poniedziałek, 28 stycznia 2013

Prawda czy.................... pic ?


 Ta piosenka jest dla mojej córki    .........................




Zaraz okaże się , że lubię Quintusia ......
powiedział swojej córce , że on nic a nic mojej córeczki nie lubi i , że z dużą niechęcią się z nią spotyka i , że w tym kinie to był z nią tylko dlatego , że babcia jej kazała ( @#$%^&*) iść z nimi ...
I, że najlepiej było by GDYBY ONA ZOSTAŁA ZE SWOIM OJCEM ................... 
muszę to chyba sobie zapisać :)

94 komentarze:

  1. Raczej ucieczką od tego syfu i oazą normalności...najtragiczniejsze jest to, że czasem mi się wydawało w naprawdę trudnych chwilach, że to ja bardziej potrzebuję dzieci niż one mnie.

    Co do kwinta, to pewnie tam dochodzi do pierwszych przepychanek w stylu "ja jestem najważniejsza" i kwitno musiał to mniemanie córki podtrzymać zyskując parę punktów w rozgrywce. Zwykła walka w nowo formującym się stadzie o pozycję.

    Generalnie Bodo jedna zasada odnośnie kobiet...zupełnie nie słuchaj tego co one mówią (dotyczy też dziewczynek). Tylko obserwacja...to co mówią można śmiało olać ;-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo... Quinto robi szpagat :) Nie może osłabić kontaktu ze swoimi dziećmi, a nie akceptując córki Bodo daje mu amunicję przeciw Kfiatkowi. Ciekawe jak długo w takim szpagacie wytrzyma.

    @Romek
    Kiedyś dostałem OPR za słuchanie kobiety. Tak, tak, cośtam było powiedziane ot tak sobie, a ja to wziąłem na poważnie. Jedna lekcja wystarczyła, teraz słucham, potakuję (instynkt samozachowawczy i lekarz polecali tak robić :) ), a potem patrzę ile z tego przekłada się na działanie. Bo kobiety są fajne, nawet bardzo, ale trzeba do nich lekkiego dystansu :)

    Również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ooo... Quinto robi szpagat :) " hehehehe

    Bodo nie pozostaje Ci nic innego jak spotkac się z kolejnym kochankiem żony na przyjacielskiej pogawędce w celu ustalenia wspólnego frontu - ał

    @Sławek - całą tą wypowiedź odnośnie słuchania kobiet mogę spokojnie przypisać do każdego jednego ludzika bez rozgraniczania na płeć
    i nie pitol mi tu kolego, że obserwowac należy jedynie kobiety.
    Ja tam obserwuję każdego bo fałszywych przyjaciół tez nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam OPR dostałem od kobiety. Stąd stosuję to podejście głównie do nich. Masz jednak rację, my też celujemy w bajerowaniu. Niektóre kobiety lubią jak facet ma gadane, jak mówi im ładne słówka (nie ważne, na ile prawdziwe), no to się dostosowujemy :)

      Usuń
    2. dostosowujemy się - czyżby padło słowo-klucz ;)
      bo masz rację- rzadko kto na samym początku wali prosto z mostu - najpierw owijamy się w te wszystkie kolorowe, zawoalowane slówka
      a potem życie
      bo ileż można udawać;)
      a szkoda-ileż mniej byłoby nieporozumień i zawodów

      p.s. za "nie pitol kolego" zabrakło mi przymrużonej emotki - tłumaczę bo teraz czytam i sama odbieram nie tak jak wtedy gdy przelewalam mysli na klawiaturę:)

      Usuń
  4. Ciekawe, jak długo wytrzyma w tym szpagacie:)

    Myślę, że powiedział córce prawdę, nie lubi córki Bodo, bo jak można lubić inne dzieci, nie przepadając za swoimi:)Prawda jest taka, że zarówno jego dzieci, jak i Bodzianka są "zawalidrogami" i z chęcią pozbyłby się wszystkich. Nie wytrzyma długo, bo zazdrosne dzieci będą go zamęczać pytaniami i w końcu nawet im każe spier..

    To, że Qwintuś nie przepada za Bodzianką, ma potwierdzenie w jej stosunku do niego. Jej niechęć nie bierze się z niczego, czuje fałsz, a może i Qwintuś nie kryje się w ogóle z tym, że jej nie trawi.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to chyba dobrze, że Kfiat czyta. Może zrozumie, że dziecko powinno mieszkać z dala od kogoś, kto go nie lubi i że ta wzajemna niechęć będzie powodem kłopotów głównie dla Kfiata, który znajdzie się pomiędzy młotem, a kowadłem. Na dłuższą metę w takich warunkach związek nie przetrwa. A jak dojdą jeszcze dzieci Qwinta zabierane na weekendy do wspólnego domu, dla których Qwinto od Kfiata będzie wymagał poprawnego zachowania, to winszuję pięknej przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie dlatego takie związki są baardzo trudne - jej dzieci, jego dzieci...utrzymanie w harmonii takiej relacji wymaga...dojrzałości. Z tego, co Bodo opisuje, trudno założyć, że ci państwo są istotami dojrzałymi, i tylko szkoda dzieci.
    To duża odpowiedzialność gdy wiążesz się z partnerem, który niejako "w pakiecie" wnosi dzieci z poprzednich związków. Akceptacja.
    Tylko, jak można związać się z facetem i oczekiwać od niego akceptacji dla własnych dzieci, gdy on nie akceptuje swoich?
    Dla mnie taki pan nie istnieje, w tej chwili to bardzo istotne dla mnie, jak potencjalny partner ma ułożone stosunki ze swoimi dziećmi a nie jego stosunek do moich (na początku), choć też bardzo ważny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bodo tylko w tym całym zamieszaniu i bagnie jakiego teraz doświadczasz zapominamy o jednym. Dzieci dorastają i to bardzo szybko. Tak naprawdę one nie są dla nas, wychowujemy je i wypuszczamy w świat. Twoja córka ma 12 lat, jeszcze tylko kilka lat i jej światem nie będą rodzice. Do pełnoletności brakuje jej już tylko 6 lat. A czas tak szybko zapiepsza.
    Agnes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze napisane. Bodo, musisz mieć swoje życie, swój świat (niekoniecznie mam na myśli sobotnie "się puszczenie"- Twoje słowa).
      Kiedy całym światem zaczyna być inna osoba, nawet dziecko (pomijając okres niemowlęctwa) robi się troszkę niezdrowo, i takiemu dziecku ciężko potem rozwinąć skrzydła, żyć na swój rachunek, bo przecież rodzic tyle poświęcił, krwawica i te sprawy :)
      Obserwuj bacznie, czy aby nie za bardzo zyjesz życiem córki, ignorując zupelnie swoje potrzeby.

      Usuń
    2. Czyli w myśl kobiecej zasady numer jeden po rozwodzie...układajmy sobie życie ;-)
      Reszta przyjdzie sama...
      To piękne, tylko do tego po pierwsze trzeba mieć charakter a po drugie trzeba spalić przeszłość a część z panów ma z tym kłopot (od razu dopowiem, aby uspokoić rozemocjonowane kobiece główki - nie ze względu na wyjątkowość pani)... ;-)

      Zresztą, moja obserwacja pań "układających sobie życie" prowadzi do renty na ławce przed blokiem, z dużą nadwagą i alimentów na troje dzieci od trzech różnych panów. Tak też można a wszystko zależy od tego co kto lubi.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Nie chodzi o to aby spalić przeszłość. Ale o to aby dzieci dla nas nie stały się całym światem.
      Dzieci są ważne nawet bardzo ważne, ale jeśli stają się jedynym celem naszego życia to robimy krzywdę przede wszystkim im.
      Romek ja nie piszę z pozycji rozwódki ( bo jestem szczęśliwą mężatką od baaardzo wielu lat) ale z pozycji matki.
      Dziecko nas potrzebuje, ale do pewnego wieku. Później chce samo układać sobie życie, ma własne sprawy.
      Następuje odcięcie "pępowiny". Jeśli tego nie uszanujemy to później następuje np. sytuacja gdzie mamuśka dzwoni do do dorosłego żonatego syneczka z pytaniem czy założył kalesony bo dzisiaj zimno.
      Taka matka żyje tylko dla dziecka i dziecka życiem.
      Agnes

      Usuń
    4. To akurat prawda, popadanie w skrajności jest złe. U mnie problemem było to, że wieczorem dzwoniłem do matki co dwa, trzy dni pytając jak się czuje i co słychać. Byłem maminsynkiem...

      Podobnie jest z dzieckiem. Granica się przesuwa, ale chyba nie zasugerujesz, że 10-13to letnie dziecko potrzebuje swobody na tyle dużej, że rodzice mogą się niemal wycofać?

      Przykład z podwórka...pani aż tak bardzo chciała wykazać, że radzi sobie beze mnie (a przy okazji, że jestem zbędny - potrzebne są tylko moje pieniądze), że dziecko w wieku 12 lat wraz z 10 latkiem chadza samo do szkoły w innej dzielnicy miasta, podobnie z zajęciami dodatkowymi, mimo że ja deklarowałem i deklaruję chęć ogarnięcia tematu. Problem naprawdę leży gdzie indziej...im więcej czasu spędza ojciec z dziećmi tym większe poczucie strachu rodzi się w głowie pani. Przede wszystkim o to, że dziecko w końcu powie...mamo...ja bym chciała mieszkać z Tatą, ty masz nowe życie, wujek pochłania Cię do reszty, zabawy, praca itp. Sam fakt odejścia dziecka pod skrzydła ojca może byłby jeszcze do przełknięcia, o ile w pobliżu są akurat jakieś portki o tyle utrata wpływu na Exa plus kasy z daniny plus zysków w postaci wsparcia na gwizdek jest już poważnym problemem w głowie pani, do którego zresztą ona sama się nigdy nie przyzna! Nawet przed samą sobą ;-)

      Usuń
    5. "zasugerujesz, że 10-13to letnie dziecko potrzebuje swobody na tyle dużej, że rodzice mogą się niemal wycofać?"
      Nie sugerowałam tego, wyraźnie napisałam, że czas szybko mija i za 6 lat dziecko nie będzie już dzieckiem tylko młodym człowiekiem, który zamiast na zagraniczne wczasy z rodzicami będzie chciało jechać z kolegami pod namiot na Mazury. I że 6 lat to ono nie będzie rozważało czy mieszkać z mamą czy z tatą, ale czy mieszkać w akademiku czy wynajmowanej kawalerce. I to jest jak najbardziej prawidłowe zachowanie, gorzej jeśli rodzic zamast to uszanować zatrzyma się na etapie 12 latka. Dzieci małe są tylko raz, są darem który otrzymujemy do wychowania i wypuszczenia w świat.
      Napisałeś z taką drwiną - "ułożenie sobie życia"
      Ale jeśli tego nie zrobimy ( bez względu czy to jest rozwód czy wyfrunięcie piskląt z gniazda) to zawsze będziemy żyć nie swoim życiem, ale życiem innych. Pal licho jeśli tylko to nam zaszkodzi, gorzej kiedy może to zaszkodzić innym( m.in. naszym dzieciom). Później czyta się o złośliwych teściach co to chcą życie układać młodym.
      Agnes

      Usuń
    6. Żyć trzeba swoim życiem, bo rodzimy się sami i umrzemy sami. Świat jest tak skonstruowany, że to kobiety przeważnie nie są w stanie funkcjonować bez przysłowiowych portek, które są w pewnych kręgach synonimem sukcesu, atrakcyjności i udanego życia. Nie ważne, że wewnątrz syf - najważniejsze, że na zewnątrz sielanka ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Skąd założenie, że wszystko wygląda dokładnie tak jak bodo tutaj opisuje? Fascynuje mnie ta Wasza wiara w każde jego słowo :).
    Mam nadzieję, że kfiat nie będzie głupia i nie da się sprowokować, nie będzie się grzebała w tej publicznej gnojówce, którą bodo tutaj funduje jej, dziecku, sobie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowa - poczytaj komentarze to stwierdzisz,że Twój komentarz jest z lekka nie na miejscu, a szczególnie jego 1 część...

