niedziela, 23 września 2012

Jak ?




Chciałem złapać trochę oddechu ...nabrać dystansu bo napięcie mnie zżera . Czekam cierpliwie czy przyjdzie jeszcze jakieś pismo od kfiata ale zdziwił bym się , gdyby nie przyszło ... bo przecież Quintusiową jako świadka będzie chciała wyłączyć i znowu wszystko przedłuży tylko sprawę ....
Póki co życie toczy się dalej a korzystając z resztek lata czy też z ładnych początków jesieni  dziecko moje postanowiło wziąć udział w rajdzie rowerowym . Wracaliśmy ze szkoły i opowiadała mi o tym ciesząc się strasznie na samą myśl jaką zabawę będzie miała w sobotę .
Cieszyłem się razem z nią bo od jakiegoś czasu już z niepokojem obserwuję ,że dziecko momentami zamyka się w sobie i traci pewność siebie a tu nagle - decyzja , załatwiła sobie rower na miejscu , żeby swojego nie targać i radość .... nic fajniejszego nie mogło mnie spotkać .....
W domu też było radośnie do powrotu kfiata .
Córa radosna poleciała si/e pochwalić mamie ,że weźmie udział w rajdzie i usłyszała : " XXXX przecież to jest 30 km ..... nie dasz rady "
Kątek oka dostrzegłem jak małej opadły ramiona , radość jakby coś jej zdmuchnęło z twarzy .... nie dam rady powtórzyła ......
Szarpnęło mną strasznie i  tylko obecność dziecka powstrzymała mnie przed morderstwem . Jak śmiesz takie rzeczy dziecku mówić potem debila i tłumaczę dziecku ,że da ,żeby nie rezygnowała , że taki dystans już przejechała ze mną i nic się nie stało ......  a kurwiszon siedzi z boku i komentuje : ale to nie jest po asfalcie , ale ty mało jeździsz .... rozdarłem w końcu ryja bo nerwy mi już puściły .
Wieczór walki z poddającym się dzieckiem , wieczór budowania poczucia wartości , wieczór straszny ...
Kfiat się zamknął , na szczęście i jakoś opanowaliśmy z córą sytuację .
Następnego dnia wracam z córką ze szkoły i słyszę : mama rano jak mnie odwoziła znów mi tłumaczyła ,że nie dam rady ..........
Kurwa mać do tego tłuka nic nie dociera . Sama jest zakompleksionym gównem i tak samo chce dziecko wychowywać . Nie sposób tego znieść .
Była jeszcze w pracy więc piszę jej grzeczny ale stanowczy mail ,żeby nie dzałała na szkodę dziecka , żeby nie rujnowała jej poczucia wartości bo naszym zadaniem jest budować a nie niszczyć , wspierać a nie dołować dzieciaka . Przecież rajd organizowany jest przez szkołę i w zeszły roku dzieciaki przejechały tą trasę mimo , że były rok młodsze , organizator wie kto jedzie i jest przygotowany na takie ewentualności , że któreś dziecko może mieć jakieś problemy .....
Odpowiedzi zabrakło ....................................
Wróciła z pracy i widzę ,że przeczytała ale nie mogła się powstrzymać od komentarza : mój Tomek z pracy jeździł tą trasą i tam jest cały czas pod górę .......................
Szybko obróciłem to w żart tłumacząc małej ,że jeśli wraca się do tego samego miejsca to tyle jest pod górę ile z góry ......  i po raz kolejny powiedziałem kfiatu co myślę o jej zachowaniu ........
Efekt jest taki ,że córa pojechała i wróciła szczęśliwa , rajdem , ogniskiem i tym ,że dała radę ......ale ja ciągle nie wiem jak z tym tłukiem rozmawiać ........jak ją przekonać ,że takie zachowanie tylko szkodzi dziecku ...    JAK ?

66 komentarzy:

  1. Jak napisałeś jak opadły córce ramiona
    Widzę swojego synka jak kulił się w sobie bo tato na niego krzyczal
    U nas oboje budujemy wiarę we własne siły..
    Ale w inną stronę ciągniemy( tzn każdy w swoją)
    Dobrze , że córka dała radę \Zapewne poczucie wartości wzrosło na maxa
    A to jest najważniejsze

    OdpowiedzUsuń
  2. Z takimi tłukami to się jednak nie da rozmawiać tak po prostu, zrozumiale. Oni są z jakiegoś innego świata, ograniczeni, bez refleksji nad sobą, nad swoim postępowaniem, bez wglądu w siebie tak z boku. Dla mnie to jakiś zupełnie inny gatunek człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  3. zamiast tłumaczyć Kfiatu (bo na to jest za późno i szkoda energii) rozmawiaj bardzo dużo z córką i tłumacz. Powiedz wprost dlaczego mama tak a nie inaczej kwituje pewne zachowania, powiedz wprost,że inaczej nie umie. Ale wytłumacz , że ona tak nie musi i aby traktowwala takie rady z przymrużeniem oka. I kolejnym razem może te ramiona opadną ciut mniej, a za kolejnym z wysoko podniesioną głową powie "dam radę"

