodnikiem. Co nie znaczy, że nie wiedzą kiedy źle postępują i za te właśnie wybory ponoszą odpowiedzialność( chyba mi nie powiesz, że ktokolwiek sądził, że traktowanie prądem bliźniego jest ok).

      Usuń
    4. AGA - od "zmiennych, kóre wpływają na decyzje" do stwierdzenia z którym polemizuję, czyli "człowiek staje się zły dzięki innym" jest bardzo daleka droga.
      Twój wywód dotyczy innego obszaru i w tym zakresie jestem skłonna się z Tobą zgodzić.
      Stróż

      Usuń
    5. OK, dopiero teraz przeczytałam wypowiedź Stróża
      Niestety nie jesteśmy wyłącznymi panami/paniami samych siebie. Przeczytaj choćby "Wywieranie wpływu na ludzi" Cialdiniego i wyciągnij wnioski.
      Przykład: idziesz chodnikiem i widzisz grupę ludzi patrzącą w górę. Czy też spojrzysz w górę? Czy może miniesz ich po prostu? Prosty przykład mechanizmu społecznego dowodu słuszności. O mechanizmach związanych z wychowaniem już nie wspomnę.

      Usuń
    6. AGA - Brawo!

      Usuń
    7. Do tej dyskusji potrzeba definicji zła, bo bez tego możecie mijać się bez końca. Zatem: definicja zła wg Agi i wg Stróża.

      Usuń
    8. Na razie nie ustaliliśmy definicji zdrady. Co jest gorsze...orientuję się, że moja połówka wynosi po cichu pieniądze i zasila "swoją" rodzinę. Zauważam to, próbuję rozmawiać, ale bez skutku, idę na wódkę, nachlałem się i wpadam w ręce prostytutki. Jestem kanalią?

      Usuń
    9. Romek - za co te brawa?
      bo właśnie skończyłam pracę i nie bardzo łapię podprogowo?
      Boże czemu na miom exie nie da się pożerować :D

      Usuń
    10. No cóż...na mnie się da. I co? Mam się powiesić? Zawsze byłem dawcą, jestem dawcą i umrę dawcą...

      Brawa za celną (nie pierwszy raz) analizę pewnych procesów.

      Usuń
    11. PODNOSZĘ PO RAZ NTY!!!

      "Na razie nie ustaliliśmy definicji zdrady. Co jest gorsze...orientuję się, że moja połówka wynosi po cichu pieniądze i zasila "swoją" rodzinę. Zauważam to, próbuję rozmawiać, ale bez skutku, idę na wódkę, nachlałem się i wpadam w ręce prostytutki. Jestem kanalią?"

      Usuń
    12. Wpadasz w ręce? A cóż to takiego, że kompletnie pozbawia Cię własnej woli?

      Usuń
    13. http://www.alert24.pl/alert24/1,84880,12565026,Ojciec__Porwali_mi_dziecko__Sad__znikoma_szkodliwosc.html


      Masz Romek do poczytania .... to tak a'propos sądów ...

      Usuń
    14. @Stworek

      Alkohol?

      Usuń
    15. @Bodo
      Oddzielmy batalię o dziecko od analizy przyczyn. Ja korzystając z Twojej uprzejmości rozkładam swoje doświadczenia na czynniki pierwsze nakładając wielokrotnie to co piszesz Ty. W kwestii walki o dziecko masz 100% racji. Walcz to upadłości!

      Usuń
    16. Co z tą definicją zdrady?

      Usuń
    17. Romek - zbyt czesto zaczynam dostrzegać w Twoich słowach swoje myśli i zgadzać się z Tobą.
      Nie wiem czy to moje stępienie popracowe czy Ty robisz znowu jakiś psychologiczny eksperyment?
      W każdym razie idę spać. Dobranoc wszystkim :D
      PS- Romek gdybyś Ty miał tamte lata i ten rozum pewnie bylbyś teraz szczęścliwym mężem swojej żony

      Usuń
    18. No popatrz, a ja się nigdy po pijaku nie puściłam. Na trzeźwo zresztą też nie. Przypadek, czy co? A może po prostu taka nudziara ze mnie. A może po prostu nauczyłam się ile mogę w granicach rozsądku wypić i nie przekraczam tej granicy choćby nie wiem co, a nawet pod wpływem alkoholu zachowuję co nieco samokontroli? A może po prostu bardzo kocham mojego męża?

      Nawet jeśli się zdarzyło: traktujesz to jako ogromny błąd, przyjmujesz odpowiedzialność, bo to jednak TY się puściłeś a nie butelka wódki, nigdy więcej tego nie powtarzasz, a sprawę wynoszenia pieniędzy załatwiasz inaczej. Wtedy nie jesteś kanalią. Jeśli jednak sprawy nie załatwiasz, a coraz częściej się zalewasz, tracąc w związku z tym kontrolę nad sobą, a odpowiedzialność za to co robisz spychasz na alkohol albo na innych ludzi t0 wtedy jesteś kanalią.
      Wystarczająco jasne?

      Usuń
    19. Nie, dlatego że nie zawsze da się wszystko wyjaśnić. Czasem sprawy są tak bolesne,że druga strona ucieka od jakiejkolwiek dyskusji. Wtedy masz dwa wyjścia. Iść na wódkę, albo udać, że problemu nie ma. Jest jeszcze trzecie, rozejść się zanim pójdziesz na wódkę. Tu niestety w grę wchodzą dzieci i kółko się zamyka. Jak długo tak można? 15 lat? 20?

      Z tą prostytutką i wódką to tylko przykład, aby lepiej zrozumieć mechanizm. Kto jest winien zdrady? Ona czy on?

      Usuń
    20. I jeszcze jedno, czy obudzenie się na kacu "moralniaku" w burdelu można podciągnąć pod zdradę?

      Usuń
    21. Ucieka od dyskusji, ponawiasz próbę rozmowy. Szukasz po książkach/sieci jak się rozmawia, proponujesz terapię pod groźbą rozstania. Robisz co trzeba, żeby rozwiązać problem.

      Zdrady jest winien ten, kto ją popełnił. Zawsze.

      Usuń
    22. Czym jest zdrada. Skutkiem w postaci włożenia penisa do obcej pochwy czy wynoszenie cichaczem zasobów z jednego domu do drugiego? Oba zdarzenia są zdradą, tylko jedno? Ważna jest kolejność zakładając, że to drugie mogło być przypadkowe?

      Usuń
    23. Fakt, że postrzegasz włożenie penisa jako SKUTEK, dobitnie świadczy gdzie uważasz że jest przyczyna i wina. Nie w Tobie przecież. Czy uważasz się za rozgrzeszonego?

      Usuń
    24. Nie, ale w takim wypadku uważałbym się za ofiarę pewnych procesów. Porównałbym to na przykład z zabiciem kogoś w obronie własnej. Niby to co zrobiłaś było pochodną pewnych innych procesów, ale traumy nie pozbędziesz się do końca życia. Moim zdaniem niesłychanie ważna jest KOLEJNOŚĆ zdarzeń.

