Opisując rzeczywistość nie mogę wspomnieć o takich drobnostkach jak fakt , że kfiat zaczyna się powoli wyprowadzać. Do dziś widziałem , że pozabierała z domu jakieś gary i filiżanki które dostała od swojej rodziny i w zasadzie mnie to nie obchodziło ale dzisiaj stwierdziłem , że kurwokfiat wywiózł z domu wszystkie zdjęcia a było tego kilkanaście albumów . Wywiozła wszystko ... do ostatniego zdjęcia . Pohamowałem emocje i nie wpieprzyłem kurwiszonowi chociaż w zasadzie powinienem . Tak jak Sąd powiedział , że jestem winien bo nie zrobiłem wszystkiego by uratować małżeństwo . Faktycznie nie zrobiłem wszystkiego , po przeanalizowaniu wiem , że nie zrobiłem jednej jedynej podstawowej rzeczy - nie wpierdoliłem jej zaraz po tym jak odkryłem romans . Teraz już jest za późno . Mam gdzieś gary , kieliszki ( nota bene prezenty od mojej mamy i siostry o których mówiła , że ich nienawidzi ) ale zdjęcia to pamiątka wielu lat , wielu wspólnych chwil które spędziłem z dzieckiem i wara jej od nich .
Niech sobie zabiera wszystkie na których jest ona a ja dorzucę jej jeszcze kilka z kolejnymi kochankami bo już nie są mi potrzebne ale na co ksuce moje zdjęcia i moje z dzieckiem tego nie wiem .
Powinienem i ja zacząć wywozić wspólne rzeczy ale do kurwy nędzy zaraz dom zacznie wyglądać jak pobojowisko a dziecko na to patrzy ........
Nie daruję jej tych zdjęć ..... może się będę ośmieszał ale zgłoszę kradzież ... i wyprowadzanie wspólnego majątku bez wiedzy i zgody .
I zaczynam inwestować . Na początek w termos . Póki co nie ma szans no to żeby zmienić cholerny wyrok i za jakiś czas będę przychodził do dziecka w odwiedziny :((. To , że mam małe szanse na to żeby nie utrudniała spotkań z córką to już wiem ale pewnie się kiedyś uda i tu się kłania dzisiejsza scenka którą warto opowiedzieć bo pokazuje moją przyszłość .
Dzień paskudny i deszczowy ale jakoś zorganizowaliśmy go sobie z córą i wieczorkiem zaliczyliśmy wspólne szykowanie kolacji . Pomidorki z mozzarellą zadysponowało dziecko al po chwili z błyszczącymi oczyma wpadła krzycząc , że ma pomysł i będzie do kolacji robiła koktajle owocowe. Wyciągnęła już blender i zaczęła przeglądać lodówkę po czym poszła po coś do matki i po chwili wróciła zniechęcona i smutna , przygaszona ...... . Pytam co się stało ??? i słyszę : Mama powiedziała , że jak wezmę JEJ mandarynkę do koktajlu to ty nie będziesz mógł się napić .....
Nie widziałem czy się śmiać czy płakać .................... , myślałem już , że niczym mnie nie zaskoczy a tu jednak .
Szybki przytulak z córą bo smutek w oczach przeraźliwy i błyskawiczna decyzja ; Ty robisz dalej kolację a ja lecę szybciutko do sklepu po mandarynki albo pomarańcze co tam tylko będzie w sklepie ..
Nie jest to problem bo sklep blisko i po pięciu minutach już dalej bawiliśmy się w masterchefa . Córa robi swoje koktajle a sprawia jej to dużą radochę i po chwili pada pytanie .................
Tato ..... a czy będę mogła mamę poczęstować ???
A jak sądzisz pytam i słyszę jak cichutko mówi : Wiem ,że tak bo my jesteśmy normalni ............
Wiem , że będę chciał widywać się z małą częściej niż zapisał mi to nieomylny i najmądrzejszy na świecie " wymiar sprawiedliwości " i juz dziś inwestuję w termos ..... na łyk wody nie mam co liczyć o herbacie nie wspomnę ..............
To co kończy się w naszym życiu czyni miejsce czemuś lepszemu. Mój blog jest formą podziękowania dla Krisa,który sprawił, że byłem w stanie dostrzec moją naiwność i samcze ogłupienie. Miło jest obudzić się ze stanu łosia i wkroczyć w stan świadomy :-) Ten blog poświęcam wszystkim łosiom na świecie. Łącznie z tym, który zastąpi mnie przy boku mojej żony. Miną lata zanim biedak zorientuje się,że ta niewinna, słabiutka istotka z uchyloną buzią w gruncie rzeczy jest cwana, wulgarna i wyrachowana.
