poniedziałek, 25 czerwca 2012

Czarno-białe

Nic nie jest czarne ani białe jak napisał Romek i życie ma wiele odcieni. Nikt nie jest idealny i czasem człowiekiem kierują emocje . Zdania wyrwane z kontekstu i sytuacji potrefię brzmień mało fajnie i zawsze można pokazać kogoś w niedobrym świetle . Kilka dni temu dziecko odrabiając lekcje poprosiło Kfiatuszka o pomoc. Czasem sobie z czymś nie radzi i woła mamę lub tatę w zależności od tego kto jest bliżej, jaki temat i jaka skala problemu.  Siedziałem sobie spokojnie słuchjąc jak matka tłumaczy jej jakiś problem z języka angielskiego bo dość późno przypomniało się córce o tym ,że ma coś jeszcze do zrobienia ....... spokojnie do momentu kiedy usłyszałem i tu pozwolę sobie zacytować:
 " zacznij w końcu myśleć a nie siedzisz i patrzysz się jak tępa krowa "
ryknąłem "hamuj język " wpadając do pokoju dziecka z lekką furią "jak się odzywasz do dziecka ?!" ... bo tępa to może ty jesteś a dziecku trzeba pewne rzeczy umieć  wytłumaczyć !"
Zrozumiała ??? nie.... raczej się wystraszyła mojej reakcji .
Tego co powiedziałem jej na osobności nie zacytuję bo odbiega to od ogólnie przyjętych standardów i może być użyte przeciwko mnie ale nie było to ani miłe ani grzeczne .
Może ktoś powie, że jestem chamowaty  ale poproszę o odrobinę empatii . Nie  jestem w stanie być cały czas przy córce i jeśli tekie słowa padają w mojej obecności ...to jakie muszą padać wtedy kiedy mnie nie ma . Z jednej strony mam coraz więcej sygnałów od dziecka , które mówi : "ja tego nie zrozumiem , jestem głupia , nic ze mnie nie będzie , jestem brzydka , beznadziejna " a z drugiej mam mamusię która mówi dziecku " zachowujesz się jak mała suczka ", " patrzysz się jak tępa krowa " , " nie jedz żelków bo jesteś gruba " , " nie potrafisz śpiewać a XXXXXXX ma ładniejszy głos od cciebie " , czy też po tym jak dziecko dostało ode mnie rower  " ja też sobie kupiłam rower ale ładniejszy od ciebie , mój ma koszyczek , więcej przerzutek i większe kółka . Będę miała lepszy rower od ciebie "
I niestety , tłuk nie  rozumie ,że słowa mogą czasem ranić bardziej niż czyny . Nie rozumie ,że dziecko ma coraz niższe poczucie własnej wartości .
Pracuję nad tym, i wysłam sygnały ,że jest dobra ,że jest mądra i że daje radę . Rozmawiam z pedagogiem w szkole i nauczycielami wyłapując wszystkie sygnały , tak żeby móc przeciwdziałać . Teraz jeszcze mi sie to udaje ... bo jestem przy niej i widzę każdy moment załamania ,zniechęcenia ...rozmawiamy , tłumaczymy sobie nawzajem problem i jakoś to rozwiązujemy ..i jest dobrze do momentu kiedy mamusia znowu jakiegoś "fajnego" sygnału nie wyśle .
A,że czasem emocje wezmą górę i padnie kilka słów odbiegających od ogólnie przyjętych standardów ?? no cóż .......    inne metody już przerabiałem i nie skutkują .......
Strach ...tylko i niepokój ..budzi we mnie to , że za chwilę nie będę już  na codzień przy dziecku ...........