      PS: Nadal nie usłyszałem, że zdradą jest okradanie własnej rodziny, co w oczywisty sposób pokazuje, że zdrada to jednak w mniemaniu kobiet penis w obcej pochwie. Pani może wobec pana stosować przeróżne chwyty ale nie będzie to zdradą. Kolejna różnica w widzeniu rzeczywistości...

      Usuń
    25. I jeszcze jedno...facet po zdradzie czuje się winny - prawie zawsze, rozmawiałem na ten temat z wieloma facetami i kac moralny jest zawsze. To właśnie pani po stwierdzeniu, że pan umieścił penisa w obcej pochwie czuje się zwolniona z wszelkiej odpowiedzialności zupełnie nie zauważając jakich gówien wobec partnera dopuszczała się wcześniej i co doprowadziło do takiego procesu. Umieszczenia penisa w obcej pochwie widać działa do tego stopnia destrukcyjnie na poczucie wartości kobiety, że ta jest w stanie doprowadzić do odarcia żywcem ze skóry "winnego" samca a poczucie krzywdy jest tak wielkie, że facet nawet gdyby zmienił się w anioła i dawcę nieograniczonych zasobów to zawsze będzie tylko popychadłem.

      I to szukanie usprawiedliwienia na siłę. Dialog z panią:

      ON:Słuchaj, nie ufam Ci bo złapałem Cię z tym kolegą z pracy, że wyjechałaś do Paryża z nim mówiąc mi, że sama jedziesz do ojca.
      ONA:Oj przestań już pieprzyć, stało się a Ty do końca życia będziesz to wypominał.
      ON:Wiesz jak to jest się czuć oszukanym? Ja nie wiem co WY tam razem robiliście tym bardziej, że mnie oszukałaś odnośnie wyjazdu.
      ONA:Nic nie robiliśmy, Ty jesteś chory, bez przerwy mnie podejrzewasz i kontrolujesz!
      ON:A nie mam podstaw po tym zdarzeniu?
      ONA:Popełniłam błąd, przeprosiłam i nie będę do tego wracać.
      ON:To nie dziw się, że jestem wrażliwy kiedy na FB jakiś kolejny kolega wypisuje Ci peany pochwalne i teksty w stylu "zabrałbym Cię do Mardytu"
      ONA:Przestań! Jesteś chory. Zresztą ty też zawiodłeś mnie wiele razy.
      ON:Ja? Podaj przykłady...
      ONA:Nie pamiętam teraz, ale wiele razy
      ON:Podaj przykłady!
      ONA:Nie będę z Tobą rozmawiać bo jesteś wzburzony.

      Typowa manipulacja kobiety mająca wytłumaczyć siebie i zdyskredytować partnera jako chorego psychicznie, podejrzliwego typa.

      Usuń
  23. Wkurzony Stróżu,
    pisząc, że człowiek staje się zły "dzięki" innym, miałam na myśli wszystko, co z tym związane, nie samych ludzi. AGA jakoś trafniej to zinterpretowała. Na to jacy jesteśmy, od urodzenia mają wpływ rodzice, nauczyciele, rówieśnicy, wszyscy Ci, którymi jesteśmy otoczeni. Jeśli nikt nam nie wskaże na samym początku, co jest dobre, czego nie należy robić, to potem to tak właśnie procentuje. Na pewno znasz powiedzenie o skorupce... To, jak ukształtowane będzie nasze odbieranie świata, pojęcie moralności, uczciwości itp. od najmłodszych lat, będzie potem decydowało o naszym życiu i zasadach w nim stosowanych.
    Przykład z autopsji- moja matka i ja...kobieta z zasadami, dobra dla innych, pomocna, współczująca, ale jeżeli chodzi o córkę-nieumiejąca okazać uczuć, powiedzieć "kocham", czy wzbudzić poczucia wartości. Czym to zaprocentowało? Przejęłam całą wrażliwość po niej, otwartość na obcych ludzi, ale kiedy poznałam swojego przyszłego męża i stał mi się bliski, nie umiałam okazać, jak bardzo go kocham. Przyszła kolej na niego-nauczył czułości, mówić o wszystkim, co się czuje, nauczył okazywać wszystkie uczucia. Dzięki niemu nie wstydzę się powiedzieć teraz synowi, jak mocno kocham, uczę go sama tego, co przekazali mi inni...Przykłady można mnożyć.
    Owszem, stając się dorosłymi bardziej o sobie decydujemy, ale to, co miało wpływ na nas wcześniej, w jakimś stopniu ma konsekwencje w dalszym postępowaniu. Ktoś o słabej psychice nie poradzi sobie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tylko ekstrapolując to na wszystkich, można rozgrzeszyć każdego z dowolnego świństwa. Ja mam wrażenie, że Kfiatek nie jest w stanie odczuć jak wielki ból sprawiła Bodo, jak bardzo niszczące są jej zachowania w stosunku do córki. Taki brak empatii. Ale to nie znaczy, że nie wolno się przed tym bronić. Trzeba chronić siebie i to, co jest dla nas ważne.

      Usuń
    2. Kfiatek czuje ból zadawany Bodo, tylko że ona jest już po ciemnej stronie mocy. Kiedyś pisałem o granicach, po przekroczeniu których nie jest się już sobą w danym układzie odniesienia i z poza których nie ma powrotu. Kfiat jest banitą i tej filozofii będzie się trzymał dopóty dopóki nie zbuduje nowej, normalnej rzeczywistości wokół siebie. Czasem ból jest nie do wytrzymania, pomimo że człowiek uśmiecha się na co dzień.

      Usuń
    3. Nie sądzę, Romku. Uważam, że ona tego nie-czucia nauczyła się dużo, dużo wcześniej, że jest to w nią wrośnięte razem z dzieciństwem. Ona nie zbuduje normalnej rzeczywistości wokół siebie, nie ma na to szans, zwyczajnie nie umie.

      Usuń
    4. Nie prawda Stworku. Nie ma ludzi złych do końca. Są tylko realia, które dyktują nam opowiadanie się po tej czy tamtej stronie. Wszyscy mamy w sobie pokłady dobra do czasu, kiedy zmuszeni życiem nie przekroczymy granicy spoza której nie ma już powrotu. Wtedy tylko kompletne dno i odbicie się od niego daje szansę na normalne życie. Inaczej tory...

      Usuń
    5. A kiedy ona Twoim zdaniem przekroczyła tę granicę? Bo moim zdaniem dużo wcześniej przed związkiem z Bodo, w dzieciństwie, które ukształtowało ją tak a nie inaczej. Kompletne dno powoduje, że albo się odbijamy, albo uczymy się funkcjonować w realiach kompletnego dna. Poczytaj Opowiadania Kołymskie np....