    B.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pytanie nie powinno brzmieć JAK?, tylko PO CO?
    Twoje dziecko nie jest głuche ani ślepe. Usłyszy, dostrzeże i weźmie sobie na życie wszystko dobre, co Ty mu masz do zaofiarowania. Ja w domu nie miałam wspracia z żadnej ze stron. Ojca interesował tylko mój brat (bo wszystkie kobiety to zera), ojczyma tyko wóda (bo gdzieżby tam kobieta miała konkurować z wódą), a mamę tylko ojczym (bo z wódą konkurować jednak próbowała). Gdybym dostała choć cząstkę tego zainteresowania, które dostaje od Ciebie Twoje dziecko - starczyłoby... żeby nie zostać zakompleksionym tłukiem :), który musiał samodzielnie, z mozołem budować swoje poczucie wartości, bo nikt mu nigdy nie powiedział, że tych 30 km to dla mnie betka, a nawet jak przegram, to i tak wygram, bo próbowałam. Oszczędziłeś córce wiele lat domysłów, że jest warta wiary w siebie, skoro ktoś inny w nią wierzy. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakim fundamentem dla dziewczynki jest wiara ojca w jej potencjał, urodę, mądrość (nawet gdyby tego wszystkiego była pozbawiona). Olej kfiata. Ona inaczej nie umie. Rób to co robisz, a przebijesz kfiatową "ofertę" i w przyszłości będziesz wspominany jako "tata, który we mnie zawsze wierzył i dzięki niemu jestem tym, kim jestem".

    OdpowiedzUsuń
  5. Maja pięknie to napisałaś, to zawsze powtarzałam k
    Dobrze , że wcześniej mówił córkom że są ok
    Bo teraz po tym co słyszą mogłyby popaść w straszne kompleksy
    Bodo jesteś wielki , po tym co napisała Maja widze jak bardzo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielki baran jestem :)) a w zasadzie łoś ;)


      http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=XSXYu-3r1S8

      muza dla was kobietki na niedzielny wieczór od ŁOSIA :)

      Usuń
    2. Ty łoś my łosiowe
      najważniejsze , aby kochac szczerze dzieci
      a kfiatek i jej podobni niech spadaja na dzrzewo

      Usuń
    3. "(...)a kfiatek i jej podobni niech spadaja na drzewo"

      Fenix, a czym że sobie to biedne drzewo zasłużyło ;)

      Usuń
    4. No niczym , ale na kogoś /na coś musiało paść

      Usuń
  6. Bodo, mnie wmawiano, że jestem zbyt chuda, łamagowata i mam zbyt długie kończyny. Ciągle mnie przeznaczano do celów wyższych niż "jakiśtam sport" i wmawiano, że się pozabijam o własne nogi. Pływać się nauczyłam w wieku 30 lat, takoż i jeździć konno, na nartach nie tak dawno. Twoja córa może szybciej, fajnie ma z takim tatą :)
    ( Eva boska, jak zawsze)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bodo, pytasz jak z tym tłukiem rozmawiać. Z kury orła się nie zrobi. Ale nie rezygnuj, a nuż jakieś przebłyski inteligencji jeszcze z jej strony będą:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. No ta, dyżurne kwoki już gdakają, jaki to kfiat kanalia, bo dziecka na wycieczkę nie chciał wysłać a same by w pampersy robiły, gdyby ich własne na taką jechało. 30km na rowerze w zróżnicowanym terenie dla dziecka bez przygotowania na co dzień do całkiem sporo. To zresztą co się tu odbyło to element procesu wychowawczego, gdzie matka powinna dziecko ostrzegać przed ryzykiem a ojciec właśnie powinien je pchać do takich zajęć (oczywiście w ramach akceptowalnego ryzyka). Efekt wycieczki bardzo pozytywny, mała uwierzyła w swoje możliwości. Inną sprawą jest forma wypowiedzi kfiata aczkolwiek uważam, że nie odbiegała ona od wypowiedzi 90% kobiet w "normalnych" domach w takich sytuacjach, tylko tu jest antagonizm więc Bodo zaraz to podchwycił i wykorzystał do zdyskredytowania kfiata. To naturalne w takich chwilach...

    Swoją drogą sądząc po tym, co można znaleźć w internecie to u co niektórych zbulwersowanych to wyrazy na k. ch. spier...itp w czasie kłótni z partnerem w obecności dziecka to standard a tu zaraz larum bo wredna baba dziecko ogranicza ;-)

    Kołtuneria i moralność pani Dulskiej.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romek - to nie tak . Sytuacja jest taka ,że nawet nauczyciele w szkole zwracają mi uwagę , że mała straciła zupełnie pewność siebie , że się zamyka.. . W takim momencie trzeba popracować nad poczuciem własnej wartości , upewnić dziecko ,że sobie poradzi , że potrafi . Nie wolno powiedzieć jej " Nie dasz rady " bo przy kolejnym wyzwaniu sama powie : nie dam rady .
      Uczę ją od zawsze, że warto spróbować , że nie ważne czy sobie poradzi czy nie ale przynajmniej sama dla siebie będzie wiedzieć jakie są jej mozliwości .
      Nie chodzi to o antagonizm ale o podejście . Zanim sie poddasz - zawalcz .

      Usuń
    2. Romek, pierdolisz.
      Jeśli uważasz,ze ojciec jest od motywowania, a matka od dołowania i nazywasz to "procesem wychowawczym", to chłopie Ty naprawdę masz problem.
      Nie wiem jaką rolę w Twoim życiu (poza jego początkiem) odegrali Twoi rodzice, ale jeśli mieli podobne metody wychowawcze , to ja się już ie dziwię całokształtowi Twojej osoby.
      Nie pozostaje mi nic innego jak współczuć...

      nie Tobie, Ty jesteś dorosły...ponoć...