Bodo, tak strasznie mi smutno. Wierzylam jednak, ze sprawiedliwosci stanie sie zadosc. Nie stalo sie!Wierze jednak ciagle, ze za wszystko w zyciu trzeba placic i ona kiedys za to wszystko zaplaci. Wiem tez, ze wszystko ma w zyciu jakis sens, tylko kiedy sie dzieje, mmy sensu jeszcze nie znamy. Poznajemy go pozniej. Zycze Ci z calego serca, zebys kiedys mogl powiedziec: dobrze sie stalo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziekuje, ze otwarles bloga.
Anna
Mandarynka mówisz...u mnie to było z sałatkami ;-) Kiedyś uszczknąłem trochę sałatki, którą Ex trzymała w lodówce i zostałem literalnie zjechany pod wezwaniem jakim prawem "wpierdalam" jej rzeczy? Rzeczywiście to był błąd i jedyne co mnie usprawiedliwia to fakt, że sałatki robiła bardzo dobre tylko w tym całym rwetesie niunia zapomniała, że mieszka u mnie kątem, za nic nie płaci, dzieci jedzą i moje i jej jedzenie co jest naturalne, ja płacę alimenty, ubieram dzieci, wożę do szkoły czyli robię wszystko to co normalny ojciec robić powienien ;-)
OdpowiedzUsuńBodo, tu nie ma co wyważać otwartych drzwi, bo prawda numer jeden w kodeksie życiowym jajników brzmi:
1)Co jest twoje to jest moje a co moje to nie rusz, najwyżej się zobaczy ;-)
a druga brzmi:
2)Nie śmiej mi pustaku wspominać o pieniądzach bo tylko ludzie puści i prości mogą o nich mówić. Oczywiście ja mam prawo mówić o pieniądzach od ciebie dla mnie.
I jeszcze jedno...z tym wpierdolem to może i masz rację, aczkolwiek ja nigdy nie próbowałem ale czytając liczne fora internetowe w tym i terapię przez pisanie widzę, że taki schemat działa. Bodo, popełniliśmy obaj podstawowy błąd próbując podejść do kobiet jak do logicznie myślących facetów. To nie działa a Kwinto będzie i tak sto razy wartościowszym facetem dla niuni niż Ty, nawet jak ona będzie zbierać zęby w przedpokoju, za to później jak się będą godzić!
Z kobietami (męczące na dłuższą metę, dlatego sypią się związki)...
1)Emocje.
2)Niedopowiedzenia
3)Szarpaninka
4)Wzbudzić zazdrość
I najważniejsze...jak zrobi Ci coś co Cię naprawdę boli to nie TŁUMACZ, że to było złe, haniebne, niemoralne...zrób po prostu TO SAMO. Tam działa NIESTETY tylko zasada lustra...
Uwodzić, rżnąć, wykorzystywać i zostawiać ;-)
Jedyna metoda na kanalie w dzisiejszych czasach.
A teraz Bodo chodźmy na ryby albo skoczmy na narty, bo naprawdę szkoda czasu na pieprzenie się z tymi bombami hormonalnymi.
Pozdrawiam
Jak masz wędki to na ryby się piszę :) na narty pewnie też chociaż śniegu nie widzę ani grama :)))
UsuńTo zajrzyj na górę Kamieńsk. Ja już sezon zacząłem, co prawda gdzie indziej, ale Ty masz tam blisko zdaje się ;-)
UsuńWitam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam tych, co nie mogli zajrzeć na bloga.
Wciągnięcie się w czytanie tego typu rzeczy, jest pozbawione sensu, skoro od dobrej woli blogera zależy, czy dane nam będzie czytać blog do końca...
To nie dobra wola ale pewna ostrożność , która kazała mi zamknąć bloga na jakiś czas . Nie wskazane było , żeby ktoś w obliczu sprawy apelacyjnej machał mi jak flagą moim blogiem na sali sądowej . Mam nadzieję , że piszę wystarczająco jasno .
OdpowiedzUsuńTeraz już nie mam żadnych oporów i choć pewnie razem z blogiem wyląduję po raz kolejny w prokuraturze :))) ale niech i tak będzie .... .
A czemu masz wylądować w prokuraturze??? chyba że jako mój świadek przeciwko panu Q.
OdpowiedzUsuńJa już się boję z jakim wypranym mózgiem znowu wróci moja Księżniczka po wizycie u ojca...
A podam jeszcze przykład jak pan Q manipuluje nią:
wysyła sms: Ma.. powiedz proszę tatusiowi co mamusia kombinuje, napisz szybko, bo ja mi nie powiesz to nie bedę mógł zasnąc w nocy i niewyspany pojadę do pracy"....