      Usuń
    6. Granicę przekroczyła wtedy, gdy pierwszy raz na skutek określonej oceny zachowań Bodo, które powstały w jej głowie na skutek problemów w komunikacji rzuciła się w ramiona obcego faceta. Dopóki nie "dała dupy" na boku wszystko było jeszcze do odkręcenia.

      Usuń
    7. Romek - zgadzam się z Toba, że nie ma złych ludzi.
      Ale uważam, że powrót jest możliwy zawsze, w każdym momencie. Tylko chyba definicja zła i dobra się zmienia.
      I jeśli Kfiat przepłakała z samotności, bezsilności itp wiele nocy będąc jeszcze w szczęśliwym (zdaniem Boda) małżeństwie to czy będzie troszczyła się o jego uczucia teraz czy zdradzając go? Ona w nosie ma jego uczucia, tak jak jej zdaniem w nosie miał je on w trakcie małżeństwa.

      Usuń
    8. Teraz ma w nosie, bo się złamała. W jej odczuciu to on był kanalią a ona została wyrwana niejako na siłę z ram, w których funkcjonowała latami. Sorry, że tak brutalnie, ale widziałem ten proces na własnym poletku...żałuję, że nie byłem dość zdeterminowany. Nie ma powrotu. To trzeba zaorać i zacząć od nowa. Przykro mi...

      Usuń
    9. AGA - kfiat przepłakał wiele nocy czy powiedział , że przepłakał ???/
      Ale tak prawdą jest ,że przepłakała -od pamiętnej rozmowy kiedy powiedziała ,że chce odejść a ja powiedziałem ,że owszem może odejść od nas i że o prawo do uczetnictwa w życiu mojej córki beę walczył do krwi ostatniej przepłakała ich wiele .Z bezsilności ? ze złości ? z niemocy ? ze strachu ?? być może jeszcze z innych powodów ale uwierz mi , że prze całe nasze małżeństwo ni miała okazji ani powodów płakać . Sypialismy razem .. coś bym zauważył ;)

      Usuń
    10. Bodo, bo Twój związek nie był zły! To nie jest tak, że całe małżeństwo było do dupy. Były chwile lepsze i gorsze, każde z Was wypozycjonowało się w jakiejś roli i pchało ten wózek. W pewnej chwili Ty stałeś się bardzo pewny siebie...

      Usuń
    11. Romek .. ja byłem pewny siebie zawsze . Ukształtowałem się wcześniej, W moim postrzeganiu małżeństwo było dobre długo Nawet incydent ze zdjęciami tego nie popsuł ... ja to wyparłem , kfiat popłakał sobie i przyleciał z gilem do pasa lejąc łzy rzewne i było dobrze . Kiedy zaczęło być źle ?? słuchając je w sądzie 2 lata po slubie

      Usuń
    12. To nie chodzi o pewność siebie jako człowieka czy mężczyzny. Gadałeś kiedyś przez telefon z obcymi kobietami na zasadzie:

      Jasne kotku, wszystko pani załatwię!
      Słoneczko, dla pani wszystko!
      Droga pani, załatwię to pani od ręki, ma pani taki urok osobisty!

      Wystarczyło, że raz słyszała taką rozmowę...dalej wyobraźnia. A jeszcze dalej równia pochyła :_(

      Usuń
    13. To może działać tylko z pewną siebie kobietą. Jeśli widzisz że Twoja nie jest pewna siebie (i pochodna: Ciebie) wtedy robisz tak, żeby się poczuła pewna Twoich uczuć. Jeśli to nie pomaga, to znaczy że problem tkwi głębiej i powinna popracować nad nim sama, z pomocą psychologa, a wspierana przez Ciebie. Przychodzi czasem taki moment, kiedy trzeba sobie zadać pytanie: czy bardziej mnie obchodzą uczucia żony, nawet jeśli wynikają z jej słabości, którą powinna przepracować? Czy bardziej mi zależy żeby gadać przez telefon głupoty, wierząc że ta kobieta po drugiej stronie linii nie potraktuje tego jako łagodny objaw zidiocenia/rozkoszną w swojej bezbronności próbę manipulacji?

      Usuń
    14. Pięknie to napisane, ale każdy facet powinien być w takiej sytuacji być psychologiem, bo wystarczy, że pani tłumi w sobie pewne odczucia i nie uzewnętrznia ich z różnych powodów...dalej mamy proces destrukcji, który w końcu prowadzi do rozpadu związku.

      Usuń
    15. Romek, masz dzisiaj dobre biorytmy :)
      Zgadzam się ze Stworkiem i konsekwentnie (niestety -;)) z Romkiem w tej kwestii ...
      To że nie miała ochoty spotykać przyjaciół Bodo (sprzed związku ?), tez może świadczyć , że nie była pewna swojej pozycji - bała się braku akceptacji? wspólnych wspomnień?

      Kociubinska

      Usuń
    16. Bodo - piszesz, że gdyby w trakcie małżeństwa Kfiat płakał nocami to zauważyłbyś. Sądzę, że nie. Pamiętam ostatnie trzy lata swojego małżeństwa - wychodziłam z wanny z zaczerwienionymi oczami (bo mydło weszło mi do oka), wstawałam w nocy ze wspólnego łóżka, wyryczałam się i pocichutku wracałam, albo wracając z pracy w aucie (ach ta alergia). Przez trzy lata nic nie zauważył choć w swoim mniemaniu był idealnym, troskliwym, dbającym mężem. A czemu nic mu nie powiedziałam -bo jak mówiłam to dowiadywałam się, że trzeba być idiotką, albo głupią żeby tak się czuć a on nie jest frajerem i łzy na niego nie działają. Ciekawe czy Kfiatek tak miała?

      Usuń
    17. Komunikacja a raczej jej brak to osinowy kołek dla większości związków. Niestety z przykrością stwierdzam znów winę drogich pań ;-)

      ON:Co się dzieje z Tobą, chodzisz jakaś nieswoja?
      ONA:Nic.
      ON:Przecież widzę...
      ONA:Mówię, że NIC!

      On odpuszcza zajmując się majsterkowaniem ;-)
      Ona chciała, aby on drążył temat (tak zrobiłaby inna kobieta). Dodatkowo ona czuje się opuszczona i olana przez partnera a on uznał, że problemu nie ma, no bo przecież mu powiedziała, że problemu NIE MA ;-)

      A jak to powinno wyglądać?

      ON:Co się dzieje z Tobą, chodzisz jakaś nieswoja?
      ONA:Jestem wściekła, bo zdawało mi się, że patrzyłeś na Gośkę w szczególny sposób. Chcę abyś wiedział, że jest mi z tego powodu przykro. Tylko tyle.
      ON:Przepraszam Cię, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że sprawi Ci to przykrość. Gośka ładnie wyglądała i zwróciłem na to uwagę. To nic więcej nie znaczy, kocham Cię i to jest najważniejsze.
      ONA:Nie rób tak więcej. Proszę...
      ON:Będę się kontrolował, obiecuję.