28 komentarzy:

  1. Co to znaczy "ogólnie przyjęte standardy"? Znajomy zwymyślał swoją dziewczynę, bo wyjechała z innym na wakacje a ona strzeliła focha i stwierdziła, że nic nie upoważnia go do odzywania się do niej w ten sposób. A co upoważniło panienkę do tego, żeby wyjechać z gachem na ruchanko w ciepłe kraje podczas, gdy chłopakowi powiedziała, że jedzie do ojca? Sprawa się rypła, więc facet nie wytrzymał. Jak chciał zerwać to ryk i ja bez ciebie żyć nie mogę, zabiję się itp. itd. To czego współczesne kobiety oczekują od nas? Zgody i przyzwolenia na wszystko? Przemilczania spraw bolesnych, udawania, że wszystko jest OK, że nie widzimy tego co widzimy? Chory gatunek...Bodo, powiem jedno - nie daj się nagrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romek , mówienie prawdy niestety naraża mówiącego na różnorakie ataki . Mnie osobiście szlag trafia kiedy widzę taką cholerną nieuczciwość. Kobieta czy mężczyzna szuka przygód i wszyscy podchodzą do tego z przymróżeniem oka ...chyba dlatego ,że każdy ma coś na sumieniu. Znam mężatki ,które mają kochanków i pytają czasem co one mają robić bo nie kochają już męża a kiedy mówię ,żeby powiedziały to szczerze męzowi to budzę zdziwienie .
      Zdaża sie to wszystkim, ale nie moę o nigdy nie mogłem znieść osób które zdradzają i jeszcze publicznie upokarzają swojego partnera. Dla mnie to ludzkie barchło. Kopnąć w zadek to za mało a zakopać żywcem prawo zabrania . Ale uważaj ...powiesz tak o jednej konkretnej osobie a zaraz powiedzą ,że traktujesz tak wszystkie kobiety ... .

      Usuń
  2. Skończyłam dziś czytać bloga i wiem wiem... moje pytanie zabrzmi dziwnie ale zastawia mnie czy kfiat jest obiektywnie zadbaną /atrakcyjną babką? Czy ona jest typem kobiety która obsesyjnie dba o wizerunek? Inwestuje w ciuchy i picunek ? Odpowiedz bodo prosze...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kfiatusze k jest zadbaną babką. Tego jej się nie da zarzucić. Wizerune dopracowany do perfekcji. Godziny bedzie spędzać robiąc sobie pazurki czy skrobiąc kopyta. "Przecież pracuje z ludźmi ni nie może wyglądać jak smotruch" . Nie mam nic przeciwko dbaniu o siebie ale czasami trąca to o jakieś natręctwa . Woda spuszczana w toalecie 2 razy nawet jak jeśli wejdę tam tylko po chysteczkę do nosa :)) , ciuchy naszykowane na następny dzień już o godzinie 18 i złożone w kostkę wyprasowane majtki leżące na półce w przedpokoju tak jak dziś już od godziny 17 ....... . Dba o siebie dba ..... wprawdzie na pazurki od momentu kiedy przestałem dawać kasę już nie chodzi a i do fryzjera jakby rzadziej ale tak dbałość o szczegóły trąca obsesją .....

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Gosia . Wyrok z uzasadnieniem dostałem tydzień temu . Póki co nie poddaję się i myślę a mam jeszcze tydzień nad apelacją . Zostanie nam jeszcze sprawa podziału majątku a ponieważ trzy razy wychodziłem już z propozycją polubownego załatwienia sprawy i napotkałem ścianę to teraz czekam na jej ruch a najważniejsze jest to ,że każdy dzien spędzony z dzieckiem to dzień ukradziony losowi . Ciężko się żyje i mieszka ale ja mam to gdzieś . Nie ja odchodzę i nie ja układam sobie życie z kimś innym :)) nie mam napięć. Jakoś przywykłem do milczenia i w zassadzie nie przeszkadz mi to ,że nic do mnie nie mówi ale mam dziecko blisko :)))). Są chwile kiedy mnie pewne rzeczy przygniatają a są takie kiedy się wkurzam zwłaszcza kiedy wyładowuje swoje frustracje na dziecku ale jestem blisko . Każdy dzień to dzien spędzony z dzieckiem a nie z nią .
    Wiem ,że za chwilę będzie wszystko prawomocne i będę musiał małą z nią zostawić .... i trochę się tego boję ..... ale poradzić nic na to nie mogę . Na razie czekam ... na uprawomocnienie wyroku i na częśc drugą sprawy bo na polubowne załatwienie podziału ... nie liczę ..........