Rozpierdala mnie to... Żal mi moich dzieciaków,
panie Bodo - JA NIE CHCE ZEBY MOJE DZIECI MIAŁY KONTAKT Z KFIATEM!
Bywają tu tacy którzy za wpisy na GG czy blogu mają sprawy w sądzie a znając kfiata będzie latała ze wszystkim :)).
UsuńEchh.. a co ja mogę na to poradzić .... pana Quinto też niechętnie widzę w otoczeniu mojej córki ale cóż na to moge poradzić ??????
Coś tam robię w tym kierunku ale różnie to może być
Pozdrawiam Panią pani Quinto :)
Witaj, nie będe Cię obrażała nazywając pania Q, bo na to nie zasłuzyłaś.
OdpowiedzUsuńChyba powinnas napisać- ja nie chcę, zeby moje dzieci miały kontakt z ojcem.
Kfiata możesz się obawiać, ale to Twoj mąż odpowiada za wyprany mózg dziecka. Chroń je przed nim. Naucz, jak ma odpowiedzieć na taki sms.
Kfiat dostanie swoją karę- pana Q. Bo podłym się jest z charakteru, a nie wybiórczo. Na razie łączy ich diabelski pakt, za jakiś czas ten rodzaj adrenaliny wyparuje i zaczna siebie obrzucać g..em.
Nie są mocni, nikt nie może żyć spokojnie, bez stresu, robiąc takie podłości.
Tylko nie pozwólcie Ty i Bodo, żeby Was pokiereszowało emocjonalnie jak ich. Bronić się- tak, ale nie zyć zemstą i mordem w oczach. Strzepnąc z siebie jak robactwo i iśc dalej.
Wiele siły zyczę, trzymaj się. Już jest dobrze, pozbyłas się smiecia ze swojego życia.
mm
To nie ja pisałam,niemniej zgadzam się w całej rozciągłości
UsuńDzięki, ja już nazywam się pani A:-)
OdpowiedzUsuńNa szczęście zebrałam w sobie siłę i złożyłam pozew o rozwód, mimo, że pan Q powtarzał jeszcze niedawno, ze kaktus mi wyrośnie jak to zrobię... Nie chcę żeby moje dzieci miały kontakt z ojcem, nie chcę zeby moje dzieci miały kontakt z k..., z którą ich ojciec się związał. Ale moja córka bezgranicznie ojca kocha (syn jest mój:-)))) i nie potrafię zakazać jej kontaktów z ojcem mimo, że to chyba byłoby najlepsze dla nas wszystkich... A ten k... w odpowiedzi na pozew napisał, ze on chce MOJĄ CÓRKĘ!!!! NIE SYNA - bo jest mały, nie można nim manipulować, tylko córkę!!! ja nie chcę, żeby moje dzieci były świadkiem ich łazienkowo - balkonowych ekscesów...Już wystarczająco mają zwichrowaną psychikę... ale nic, jutro też jest dzień, idę uśmiechać się do studentów i udawać ze jestem szcześliwa:-)
Droga Pani A, Pani nie musi udawac, ze jest Pani szczesliwa. Pani JEST szczesliwa! Jest Pani niezalezna finansowo, ma Pani prace a w niej ludzi, ktorzy Pania lubia, dwoje zdrowych dzieci. Jest pani mloda i zdrowa. Wykaraskala sie Pani z malzenstwa z czlowiekiem, ktory okazal sie po prostu glupim. Zdarza sie. Niech pani teraz spokojnie patrzy, jak on galopuje do swojej ruiny. jesli choc polowa tego, co napisal Bodo o Kfiacie jest prawda, to na co polecial ten Pani ex? Na niewinny usmiech? Przeciez ktos, kto tak bezwzglednie manipuluje dzieckiem jest ostatnim dnem. Ale oboje sa tacy.
UsuńZycze Pani, pomomo wszystko dobrych Swiat. A corke zostawialabym jaknajczesciej z ojcem. Niech oboje maja sie dosc.
Pozdrawiam bardzo serdecznie, choc nieznamy sie wcale.
Anna
Ech te kobiece iluzje...najgorsze jest to, że Wy same padacie ich ofiarami.
Usuńbodo46, napisze ponownie to, co juz kiedys napisalem, idz ze swoja historia do telewizji, jestem pewien, ze od razu inaczej wszystko zacznie wygladac.
OdpowiedzUsuńBodo chciałabym napisac coś mądrego ale w świetle poczynan Kfiata po prostu nie umiem. Nie umiem bo nie wyobrażam sobie takiego zachowania dwojga dorosłych ludzi którzy chcąc nie chcąc będa z soba mieli do czynienia jeszcze dłuuugie lata.