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja się już w swoim krótkim życiu nauczyłem, że coś takiego jak prawda nie istnieje. Każdy ma swoją prawdę, swoje spojrzenie na świat i własną wersję wydarzeń. To co również zauważyłem to skłonność kobiet do oceniania zdarzeń na bazie skutku a nie przyczyny. Mało która rozpatruje jakieś zdarzenie jako ciąg mniejszych wydarzeń doń prowadzący. Przykład? Już kiedyś dawałem...ale niech tam.

    Pani zaczepia pana po pracy próbując dać upust swojemu braku emocji po nudnym w jej mniemaniu dniu. Pan ma ochotę już tylko pogapić się w ogień. Pani nie odpuszcza dopóki nie dostanie pożądanej porcji emocji (nie zastanawia się na razie jakich bo w obliczu braku jakichkolwiek ma to drugorzędne znaczenie). I tak pan pantofel indagowany bez przerwy przytakuje i dalej ogląda telewizję. Pani trafiając na wyjątkowo kanapowy charakter wygada się a i tak nie spowoduje tak upragnionego wybuchu emocji ze strony pana. Znajdzie je za to u kolegi z pracy i to wcześniej niż się nam wydaje...

    Z kolei trafiając na faceta z krwi i kości dostanie to co chciała czy solidną porcję słów, które wskażą jej bezsens jej emocjonalnego rozumowania. Pani najprawdopodobniej próbując bronić do cna swego zdania rzuci talerzem o ziemie albo zwymyśla pana. Pan nie pozostając dłużny odpowie tym samym tylko ze zdwojoną siłą...Efekt? Foch i szlaban...na dupę, relacje itp.

    Trzecia opcja jest taka, że pan wie jak to działa i jak zależy mu jeszcze na pani to odpowiednio skanalizuje jej emocje co zakończy się prawdopodobnie upojnym seksem. Nie mniej jednak taki facet będzie miał dość cierpliwości aby tłumaczyć oczywistą oczywistość w pokrętny, zrozumiały dla kobiecego mózgu sposób tylko wtedy, kiedy na relacji z panią naprawdę mu zależy (przeważnie pierwsze dwa, trzy lata...). Później każdy z nas dochodzi do wniosku, że szkoda prądu...tak czy tak, jakby się nie obrócić dupa zawsze z tyłu.

    Miłego dnia życzę...
    Bodo biżuteria już zabrana przez Kfiata? ;-)
    Pytam dlatego, żeby Cię ustawić na co się masz przygotować w kolejnym etapie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, jak odkryłeś że Twoja Pani nie zdążyła zakończyć znajomości z innym, to rozpatrywałeś to na bazie przyczyny :)

      Pierwsze dwa lata to okres zauroczenia, czyli emocje intensywne, ale raczej powierzchowne. Jeśli to Ci wystarcza, ok.

      Usuń
    2. Nie. To był skutek. Podobnie jak skutkiem był rozwód. Pani czegoś brakowało i panu czegoś brakowało...to naturalne. Wiesz jaka jest różnica? Ano taka, że pan (pomijając kanalie, które mają wszystko gdzieś - inna sprawa, że wątpię iż są tacy do końca - tak zwane usunięcie się i zerwanie kontaktów to obrona przed totalnym unicestwieniem wnętrza) wychodzi ze sformalizowanej relacji z kobietą w tym kraju na kompletny lodzie a sprawą wtórną jest podział win, który tak naprawdę w finale nie ma znaczenia.

      Kfiat zabiera dziecko, pół majątku i dożywotnią niemal rentę ze wskaźnikiem, który może być indeksowany co pół roku. Z czy zostaje Bodo? Z ułudą wpływu na wychowanie dziecka?

      Usuń
    3. Wiesz Romku szkoda, ze znasz tylko te 3 schematy. Ja znam jeszcze co najmniej 2 opcje
      Agnes

      Usuń
    4. Podziel się Agnes, człowiek się cały życie uczy. Zawsze możemy przyjąć, że moja próbka jest niereprezentatywna ;-)

      Usuń
    5. Ech...a wystarczy tylko wziąć po prostu pod uwagę, że kobiety są inne niż mężczyźni, inaczej wszystko rozpatrują i odczuwają.
      Kiedy coś się stanie- dla faceta wygląda to, jak pęknięta szyba, dla kobiety jest to cały witraż. Widzimy w różnych wymiarach, w różnych rozmiarach i inaczej dajemy upust swoim emocjom. I szukamy zrozumienia, a nie zaczepki!

      To zdanie:"Mało która rozpatruje jakieś zdarzenie jako ciąg mniejszych wydarzeń doń prowadzący"-może świadczyć o tym jak ktoś tu mało wie o kobietach...

      Usuń
    6. Są inne...to zdanie pada ostatnio bardzo często w internecie, mediach itp. Prócz tego stwierdzenia słychać jeszcze wypowiedzi typu - jestem kobietą, więc nie będę się wstydzić, że taka jestem a Ty jako współczesny facet masz to zaakceptować. Pięknie, tylko że znów działa to w jedną stronę, bo my z kolei mamy być twardzi ale czuli, bogaci ale niezapracowani, mamy domyślać się i spełniać oczekiwania drogich pań itp. Gdybym ja powiedział, że zdradziłem bo jestem mężczyzną, to zostałbym zakrzyczany, żem kanalia co nie umie panować na instynktem. Jak zdradzi kobieta to tu już jest wszystko jasne...pan dupa nie starał się, nie spełniał potrzeb itp...

      Co do szczegółowości to nadal się nie rozumiemy...Wy potraficie ze szczegółami przytoczyć zdarzenie sprzed lat, które dezawuuje faceta w Waszych oczach albo rozłożyć na czynniki pierwsze czemu znów dostałyście na imieniny szalik (przecież mógł się bardziej postarać, dać coś wymyślnego, indywidualnego itp.) zaś nie chcecie zastanowić się, czemu facet chodzi napompowany od miesiąca bo akurat ma szlaban na dupę. Co tu się zastanawiać?! Niech panuje nad popędami...

      Nadal podtrzymuję zdanie, że macie dar do upraszczania zdarzeń i wypadków, które są dla Was w danej chwili niekorzystne z przewagą tłumaczenia bardziej siebie przed samą sobą oraz do komplikowania spraw prostych, które powinny być zwyczajnie omówione w drodze dialogu (ale to już nie to, prawda? Powinien się pan sam domyśleć...). Ta pokrętna natura sprawia, że dogadujemy się tylko w fazie buzowania chemii a później to jest już zwykły rachunek zysków i strat. Przykre ale prawdziwe.
      Pozdrawiam

      Usuń
    7. Ale Romku, Wy także macie wobec Nas wymagania. Mamy zapierniczać, ale jednocześnie zawsze być wypoczęte, zawsze chętne i ponętne. Mamy być mądre, tylko broń Boże nie pokazać, że mądrzejsze od was. Pachnieć, wyglądać i jeszcze po pracy inwentarza doglądać:)
      To idzie w obie strony i dobrze o tym wiesz. Piszesz:"Jak zdradzi kobieta to tu już jest wszystko jasne...pan dupa nie starał się, nie spełniał potrzeb itp.." a Wy uważacie od razu, że puszczalska, leci na kasę itp, itd, nie pomyślicie, że to wasza wina. Zawsze punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

      "...zaś nie chcecie zastanowić się, czemu facet chodzi napompowany od miesiąca bo akurat ma szlaban na dupę"-tu nie ma się nad czym zastanawiać, bo to oczywiste:))
      Pomijam fakt, że pewnie w tym miesiącu nawet nie podejdzie facio się przytulić, bo bez bzykania nie ma zwykłego przytulania:)
      Swoją drogą-opcja miesięcznego szlabanu dla nas samych byłaby katorgą:)

      Co do pokrętnej natury...czy gdyby była tak prosta, jak u mężczyzn, byłoby tak ciekawie i intrygująco? Ciśnienie podnosić można na różne sposoby, nie tylko w "fazie buzowania chemii":))
      W pewnych rzeczach każda z nas się z Tobą zgodzi-rozkładamy wszystko na czynniki pierwsze, komplikujemy najprostsze sprawy, jesteśmy szczegółowe, aż do przesady. Ale to są właśnie te cechy, które nas od siebie odróżniają i dzięki temu jest barwniej w życiu:)
      Również pozdrawiam.

      Usuń
    8. Wyciągnij więcej pozytywnych wniosków z różnic między nami i nie skupiaj się tylko na negatywnych aspektach:)

      Usuń
    9. Odwróciłaś kota ogonem ;-)
      Nie pisałem o wymaganiach, tylko o tym, że we współczesnym świecie daje się zauważyć pełne pobłażanie dla kobiecych wad przy jednoczesnym ostracyzmie wobec męskich. Tu jest pies pogrzebany. A jakby co, to zawsze można kota ogonem odwrócić ;-)

      Generalnie zgoda, ale ja piszę o szczególnych egzemplarzach a nie o wszystkich kobietach - zresztą podkreślałem to już nie raz na tym blogu. Dziwi mnie tylko, że prawie każda pani bierze sobie to wszystko co ja "smaruję" tak strasznie do serca ;-)
      Pozdrawiam

      PS: Bodo...to jak z tą biżuterią? Zabrana czy nie?

      Usuń
    10. @Romek
      Jak to co z biżuterią? Przecież Bodo (jak każdy facet) swoje klejnoty nosi przy sobie. Wątpię, żeby Kfiat próbowała się do nich dobierać ostatnio. Można wręcz powiedzieć, że ma dość mocny "szlaban na klejnoty" ;-)

      @zaciekawi0na
      W dużej części Romek już napisał to co chciałem odpisać, ale co mi tam - dorzucę swoje 3 grosze.