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe, ile dni po Twojej wyprowadzce zacznie sprowadzać facetów....

    OdpowiedzUsuń
  7. WPowiem szczerze, że jeśli mnie to będzie interesowało to tylko ze względu na córkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie istnieje ryzyko, że pani będzie się spotykać z panem w Twoim domu. Jeżeli jest zameldowana to w normalnych godzinach może przecież przyjmować gości. Nie wiem jak na Ciebie wpłynęłaby obecność innego pana na mojej krwawicy. Pewnie posłałbym go ze schodów a następnie został wyprowadzony w obrączkach przez panów w mundurach ;-)
      Najbardziej podobało mi się uzasadnienie jednego z wyroków dającego prawo do opieki nad dzieckiem prostytuującej się matce, otóż było tam zapisane, że "rozwiązły tryb życia matki nie ma wpływu na rozwój dziecka". Kocham kartoflane sądy ;-)

      Usuń
  8. A, właśnie, jak sprawa budowanego przez lata domu? Bo nie chce mi się wierzyć, że PrinCipessa na niego liczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cż , tu mogę tylko z pewnym smutkiem powiedzieć ,że dom stoi .. pusty .

      Usuń
    2. A sprzedać go za rozsądne pieniądze w obecnej sytuacji rynkowej nie będzie łatwo :(

      Usuń
  9. Jak nie było intercyzy albo rozdzielności majątkowej to idzie do podziału jak wszystko. Najlepsze w umowie cywilno-prawnej pod tytułem "ślub" jest fakt, że z dniem podpisania papieru w urzędzie wszystko co zarobisz, czego się dorobisz jest tylko w połowie Twoje. Niewielu panów zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, ale kto by myślał o rozwodzie jak się jest zakochanym ;-) Okazuje się, że w kartoflanej pani może leżeć do góry doopą całe życie, zajmować się narzekaniem na zły los, paraliżowaniem życia rodziny przez podejmowanie na siłę pracy, z której dochody równają się kosztom opiekunki do dziecka a i tak w razie rozwodu połowa tego co zgromadzimy trafi do niej. Piękna sprawa!
    Teraz będzie jeszcze szarpanie z wyceną wszystkiego bo strona spłacana będzie zainteresowana zawyżeniem wartości wszelkich dóbr a strona spłacająca zaniżeniem. Panowie na początku drogi życia! Apeluję ponownie. Dopóki prawo nie zmieni się w sposób szanujący nas mężczyzn NIE PAKUJCIE SIĘ W ŻADNE ŚLUBY. Nie dajcie się podejść, bo 40% z Was zapłaci za to ogromną cenę w czasie rozwodu a dalsze szacunkowo 40% pozostanie w nieszczęśliwych układach li tylko i wyłącznie ze względu na brak kasy, kredyt, niechęć do komplikacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "paraliżowaniem życia rodziny przez podejmowanie na siłę pracy, z której dochody równają się kosztom opiekunki do dziecka"

      Nie, no jasne, ma pozostać w domu, zależna od pana i władcy, a jeśli mu się zechce zamienić ją na młodszy model, to z majątku może ewentualnie dostać tyle co pani od sprzątania lub niania. Wtedy będzie sprawiedliwie.

      Usuń
    2. Ja również pozwolę odnieść się do tego fragmentu:
      "paraliżowaniem życia rodziny przez podejmowanie na siłę pracy, z której dochody równają się kosztom opiekunki do dziecka".