      Nie wiem czy to dobry wzorzec, bo po stwierdzeniu, że Gośka ładnie wygląda pani pewnie jeszcze bardziej by się zablokowała a powinna docenić szczerość faceta. Niestety teoria teorią a życie życiem. Co zrobić jak partnerem jest przystojny murarz, który nie ma pojęcia o relacjach?

      Ech...

      Usuń
    18. Romek - pierwsze dwa - on, ona- to tak jest.
      ona - "Jestem wściekła, bo zdawało mi się, że patrzyłeś na Gośkę w szczególny sposób. Chcę abyś wiedział, że jest mi z tego powodu przykro.
      ON: -trzeba być idiotką, żeby tak się czuć; lub-tylko upośledzony tak by się czuł w tej sytuacji;lub-na nikogo nie patrzyłem, zdawało Ci się; lub-to twoja chora wyobrażnia; lub-głodnemu chleb na myśli, napewno kogoś masz i dlatego jesteś taka przewrażliwiona.

      I komunikuj tu swoje uczucia....

      Usuń
    19. Prawda...zamiast "jego" wstawiłem siebie ;-)
      Racja...

      Usuń
    20. Romek naprawdę wygłaszałeś kiedyś zdania typu
      "ON:Przepraszam Cię, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że sprawi Ci to przykrość. Gośka ładnie wyglądała i zwróciłem na to uwagę. To nic więcej nie znaczy, kocham Cię i to jest najważniejsze"?

      Usuń
    21. Dość często...na tyle często na ile Ex była w stanie sformułować w asertywny sposób problem a nie strzelić focha czekając aż ja przeproszę - nie zawsze wiedziałem za co, ale blokada na dupę, rozmowy i relacje robiła swoje a ja należę do ludzi, którzy nie zasną widząc wiszącą w powietrzu siekierę.

      Usuń
  24. Jeszcze odnośnie Bodo i jego udziału w tym, jaką kobietą stała się Cwietuszka.

    Wszystko można chyba wyczytać z postu z 16 października 2011
    teoria skrzydeł motyla ...czyli brak konskwencji ...

    Jak się robi z kogoś pępek świata, tylko z powodu ładnego ciała i za przeproszeniem "dupy" , zamiast okazywania uczuć i mówienia kobiecie tego, jaka jest wartościowa i jak się ją kocha to tak się ma...

    Nie wiem, czy w którymkolwiek poście było coś o miłości. Zakochanie w córce, fascynacja żoną, ale zero o miłości do niej. To małżeństwo ze zdradą, czy bez nie miało prawa bytu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że ja tak późno to zrozumiałem :-(

      Usuń
    2. Zaciekawi0na
      W sensie że Kfiatek była dla Boda tylko dupą, dobrze ubraną, ale tylko dupą?
      Dobrze Cię rozumiem?

      Usuń
    3. Zaciekawiona ...widzę ,że selektywnie czytasz ......

      Usuń
    4. AGA
      Przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa w mikroskopijnej ilości przypadków. Sorry, ale dla Bodo kfiat był trofeum...

      Przepraszam Cię Bodo, jeżeli dotknąłem Cię tym stwierdzeniem.

      Usuń
    5. Romek ..jakim trofeym ? o czym Ty w ogóle mówisz

      Usuń
    6. Kiedy wiązałeś się z nią nie imponowało Ci, że jest dużo młodsza od Ciebie? Nie musisz tu odpowiadać, odpowiedz przed sobą...

      Usuń
  25. Właśnie Romek. Dokładnie tak myślałam pisząc o schematach. Tyklko kobieta to nie poroże które trzyma się ściany i o nic nie woła.
    W przyjaźn damko -meską bez podtekstów wierzę tak jak w Boga. Choć nigdy nie spotkałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest możliwa, ale przy założeniu zupełnej aseksualności przyjaciół. Pani profesor prawa, po 60tce i pan doktor inżynier pilot (emerytowany), spotkali się w sanatorium i przypadli sobie do gustu. W wielu wypadkach ludzie jednostronnie twierdzą,że taka przyjaźń jest możliwa nawet jeżeli osoby są atrakcyjne. Niestety...zawsze przynajmniej jedna strona ukrywa intencje bojąc się niejako utraty kontaktu z tą drugą stroną...
      Taki jest ten świat. :-(

      Usuń
    2. Romek - Ty to jesteś jeszcze młody zakładając aseksualność po 60 :)Czasem pytam o to starsze osoby , tak między 60-80 lat. Ludzie mają normalne życie seksualne a kiedy jedno z partnerów nie może to drugie akceptuje to, ale cierpi. I z lekkim zawstydzeniem, ale chłoną co mogą zamiast.
      A co do dumy - prawie każdy starszy mężczyzna(bo głównie z takimi mam kontakt) mający żonę młodszą o więcej niż 10 lat jest z tego dumny i chwali się tym w trzecim zdaniu.
      Więc zapewne Bodo też był dumny mając młodą żonę. Sama bym była dumna :D

      Usuń
    3. No właśnie problem z tym, że ona szukała dębu będąc sosną a jednocześnie nie zdawała sobie sprawy, że jak dorośnie to dąb może stać się nieco (nazwijmy to) zbyt dojrzały?

      Ja mam obecnie taki dylemat, bo atakuje mnie dość mocno pani dokładnie 11 lat młodsza. Na razie nie wyczuwam nic złego, ale mam wrażenie, że nie jestem dla nie fajnym rówieśnikiem tylko raczej kimś, kto może zastąpić... ojca. Jest ciepła, serdeczna i gdybym tylko sprowokował pewne sprawy, to natychmiast dotarłbym do "ostatniej bazy". Celowo nie brnę w ten układ za mocno, bo tu nie chodzi o mnie a bardziej o nią...Ona zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy z pewnych zagrożeń idealizując mnie jako faceta na tle jej kolegów. Może w taki sam układ wpadł kfiat, chemia minęła i mleko się rozlało.

      Usuń
  26. Romek 11 lat między 30 a 40 a 11 lat między 20 a 30 to to nie jest to samo 11 lat :)
    A ile Ty masz lat? Bo ja tak mało jestem obczytana w tych blogach (bloga twojej ex na oczy nie widziałam, na gazetę wcale nie wchodzę itp). Piszesz o bazach - a co siedzi w głowie tej kobiety? jej emocjach? co pozwala jej Ciebie idealizować?
    Ja nie lubię starszych i nigdy nie lubiłam. Ale to u mnie rodzinne. Podoba mi się facet kuzynki (ona 36 on 49)-jest opiekuńczy, czuły, ale no fizyczne zbyt dojrzały jak trzytygodniowa nektarynka.
    Twoje porównanie starego faceta do dębu -hmm...nie oddaje wszystkiego ;)Dąb to drzewo tak majestatyczne że nie będzie potrzebował dowartościowywać się siewką sosny tylko poszuka sobie drugiego dębu. Raczej nadgryziona zębem czasu i kornika sosna będzie się dowartościowywac młodą sosenką ;)Ale która wyrośnięta i w kwiecie sosna będzie chciała być obok tej zakornikowanej?