OdpowiedzUsuńZwiązek można "wymazać" ale rodzicielstwa już nie. I tak Ty zawsze juz będziesz ojcem tak ona zawsze matką. Niestety dopóki Kfiat nie wyimaginuje sobie w końcu tego w sposób wyraźny i rzeczywisty to nadal będzie walczyć, szturchac i kąsać. Po co? Przeciez to jest takie... głupie.
Bodo... co Ci moge napisać ,podziwiam twoja postawe .. ;;OJCA'' mój były mąż który równiez doprawiał mi rogi ( dzis się z tego śmieję....można)nigdy nie interesował sie naszym synkiem. od poczatku małzeństwa zachowywał sie jakby nagle obudził się z ''ręką w nocniku''z pytaniem na ustach-dajcie mi spokój ,potrzebuję wolnosci , przestrzeni ...nie,nie rodzina to nie dla mnie... troche póżno się zorientował że jest cholernym zapatrzonym w siebie narcyzem. tylko że my za to zapłaciliśmy.rozstalismy się po 12-latach męki, po rozwodzie poczułam jakbym pozbyła się pasożyta .zaczęliśmy z synkiem normalnie funkcjonować i tak jest do dziś.nie rezygnuj z dziecka, walcz o kazdą chwilę spedzona z Nią, tak jak ja i Ty jesteś dla swojego dziecka NAJUKOCHANSZĄ OSOBĄ...JESTŚMY NORMALNI I POTRAFIMY KOCHAĆ:) AGA:)
OdpowiedzUsuńja też się pozbyłam pasożyta, teraz ten pasożyt związał się z KFIATEM:-)) A ja się czuję - jakby mi ktoś 10 lat odjął:-))
OdpowiedzUsuńz pasożytem nikt nie wytrzyma długo , a niech sie zwiazują :) jeszcze taka głupia się nie przytrafiła mojemu ''byłemu'' dobrze ze nie maja klapek na oczach tak jak ja miałam hhahaha
UsuńPani Q - jeżeli mogę zapytać...czy gdyby pasożyt nie związał się z Kfiatem tez by się go Pani pozbywała?
OdpowiedzUsuńnie wiem co się dzieje ale wyjaśniam,że "B." i "B. Beata" to jedna i ta sama osoba :)
OdpowiedzUsuńZabeaciło się jakoś. ;)
Usuń:)))
bo Beaty fajne som;)))))))))
UsuńPani Q - jeżeli mogę zapytać...czy gdyby pasożyt nie związał się z Kfiatem tez by się go Pani pozbywała?
OdpowiedzUsuńAleż skąd.nigdy w życiu
Oj, ktoś tu za mnie odpowiada...
UsuńPozbyłabym się go, bo pokłady mojej tolerancji i wiary w to, ze "ja się zmienię, już bedzie dobrze" wyczerpały się już dawno... Ale miałam ważne sprawy zawodowe, które mnie absorbowały, a które musiałam skończyć, aby mieć stabilną sytuację na uczelni i dlatego nie złożyłam wcześniej sprawy o rozwód.
No to super, z tego wniosek, że jedynym nieszczęśliwym w tym układzie pozostanie Bodo a poszkodowanymi Wasze dzieci. Wesołych Świąt życzę!
Usuńtak myślałam ale nie byłam pewna-w końcu różne decyzje ludzie podejmują;)
UsuńCzyli wychodzi na to,że Kfiat pomógł - byle tylko teraz nie zaszkodził...
pozdrawiam i sił życzę
B.
no i tego nie rozumiem-ale nie muszę:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem bloga od deski do deski. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko trzymać kciuki za pozytywne rozwiązanie dla Twej córy i dla Ciebie. Ja obecnie jestem już 5 lat po rozwodzie, syna widuję niestety rzadziej niż bym chciał. Moja, heh nawet nie potrafię odszukać najbardziej obelżywego słowa w języku polskim, ex zdradzała mnie gdy siedziałem na dyżurach czy to w szpitalu czy w pogotowiu. Sprawa wyszła na jaw gdy jeszcze jako szczęśliwy mąż wymyśliłem sobie, że troszke skłamię iż mam dyżur 14 lutego i zrobię jej walentynkową niespodziankę. Nikomu nie życzę nakrycia drugiej połówki w łóżku z kimś innym.