      W dzisiejszych czasach kobiety nie mają już wyboru, czy chcą, czy nie chcą pracować. Kobieta musi pracować i to nie na pół gwizdka i tylko dla siebie. Sytuacja ekonomiczna wielu ludzi wymaga, aby pracowały i to jak najwięcej. Nawet jeśli mąż zarabia wystarczająco wiele, to kobieta również powinna pracować. Poza okresem związanym z urodzeniem dziecka i zdrowiem, nie ma wytłumaczenia niepracowania kobiety.

      Na dodatek, w imię równouprawnienia, należy oczekiwać od żony wkładów finansowych w małżeństwo porównywalnych z mężowskimi. Skoro my bierzemy na siebie trudy wychowywania dzieci i zajęć domowych, to równie dobrze kobiety powinny wziąć na siebie trudy zapewnienia środków finansowych rodzinie. To się wszystkim przysłuży - kobieta będzie świadoma wartości pracy zarobkowej i stresów związanych z domowymi finansami, a my będziemy mogli również zająć się wychowywaniem latorośli z mniejszym finansowym stresem na żołądku.
      W przypadku zaś rozejścia się: ona ma zapewniony dochód, a on poczucie, że podział majątku jest sprawiedliwszy (skoro obydwoje na niego pracowali).

      Jest jeszcze kwestia różnicy w dochodach - w niektórych zawodach jedna strona może zarabiać znacząco mniej niż druga. Póki jednak jest zaangażowanie w pracę i w finanse rodziny, to ja bym nie narzekał na taką dysproporcję.

      Tyle "teoria" od faceta, który nie miał (nie)przyjemności bycia w małżeństwie. Jak myślicie - da się taki układ wprowadzić w życie z kobietą?

      Pozdrawiam,
      Slawek

      Usuń
    3. Widzisz Sławek i to co napisał wyżej Stworek jest kolejnym dowodem na to co w obecnych czasach stanowi największy problem w relacjach na linii kobieta - mężczyzna. Otóż, współczesne kobiety chcą przywilejów typowo męskich a jednocześnie nie chcą wyzbywać się tych zwyczajowo damskich. To tak jak z równouprawnieniem, które kończy się jak trzeba wtargać lodówkę na trzecie piętro. Myślę, że we wszystkim trzeba zachować umiar i rozsądek (nikt nie będzie chyba kazał swojej pani wnosić mebli w ramach równouprawnienia) a kobiety niestety tego nie potrafią. Wynika to zresztą z opisywanego przeze mnie dość często efektu podaży i popytu, gdzie nawet niezbyt ciekawa kobieta na jedno skinienie znajdzie kilku chętnych "facetów" do pomocy ;-).

      @Stworek
      Ja swojej proponowałem od czasu jak koleżanki wychowane na TVN Style zaczęły jej robić wodę z mózgu, że jest kurą domową iż zwolnię się z pracy, zajmę domem, dzieckiem a ona niech poluje. Warunek jeden. Ma przynieść do domu POŁOWĘ tego co ja. Jak myślisz, jaką odpowiedź usłyszałem? Oczywiście jestem szowinistyczną męską świnią, która nie rozumie potrzeb kobiet ;-). Na szczęście ja już nie muszę ich rozumieć...czasem chcę, ale to zupełnie inna pozycja i historia.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    4. OK, załóżmy że od początku to ona by zarabiała. I to sporo. Przy podziale zarobku dostałbyś tyle, ile by zarabiała sprzątaczka, a reszta poszłaby dla niej. W bonusie dostałbyś dzieci, bo ona ma w planach nowa rodzinę. Oczywiście po rozwodzie musiałbyś sam się utrzymywać, dbać o dzieci, a uzyskanie dobrze płatnej pracy po 10 latach przerwy w wykonywanym zawodzie to jednak nie jest pikuś.
      Sprawiedliwie?