      MM

      Usuń
    3. MM, piątka. :)

      Moja córka w wieku 9 lat pojechała na obóz narciarski, gdzie miała pierwszy raz w życiu założyć narty na nogi. Powiedziałąm, że da radę, a jak nie, to jeden telefon i już po nią jadę (dałam jej taki zawór bezpieczeństwa jakby nie podołała, ale chciałam, żeby spróbowała). I radę dała. Jeździ na te obozy od dawna co rok i jest z siebie bardzo dumna. A zrobiłam tak i robię nadal, bo pamiętam jak sama będąc dzieckiem byłam za wszystkie porażki wyśmiewana. Zanim coś wzięłam do rąk, już słyszałam, że pewnie się z tym wywalę, albo stłukę. I tłukłam, bo czułam te wyczekujące spojrzenia i ręce pod ich wpływem mi się trzęsły.
      Efekt jest taki, że obecnie pomimo świadomości swojej wartości (lata pracy nad sobą), odbiło mi w drugą stronę i nie umiem prosić o pomoc. Wole się zajeździć, a wszystko musze zrobić sama, aby udowodnić nie wiadomo konmu i po co, co potrafię.

      Brawo Bodo, córka kiedyś to doceni. :)

      Usuń
    4. Beata, szóstka!
      Jakby się zabiła to wyrzuty sumienia miałabyś do śmierci. Moje dzieci też jeżdżą na nartach od młodszych jeszcze lat, ale do głowy by mi nie przyszło, żeby je wysłać na obóz narciarski. Sam byłem świadkiem jak dzieci są nadzorowane na takich obozach a także wypadku, gdzie mały chłopak zjeżdżając na "krechę" (inaczej nie umiał) skończył w grzybku z piwem. Oczywiście karetka, obie nogi połamane...
      Gratuluję szczęścia.

      @MM
      Nie pierdolę. Gdybym pierdolił to bym dupą ruszał.

      Romek

      Usuń
    5. Romek, ja nie wysyłam dziecka samego w miejsce, gdzie nie znam opiekunów, gdzie nie mam informacji jak było w innych latach.

      Pojechała sama nie tylko ze względu na naukę jazdy, ale również ze względu na naukę samoobsługi, bo jako jedynaczka .... wiadomo. :)

      Co rok jeździ na różne imprezy i wie, że zrobi głupotę, to będzie szlaban na wyjazdy. Do tej pory mnie nie zawiodła (oby tak dalej). A za niecałe dwa lata będzie dorosła i sama będzie decydować, gdzie jedzie.

      Beata

      Usuń
    6. Gdakanie, kołtuneria... Taaa. To właśnie przez takie wypowiedzi nie chce się tu wchodzić. Poddaję się. Najlepsze lokale tracą klientelę, gdy króluje w nich kark-cham i wokół jego "występów" ustawiona jest cała impreza a nie wokół tematu głównego.

      Usuń
    7. Impreza to pod innym adresem. Tam można pisać bzdety i przytakiwać sobie nawzajem. Tu na szczęście jest życie a nie odizolowany świat...
      Czekam na dalszy rozwój dramatu u Bodo i co za tym idzie dalszą polaryzację jego poglądów na temat sądów rodzinnych i drogich pań. Wszystko przed nami.

      Usuń
    8. Bodo, nie masz wyjścia. Musisz mnie zabanować. W innym wypadku szantaż zadziała a Ty stracisz kółeczko współczujących Ci niewiast, które znajdując się w życiowej sytuacji Kfiata działaby dokładnie tak jak ona. Wybór należy jak zwykle do Ciebie a ja każdy wyrok (jak w kartoflanym sądzie rodzinnym) przyjmę z pokorą.

      Pozdrawiam

      Usuń
    9. Romek .. ja nic nie muszę ... szanuję wszystkich i nawet drastycznie skrajne opinie czytam i analizuję . Prawdą jest ,że odrobina refleksji czasem by Ci sie przydała ;) bo zaczyna brakowac konsekwencji w wywodach .
      I jeszcze jedno . Nie chodzi mi o współczucie . Czasem upewniam sie ,że dobrze robię , czasem wyrzyguję swoje napięcie a czasem pytam ....

      Usuń
    10. Bodo, ale brak konsekwencji jest celowy. Naprawdę chcesz tylko fałszywego poklasku? Zwracam uwagę na pewne sprawy...no dobra kfiat to kanalia i już nie będę.
      Przepraszam.