      W przedostatnim komentarzu Romek ma wiele racji. Szkoda, że Twoja odpowiedź rozmywa to co napisał, a nie popycha sprawę do przodu, ot choćby przez wyjaśnienie przyczyn opisanych zachowań.
      Romek pisze co go boli u kobiet (tj. hipokryzja), a Ty mu podajesz kontrprzykład i piszesz o punkcie siedzenia. To tak jakby w piaskownicy jedno dziecko mówiło, że je boli noga, a drugie (chcąc pokazać, że jemu nie jest lepiej), że je boli ręka. I co? Od narzekania nie boli mniej.
      Żeby nie było - ludzie to stosują niezależnie od płci i w różnych sytuacjach. Taka gierka.

      "Wyciągnij więcej pozytywnych wniosków z różnic między nami i nie skupiaj się tylko na negatywnych aspektach" -- to kolejna gierka w jaką gramy. Żeby nie dało się całkowicie negatywnie określić problemu, to zawsze można go nieco pocukrować - pokazać, że cośtam dobrego z niego wynika. Zamiast więc problem rozwiązywać lepiej skupiać się na tym słodziku? Jak dla mnie to tylko rozmazywanie sedna.

      Na koniec w nieco weselszym tonie.
      "Co do pokrętnej natury...czy gdyby była tak prosta, jak u mężczyzn, byłoby tak ciekawie i intrygująco?"
      Z tego co piszesz można wywnioskować, że mężczyźni mają prostą naturę, która nie jest tak intrygująca i ciekawa. Z drugiej strony jakoś ta męska prosta natura pociąga kobiety. Nie najlepiej to o kobietach świadczy, żeby się tak dać zauroczyć prostą naturą mężczyzny. ;-)
      Cały wywód nieco naciągany (poza deprecjonowaniem prostej natury mężczyzn!), więc potraktuj to z lekkim przymrużeniem oka.

      PS Inna nazwa na prostej natury mężczyzny to "zdrowy chłopski rozum" :-)

      Usuń
    11. Witam:)
      No to obaj macie problem, bo po pierwsze nie wzięłam niczego do siebie, po drugie znam podejście Romka i mnie ono bardziej bawi niż złości, po trzecie mój komentarz był w tonie wesołym, absolutnie niezaczepnym:) W ogóle nie rozumiem skąd pomysł, że mnie temat rozdrażnił:) Kolejny przykład, jak chcecie nas odbierać, a nie jak jest naprawdę:)
      Nie muszę tu niczego słodzić, żeby było bardziej strawne. Wystarczyłoby podać multum kontrprzykładów na temat mężczyzn w tonie wypowiedzi Romka, stąd zdanie o punkcie widzenia. Nie będę iść za przykładem i psioczyć, bo od tego są zranione i te, co się na facetach przejechały, ja nie:)

      Czy ja napisałam, że wasza prosta, jak budowa cepa, psychika jest zła? Musi być równoważnia dla zawiłej natury kobiety:) Skoro dwa inne bieguny się przyciągają, to pokrętna psychika będzie lgnęła do prostej i na odwrót:)Sami odbieracie źle, co się do was mówi(pisze), ale lepiej to złożyć na karb złośliwych bab, niż się przyznać, że po prostu nic nie rozumiecie, bo jak się kogoś, czegoś nie rozumie to przecież najlepiej skrytykować, prawda?:)
      Pozdrawia rozbawiona, a nie wkurzona Joaśka:)

      Usuń
    12. Cześć Joaśka...manipulacji ciąg dalszy. Twój facet gra z Tobą w te gierki? ;-)

      Pozdrawiam (bez nerwa, co by ktoś mnie o agresję nie posądził)... ;-)

      Usuń
    13. Romku, mój facet za dobrze mnie zna, żeby sobie pogrywać, chociaż przyznam, że po 14-tu latach małżeństwa jeszcze bywa zaskoczony i to nie zawsze mile:)Przykład pierwszy z brzegu-powrót do domu-codziennie, czy wchodzę do domu ja, czy on, jest to samo, czyli wyciągnięte łapska i tekst męża-"jak się dziś mają moje cycuszki":) Nie-moja żonka, nie moje kochanie, tylko "cycków ściskanie":) Wszystko jest ok,podoba mi się to, śmieję się, żartuję, ale trafi na jeden paskudny i co się wtedy dzieje? Leci tekst ode mnie, że tylko jedno w głowie, że może by przytulił najpierw, buziaka dał itd, itp. Z męża strony zdziwienie, bo jeszcze wczoraj sama za ręce łapałam, żeby dotykał, a dziś tyrada na temat nieczułości, że tylko cycki i dupy w głowie itp:) I co potem? Może być zły, bo przecież nie rozumie, może zacząć krzyczeć, mówić, że jestem walnięta i sama nie wiem, czego chcę. Może, ale nie musi, bo wie, że "jego kobieta tak ma, że dziś słodka, jutro hetera". Jak się ludzie dobrze znają, o wszystkim rozmawiają, nie ma takich sytuacji, jak tu opisujesz Ty, czy Bodo.
      Tak, jak pisałeś wyżej- podstawą jest dialog. Tylko, że do tego potrzeba jeszcze odpowiednich osób, które myślą nie o sobie, a o tej drugiej stronie.

      Jeszcze odnośnie odwracania kota ogonem. Panowie-piszecie sami, jak Wam pasuje. Jak nie tak, to tak, ale summa summarum -zawsze źle:) Jeśli zacznę naskakiwać, to, że mnie coś dotknęło, kiedy obrócę coś w żart, to , że specjalnie to robię, bo nie mam innych argumentów. Ja myślałam, że to kobiecie ciężko dogodzić, ale panom tu piszącym też nie jest łatwo:)

      Idę lepiej obiad kończyć, bo jeszcze mąż się okaże mniej wyrozumiały niż myślę:))

      Usuń
    14. No masz ci los, wpadłem we własne sidła, ja tu poważnie traktuję co piszesz, a tutaj trzeba było na lekko to brać. Wezmę więc sobie do serca własną radę, żeby nie słuchać słów, a patrzeć na czyny. :)

      @zaciekawi0na
      "Nie muszę tu niczego słodzić, żeby było bardziej strawne. Wystarczyłoby podać multum kontrprzykładów na temat mężczyzn w tonie wypowiedzi Romka, stąd zdanie o punkcie widzenia."

      Jasne, że można podać multum przykładów, ale czy to rozwiąże, czy chociaż popchnie ku rozwiązaniu dyskutowanego problemu pierwotnego? To tak jakby Ci się samochód psuł co drugi dzień. Ty mówisz, że samochód Ci się psuje co drugi dzień, a ktoś Ci odpowiada, że co drugi dzień jest sprawny i żeby się na tym skupić/brać pod uwagę. I jak? Bliżej naprawienia samochodu? (Wiem, wiem, zawsze można używać samochód w dniach, w których działa ;) )
      Hehe... przypomniał mi się skecz kabaretu TEY, w którym "tjaktoj" miał 3 koła dobre: http://youtu.be/8vBtqEjFFB0

      "Czy ja napisałam, że wasza prosta, jak budowa cepa, psychika jest zła?"
      Czy ja twierdzę, że to napisałaś? Bynajmniej. Ja tylko uważam, że określiłaś prostą naturę mężczyzn jako mało intrygującą i nieciekawą.

      "Sami odbieracie źle, co się do was mówi(pisze), ale lepiej to złożyć na karb złośliwych bab, niż się przyznać, że po prostu nic nie rozumiecie, bo jak się kogoś, czegoś nie rozumie to przecież najlepiej skrytykować, prawda?:)"

      A może odbieramy dobrze to co się do nas mówi, ale mówi się do nas w sposób, który nie wyraża tego co mówiący chce przekazać? Jeśli wiadomość jest pokrętna, czy niecelnie opisująca przekazywaną treść, to przy najlepszych nawet chęciach nie da się z niej nic wyciągnąć. Wiem, można się domyślić :)
      Odbiję też piłeczkę i zapytam - dlaczego uważasz, że źle odbieramy to co do nas się mówi, a nie bierzesz pod uwagę, że przekaz jest niejasny? :)
      Skrytykować? Oczywiście, ale tylko nielogiczności i niespójności w przekazie.

      "Ja myślałam, że to kobiecie ciężko dogodzić, ale panom tu piszącym też nie jest łatwo:)"
      Ależ Joaśka, nam (a przynajmniej mi) jest bardzo łatwo dogodzić. Mało wymagający jestem i poczytuję to sobie za ogromną zaletę :)
      Czyż obrócenie w żart nie jest ucieczką od dyskusji? Czasem powodowaną brakiem argumentów.

      Zawsze źle? Ależ skąd - przecież nie raz zgadzam się z rozmówcą, niezależnie od płci. To co mnie "kłuje w oczy" to dyskusje nie oparte na argumentach, niespójności i nielogiczności jakie można w nich znaleźć.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    15. Witam Sławku:)
      "Odbiję też piłeczkę i zapytam - dlaczego uważasz, że źle odbieramy to co do nas się mówi, a nie bierzesz pod uwagę, że przekaz jest niejasny? :)"- to się może ciągnąć w nieskończoność, prawda?:)

      Nie wiem, jak inne kobiety, ale ja na pewno tak nie pomyślę, bo pamiętając, że facetowi należy prosto wykładać, to,co się chce mu przekazać, tłumaczę, jak dziecku-powoli i jak najmniej zawile:). Fakt, że dostaję przy tym kurwicy, bo mi wydaje, że to, co mówię jest tak proste i zrozumiałe, że bardziej być nie może, a tu nie dochodzi. Zaczynam więc artykułować każdy wyraz, czym dobijam znowu odbiorcę, więc i tak źle i tak niedobrze, bo jak chcę mówić jeszcze jaśniej, myśli, że robię z niego idiotę, albo, że uważam się za dużo mądrzejszą od niego:)) Przestać wtedy mówić?:)Myślę, że większym problem nie jest niejasny przekaz, tylko zbyt duża ilość nagromadzonych informacji, być może zbyt szybkie ich wyrzucanie z siebie i wtedy tego nie ogarniacie:)

      Można mnożyć różnice między nami i na każdą zarówno ja, jak i Ty znajdziemy swoje wytłumaczenie. Każda strona ma swoje racje. Tylko nie przesadzajmy z tymi negatywnymi:) Ja nie piszę, że się mylicie, co do nas, ale czy któryś pomyślał, o tym, jak czuje, co może myśleć kobieta, zanim coś tu o niej napisał? Przydałby się tak jeden dzień w roku, żeby zmienić płeć i przybliżyć was do natury kobiecej, może też byście mieli więcej zrozumienia dla nas. Wymagacie zrozumienia dla siebie, ale nie stać Was na to samo wobec kobiet...
      Pozdrawiam, Joanna

      Usuń
    16. Witaj Joanno :)

      "to się może ciągnąć w nieskończoność, prawda?:)"

      Ależ oczywiście, że tak można w nieskończoność. Właśnie dlatego takie odbijanie piłeczek nie ma sensu, bo tylko rozmywa problem. Super, że w tym się zgadzamy.

