czwartek, 19 lipca 2012

Przeczytane dziś .....

Dziś przeczytane i cholernie smutno mi sie zrobiło kiedy to czytałem . Jestem jek najdalszy od generalizowania ale ..................... . Czytając takie rzeczy mam wrażenie ,że stwierdzenia Romka " facet jest przegrany w chwili podpisania aktu małżeństwa" jest prawdziwe ...
 
Ruch feministyczny nauczył kobiety niezależności. Po rozpadzie związku to one zwykle dyktują warunki, a wsparcia potrzebuje były partner, który nie chce tracić kontaktu z dzieckiem. W Będzinie uznano, że najwyższy czas wyciągnąć pomocną dłoń do panów.
Halina Kuraś pamięta pierwszą sprawę, którą zajęła się jako kierowniczka Ośrodka Wspierania Dziecka i Rodziny. Młodemu ojcu była żona utrudniała kontakt z synem. Gdy walczył, oskarżyła go o molestowanie kilkulatka. - To był dla tego mężczyzny horror, zanim udowodnił przed sądem niewinność - wspomina terapeutka.

Sprawa nie dotyczyła patologicznej rodziny (teść pomówionego zajmował wysokie stanowisko) ani - jak się wkrótce przekonała Kuraś - nie była wyjątkowa. Wiele kobiet uznaje dziecko za swoją własność. Niektóre zrobią wszystko, by mieć nad nim całkowitą władzę.

Czekał pięć lat na spotkanie z dzieckiem

Z innym podopiecznym ośrodka była partnerka toczyła grę przez pięć lat. Mężczyzna za granicą zarabiał na mieszkanie i czasem przyjeżdżał do kraju. Podczas jednej z wizyt kobieta zaszła w ciążę i rozłąka zaczęła jej dokuczać. W końcu zadzwoniła do ojca dziecka, żeby nie wracał. - Choć uznał dziecko, płacił alimenty i zabiegał o spotkania, córkę zobaczył po pięciu latach - opowiada Kuraś. Mimo wyznaczonych przez sąd spotkań, na które ojciec przyjeżdżał do kraju, matka nie otwierała drzwi. Dopiero grzywna (maksymalna to 5 tys. zł) sprawiła, że zgodziła się na spotkanie w obecności kuratorki i kierowniczki OWDiR. I to tylko dlatego, że sąd zagroził jej aresztem. - Sądy zaczynają wreszcie sięgać po takie instrumenty, by bronić praw ojców. W Będzinie były dotąd dwa takie przypadki. Wciąż jednak wiele matek czuje się bezkarnych - mówi Kuraś.

Kiedy ojciec stanął przed córką, mała spojrzała na niego i powiedziała tylko jedno słowo: "Nareszcie!". - Niemal się popłakał - relacjonuje terapeutka.

Nie ma spotkania, bo pada śnieg


By uniemożliwić spotkania ojców z dziećmi, matki stosują absurdalne wymówki. Bo pada śnieg. Bo jest za gorąco (nieważne, że maluch wrócił znad wody z dziadkami - na spacerze z tatą na pewno dostanie udaru). Bo podczas ostatniej wizyty u ojca dziecko się przeziębiło albo podarło spodnie. Bo przez weekend z tatą schudło kilogram. - Utrudniając kontakt z ojcem, matka okrada dziecko nie tylko z jego wsparcia, ale też z połowy rodziny: ojczystych dziadków, cioć, wujków - mówi Kuraś.
W Polsce rozpada się już co czwarty związek. Kuraś widzi przyczynę w niecierpliwości młodych. Nie chcą się dorabiać latami, dlatego mąż siedzi całymi dniami w pracy, a żona albo w pieluchach, albo tak jak on - pracuje. Rodzą się konflikty i znów - niecierpliwość. Czasem już w trakcie małżeństwa kobieta odsuwa ojca od dziecka. Mówi: "Nie kąp go, nie karm, nie umiesz". Woli prosić o pomoc mamę. A później w sądzie wyciąga, że się nie angażował, nie zbudował więzi. - Panie w sądzie lepiej sobie radzą. Umieją przekonywać do swoich racji. Panowie wątpią, że sąd stanie po ich stronie, są niepewni - mówi Kuraś.

Utrata ojca to krzywda

Dlatego wymyśliła program "Mamo, kocham też tatę!", kompleksowo wspierający ojców, których byłe partnerki izolują od dzieci. Zaznacza, że chodzi wyłącznie o ojców odpowiedzialnych, a nie o tych, którzy pili, bili czy unikali alimentów. Program obejmie pomoc prawną i psychologiczną dla mężczyzn. W szkołach, przychodniach i sądach zawisną plakaty. Będą organizowane warsztaty dla sędziów, kuratorów, policjantów, a przede wszystkim dla dyrektorów szkół i przedszkoli, którzy nie rozumieją, że ograniczenie władzy ojca oznacza jedynie, że dziecko z nim nie mieszka. Tata nadal ma prawo do informacji o jego postępach w nauce czy obecności na szkolnych uroczystościach!
W realizacji programu pomogą specjaliści katowickiego wydziału Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Dziekan prof. Katarzyna Popiołek podkreśla, że odbieranie dziecku ojca to odbieranie mu połowy szans. - Maluch dość ma stresów, gdy rozpada się rodzina. Utrata ojca to krzywda - mówi profesor.

Rozumie, że kobiety są zazdrosne, gdy to one borykają się z trudami wychowania, a maluch i tak kocha niedzielnego tatę, który przekupuje go prezentami czy wycieczkami. - Dlatego chcemy uczyć panów, że ojcostwo to przede wszystkim dzielenie odpowiedzialności z matką - mówi profesor.

Podkreśla, że nowocześni ojcowie są coraz bardziej tego świadomi. Dlatego programy takie jak będziński będą coraz bardziej potrzebne.

126 komentarzy:

  1. Rozumując w ten sposób to facet jest przegrany w momencie kiedy zostaje ojcem. Jesli nie byliscie malzenstwem masz jeszcze mniejsze szanse na wywalczenie kontaktu z dzieckiem gdy kobieta sie nie zgadza. Pytanie jak dobierasz sobie partnera. Nie wyobrazam sobie bym uniemozliwiala kiedykolwiek kontakt ojcu z dzieckiem. Mszcząc sie krzywdzilabym swojego syna lub córkę nie faceta.
    Ty wybierasz partnera zyciowego jesli, mowiac kolokwialnie, lecisz na wyglad i wiek partnerki to twoj problem. Dojrzala emocjonalnie kobieta bedzie pilnowała tego co najlepsze dla dziecka zamiast bawic sie w gierki pt "jak komus dokopac".
    Ana

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli za błąd popełniony w młodości kare masz odbywać niemal do śmierci? Tak to ma działać? Wiesz jakie wyroki ludzie dostają za morderstwa w tyn kraju? Tu za dobre serce i chęci wielu facetów jest niszczonych latami przez modliszki, których wymagań nie byli w stanie spełnić. To, że te wymagania były często kretyńskie (typu masz zarabiać dużo ale też dużo czasu poświęcać mi) nie znaczenia. Winna zawsze jest kanalia w spodniach a jedyną metodą, żeby mu dokopać po rozwodzie jest dziecko. Powiedz w jaki sposób porzucona dla młodszej kobieta może się zemścić na Ex partnerze. Jak ma dziecko to zrobi wszystko żeby je wykorzystać. Akt ślubu to dla faceta w tym kraju w praktyce akt przeniesienia własności z niego samego na rzecz "drogiej" pani. Dobrze, że w końcu faceci przestają cierpieć w milczeniu tylko podnoszą głos. To, że my nie jesteśmy zdolni do teatralnego płaczu czy wywoływania litości u wszystkich na zasadzie (siedząc w pracy i budując dom nie robiłeś nic dla rodziny) krzyku i rozpaczy to nie znaczy, że nie cierpimy wewnętrznie. Przy obecnym systemie prawnym kobieta w tym kraju jest w stanie w zasadzie ubezwłasnowolnić byłego partnera wykorzystując do tego celu dziecko. Mało tego, odbywa się to na zasadzie półsłówek, niedopowiedzeń, telefonów typu "znów dziecko bez swetra poszło do szkoły!" - wzbudzanie winy, mimo że teściowa również posłała dziecko bez swetra ale to akurat jest najzupełniej zrozumiałe. Pozornie wszystko jest zgodnie z prawem, bo jeżeli matka załatwi L4 na czas, kiedy dziecko ma się spotkać z ojcem to żadna policja ani sąd nie podwiesi tego pod utrudnianie kontaktów. Jak łatwo załatwić takie zaświadczenie chyba nie muszę pisać. Chory system, którego jedynym celem jest ustalenie jaką daninę ma płacić ojciec a reszta jest bez znaczenia. Niech się tłuką między sobą, ważne, że państwo nie musi do tego dokładać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz się powinno zamieścić materiały prasowe jak to matki zostają same z chorymi nieuleczalnie dziećmi, jak są pozbawiane majątku, bo kilka lat wychowywały dzieci i nie wnosiły wkładu finansowego w gospodarstwo. Można przytoczyć statystyki, ile kobiet pada ofiarą przemocy domowej, jak policja "pomaga" w takiej sytuacji, ile jest domów samotnych matek, a ile domów samotnych ojców, ile dziewczyn w ciąży popełnia samobójstwo, a ile chłopców, którzy dowiedzą się, że zostaną ojcami. Można też pójść dalej i przytoczyć dane historyczne, że do okresu międzywojennego ubiegłego wieku mąż miał wyłączne prawo i do majątku żony (nawet dziedziczonego) i do dzieci i w razie rozwodu kobieta zostawała z niczym.

    Tylko po co? Aby znowu zabarykadować się w przeciwnych obozach i sobie dalej ubliżać? Ja sensu nie widzę, bo zauważyłam, że póki mówimy o konkretnych przypadkach, na przykład Boda, to fajnie się dyskutuje. Jeśli natomiast pojawia się element generalizowania i upraszczania wyczytanych gdzieś sygnałów, skaczemy sobie do gardeł.

    Zdrowego rozsądku życzę czytającym obu płci.

    Beata

    OdpowiedzUsuń
  4. Beata - bardzo dobry komentarz, wyważony i prawdziwy.
    Jesteś niezwykle mądrą osobą :)


    Może dowalę do pieca, ale u mnie w razie "R", dziecko zostaje z ojcem.
    ....a teraz czekam na lincz , bo już nie raz słyszałam ,że skoro myślę o "porzuceniu " dziecka,to zimna, nieczuła suka ze mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. A wiesz MM ,że i tak się zdarza . Żona mojego kolegi odeszła i zostawiła go z 5 letnią córką . Mama bardzo rzadko widuje dziecko a Jacek wychowuje ją i to dobrze . Dziś dziewczyna ma 19 lat , studiuje zdobywa nagrody w jeździe konnej i jest świetną dziewczyną . W tym przypadku uważam ,że matka dobrze zrobiła .