      Usuń
  9. Romek jeżeli uważasz, że w "normalnym" domu wmawia się dziecku, że "nie da rady" nie wchodząc w dyskusję i nie tłumacząc zagrożeń wynikających z takiej trasy to przyjmij w takim razie , że mój nie jest "normalny".
    Córka ma mniej latek niż Bodowa a w takich rowerowych czy zwykłych maratonach gdy tylko chce udział bierze - gdy dojedzie do połowy trasy i nie da rady po prostu idziemy do mety pchając rower.
    W "normalnym" domu zapewne powinna dostac karę i tygodniowe ciosanie kołków na głowie, że nie była pierwsza?

    ech

    pzdr
    B.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bodo wydrukuj małej taki tekst z jakimś fajnym obrazkiem ( napewno coś znajdziesz w internecie)
    "Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą" Św. Augustyn
    Jak będzie chciała to niech sobie powiesi gdzieś w pokoju.
    Ja powtarzam to swoim dzieciakom. Nie muszą być najlepsi ani pierwsi ważne że próbują i chcą.
    Agnes

    OdpowiedzUsuń
  11. Może nie chodzi o córkę a o Ciebie? Niektórzy tak mają, że potrafią własne (a cudze to już wręcz z przyjemnością) dziecko niszczyć, aby tylko sprowokować negatywne emocje. Popatrz na to z boku. A relacji wynika, że poczułeś ogromny gniew, właściwie agresję. Czyli poczułeś się bezsilny. Ale czy jesteś bezsilny? Nasze dzieci otaczają ludzie nijacy, byle jacy, nieuczciwi... itd. Tak naprawdę nie chodzi o to, że zaszkodzą. Raczej nie szkodzą. O ile własnym przykładem pokazujemy, że to nie są postawy, które akceptujemy.
    Twoja córka zaczyna już trochę grać w waszą grę, mama dołuje, buch do taty, tata wspiera, mamie się obrywa ale dalej dołuje, tata dalej wytrwale wspiera... Nieco upraszczam, ale to gra i pewien niedobry schemat.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja zgodzę się z Romkiem.
    Wydaje mi się że w normalnych rodzinach tak własnie jest - matka pokazuje 100 potencjalnych konsekwencji danego działania a ojciec zachęca do jego podjęcia.
    Wydaje mi się że to jest dość normalna sytuacja. W ten sposób współdziałając uczą dziecko podejmowania ryzyka, ale bez głupiego ryzykanctwa. Rodzicie współdziałając uczą dzieci poszukiwania tak zwanego złotego środka. Dąż do celu, ale zauważ i skalkuluj ryzyko.
    Natomiast w rodzinach D naturalne role rodzicielskie dorośli wykorzystują przeciwko sobie tz. Bodo potępia Kfiatka, że obniża poczucie własnej wartości u córki, ale gdyby córka spadła z roweru i coś złamała to Bodo byłby odsądzany od rozsądku itp. nic dziwnego że DDD pochodzą z rodzin dysfunkcjonalnych - czyli min właśnie takich jak Bodowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AGA każdy normalny rodzic zdaj sobie sprawę z konsekwencji. Zwróć uwagę na fakt, ze dzieciaki z jej klasy rok temu przejechały tą samą trasę i nie było problemów. Teraz są o rok starsze i silniejsze . Rajd zabezpieczony na 10 dzieciaków 2 nauczycielki . Transport w razie awarii tez zapewniony. Nie róbmy z naszych dzieci kalek. W jej wieku łaziłem po drzewach , jeździłem na rowerze i kąpalem się w rzece jak tylko sie pokazało słońce a kolana po wywrotkach na rowerze dość często były granatowe d piochtaniny .
      Idąc Twoim tokiem rozumowania to w ogóle na rower nie powinna wsiadać bo przecież może spaść i złamać rękę . Na lodowisko też nie powinna wychodzić .
      Jeśli ja wiem i dziecko wie ,że jest to impreza zorganizowana dla jej grupy wiekowej to nie ma co demonizować . Miała chęć jechać i to jest najważniejsze . Powinno sie ją wspierać a nie z mówić ,że nie da rady .
      Tym sposobem to nie puścisz dziecka na kolonie bo przecież tam jest tysiąc zagrożeń , na podwórko też nie powinna wychodzić bo przecież ktoś ją popchnie i może złamać rękę o korzystaniu z placu zabaw nie wspomnę .
      i tak z ciekawości ...jakie tu widzisz ryzyko ?????

      Usuń
    2. Aga -masz rację - wydaje Ci się.

      Idąc tym tokiem myślenia (Twoim i Romka)to powinniśmy dzieci pozamykać w klatkach...nie. lepiej od razu w pokojach obitych pianką , koniecznie bez okien i klamki w drzwiach -wtedy były by bezpieczne.
      AGA napisała
      "nic dziwnego że DDD pochodzą z rodzin dysfunkcjonalnych: -a tego bełkotu to już nie rozumiem, mimo najszczerszych chęci.

      To ja uczyłam moje niespełna trzyletnie dziecko jeździć na nartach, to ja pierwsza zapięłam mu uprząż i "wyciągnęłam" na 12 metrową ściankę. To ze mną po raz pierwszy zeszło do jaskini. Ale to ja pierwsza posłałam je samo do sklepu po mleko, pozwoliłam samodzielnie pójść do biblioteki.
      I szczerze -ie wiem czy ścianka, czy ruchliwa ulica , była większym zagrożeniem.

      Ja nie mówię by puszczać dzieci samopas i niech wychowuje je ulica-ale bez paranoi, nasze dzieci to istoty rozumne i jeśli my rodzice przekażemy i pokażemy im jak maja się zachować w konkretnych okolicznościach - poradzą sobie:)

      Usuń
    3. Nie pozamykać w klatkach tylko rozsądnie dawkować ryzyko. Mamusia na ściance z trzyletnim dzieckiem w uprzęży uprawia hobby udowadniając sobie i wszystkim wokół jaka to ona jest cool...gratuluję szczęścia, bo traumy po okaleczeniu własnego dziecka ja bym nie przeżył.