      Widzisz, często problemem nie jest prędkość przekazywanie informacji - tutaj artykułowanie i powtarzanie się nie pomoże. Sama piszesz, że spowolnienie mówienia nie działa, czyli problem nie leży w ilości informacji, czy szybkości ich przyswajania przez odbiorcę.
      Co więc zrobić? To samo co robi się, gdy chce się komuś coś powiedzieć, a ten ktoś nie rozumie - mówi się inaczej, dobiera inne przykłady. Nie ma się co stresować, że odbiorca nie "kuma" o co nam chodzi, bo może problem leży po naszej stronie. Abstrahując jednak od tego co szwankuje w komunikacji - to mówiącemu zależy na przekazaniu jakiejś informacji, więc powinien próbować. Tak jak dobry nauczyciel w szkole tłumaczy po raz kolejny to samo.

      Co czuje kobieta nie wiem, chyba że komunikuje mi to tak, żebym zrozumiał. Fakt, może czasem brakuje mi finezji i umiejętności, aby wyrazić się zręcznie i rąbię jak siekierą, ale szybko się uczę i wystarczy zwrócić mi uwagę, że coś nie halo. Wtedy poszukam bardziej składnych słów. (Powtarzanie wolniej nie zadziała ;) ).

      "Wymagacie zrozumienia dla siebie, ale nie stać Was na to samo wobec kobiet..."

      Zrozumienia? Hm... niekoniecznie. To czego bardziej oczekuję, to sensu w słowach i działaniach - jakiejś logiczności i celu. Ja tam bym nawet wolał zamiast zrozumienia ostro się pokłócić na argumenty. Wtedy nawet przegrana cieszy, bo można się czegoś nauczyć, zrozumieć błędy w swoim podejściu. Ciekawe, kto by się odważył na taką kłótnię? Bez emocji, bez gierek, bez ping-pongów (bo my to, ale wy tamto), itp.
      A swoją drogą, słyszałem, że nawet kobiety siebie nie rozumieją. Czy to prawda?

      Twoje wypowiedzi właśnie w większości są pełne logiki i argumentów - stąd przyjemność różnienia się z Tobą :)
      Na jedno jednak kładę veto - daje się wyczuć lekkie deprecjonowanie mężczyzn w Twoich komentarzach. Tu przykłady: "Myślę, że większym problem ... [jest] zbyt duża ilość nagromadzonych informacji, być może zbyt szybkie ich wyrzucanie z siebie i wtedy tego nie ogarniacie" oraz "nie stać Was na to samo [tj. zrozumienie] wobec kobiet".

      Pozdrawiam, Sławek

      PS Wybacz Bodo za nadwyrężanie gościny, postaram się zwięźlej wypowiadać.

      Usuń
    17. Wbiję się w tę nadzwyczaj miłą wymianę zdań...Sławek jak zwykle dobrze wszystko ujął. Ja sam zaciekły mizogin ;-) wg niektórych muszę z przyjemnością przyznać, że nawet na tym blogu spotkałem kilka kobiet, które wypowiadały się naprawdę logicznie...inna rzecz, czy tak samo zachowują się w realu?

      "A swoją drogą, słyszałem, że nawet kobiety siebie nie rozumieją. Czy to prawda?"

      Dlatego między innymi potrzebują nas. Kwintesencją niech będą dwa cytaty z kogoś, kogo znałem bardzo dobrze...

      "wytatuuję sobie ibisa i będę wreszcie wolna!"
      i
      "ja sama nie wiem czego chce!"

      Ten ostatni słyszany nad wyraz dobrze. To MY mamy wiedzieć czego chcemy i gdzie idzie związek. Dopóki wiemy a kobieta w to wierzy to wszystko działa. Jak emocje wezmą siłę nad charakterem to mamy koniec. Inna rzecz, że utracie wiary w nas przez kobiety my mężczyźni jesteśmy winni.

      I jeszcze jedno Sławek...tu wszyscy rozumieją o co chodzi. Problem jest jeden...mało, która kobieta potrafi przyznać się do słabości przed samą sobą. One w większości same nie rozumieją siebie i tego co nimi kieruje. Boją się samych siebie a buta na zewnątrz (vide terapia i inne kobiece hools blog) służą jednemu - zakrzyczeniu strachu przed życiem i strachu przed niezrozumieniem tego świata.

      Romek

      Usuń
    18. Witam Panów:)
      Jako, że "...że tak można w nieskończoność. Właśnie dlatego takie odbijanie piłeczek nie ma sensu, bo tylko rozmywa problem. Super, że w tym się zgadzamy":) zakończę ten dialog ze swojej strony, pisząc kilka prawd o kobietach na przykładzie samej siebie.

      @Sławku, absolutnie nie miałam zamiaru deprecjonować tu mężczyzn, macie swoje słabości, jak i kobiety. To, co napisałam denerwuje akurat mnie w Was(a raczej to przykłady, co mnie denerwuje w mężu i kolegach), nie wiem, co drażni inne kobiety. Umiem się przyznać, że często sama siebie nie rozumiem i zastanawiam się po co ta cała tyrada na dany temat, ale wtedy jest zwykle za późno. Słowa same lecą:))Osobiście nie chciałabym się kłócić z osobą do siebie podobną, bo na jedno wypowiedziane zdanie, mam 123, z których tylko jedna trzecia dotyczy problemu:) Znam swoje minusy i wierz mi, żeby było dobrze-próbuję nad nimi panować. Tylko, że do tego potrzebna jest druga strona-zrównoważona, wyrozumiała, umiejąca westchnąć:"no co ja zrobię, ona już taka jest":)Pomijam fakt, że wolę rozmawiać z mężczyznami i mam więcej kolegów niż koleżanek(tak, tak, może być tak, że mi lepiej w tym gronie, bo czuję się od nich mądrzejsza i łatwiej ich przegadać, ale co tam:) Tylko, że staram się także dorównać im w rozmowach o autach, broni, myślistwie itp. a dobrze wiesz, że wcale nie jest łatwo wam w tym dorównać. Nie staram się jednak ładować w ten krąg na siłę. Myślę, że większość z nas wie, że macie swój świat, swój sposób myślenia i bierze to pod uwagę. Wtedy łatwiej nam się dogadać. Gdybym myślała tylko o sobie, byłoby źle. Mam to do siebie, że rozmawiając z dzieckiem przypominam sobie, jak byłam mała i co wtedy czułam, podobnie jest z nastolatkiem-staram się przypomnieć jaka byłam w jego wieku. Z Wami jest trudniej, bo mężczyzną nie byłam, ale zależy mi na tym, żeby Was lepiej rozumieć. Myślę, że tak ma większość kobiet, a ich zachowanie zależy w ogromnej mierze od Was.

      @Romku,
      Wierz mi, że są kobiety, które umieją przyznać się do błędu:) Inna rzecz, że kosztuje nas to duużoo i zwykle robimy tak, żebyście poczuli się jeszcze bardziej winni:). Tu z ręką na sercu przyznaję, że jesteśmy w tym mistrzyniami i wcale nie jest to chlubna rzecz:)

      " To MY mamy wiedzieć czego chcemy i gdzie idzie związek. Dopóki wiemy a kobieta w to wierzy to wszystko działa"-gówno prawda. To jakbyś napisał, że wszystko zależy tylko od was. Wątpię, żeby dwie inteligentne osoby, którym zależy na na tej drugiej miały problemy w związku. Mam rozumieć, że jak mąż zwątpi, to ja też powinnam? Powinnam wtedy winić jego, czy oboje, bo przecież to on miał wiedzieć, czego chce?:)

      Jako, że nie wiem, na ile wystarczy tu miejsca, a mi czasu( a mogę tak bez końca:)) muszę kończyć:)

      Ps. Kocham mężczyzn, jacy by nie byli, żeby nie było:))

      Pozdrawiam:)


      Usuń
    19. "Ps. Kocham mężczyzn, jacy by nie byli, żeby nie było:))"

      Tfu, tfu...cofam to. Są jednak głąby, których tylko z glana i z obrotu...

      Jeszcze odnośnie komunikacji-każda normalna kobieta wie, że nie zawsze wolno i warto poruszać jakiś temat. Wiele zależy od miejsca i czasu. Czyli nie ma sensu zagadywać i psuć sobie nerwów, kiedy mężczyzna jest czymś zajęty, bo nie ma podzielnej uwagi i raczej, jak się skupia to na jednym ale solidnie. Znająca realia nie zagada, kiedy facet ogląda mecz, lub inny interesujący go program, bo wtedy nawet, jakby stanęła naga zasłaniając telewizor, odsunąłby mówiąc-oglądam:))(Noo, może mój by nie odsunął, jakbym miała na głowie poroże przynajmniej szesnastaka obustronnie koronnego i do tego o wadze co najmniej 8kg:))

      Ogólnie-czas, miejsce, proste komunikaty- tak niewiele wystarczy, żeby było dobrze:)

      Usuń
    20. niby niewiele ale jakie czasami nie do przeskoczenia ;)

      pozdrawiam przedweekendowo

      Bodo - a Ty się odezwiesz coś w ogóle??

      Usuń
    21. @Beata,
      Bodo pewnie pod wpływem Romka utyka biżuterię, gdzie się da:)
      Jejciu, jak dobrze, że nie przepadam za błyskotkami, w razie czego-jeden problem mniej:)

      No, ale fakt faktem, odezwać by się mógł...

      Usuń
    22. Biżuteria już dawno u teściowej ;-)
      Romek

      Usuń
    23. może to dziwne ale pierścionek zaręczynowy i obrączkę uważam za własność obdarowanego /jak i całą resztę biżu, którą to mąż opłacał "coś"/
      mam tylko część takowej ale nigdy nie pomyślałabym by wliczać ten "wkład" w "masę" wspólną
      dziwne? eee chyba nie

      pzdr
      B.

      Usuń
    24. To najzupełniej zrozumiałe. Zresztą jak większość działa na zasadzie "co jest twoje to jest moje a co moje to...się zobaczy a na razie nie rusz".
      Pewna znajoma została obdarowana przez męża pierścionkiem zaręczynowym za 90tys. $ (obrączek się tam nie używa). Pan zażyczył sobie zwrotu w czasie rozwodu (płacił jeszcze raty za ten kawałek kamienia i metalu służący tylko i wyłącznie zaspokojeniu próżności). Pani oczywiście zbulwersowana ;-)
      Nie wtrącałem się bo to moja znajoma, ale w pełni rozumiem tego gościa :-)
      Pozdrawiam Romek.