    OdpowiedzUsuń
  6. Beata jak zwykle dziękuję za komentarz i tylko się podpiszę jeżeli pozwolisz:)

    Moja ciocia porzuciła mojego wujka z dwójką dzieci, do dziś się nie widzieli, kiedyś próbowała dzwonic do córki ale jakoś jej ochota po 2 telefonach zmalała.
    A dzieciaki cierpią jak diabli-do dziś - mimo,że juz maja swoje dzieci

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie tak Bodo.
    Słowo porzucenie celowo napisałam w cudzysłowiu. Nigdy w życiu nie opuściłaby mojego dziecka.
    Po prostu zdaję sobie sprawę, że nigdy nie będę w stanie zapewnić dziecku, tego, co może zagwarantować mu ojciec.

    Na chwilę obecną widmo rozwodu się oddaliło się od nas, ale czy na zawsze?? Mam nadzieję, choć pewności brak :(
    Ale moja, nasza,sytuacja jest zgoła inna od Twojej.
    Ja jestem całkowicie zależna finansowo od męża.
    Gdy ja kończyłam studia, on już ładnie bujał swoją firmą.
    Gdy poszłam do pracy, zarabiałam ułamkową tego co on. Stanęliśmy przed decyzją o dziecku, gdyż wiedziałam,że jak i ja zacznę na dobre "karierę",będzie trudno znaleźć ten odpowiedni czas.
    Niestety, przez kilka lat nasze prokreacyjne ;) starania były nieefektywne, pracowaliśmy oboje. Firma kwitła, moje zarobki i pozycja wzrastały i bummmm, jest ciąża, niestety zagrożona, więc 8 miesięcy przyspawana do łóżka. Po porodzie okazało się,że syn jest chory wymaga intensywnej rehabilitacji.
    Nawet nie było o czym rozmawiać - ja zostaję w domu z dzieckiem.
    Po trzech latach wróciłam do pracy, by nie stracić prawa wykonywania zawodu, jednak nie trwało to długo, dziecko wymagało opieki. Znów zostałam kurą domową i opiekunką do dziecka.
    Dziś jestem spełnioną matką, mniej spełniona żoną i absolutnie niespełniona zawodowo. Niestety czas wywalił mnie z rynku, nie mam już szans powrotu do zawodu. Mogę jedynie wykonywać niskopłatne prace i to tez tylko wtedy gdy nakłamię w CV i nie przyznam się do wykształcenia.
    Co za najniższą krajową mogę zapewnić dziecku ? Nakarmię je swoja miłością? Książki kupię za wspólną zabawę?
    To niestety tak nie działa.
    Więc jeśli dojdzie do "R", moje dziecko zamieszka z ojcem, a ja nadal będę najlepszą matka na świecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłem cudzysłów. MMsik ...mam wiele szacunku dla Ciebie. Nie łatwo jest ocenić czyjąś sytuację. Czytając uczę się pokory. Mam zdrowe dziecko i moje problemy są ja pryszcz na dupie wieloryba w porównaniu z tym co Ty musiałaś przeżyć i jakie decyzje musiałaś podejmować. Przypomniała mi się stara szkolna lektura "Marta". Dostałem 2 w szkole bo nie zauważyłem w jej zachowaniu heroizmu a tego jak przypuszczam oczekiwano. Za nazwanie jej zachowania głupim i nieodpowiedzialnym mało nie zrobili mi lobotomii :)) .
      Jesteś wielka .

      Usuń
    2. E no, nie histeryzujmy :)
      Co przeżyłam ?? Przezyłam fajnych 10 lat patrzenia jak moje dziecko się rozwija, jak dojrzewa, jak się zmienia. Miałam i mam nadal to szczęście,że mogę aktywnie uczestniczyć w tym cudzie.
      Że było ciężko, pewno,że było, że czułam się samotna i bezradna, no czułam,że nie dosypiałam, nie dojadałam - jak miliony rodziców na świecie.
      Ale to nie ja musiałam zasuwać jak nakręcany robocik pod dyktando matki i sztabu obcych "wrednych" ludzi, by stanąć na nogi, powiedzieć słowo, utrzymać kubek. Całą najcięższą robotę musiało odwalać moje dziecko - przez długie lata.
      A dziś to ja spijam śmietankę tego trudu. Chodzę na przedstawienia szkolne, świadkuję wręczaniu nagród dla wzorowego ucznia, czy za osiągnięcia w nauce.
      Mogę patrzeć jak zasuwa na nartach czy na rowerze, jak nieporadnie macha rękami w wodzie....
      Nikt mi tego nie zabierze,ani tego co było, ani tego co jest, ani tego co będzie :)

      Ja też mam zdrowe dziecko :) gdy nie powiem głośno,że jest chore,nikt się nie zorientuje haha :)a ja nie mówię, bo po co ?

      ps. masz rację, jestem wielka...jakby nie patrzeć ponad 170 cm wzrostu hahaha :)

      Usuń
  8. Ja mam z ojcem,który nas "zostawił" dobry kontakt, ale było źle-bardzo źle, zreszta do dziś noszę urazę (głęboko skrywana ale jednak)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam przyjaciółkę , w moim wieku , rodzice po rozwodzie .. kiedyś w rozmowie powiedziała ,że jedyne wspomnienie z dzieciństwa to to jak ojciec zaciskając zęby wychodził z domu.
      Wiesz co jest przykre ?? To, że moje dziecko będzie miało też takie wspomnienia i też będzie miało uraz a ja NIC na to nie mogę poradzić .

      Usuń
    2. no nie możesz-ale możesz nazwać jej wszystko kiedy dorośnie- bo mój ojciec do dziś się boi...

      Usuń
  9. MM rozumiem Cię i życzę aby jednak do "R" nie doszło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki B. :)
      Ja też mam taka nadzieję....walczymy o przetrwanie.
      Terapia małżeńska naprawdę czyni cuda - warunek jest jeden obie strony muszą chcieć.
      My do tego chcenia dochodziliśmy kilka lat.

      upssssss,zaczynam jechać prywatą na gościnnych występach u Bodo :oops:

      Usuń
    2. MMsik trzymam kciuki za was .Nie przypuszczałem , że masz aż taki zgryz . Całuję cię w piętę za to... ile potrafiłaś poświęcić. Mądra kobieta z Ciebie i jeśli oboje chcecie dacie radę.

      Usuń
    3. Trzymaj, trzymaj, przesądna nie jestem, ale nie zaszkodzi :)


      I nie mówi(cie),że coś poświęciłam, bycie z dzieckiem przez 10 lat jest bezcenne. Choć kocham swój zawód i szkoda trochę wielu lat nauki...to nie było poświęcenie - to był wybór i dziś dokonałabym dokładnie takiego samego :)

      Usuń
  10. Rozwalacie, niestety, statystyki Romka ;)

    Kociubinska

    OdpowiedzUsuń
  11. MM a dla mnie to jest sytuacja w ktorej almenty powinny zaspokoic dziecku wszystko co potzrebuje, bo skoro maz pracuje, a ty nie to zostawisz go z ojcem po to by zatrudnil opiekunke?
    Uwazam ze dziecko zostaje z tym z rodzicow ktore najwiecej mu da ale nie finansowo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kociubinska - :)

    Anonimowy - alimenty nie mogą pokrywać wszystkich potrzeb dziecka - ono ma dwoje rodziców, czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
  13. Kociubińska, jakie statystyki Romka?dalej ich nie przedstawił /w sensie źródła/ ;)

    "MM a dla mnie to jest sytuacja w ktorej almenty powinny zaspokoic dziecku wszystko co potzrebuje"
    no coś Ty?! alimenty są na tipsy i solarkę 2x w tygodniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak dziecko ma dwoje rodziców, ale twoja sytuacja zawodowa wynika miedzy innymi z poswiecen dla tego dziecka, nie rozumiem wiec dlaczego maz jesli ma mozliwosci nie mialby utrzymywac dziecka po rozwodzie w takiej sytuacji. Nie chodzi o twoje fanaberie, wyciaganie z faceta co sie da tylko zapewnienie potrzeb dziecka. Piszesz jakby twoj wklad tzn zostanie z dzieckiem, rezygnacja z kariery sie nie liczyl

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowa-y poczytaj posty Romka, a zrozumiesz dlaczego nie masz prawa do alimentów w tym przypadku

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak to nie ma prawa? Oczywiście, że ma prawo do alimentów na dziecko. Jeżeli sąd ustali potrzeby dziecka na 2k PLN miesięcznie to tatuś powinien dać tysiąc i mamusia tysiąc. Jak dziecko mieszka z ojcem, to mamusia 1,5k PLN a tatuś pięćset. Ja walczę z patologiami takimi jak sytuacja kiedy matka dziecka zarabia 2k PLN na miesiąc na "na dzieci" żąda 5k PLN na miesiąc. Poza tym proszę mi tu nie wypisywać bajek o niespełnionych ambicjach i karierach, bo kiedy piszemy o tym kto ma wychowywać dzieci po rozwodzie to jedna przez drugą krzyczy, że matka się lepiej nadaje a jak już rzeczywiście z miną cierpiętnicy zajmie się dzieckiem po porodzie to już jest heroizm najwyższych lotów i w ogóle to pomniki należałoby stawiać. Ta rezygnacja z kariery to przypomina mi sztampową odzywkę "drogich" pań w czasie kłótni...wyszłam za ciebie a tylu się o mnie starało. To to samo co z karierą...klasyczna postawa "gdyby nie ty". Trzeba było robić kariery, dokształcać się. W czym problem? Brak wiary w siebie? Mąż był lepszy? To piszmy prawdę a nie wyszukujmy hipotetycznych problemów, aby usprawiedliwić przed sobą i światem, że finansowo to nam się jednak nie udało.
    Jakie statystyki psuje? 97 do 3? A co tu udowadniać? To jest fakt.

    OdpowiedzUsuń
  17. Pierwszy link z brzegu z google:

    http://www.urlopojcowski.info/prawa-ojca-tata-bez-szans-w-walce-o-dziecko.html

    Prawa ojca w Polsce i na świecie

    W Stanach Zjednoczonych mniej więcej połowa spraw sądowych kończy się zwycięstwem ojców, tworzących potężne lobby walczące o własne prawa. Podczas gdy za oceanem prawie 40% ojców zyskuje prawa rodzicielskie, w Polsce liczba ta sięga ... 3. Okazuje się, że w Polsce statystyczny tata ma prawie 20 razy mniejsze szanse na uzyskanie prawa do opieki nad dzieckiem. Być może jest tak, że sądy w Polsce w wielu sprawach kierują się stereotypowym myśleniem o ojcu, którego nigdy nie ma w domu, który walcząc o prawa dziecka nie kieruje się jego dobrem, a jedynie chęcią zgnębienia żony.

    Chory system...

    OdpowiedzUsuń
  18. Romek zrozum, opieka nad dzieckiem to nie jest "kara boska", to przywilej.
    A teraz pomyśl co napisałeś

    "Jeżeli sąd ustali potrzeby dziecka na 2k PLN miesięcznie to tatuś powinien dać tysiąc i mamusia tysiąc. Jak dziecko mieszka z ojcem, to mamusia 1,5k PLN a tatuś pięćset. Ja walczę z patologiami takimi jak sytuacja kiedy matka dziecka zarabia 2k PLN na miesiąc na "na dzieci" żąda 5k PLN na miesiąc. "

    Idąc Twoim tokiem myślenia -przy dwójce dzieci ojciec winien płacić 6 tys matka 2 tys. - co Ci nie pasuje ? proporcje?