OdpowiedzUsuńPodczas sprawy rozowdowej byłem z góry skazany na pozycję przegraną bo 1. sędzia była płci żeńskiej, a 2. jestem lekarzem i dosyć często mnie w domu nie ma. Sam rozwód, ta walka skróciła mi życie o ładnych parę lat. Chciał bym zapomnieć, ale ta trauma bedzie ze mną do końca mych dni. Jedyną moją winą było to że zapierd****** na tych dyżurach by zapewnić komfort i spokój tym których kocham.
Trzymaj się mocno Bodo, ja jestem całym serecem z Tobą!!
Pozdrawiam serdecznie.
Maciek. Chirurg ze Śląska.
Uch, to nieźle Cię kanalia musiała pojechać na rozwodzie. Lekarz to prawdziwa kura znosząca złote jajka dla jajnika. Jedno tylko może Cię uratować (choć nie do końca) ;-)
UsuńOne mają zakłócone postrzeganie między dojeniem krowy a zarżnięciem krowy ;-)
Sorry, że jaja sobie robię, ale sam jestem w takiej sytuacji i jedyne co mi pozostało to śmiać się z tego burdelu.
Wczoraj słucham jak twór pod tytułem trybunał konstytucyjny uznał, że odbieranie praw jazdy osobom niepłacącym alimentów jest zgodne z prawem. :-)))))
Proponuję, aby trybunał uznał, ze wbijanie na pal też jest zgodne z prawem ;-)
Bo tak mówi prawo...ha..... ha..... ha!
Ktoś zapyta a co w tym złego, że utrudnia się życie osobom niepłacącym aliementów? Ano to, że w tym burdelu osoby płacące alimenty to w 97% mężczyźni. Pisać dalej?
Dyskryminacja w majestacie czegoś co się prawem zwie.
Pozdrawiam.
Romek, ile % ojców występuje do sądów o opiekę nad dzieckiem (w sensie: żeby dziecko zamieszkało z nimi)? Znasz się na statystykach zdaje się. To napisz.
UsuńNie ma takich statystyk! A dlaczego? Bo w kartoflanej to walenie banią w ścianę, dodatkowo pani, której ex wystąpi do sądu o opiekę nad dzieckiem traktuje to w tym burdelu jako osobistą wendetę pana wobec niej. "Odebranie" dziecka matce w tym kraju oznacza dla niej kompletne wykluczenie społeczne a to powoduje, że kobiety walczą często o dzieci mimo, że nie mają na to ochoty. Facet ma jedną, jedyną szansę powalczyć o opiekę nad dzieckiem. Finałem jest albo wygrana albo totalna klęska z działaniami odwetowymi pani w całym możliwym zakresie począwszy od utrudnienia kontaktów dzieckiem a skończywszy na składanych co pół roku dla sportu wnioskach o podwyżkę daniny. Całości tego qrestwa sprzyja chore prawo rodzinne w tym kraju, skostniało orzecznictwo, gdzie 90% sędziów rodzinnych to kobiety (często po przejściach), słaba jakość sędziów rodzinnych - są to przeważnie osoby, które nie nadawały się z wielu względów do prowadzenia poważniejszych spraw. To jest bagno i kilka metrów mułu! Cierpią na tym przede wszystkim dzieci...
UsuńSą takie statystyki. Przytaczałam je kiedys w komentarzach. Bo liczba mezczyzn ktorzy dostaja opieke sposrod tych ktorzy sie staraja jest drastycznie wyzsza.
UsuńNie odniosles sie wtedy a teraz nie chce mi sie juz szukac
Tak, Bodo jest tego namacalnym dowodem.
UsuńNie powiedzialam ze zawsze dostaja czy ze zawsze jest sprawiedliwie tylko ze te liczby wygladaja wtedy inaczej
UsuńJesli z tego co pamietam (po swietach sprobuje to znalezc- jako socjolog czytalam jakies opracowania na ten temat) w sytuacji gdy mezczyzna sie stara dostaje dziecko w blisku 40 % nie jest to polowa ale ponad 10 razy wiecej niz twoje odwiecznie przytaczane 3 procenty
Typowo kobieca manipulacja.
UsuńDlaczego manipulacja? Manipulacją jest twierdzenie, że dostaje opiekę 3% ojców, nie informując jednocześnie ilu występuje.
UsuńRomek, ale dlaczego manipulacja?
UsuńTak najłatwiej powiedziec kiedy brak argumentów. W czym minelam sie z prawda?
Jak dawno temu napisałam o Rzeczniku Praw Obywatelskich, to mówiono, że po co tak z grubej rury. A okazuje się, że po pierwszym krzywdzącym postanowieniu trzeba było spróbować. Tak myślę...
OdpowiedzUsuńodzyskałeś zdjęcia?