      Usuń
    25. Nie - po prostu prezentów się nie oddaje i nie rozlicza- ja nie poprosiłabym o zwrot wartościowego prezentu
      Ale rozumiem,że ludzie są różni

      Usuń
    26. Pierścionek zaręczynowy zwróciłam-to jednak jest symbol a nie tylko prezent

      Usuń
    27. "Pan zażyczył sobie zwrotu w czasie rozwodu (płacił jeszcze raty za ten kawałek kamienia i metalu służący tylko i wyłącznie zaspokojeniu próżności)"- próżności żony, czy swojej, Romku::))
      Szpan typu- "a co mnie kuźwa nie stać?" a potem - "oddaj, bo nie mam na raty":))Wątpię, żeby dowody miłości wymagały takich nakładów finansowych. Nie wydaje mi się także, żeby pani zażądała sobie sama z siebie takiego pierścionka. Jeśli się mylę, to pana od razu można kreślić jednym słowem- IDIOTA:)

      Zgadzam się z @B., pewne rzeczy są symbolami i te powinno się zwracać bez zbędnych słów...

      Usuń
    28. kreślić=określić*

      Usuń
    29. Tak. Pan zdecydowanie był idiotą...
      Pani zdecydowanie mogła żądać takiego pierścionka...to znaczy oczywiście ona w swojej całej "skromności" nic nie chciała, ale konkurencja innych pajaców w spodniach gotowych się pochlastać za możliwość obcowania z rzeczoną panią sprawiły iż ten nieszczęśnik wyłączył myślenie.
      Tak często bywa niestety...
      Romek

      Usuń
    30. czy ktoś mądry mi wytłumaczy dlaczego po wybraniu opcji podpisu "konto google" raz piszę jako B. a następny B.Beata???

      Usuń
    31. @zaciekawi0na
      "absolutnie nie miałam zamiaru deprecjonować tu mężczyzn, macie swoje słabości, jak i kobiety"
      Domyślam się, że to nie celowe. Z tego co piszesz/mówisz(?) można jednak takie odnosić wrażenie. Widać podświadomie dajesz upust tym co Cię denerwuje w mężczyznach.

      "Słowa same lecą" - a nie boisz się, że poleci za o jedno za dużo? Kaskader jesteś :-)

      "Ps. Kocham mężczyzn, jacy by nie byli, żeby nie było:))"
      Ej... nie odwołuj tych słów :-)
      Kochajcie nas dziewczyny, byle nie na raz, ale po kolei ;-)

      "...może mój by nie odsunął, jakbym miała na głowie poroże..."
      Hm... ale nie zachęcasz męża, żeby takowe rogi Ci przyprawił? ;-)

      @B. (Beata)
      To pewnie zależy od tego jakie konto aktualnie masz aktywne, tj. na jakie jesteś zalogowana. Ja bym jednak z takiej losowości nie rezygnował - możesz być jak dr. Jeckyl i Pan Hyde ;-)

      Pierścionek zaręczynowy i obrączkę kupuje się przed ślubem, więc to podarek. Nie do wyciągnięcia w trakcie rozwodu. Pierścionek to taki zadatek na obietnicę życia razem. Nie ma sensu inwestować w niego wiele kasy. A jeśli pani się obrazi, że za tani, to trzeba pani podziękować za otworzenie oczu i przytrzymać drzwi jak będzie wychodzić. To na prawdę niewielki koszt za uniknięcie małżeństwa z materialistką. Reszta biżuterii to wspólny dorobek - jak najbardziej do podziału przy rozwodzie. To, że w większości z niego korzystała żona nie ma znaczenia.

      Pozdrawiam weekendowo.

      Usuń
    32. Trochę mnie rozwalił komentarz @Fenix(bije z niego straszny smutek, rezygnacja, wręcz poddanie się), więc dziękuję Sławku, że mnie trochę od tego oderwałeś i mogę się uśmiechnąć:)

      Zupełnie inaczej się wyraża swoje opinie, kiedy rozmowa jest bezpośrednia. Pisząc i do tego odpowiadając hurtem na wszystko, nie da się wszystkiego wyrazić i określić, jak by się chciało:)

      Taki ze mnie kaskader, jak z koziej pi..ki trąbka. Napisałam, że zanim oprzytomnieję jest już za późno, ale udaje mi się wyjść cało ze wszystkiego tylko dlatego, że mam mądrzejszego męża od siebie(akurat w tej kwestii):)

      Tekst o kochaniu mężczyzn musiałam odwołać, bo akurat w tym dniu miałam przykład na ich debilizm, brak logicznego myślenia i brak szacunku dla kobiet.

      Nie przyprawiam mężowi rogów i mam nadzieję, że on też tego nie robi mnie:) Dbam, żeby nie myślał o innych:)Nie bywam zazdrosna i nie panikuję, kiedy ogląda się za kobietami. To kwestia podejścia. Będąc np. na zakupach często urządzamy sobie zabawę-"zgadnę, którą byś bzyknął". To lepsze niż ujadanie. Oboje się dobrze bawimy, lubię go drażnić udając, że wycieram mu ślinę ściekającą na widok cudeńka:)Polecam wszystkim paniom:) Świetna zabawa, a jednocześnie w myśl powiedzenia-"nieważne, gdzie nabiera apetytu, ważne, by jadł w domu" nabiera się apetytu razem i potem razem konsumuje:)

      Poza tym wbrew wszystkiemu,gdyby mi przyprawił rogi, nie zabrałabym nic, poza jego "klejnotami", więc wątpię, czy by aż tak ryzykował:)

      Również pozdrawiam.
      Joanna

      Usuń
    33. @Sławek - konto "B." istnieje tylko na blogerze -powstało na potrzeby tego bloga - konto google to "B.Beata" i tutaj akurat bardzo pilnuję przy logowaniu gdyż kolejne moje konto przedstawia mnie z imienia i nazwiska więc wiesz;))
      I zastanawia mnie jaki to mechanizm jest odpowiedzialny za wstawianie tu postów z profilu "B."
      no nic - musi tak chyba pozostać :)

      Co do prezentów w trakcie małżeństwa to mam nieco odmienne zdanie - nie oczekiwałabym żeby druga strona oddala mi zakupiony w prezencie zegarek czy też wliczała to jako masę wspólną
      No ale tak jak mówiłam wcześniej-to chyba kwestia indywidualna
      acha
      i oczywiście nie mówię tu ani o prezentach w postaci samochodu czy też pierścionka za grube tysiące
      mówię o drobnych lecz wartościowych prezentach

      Usuń
  11. Bożem jakem niewierząca, to dziękuję Tobie alboż Opatrzności, że mam takie portki w domu, które i do pogadania i do seksu i do śmiechu, a nawet płaczu. Nie analizują schematów zachowań kobiecych, nie dywagują godzinami z zawziętością godną niejednej przekupy nad wyższością mężczyzn nad kobietami, czy aby ja dla kasy jego i zalet niezliczonych majątkowych :)))) Nie zastanawiają się jakież pobudki mną kierują kiedym małomówna, a jakie podstępne siły kiedym słowotokiem płynąca. Ot pośmieją się najwyżej, wysłuchają,przytulą i nie pytają o nic. Moje kochane portki od nastu lat w biedzie (oj było było) w bogactwie, w chorobie i na każdą czarną godzinę. Kocham Cię mężu i niniejszym, wiedząc że zapewne nigdy tego nie przeczytasz, dziękuję Ci za to że jesteś taki normalny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie zastanawiają się jakież pobudki mną kierują kiedym małomówna, a jakie podstępne siły kiedym słowotokiem płynąca. Ot pośmieją się najwyżej, wysłuchają,przytulą i nie pytają o nic."

      Tu masz odpowiedź. Niestety nie będziesz w stanie przyjąć stanu faktycznego, bo rozpadłaby Ci się osobowość. Zanegujesz oczywistość dla chwili ułudy...
      Nie analizuję zbyt głęboko, bo brak danych. Jeżeli NAPRAWDĘ jesteś szczęśliwa i nie obudzisz się kiedyś jak np. panie z terapii przez pisanie to mnie wypada się tylko cieszyć, że mimo wszystko istnieją cuda :-)
      Romek

      Usuń
  12. Och mawialem tak samo przez 15 lat prawie a analizować zacząłem dopiero wtedy gdy sie pieprzyc zaczęło ;-) Ciesz się dniem i chwytaj dzień...póki możesz. :D Błogosławiona nieświadomosc...zazdroszczę Ci. Naprawdę...
    Czasem sobie myślę, ze fajnie byłoby nie myśleć tylko kopiować i wieczny orgazm niczym Igor od Alena :)
    Romek

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak tak Romuś, my wszyscy w matrixie, tylko Ty jeden łoświecony :)))
    Wszystko zależy od człowieka, zawsze masz wybór, taplać się w bagnie po kres życia, albo otrzepać portki i iść dalej.
    Znam trzy pary po rozwodzie. Dwie się otrzepały i mówią do się oraz do innych :)ludzkim głosem, a jedna nadal w kisielu ku uciesze gawiedzi i na pohybel dzieciom.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak tak anonimku...za duzo tych par po rrozwodzie na horyzoncie jak na krainę szczęścia...zapachnialo @kobieta więc spadam zanim sie zapaszek rozejdzie ;)
    Romek

    OdpowiedzUsuń
  15. Faktycznie, w kręgu znajomych (nie pisałam że najbliższych) 3 rozwody to już niemal epidemia.
    Wsiadaj Romek na swego Rosynanta i dalej na krucjatę :) oby Ci wiatraków do walki nie zabrakło.
    Tymczasem udam się w swoją matrixową krainę nieświadomości.
    Miłych snów wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepraszam, że piszę tu ale nie mam potrzeby logowania się na blogu terapia przez pisanie. Czy ktoś wie co dzieje się z fenix. Jej ostatnie posty nie były zbyt optymistyczne.
    Fenix jeśli to czytasz to wiedz, że martwię się o ciebie , myślę o tobie i modlę się za ciebie.
    Agnes

    OdpowiedzUsuń
  17. The new Samsung Galaxy S2 smart phone also targets the business class
    people by featuring enhanced conferencing and connectivity
    services from Cisco, Microsoft Exchange Active Sync and secure remote device management from
    Sybase. It is accompanied with the Dual camera
    with 8 Mega Pixel main camera. The new Samsung Smart phone price in Delhi is Rs.
    28, 990. It is now available across India and count as one of the best Samsung Smart phone and currently available in all mobile stores.
    She's a special girl,' her great aunt Gay Moore said.
    She's all of our rock. Ridgeway considered signing Jessica up for the newly introduced bus service to school, but instead, the 10-year-old made plans to walk to class with her older cousin. The mother said she did not oppose to it because their neighborhood has always been safe and child-friendly. HTTP://Tinyurl.com/amtx2ln Microsoft Demonstrates Windows Phone Updates Fatport, for example, is a Vancouver based wi-fi provider that uses roaming agreements with other Wi-Fi providers. This method allows Fatport subscribers access to over 4000 hotspots in North America.
    My web site: Reverse Phone Lookup Cell

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem dzisiaj po raz pierwszy od 2 miesięcy udało mi się wejść na blog.
    Miałam stąd jakis szlaban
    jest beznadziejnie ...
    Nie wiem na jakie Sądy trafił Roman i bodo . ale są to inne Sądy

    Pieniędzy nadal nie mam , zyje za 500zł na miesiąc
    Nie mam adwokata za to spraw w Sądzie o dziecko i inne stertę
    I od razu , Romek nie pisze tego by polemizować z Toba , chcę uniknąć ataku z Twojej strony na moja osobe
    Dość mnie życie już poniewiera
    Zaszcute zwierze w klatce tym teraz jestem
    Każdy mój krok , ruch jest znany mężowi
    Dzisiaj dziecko bawi się u sąsiadów , jutro mam juz kuratora i wywiad
    mąż śle jedno zgłoszenie za drugim

    I najgorsze w tym wszystkim jest to , że taki BODO ma ograniczone spotkania z córką , a mój mąż szantażujący dziecko (tak że dziecko ma koszmary w nocy) dowodzi w Sądzie jak bardzo je kocha

    Jak napisałam adwokata nie mam , sprawa go przerosła
    na drugiego nie stać mnie
    5 spraw przewidzianych na luty i nie wiem co dalej....