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja wiem, że to przywilej, to raczej Twoje koleżanki w sądach próbują udowadniać, że to heroizm. Ja nie raz podkreślałem, że chętnie zajmę się dziećmi rezygnując zupełnie z alimentów, bo sama możliwość bycia z dzieciakami na co dzień rekompensuje mi wszystkie "poświęcenia".

    Jakim cudem wydedukowałaś te 6k i 2k PLN. Oświeć mnie proszę, bo za nic w świecie tego nie rozumiem.
    Średnia płaca w tym kraju oscyluje wokół 3k PLN na miesiąc. Jeżeli za tyle może przeżyć dorosły to rozumiem, że dziecko również. Stąd "strzeliłem" te koszta na poziomie 2k PLN na miesiąc (nie pisać mi tu o kretyńskich arkuszach z sieci mających za cel jedynie wydymanie finansowe ojców w sądach - kalkulowałem swoich kiedyś i wyszło mi ponad 6 tysięcy na miesiąc ;-)). Wg Ciebie koszty rosną w postępie razy dwa? To ciekawe...czynsz x2, prąd x2 no bo ubrania i jedzenie rozumiem.
    Proszę wyjaśnij mi te 8k PLN, jak to wyliczyłaś bo nie zasnę :P
    Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  20. Co mi nie pasuje? Nie pasuje mi to, że dorosły człowiek zarabiający np 2k PLN na miesiąc żąda alimentów (teoretycznie) na dzieci w kwocie 1,5 przewyższającej dochody. Wiem, że ten kraj jest chory a rozwarstwienie społeczne jest jak w Burkina Faso, ale podobno w sądach powinny liczyć się fakty (rzeczywistość wygląda tak, że w rodzinnych jest trochę jak na targu - nie chce mi się już produkować).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale jeśli dziecko wymagało dodatkowej opieki i razem podjeli decyzje o tym ze matka rezygnuje z pracy i sie nim zajmuje to razem ponosza konsekwencje tej decyzji. Tak, nawet po rozwodzie. I w tej sytuacji ojciec musi się liczyć z wiekszymi alimentami. Jesli przyjmiemy ze MM bedzie zarabiac 1500 a ojciec 6000, dziecko potrzebuje 2000 to niezaleznie u kogo zostaje placa proporcjonalnie do swoich zarobków 0.2(6) tzn, ona 400 zl a on 1600.
    Nie mowie z kim powinno zostac dziecko, to zalezy od tego kto moze poswiecic wiecej czasu, lepiej zna jego potzreby emocjonalne itd.

    Tak samo, jesli kobieta zajmowala sie domem w wyniku wspolnej decyzji to jesli rozstanie nie nastepuje z jej winy w przywolywanych przez Romka stanach naleza sie jej do konca zycia jesli nie wyjdzie drugi raz za maz. I facet nie musial byc "kanalia". Po prostu swiadomie podejmujemy decyzje i zyjemy z konsekwencjami do konca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe myślenie. A co mnie obchodzi, że ktoś zarabia mniej? Podobno kasa się nie liczy? Proporcjonalnie to się można dzielić jak ludzie są w związku i facet godzi się na "dokładanie" do pani i zapewnianie rodzinie wyższego standardu życiowego (co tak naprawdę jest deprecjonowane prze "drogie" panie). Po rozstaniu nie ma zmiłuj. Upadł związek, koszta dzielimy po równo. Mało zarabiasz? Weź się do roboty. Czasy wieszania się na facecie już minęły i masz rację, decyzje trzeba podejmować świadomie - w tym te o rozwodzie również, a nie liczyć z góry na wysokie alimenty i "ja ci chamie pokażę"...

      Drugą część skomentuję tak:

      W tym układzie jakikolwiek związek z kobietą jest dla faceta zupełnie NIEOPŁACALNY. Mało tego, grozi mu tym, że będzie musiał utrzymywać nieroba do śmierci pod płaszczykiem dobra dzieci. Nie stać Cie na dziecko? Zrezygnuj, oddaj ojcu...Chcesz zajmować się dzieckiem? Zrób coś, żeby poprawić swoje finanse. Proste jak drut.

      Usuń
    2. "W tym układzie jakikolwiek związek z kobietą jest dla faceta zupełnie NIEOPŁACALNY."
      ależ to się staje żałosne

      Usuń
  22. dane z krakowskiego Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego z 2009 r.: na 225 opiniowanych spraw w 86 ojcowie ubiegali się o powierzenie im władzy rodzicielskiej. W 48 ją uzyskali. Gdy więc ojciec zaczyna się starać, bynajmniej nie jest bez szans.

    86 z 225 to ok 38%



    http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1517910,2,jak-podzielic-dziecko-po-rozwodzie.read

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to znaczy powierzenie władzy rodzicielskiej ????? W moim przypadku władzę rodzicielską mam i ja i ex, mam też w wyroku "zagwarantowane" NIEOGRANICZONE KONTAKTY Z DZIECKIEM. Słowa są ładne ale rzeczywistość inna . Miejsce zamieszkania dziecka przy ojcu ! spróbuj poszukać tych statystyk .

      Usuń
    2. Nie zwróciłem na to uwagi. Dzięki Bodo, prawdopodobnie manipulacja w najczystszej postaci.

      Usuń
  23. Romek , na litość boską Ty sam sobie przeczysz.
    Jeśli dziecko mieszka z ojcem to ok jest,że matka ma płacić 3/4 alimentów, ale jeśli dziecko mieszka z matką to ojciec ma płacić połowę, lub mniej niż połowę, tak ?

    Już liczę

    2 tys uznał sąd x 2 dwoje dzieci =4 tys.
    dzieci mieszkają z matką czyli tatuś płaci 3 tys (3/4) mamusia tysiak.
    Jeśli sąd uznaje ,że potrzeby dzieci to 8 tys (2x4 tys.) to tatuś płaci 6 tys. mamusia 2tys. - więc nie rozumiem Twojego oburzenia zpowodu 5 tysi :)

    aaaa i jednemu dziecku wystarcza tysiak miesięcznie , a innemu i 5 będzie mało.
    Przykład z życia - gdybyśmy płacili za rehabilitację syna to podstawowy "pakiet" przez pierwsze trzy lata to koszt ok. 90 tysięcy. To są pieniądze, które ja "zarobiłam", rezygnując z pracy zawodowej.
    Takiego wkładu, żaden sąd by nie policzył, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że na litość boską miało podnieść wagę Twojej wypowiedzi.
      Sąd uzna, że potrzeby dzieci to 8k PLN. Po pierwsze ustalmy co to jest "sąd" w kartoflanej? Sąd to pani w todze. Po drugie, jeżeli średnia płaca w typ kraju wynosi 3k PLN to jakim cudem potrzeby dziecka to 4k PLN. Bo tak mamusi się przywidziało (sama zarabia powiedzmy połowę tego co chce) czy dlatego, że pani w todze tak postanowiła?

      Niezależnie z kim mieszkają dzieci chodzi o to, żeby alimenty były ustalane nie w zależności od zarobków rodziców tylko na przykład w odniesieniu do średniej płacy w tym kraju. Inaczej tworzą się patologie, gdzie pani pod płaszczykiem dobra dzieci żyje na koszt Ex i śmieje mu się w twarz. Dwie kretyńskie instytucje w tym kraju to:

      1)Możliwości zarobkowe.
      2)Ustalanie alimentów w zależności od zarobków.

      Ad1
      Jeżeli sąd ma dowody, że strona ukrywa dochody, to niech zgłosi to do urzędu skarbowego a ten niech prześwietli delikwenta. Jeżeli udowodni mu się zaniżanie dochodów, to należy je ustalić od faktycznej ich wysokości i ukarać stronę zatajającą. Nie można ot tak sobie uznać - pan/pani ma możliwości 4 razy wyższe niż to wynika z PIT. Żyjemy podobno w państwie prawa...
      Ad2
      Tu już zupełnie dochodzi do patologii, bo alimenty mają pokryć podstawowe potrzeby dziecka a to, że ktoś z rodziców zarabia dużo, to nie znaczy, że dobrowolnie nie podzieli się tym z dzieckiem. Problem jest taki, że jedna strona kasuje kupę kasy od drugiej i daje dziecku w formie np prezentów jak od siebie. To jest skandal!

      Chcesz wystawiać rachunki za siedzenie w domu? To może facet też podliczy Ci wspólne wyjazdy, SPA, kosmetyk, biżuterię, jedzenie, samochód. Chcesz się licytować kogo ta przyjemność więcej kosztowała.

      Nie znoszę jednej rzeczy u kobiet (reszta jest do przełknięcia ;-) Pazerność na kasę przy jednoczesnym krzyku wokół - Co? Ja materialista? Ty chamie tylko o pieniądzach i pieniądzach. Hipokryzja w najczystszej formie!

      Usuń
  24. I bardzo dobrze. Jak widać w większych miastach coś się rusza i nawet panie w todze zauważają, że czasem ważniejsze jest dobro dziecka niż interesowność mamusi. Niestety dane z większych miast to nie cała Polska. Statystyki są nieubłagane. 97% dzieci zostaje po rozwodach z matkami a tylko 3% ojców dostaje prawo opieki.

    Generalnie to, gdybym ja mógł decydować to byłbym zwolennikiem opieki naprzemiennej ale przy zniesieniu obowiązku alimentacyjnego. Idealnie byłoby, gdyby dzieci mieszkały na stałe w domu/mieszkaniu, w którym rodzina żyła przez rozpadem. Dzieci zachowałyby swoje środowisko, szkołę, znajomych a zmienialiby się tylko rodzice na przykład raz na tydzień. Ten pomysł (popularny w Stanach i Skandynawii) jest torpedowany przez "drogie" panie no bo, które "portki" zgodzą się, żeby kobieta znikała na tydzień do jakichś bachorów. Do mnie to nie przemawia zupełnie, bo dobro dzieci jest najważniejsze a skoro powiedziało się kiedyś A to trzeba powiedzieć też B.
    Jeszcze raz podkreślę. Dziecko do prawidłowego rozwoju potrzebuje i ojca i matki. Ojca a nie alimenciarza...

    OdpowiedzUsuń
  25. "Generalnie to, gdybym ja mógł decydować to byłbym zwolennikiem opieki naprzemiennej ale przy zniesieniu obowiązku alimentacyjnego."
    i to jest właśnie to o czym pisałam
    byłam pewna,że jestes "typem" /sorry ale inaczej się nie da tego nazwać/, który alimenty traktuje jako wymierzoną w niego karę przez ex
    żal

    OdpowiedzUsuń
  26. "jest torpedowany przez "drogie" panie no bo, które "portki" zgodzą się, żeby kobieta znikała na tydzień do jakichś bachorów"
    niektóre "portki" mają w dupie twoje pieniążki i całą tę otoczkę i chcą kochać tak "po prostu"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że masz wiarę. Pozwolisz jednak, że ja oprę się jednak na tej znienawidzonej statystyce i jeżeli w Polsce w tej chwili już niemal co trzecie małżeństwo idzie pod nóż, to musisz przyznać, że ryzyko jest spore.