      Sporo kręciłem się po Tatrach ostatnio...to co tam widać, to jest dopiero horror.

      Usuń
    4. MM - nie wiem gdzie Ty doszłas moim tokiem myslenia. Ale napewno nie tam gdzie ja wskazywałam.
      MM napisała " powinniśmy dzieci pozamykać w klatkach...nie. lepiej od razu w pokojach obitych pianką , koniecznie bez okien i klamki w drzwiach -wtedy były by bezpieczne" - nie wiem jak to ma się to mojego "matka pokazuje 100 potencjalnych konsekwencji danego działania a ojciec zachęca do jego podjęcia" i mojego "Dąż do celu, ale zauważ i skalkuluj ryzyko. "
      Mam wrażenie że zupełnie nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi.


      MM Napisała cytując:"nic dziwnego że DDD pochodzą z rodzin dysfunkcjonalnych: -a tego bełkotu to już nie rozumiem, mimo najszczerszych chęci" - chętnie Ci to wyjaśnię - skrót DDD oznacza Dorosłych wywodzących się z rodzin Dysfunkcyjnych. A co to jest rodzina dysfunkcyjna - to taka w której jedno, lub oboje rodziców wypełnia swoją rolę niewłaściwie lub wcale. O tym jak się czują i zachowują tacy dorośli jest pełno na innych blogach. A przyczyn takich zachowań upatrują (owi dorośli) w rodzinach z których się wywodzą (zwanych dysfunkcjonalnymi)- już MM prościej nie portrafie Ci wytłumaczyć.
      MM - no możesz być dumna, że Ty wciągnęłas dziecko na ściankę i do jaskini. A gdzie był wtedy jego ojciec?


      W normalnych rodzinach matka ostrzega, ojciec namawia do ryzyka. A dziecko wybiera. W dysfunkcjonalnych rodzinach: matka ostrzega -ojciec zarzuca że obniża dziecku wiarę w siebie, ojciec-namawia do ryzyka-,matka zarzuca że niepotrzebnie ryzykuje życiem i zdrowiem. Rodzice zamiast współdziałać, walczą ze sobą. Oczywiście każde pod sztandarem dobra dziecka. Na tym właśnie polega dysfunkcjonalność.

      Usuń
    5. Prościej się nie da.

      Usuń
    6. może MM chodziło o to, że stwierdzenie : ' nic dziwnego że DDD pochodzą z rodzin dysfunkcjonalnych' jest nielogiczne, i w ogóle masło maslane bo to jak stwierdzenie że pies to.. pies bo jest psem.
      Bo z jakich niby mają te DDD pochodzić skoro są Dorosłymi Dziećmi z rodzin Dysfukcyjnych?

      Usuń
    7. Więc własnie o taką oczywistą a oczywistość mi chodziło. No bo skąd się biorą takie DDD? No nie z kosmosu. Żeby powstało DDD najpierw musi być rodzina D w której się dziecko wychowuje. A co to jest rodzina D...?
      ITD.

      Usuń
    8. Asymptota - a czemu to stwierdzenie jest nie logiczne?
      Dla mnie jest tak logiczne i oczywiste jak 2+2 +4

      Usuń
    9. no a przeczytaj zdanie: 'nic dziwnego że Dorosłe Dzieci z rodzin Dysfukcyjnych pochodzą z rodzin dysfunkcjnalnych.' Pleonazm pierwszej klasy.
      nie da się zaprzeczyć, że cokolwiek Bodo by nie zrobił jego rodzina jest dysfunkcyjna. Jakie to skutki będzie miało dla córy- ciężko przewidzieć szczególnie, że obraz kfiata jaki się wyłania z opowieści, wskazuje raczej na rosiczkę niż lilię.
      i nie- nie jest normalne, że matka mówi: nie dasz rady. To bardziej przypomina wyżywanie się na dziecku niż prawdziwą troskę.

      Usuń
    10. Nie wiem, ale dla mnie to co napisała AGA jest całkowicie zrozumiałe. Pleonazm, sronazm, oranozazm...asymptota. To jest właśnie przykład jak z prostej sprawy zrobić zagadnienie ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
    11. Romek napisał " Mamusia na ściance z trzyletnim dzieckiem w uprzęży uprawia hobby udowadniając sobie i wszystkim wokół jaka to ona jest cool..."

      Po pierwsze Romuś, druga klasa podstawówki się kłania, czytanie ze zrozumieniem :)
      Nigdzie nie napisałam,ze dziecko miało trzy lata jak "weszło" na ściankę.
      Po drugie, jakim trzeba być ograniczonym (lub jaką trzeba mieć miarkę dla zachowań innych -czyżby własną ?), by pomyśleć, że cokolwiek można dziecku (z dzieckiem) robić na siłę, dla zaspokojenie swojego ego.
      Romku, może Ty praktykujesz leczenie swoich kompleksów kosztem dzieci - ja nie.
      Po pierwsze nie mam kompleksów, a po wtóre , dla mnie dziecko jest autonomiczną jednostką, za którą do osiągnięcia pełnoletności, odpowiadam.

      AGA napisała :
      "chętnie Ci to wyjaśnię - skrót DDD oznacza Dorosłych wywodzących się z rodzin Dysfunkcyjnych.(...) już MM prościej nie portrafie Ci wytłumaczyć."