    BODO nie chcę byc złym prorokiem , ale masz jak w banku że córki widzieć nie będziesz , śmiem tak twierdzić , że Twoja żona to mój mąż (podłość nie ma płci)
    Życze Ci dużo sił
    Moje się wyczerpały tten tydzień przyniesie chyba ostateczną moja przegraną

    Wszystkie możliwości wyczerpałam (uprzedzając rady innych ) i z państwa pomoc i inną
    Mam nadzieję , że inni będą mieli więcej szczęścia

    Przepraszam Bodo to Twój temat , ale mam nadzieję że nie obrazisz się , że tu odpowiedziałam Agnes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fenix - trzymaj się dzielnie.
      Może jeszcze będzie lepiej - myśl pozytywnie-za wszelką cenę!

      Usuń
  19. Fenix- czy można Ci jakoś pomóc? Bardzo, bardzo mnie niepokoi Twój stan. Tak jak poprzedniczka napisała - za wszelką cenę staraj się zachować dobre myśli.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie dziewczyny nie można mi pomóc
    Z potworem może wygrac tylko potwór
    potwór ma adwokata ja ...
    problem jest prozaiczny nie mam pieniędzy
    te 500zł jakie mam nie wystarcza na podstawowe rzeczy
    do tej pory trwałam bo obcy ludzie po prostu jak żebrakowi pomagali mi
    Teraz .... I tak dzięki nim przetrzymałam 4 miesiące i dzięki nadziei

    Dzięki dziewczyny za dobre słowo

    to blog BODO
    udało mi się wejść bo wcześniej pokazywało że nie jestem zaproszona
    Miałam nadzieję że BODO ma już to piekło za sobą , ale widzę że jego żona wymyśla nowe zabawy

    BODO mam nadzieje że nie polegniesz
    I nie wiem czy to ja nie uprawiałam czarnowidztwa w Twojej sprawie , ale widzę w niej moje męża tylko ona jest jego bardzo łagodnym wydaniem

    Romek wiem , że wspierasz Bodo nie siej w nim nienawiści , tylko podsuwaj dobre rozwiązania i uwierz nie wszystkie kobiety to hieny
    I nie wszyscy faceci to biedne maleństwa dające się wycyckać
    podam Ci adres męża on Ci pokaże jak ochronić pieniądze przed żoną i dziećmi i jak oszukać wszystkich najpierw wykorzystując a potem wywalając jak szmatę

    OdpowiedzUsuń
  21. Pamiętam, jak Fenix pisała ostatnio... Miałam nadzieję, że kolejna wiadomość od niej, będzie pozytywniejsza, a tu to...:( Głupie mi myśli do głowy przychodzą. Ta wyczuwalna rezygnacja jest straszna. Najbardziej przerażające jest to, że jak napisała-wyczerpała już wszystkie możliwości i pomoc, ale za Tiyą zapytam-@FENIX, czy można Ci jakoś pomóc?

    OdpowiedzUsuń
  22. No i poszło za późno-odpowiedź padła wcześniej...

    OdpowiedzUsuń
  23. Fenix!!! Jedyna rada na świrów sądowych to MEDIA!
    Nie znam Twojej historii, Fenix, ale z tego, co piszesz, to masz podobny egzemplarz do mojego. Fenix, podstawa to długotrwałe zwolnienie od psychiatry (i potwierdzenie od lekarza sądowego), co wraz z wnioskiem kierujesz do sądu o odroczenie rozprawy. I w tzw. miedzyczasie szukasz pomocy. I dokumentujesz stan swojego zdrowia! Bo odszkodowanie za utratę zdrowia też mozna uzyskać "dzięki" postępowaniu gnojka.

    Natalka

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziękuję Natalka , ale psychiatra nie wchodzi w grę
    ja mam orzeczenie o niepełnosprawności na stałe
    A psychiatra to właśnie element , ktory bardzo mi pomógł w sensie że nie jestem chora
    mąz chciał ze mnie zrobić wariatkę i udowodnić , że jego zdrady to mój chory wymysł..Broniłam się przed tym rok ponad
    Odwiedziłam specjalistów na "prośbę" męża i tu jego misterny plan runął
    wszystko miał zaplanowane , ja u czubków , dziecko z nim i unieważnienie ślubu kościelnego z mojej winy

    o mediach też myślałam , ale moje dzieci mają już piekło na ziemi ....

    Kurcze to blog Bodo nie możemy tu pisać
    BODO wybacz ...
    Maila nie mogę podać , boję się po prostu..

    OdpowiedzUsuń
  25. Dzień dobry,
    biorąc pod uwagę rady jakie fenix udzielała na tym forum cała ta historia wydaje mi się mocno naciągana. Niewykluczone, że facet nie wytrzymał już z "tobołem" na plecach i postanowił zakończyć tę farsę. W takiej sytuacji wcale się nie dziwię, że walczy o opiekę nad dzieckiem (skoro matka nie jest w stanie utrzymać nawet siebie a do tego ma problemy z psychiką).

    Rada dla fenix - najpierw się ogarnąć, stanąć na nogach, spowodować aby być zdolnym do samodzielnej egzystencji a dopiero walczyć o dzieci. Póki wydaje mi się, że powieszenie się na Ex mężu alimentami i wykazywanie, że się najlepszą mamą na świecie bo się kocha dzieci (takie argumenty również ja słyszałem - tak jakbym ja nie kochał) jest porażką. Wychowanie dzieci to naprawdę poważny proces i nie da się go przeprowadzić za pieniądze z alimentów i renty. Chyba, że chcemy aby wyrosły kolejne życiowe kaleki.
    Pozdrawiam
    Romek

    OdpowiedzUsuń
  26. Oj Romek ..
    Podam Ci adres prywatny jak wyślesz mi namiar swój zapraszam sprawdzic na miejscu

    Nic nie jest naciągane , ale w związku z Twoim spojrzeniem na świat nawet jakbys dotknął to byś nie uwierzył
    Niewiele wiesz o życiu takich kobiet jak ja , bardzo szkoda
    Bo pewna jestem , że gdyby sytuacja dotyczyła kogoś z Twojej rodziny zmieniłbys zdanie

    Zapraszam do siebie na rekonesans , bo oczerniać potrafisz , ale przyjąc że nie wszystkie kobiety to suki nie bardzo..

    zresztą akurat Twoje zdanie najmniej mnie interesuje ponieważ jestes jak konik z klapkami na oczach ...

    A jeżeli chodzi o kaleki , to Ty jak i mój mąż jesteście emocjonalnymi kalekami nie zdolnymi kochac nikogo oprócz siebie
    Pozdrawiam i jak zdecydujesz się na odwiedziny daj znać

    OdpowiedzUsuń
  27. I zatoczyło się koło. Zjednej strony dobrze, jak matka siedzi w domu i wychowuje dzieci, a potem jak przyjdzie czas na rozwód, to ma się ogarnąć i zarabiać na siebie i dzieci. Ale ten temat już był przerabiany na tym blogu.

    Jedno jest pewne. Nigdy, przenigdy nie wolno się dopuścić do tego, aby zostać bez własnych pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Pomysł z psychiatrą nie jest dobry. Moim zdaniem może bardziej zaszkodzić niż pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  29. Widzisz Romuś próbowałam cię zrozumieć, ale ty masz swoją perspektywę widzenia zdarzeń ( z poza której nie chcesz wyjść z naciskiem na nie chcesz) a oczekujesz od nas, ,że my mając swoją perspektywę przyklaśniemy twojej. Masz rację wszystkieś my winne bo od pramatki Ewy pochodzimy, a ta niegodna biednego nieporadnego Adasia skusiła i na stracenie zaprowadziła.
    Dowal dziewczynie bo za mało od życia w kość dostała.
    A jej mąż wreszcie toboł zrzucił ( życie sobie układa)a wcześniej jak miał dość tego tobołu to walił jak w worek treningowy.
    Faceci to biedne marionetki, które dają się manipulować wyrachowanym kobietom. No bo przecież ten Adaś to za nie swoje winy cierpiał on tylko naiwny głupie jabłuszko wcinał ze smakiem.
    Agnes

    OdpowiedzUsuń
  30. Romek, no weź, Ty po prostu masz krótką pamięć.
    Fenix opisała dość jasno swoją sytuację, i to, że teraz nie ma się z czego utrzymać nie zależy od niej samej, tylko od jej głupiej naiwności i ufności w instytucję małżeństwa. Nie deprecjonuj kogoś tylko dla samej przyjemności, tylko najpierw przypomnij sobie czyjąś historię, ewentualnie nie mów nic.
    Fenix, trzymaj się kobieto, czas dojrzeje, Ty też się podniesiesz, a jemu skończą się pomysły, czym by Ci to jeszcze przyłożyć.
    Dla równowagi dodam, że również jestem obijana z każdej strony przez byłego i tylko z tego powodu, że to ja mam kasę o on nie a ja taka wredna suka jestem i podzielić się nie chcę...
    Sorki, Bodo, że nadużywam gościny...

    OdpowiedzUsuń
  31. romek nie mialam nic do ciebie ale teraz juz mam i musze to powiedziec...tudziez napisac...jestes zalosnym, godnym politowania zjawiskiem na tym blogu...to co napisales w temacie felix jest paskudne, odrazajace, wstretne i tyle w temacie. proponuje calkowita zlewke tego osobnika...kicz

    OdpowiedzUsuń
  32. Drogie panie, ja już przywykłem do jednobiegunowego widzenia świata przez Was. Tak jest i nic tego nie zmieni. Nie dalej jak kilka tygodni temu nie kto inny tylko pani fenix radziła skromnie jakiejś innej "poturbowanej" pani, żeby ewentualnie w walce o potomstwo zaprzęgła pedofilię pytaniami typu a może śpi z dzieckiem itp. Ktoś kto stosuje takie metody nie zasługuje na to, żeby być wiarygodnym, chyba że przyjmiemy iż w czasie rozwodu można walić bez opamiętania ale jeśli tak, to zupełnie nie rozumiem egzaltacji moim wpisem.