      Jest trochę udanych związków, ale to wszystko kwestia czasu. Tak zwana miłość to zwykła chemia, dalej zostaje wygoda, przywiązanie i interes. Zwykła chamska wymiana korzyści. Fakt, że większość facetów ma zdolność zaszczepienia kobiecie wiary, że ona jest jedyna, wyjątkowa, cudowna, jednak niestety nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. Na dzień dzisiejszy masz coś, co interesuje Twojego partnera, jutro możesz już tego nie mieć.

      I na koniec jeszcze jedno. Owszem, część portków ma na tyle dużo zasobów, że mają kompletnie w doopie i "drogą" panią, bo stać ich na szpilki od Laboutina i na wakacje na Malediwach a i na Merca dla pani wystarczy - patrz Kulczyk. Ci panowie zwyczajnie kupują sobie taką panią i są z nią do czasu kiedy jest im wygodnie. Później następuje piękne do widzenia. Po co dorabiać do tego ideologię? Ach wiem...romantyczna kolacja przy świecach...drogi naszyjnik od Tiifaniego...
      Ech naiwności ludzka...

      Usuń
    2. "Cieszę się, że masz wiarę. Pozwolisz jednak, że ja oprę się jednak na tej znienawidzonej statystyce i"
      a w dupie mam twoje statystyki - mój partner tak samo kocha mojego syna jak i jego córkę-nigdy nie usłyszałam On -Ona - pomyśl...bo warto-ale myślę,że dla ciebie za późno

      Usuń
    3. i doczytawszy reszte twoich wypocin - wielokrotnie to ja utrzymywałam rodzinę nie mając z tym problemu-raz na wozie raz pod wozem

      Usuń
    4. To wiele tłumaczy...

      Usuń
  27. Żal.pl
    Jestem "typem". Dzięki za łagodne potraktowanie ;-)
    Ja nie jestem "typem" tylko próbuję Ci wyjaśnić i pozostałym tu paniom, że alimenty na dziecko w kwocie powyżej 1,5 no powiedzmy 2x dochody osoby, która sprawuje opiekę są zwykłym haraczem i żadne typy, żale, żałośni, debile, idioci, prostaki, chamy NIE ZMIENIĄ tego faktu.

    W moim przypadku alimenty nie są wymierzone WE MNIE, bo potrafiłem się obronić, ale sytuacje, gdzie pani ŻERUJE na Ex są nagminne.

    Po co Ci obowiązek alimentacyjny, skoro mamy do czynienia ze wspólnym staraniem się rodziców? Możesz mi to wytłumaczyć? Rozumiem, że są pewne koszta, których nie da się podzielić po równo, ale jeżeli rodzice nie potrafią się rozliczyć pół na pół z na przykład kosztów podręczników to znaczy, że nie powinni w ogóle mieć potomstwa.

    OdpowiedzUsuń
  28. Statystyki wygladają tak w dużej mierze dzieki temu ze w tym kraju kazdy facet jest ojcem, mało ktory tatą. Wiekszosc mieszkajac z dzieckiem nie poswieca mu wiecej niz pol godziny, a potem nawet nie stara sie o te kontakty. Rozwod nie ma prawa pogorszyc dziecku materialnie sytuacji. Wiec jesli wczesniej wydawales na nie 5 tysiecy to nadal tyle powinienes placic pomimo tego ze uwazasz ze 2 starcza.
    Skonczylam dyskusje z toba, niegdy sie nie zrozumiemy bo mamy inne pojecia definiujace matke ojca czy dobro dziecka.
    Bo nie widze sensu rozmowy z czlowiekiem ktory szacunkiem darzy tylko siebie, ktory obraza wszystkie kobiety, ktory non stop obraza kraj w ktorym zyje i ktory wartosc widzi tylko w pieniądzach.
    Prosiles o to by na ciebie nie naskakiwac bo jestes w kiepskiej kondycji psychicznej, ale ty robisz to ciagle innym. Tak naprawde nie ma znaczenia czy napiszesz ty anonimie jestes pijawka czy kobiety to pijawki. wyglaszasz swoje opinie tylko po to by ktos przyznal ci racje, nawet nie zastanawiasz sie nad agumentami.
    Kiedy pisze jakie sa statystyki kiedy mezczyzni sie staraja, znow przytczysz swoje niesmiertelne 97% zamiast zwrocic uwage na to ilu ojcom nie chce sie zabiegac o dzieci.
    Jestes plytkim, zadufanym w sobie czlowiekiem, ktory nie moze przebolec ze ktos go zostawil. I zamiast zastanowic sie na chwile czemu tak sie stalo, plujesz tylko jadem dookola. LAtwiej wierzyc jak to jest sie skrzywdzonym niz pomyslec ze moze prawda lezy posrodku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przywykłem do takich opinii. Potrzebę psychologa wyjaśniłem już wcześniej. Nie mogłem zrozumieć tego, że kochająca matka może wystawiać na niebezpieczeństwo swoje dzieci. Plotkary na tym blogu już rzucają inicjałami mojej Ex a i mój profil przestał być anonimowy. Nie chcesz ze mną dyskutować? Cóż...przeżyję to.

      NIE WIDZĘ ŻADNEJ WARTOŚCI W PIENIĄDZACH.
      Drogie panie za to widzą ją na każdym kroku. Problem polega na tym, że każda woli się pokroić niż do tego przyznać. Ja osobiście mam dużo większy szacunek do modliszek typu pani Przetakiewicz niż takich, które pod płaszczykiem "dobra dziecka" próbują dalej żerować na Ex.
      Wiem. Moje zdanie i mój problem
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. ""w tym kraju kazdy facet jest ojcem, mało ktory tatą ""
      mamy coś w genach ??
      różnimy się od ojców w Szwecji,Niemczech , Danii???

      Usuń
    3. daj spokój Bodo...

      Usuń
    4. Daj spokój Bodo ;-) Wpisz się w ten bełkot, bo inaczej zostaniesz zakwalifikowany na tym samym poziomie co cham Roemek. Właśnie przez to, że cackamy się na co dzień z kanaliami schodząc z drogi i udając, że wszystko gra mamy takie problemy jak mamy. Ja skończyłem z tym już dawno. Nigdy już nie będę niczego udawał.

      Usuń
    5. Bodo to nie kwestia genów, to kwestia wartości i tradycji.
      Jeśli masz taki a nie inny wzorzec, powielasz go.
      Chwała jeśli to dobry wzorzec,a jeśli nie??
      Od pokoleń obserwujemy wzorzec matki polki uciemiężonej i ojca sprowadzonego do roli zarabiacza kasy i pana władcy - zarabiam, to potem lezę brzuchem do góry a ty babo wal się
      Mądry wyciągnie wnioski, głupi powieli.

      Usuń
    6. Zauważyłaś ile się w tym kraju zmieniło ??

      Usuń
    7. Czytając ten blog od pierwszego wpisu, każdy jeden komentarz....tak zmieniło się, niestety nie wszędzie.
      Spójrz na swojego ojca i swoja matkę - zawsze pisałeś o nich pozytywnie, nie wiem czy idealizujesz czy jesteś obiektywny , ale to nie jest najistotniejsze - wiesz, że Twój wzorzec był ok -wcielasz go w życie swojej rodziny i chwała Ci za to. A teraz spójrz na rodzinę Kfiatka - ona robi to co Ty, tylko jej wzorzec był inny.
      A teraz pomyśl, że Kfiatkowych rodzin jest jakieś 80% ,w optymistycznych warunkach niech nawet 20% nie powiela modelu swojej rodziny, ciągle pozostaje 60% patologii.
      Ilu trzeba pokoleń by zatrzeć ten chory wzorzec ?

      I wtedy będziemy w tym miejscu ,w którym dziś jest Szwecja,Niemcy czy Dania (dla mnie niemiecki system jest chory, szwedzki też pozostawia wiele do życzenia)

      Usuń
    8. acha,procenty tak sobie wymyśliłam,tu żadne statystyki, nie chodziło, lecz o obraz jak to działa.

      Usuń
  29. Romek - "wybronić"?! czyli co? sam na własne zyczenie oszczędziłeś chłopakom lepszy plecak do szkoły? - wow ! brawo! gratuluję!

    z tego co pisała K. ma 1k pln na chłopaków - sorry ale to jest 500pln na jedno dziecko - spróbujesz utrzymać się w tej kwocie przez 1 m-c?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałem setki razy żebyś nie próbowała wciągać mojej rodziny w dywagacje na tym forum. Jesteś na tyle tępa, że tego nie rozumiesz czy robisz to z premedytacją? Pisałem już nie raz, że alimenty to nie jest wszystko. Szkoła prywatna, dodatkowy język, wakacje, szkoły.

      Może twój Ex żałuje Twoim dzieciom plecaka do szkoły. Ja nie mam takich dylematów i postaraj się przyjąć to do wiadomości.

      Usuń
    2. nie obrażaj mnie karykaturo mężczyzny

      Usuń
    3. Jakbyś była moją Ex to być pewnie napisała, że wszystkie orgazmy udawałaś ;-)
      Jedź śmiało. Do śmierci będę walczył z kołtunerią i nic mnie nie powstrzyma.

      Usuń
    4. Myślę,że tu jest problem troszkę inny .
      Sąd bezgranicznie wierzy , a Romek nie ,że to co zostało zasądzone niekoniecznie musi być wydawane na potrzeby dzieci .

      Usuń
    5. ?????? serio???? ty tak serio??????????
      OMG nie wiem Tośka skąd go wzięłaś ale chroń chłopaków od jego myślenia-bo szkoda

      Usuń
    6. Jeszcze raz piszę. Nie odnoszę się do mojego przypadku, gdyż ja umiałem zadbać o dzieci. Piszę o zjawisku, które powoduje, że uczciwi ludzie chcący być dobrymi ojcami po rozwodzie kończą na marginesie życia przez sprytne kanalie.

      B.
      Nie odnoś się do mojego prywatnego życia, po raz ostatni Cię proszę.

      Usuń
  30. Romek, zacznijmy od tego,że sąd nie zasądzi alimentów, wyższych niż dochód - co próbujesz nam wmówić.
    Po drugie odwracasz kota ogonem, najpierw piszesz,że 3/4 kosztów winien ponosić rodzic nie mieszkający z dzieckiem, ale ....pod warunkiem ,że jest matka, bo jeśli ojciec to już inna sprawa, tak ? Biedny pokrzywdzony Romek....

    Mnie nie interesuje średnia krajowa, ja wiem,że podstawowa rehabilitacja naszego dziecka w owym czasie to było prawie 3 tysiące. I choćby skały srały, zdobyłabym te pieniądze. Na szczęście nie musiałam, bo mam fach w ręku.