      Tak , a AA jest alkoholikiem, SM-owiec ma stwardnienie rozsiane, masło jest maślane, a czerwień czerwona.
      DDD nie mogą pochodzić z rodzin nie dysfunkcyjnych, tak jak DDA nie mogą nie być dziećmi alkoholika, nie można cofać się do przodu i spadać do góry -stad mój zarzut bełkotu

      AGA napisała:
      "MM - no możesz być dumna, że Ty wciągnęłas dziecko na ściankę i do jaskini. A gdzie był wtedy jego ojciec?"
      Nie jestem dumna z siebie -jestem dumna z mojego dziecka.
      A co robił ojciec ? uwierz -nie grał w Simsy :)
      Ojciec uczy innych rzeczy, pokazuje to na czym się zna.

      AGA napisała:
      "W normalnych rodzinach matka ostrzega, ojciec namawia do ryzyka. A dziecko wybiera"

      Różne mamy pojęcie normalności.
      Dla mnie w normalnej rodzinie rodzice TRZYMAJĄC JEDEN FRONT rozmawiają z dzieckiem o zagrożeniach wynikających z każdej płaszczyzny życia.
      Nikt niczym nie straszy, nie ostrzega, nie namawia.
      Akcja- reakcja- konsekwencja, najpierw w teorii, potem w praktyce.

      AGA, zabawa w dobrego i złego policjanta -zemści się, najbardziej na dziecku.

      Usuń
    12. "Po pierwsze nie mam kompleksów, a po wtóre , dla mnie dziecko jest autonomiczną jednostką, za którą do osiągnięcia pełnoletności, odpowiadam."

      Autonomiczna jednostka na uprzęży mamusi na skałce...hmm. Można i tak...

      "Dla mnie w normalnej rodzinie rodzice TRZYMAJĄC JEDEN FRONT rozmawiają z dzieckiem o zagrożeniach wynikających z każdej płaszczyzny życia."

      To jest pięęęęęęęęęęęęękna teoria.

      Usuń
    13. Romek napisał:
      "Autonomiczna jednostka na uprzęży mamusi na skałce...hmm. Można i tak.."

      Ale jak na mojej uprzęży ?? Na swojej Romki, na swojej :)
      Chciał spróbować -spróbował. Spodobało się - ok, nie spodobał - też ok. Czasem chce jechać ze mną, czasem woli zostać w domu i popatrzeć w tv (taki płytki przykład) -ale jego wybór. Ze mną nic na siłę nie przejdzie -taki ze mnie oporniak, dlatego innych nie zmuszam do robienia tego co ja chce -w tym dziecka - przede wszystkim dlatego,ze mam nad nim "władzę":)

      Romek napisał:
      "To jest pięęęęęęęęęęęęękna teoria."

      W mojej rodzinie przekuta w praktykę -polecam wszystkim :)

      A ewentualne rozbieżności zdań rodziców winny być zawsze wyjaśniane poza uszami dziecka.
      Nikt nie lubi jak burzony jest jego autorytet -oszczędzajmy sobie tego wzajemnie.
      Dziecko patrzy i uczy się, uczmy go więc tego co dobre :)

      Usuń
    14. MM rodzice powinni uzgodnić i komunikować dziecku ale co zrobisz w takiej sytuacji jak tłuk w trakcie dyskusji kiedy brakuje jej argumentów leci do dziecka i mówi "no powiedz swojemy ojcu" albo " będzie tak ja XX chce , powiedz mu ,że tak chcesz " i za chwilę " to zdecyduj się w końcu bo przed chwilą inaczej mówiłaś " .....
      Masz partnera jesteś w stanie coś uzgodnić , nie masz to zapomnij ..

      Usuń
    15. "Masz partnera jesteś w stanie coś uzgodnić , nie masz to zapomnij .. "
      o to to -dokładnie
      szanuję gdy ludzie po rozwodzie pozostaja partnerami w sprawach wychowawczych-niby niewiele a właściwie wszystko

      pzdr
      B.

      Usuń
    16. Masz racje Bodo do rozmowy trzeba mieć partnera.
      Ale partnerstwo nie przychodzi ot tak, to ciężka robota z obu stron.

      B.
      po rozwodzie ? ludzie w związkach nie potrafią wypracować takich relacji, więc po rozwodzie jest to jeszcze trudniejsze, rzekłabym,że wtedy to już niemożliwe -choć....próbować zawsze warto.

      Usuń
    17. Bodo - ale to co opisałes to jest właśnie rodzina D i zachowania D.
      MM - ale kto jest dobrym a kto złym policjantem - ten co ostrzega czy ten co namawia? Obie role są niezbędne. Najpierw takie rozmowy toczą rodzice z dzieckiem a potem dziecko przyswaja to sobie i toczy już te dialogi we własnej głowie.
      MM napisała "DDD nie mogą pochodzić z rodzin nie dysfunkcyjnych, tak jak DDA nie mogą nie być dziećmi alkoholika, nie można cofać się do przodu i spadać do góry -stad mój zarzut bełkotu" - niby to jest takie oczywiste. Masło maslane. Dla wszystkich. To skąd tyle DDD? Jakie zachowania u tych pozornie zdrowych, normalnych dorosłych powodują, że w ich rodzinach wyrastają DDD? Na dysfunkcjonalność składają się konkretne zachowania, jednostkowe akcje i reakcje. D -nie jest jakaś bakterią czy wirusem rozpylanymi w powietrzu przez złego, tylko coś nad czym można panować.
      Można wyzwać matkę przy dziecku od tłuków a ojca od jełopów. Można też nie wyzywać. To my decydujemy o stopniu dysfunkcjonalności relacji.
      PS - MM"spadać do góry i cofać się do przodu" to raczej nie są potwierdzające się stwierdzenia.