    Jeżeli pani decyduje się siedzieć w domu i korzystać z zasobów pana to naturalnym jest, że wcześniej czy później może dojść do nieporozumień i rozstania. Wówczas należy podziękować za 10..15..20 lat życia czyimś kosztem albo zaakceptować fakt, że pieniądze nie rosną w ogródku tylko zdobywa się je nieźle gimnastykując się na co dzień i nie ma to nic wspólnego z jazdą na mopie czy też kopaniem rowów. Jęczarnia jest na terapii przez pisanie i tam można do woli i z cenzurą pisać o chłopach kanaliach, wspierać się i nikt nie wtrąci trzech groszy bo zostanie zlinczowany. To na szczęście jest wolne forum i każdy ma prawo pisać co sądzi o danym przypadku (na podstawie wątłych przesłanek najczęściej). Nigdzie nie pisałem, że pani ma zarobić na siebie i dzieci ale jeżeli pani nie jest w stanie utrzymać nawet siebie, to chyb jasnym jest, że ewentualne utrzymanie siebie i dzieci z czyjejś daniny (w tym wypadku ex męża) stanie się z uszczerbkiem dla tych ostatnich. W ogóle instytucja sformalizowanego związku jest złem i początkiem końca każdej relacji. To tylko kwestia czasu - natury ludzkiej się nie zmieni.
    Fenix co najwyżej to ja mogę tylko współczuć, ale z racjonalizmem współczucie ma niewiele wspólnego.
    Pozdrawiam
    Romek

    OdpowiedzUsuń
  33. Sorry Romku, ale jeśli ktoś siedzi w domu z dziećmi i ogarnia ten dom po to, żeby ktoś inny mógł się realizować zawodowo - to nie jest "życie czyimś kosztem", tylko solidna praca na pełen etat. Na ogół niedoceniana przez mężczyzn, którzy uważają, że czas poświęcony na opiekę nad dzieckiem bierze się znikąd i powinien być za darmo.
    Dodatkowo poświęcenie własnych możliwości "robienia kariery" lub przynajmniej zdobywania kompetencji w zawodzie na rzecz pracy w domu, to jest dodatkowa rzecz, o której druga strona powinna pamiętać.
    Jeśli decydujemy się działać w tandemie, z podziałem ról, to skurwysyństwem jest potem, przy wypisywaniu się z tandemu, "dziwić się" z hipokryzją: dlaczego nie jesteś tak skuteczna w mojej roli jak ja sam? Pewnie dlatego, że jesteś nieudacznicą.

    OdpowiedzUsuń
  34. Sorry Stworku, ale tak zwane podpinanie zostawania w domu przez kobiety pod płaszczykiem pracy na rzecz wspólnego dobra jest jednym z najbardziej jaskrawych przykładów kobiecej hipokryzji. Już to kiedyś próbowałem wyjaśnić...większość z kobiet widzi to jako niesprawiedliwą okoliczność, że pan pracuje, rozwija się i czerpie korzyści z tego, że pani "obsługuje" ICH (nie jego, jak to często słyszałem) dziecko. W warunkach "naturalnych" pani musiałaby się dużo bardziej starać, aby utrzymać przy sobie samca, który bądź co bądź zapewnia rodzinie byt, przynosząc do domu ciężko upolowane zdobycze. W warunkach zniewolenia umową cywilno-prawną panie wbiły sobie do główek, że obowiązkiem faceta jest je utrzymywać i że żadnej łaski on w tej kwestii nie robi. Otóż, natura stworzyła nas tak, że to WY rodzicie dzieci i później w trakcie rozwodu często spijacie śmietankę z tego faktu rąbiąc pod ich płaszczykiem pół majątku, który tak naprawdę facet sam wypracował (rozwala mnie argument oprania chłopa czy też schabowego w niedzielę), zapewniacie sobie niemal dożywotnią rentę pod płaszczykiem alimentów i to z indeksacją co pół roku plus inne ekstra przywileje typu narzucanie Exowi, z góry że dziecko ma widzieć w sobotę od 17:30 do 19tej.

    Kiedyś pokusiłem się o wyliczenie ile zgarnia pani mająca do podziału powiedzmy pół miliona złotych. To dość skromna suma patrząc na niektóre kanalie w spódnicach, które rąbią dużo większe kokosy...otóż skoro przekładasz wkład pani w wychowanie dzieci i prowadzenie domu (swoją drogą to facet też w tej sytuacji powinien wycenić wspólny mecz z synem albo wyrzucanie śmieci czy też czytanie mu bajek do snu, albo pranie pieluch, które odwalał raz po raz) to policzmy przy założeniu, że małżeństwo trwało 10 lat...

    Otóż, wynika z tego, że koszt takie usługi ze strony pani to około
    Rocznie wyjdzie, że wkład pani w prowadzenie domu, sprzątanie (również po sobie), zabawę z dzieckiem, przebywanie z dzieckiem itp KOSZTUJE około 50 tys. złotych. Z tego wynika, że miesięcznie pani swoją pracę wycenia na około 4 tysiące złotych. Czy zdajesz sobie sprawę, jaką panią do obsługi siebie i dziecka wynająłby sobie pan za taką kwotę? Sądzę, że w ramach usługi sprzątanie i pranie byłyby dość oczywistymi sprawami...

    Idźmy dalej...pokutuje tu typowe myślenie na zasadzie - gdybyś nie ty...Nie ma w życiu czegoś takiego jak GDYBY. Albo coś jest, albo tego nie ma. Znam małżeństwo, gdzie pani po dwóch fakultetach zrezygnowała z pracy w bankowości (bardzo intratna posada) na rzecz prowadzenia domu a pan (obecnie zarząd bardzo poważnej spółki) zajął się zarabianiem pieniędzy. Nie rozeszli się do tej pory, pani jest spełnioną matką, żoną....ja nigdy nie widziałem bardziej zadowolonej z życia kobiety. jej wybór był świadomy i w razie rozwodu (odpukać) należy jej się jak w pysk strzelił połowa tego co razem zgromadzili. Na drugim biegunie mamy nadętą panienkę po podstawówce albo ze średnim kiepskim wykształceniem, która drze mordę dzień w dzień, że ona się marnuje, bo musi w domu siedzieć. Takiej panience należy się twardy kop w dupę od życia, aby mogła zrozumieć, że życie do nie bajka a dupa w miarę upływu czasu przestaje być magnesem gwarantującym sukces.

    Nie chce mi się tego dalej ciągnąć bo to jest wszystko tak oczywiste, że naprawdę nie ma nad czym dyskutować.
    Pozdrawiam
    Romek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze jedno...guwernantki za 4k PLN na miesiąc nie ma prawa boleć głowa, nie ma prawa jej się nic nie chcieć. Dodatkowo pani ta nie korzysta z tego, że stanowi część układu zwanego rodziną, czyli nie je wspólnych posiłków, nie korzysta z mieszkania, nie kupuje sobie za faceta pieniądze kosmetyków, nie chodzi za jego kasę do fryzjera, nie wyjeżdża na wspólne wakacje do ciepłych krajów itp...
      I proszę mi tu nie wkładać etykiety materialisty, bo to nie ja przeliczyłem wkład w życie rodziny na pieniądze, tylko zostałem wywołany do tablicy. Dodatkowo pani guwernantka może być w każdej chwili odesłana i nie będzie miała prawa żądać renty na siebie ani żadnych innych świadczeń...
      Skoro spłycamy całość to idźmy dalej...
      Sex...założę się, że nie jednej białogłowie przyjdzie do głowy powiedzieć...ale ja przecież dupy dawałam!
      Po pierwsze to ON ci też coś dawał w tej kwestii a to, ze przyjęło się iż to pani coś daje a nie pan jest kolejną chorobą, która toczy jak rak kobiece mózgi...
      Po drugie, seks w małżeństwie jest najdroższym jaki facet może mieć w życiu i w takim rozumieniu tej kwestii jest zupełnie irracjonalny....

      Chcemy to ciągnąć dalej...sądzę, że wystarczy.
      Romek

      Usuń
    2. OK, mamy małżeństwo. Załóżmy, że oboje pracują tyle samo (w sensie wkładanego wysiłku), jedno na zewnątrz, drugie ogarniając dom i dzieci. Pierwsze za swoją pracę dostaje pieniądze, drugie nie.
      Czy uważasz że w tej sytuacji drugie jest coś winne pierwszemu? Bo ja nie. I celowo nie rozgraniczyłam na płcie, odpowiedź ma być uniwersalna.

      PS: traktowanie seksu jako towar w małżeństwie to jakaś upiorna pomyłka.

      Usuń
    3. Stworku! Wysiłek NIE MA ZNACZENIA. Liczy się efektywność. Możesz kopać rowy od świtu do nocy i nie spowoduje to, że będziesz żyć lepiej. Co to znaczy pracują tyle samo? Świat nie jest sprawiedliwy i to, że wkład siły w kopanie rowu jest 100 razy większy niż w przeprowadzenie udanej transakcji na giełdzie nie znaczy, że za kopanie rowu człowiek dostanie taką samą korzyść. Tak trudno to zrozumieć? Nie znam układu, gdzie jedna z osób poświęca się TYLKO pracy zawodowej a druga TYLKO zajmuje się domem. Zawsze gdzieś mniej lub bardzie osoba pracująca "na zewnątrz" uczestniczy w pracach "wewnątrz". Odwrotnie już niestety NIE. Dodatkowo osoba pracująca wewnątrz czerpie wymierne korzyści z faktu, że osoba pracująca "na zewnątrz" dzieli się tym co wytworzy. To co widzisz jako kobieta wynika tylko i wyłącznie ze sposobu widzenia rzeczywistości jaką zaprogramowało Ci społeczeństwo, rodzice itp. Spójrz czasem racjonalnie...
      Romek

      Usuń
    4. Ale opieka nad dzieckiem jest z jednej strony nieoceniona, a z drugiej, rynkowo wyceniona na niezbyt dużo. Osoba, która się tego podejmuje, automatycznie wpada w pułapkę "zarabiasz tyle co niania". Związałbyś się jako taka właśnie strona, dla dobra dziecka, z kobietą, która posiadałaby wyższe od Ciebie kwalifikacje więc to ona by zarabiała, ale miałaby też Twoje poglądy? Więc "rynkowo" byłbyś wart dla niej tyle co niania/sprzątaczka, a każdy grosz, który byś otrzymywał ona traktowałaby jako "żyjesz na mój koszt"?