    "Chcesz wystawiać rachunki za siedzenie w domu? To może facet też podliczy Ci wspólne wyjazdy, SPA, kosmetyk, biżuterię, jedzenie, samochód. Chcesz się licytować kogo ta przyjemność więcej kosztowała."
    Nie za siedzenie w domu,nie mówię, o praniu, sprzątaniu, gotowaniu, remontach mieszkania,począwszy od kapitalki gdzie tylko instalacje gazową robił fachowiec, na wymianie baterii w wannie, czy uszczelki pod syfonem skończywszy.Mówię o rehabilitacji dziecka, bo gdyby mnie się uczyć nie chciało, musiałabym zapłacić obcej osobie, tak ?

    I dla Twojej wiadomości. Jedyna biżuteria jaką posiadam to obrączka ślubna i kolczyki z komunii. W SPA byłam raz - dostałam w prezencie,wspólne wyjazdy - owszem były. Mąż się relaksował po ciężkiej pracy (nie kwestionuję, naprawdę ciężko pracuje), ja zajmowałam się dzieckiem.Jedzenie -tak jem za Jego zarobione pieniądze.
    I nie żalę się, jaka to ja jestem biedna i nieszczęśliwa.
    Bo mnie niewiele do szczęścia potrzeba, odrobinę zainteresowania, czułości i rozmowy, trochę wspólnego czasu.

    I wiesz co, myślę, że Twoja K. - powinnam napisać Ex - też tylko tego oczekiwała, ale nie umiałeś, lub nie chciałeś jej tego dać - dokonałeś wyboru. Teraz ponosisz tego konsekwencje.
    I tak jak w innym wątku już napisałam, Tobie nie chodzi o dzieci, Ciebie boli to,że ktoś sprzeciwił się Twojej woli, zrobił coś nie po Twojej myśli i oczywiście to,że musisz płacić.
    alimenty.

    I dzieci....to dopiero jakiś trzeci plan...
    ale przecież Ty sie nie przyznasz do egocentryzmu, nie przyznasz ,ze nadrzędną wartością jest pieniądz...
    czego ja się spodziewam....

    OdpowiedzUsuń
  31. "I tak jak w innym wątku już napisałam, Tobie nie chodzi o dzieci, Ciebie boli to,że ktoś sprzeciwił się Twojej woli, zrobił coś nie po Twojej myśli i oczywiście to,że musisz płacić.
    alimenty.

    I dzieci....to dopiero jakiś trzeci plan...
    ale przecież Ty sie nie przyznasz do egocentryzmu, nie przyznasz ,ze nadrzędną wartością jest pieniądz...
    czego ja się spodziewam..."
    doskonałe i tym trzeba to zakończyć-bo
    Romek kończył już parokrotnie-bez skutku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po raz n-ty Ci tłumaczę. Egocentrykiem był prawdopodobnie ojciec Twoich dzieci, który zabrał doopę w troki i ma gdzieś czy żyją. Możesz to przyjąć i przestać pisać bzdury na mój temat?

      Kończył Romek? Bodo sam mnie wywołał do tablicy tytułem postu. Poczytaj sobie. Dlaczego to zrobił? Ja wiem...Ty pewnie nie wiesz.

      Usuń
    2. ojciec moich dzieci jest przy mnie i bardzo się nimi interesuje /aż za bardzo czasami;)/
      co do wywoływania mam to gdzieś - lubię prawdomównych rozmówców - dlatego ciebie nie
      i tyle

      Usuń
    3. Ojciec Twoich dzieci jest gdzieś w świecie. Ten pan, który jest u Twojego boku jest Twoim partnerem.

      Usuń
    4. i znów pomyłka - ale nie będę tłumaczyc dokładnie bo za dużo bym odsłoniła
      strzelasz na oślep i strzlasz sobie w kolano - cóż;)

      B.

      Usuń
  32. Jestes plytkim, zadufanym w sobie czlowiekiem, ktory nie moze przebolec ze ktos go zostawil. I zamiast zastanowic sie na chwile czemu tak sie stalo, plujesz tylko jadem dookola. LAtwiej wierzyc jak to jest sie skrzywdzonym niz pomyslec ze moze prawda lezy posrodku

    wlasne ego, poczucie krzywdy i moze gdzies tam potem dzieci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisz się, wtedy się odniosę...

      Usuń
  33. 1)Zasądzi wyższe alimenty niż masz dochody. Poczytaj forum ojców. To co piszesz opiera się prawdopodobnie na teorii...

    2)Rehabilitacja. OK. Chore dziecko, jest koszt, ale mi w życiu by nie przyszło do głowy, żeby wyliczać na publicznym forum, że komercyjnie to by kosztowało 90tys a ja zrobiłam to sama więc mi się należy.

    3)Zgadzam się, że rehabilitacja to jednak coś innego niż tak zwane codzienne życie. W Twoim wypadku rzeczywiście masz rację, że ten wkład jest nie do przecenienia. Pisałem o kobietach, które nie pracują a na koniec za to niepracowanie wystawiają facetom rachunek. Gdyby facet, który przez 15 lat dbał o dom i żonę podliczył ile go to kosztowało, to pani wypadłaby bardzo blado.

    4)Po co operujesz inicjałami? Wykorzystujesz fakt, że nieświadoma zagrożeń kobieta (o Jezu...) podała link to strony, który wywalił rodzinę jak na dłoni. Zmieniła już dane na FB nawet, musiała sama się przekonać, że to co zrobiła było kretyńskie. Jak ja mówiłem to byłem debilem, który ograniczał jej swobody.

    5)Nie odnoszę się do prywatnej historii. Dlaczego każda z Was w zacietrzewieniu non stop próbuje wykorzystywać błąd Waszej koleżanki to tego, żeby wysunąć KRETYŃSKIE wnioski na podstawie kilku zdań w internecie. Chodzi o jedno. Wyprowadzić z równowagi i udowodnić, że cham. Prymitywne do cna.

    6)Mam gdzieś co myślisz. Dzieci są dla mnie najważniejsze.

    7)Mam w doopie kasę. Możesz to przyjąć do wiadomości?

    8)Jeżeli byłby egocentrykiem to dziś mieszkałbym gdzie indziej mając kompletnie w doopie co robią moje dzieci a Ex mogłaby mi "naskoczyć". Szarpię się tylko dlatego, że zależy mi na dzieciach.

    OdpowiedzUsuń
  34. Romek jesteś chory
    podpisuję się pod tym dwoma zdrowymi dłońmi

    OdpowiedzUsuń
  35. Chory, żałosny, debil, idiota, typ...
    Spadłem z krzesła pod wpływem Twoich argumentów.
    B.
    Weź się w garść, bo to co tu wypisujesz zaczyna przypominać @Kobietę.

    OdpowiedzUsuń
  36. mam zacytować inwektywy którymi raczysz wszystkie kobiety na tym blogu???
    może i się skuszę-ale mało mam czasu-wakacje+ moja praca= mega napięty grafik
    wiem wiem-nie znasz tego bo zazwyczaj musiałeś się jedynie martwić o "JA"

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie WSZYSTKIE KOBIETY, tylko te, które zachowują się w sposób, który potępiam. Zaliczasz się do nich? Nie sądzę, więc po co ten krzyk? Jesteś w stanie oddzielić personalne znieważenie kogoś od znieważenia pewnej - nazwijmy to - grupy społecznej?

    OdpowiedzUsuń
  38. ad1) Forum ojców -podobno fora i blogi są niewiarygodne bo jednostronne?

    ad2 i ad3 - możesz się zdecydować, czy jestem suką bo to policzyłam (po najniższej stawce hihi ;))czy może jednak mogłam usiąść przed tv, a dzieciaka oddać koledze po fachu.

    ad 4 - uwierz mi, łatwiej znaleźć Tosię niż panią K.I nie rób z niej bezwolnej idiotki, bo taką nie jest - popełniła kilka błędów, w tym ten z danymi dzieci (dla mnie to głupota i skrajna nieodpowiedzialność), ale czy mądrym było danie się zniewolić przez kogoś takiego jak Ty?

    ad 5 więc nie dywaguj,Twoje przypuszczenia i domysły nie są dla nikogo wyrocznią. Wiem co czytam - mowa o blogu Twojej Ex i nie wmówisz mi,że w 2002 roku planowała Wasz rozwód i dlatego zaczęła pisać.

    ad 6. masz prawo, a ja mam prawo Ci nie wierzyć.

    ad 7. nie nie mogę, nie ma postu, byś nie poruszył w nim kwestii pieniędzy, a zazwyczaj nie mówimy o rzeczach nieistotnych, prawda ?

    ad 8 nie Romek, egocentryk by nie zniknął, egocentryk na siłę udowadniałby wszystkim, że to on ma rację, a wszyscy w okół się mylą. Szarpiesz się by stanęło na Twoim, nie zwykłeś znosisz sprzeciwu - to egocentryzm w czystej postaci.

    OdpowiedzUsuń
  39. Romek - generalizujesz od zawsze-nie bardzo wiem kiedy się włączyć a kiedy wyłączyć
    pomyśl-poczytaj-zrozum-odetchnij-weź

    OdpowiedzUsuń
  40. Ad1.
    Podobno Kopernik była kobietą...

    Ad2. i 3
    Nigdzie nie napisałem, że jesteś suką. Napisałem, że na publicznym forum nie przeliczałbym wkładu w rehabilitację dziecka na pieniądze. Czujesz się jak suka? Nie sądzę, więc czemu insynuujesz takie rzeczy?


    Ad4.
    Może dla Ciebie trudniej. Znów używasz inicjałów,żeby zasugerować żądnym czyjegoś życia koleżankom właściwy trop? Ni odniosę się do tego co napisałaś o Ex. Zwyczajnie nie dam się sprowokować.

    Ad5.
    I co mam zrobić na takie dictum? Znów odnieść się do swojego prywatnego życia? Nie zrobię tego - nie masz pojęcia o tym co było i kiedy w moim/naszym życiu.

    Ad6.
    Nie musisz mi wierzyć. Wisi mi to, ważne dla mnie jest to co moje dzieci myślą o mnie, kim dla nich jestem i jak mnie traktują.

    Ad7.
    Tylko jakoś żadna z pijawek w sądzie nie rezygnuje jak jej się cokolwiek "należy". Ja przynajmniej nie jestem hipokrytą. Pieniądze dają swobodę życia - nic więcej. To dla większości kobiet są środkiem do celu.

    Ad8.
    Mam prawo dowodzić swoich tez, tym bardziej,że je argumentuje a nie wyzywam ludzi (personalnie) od idiotów nie podając ku temu argumentów. Przyjmuję także,że ludzie mają inne poglądy, śmiem jednak oczekiwać,że będą w stanie ich obronić argumentując swoje racje a nie rzucając inwektywy i uciekając się do personalnych wycieczek.