    OdpowiedzUsuń
  27. Oj, Aga w kwestii drzew masz po prostu kobiece spojrzenie na temat botaniki ;-) Dęby bardzo często lubią patrzeć jak sosna rośnie obok...problem jak obok sosny wyrośnie inny dąb, młodszy, ciekawsze ;-)

    Ja jestem przed 40tką. Dla wielu kobiet seks jest domknięciem pewnego procesu poznawania faceta i mimo, że ona wyraźnie inicjuje pewne zachowania to ja się powstrzymuję. Naprawdę lubię tę dziewczynę a wiem, że po tym jak wskoczymy od łóżka nic nie będzie już takie samo. Jeżeli masz na myśli powierzchowność to na dzień dzisiejszy wielu jej kolegów mogłoby pozazdrościć mi i budowy ciała, krzepy czy wydolności. Efekt ciężkiej pracy nad sobą. Co będzie za lat 10 kiedy ja będę już przed 50tką a ona w największym rozkwicie i potrzebach seksualnych? Będę dbał o siebie do śmierci ale to może nie być wystarczające...

    Ad powierzchowności Bodo i kfiata...zestaw sobie chłopa 120kg wagi, 2 metry wzrostu z panią, która ma 160cm. Ja wiem, że to prymitywne, ale przy całym szacunku dla Bodo bo to kochane chłopisko jest to widzę pewien dysonans, którego kfiat oczarowany potęgą dębu nie widział. Proszę nie czepiać się tego elelmentu zbyt mocno. Powierzchowność dla kobiet ma znaczenie w fazie poznania, później kochają przeważnie za inne sprawy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  28. Romek - może dla kobiet w Twoim (naszym) wieku tak jest. Natomiast młodsze pokolenie (choć nie jestem pewna czy to kwestia wieku czy człowieka) nie koniecznie tak patrzy na seks. Często seks jest początkiem poznawania. Próbą budowania relacji.
    Budowa ciała i krzepa - C Pazura dobitnie podkreślił różnicę między dotykaniem 20 letniego ciała a 40 letniego ciała (choć jego ex ma i figurę i kondycję). A nie sądzę żeby tylko mężczyźni zauważali tą różnicę, mimo że rzeczywiście kobiety starsze (a nie później) kochają także za inne cechy i zalety i mimo więdnącej skóry.
    PS - a co do botaniki - może i dęby lubią patrzeć jak sosenka rośnie obok. Ale sosenka chce rosnąć razem, nie obok. I napewno nie chce cały czas podziwiać boskiego dębu i być wiotkim tłem dla jego boskości.
    PS. z tym dębem to Ci się udało. Przypominam sobie exa jak prężył przed lustrem swoje boskie ciało i kazał mi podziwiać rzeźbę mięśni :D Ale cymbał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zauważę, że moje ciało zaczyna się robić miękkie to sam odejdę, żeby pani krzywdy nie robić. Póki co naprawdę nie mam powodów do kompleksów ;-)

      Pani, z którą relację opisuje jest z innej bajki. To nie jest typowa przedstawicielka młodzieży. Dostała w dupę od życia zdrowo i to jest zarówno zaletą jak i wadą w tym wypadku. W każdym razie albo się doskonale maskuje albo to jest rzeczywiście tak zwana czterolistna koniczynka ;-)

      Skoro sosna nie chce być podziwiana a chce brać udział w życiu dębu to niech mu o tym powie, ale głaszcząc jego grube konary a nie krzycząc na cały las jaki to dąb kanalia bo jej słońce zakrywa ;-)

      Ad Exa - ludzie z pozoru silni, twardzi są często bardzo słabi a to co pokazują na zewnątrz rekompensuje im braki pewnych rzeczy w środku. Takie mam na ten temat zdanie od jakiegoś czasu...

      Usuń
  29. Witam :)
    czytam dzisiaj z ciekawością komentarze, z żoną jesteśmy mniej więcej rówieśnikami więc nie mam większego pojęcia na temat dumy z posiadania młodej żony jak i potrzeb poroża na ścianie :) ale jestem w stanie sobie wyobrazić że ta młoda żona nie jest jedynie trofeum i ozdobą. Ja tam wierzę po prostu w szczere zakochanie się Bodo w obrazie kobiety jaki stworzył Kfiatek, w to że na początku był inny niż okazało się później jakoś nie umiem uwierzyć (choćby kwestia wzorców z domu). To że była młodsza sprawiło jedynie że była zewnętrznie atrakcyjniejsza i może jakieś nuty "ojcowskiej" opiekuńczości wzbudziła.
    Co do męsko damskiej przyjaźni już się gdzieś wypowiadałem i tu wyjątkowo się z Romkiem zgadzam że owszem, jest możliwa przy jakiejś dozie aseksualności, bo inaczej wcześniej czy później jedna ze stron poczuje coś więcej i będzie oczekiwała czegoś więcej a w końcu z przyjaciółmi się nie sypia :P
    No i kolejny raz wypływa kwestia rozmów ... wiele kobiet, po czasie wypomina jakie to głupie były na początku bo coś tam znosiły i nic nie mówiły... dlaczego znosiły? dlaczego nie mówiły?
    ...piszą: bo słyszały ze są idiotkami, i inne ataki na nie ...i tak od samego początku ? Jak sądzę gdyby od początku ...to za kogo wyszły i powraca "wiedziały gały co brały".
    Bardziej prawdziwe wydaje się że w fazie różowych okularów większości złych rzeczy nie zauważały, kiedy zaczęły zauważać potrafiły z tym żyć i jakoś sobie to tłumaczyły, dopiero z czasem po latach kiedy "odważyły" się reagować (może też w sposób niewłaściwy - atakami zamiast rzeczowej rozmowy) dowiedziały się ze są głupie i nie rozumieją... jak pisał Roman robi się równia pochyła a z perspektywy czasu widzi się ..."jaka ja byłam głupia".
    Rozmawiać szczerze trzeba zacząć od pierwszych objawów tego co nam się nie podoba i to rozmawiać a nie atakować, wyrzucać... faceci często nie dostrzegają niezwerbalizowanych komunikatów, na co liczą kobiety ... ale o tym już dyskusja też tutaj była :)