OdpowiedzUsuńprzeczytałam Twojego bloga, całego. Chciałabym ci przesłać wyrazy współczucia i najlepsze życzenia, abyś jednak wywalczył swoje. Aby udało ci sie utrzymać tę chęć utrzymywania relacji z córką.
OdpowiedzUsuńjestem kobietą, rozwodzącą sie, mamy dzieci. Uciekam od psychola, muszę ratować dzieci od jego wpływu, ale mimo tego, że widzę racjonalne i obiektywnie stwierdzone zagrożenie, jakim jest ich przebywanie z ojcem, nie ograniczam mu kontaktów. Godzę się na tę krzywdę, którą im wyrządza, bo wiem, że to jedyna droga aby umożliwić im w przyszłości podjęcie samodzielnej decyzji odnośnie oceny postawy ich ojca wobec nich, Korzystam z pomocy psychologa dziecięcego aby zminimalizować zły wpływ na dzieci, jaki ma mój ex. Ale nie ograniczam, Wręcz podsycam tę relację. Bo to są konsekwencję takiego a nie innego wyboru im drugiej części genów.
Współczuję, jeszcze raz, i zapewniam cię, że nie wszystkie kobiety są takie jak kfiatu. nie wątp w to.
Życzę ci aby udało ci się pozostać tak dobrym ojcem jak siebie opisujesz, córka to kiedyś doceni, mocno w to wierzę i przesyłam ci odrobinę tej wiary wirtualnie. Wesołych!
Bodo, przykro mi, że tak Cię potraktowano. Życzę Ci spokojnych świąt, mimo wszystko. Na tyle, na ile się da, w tych warunkach przyrody.
OdpowiedzUsuńPozostałym również - spokoju i ciepła.
Zgodnie z prawem cytatu (chyba)... ;-)
OdpowiedzUsuń"Polska, jak przekonują feministki, jest kobietą. Wie coś o tym Stanisław Różański, który wygrał z nią proces w Strasburgu. Polska po wyroku zareagowała tak, jak zareagować mogła tylko głupia cipa. Nie przyjęła do wiadomości porażki, a przeciwnika postanowiła udupić na własną rękę."
I w zasadzie mógłbym dalej już nie cytować, ale że sprawa ciekawa to ją wrzucę...
Na spotkanie Różański zaprosił do siebie. Do przytułku dla bezdomnych mężczyzn. Obecnie mieszka w gdańskim Bracie Albercie, ale to może się zmienić. Zależy od pomysłu Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Z pokoju dzielonego z byłym bokserem o upodobaniach katolickich Różański koresponduje ze światem. Pośród zawiadomień, wniosków, postanowień, wyroków, ekspertyz, decyzji, kar i upomnień znajduje się dowód na to, że Stanisław był kiedyś normalnie żyjącym człowiekiem ? artykuł z 1991 r. o problemach małych przedsiębiorstw opatrzony pieczątką firmy Różańskiego. Artykuł jest dowodem na to, kim był, a kim jest teraz. Podczas walk z Najjaśniejszą poszły w nicość: dom, pozycja społeczna, firma, zdrowie. Obecnie jest zwykłym śmieciem.
???
Poszło o dziecko ? Daniela. Chłopak urodził się w 1992 r. ze związku Różańskiego z jego partnerką. Szczęścia do kobiet pan Stanisław nie miał już wtedy. Matka Daniela zarejestrowała dziecko w urzędzie stanu cywilnego jako syna Stanisława, ale w rubryce "nazwiskoojca? zamiast wpisać Różański, wpisała swoje. Gdy mały miał 2 latka, kobieta poszła w długą, zostawiając Różańskiego z synem i listem na do widzenia. Z głową wolną od jednej baby mężczyzna zaczął zmagać się z drugą ? Polską. Wniósł do sądu powództwo o ustalenie ojcostwa, wskazując siebie jako biologicznego tatusia. Trzeba było zrobić porządek w papierach? Minął miesiąc. Matka Daniela zmieniła zdanie, zabrała małego i tyle go pan Stanisław widział...