      Usuń
    5. Uważam, że dużo bardziej sprawiedliwe niż ograbienie kogoś z połowy majątku pod hasłami dobra dzieci, odebranie praktycznie możliwości codziennego wychowania potomstwa i przywalenie alimentów nad którymi płacący nie ma praktycznie żadnej kontroli. Ja w układzie powyżej bym się cieszył, bo dane mi było przeżyć na czyjś koszt 10 lat.
      Pisałem już nie raz. Chciałem zajmować się dziećmi w zamian dając cały majątek. Nic z tego. Dlaczego? Pani policzyła, że na raty weźmie więcej ;-)

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  10. Wiesz co, może to jest moment, w którym trzeba delikatnie zacząć ją wprowadzać w temat DDA. Coś w stylu "nie jesteś głupia i mama nie powinna tak mówić, ale wychowała się w trudnej rodzinie, a takie osoby czasem tak się zachowują, że ranią innych".
    Żeby dać jakieś wytłumaczenie dlaczego to się dzieje, dystans do raniących słów matki, ale jednocześnie nie godzić w miłość do matki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stworku ... jesteś bardzo bardzo mądrym Stworkiem . Prawda jest tylko taka, że mówiąc w ten sposób usprawiedliwiam Kfituszka a tu nie ma usprawiedliwienia , ano rodziną ani DDA. Jest DOROSŁĄ osobą i powinna być świadoma tego co mówi - przede wszystkim do " dorastającej dziewczynki"

      Usuń
    2. Kochani. Nastoletnie dziecko i teoria DDA? Litości.... To dziecko trzeba chronić za wszelką cenę. Nie usprawiedliwiać niczego ale też powstrzymywać się od zbędnych komentarzy, zapewniać o miłości, upewniać w przekonaniu, że to nie JEJ wina, że tata i mama przestali się dogadywać. Temat rzeka.

      Usuń
    3. Wiem, to ma cechy usprawiedliwiania, ale dziewczynka będzie szukała przyczyny takiego zachowania matki w stosunku do siebie i powinna ją znaleźć w matce, a nie w sobie. Do tego, jak już znajdzie tę przyczynę w matce, nie powinna jej z tego powodu nienawidzić, chociaż nie powinna również dawać się krzywdzić i dawać wchodzić sobie na głowę. Ciężka sprawa.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. ExKfiatuszek niestety jest na tyle wybrakowany intelektualnie, że nie spodziewałabym się ani refleksji nad sobą, ani tym bardziej pracy nad syndromem DDA. Jeśli ta prosta gęś przez 38 lat nie zorientowała się, że ma problem, trudno przypuszczać, że dozna oświecenia w duchu świetym teraz. Jak na głupią bowiem gęś przystało czytuje wyłacznie romanse i filozofię dla kucharek Paula Coelho. Poza obszarem jej percepcji pozostaje jakakolwiek inna literatura, włacznie z tą, która odnosi się np. do relacji rodzic-dziecko. Biedactwo jest wolne od takich potrzeb i obciążeń. Aktualnie gęś będzie najwyżej intensywnie się puszczać, aby nadrobić "stracone lata" :-). Ot i tyle. Masz rację Bodo - nie szukajmy usprawiedliwień. DDA są tysiące, a wśród nich ludzie, którzy potrafili to w sobie rozpoznać i latami nad sobą pracują, mając na względzie swoje związki. Jednak aby to osiągnąc trzeba myśleć. Dysponując nieco większa ilością komórek mózgowych niż te trzy u Kfiatuszka - dodajmy, że akurat odpowiadają za: kasę, kąpiel, bzykanko... hmmm no jest i czwarta - ta odpowiada za poziom focha :-)))). Oj Bodo, Boto - tyle Ci qurewa lat minęło na podziwianiu tego cuda, że jak sobie przypomnę to mi się robi słabo...
    Stróż

    OdpowiedzUsuń
  13. A co ja Aniele zrobię , że tęsknota za miłością była tak wielka ?????

    OdpowiedzUsuń