    Matuzalem

    OdpowiedzUsuń
  30. Wszystko można strywializować - uczucie też . Nie zamierzam udowadniać ,że nie jestem wielbłądem i ,że kfiatek nie był dla mnie "trofeum". Miłość to nie jest coś co jest ograniczone wieiem . Te ograniczenia powstają tylko w waszych głowach . Zbyszek Nienacki związał się z 17 letnią dziewczyną odchodząc od zony i nie oceniam jego charakteru ale przeżył z nią całe życie . Moja dobra koleżanka wyszła za mąż za 16 lat starszego mężczyznę i stanowią wspaniałą parę - jest tam miłość . fascynacja , duma i wyraźnie zaznaczone granice . Nigdy nie patrzyłem na nich przez pryzmat wieku tylko przez to kim są dla siebie a stanowią piękną parę . Takich przykładów mogę podac więcej , nie wszystkie związki w których jest róznica wieku opierają się na kasie czy potrzebie ojcowania .
    Ja miałem 35 lat kiedy pobierałem się z kfiatkiem miałem 35 lat a ona 25 . Dziewczyn w jej wieku i młodszych znałem dużo , zgrabniejszych ładniejszych ale zakochałem się w niej. Dziś z miłości nie zostało już nic bo inne emocje grają główną rolę ale czy to znaczy ,że nie można kochać młodszej od siebie kobiety ? to nie hipermarket i nie portal internetowy gdzie kobiety z takim upodobaniem zanaczają :szukam partnera w wieku od-do . Miłość nie wybiera - konsekwencję są różne ale to zależy od dojrzałości emocjonalnej obu stron w momencie podejmowania decyzji .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Bodo, ale opisujesz swoje uczucia. Ona być może poszła na tak zwaną stabilizację. Znam dziewczynę będącą w związku z pewnym prawnikiem mieszkającym w NY (facet starszy od niej o 14 lat), gdzie ona jeszcze trzy lata po ślubie ryczała w poduszkę i pytała się matki kiedy przyjdzie miłość będąc jednocześnie dobrą z pozoru żoną i ciepłą kobietą dla tego faceta. W tej fazie jej życia stabilizacja była dla niej najważniejsza - to wszystko.

      Usuń
    2. To jak sie wiązała z nim to co czuła ????

      Usuń
    3. Grała :-(
      Tak doskonale, że facet to kupił. Następnie szantaż i się...ożenił. Później dramat, rozwód...ja też oberwałem przy okazji ;-)

      Usuń
    4. Bodo...ona była ugotowana natychmiast po zakupach na 5th Avenue :-) To była kiedyś fajna, wartościowa dziewczyna. Wiem, bo znam ją od dziecka. Ty zdaje się też kupowałeś to i owo?

      Usuń
    5. Ja rozumiem ..ale skąd to pytanie : kiedy miłość przyjdzie ?? . Wiążąc się z kimś albo kochasz albo nie . Jak kochasz to nie mam miejsca na takie pytania a jak nie to jest to tylko wurachowanie a to jest obrzydliwe .

      Usuń
    6. Bodo, jeszcze raz podkreślę. To MY potrafimy kochać bezwzględnie...po drugiej stronie nie jest to już takie oczywiste. Można kochać "za coś" podobnie jak też można nie kochać wcale tylko grać będąc pasożytem. Bardzo pociągającym pasożytem....

      PS:Dziewczyna w przeszłości wielokrotnie doznała zawodu ze strony innych facetów.

      Usuń
    7. no jak to skąd pytanie: "kiedy miłość przyjdzie?"
      Pewnie chciała go pokochać- za to wszystko co jej dawał, bo byłoby jej łatwiej. Na jakiś czas stał się jej prywatnym 'zbawcą'( od czegokolwiek- patologicznego domu/ biedy/ zadymy emocjonalnej... wachlarz praktycznie nieograniczony).
      W dawnych czasach 'małżeństw z rozsądku' dociągnęliby pewnie do śmierci.
      Jeśli taki układ jest symetryczny( tzn druga strona jest świadoma a nie celowo wprowadzana w błąd) to jak dla mnie jest ok.

      Usuń
    8. Widzisz Bodo jakie to proste?

      Usuń
    9. Różne są w życiu układy, priorytety.

      dopóki żadna ze stron nie cierpi- to komu to oceniać?

      Usuń
    10. Problem w tym, że strona nieświadoma zawsze cierpi druga strona też ale niejako na własne życzenie.

      Usuń
    11. nie, to nie tak- problemu nie ma gdy jedna strona i druga mają ten sam stan świadomości( napomknęłam o tym). zabronisz komuś wchodzić w związek gdy jedna osoba kocha i wie że ta druga niekoniecznie, ale z jakichs względów chce z tą pierwszą być? ich sprawa. Komu tu oceniać słuszność wyborów?
      A jak oceniałbyś sytuację gdyby twojej znajomej udało się jednak pokochać swojego męża i 'żyli długo i szczęśliwie"? Albo Kfiat pokochał Bodo( bo muszę się zgodzić, że z jej strony to nie była miłość?) Wtedy byłoby ok?

      Usuń
    12. To jest bardzo mało prawdopodobne. Związki z wyrachowania trwają dopóty dopóki dawca ma coś na czym zależy pijawce. Kończy się kasa, zdrowie, spolegliwość to kończy się związek. Kiedyś też uważałem, że nie ma różnicy czy kobieta kocha faceta za to, że jest przystojny czy za to co w życiu osiągnął. Dziś wiem, że różnica jest i to poważna...

      Usuń
  31. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  32. http://youtu.be/oc3TTw0ZKzU

    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  33. Witam:)
    Bodo46,
    czytam w miarę uważnie, to tylko mój odbiór...
    Nie widzę tu miłości, a fascynację, która prędzej, czy później i tak by minęła, bez Twoich odkryć. Owszem, napisałeś, że się w niej zakochałeś, że wspólnie stwierdzony czas utwierdzał Cię w przekonaniu, że to kobieta Twojego życia(tak się wszystkim wydaje na początku,pisałeś ile dla niej robiłeś itd, itp. Przyznaj sam przed sobą, kiedy Ci to zakochanie przeszło, czy na pewno wtedy, kiedy odkryłeś to i owo? Dodam, że zakochanie to nie to samo kochanie.
    Czytając miałam wrażenie, że raz byłeś samcem, któremu tylko jedno w głowie(sam przyznałeś, że historia z Krisem pomogła Ci dostrzec Twoje atawistycznie samcze ogłupienie), a raz opiekunem(bo jaka ona "cichutka szara samiczka w każdym momencie wysyłająca sygmały : ZAOPIEKUJ SIĘ MNĄ !!!!" . Nic pośredniego... Odniosłam wrażenie, że bardziej w tym wszystkim myślałeś jednak o sobie. Domyśl się dlaczego tak myślę...

    Ps. mam prośbę, żebyś nie odbierał tego, co piszę, jako atak na Twoją osobę. Życzę Ci dobrze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętaj o jednym ..pisząc tego bloga jestem już trochę na innym etapie i patrzę na to wszystko z inną perspektywą . Tak stan zakochania to mieszanina uczuć i emocji i możesz sie zdziwić ale przeszło mi bardzo późno . Nie kiedy odkryłem to wszystko , znacznie później .