    OdpowiedzUsuń
  41. kasa,kasa,kasa - pamiętasz o dzieciach? - nie







    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie kase to ja widze wszedzie w Twoich wypowiedziach. Rozumiem, ze czujesz sie z tym zle bo "prawdziwy mezczyzna" powinien placic i o nic nie pytac ;-)

      Ten prymitywny mechanizm niestety nie dziala juz na wielu uswiadomionych prawdziwych intencji niektorych kobiet facetow. Coz? Ewolucja ;-)
      Romek

      Usuń
    2. chyba w tych , w których cytuje ciebie;)
      otóż nie-wyobrax sobie,że nigdy nie czyłabym sie dobrze w związku ktory "opłaca" Pan i władca a ja latam jak mi zagra
      Mam posadę, zarabiam dobre pieniadze /co przy mojej płci nie jest łatwe;)/ i nigdy nie dopusciłabym do zależności od faceta
      Chocby dlatego żeby nie musieć udawadniac zasadności ponoszenia kosztów w wysokości 500/dziecko

      B.

      Usuń
  42. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  43. Romku, co ja mam Ci powiedzieć,skoro Ty i tak swoje.
    Parafrazując klasyka;)
    "Twoja jest tylko racja i to święta racja. Bo nawet jak jest moja, to twoja jest twojsza niż mojsza. Że właśnie twoja racja jest racja najtwojsza"

    OdpowiedzUsuń
  44. Uf... ależ wióry poleciały, ale przeczytałem do końca.

    Po pierwsze primo - ludziska, nie mieszajcie statystyki z konkretnymi przypadkami. Bo jeśli ktoś mówi, że taka jest statystyka, a w odpowiedzi słyszy, że u niego/niej/jej znajomego/... jest inaczej... to pokazuje tylko jak daleko/blisko tej konkretnej sytuacji do przedstawionej statystyki. Ani jej nie obala, ani jej nie potwierdza. Może więc odpuśćmy sobie takie mixy, przecież w statystykach odbijają się stereotypy, mechanizmy społeczne - w indywidualnych przypadkach... indywidualne przypadki.

    Ad Romek & komentujące go kobiety - chyba nadajecie na innych falach. Romek wkurza się, bo czuje, że jego kasa idzie też na ex. Z drugiej strony słyszymy, że alimenty trzeba płacić na dziecko. Jedno i drugie się zgadza... więc po co tyle nerwów?

    Mój apel do Pań - napiszcie jakich mechanizmów użyłybyście, aby zapewnić faceta, że alimenty idą tylko na dziecko? Jeśli by te mechanizmy zadziałały, to myślę, że Romek gotów by był nie dojadać, a zainwestować kasę w swoje dzieci. Podobnie inni ojcowie (nie wszyscy, nie zawsze, itd.).
    Zróbcież mu więc tą przyjemność i opiszcie te mechanizmy, na które wy osobiście byście się zgodziły.
    Aha... opinie, że dwoje dorosłych ludzi powinno się dogadać odpadają - dwoje rozwodzących się/rozwiedzionych ludzi nie będzie w stanie się spokojnie dogadać - dlatego dobra wola nie istnieje w tym "eksperymencie" myślowym. (Jeśli znacie parę, która jednak się potrafi dogadać po rozwodzie, to chwała im za to, ale to nie podważa średniej.)

    Zdrowych nerwów dla wszystkich :)
    Sławek

    OdpowiedzUsuń
  45. Sławek jak udokumentować wydatki ?
    Nie ma takiej możliwości. Uczciwym ludziom wystarczy słowo, oszustom i imienny rachunek nie wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MM - "nie da się" nie istnieje w moim słowniku. Zawsze się da coś wymyślić i choć częściowo zbliżyć się do rozwiązania.

      Jak udokumentować? Co byś powiedziała na specjalne konto dla każdego dziecka, z którego płacisz kartą na jego potrzeby? Oczywiście nie wszystkie wydatki tak się da zapłacić, ale większość powinno przejść. Określoną, niewielką, część alimentów wypłacasz w gotówce na drobne wydatki dla dziecka - batonik na mieście, itp. Wgląd w konto (to co kupujesz) ma ex, który raz w miesiącu przelewa na nie alimenty. W razie konfliktów arbiter wyznaczony przez sąd decyduje, czy to wydatek na prawdę dla dziecka, czy dla mamy.
      W ten sposób ex wie, że jego kasa idzie na dziecko, ale i Ty możesz pokazać, że wydatki na dziecko rosną i w ten sposób łatwo argumentować za zwiększeniem wydatków.
      Po 18. urodzinach kontrolę nad kontem przejmuje dziecko.
      Zgodziłabyś się na takie rozwiązanie?

      Sławek

      Usuń
    2. Bardzo ciekawe rozwiązanie. Dzięki Sławek, że to napisałeś, niestety moim zdaniem żadna pani na to nie pójdzie. Jakim prawem ona ma się rozliczać z czegoś co się JEJ należy? Tu trzeba zmienić mentalność i nastawienie a do tego trzeba kilku pokoleń i większej samodzielności, niezależności ekonomicznej kobiet. Czytałem już nie jeden wątek na forum prawnym, gdzie matka walczy, aby ojciec nie przelewał środków studiującemu dziecku tylko jej, bo dzieciak nie umie nimi gospodarować. Każdy powód jest dobry w myśl zasady znajdź mi człowieka a ja znajdę paragraf.

      Usuń
    3. Przelewać alimenty nie na konto dorosłego (studiującego) dziecka tylko jednego z rodziców? To chyba nie przejdzie - przecież to urząd skarbowy może podciągnąć pod darowiznę, czy coś podobnego i jeszcze opodatkuje. Tak przynajmniej podpowiada mi logika, ale prawnicy pewnie mogą wynaleźć paragrafy, które... nie, no kurcze, nie popadajmy w obłęd - alimenty są na dziecko (nie licząc tych, które sąd może zasądzić na rzecz exa).

      Czy żadna Pani nie pójdzie na taki układ jaki opisałem? Może. Dajmy jednak szansę się im wypowiedzieć. Może też poprawią ten pomysł albo zaproponują lepszy. Chyba dla własnego zdrowia psychicznego też będą chciały minimalizować powody spięć z exami. Nie liczę przypadków, gdy ktoś tak "dla sportu" sparinguje się z ex.

      Sławek

      Usuń
    4. Logika w kartoflanym sadzie rodzinnym to taki sam fakt jak to, ze aliemnty sa tylko na dzieci. To sa piekne teorie niestety. Jak masz zasadzone, ze masz placic do rak matki to chocby "dziecko" mialo 25 lat to masz placic matce. Malo tego jak dziecko sie usamodzielni i zacznie pracowac a Ty nie zlozysz wniosku o wstrzymanie obowiazku alimentacyjnego to masz dalej placic chocby do smierci! Nie rozumiesz Slawek, ze ten system jest do dupy bo w sytuacji gdy ktos ma gdzies alimenty i ucieka na koniec swiata to nie jest w stanie w zaden sposob zmusic go do placenia a z drugiej strony ktos kto chce byc ojcem, ma mozliwosci, czas i checi to zostaje zmieniony w bankomat? To jest chore do cna...
      ROMEK

      Usuń
    5. Na szczęście nie miałem do czynienia z sądami rodzinnymi w Polsce, stąd mój brak doświadczeń i idealizm oraz wiara w logikę w sądzie. Dlatego też cenię sobie wpisy tutaj weteranów, którzy znają wojenki z życia.

      "Jak masz zasadzone, ze masz placic do rak matki to chocby "dziecko" mialo 25 lat to masz placic matce."

      Przewrotnie bym raz zapłacił alimenty do rąk matki dla dziecka 18+, po czym złożył doniesienie do prokuratury na podejrzenie przywłaszczenia sobie pieniędzy. Bo, do rąk matki, to do rąk matki, ale pieniądze nie są jej. Po 18. urodzinach jej rola to listonosz przekazujący alimenty dziecku, tzn. dorosłej osobie. Tak, wiem - teoria :/

      Sławek

      Usuń
    6. Sławek napisał:
      "MM - "nie da się" nie istnieje w moim słowniku. Zawsze się da coś wymyślić i choć częściowo zbliżyć się do rozwiązania."

      Ja nie twierdzę, że się nie da, bo da sie wszystko, jeśli obie strony chcą coś osiągnąć, to zawsze znajdą rozwiązanie.
      Ale założenie było takie:
      "dobra wola nie istnieje" - wola stron.
      W takim przypadku, kij do bicia zawsze znajdziesz.

      Czy ja bym poszła na taki "układ" - oczywiście.
      Mało tego,by nikt nie czuł się ograbiany, mogłabym te "batonikowe" wydatki notować w kajecie, z kwota, datą i - dla mnie nie ma problemu, ale z drugiej strony, nigdy nie oczekiwałabym tego od mojego męża.
      Wiem, że nie puściłby alimentów na panienki czy piwo.
      A może się mylę.....

      Usuń
  46. Sławku wiem co masz na mysli ale tak się nie da...i albo próbujesz kombinować na siłę albo nie znasz realiów.
    Jak z konta dziecka zapłacić część opłat za czynsz,energię, prąd? jak wyliczysz kwotę, którą dziecko zużywa? zużywasz więcej czytając książkę wieczorem? a może dziecko, które śmiga w fifę 2 godz. dziennie? ile kosztuje internet? ile z kwoty miesięcznej należy odciągnąć z konta dziecka? bo może jednak ja "zużywam" 2/3 a nie 1/2?
    a może rozdzielimy półki w lodówce żby tatus był pewien,że nie wyjadam żółtego sera?
    uwierz mi, jeżeli kogoś boli opłata alimentacyjna to będzie boleć pod każdą postacią


    pzdr
    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz jej Sławek i już. Wszystko da się wyliczyć bez najmniejszego problemu a skoro jakaś pani chce dzielić prąd zużyty przez dziecko w czasie gry w Fifa to ja z góry oświadczam, że pokrywam cały koszt energii elektrycznej w domu, w którym mieszka dziecko. Tu nie chodzi o drobiazgi, tu chodzi o poważne kwoty, które PRZEWYŻSZAJĄ dochody osoby sprawującej opiekę lub nawet całej "nowej" rodziny, w której dziecko musi egzystować i siłą rzeczy dzielić się z resztą tym co ojciec/matka łoży.

      Usuń
    2. ależ oczywiście,że chodzi o drobiazgi.

      "że pokrywam cały koszt energii elektrycznej w domu"
      ludzki pan...
      ale skąd wiesz,że prąd nie jest o.łacany z pensji twojej ex-nie wiesz

      zastanawiam się co by się stało gdyby K. zaczała zarabiac krocie albo związała się z kims kto by im zapewnił dostatnie życie bez potrzeby zaglądania do twojego portfela...
      choć w zasadzie wiem jak by to wyglądało-bo idealnie nadajesz sie na kogos kto będzie kupczył uczuciami dziecka w zamian za modny gadzet

      Usuń
    3. A ja zastanawiam sie co by bylo jakbym wygral w lotto? Hmm...zycie to nie "co by bylo gdyby" tylko tu i teraz. W zasadzie nie pwinienem odpowiadac bo nikt sie pod tym nie odpisal, ale ze akurat dzieci bawia sie w parku rozrywki a ja pije kawke w pieknym sloncu to pochyle sie nad tym tekstem.