...Wbiło Różańskiego w ziemię, gdy dowiedział się, że 15 lipca 1996 r. Sąd Rejonowy w Gdańsku oświadczył, iż prawo do bycia ojcem Daniela przysługuje nowemu partnerowi jego matki. Nowy tatuś zyskał prawa ojcowskie dzięki zeznaniom matki, która przed sądem wskazała go jako ojca chłopca. Dzięki temu ruchowi sąd zmienił decyzję i wstrzymał procedurę przekazania dziecka do bidula. Podjął ją po ograniczeniu matce praw rodzicielskich. Nowa sceneria ? znaleziony ojciec i ustabilizowana matrymonialnie matka ? dawała sądowi nadzieje na szczęście dzieciaka.Różański zaczął upominać się o swoje dziecko. W sierpniu złożył wniosek do Prokuratury Rejonowej w Gdańsku o wszczęcie postępowania dotyczącego jego praw ojcowskich oraz zbadanie przestępstwa, które, jego zdaniem, zostało popełnione przy usynowieniu Daniela przez obcego mężczyznę. Prokurator odmówił wszczęcia postępowania. Pan Stanisław wniósł kolejny wniosek do sądu rejonowego o ustanowienie kuratora, który z kolei wniósłby w imieniu dziecka powództwo o ustalenie ojcostwa, ale sąd wniosek odrzucił, stwierdzając, iż skarżący nie ma prawa do wniesienia tego wniosku, ponieważ prawowity ojciec został ustalony, a tylko on, matka bądź dziecko mogą życzyć sobie takiego postępowania.Walczył dalej. w listopadzie ponownie zażądał wszczęcia postępowania. Twierdził, że świadectwo urodzenia jego syna zostało sfałszowane. Prokurator znowu odmówił, a w uzasadnieniu napisał, że nie sfałszowano, ale zmieniono dokument. Stało się to po uznaniu dziecka przez obecnego partnera matki. Wtedy Różański dowiedział się, że według ówczesnego prawa do uznania przez ojca dziecka pozamałżeńskiego może dojść tylko za zgodą matki.? Przecież od zawsze staram się go usynowić! ? darł się wniebogłosy Różański. W styczniu 1997 r. prezes Sądu Rejonowego w Gdańsku poinformował go, że owszem, starał się, ale postępowanie w sprawie ustalenia ojcostwa zostało umorzone, ponieważ dziecko uznał nowy facet mamusi Daniela.Kolejny poziom ? Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Prezes odrzucił żądania Różańskiego, przypominając mu, że dziecko ma już ojca. Pan Stanisław kładł nacisk na dobro Daniela. Tłumaczył, że ten niby-ojciec miał problemy z prawem, a matce Daniela sąd odebrał dwójkę starszych dzieci, więc może lepiej by było, żeby on, człowiek niekarany, który zdał egzamin z bycia ojcem, gdy matka poszła w pizdu, zajął się dzieckiem. Sąd uznał, że jego pojawienie się w życiu dziecka byłoby sprzeczne z dobrem Daniela, a rodzice, mimo że oboje mieli już ograniczone prawa do dziecka, a na co dzień ich życiu przyglądał się kurator, świetnie sobie radzą.W1998 r. wyczerpał drogę odwoławczą. Ministerstwo Sprawiedliwości odpowiedziało na jego skargę. Twierdziło, że zbadało ponownie sprawę, i ustaliło, że skarga na brak przeprowadzenia postępowania dotyczącego ustalenia jego praw jako biologicznego ojca Daniela, była bezpodstawna.Przez 4 lata żaden prokurator nie zlecił badań DNA. Argumenty, że to dla dobra dziecka, były i są cienkie jak polsilver, skoro nowy tatuś i stara mamusia nie radzili sobie w społeczeństwie. Nikt nie był zainteresowany ustaleniem prawdy. Różański o losie dziecka dowiadywał się jedynie z postanowień sądu. Że ma nowego ojca, kuratora i tę samą nieodpowiedzialną matkę. Lata bezowocnej walki z polskim systemem sprawiedliwości wykończyły Różańskiego ekonomicznie. Wmiędzyczasie jego firma zajmująca się handlem zbankrutowała, a Różański został bezdomny.
OdpowiedzUsuń???
Niebieska broszurka, 32 strony. To cały przewodnik Różańskiego w pisaniu skargi na własne państwo. W maju 2006 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł: Uzależnienie skuteczności oświadczenia o uznaniu ojcostwa od zgody matki z jednej strony oraz brak zdolności procesowej do wniesienia powództwa o ustalenie ojcostwa z drugiej powoduje, iż w przypadku braku takiej zgody biologiczny ojciec jest pozbawiony jakiejkolwiek możliwości ustanowienia więzi prawnych pomiędzy nim a dziec kiem. Podkreślił następnie, że decyzja władz dotycząca wszczęcia postępowania mającego na celu ustanowienie takich więzi, została pozostawiona całkowicie ich władzy dyskrecjonalnej. Wszystkie te ustalenia wzięte razem doprowadziły trybunał do stwierdzenia, że unormowania te naruszały prawo domniemanego ojca do poszanowania jego życia prywatnego i rodzinnego, zagwarantowane w konstytucji. Polska nie podjęła, co wypomniał jej trybunał, żadnych kroków w celu ustalenia jakichkolwiek faktów związanych z matką, ojcem i dzieckiem. Nie przeprowadziła rozmowy z Różańskim ani nie pokusiła się o ocenę, z którym z tatusiów dziecko będzie szczęśliwsze i zdrowsze. Wieloletnie starania pana Stanisława o stosunek prawny wobec Daniela nie wzbudziły w nikim wątpliwości, a chyba powinny ? rzadko się zdarza, by facet poświęcił wszystko, co ma, na walkę o nie swoje dziecko. Trybunał, poza wywodami prawnymi, celnie wskazał na bezduszność polskiego wymiaru sprawiedliwości.