      Usuń
    2. inaczej...napiszesz kiedy przestałeś ją kochać?

      Usuń
    3. Aby na to pytanie Bodo mógł odpowiedzieć należałoby najpierw zdefiniować pojęcie miłości. Panie zdaje się mają zupełnie inne zdanie na ten temat niż panowie ;-)

      Usuń
  34. *Dodam, że zakochanie to nie to samo CO kochanie.

    OdpowiedzUsuń
  35. @zaciekawi0na
    Mogłabyś zdefiniować pojęcie miłości do kogoś oraz Twój sposób odróżnienia tego zjawiska od zakochania? Czy da się znaleźć w stanie miłości z pominięciem stanu zakochania? Jak widzisz możliwość uniknięcia pułapki zakochania jeżeli na miłość nie ma szans.

    OdpowiedzUsuń
  36. Zakochanie jest bliskie zauroczeniu i właśnie tej fascynacji, o której pisałam. Często jest mylone z innymi uczuciami, odczuciami. Nie widzi się jeszcze wad, niedoskonałości... Wszystko wydaje się piękne, idealne, do tego pożądanie robi swoje.
    Dojrzałe kochanie pojawia się, jak umiemy bez względu na mankamenty drugiej osoby znieść wszystko, kiedy już znika to pierwsze zauroczenie, wkracza codzienność, problemy...
    Sama czasami się zastanawiam, w jakim stanie się właśnie znajduję:)

    Jeszcze odnośnie Bodo...wiem, że pisał, że kochał, że jego świat rozpadał mu się na kawałki,itp, ale dalej się będę upierała, że nie czuł tak, jak tu stara nam się to pokazać. Prędzej bym pomyślała, że szlag go trafił, że on tak się stara, skacze koło niej, jak pchła po ja..ch, a ona takie coś ... Znowu odbieram to, jako samcze zachowanie i nie wierzę w tą miłość. Przykro mi...

    OdpowiedzUsuń
  37. "Dojrzałe kochanie pojawia się, jak umiemy bez względu na mankamenty drugiej osoby znieść wszystko, kiedy już znika to pierwsze zauroczenie, wkracza codzienność, problemy..."

    Podniosłem kiedyś podobną tezę ale zostałem spacyfikowany przez oddział kobiecych hools...oczywiście nie chodzi o trwanie w przemocy.

    OdpowiedzUsuń
  38. @Bodo46,
    i dobrze:) Pozwól mi samej zmienić zdanie:)

    @Romek Pawlikowski,
    czy po spacyfikowaniu trwasz przy swojej tezie?:)

    OdpowiedzUsuń
  39. Moje tezy nie podlegają zmianie na skutek nacisków. Mogę zmienić zdanie tylko wtedy, gdy sam w coś uwierzę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  40. Swoją drogą jestem ciekawa, jakich argumentów używały, bo ja bardzo jestem przekonana, co do tej tezy:)
    Pozdrawiam i wracam do pracy.

    OdpowiedzUsuń
  41. Bodo... czytuje twojego bloga juz od jakiegos czasu...i zastanawiam sie co ci daje scieranie sie z co niektorymi komentujacymi...ktorzy najwyrazniej nie czuja pewnych rzeczy...bo szukanie przyczyn zachowania kfiatka to jak szukanie igly w stogu siana...to po pierwsze... a po drugie co to wnosi do sprawy...fakt jest faktem...kwiat ma zjeb...y charakter najprosciej mowiac a po fachowemu to sie zwie zaburzeniami charakterologicznymi. tez przezylam zwiazek z czlowiekiem zaburzonym...mamy dwoje malych dzieci. tez sie chlopak " nie wyszalal" a ma juz 47 lat...jest to dla mnie dosc swieza sprawa i jak sobie pomysle, ze mialabym sobie podnosic cisnienie co niektorymi wypowiedziami i ta na okraglo prawie kazdego dnia to tak troche szczerze cie podziwiam...ze kfiat, corka, dom, rozwod, praca i jeszcze co nietorzy tutaj...pozdrawiam i duzo sil tobie zycze...ktos

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za trzy, cztery lata też zaczniesz się zastanawiać i odkryjesz, że nic nie jest takie proste jak dziś Ci się wydaje. Na tym etapie, na którym jesteś proponuję "terapię przez pisanie". To pozwoli Ci się wyciszyć i przerzucić całe gówno na męża. Na zastanowienie się na zimno co się stało przyjdzie czas później.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Za trzy lata jak dobrze pójdzie to i Bodo i Ona będą mieli to w dooopie. A jak pójdzie źle to własnie za trzy lata będą to jeszcze roztrząsać.

      Usuń
    3. Pójdzie źle, bo pani będzie chciała wyszarpać jak najwięcej z majątku a negocjacje niestety będą oparte o ultimatum poparte jedynym asem w rękawie jaki został pani...niestety ten as jest "kurefsko" skuteczny...

      Usuń
  42. a tak na marginesie nie zastanawiales sie nad profesjonalna terapia...? mnie to pomoglo...mozna porpzmawiac z osoba, ktora zrozumie ciebie i twoj problem...a to duzo znaczy...ktos

    OdpowiedzUsuń
  43. Myślę, że Bodo bardzo dobrze przemyślał sprawę swojego bloga. Liczył się z konsekwencjami,z tym, że znajdą się osoby negatywnie komentujące, krytykujące. Zycie nie polega na na głaskaniu i czekaniu, aż ktoś powie "oj, jaki Ty biedny, samotny, sam we wszystkim, współczuję" itd.
    Czy my gorzej od profesjonalisty rozumiemy jego problem? Pisanie, dzielenie się z innymi ma podobne znaczenie, jak rozmowa. Czy nie lepsze jest zdanie kilku osób od jednej?
    Nie wspomnę już nawet o tym, że My to robimy za darmo, a przy okazji sami dzielimy się z innymi swoimi doświadczeniami:)

    OdpowiedzUsuń
  44. najczęściej blog powstaje w "mocnych" życiowych momentach i stąd pewnie blog Bodo

    Bodo pomału już wychodzi z "szoku", który przedstawiał nam na początku bloga a teraz to najzwyklejsza potrzeba "rozmowy" o tym co się wydarzyło w jego poukładanym do tej pory życiu

    OdpowiedzUsuń
  45. do poczytania:

    http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/DzidoToniejesttylkosprawakobiet/menuid-197.html

    OdpowiedzUsuń
  46. Bodo46,
    przyznaję się bez bicia, że chyba(chyba, bo mimo, że prawda jest przyjemna, ciężko mi się przyznać, że się myliłam:)) jednak się myliłam. Za często się spotykałam w necie i poza nim z idealizowaniem, które w rzeczywistości nie miało odzwierciedlenia. Pewnie dlatego Twoje pisanie o tym, jak kochałeś odebrałam tak, a nie inaczej.