      Usuń
    5. Bzdura! Bez problemu zostałbym z dzieckiem w domu rezygnując z pracy pod warunkiem, że pani zajęłaby się pracą. Tym bardziej jeżeli miałaby kwalifikacje lepsze ode mnie do tego, aby być bardziej efektywna. "Moje poglądy" nie byłyby żadnym problemem, gdyż zdawałbym sobie sprawę z tego, że ona jest moim przyjacielem a taki a nie inny układ jest wynikiem nie jej chorej ambicji tylko takich a nie innych możliwości. Do głowy by mi nie przyszło żeby jej wiercić dziurę w brzuchu jaki to ja strasznie poszkodowany jestem bo mogę cieszyć się całymi dniami uśmiechem dziecka, rozmawiać z nim, przebywać, wychowywać. To jest niesamowite jak współczesne kobiety rezygnują z tego co w życiu jest najpiękniejsze na rzecz jakiejś kretyńskiej kariery. Pół biedy jak pani rzeczywiście robi karierę, ma predyspozycje, albo talent. Wówczas można to próbować zrozumieć. Ja piszę o wypadku, kiedy pani nie ma ani kwalifikacji ani talentu a jedyne co ma to rozbuchaną ambicję i poczucie stłamszenia...tragedia.

      Nie wypowiem się za innych, wypowiem się za siebie bo żyłem w takim układzie prawie 15 lat znosząc i łagodząc fochy na tyle na ile byłem w stanie do znieść. Dla dobra dziecka jestem w stanie znieść wiele, podobnie zresztą jak wielu innych podobnych mi ojców. Wspólne konto, brak rozliczania z wydatków, wspólne planowanie, pełna decyzyjność, codzienne wspieranie i podkreślanie wagi pracy w domu. Taki byłem. I co z tego? Zupełnie nic, bo życie jest do wyrzygania powtarzalne i przewidywalne.
      Na koniec jeszcze jedno...za dużo tego GDYBY...piszę raz jeszcze. Życie to nie iluzja w Waszych głowach tylko twardy realny świat. Większość z Was nie jest w stanie tego pojać, dlatego między innymi do śmierci płacicie za życie iluzjami.
      Pozdrawiam
      Romek

      Usuń
    6. "To jest niesamowite jak współczesne kobiety rezygnują z tego co w życiu jest najpiękniejsze na rzecz jakiejś kretyńskiej kariery".
      Syty głodnego nie zrozumie.
      Byłeś w dorosłym życiu zależny finansowo od kogoś?
      Pomijając ewentualnie sam start?

      Usuń
  35. CZYŚ TY ROMEK ZDURNIAŁ????????!!!!!
    kiedy ja coś takiego komuś radziłam????
    przez jakieś prawie 3 miesiące mnie tu nie było
    Nigdy w życiu czegos takiego nie radziłam
    A jeżeli tak to pokaż mi to , bo sama jestem ciekawa
    I jeżeli tak było chcę to widziec
    Na innych blogach również nic takiego nie radziłam
    Nie jestem tego pokroju człowiekiem
    I ja się piszę Fenix nie feniks
    więc prosze nie mylic

    Jest to podłe wstrętne oskarżenie , i chcę widzieć tą moja rade dla tej kobiety

    Na pewno pisałam do BODO , ze zona go o to może oskarżyć , ale nic poza tym

    Nawet ja żebrząca o kasę baba nie upadłam tak nisko żeby wymyslać takie podłe zagrywki

    OdpowiedzUsuń
  36. Cały czas tłukę mojej córce do głowy, że ma być niezależna w życiu. Zwłaszcza finansowo. Po to, aby nigdy nie znalazła się w sytuacji, w której od focha jakiegoś pana o mocno tradycyjnych poglądach będzie zależało jej życie.
    Moja kuzynka płaci córce za nianię, aby ta nie rezygnowała z pracy po urodzeniu dzieci. Jak mnie będzie stać, zrobię tak samo, bo sama na niańkę się nie nadaję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że dla moich córek moje życie będzie przestrogą
      To co było dla mnie najcenniejsze czyli mąz rodzina , nie warte było poświęcenia i rezygnacji z własnego życia.
      Była to nasza wspólna decyzja , że nie oddamy babci do hospicjum , a konsekwencje ponoszę tylko ja i dzieci.

      Usuń
  37. A moja praca? juz Ci piszę
    3 lata opieki nad męża babcią , dlatego odeszłam z pracy zawodowej żeby nie szła do hospicjum,
    wcześniej na mojej głowie dom ( wieś zwierzęta koszenie trawy wywalanie gnoju i inne z tym związane przyjemności , mąz zarabial wtedy dużo mniej ode mnie )
    potem firma , tutaj też wzięła się z mojego pomysłu , czynnie i fizycznie w niej pracowałam i umyslowo , oprócz tego dzieci i cała reszta
    Mąż ograniczał sie do spania w domu , w ostatnim czasie po 3 godz przez dobe

    Ponoc coraz więcej pracował , tyle że pracownicy byli
    Zapieprzałam jak dziki osiol , myslisz że dlaczego teraz jestem inwalidką???
    Od leżenia?
    Nie moj Panie , od dzwigania cięzkich rzeczy
    Męża babci i innych cudów
    Teraz zarabiałabym ok 3 tys i wdupie miałabym męza pieniądze , ale do dawnej pracy wrócic nie mogę
    Dom był w remoncie , wielki ponad 300m , własnoręcznie zbijałam tynki zrywałam podlogi itd
    Mooj mąz w tym czasie jeździł "załatwiać materiały"
    po latach wszystko wyszło co i jak

    I żeby nie było , widziałam że sie starał , tylko ze ja dawałam z siebie wszystko , żeby go odciążyć , on również TYLE ŻE NIE DLA MNIE I DZIECI
    Zeby mnie oceniac musiałbys wiedzieć wszystko a tego tu nie mogę napisac
    Zresztą i tak za dużo napisałam
    Na tamtym blogu o którym wspominasz napisałam , część swojego życia i nie kłamałam
    Czy mi wierzysz zwisa mi to , choc nie do końca
    Bo dlaczego nie załozyłes że BODO klamie ?????

    Ja też nie zakładam że on kłamie , bo wiem że mi życie pisze taka historię , że teleenowele się chowają


    Mąz nie wychowywał dzieci , to ja z nimi rozmawiałam , ja byłam w szpitalach , ja się nimi bawiłam
    nawet jak bylam po cięzkiej operacji , i choc mąż wziął na mnie opiekę z pracy państwowej , to ze mną i z najmłodszym dzieckiem w domu były starsze , bo mąz pracował
    I cos jeszcze Ci napisze , pierwsze 3 lata najmłodszego dziecka to szpitale , mąz nawet zadzwonic nie miał czasu ....
    Nie interesowało go , czy ma kto gnój wyrzucic jak ja w szpitalu byłam....
    Mało tego dowody wystarczająco wskazują , ze jak ja byłam z dzieckiem w szpitalach i w innych sytuacjach , mąż ponoc cięzko pracował , tyle , że ta praca była np w górach z kochanką
    Więc nie pisz mi że ja czekam na cięzko wypracowane pieniądze męża , że on będzie lepiej wychowywał dziecko.....
    jeszcze Ci życie nie dokopało

    PRZEPRASZAM BODO BARDZO
    teraz tylko w TWOIM TEMACIE BĘDE PISAĆ
    SERCEM JESTEM PO TWOJEJ STRONIE , PONIEWAZ NIGDY Z GÓRY NIE ZAKŁADAM ŻE FACET TO ŚWINIA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci Fenix współczuję. Musisz mieć cholerne poczucie krzywdy. Mam nadzieję, że los jakoś Ci wynagrodzi to wszystko.

      Usuń
    2. Właśnie nawet nienawiści nie czuje tylko ogromnie rozwalający żal
      dlaczego? to główne pytanie

      Usuń
    3. Fenix bardzo mi przykro-dobro powraca-miejmy nadzieję, że zło również. Myśl pozytywnie i nie załamuj się!!!!!
      Ściskam Cię wirtualnie bo nic więcej nie mogę


      Romek - lubisz kopać leżącego prawda? To retoryczne pytanie

      Usuń
  38. "Drogie panie, ja już przywykłem do jednobiegunowego widzenia świata przez Was"
    NIestety chyba my nie przywykłyśmy do jednobiegunowego widzenia świata przez ciebie.
    "Nie dalej jak kilka tygodni temu nie kto inny tylko pani fenix radziła skromnie jakiejś innej "poturbowanej" pani, żeby ewentualnie w walce o potomstwo zaprzęgła pedofilię pytaniami typu a może śpi z dzieckiem itp"
    Masz krótką pamięć to nie fenix radziła , ale ktoś radził fenix ( poszukaj na pewno znajdziesz)
    "Wówczas należy podziękować za 10..15..20 lat życia czyimś kosztem albo zaakceptować fakt, że pieniądze nie rosną w ogródku tylko zdobywa się je nieźle gimnastykując się na co dzień i nie ma to nic wspólnego z jazdą na mopie czy też kopaniem rowów."
    Najlepiej żeby kobieta zrobiła jak ojciec kfiatka tzn. wziełą reklamówkę rzeczy z domu ( broń Boże żeby przedstawiały jakąś wartość materialną lub były prezentem od mężczyzny) i udała się w siną dal zostawiając zasoby temu kto je wypracował.
    "Ja piszę o wypadku, kiedy pani nie ma ani kwalifikacji ani talentu a jedyne co ma to rozbuchaną ambicję i poczucie stłamszenia...tragedia."
    Zawsze piszesz o takim przypadku, jednocześnie szukając w historiach innych ludzi takiego samego schematu i machinalnie odrzucając wszystkie inne możliwości. W swojej schematowości odrzucasz wszelkie inne argumenty jednocześnie usprawiedliwając wszystkich mężczyzn ( tylko i ze względu na to że są mężczyznami)
    Agnes

    OdpowiedzUsuń
  39. Bodo nie zaglądasz a chcialam zapytac czy moge zamieścic apel o pomoc dla dziewczynki Karolinka Piekarska
    Jej mama poznałam prze internet...
    Sytuacja jest ciężka i patowa u nich...
    Mam nadzieje że się nie pogniewasz
    Ale przecież nie tylko my mamy kłopoty...
    mail jej mamy pomoc.karolinka@wp.pl
    Mama odpowie na maile i poda nazwe stowarzyszenia i inne dane
    Wiem że do tego piatku musza zebrac kwote 3800
    Romek to nnie pic na wodę fotomontaż , sprawa powazna chodzi o zycie dziecka więc proszę z tego nie kpić ..
    Jeżeli ktos z osób tutaj obecnych zechce pomóc...
    BODO mam nadzieje , ze wybaczysz mi to
    Ale wiem , że masz dobre serce i licze że mnie za to nie wyrzucisz stąd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może jest wydarzenie na fb? daj linka tak łatwiej

      Usuń

  40. Bodo przebacz mi to działanie bez Twojej zgody , ale cel naprawde dobry
    http://dla-karolinki-piekarskiej.pl/

    OdpowiedzUsuń