      Asymptota - dzięki. To zdanie napisałam żeby uwypuklic, że DDD nie pochodzą z normalnych rodzin skrzywiając się gdzieś po drodze. Że to rodzina skrzywia dziecko. I że to rodzice maja wpływ na ile to D (od dysfunkcjonalność) będzie duże.

      Usuń
    18. AGA -jeśli tak postawimy sprawę, to dla dziecka zawsze złym policjantem, będzie ten , który zniechęca, ogranicza, straszy. Czyli jak twierdzisz powinna to być matka.

      "D -nie jest jakaś bakterią czy wirusem rozpylanymi w powietrzu przez złego, tylko coś nad czym można panować."

      Panować można tylko wtedy, gdy zdaje się sobie sprawę ,że popełnia się błędy.
      W rodzinach dysfunkcyjnych, destruktor jest pewien słuszności swojego postępowania, jest nieomylny niczym papież -w swoim mniemaniu oczywiście - jak więc może chcieć coś naprawiać, nad czymś panować?

      AGA napisała : "
      "spadać do góry i cofać się do przodu" to raczej nie są potwierdzające się stwierdzenia."
      znów nie wiem o co Ci chodzi.

      Usuń
    19. MM: "AGA -jeśli tak postawimy sprawę, to dla dziecka zawsze złym policjantem, będzie ten , który zniechęca, ogranicza, straszy. Czyli jak twierdzisz powinna to być matka" -dla ciebie MM to zły policjant. Dla mnie rozsądek. Tzw zdawanie sobie sprawy z potencjalnego ryzyka- funkcja płatów czołowych, która rozwija się do 21 roku życia.

      "Panować można tylko wtedy, gdy zdaje się sobie sprawę ,że popełnia się błędy.
      W rodzinach dysfunkcyjnych, destruktor jest pewien słuszności swojego postępowania, jest nieomylny niczym papież -w swoim mniemaniu oczywiście - jak więc może chcieć coś naprawiać, nad czymś panować?" - z tym się zgodzę. I mam wrażenie że w opisywanej sytuacji i Bodo i Kfiatek są pewni słuszności swojego postępowania. Ty też jesteś pewna słuszności swojego postępowania? Bodo załozył to forum (chyba???????) nie tylko aby bić pokłony jego geniuszowi pedagogicznemu, ale także żeby wskazywać miny, zagrożenia i obszary ryzyka zaistniałej sytuacji.
      Reszty nie będę już wyjasniać bo nie jest przedmiotem dyskusji.

      PS - a to wytykanie Romkowi psychofagowatości jest poniżej poziomu krytyki. Podobnie jak ocenianie argumentów jako głupie, bełkotliwe itp.
      Co to ma do rzeczowości dyskusji? Jakim to jest argumentem? Może zabrońmy się odzywać: ofiar przemocy i rozwiedzionym też i tym zezowatym i garbatym i wszystkim innym bo są inni. Romek ma swoje argumenty i się nimi posługuje. Jak każdy z nas i ma do tego prawo.
      w czym jest problem żebyśmy używali stwierdzeń "myślisz inaczej i mam do tego prawo" zamiast "ten kto myśli inaczej jest głupi?

      Usuń
    20. Z tym powiedz ojcu to lub tamto to standard także u mnie. Bodo, wygląda na to,że tylko Tobie i mnie trafiły się lewe egzemplarze. Reszta pań - anioły w ludzkiej skórze ;-)

      Usuń
  13. Do dziś mam blizny na kolanach od wywrotek na rowerze (droga żużlowa była ;)A kuzynka raz nawet na tej drodze przejechała kurę :p
    Zgadzam się z Bodo - nie róbmy z dzieciaków kalek!
    U mnie jest tak, że najpierw zwracam córce uwagę (bez straszenia - rzeczowo)na zagrożenia, na to co może zdarzyć się nieprzyjemnego, lub wręcz niebezpieczeństwo, a potem zachęcam do działania.

    OdpowiedzUsuń
  14. na forum "Rozwod i co dalej" Nadnita_7 prosi o pomoc, jest rozbita.

    Romuś, pod nickiem "zalosny.jestes" pokazuje swoja prawdziwa twarz. Teraz juz nie mam watpliwosci, ze to psychopata.

    "Bodo, nie masz wyjścia. Musisz mnie zabanować. W innym wypadku szantaż zadziała a Ty stracisz kółeczko współczujących Ci niewiast, które znajdując się w życiowej sytuacji Kfiata działaby dokładnie tak jak ona. Wybór należy jak zwykle do Ciebie a ja każdy wyrok (jak w kartoflanym sądzie rodzinnym) przyjmę z pokorą"

    Bodo, to nie jest biedny, zagubiony facet, on krzywdzi.