    Jestem po całonocnej lekturze, łącznie z komentarzami i piosenkami. Nie wiem, może zmiana zdania wynikła z komentarza męża, że za bardzo Wasz związek porównuję do związku rodziców(mąż czytał to ze mną do pewnego momentu), a może po prostu chcę wierzyć, że są jeszcze tacy mężczyźni(nie licząc mojego Minia:))
    Bezkrytycznie wierzę natomiast w Twoją miłość do córki.

    To tyle w celu odkupienia win, za jeden z powyższych komentarzy:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  47. zaciekawiona @ nie było tak jak pisałaś, nie przemyślałem niczego zaczynając pisać bloga , pisałem bo musiałem gdzieś to wszystko z siebie wyrzucić żeby nie zwariować , nie chciałem też do czego było blisko zamęczyć swoich przyjaciół ale tak wiedziałem ,że mogę liczyć się z róznymi opiniami , jeszcze zanim zacząłem pisać , kiedy żyłem w lekkim amoku usłyszałem kilka słów przwdy o sobie i o swoim postępowaniu ... od przyjaciół , psychologa , koleżanki z zawodu psychiatry ... bolało jak cholera bolało bo prawda boli bardzo , przerobiłem całe swoje zycie i postępowanie i wszystkie błędy które popełniłem i które w kontaktach z ludźmi popełniałem . Włożyłem sporo pracy w to żby się zmienić i są sektory gdzie już sobie poradziłem a są takie gdzie jeszcze czeka mnie mnóstwo pracy . Nauczyłem się słyszeć a nie tylko słuchać , przepracowałem też wszystkie swoje uczucia przez ostatnie lata a teraz uczę się odrobiny zdrowego egoizmu :) .

    OdpowiedzUsuń
  48. Witam.
    Asertywność i zdrowy egoizm to podstawa, żeby być z samym sobą w zgodzie i czuć się dobrze, więc życzę owocnej nauki:) Mi sporo czasu zajęło, żeby być taką, jaką jestem teraz...ale się udało:)
    Pozdrawiam,
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  49. Witam wszystkich po weekendzie :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Również witam miło wszystkich :)

    Matuzalem

    OdpowiedzUsuń
  51. Przy rozwodzie nauczyłam się, że brak wiadomości to złe wiadomości. A po okresie ciszy zawsze wybuchała jakaś bombka.
    Napisz -Bodo co u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam? :(
      W człowieku rodzi się takie oczekiwanie na cios...niech to szlag trafi, nigdy więcej!!!!

      Usuń
    2. U mnie było tak...
      W poniedziałek zadzwoniła koleżanka z HR, że wpłynął wniosek komornika o zajęcie mi połowy wynagrodzenia, we wtorek przyszło pismo z Policji, że mam się stawić na egzamin sprawdzający umiejętności w związku z przekroczeniem dopuszczalnej liczby punktów karnych, w ten sam dzień wezwanie na sprawę do sądu związaną z pracą, ale dotyczącą mnie osobiście, w piątek dostałem pozew o podwyżkę alimentów na 4k PLN. W sobotę jak zwykle zabrałem dzieci i uśmiechałem się do nich cały weekend. We poniedziałek odwiozłem ich do szkoły, zamknąłem się w domu i spałem do środy...
      Nigdy, ale to NIGDY nie dajcie się ubrać w żadne zobowiązania cywilno-prawne! Nigdy!

      Usuń
  52. w piątek w skrzynce znalazłam zawiadomienie o poleconym. Ponieważ zostawiłam na poczcie dyspozycję...tylko sądowe i z policji muszę odbierać osobiście. No więc zamarłam. 2,5 roku po rozwodzie , 1,5 roku po rocznych szarpaniach się w sądzie o dziecko. Nie mogłam całą noc spać a na pocztę szłam w sobotę skoro świt na miękkich nogach. Gdy podeszłam do okienka miałam czarno przed oczami. Opieprzyłam w myslach samą siebie, ale gdy zobaczyłam że koperta z sądu to myślałam że zemdleję. Sprawy wspólnoty, nie ten sąd. Bardzo mnie zaniepokoiła moja reakcja. Jak zostałam zniszczona przez jednego skurwysyna, pieniacza. Myślałam że jestem już wyleczona...a tu takie kwiatki! Boję się listów poleconych!!!!
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo :)
      Avizo powoduje nagłe bicie serca i lęk. Jaka sprawa tym razem. Przy czym ex tak mnie wytrenował że nigdy nie mogłam mieć pewności czego dotyczy. Najfajniejsza to była ta przedostatnia na której domagał sie odszkodowania za uszczerbek na umyśle jakiego doznał w trakcie małżeństwa :)
      Moja odpowiedz spowodowała że mi personalnie spraw już nie wytaczał a jego uszczerbek napewno się powiększył :D

      Usuń
    2. Dżizass, pomysłowość nie zna granic!!! jaka szkoda, że takie lotne umysły marnują energię kierując ją nie w tę stronę:))) "uszczerbek na umyśle" - to zdyskwalifikowało wszystko!!!

      Usuń
  53. Bodo - hop hop !

    B.

    Romek tak się właśnie zastanawiałam co to u Ciebie sie w ostatnich dniach wydarzyło,że ze zdwojoną siłą głosisz swoje prawdy...

    OdpowiedzUsuń
  54. Daj spokój, szkoda prądu :-(

    OdpowiedzUsuń
  55. uuu aż tak źle? Trzym się...

    OdpowiedzUsuń
  56. Bodo, jesteś ? Bo im bardziej zaglądam, tym bardziej Cię nie ma, że tak po puchatkowemu zagaję :)
    AS

    OdpowiedzUsuń
  57. Witam.
    Jak nic-Bodo nie zdzierżył i ukatrupił Cwietuszka:) Teraz musi się zainstalować za kratkami:) Powstanie nowy temat-Byłem wolny:)

    Tak na poważnie-czasami dobrze, jak nic się nie dzieje, dni są spokojne, może nawet zbyt monotonne. Człowiek może się wyciszyć, przemyśleć coś, poukładać sobie... Innym razem lepiej, jak są tak przeładowane, że nie ma czasu pomyśleć o czymś innym.

    Następnym razem musimy urządziś konkurs:"Bodo nie pisze, bo nic się nie dzieje" kontra "Bodo nie pisze, bo za dużo się dzieje":)

    Ps.gdyby autor miał pisać pamiętnik i opisywać dzień za dniem, nie wiem, czy częściej by się tu zaglądało:)

    Pozdrawiam,
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  58. ""Bodo nie pisze, bo za dużo się dzieje"

    jestem za tą wersją

    i jeżeli rzeczywiście Bodo nie ma głowy na pisanie to uprasza się Stróża aby choć napisała czy Bodo żyje...

    pzdr
    B.

    OdpowiedzUsuń