      Otoz piszesz o sytuacji ala Przetakiewicz i pan Kulczyk. Owszem taki scenariusz jest mozliwy ale do tego procz nienagannej figury i wygladu pani musi znac przynajmniej angielski a najlepiej jeszcze kilka jezykow, musi zaakceptowac, ze w calej tej wolnosci ktora daja jej pieniadze samca musi wiedziec i czuc, kto jest reka ktora karmi. Zadna z Was nie nadaje sie do tej roli, bo ciagle zyjecie w wyimaginowanym swiecie, ktory wydaje Wam sie realny? Oszukujecie siebie, swoich partnerow, oni zas oszukuja Was i siebie i tak to sie kreci. Asertywnosc i polubienie siebie jest kluczem do czegos czego szukacie cale zycie, czyli do szczescia. Nie znajdziecie go ani w szpilkach od Jimmy Choe ani w portkach ani nawet w dziecku. Odnajdziecie je w sobie i podzielicie sie z nim z calym swiatem a na tym skorzystaja nie tylko Wasi bliscy ale tez znajomi i co najwazniejsze Wy sami. Ja ten etap mam za soba. Dziele sie z bliski wszystkim co mam i czasem i sloncem i pieniedzmi ale kazdemu kto sprobuje jeszcze kiedykolwiek pasozytowac na mnie utne lapy natychmiast. Na szczescie dla Was dwiat jest pelen frajerow, ktorzy za poczucie winy, dostep do waginy czy schabowego w niedziele zgodza sie pelnic role dawcy. Mnie juz to nie dotyczy.
      Potraktujcie ten wpis jako fantastyke...tak na wszelki wypadek, zeby komus zylka nie pekla.
      Pozdrawiam.
      Romek.

      Usuń
    4. B. - masz rację, nie wszystko da się wyliczyć dokładnie, zwłaszcza opłaty za media. Dlatego też pisałem o części wydatków, które są nieudokumentowane - tzn. wypłaca się gotówkę z konta (do określonej kwoty). Inna opcja, to niezależnie od zużycia mediów uznać, że "dziecko płaci" proporcjonalną część rachunków, np. jeśli mieszka razem z 3 osobami jeszcze, to płaci 1/4 wszystkich rachunków. Inna możliwość podziału, to ustalić, że "dziecko płaci" za cały czynsz tylko, a inny domownik prąd. Montowanie liczników i drobiazgowość do przesadnego poziomu nie ma sensu - ja czytam książkę, dziecko się bawi - kto płaci za prąd w żarówce? Już lepiej iść w stronę części wydatków, których dokumentować nie trzeba. Dla mnie ta właśnie opcja wydaje się najrozsądniejsza.

      Jasne, że nawet 10 zł wydane z alimentów na wspólne ciacho dziecka z mamą na mieście niektórych będzie boleć - tego się nie uniknie. Wydaje mi się jednak, że w dzisiejszych czasach jest możliwość w miarę łatwego dokumentowania (księgowania?) większych i średnich wydatków na dziecko. To co zaproponowałem to pewnie tylko częściowe rozwiązanie, a nie całkowite, ale zawsze coś :)

      Poza tym nic nie stoi na przeszkodzie, żeby matka dziecka też wpłacała na to konto co miesiąc kwotę, którą uzna za stosowną. W ten sposób rejestrowałyby się też jej wydatki na dziecko. Nie zrozum mnie źle, B., nie chodzi mi o pokazanie czegoś, co dorzuci na barki jednego z rodziców dodatkową biurokrację. Osoba, z którą mieszka dziecko może to wykorzystać do pokazania jej wydatków na dziecko i w ten sposób domagać się np. większych alimentów. Twarde dowody (wyciągi z konta) ułatwiłyby sprawę sądowi.

      Aha... żeby nie było wojen o to, że rodzi kupił koszulkę dla dziecka za 100 zł, a drugi rodzic znalazł taką samą za 50 zł i robi raban, to potrzebny by był jakiś arbiter, który by takie spięcia decydował - oczywiście z opcją pójścia do sądu. Niestety jeśli ktoś to lubi, to chodzenia po sądach nie można mu zakazać.

      Nie wiem ile czytałaś wcześniej moich komentarzy B., ale w pewnym sensie "nie znam realiów" - nie miałem nigdy żony, ani dzieci... no przynajmniej o żadnych nie wiem ;) To co piszę nie jest więc z autopsji. To tylko pomysły, nijak nie sprawdzone. Dlatego też chętnie poznam opinię o tym, czy da się je wprowadzić i czy pasowałoby takie rozwiązanie dla ludziom, którzy są w takiej sytuacji.

      Pozdrawiam,
      Sławek

      Usuń
    5. Anonimowy z 20 lipca 2012 11:41
      Odpuść sobie personalne wycieczki. Romek ma swój koloryt wypowiedzi, który rozgrzewa do czerwoności niektóre Panie, ale to nie znaczy, że nie można poddać tego co mówi krytyce na zimno. Bo (...) na zimno - jak mawiał don Corleone - smakuje najlepiej ;)

      ""że pokrywam cały koszt energii elektrycznej w domu"
      ludzki pan..."
      Nie wiem co autor miał na myśli, ale ja odczytałem to w ten sposób, że Romek dla świętego spokoju, żeby uniknąć wojenek o parę złotych w tą czy tamtą wybrałby opcję opłacenia prądu bez pytań kto ile i jaką lampkę miał włączoną.

      Sławek

      Usuń
    6. Slawku model rozliczeń, który proponujesz jest jak najbardziej do wprowadzenia w życie-ale tylko w sytuacji gdy relacje pomiędzy rozchodzącymi się partnerami są poprawne. Gdy panuje żal czy złość nic nie wydaje się poprawne, a każdy z partnerów patrzy jak dokopac drugiemu.
      Niestety często kosztem dziecka-bo przeciez unikanie płacenia alimentów czy też przedstawiania w sądzie fałszywych dochodów to walka między ex-partnerami. Jedynie i li

      B.

      Usuń
    7. Masz rację B. - jeśli jest żal i złość to niewiele pomoże. Dlatego też trzeba szukać rozwiązań, które wytrącają rozwiedzionym rodzicom broń z rąk, aby nie mogli się okładać, bo rykoszetem dostaje dziecko.
      A z Twoich doświadczeń i rozmów z innymi - co się sprawdza?
      Może kogoś zainspirują dobre przykłady, a dla mnie będą w celach osobisto-edukacyjnych :)

      Zdrówko,
      Sławek

      Usuń
    8. z moich doświadczeń nie pomogę bo od 14lat nie dostałam alimentów i po prostu odpuściłam ten temat
      co do zasłyszanych opowieści-no cóż- znam pary "pogodzone" i pary "na noże"
      "pogodzeni" generalnie załatwiaja wszystko na bieżąco, wydatki na dziecko podzielili troche inaczej więc o "wpadaniu" kasy gdziekolwiek nie ma mowy-po prostu partycypują po równo w wyadtkach dziecka-no ale potrafia się dogadać co do ich wysokości i nikt niczego nie kwestionuje
      "na noże" natomiast obrazują schemat "kasa mamusi" no i tu sa wieczne wojny, bo 400pln/m-c ma załatwiac wszystko na cały miesiąc co związane z dzieckiem-niestety realia jakie są każdy widzi i nie oszukujmy się ale trzeba sporo dozucić do tych 400 żeby było w miare normalnie

      pzdr
      B.

      Usuń
    9. Słąwku ..mam przyjaciela ktkiego od podstawówki do dziś . Stanowisko,pozycja duża kasa . Jego zona mimo też fajnej pozycji zawodowej zarabiała kilkukrotnie mniej . Strzelił babola bo na imprezie firmowej dał sie wybzykać panience z pracy a typem kobieciarza nie jest i panienka mimo ,że mężatka zafundowała sobie tym sposobem dziecko . Efekt rozwód . Rozstali się normalnie i wspólnie wychowywali syna . Wszelkie wydatki ponad plan zawsze uzgadniali wspólnie . Nigdy nie było i nie ma problemów z :obowiązkiem alimentacyjnym: .Potrafią razem zjeść obiad czy kolację a nawet nocować u siebie jak mają jakieś remony w swoich domach . Pomagają sobie i w sprawch domowych i w karierze. W szoku lekkim szoku jestem jak słyszę "A wiesz ..kupiłem piłę i pojechałem jej wykarczować drzewka na działce bo dla niej byłby to spory wydatek " i nie wynika to z chęci posiadanie czy "prawa własności" . On już podją decyzję ,że do niej nie wróci mimo ,że ona ma chyba chęć bo już po etapie wybaczenia a i nikogo nowego na horyzoncie nie widać. Żyją normalnie :)) . Do tego jednak potrzeba jest rozumu i dojrzałości .
      Kiedyś sptałem ją , tak z czystej ciekawości, dlaczego dzieląc majątek został w starym mieszkaniu (68m) a zostawiła mu nowe (120m) . Usłyszałem odpowiedż ." Bo zarabiał więcej i przez ostanie 10 lat kupił sobie dwa garnitury a resztę inwestował w dom mnie i dziecko" .Bywa ??

      Usuń
    10. Dzięki za historię, które potwierdzają, że nawet jeśli nie wyszło (albo któraś ze stron zawaliła... czy dała przysłowiowej lub dosłownej d.py), to można dalej być człowiekiem.

      Zmykam na małe wakacje, powodzenia we wszystkich sprawach, tym którzy piszą i czytają.
      Sławek

      Usuń
  47. Dzięki dziewczyny za miłe słówko. :) Trochę się przeszło w tym życiu i teraz się można mądrować. ;)

    Kiedy przeczytałam historię MM i jej deklarację, że w przypadku R, dziecko będzie mieszkać z ojcem, przypomniała mi się pewna przypowieść, którą chyba wszyscy znają. Do króla Salomona przychodzą dwie matki, które wcześniej urodziły synów. Jeden z chłopców zmarł i obie chcą tego żywego dowodząc, że to ich dziecko (tak w uproszczeniu). Salomon proponuje "sprawiedliwe" rozwiązanie. Woła o miecz i postanawia przeciąć dziecko na pół i dać po połowie obu kobietom. Jedna mówi: i dobrze, żadna z nas nie będzie go miała. Druga mówi: Nie, nie rób tego, oddaj dziecko jej, bo ona jest jego matką. I Salomon już wie, która z nich jest prawdziwą rodzicielką chłopca. Nietrudno zgadnąć, że ta, która postanowiła zrezygnować z dziecka, aby tylko go uratować.

    Dlatego hipotetyczną, choć nadal realną decyzję MM odbieram nie jako ucieczkę od walki o dziecko, a jako wyraz wielkiej miłości.