    OdpowiedzUsuń
  15. Z pobieżnej lektury postów Romka wynika, że jest psycholem ( albo na takiego pozuje, co w moim odczuciu na jedno wychodzi) więc co by sobie nerwów nie szarpać- lepiej go zlać ciepłym moczem( mentalnym ofkors). A'propos- fajnie się ciepło zrobiło, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  16. oj ciepło cudnie-a wręcz gorąco :)
    przynajmniej u mnie

    pzdr
    B.

    p.s. w przepychanki kto jest psychopata a kto nie już się nie wdaje ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psycholem nie jestem. Psychofag i mizogin. Na wizytówce zaordynuję sobie napisać zamiast dr.inż. ;-)

      Usuń
    2. a gdzie w powyższym napisałam, że jesteś?


      p.s. Ty serio nie zakumałeś o co chodziło z "prezes zpółki, dyrektor, mgr inż"??
      to nie była wizytówka - bo takich miliony
      ale tak była podbita kopia faktury-pieczątką
      kto dzisiaj na pieczątce wypisuje tyle niepotrzebnych informacji?
      maluczcy
      niedowartościowani
      niscy/?/ ;)))

      tylko i wyłącznie taki był przekaz
      w życiu bym nie wpadła na to aby sobie kazać zrobić pieczątkę z tytułem przed imieniem i nazwiskiem

      no ale rozumiem,że niektórzy tak lubią

      Usuń
    3. *spółki

      oczywiście;)

      Usuń
  17. Ja Bodo rozumiem i jego wściekłość w pewnych momentach
    ja też chciałabym syna uchronić przed naszą wojną , ale z k się nie da tak jak z kfiatkiem
    Bo cokolwiek się nie zrobi oni akurat mają na ten temat dokładnie odmienne zdanie
    albo robi sie cos z dzieckiem na złość drugiemu z rodziców , albo zabrania tego co drugi rodzic zaproponował
    Od maja mam identyczna sytuację
    I ja nie pisze do Bodo żeby się trzymał , aby Go pocieszyć
    piszę bo wiem jak boli bezradność wobec tej drugiej strony , która wydaje się zaczadzona na normalne zachowanie
    Bodo wspieraj córke i tyle , a kfiatek kiedyś zbierze żniwo swoich zachowań

    OdpowiedzUsuń
  18. to chyba mówi o Romku najwięcej:
    "Każda baba od urodzenia powinna być pod opieką psychologa a w cięższych przypadkach psychiatry. Nie byłoby tylu tragedii na świecie...no chyba, że medycyna wymyśli coś, co umożliwi zdeaktywowanie bomb hormonalnych, którymi tak naprawdę jesteście"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy -ale po co rozsiewasz to łajno ? nie ruszaj, zaschnie i przestanie śmierdzieć.

      Usuń
    2. To jakiś wyjątkowo żałosny typ musiał napisać ;-)

      Usuń
  19. Anonimowy nie tylko rozsiewa. Raczej pławi się, naciera twarz i ciało a potem krzyczy że smierdzi. No smierdzi. tylko skąd?
    Anonimowy napisał "Każda baba od urodzenia powinna być pod opieką psychologa a w cięższych przypadkach psychiatry. Nie byłoby tylu tragedii na świecie...no chyba, że medycyna wymyśli coś, co umożliwi zdeaktywowanie bomb hormonalnych, którymi tak naprawdę jesteście"
    Przecież jesteśmy bombami hormonalnymi - i co w tym złego że Romek to pisze? Te hormony to min własnie kobiecość, macierzyństwo, miłość itp. A że niektóre z nas trafiają na dobrych saperów to inna sprawa.
    Romek przedstawia nasz kobiecy świat swoimi oczami. I to jest czasem fajne, czasem śmieszne, czasem straszne. Ale to jego zdanie i już. A kazda z nas może mieć inne. Ja tam uważam, że każdy facet powinien mieć licencje pilota samolotu. a ten który nie ma powinien być pod opieką psychiatry żeby go zmotywował do robienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha
      jak rozumiem gdybyś spotkała nazistę tez bys przyklasnęła z radości, że masz szansę podystuktować i poznac odmienne zdanie, do którego ten miły łysy pan ma prawo?

      Usuń
    2. No tak, Romek to w dupę lepszy nazista, bo nie zgadza się na kuretfo w krtofalnych sądach, płaci alimenty, wychowuje dzieci, dba nawet o Ex. Kanalia pieprzona, mizogin, żałosny...teraz jeszcze nazista...
      Drogie panie...więcej proszę! Zaraz tu wpadnie kobieta i powie, że jestem chory bo mam potrzebę bycia w centrum uwagi ;-)

      Dawno się tak nie ubawiłem :-)

      Usuń
  20. Napewno nie leciałabym na niego z bejzbolem gdyby jego nazim ograniczał się tylko do własnego zdania i nic za nim nie szło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lecisz z bejzbolem na na nazistę? Czym się różnisz od niego?

      Usuń
  21. Ja lecę na nazistę?
    Romek - opanuj się.
    ale gdyby przy mnie nazista bił jakąś ofiarę to mam nadzieję że zdobyłabym się na odwagę żeby mu przywalić a napewno zadzwoniłabym na policję. Nie pozwoliłabym bezkarnie krzywdzić.

    OdpowiedzUsuń
  22. Romuś, a te Twoje teorie o kobietach to do Twojej mamusi się też odnoszą ? :)

    Kociubinska

    OdpowiedzUsuń
  23. Do Twojej jak najbardziej...

    OdpowiedzUsuń
  24. w to nie wątpię, jak zapewne również dotyczą Matki Teresy.
    Ale pytałam o Twoją matkę ? :)

    Kociubinska

    OdpowiedzUsuń