OdpowiedzUsuńWyrok ? 8 tys. euro ? według pełnomocników Polski był zbyt niesprawiedliwy, a kwota wygórowana. Ich zdaniem Różańskiemu, który już wtedy był bezdomny, powinno wystarczyć samo stwierdzenie naruszenia Konwencji Praw Człowieka. Daniel miał 14 lat, gdy ogłoszono wyrok. Wcześniej, kiedy Różański znał adres byłej partnerki, pisał listy do Daniela: Kochany synku, jestem Twoim prawdziwym tatą. Bardzo za Tobą tęsknię. Jeśli chcesz mnie poznać, nie możesz mamie powiedzieć nic o tym liście. Jak będziesz wracał ze szkoły zadzwoń pod numer telefonu zaufania, nie martw się, to nic nie kosztuje i z każdej budki telefonicznej możesz zadzwonić. Powiedz, że chcesz rozmawiać z tatą Różańskim. Będę czekał we wtorek od godz. 12 na telefon w centrum Telefonu Zaufania. Bardzo Cię kocham, pamiętaj, nie mów nic ma mie.Różański po wyroku trybunału oczekiwał odwrócenia karty. Na nowo złożył wniosek o uznanie ojcostwa oraz unieważnienie ojcostwa ówczesnego partnera matki Daniela. 19 września 2007 r. Prokuratura Rejonowa w Szubinie poinformowała Różańskiego, że analiza zebranego w sprawie materiału nie daje podstaw do wystąpienia z powództwem o unieważnienie uznania dziec ka. Sąd przesłuchał prawowitych rodziców. Mówili to samo, więc nie ma sprawy. Kolejne pisma kończyły się tym samym.I tak aż do uzyskania pełnoletniości Daniela. Od zeszłego roku Różański dostaje inne odpowiedzi. Daniel skończył osiemnastkę i sąd już nie podejmuje kwestii rodzicielstwa. Prokuratura odpisuje panu Stanisławowi, że przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby utrzymywał kontakty z synem. Jeśli tylko Daniel ma na nie ochotę. Pieniądze za wygraną z Polską dalej leżą nieodebrane w ministerialnej skrytce. Różański nie ma na papierosy, ale pieniędzy nie odbierze. Honorowo.? 25 tys. zł za dziecko? ? Dla niego to kpina. Wariat jakiś, mówią inni bezdomni z przytułku. To prawda. Różański zwariował od tego wszystkiego. w zeszłym roku został przymusowo wysłany do gdańskiego szpitala psychiatrycznego. To nie była jego pierwsza wizyta w ciągu ostatnich lat. Ciągle powtarzał coś o reżimie Tuska i Kaczyńskiego, który odebrał mu dziecko. Pracownicy gdańskiego MOPS-u wystawili skierowanie na podleczenie. Różański nie ufa im, bo to ta sama ? jak mówi ? grupa przestępcza, co Tusk z Kaczyńskim. Reprezentują Polski reżim. W szpitalu wiele tabletek wypluwał, ale innych nie dało się wypluć. Ma od tego teraz kompulsywne grymasy twarzy. Rozmowa z nim nie jest łatwa. Zmienia wątki, ucieka w dygresje, nie panuje nad biegiem myśli i słów. Nie zdaje sobie sprawy, że przyszli prawnicy studiują jego sprawę z podręczników. W internecie można zobaczyć wizytę stowarzyszenia Ojcowie.pl, które wiele miesięcy poszukiwało Różańskiego po schroniskach, a znalazło w psychiatryku. Różański patrzy bezmyślnie i bardzo powoli odpowiada na pytania.Po wyjściu przepadł w dalszej walce. Walczy z systemem o odszkodowanie. Od rana do nocy siedzi w Wojewódzkim Urzędzie Pracy albo w Bibliotece Narodowej ? tam jest darmowy internet. Pisze pozwy. Żąda 150 mln zł.
OdpowiedzUsuń