    I wiecie, co moim zdaniem jest najsmutniejsze? Że w obliczu rozwodu ta słabsza finansowo strona musi poświęcać swoje prawa do możliwości stawania do opieki jak równy z równym, czyli tak jak to było, gdy w małżeństwie dobrze się działo. Czyli jak stanowili zgrany zespół, który jak dobrane tryby współpracował dla wspólnego celu - swojej rodziny. Ten, kto mógł, zarabiał, aby rodzina miała zabezpieczenie finansowe i często rezygnował z odpoczynku, czy wspólnych zabaw. A ten, który miał możliwości, rezygnował z pracy, aby rodzina miała ciepły obiad na stole, dziecko najlepszą z możliwych opiekę, a dom był zorganizowany. I nagle się okazuje, że przy rozstaniu nie mogą znowu stanąć jak równy z równym i wypracować stanowiska, aby mimo rozstania rodzina, którą i tak z powodu wspólnego dziecka nadal będą (może trochę inną, ale jednak), czy im się to podoba, czy nie, nadal mogła i żyć dostatnio i tak zorganizować sobie to życie, aby dziecko miało nadal opiekę i ciepły obiad i aby niczego mu nie brakowało jak dotychczas. Aby nie było wyboru: z matką, która najlepiej się przez lata opiekowała, ale biednie, albo z ojcem, który nie wie, jak tę codzienną opiekę sprawować, ale za to bogato.

    Beata.

    OdpowiedzUsuń
  48. http://forum.gazeta.pl/forum/w,16,137612818,,paskudny_patrialchalny_system.html?v=2

    OdpowiedzUsuń
  49. "Dlatego hipotetyczną, choć nadal realną decyzję MM odbieram nie jako ucieczkę od walki o dziecko, a jako wyraz wielkiej miłości."

    niestety bardzo realna....

    gdybym miała choć cień nadziei, na zatrudnienie w zawodzie, nie rozważałabym opcji "tata z dzieckiem", ale wiem jakie są realia, wiem co mogę dać ja, a co ojciec. Jakiego rodzaju stabilizację, nie tylko tą finansową, ale również emocjonalną czy mieszkaniową mogę zaoferować dziecku. I niestety czarno to widzę. I o ile mam świadomość, że jak sobie pościeliłam,tak mam, o tyle nasze dziecko nie podejmowało tych decyzji i nie ono ma ponosić ewentualne konsekwencje.
    To najtrudniejsza decyzja w życiu, serce boli, łzy cisną się do oczu jak to piszę, ale...tak będzie lepiej dla dziecka, ja sobie jakoś poradzę -muszę...dla niego.

    OdpowiedzUsuń
  50. Widzę ,że Ty bardziej niż ja potrzebujesz wsparcia i pomocy choć do mnie pomoc teraz przychodzi z najmniej spodziewanej strony. Mów jaki zawód tu albo na mail bo choć podejrzewam to pewności nie mam a może jakoś da Ci się pomóc :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Dokładnie. Powiedz jaki to zawód. Ja też niby się domyślam, ale ten, o którym myślę już nbie podlega utracie prawa do jego wykonywania. Więc pewnie się mylę w domysłach. I skąd jesteś?

    Beata

    OdpowiedzUsuń
  52. Bodo dzięki wielkie :)
    ja w brew pozorom twarda sztuka jestem i dam radę, choćby nie wiem co:)
    Do zawodu nie wrócę,przez 10 lat tyle się zmieniło,że gdybym chciała
    zdać egzamin,to tak naprawdę,muszę zacząć studia od początku. A wtedy będę miała 50 lat i staż zrobię na uniwersytecie trzeciego wieku ;)
    Cóż ,bywa, ekspedientki w marketach też są potrzebne, nie ?
    Może nawet dam rade awansować z kasjerki, na szefa alejki z nabiałem i to przed emeryturą :):):)
    Albo zrobię kurs tipsiary, bo z tego co tu czytam popyt jest duży.
    Bodo, mam dwie ręce, łeb na karku -nie ma sytuacji bez wyjścia. Ważne by dziecku było dobrze - cała reszta to nic :)
    Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za troskę :)

    OdpowiedzUsuń
  53. wbrew oczywiście miało być

    OdpowiedzUsuń
  54. Powiem Ci MM, że kurs kosmetyczny z elementami tipsiarstwa to wcale niegłupi pomysł. Moja o połowę młodsza niż ja kuzynka czesze kasę aż miło klepiąc wiotkie policzki i przylepiając tipsy. Sama się zastanawiałam, ale z moją wadą wzroku, to kariery nie zrobię w tym fachu. ;)

    Beata

    OdpowiedzUsuń
  55. Beata ... Tobie dziękuję z całego serca
    ale... ale nie po to napisałam o brudach swojego życia, by oczekiwać jakiejkolwiek pomocy.
    Ja sama muszę wziąć życie za mordę i się z nim policzyć.
    Być może i mojego męża złapać za kudły ,wstrząsnąć nim i pokazać co jest w życiu najważniejsze.
    Może jestem naiwna, ale ciągle wierzę, że się chłop ogarnie (Romek by mi pewnie napisał, że mężczyzna przechodzi kryzys wieku średniego i,że to natura tak działa;) )
    Ja już nie mam nic do stracenia, więc powezmę wszelkie środki, by nasze dziecko miało normalną rodzinę.
    Czasu tylko potrzebuję i trochę energii, bo pomału jej brakuje...

    Więc jeśli mogę o coś prosić to o duży zestaw duracell ;) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasy nikt Ci nie może dać ale moc niech będzie z Tobą. Mimo to ponawiam prośbę :)

      Usuń
    2. "Może jestem naiwna, ale ciągle wierzę, że się chłop ogarnie (Romek by mi pewnie napisał, że mężczyzna przechodzi kryzys wieku średniego i,że to natura tak działa;) )"

      Nie żaden kryzys wieku średniego (tak to nazywają panie puszczane w trąbę przez takiego pana) tylko facet jest już Tobą znudzony. Siedzi w tym bo jest mu wygodnie a poza tym poważna rozpierducha w życiu może go zbyt wiele kosztować. Nie rozumiem jaki jest sens dorabiać do tego ideologię?

      Usuń
    3. Aaaa czyli chłop się znudził, ale za leniwy jest by coś z tym zrobić i ułożyć sobie życie od nowa, taaa??

      No to Ty masz gorsze zdanie o moim mężu niż ja.

      Usuń
  56. I tak trzymaj. Najgorzej zasklepić się w skorupie ofiary i czekać na to, co los przyniesie. Sroce spod ogona nie wypadłaś i jako człowiek masz prawo do godnego życia. Póki co, jesteś matką i żoną i przede wszystkim człowiekiem, którym to rolom należy się szacunek. a jak mąż tego nie romumie, to czas mu uzmysłowić.

    Tak sobie myślę.... Daj mu przedsmak samotnego ojcostwa i pojedź do jakiegoś sanatorium. Wiem, że na Boda by to nie posdziałało, ale z tego, co piszesz, to na Twojego męża może podziałać.

    Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie :))) , już słyszę okrzyk mojej córki "Hurrraaaa nareszcie sami " a ja na samą myśl się uśmiecham :)))))) . Dzisiaj nawet ja Kfiatuszek po tygodniu powrócił do domu odespać to grzecznie i bez żadnej złośliwości ją spytałem czy nie mogła by się na stałe do kolegi przeprowadzić bo tak miło jest jak jej nie ma :))
      Samemu jest dobrze , w dwoje z córą jest cudownie , nie znam męża MMsika ale już go nie lubię ...

      Usuń
  57. Ej, ej, ja idiotką nie jestem,nie oddała bym dziecka człowiekowi,dla którego to dziecko nie jest całym światem. To my się rozmijamy, jakoś priorytety męża się kurka,pozmieniały ostatnimi laty, ale ja go sprowadzę na ziemię :)
    Jak usłyszycie huk, to znaczy,że pan mąż się spotkał z brukiem ;)

    Bodo, wiesz co, ja też czasami nie lubię mojego męża, ale cały czas go kocham...

    dość, basta, bo Bodowe komentarze wypełni moje życie, a naprawdę to nie temat godny zajmowania internetowej przestrzeni i zaśmiecania serwerów -historia jakich miliony...żeby jeszcze jakoś spektakularnie zdradzał, albo co....a tak to nie ma nawet o czym pisać :D

    OdpowiedzUsuń
  58. MM, w takim razie niech moc będzie z Tobą! Trzymam kciuki.

    Beata

    OdpowiedzUsuń
  59. podziękowała :)

    ale w tym całym tłumaczeniu umknęło mi:

    "Dzisiaj nawet ja Kfiatuszek po tygodniu powrócił do domu (...) "
    znaczy Kfiatuszek, tak sobie znika permanentnie i otwarcie do nowego jelonka (sorki Bodo, ale tak mi się jakoś monogamia z Twoja ex nie klei )?
    Czy może za preteksty ma sympozja, szkolenia , wyjazdy integracyjne ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś to były szkolenia :)) a teraz wystarczy ,że córa na wakacjach i depilator idzie w ruch i myyyyk :)) nawet mnie to cieszy bo mam spokój w domu i bawi bo jak dzisiaj wróciła z bukietem i to bogatym to zacząłem dociekać czy zaręczynowy ;))) ... i od którego jelonka :))
      a co do monogamii ... to proszę :) nie rozśmieszaj mnie bo dziś dzień pełen niespodzianek ale pokłapać jeszcze sobie paszczą nie mogę :))))))) ....choć kusi :))

      Usuń
  60. No to się w cierpliwość uzbroję i na możliwość pokłapania zaczekam :)

    Aaaa córa na wakacjach,to żyć nie umierać, nie trzeba maski zatroskanej mamusi przywdziewać, więc hulaj dusza....
    Mam tylko nadzieję, że nie przyniesie Ci do domu jakiegoś paskudnego syfa w postaci chlamydii czy innej donowanozy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. robiłem sobie wszystkie badania po odkryciach :)) a teraz to chyba z powietrza mógłbym coś złapać :)

      Usuń
  61. Skoro Kfiatek nie ma oporów by używać Twojej maszynki, to ja bym ręcznik swój i dziecka pod kluczem trzymała :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Dziecko ma oddzielne ręczniki :)) od zawsze , nożyki bunkruję a w maszynce jest jeden super tępy :)) , problem ztylko z kibelkiem i wanną :)) ale ACZE pomoże :)

    OdpowiedzUsuń
  63. Dziecko ma oddzielne ręczniki :))

    a Ty miałeś oddzielna maszynkę, co wcale jej nie przeszkadzało z niej do woli korzystać.
    I teraz mówię całkiem serio - są syfy (głównie wirusowe i bakteryjne, ale i grzybicze) ,które doskonale przenoszą się z tkaniny, czy to ręcznika czy pościeli czy odzieży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. siostra lekarz to i uświadomiony i przebadany jestem :))) co nie zmienia faktu ,że ryzyko jest

      Usuń
    2. Kiedyś słyszałem (przypadkowo) w knajpie, jak chłopak z pełną powagi miną tłumaczył zatroskanej dziewczynie, że te mendy to z koca w hotelu złapali ;-)

      Usuń
  64. MM ciepła i dobra kobieta z Ciebie-z takiej osoby nie rezygnuje się łatwo dla jakiejś siksy co to nie wiadomo co z wiekiem wniesie - wierzę w Was i posyłam największe opakowanie duracell dostępne na rynku - czyli cierpliwość i wiarę:*

    pzdr
    B.

    OdpowiedzUsuń